Jump to content
Dogomania

Szukam tekstu o suce,ktora...


brazowa1

Recommended Posts

[quote name='Paulina516']Gdzie można znaleźć więcej takich tekstów?
[/QUOTE]
Na życzenie wrzucam jeszcze jeden - tym razem to mój tekst. Stary, bo z czerwca 2006. Wybaczcie więc niedociągnięcia stylistyczne - kiedyś poprawię. Albo napiszę coś nowego. Czas pokaże. ;)
Przepraszam też za ewentualne literówki czy braki w diakrytach, które mogłam przeoczyć.

Gdy przyniosłaś mnie do domu, byłem tylko nieporadnym szczeniaczkiem. Najmniejszym, ostatnim z miotu. A jednak Ty mnie wybrałaś. Wtedy i ja wybrałem Ciebie. Postanowiłem, że już na zawsze będziemy razem. Czy mogłoby być inaczej, skoro tyle się najeździłaś i naszukałaś dobrej hodowli. W końcu zajechałaś do mego hodowcy. Jako pierwszy z całej gromadki podbiegłem do Ciebie i polizałem po ręce. Już wiedziałaś, że to będę ja.

Gdy po raz pierwszy wszedłem do Twojego domu, wszystko było dla mnie nowe i straszne. Ale gdy tylko czegoś się przestraszyłem, Ty brałaś mnie na ręce i czułymi słowami uspokajałaś. Pod Twoim bacznym okiem stawiałem pierwsze kroki w parku, wśród innych psów, a potem na placu szkoleniowym. Z radością uczyłem się wtedy nowych komend. Przecież zrobiłbym dla Ciebie wszystko.

Z czasem jednak wyrosłem. Uszy, dotąd jakby niezdecydowane w końcu stanęły pionowo, upewniając wszystkich, że jestem najprawdziwszym owczarkiem niemieckim. Wewnętrznie także wykształcała się moja owczarskość. Zawsze karny i posłuszny, gotów jednak byłem bronić Cię w każdej chwili, przed każdym zagrożeniem, i nawet za cenę własnego życia.

Potem nadeszły zmiany. Znalazłaś sobie chłopaka i wkrótce potem wzięliście ślub. Gdy okazało się, że on jest uczulony na psią sierść, moje poslanie wylądowało w przedpokoju. Ale mimo, iż czułem się wyobcowany, kochałem Cię mocno. Mąż jednak pochłaniał coraz więcej Twego czasu. nie powiedziałem wtedy słowa protestu. Nie skarżyłem się nawet, gdy wielogodzinne spacery po parku i weekendowe wypady za miasto nagle zamieniły się w krótkie, pięciominutowe rundki dookoła osiedla.
Zacząłem się jednak niepokoić z chwilą, gdy zauważylem, że nasz dom odwiedza coraz więcej obcych mi osób, które zwiedzały go i penetrowały każdy centymetr kwadratowy jego powierzchni.

Po jakimś czasie rozwiałaś jednak wszelkie wątpliwości gdy kazałaś mi wskoczyć do bagażnika samochodu. Czy to możliwe? Znów jedziemy do lasu? Wyglądając przez tylna szybę byłem coraz bardziej podekscytowany możliwością obejrzenia znajomej trasy. Alez się tu zmieniło! Tego domu tu nie było, a ten byl pomalowany na inny kolor! Zdziwiłem sie jednak, gdy skręciłaś w jakąś nieznaną mi drogę. Nigdy tu nie byliśmy. Czy to jakaś droga na skróty? A może jedziemy do innego lasu?

Nie. Zatrzymałaś w jakiejś wsi. Przywitawszy się z jakimś niechlujnym mężczyzną, podprowadziłaś go do bagażnika. Przez szybę warknąłem na niego, zjezywszy sierść i odsłoniwszy kły, ale kazałaś przestać. Przestałem. Usiadłem spokojnie, patrząc na niechluja spode łba. Otworzyłaś bagażnik. Ku mojemu zdziwieniu, nie zachęciłaś mnie jednak wesołym głosem do wysiadki. W zamian ów niechlujny człowiek złapał mnie za obrożę i powiódł na swoje podwórko. Tam owinąwszy mi łańcuch dokoła szyi, zostawił mnie. Gdy spróbowałem spojrzeć na Ciebie, zobaczyłem tylko tylny zderzak Twojego auta. To niemozliwe. Odjechałaś. Zostawiłaś mnie z tym szatanem na dwóch nogach. Usiadłem i po raz pierwszy w życiu zatęskniłem. Tęskniłem tak mocno, że - nie mogąc znaleźć innego wyrazu tej tęsknocie - zawyłem. Padł na mnie blady strach, gdy drzwi domu otworzyły się z trzaskiem i pojawił się w nich ten diabelski człowiek, trzymając w ręku kij. Podszedł do mnie, próbowałem uciekać, ale krotki łańcuch odebrał mi tę możliwość. Kij spadał na mój grzbiet raz za razem, a ja darłem się z bólu. Czemu mi to robisz? Co ja ci zrobiłem?!

Tak odtąd miało wyglądać moje życie. Przez cały tydzień nie dostałem nic do jedzenia ani picia. Dostawałem za to po parę razy dziennie lanie. Pod koniec tygodnia leżałem półżywy, albo nawet ćwierćżywy, nie mogąc ruszyć się czy nawet otworzyć oczu.

nagle pod bramę tego obskurnego podwóra zajechał jakiś samochód. Podniosłem powieki pełen nadziei - może to Ty..? Niestety. jacyś umundurowani ludzie weszli na podwórko. W drzwiach pojawił się mój 'nowy właściciel'. Umundurowany mężczyzna podszedł do niego. Wycieńczony, zamknąłem oczy. Wtedy jednak poczułem na pysku dotyk jakiejś delikatnej, ciepłej ręki. Znów uniosłem powieki. umundurowana kobieta ujęła mój pysk, przemawiając czule. Pierwszy raz od bardzo bardzo dawna poczułem, ze ktoś się o mnie troszczy. Kobieta odpięła łańcuch z mojej szyi i przeniosła mnie na rękach do swojego samochodu. gdy tylko poczułem, że włączono silnik, straciłem przytomność.

Przywróciło mi ją delikatne ukłucie. Leżałem na zimnym stole w jakimś dziwnym pomieszczeniu. Umundurowana kobieta, ta sama, która mnie uratowałam, pogłaskała mnie czule po głowie i wyszła, nie mogąc stłumić łez. Przyjaźnie wyglądający młody mężczyzna powiedział tylko "Już dobrze, teraz już nikt już nigdy cię nie zbije." I wtedy obraz zaczął mi się rozmazywać,a chłód metalowego stołu zniknął.

A tak bardzo chciałem umrzeć wtulony w Twoje ramiona...

Link to comment
Share on other sites

Końcówka może byc też bardziej realistyczna.

Nagle pod bramę tego obskurnego podwóra zajechał jakiś samochód. Podniosłem powieki pełen nadziei - może to Ty..? Niestety. jacyś umundurowani ludzie weszli na podwórko. W drzwiach pojawił się mój 'nowy właściciel'. Umundurowany mężczyzna podszedł do niego. Wycieńczony, zamknąłem oczy. [B]Wtedy jednak poczułem na pysku dotyk jakiejś delikatnej, ciepłej ręki. Znów uniosłem powieki. umundurowana kobieta ujęła mój pysk, przemawiając czule. Wiedziałem,że oto przyszli następni,aby mnie bić,ostatkiem sił wbiłem zęby w jej dłoń i szarpnąłem się. Na mojej szyi zacisneła sie metalowa pętla,zostałem wciągnięty za szyje do klatki,zamknęły sie za mna drzwi i straciłem przytomność.[/B]

[B]Przywróciło mi ją delikatne ukłucie. Leżałem na zimnym stole w jakimś dziwnym pomieszczeniu. Umundurowana kobieta, ta sama, która mnie uratowała, wyszła, nie mogąc stłumić łez. Przyjaźnie wyglądający młody mężczyzna powiedział tylko "Już dobrze, teraz już nikt już nigdy cię nie zbije." Znowu zacząłem sie szarpać,pętla zacisnęła sie mocniej na mojej szyi,ale zanim straciłem oddech na dobre , obraz zaczął mi się rozmazywać,a chłód metalowego stołu i nacisk pętli zniknął.[/B]

A tak bardzo chciałem umrzeć wtulony w Twoje ramiona...

Link to comment
Share on other sites

Nie! Może zostać,powinno!!! zwłaszcza,jeżeli pisała to młoda wrażliwa osoba,ktora nawet nie powinna wiedzieć co to poskrom i jak często wyglądaja interwencje z zabieraniem ledwo zywych psów,jak bardzo całe te sytuacje oddzieraja z godności ludzi i psy.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 months later...

Aż specjalnie zalożyłam konto, bo też szukam jednego opowiadania i nie umiem go znaleźć, może ktoś z was mi w tym pomoże, bo już nie wiem co mam robić :shake:

Opowiadanie było o szczeniaku, który został przywieziony do schroniska dla zwierząt. Był ranny, krwawił i miał goraczkę, towarzyszył mu stary (rudy?) kot, który całe swoje zycie spędził w schronisku. Szczeniak opowiadał mu to co przeszedł, jak miał matkę i rodzeństwo, ale ona zostawila ich pewnego razu i nie wróciła, a rodzeństwo rozpierzchło się z czasem. Pies chyba opowiadał to przez całą noc, a nad ranem umarł o ile dobrze pamiętam.

Miałam to opowiadanie wydrukowane, ale kartki niestety gdzieś zaginęły, a nie umiem tego znaleźć, choć szukałam tego wyciskacza łez na wszystkie sposoby. Ktoś mnie poratuje? Bardzo mi zależy :roll:

Link to comment
Share on other sites

[TABLE]
[TR]
[TD="width: 100%"][/TD]
[TD] Zarejestrowany: Sep 2011
Miasto: bydgoszcz
Posty: 142


[/TD]
[/TR]
[/TABLE]
[IMG]http://www.klub.senior.pl/images/icons/icon1.gif[/IMG]
[HR][/HR] <Wakacje>Historia pewnego psa>

Słońce grzeje, pilnuje bram.
Widzę ktoś idzie, tak to oni są,
Moja rodzina, pani i pan…
Z nimi mój mały wesoły kompan.
Uśmiech i łapę przy bramie im dam
Uśmiechają się, lecz nie do mnie dziś
Nie głaskali, nie wołali, moje starania na nic.
Weszli do domu zostałem sam
O co tu chodzi? Czy zrobiłem coś nie tak?
Późnym wieczorem wychodzi mój pan,
Tak późno i ciemno, on smycz trzyma w ręce,
Spacer? Wesoło się przy nim kręcę.
To dziwne dlaczego do samochodu mnie bierze,
Gdzie jedziemy nie wiem, lecz cicho z tyłu siedzę.
Długo to trwało, w końcu auto zatrzymał,
Wysiadł i otworzył mi drzwi.
Nie znam tego miejsca, to jakiś las,
Ciemno, to nie na spacer czas.
Odpina mi smycz i każe biec,
Stanąłem przy nim, bałem się sam,
Chwycił patyk i rzucił go tam.
Aport, więc biegnę, zaraz go oddam.
Wracam w pośpiechu z patykiem dla niego.
Lecz nie widzę go nigdzie? No gdzie on jest,
Auta tez nie ma, zapach traci się.
Dreszcz przeszedł po ciele mym,
Gdzie mój pan, gdzie dom, gdzie ja mam isć?
Biegnę przed siebie, tak bardzo się boje,
Te auta to nie oni, to nie moje.
W końcu się kładę zmęczony przy drzewie,
Oni wrócą po mnie, ja w to wierze.
Na drugi dzień ktoś zatrzymuje się,
Nie znam go lecz może on wie,
Zabierze do domu mnie.
Wskakuje do wozu i jedziemy daleko.
To nie mój dom, nie moi ludzie,
Tyle tu psów i obcych zapachów.
Zamknęli mnie w zimnej klatce.
Poczekam tu, wrócą po mnie…
Tyle czasu już minęło, zapominam jak się nazywam,
Mówią do mnie w innym imieniu.
Ludzie przechodzą obok czasami.
Któregoś dnia przyszli i po mnie i się przywitali,
Do kojca wszedł człowiek, pogłaskał po głowie,
Dał mi smakołyk i zabrali mnie,
Tak zaczęło się moje nowe życie.
Szedłem raz z panią po parku wesoło
Spojrzałem za siebie i zobaczyłem jego,
To przecież mój pan starszy i młodszy, poznaje wyraźnie,
Lecz on spojrzał na mnie i nie zareagował wcale
Trzymał w ręku smycz, na końcu której
końcu dzielnie maszerował inny szczeniaczek.....

podobno fikcja ale czyż nie ma w tym wielkiej prawdy o tym jaki potrafi być czlowiek...

Link to comment
Share on other sites

  • 2 months later...

Mogłabym pomóc napisać postarać się napisać parę dobrych wzruszających linijek tekstu na temat. Lecz zajęło by mi to troszkę nie raz pisałam mini opowiadania też wrzucałam na różnę strony czy blogi jesli coś piszcie na PW czy nawet tu rozumiem że najważniejsze jest aby w ludziach bez serca dla zwierząt przełamac im to coś...

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...