Jump to content
Dogomania

Oborniki Wlkp. Tiger...jest już po operacji. ma nowy dom!!


Recommended Posts

Posted

[quote name='MalgosMalgos']wyslalam Hali wszystkie dokumenty dotyczace Fundacji jak i rowniez
mail potwierdzajacy uwolnienie srodkow.
To jest naprawde bardzo wielkoduszny gest ze strony tych ludzi,
leczenie i pobyt w klinice kosztuja okolo 1000 Euro w/g niemieckiej taryfy.
Jestem w kontakcie mailowym i GG z Peterem Beny, ktory jako jedyny okazuje zrozumienie.

Mysle ze to obojetne ,jakim jezykiem sie mowi, wazne zeby byl to jezyk serca.
Malgos[/quote]

Cześć

Informacje jakie napisałaś są wydaje mi się wystarczające i to chyba aż za bardzo :-) No ale to moje zdanie.
Mam nadzieję, że wszystko zostanie dogadane, wyjaśnione i ogólnie Tigerowi na dobre wyjdzie.

Niestety jest tu kilka wątków w których psiaki wyjechały za granicę i słuch o nich zaginął - stąd moje pytanie. Trzymam kciuki. Za Tigerka i za wasz kontakt.

Posted

Ja też trzymam kciuki za udaną akcję i za Tigera :multi::multi: Mam nadzieje że Małgosia już staję się wiarygodna w waszych oczach , pamiętajmy o tym że nie ilość postów tutaj na Dogo świadczy o efektach , liczy się serce i chęć pomocy :lol::lol:
Pozdrawiam serdecznie ;)

Posted

Malagos wchodzę na wątek i takie wieści- działacie szybciej niż ja :) bardzo się cieszę i mocno trzymam kciuki!!! PeterBene jak to jest, że zawsze tam gdzie największa bidula to jesteś? ANIELE! :)

Dogomania doprowadza mnie do szału, mam nadzieję kończą juz pracę na serwerach ...trzyma kciuki raz jeszcze :)

Posted

dla Tigera jutro zacznie sie nowe zycie.
Jeszcze raz konsultowalam sie z chirurgami -
Lapa jest do ocalenia.Wymaga cierpliwosci,
nakladow i duzo samozaparcia - ale tego jak wiecie
mam w nadmiarze...Hi hi hi

Wcale nic nie pilam... Ale teraz na powaznie:

na lamach Forum pragne podziekowac tym
ktorzy ta akcje umozliwili:
moja przyjaciolka HEIDI, ktora bez zastanowienia powiedziala jade!
chocby natychmiast

EVELYN - przedstawicielce fundacji, krolowej czekow i kobiecie tytanowi

DWOM PANOM chirurgom, ktorzy jutro wykonaja pierwszy zabieg i nastepne

DWOM WETKOM - ktore przejmuja leczenie zachowawcze

FUNDACJI TIERFREUNDE-NIEDERBAYERN.De, ktora to wszystko umozliwila

PETEROWI, ktory wrocil mi wiare w ludzi i Dogomanie

I WSZYSTKIM INNYM - za cieple slowa

Szczegolowy raüport zdam jutro wieczorem, przechodze na GG

Posted

jesli sa dokumenty, namiary fundacji (zawsze mozna zadzwonic) namiary kliniki (jak wyzej) adres Malgosi (mozna pprosic o ksero dowodu jak juz tak sie boicie) to ja nie rozumiem wahania. Ten pies cierpi!!!
Ma nie jechac bo Wy macie watpliwosci? Jesli sa dokumenty i umowa to nalezy ja przeczytac, ponegocjowac ew jej warunki i zabrac Tigera do leczenia.
Moge tlumaczyc niemieckie papiery jako tlumacz nie zwiazany ze sprawa w razie czego, prosze bardzo.
D

Posted

Jestem po wielu rozmowach i moim zdaniem Tiger dostał szansę, wielką szansę...
Gdyby nie dzisiejszy popołudniowy fakt przykucia mnie do łóżka z powodu "bardzo nie lubianego" :) kręgosłupa, jutro towarzyszyłabym przy zabraniu Tigera oraz całej podróży ku lepszemu, czyli do Niemiec... Niestety nie mogę...ledwo się ruszam...ale wierzę, że wszystko będzie OK...i mocno, przemocno trzymam kciuki!!!
Ponadto mam obiecaną relację. ;) No, nie ma wyjścia...:razz:

Posted

[quote name='Dorothy']Ten pies cierpi!!!
Ma nie jechac bo Wy macie watpliwosci? [/quote]

I to cierpi od bardzo dawna ! Ta jego lapka wyglada potwornie ! Sama opuchlizna swiadczy o ogromnym stanie zapalnym wokol rany .... to przerazliwy bol... i to trwajacy juz od tak dawna !
Dzieki wielkie dla MalgosMalgos i wszystkich wymienionych przez nia powyzej osob, ktore zaangazowaly sie w pomoc Tigerowi :loveu:.... to wielka szansa na uratowanie lapki.
Pies bez lapy tez moze doskonale funkcjonowac :shake:, ale ..... miec 4 lapy jest znacznie lepiej !
trzymam mocno kciuki za psiaka !

Posted

No mam nadzieje że Tiger już w klinice jest :cool3:
Cytuję Małgosie :

Chyba ta dogomanie to wykrakalam.
Niniejszym oglaszam uroczyscie, ze
od natychmiast jestem uzbrojonym
jezdzacym szpitalem.
Ale po kolei:
otoz wracam sobie niczego zlego nie
przeczuwajac z dzisiejszego wieczornego
dyzuru, przejezdzam obok budki z piwem
i widze jak lysa pala ubrana na czarno i
w wojskowych butach katuje dobermana.
Pies wije sie i wyje, wlasciciele budki z
piwem kompletnie przerazeni i bezradni.

Dorwalam sie do moich ampulek i
przygotowalam mieszanke k.o. dla
skurczybyka i narkoze dla dobermana.
Kompletnie pijanemu facetowi wbilam
strzykawke "po rekojesc" miedzy lopatki,
co zwalilo go z nog natychmiast.
Gorzej bylo z dobermanem, bo nie dawal
do siebie podejsc.
W koncu mi sie udalo - do faceta zawolalam
feuerwehre (polaczenie policji z pogotowiem)
i zostawilam nie udzielajac pierwszej pomocy.

zajelam sie dobermanem, ktory biedak krwawil
z pyska i uszu, wiec podejrzewalam obrazenia
wewnetrzne. Zataszczylam do samochodu,
podlaczylam pod kroplowke i pojechalam na
ostry dyzur.
Tam na szczescie okazalo sie, ze jest tylko
niesamowicie poobijany.
Bede go odwiedzac w schronisku, do domu
niestety wziac nie moge, bo staruszek Fryc
dostalby zawalu.

Ale przysiegam, ze od dzisiaj bede wozic ze
soba paralizator elektryczny na wszelkich
malych i duzych bydlakow.
Malgosmalgos


i druga część :lol:

No to za kare opowiem, jak uczestniczylam
w uratowaniu labedzia we wtorek.
Zanim zapytacie:
to jest choroba zawodowa pilelegniarek,
zwie sie fachowo w psychologii "syndrom
pomagacza" czy cos w tym rodzaju...
Chorych jest wiecej, jak sie okazalo.

Streszczam sie:
-byla raz sobie labedzia para
-bardzo sie kochaly i co roku mialy duzo labedzich dzieci
-w anno domini 2007 sztuk osiem
- przezylo 5
-piecioro labedzich dzieci rozwijalo sie pieknie
-byly coraz samodzielniejsze
-apetyty mialy wilcze, tfu.labedzie
-jeden szczegolnie
-az do tego feralnego dnia
-kiedy to w trakcie uczty utknal pod woda
-i utopilby sie niechybnie
-biedny, glupi, mlody labedz
-na szczescie dobrzy ludzie (mnie oczywiscie wliczajac)
-wskoczyli w ubraniach do wody
-wyciagneli
-zrobili sztuczne oddychanie (jak myslicie kto?)
-zawiezli do kliniki
-uratowali

MalgosMalgos

Posted

HEIDI przyjechala, jak wczesniej ustalone o 6.30 punktuanie i
z wielka kana kawy.
Przebudowala swoj Suzuki Waggon , wyjela tylnie siedzenie
i wymoscila King Size Bett.
Hotel ***** lacznie z zabaweczkami, lapoweczkami i smakolykami.

Pol godziny trwalo zapakowanie 5 wielkich worow z darami dla
Schroniska.
O 7 ruszylysmy zwawo.
Dzieki TOMTOMowi, dotarlysmy na miejce tuz przed 12.

Heidi przejela sie losem Tigera tak okrutnie, ze wpadla na wybieg podopiecznych Schroniska, zawolala Oh mein Gott!, po czym porwala
malenka, trzesaca sie kruszynke Misie i zbiegla z miejsca przestepstwa.

Naturalnie do biura tylko, zeby podpisac wlasna umowe adopcyjna.
W miedzyczasie przydreptal Tiger i z miejsca podbil nasze serca.

Wypilysmy kawe szatana po polsku, zaladowalysmy psiaki do King Siza
i ruszylysmy spowrotem.

Miska nie mowila nic i prawie nie oddychala, ale owinieta w milion
kocykow przestala sie trzasc.

Tiger dostal ode mnie malutkiego "Glupiego Jasia" podskornie i bezbolowo
i po jakiejs pol godzince rozlozyl sie w poprzek i zachrapal.

Ja siedzialam z tylu i monitorowalam towarzystwo.
W przerwach miedzy chrapaniami zostaly unicestwione niezliczone drobiowe paroweczki jak i rowniez pasztecik cielecy.

Podroz przebiegla bez zadnych problemow, na granicy nikt o nic nie pytal.
Do Berlina dotarlismy okolo 18.00 z mala przerwa na sikanko.

W klinice juz bylismy oczekiwani, Tiger zostal "przenicowany " z prawa na lewo i spowrotem. Zniosl ze spokojem stoickim.
Lapa bedzie uratowana, zabiegi zaczynaja sie jutro.
Nie zostal sam w szpitaliku, dzisiaj spi slodko u wetki, ktora prowadzi leczenie.

Zeby zapobiec chorobie sierocej, heroicznie ( przy tych temperaturach)
zdjelam z siebie na parkingu klinicznym ostania koszule i oddalam jako poslanie Tigerkowi.
Na zdjecia i historii ciag dalszy trzeba do jutra poczekac, jestem lekko niezywa i padam do lozka, dlatego przepraszam, na GG bede od jutra.

Serdecznie pozdrawiam
Malgos Pigula

Posted

:loveu::loveu::loveu::loveu::loveu: Małgosiu bardzo dziękuję za relację :multi::multi::multi::multi: Trzymamy kciuki za Tigera , spokojnych snów życzę :cool3::cool3: ( chociaż nie bardzo w to wierzę ) , ja dwa dni po tym jak zabrałem Brajla , dalej nie mogłem spać :razz:

Posted

Małgosiu wiesz, że na początku sceptycznie podchodziłam do całej sprawy, ale po rozmowach z Tobą, jak również z Peterem, moje obawy zostały rozwiane i dziękuję Ci z całego serca za szansę dla Tigerka...:loveu:, za tak sprawne poprowadzenie całej akcji, jak również za pełną relację...:loveu:
Jeszcze raz wielkie, wielkie dzięki...:Rose::Rose::Rose:

Cieszę się, że jesteście już na miejscu bezpieczni i trzymam kciuki za ratowanie łapeczki, jak również na dalsze wieści od Ciebie.

A tak przy okazji, jakież to Cudo zabraliście jeszcze ze sobą? :cool3:

Posted

bo moje dzieci chwilowo dostaja drgawek i wysypki
jak widza , ze podchodze od komputera.

Fryc warczy na mnie w drzwiach a dzwoniac domofonem
dzisiaj uslyszalam niewinne pytanko mojego starszego syna:
A Pani to do kogo? A w jakiej sprawie?

Heidi znalazla siedzaca w kacie i trzesaca sie malutka, krotkowlosa
pieske, ktora ma na imie MISIA

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...