Jump to content
Dogomania

Renia w domuuuuuuu :)


Agnieszka.D

Recommended Posts

Noooo więc tak. Od początku.

Renia adoptowana została tydzień temu w czwartek. W piątek zadzwoniłam pod wskazany numer telefonu, jednak pan, który odebrał twierdził, że nie jest tym o kogo pytam i nic nie wie o adopcji psa. Pomyślałam, że dostałam zły namiar. Okazało się, że w dokumentach taki właśnie numer został podany. Nie pozostało nic innego, jak pojechać pod wskazany adres i dowiedzieć się co i jak.

W sobotę pojechałyśmy z Ewes i jej bratem Kamilem do Jaworzna, jednak odbiliśmy się od drzwi... Psa nie było słychać. Po rozmowach z sąsiadami z pionu zrobiło się słabo. Jednogłośnie stwierdzili, że sytuacja tam jest nieciekawa, a mieszkanie przypomina bardziej melinę. Co więcej, według sąsiadki mieszkającej drzwi w drzwi z owym panem, był on na miejscu ale nie chciał nam otworzyć... Żaden sąsiad psa w każdym razie na oczy nie widział. Lokatorzy wspomnieli też, że pan miał małego pieska jakiś czas temu, ale tylko przez pewien czas. Wszystkie te informacje sprawiły, że mocno się martwiliśmy o Renię... Odwiedziliśmy schronisko w Chełmku, do którego wywożone są psy z Jaworzna. Później poinformowane zostały wszystkie schroniska, oraz Jaworznicki Dom Tymczasowy.
W tym miejscu chciałabym docenić zaangażowanie wolontariuszy z innych schronisk, którzy szukali rozwiązania wspierali nas w działaniach.

W niedzielę wraz z Ewes, Anetą i Andżelą pojechałyśmy znów pod podany adres i zanim zdołałyśmy wejść na klatkę schodową, zdążyłyśmy usłyszeć, że trwa tam impreza i słychać było kilku mężczyzn. Jeden nawet wyszedł, Reni ani widać, ani słychać nie było... Przyznam szczerze że wszystkie że się tak wyrażę "spękałyśmy" i postanowiłyśmy się tam nie pchać. Nie chciałyśmy w ciemno ze strażą tam wchodzić, bo psa na miejscu przecież nie było, więc co nam po tym. Chyba tylko to, że facet by się wkurzył i kto wie co wtedy zrobił... Dzięki znajomościom Andżeli, sprawdziliśmy jeszcze jeden adres, gdzie Renia mogła przebywać. Niestetyz nic...
Trochę zrezygnowane wróciłyśmy do Katowic z konkretnym już planem. Postanowiłyśmy ostatecznie spróbować porozumieć się i dowiedzieć na spokojnie gdzie jest Renia. Czy uciekła? czy trzyma ją gdzieś indziej i ma ją w nosie? Tak więc dziś pojechaliśmy z Ewes, Panią Anią i jej mężem na miejsce, jednak kolejny raz odbiliśmy się od drzwi. Po wcześniejszym kontakcie telefonicznym z policją, zostawiłam panu kartkę z informacją o kilkudniowych próbach kontaktu z nim i złożonym przez nas zawiadomieniu o możliwiści popełnienia przestępstwa. Dodałam, że jeśli jednak zechce się z nami porozumieć, jesteśmy w stanie je wycofać. Prosto stamtąd, pojechaliśmy na komendę główną policji w Jaworznie.
Policjant wysłuchał nas i skontaktował się z dzielnicowym, który gdy usłyszał ulicę i numer domu, spytał tylko czy chodzi o taki a taki numer drzwi i o taką osobę.

Niestety, zbyt dobrych rzeczy powiedzieć nam nie mógł... W każdym razie zna tego pana dobrze i wie gdzie będzie przebywać, jeśli nie pod podanym adresem. Umówiliśmy się na jutro rano, Pani Ania miała zadzwonić i spytać co ustalił, a następnie mieliśmy się spotkać. Tyle co wyszliśmy z komendy w kierunku samochodu, zadzwonił mój telefon, numer obcy. Pani przedstawiła się i powiedziała, że dzwoni w sprawie Reni, że partner wrócił do domu i zobaczył naszą kartkę w drzwiach, więc ją poinformował. Według pani, Renia przebywa z nią, w jej mieszkaniu i dla niej została adoptowana. Umowę sporządzono na dane pana, ponieważ ona zmieniała meldunek i czeka na nowy dowód.

Wytłumaczyłam jej w jakiej sytuacji się znajdujemy i spytałam jak wytłumaczy zły numer telefonu. Jedyne co była w stanie powiedzieć to że doszło do nieporozumienia.
Podała nam adres i pojechaliśmy na miejsce.
Renia, która na imię ma Sonia, przywitała nas baaaaardzo hucznie i z uczuciem. Była zachwycona i wariowała! :)
Na temat Pani Ani nie mogę powiedzieć złego słowa. Renia jest bardzo zadbana, ma mięciutką i pachnącą sierść, obróżkę przeciw kleszczom, zabawki, gryzaki. Miałam wrażenie że popisywała się przed nami, jak dobrze się miewa :D
Pani Ania ma małego synka, który za Renią/Sonią bardzo przepada, z wzajemnością. Renia kocha dzieci! Jest również i kotek - rezydent. Raczej zdystansowany, ale akceptują się wzajemnie. Raz tylko Renia zwana Sonią capnęła go, gdy ten próbował dobrać się do jej miski. ;)

Możecie mi wierzyć, że zastaliśmy zadowolonego i zadbanego psa. Wytuliłyśmy się i dostałam multum buziaków renatkowych.

Po przeprowadzonej z Panią Anią rozmowie ustalone zostało, że Renia zostaje. Gdybyśmy zastali ją pod adresem podanym w umowie, została by odebrana w mig. Jednak jest pod opieką Pani Ani, w jej mieszkaniu i ma się dobrze. Spiszemy nową umowę, z jej danymi. Ja będę z Panią Anią w kontakcie, z czym nie ma żadnego problemu.

Ah! Numer telefonu adoptującego różnił się z numerem pod który wydzwanialiśmy, o jedną cyfrę! Jedną cyfrę! Nie wiem czy celowo czy doszło do pomyłki. Teraz już mało istotne.

Kilka zdjęć udało się zrobić, ale raz, że na szybko, dwa, że w emkcjach i trzy, że moim słabym telefonem. Mimo to, widać na nich szczęśliwą Renię. Niestety nie mam jak ich wrzucić, ponieważ działam na telefonie, ale Ewes wstawi w wolnej chwili. No i może doda coś od siebie, jeśli coś pominęłam lub ma jakieś uwagi od siebie :)

Jeśli to wszystko brzmi chaotycznie to przepraszam, ale mam mętlik w głowie i starałam się jakoś to wszystko do kupy złożyć.

Bardzo dziękuję wszystkim za trzymanie kciuków, za zaangażowanie. Zwłaszcza Ewes, za poświęcenie również czasu i paliwa. I nadwyrężenie GPSa :D

Kochana Reniu, żyj sobie długo i szczęśliwie. Do zobaczenia niedługo <3

  • Upvote 2
Link to comment
Share on other sites

Długi nocny post, Agnieszko. ;)

Rzeczywiście sytuacja była skomplikowana i miejmy nadzieję, że już wszystko będzie dobrze. Na wszelki wypadek trzymam jeszcze kciuki za Renię.

Trochę szkoda, ze imię przepadło, bo było bardzo ładne i oryginalne. Ale Sonia też pięknie. :D

 

Soniu, wszystkiego dobrego, Kochana!  :wub:  Masz Domek. Oby na zawsze. 

 

To chyba teraz możemy się cieszyc... ;)

Dziękuję, za to, co zrobiłyście dla Renatki, Dziewczyny. Jesteście wspaniałe. :)

Link to comment
Share on other sites

BARDZO się cieszę! Dziewczyny jesteście WIELKIE!Trochę mnie martwi obecność tego nieciekawego typa w życiu obecnej właścicielki :( oby miał z psiakiem jak najmniejszą styczność. Dziewczyny miejcie Renię na oku :)

Mnie również :( Jednak u pani Renia ma się świetnie i widać, że jest bardzo zadowolona i co dla mnie najważniejsze, bardzo zadbana.
Oko na Renię będziemy miały, to na pewno!
Link to comment
Share on other sites

Wszystkich kibiców Renatki zapraszam na wątek Bazyla - mojego kolejnego podopiecznego, który w schronisku odpoczywa po piekle, jakie zgotował mu były "opiekun" :(

http://www.dogomania.com/forum/topic/146736-jestem-bazyl-trzymali-mnie-w-zamkni%C4%99ciu-cierpia%C5%82em-prze%C5%BCy%C5%82em-i-chc%C4%99-zacz%C4%85%C4%87-%C5%BCy%C4%87/

 

oraz wyarzenie na fb:

https://www.facebook.com/events/420477288133211/?notif_t=plan_user_joined

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...