Jump to content
Dogomania

Ilu jest tu Owczarkarzy?


doddy

Recommended Posts

Ja bym chyba zawału dostała jakby mi Aicha zwiała:roll:.Jeszcze żaden pies mi nie zginął.Dzisia w lesie spotkalismy 3 sarny(jak nigdy:-o).Psy odwołane bez problemu(raz nawet nie zauważyły:razz:).Ale jaka panika przy tych odwołaniach:evil_lol:.Ja dzisia w ogóle jakąś intuicje miałam.Mowie,że musze sie rozejrzec czy nie ma saren-patrze stoi biała dupka miedzy drzewami:diabloti:.Idziemy dalej-mowie,że juz nie powinniśmy saren,ale pewnie spotkamy-patrze lecą dziewuchy.:evil_lol:

Uciekł wam kiedyś pies za sarna?Jak reagowliście po powrocie psa?Jedni każa nagradzac i sie cieszyc ze piesek pogonił zwierze i pół godz go nie było,inni karcą.:roll:

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 3.9k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

no ja niestety dwie takie ucieczki przezylam. nigdy pies mi nie uciekl ot tak o zeby sobie pobiec gdzies , obie klarowe eskapady to byla paniczna ucieczka przed atakujacymi psami . miala wtedy okolo roku . czy wynikało to z tego ze gdy byla mala zaatakowala ją astka a ja jak ciele zamurowana w szoku stalam i nie bylam w stanie ruszyc reką ? byc moze ? ale od tych dwóch ucieczek niuska juz sie duzo zmienila,nabrala pewnosci siebie , no i mysle ze nasze uklady juz są inne, teraz nawet jak sie zdarzyla jakas petarda blisko a niuska luzem to pierwsze co robi to leci sie przytulic do moich nóg .
za zwierzyną gonitwa to za liskami sie zdarzała ,ale to w wąwozie ,zadowalala sie zrobieniem kola wielkiego , bez znikania mi z oczu . jesli ja pierwsza zauwazylam liska bez problemu zostaje , jesli ona pierwsza i startowala bez sensu bylo wolanie , raczej czekalam gdy pierwszy pęd mija i wtedy wolanie i niestety pełna radocha za przyjscie .

Link to comment
Share on other sites

[quote name='14ruda']Uciekł wam kiedyś pies za sarna?Jak reagowliście po powrocie psa?Jedni każa nagradzac i sie cieszyc ze piesek pogonił zwierze i pół godz go nie było,inni karcą.:roll:[/quote]Uciekł.
Kiedyś pojechałm z Sabiną w odwiedziny do rodziny, na drugi koniec Polski - tam, gdzie Sabina została znaleziona przez mojego ojca. To było po ok. 2 latach od zabrania Sabiny, była tam po raz pierwszy od tego czasu.
Dojechaliśmy pod wieczór, ściemniało sie już, więc od razu wzięlam Burki na spacer. W okolicy są lasy, ale poszłam z psami w kierunku elektrowni, gdzie ostały się tylko kawałkami jakieś niedobitki zagajników, własnie po to, żeby się nie natknąć na zwierzynę i gdzie jest sporo pustej przestrzeni dającej niezłą widoczność, mimo zmroku.
Wracaliśmy już, kiedy tuż przed naszymi nosami śmignęło stadko. Oba burki pognały za sarnami, Bugajski zaraz wrócił, a Sabina... przepadła :placz: Darłam się, jak opętana, miotałam w tę i we wtę, mając jeszcze na tyle rozsądku, żeby nie próbować psicy gonić, tylko zostać w tym miejscu, skąd mi zwiała. Nie miałam pojęcia, czy Sabina dobrze zna tę okolicę, fakt, błąkała się tam dość długo, ale to było dawno, mogła zapomnieć... Jesuuuu, miałam stan przedzawałowy :shake:
Nie wiem, ile jej nie było, wydawało mi się, że wieki całe, a prawdopodobnie było to kilka - kilkanascie minut. Wróciła z zupełnie innego kierunku, niż ten, w którym pobiegła, musiała zatoczyć niezłe kółko... Moment, kiedy zobaczyłam, jak się wyłania z mroku był jedną z najpiękniejszych chwil w moim życiu! Do głowy mi nie przyszło, żeby ją skarcić, ja jej o mało nie zamiziałam na śmierć :loveu:
Wzięłam wariatkę na smycz i chwilę potem okazało się, że chyba nie dam rady wrócić do domu - nogi odmówiły mi posłuszeństwa, jak adrenalinka zeszła ;)

Bęcki sucz dostawała tylko, jak pogoniła za kotem i udało mi się ją jakimś cudem dopaść. Jesli wróciła sama - zawsze była nagroda.

Wiecie, ja cały czas narzekałam na to uganianie się Sabiny za zwierzami. A teraz, kiedy Niunia ledwo zipie i ledwo chodzi - widzę tego plusy. Bo ja Sabina ma wybitnie zły dzień, jak ledwo człapie, jak mi się zawiesi na spacerze, to wystarczy, że szepnę "kici kici", albo "goń ptaszka" i sucz od razu się ożywia ;)

Link to comment
Share on other sites

Nasze sarny popaprało:evil_lol:.łażą nawet przy samym parku:-o.Patrza na psy bezczelnie i nie uciekają:mad:.Pełno ich.Nie przypominam sobie żebym kiedykolwiek widziała tyle saren i to z bliska:roll:.Pewnie szukają jelenia:evil_lol:.
Psy nie pogoniły saren.Nawet nie za bardzo je zauważaja:diabloti:.Już nie wiem gdzie łazić z psami.Zawsze to był taki szlak daleki od paśników i szlaków saren:razz:.A tera one są wszędzie.Niedługo spotkamy pewnie dziki i wcale sie nie zdziwie,bo ryją las w często uczęszczanych przez ludzi miejscach.:diabloti:

p.s.a dzis dostałam telefon ze schronu ze ktos z mojego osiedla znow zgłaszał tego wyzła,którego ostatnio odprowadzałam do domu.Biegał po osiedlu.:angryy::mad:

Link to comment
Share on other sites

moja droga , mi nie zaimponujesz , my mamy lisy na osiedlu :evil_lol: , pyrają po smietnikach . kolo kosciola jeden sobie kiedys siedzial i na nas patrzył . lekko sie ich obawialam gdy miały mlode , mają jakies swoje domy w wąwozie przy osiedlu , bo wtedy na nasz widok zamiast zmykac szczekały i odstraszaly . czasem rano podglądalam jak sie bawią łobuziaki. raz tez wpakowalam sie na boisku chyba dokladnie miedzy mlode a matke ? mamuska nas odciągala ku sobie ewidentnie pojawiala sie , poszczekiwala smiesznie , a za naszymi plecami mlodziaki myk myk . w polach za osiedlem mamy jelenie , juz wiem ze to co innego niz sarny , mniej płochliwe i wieksze . czasem tak mysle zeby tylko łosi i dzików nie spotkac bo te tez sie pojawiają w okolicach . a myslalam ze mysmy miastowe :evil_lol: . ojciec kolegi przyjechal na pare dni z malej miejscowosci i powiedzial ze takiego zatrzesienia zwierzyny jak w okolicy naszego osiedla to daaaawno nie widzial u siebie .

Link to comment
Share on other sites

kochane, sarny i lisy to pikusie przy dzikach. ile razy ja uciekałam z psem przed bandą tych łobuzów... najgorzej jak są młode, bo mamusie wtedy troszkę nerwowe :-o.

a wieczorem w mojej okolicy (czyli w gdańsku) to trzeba jeździć powoli i rozglądać sie na boki. bo czasem przejdzie ci stadko 20 dzików przed maską.

Link to comment
Share on other sites

tak źle to u nas nie jest. ale jak je widzę to pies bardzo krótko i szybciutko, po cichu zwiewamy w kierunku domku.

inna sprawa że głupota niektórych ludzi mnie poraża... zmykam przed watahą dzików, z naprzeciwka idzie kobieta, mówię jej "niech pani tędy nie idzie, grupa dzików buszuje na chodniku, lepiej dookoła" a ta idzie i przechodzi jakieś 3 m od dzików....

Link to comment
Share on other sites

To ja w miasteczku mieszkam i do lasu mam 500 metrów i tenże lasek ciągnie sie przez cała Jure i takich ekscesów nie mamy :lol: Raz nam tylko zając myknał podczas treningu na boisku szkolnym a suka przez ulica za nim :mad: A tak to w lesie czasem wiewiórki (fajnie sie na nie szczeka spod drzewa), zajączki, sarenki pare kilometrów w głąb juz trzeba zazwyczaj, zagajniczek dzików tez jest, ale nie spotkałam ich (i nie chce). No ale ja musze głęboko w las sie zapędzić by coś spotkać a wy tak pod nosem :evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

w Szczecinie problem dzików jest przeogromny :cool3:w parkach w prawie centrum można je spotkać tak jak lisy wałęsające się nad ranem:-o (4-5 rano)sarny owszem bywają wiewiórki również ale z dzikami to już plaga,niszczą wszystko co napotkają na swojej drodze .Ostatnio jeden dzik posłużył jako taran innym dzikom do sforsowania ogrodzenia posesji mojej koleżanki :crazyeye:najgorsze jest to że przecież to nasza(ludzi)wina ,gdybyśmy nie śmiecili tak,nie wyrzucali odpadków jedzenia na trawę no i gdybyśmy nie dokarmiali zwierząt nie byłoby takich problemów(w S zczecinie też dziki zagryzły jamnika i amstafa:( )

Link to comment
Share on other sites

O matko, ale się u was od zwierząt roi:-o.Ja mam las dosłownie " za płotem", ale zwierza w nim nie uświadczysz ( nie licząc wiewiórek i bażanta, który się przypętał bo mu sie żarcie podrzuca :cool3:).Sarnę to tylko raz widziałam a dzika nigdy ( i dobrze:eviltong:).

Link to comment
Share on other sites

To dziki zagryzają psy?:crazyeye:Ja juz chyba zaczynam miec fobie na zwierzyne.Zamiast rozkoszowac sie spacerem mam zwidy.Wszędzie widze sarny:p.A lisa tez spotkalismy po drugiej stronie trasy pod lasem.Tyle,że był nieżywy.Pewnie chciał przemierzyć trase(wylotówka z miasta) i zobaczyć co dobrego w osiedlowych smietnikach podano.:razz:

Link to comment
Share on other sites

jeszcze paru ,,takich " psiarzy spotkam i bedzie jednego owczarkarza mniej bo mnie szlag trafi .
psy w pracy ze mną wiec klienci sami czesto prowokują do psich rozmów . wchodzi pańciostwo , ąąąąęęęęę , aura pięknych zapachów sie roztacza nad nimi . lejdi :evil_lol: mowi , oooo (wskazując na klarke) czy to ten sam piesek którego widzialam malego kiedys tam w poprzednim biurze ? potwierdzam , bla bla . dostrzegają źabę . - a ten pies to mam papiery ? -ma - oooo bo znajomy szuka samca dla suki , pani da telefon to zadzwoni - nieee, on nie bedzie rozmnazany -jak to nie ? no przeciez ma papier - ale nie ma uprawnien hdoowlanych ,rozmnazac to niech fachowcy rozmnazają ,wybierają najlepsze itd - eeee, nie mozna tak , bo rasa wyginie, musi sie mieszac krew z wilczurami , bo te najzdrowsze a ta suka znajomego to wliczurka wlasnie , on zaplaci jak tam sie dogadacie - nie nie ten pies nie bedzie krył -jak to ? jak pani moze mu to zrobic ??(wzrok ładujący mi siekiere w czoło) nie pozwoli mu pani zeby byl ojcem ??? na troche przyjemnosci ?? - a ja staram sie im innych przyjemnosci dostarczyc :) - no ale zaraz to suczka to drugie , to jak , one tylko ze sobą sie ,,parzą " ? -nieee, suczka jest wysterylizowana . dialog zakonczyl sie poniewaz lejdi i jej królewicz ze zgrozą i oburzeniem zalatwili co musieli i wyszli .
wniosek: jestem swinia , zniszczylam zycie suce , teraz niszcze zycie psu . moi rozmówcy byli ludźmi zamoznymi, swiatłymi mysle w wielu sprawach , na tzw poziomie ogolnie ujmując . a ich poglądy to chyba jednak niestety są reprezentatywne dla 90 % procent społ polskiego . są zbyt tepi by skojarzyc te rozmnazania z milosci i dla przyjemnosci :evil_lol: z pełnymi schronami itd .

Link to comment
Share on other sites

Nie pozwoliłaś psu być ojcem?:crazyeye:Jego kumple chodzą z dziećmi na huśtawki,składają modele samolotów,chodzą na mecze,a biedny żaba?:evil_lol:Ludzie to maja nas...ne.:shake:Ja nadal jestem głupia,bo wysterylizowałam papierowa sucz.A przy jej boku taki dorodny samiec:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

mam identyczny problem kiedy zaczynam z kimkolwiek rozmowę na temat kastracji Spajdera reakcje ludzi są identyczne ,niestety ludzie długo jeszcze będą żyć w jak to mówi teraz młodzież CZARNOGRODZIE i nie zrozumieją mojej decyzji dodam że Spajder jest bezpapierowy co bardziej dziwią mnie negatywne reakcje ludzi nawet z najbliższego otoczenia a epitety głupia,możesz zarobić zalewają mnie krwią normalnie
eeeeeeeeeehhhhhhhhhh szkoda gadać po prostu

Link to comment
Share on other sites

Mnie wetowie starali się nakłonić do rezygnacji z zabiegu,bo pies piękny,eksterierowo(dla mnie przód ma dobry,tył do niczego),argumentacja to skoro niehodowlany,to wskazane aby wykluczyć ryzyko przedłużania linii,aczkolwiek ja kastrowałam ze względów innych niż zdrowotno-zapobiegawczych, w sensie nie teges:razz:.Bodźcem były problemy z okiełznaniem testosteronu.Pomogło,pies się wyciszył uspokoił, a zabieg miał w połowie września 07.Poprzedni w typie ON nie był kastratem, ale potomstwa się nie dorobił,pilnowałam,ale obiektywnie muszę przyznać że gdybym go wykastrowała żyłby dłużej(rak jąder),może i dlatego mąż na to iż Młotkowski został pozbawion, nie pytlował.Muszę przyznać że ludzie na wiadomość ze chcemy pupila ciachnąć reagują jak by to eutanazja była,a szczególnie mężczyźni:evil_lol:

Link to comment
Share on other sites

coś jest z tą solidarnoscia jąder ,kolegi samiec zwiewa przy kazdej cieczce w okolicy , wyje placze po nocach gdy cieczka b.blisko. na propozycje kastracji ( psa nie kolegi) bylo wielkie oburzenie , ze jak mozna , ze nie wolno bla bla

Link to comment
Share on other sites

  • 8 months later...

ja jestem też od kilku dni na tym forum :-) odkąd przytrafiła nam się choroba :-( to forum to skarbnica wiedzy i przyjaźni :-) mój ONek właściwie DONek skończył kilka dni temu 4 miesiące, w domku u nas od 2 miesięcy, walczy o życie, jutro będzie coś bliżej wiadomo ale ja jestem dobrej myśli, musi byc dobrze przecież, kochamy naszego pieseczka ...
Acros, śliczny ten Twój maluszek :-) zapomniałam kiedy nasz taki był... postaram się wkrótce też wkleić jakąś foteczkę
pozdrawiam wszystkich owczarzy :-)

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...