Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

  • 2 weeks later...
Posted

Wracam po bardzo długiej przerwie, mam nadzieję że trwale...

Wszystko się tak zwaliło że żeby jedno ogarnąć trzeba było z czegoś zrezygnować i padło na ograniczenie internetu ;)

Wszyscy żyją ;) choć niektórzy trochę bardziej . Przemieliło nam się zranienie Mela, kulawizna Kojota na dotąd zdrową łapke, której to przyczyny nie udało nam się ustalić-możliwe ze to jakieś reumatyczne bo na razie nie widać jakiś w łapce zmian, bo jak wet mówił na zwykłe naciągniecie za długo to trwało i wystepowalo tylko czasami w ciągu dnia.. Teraz jesteśmy na etapie ok.

Jedna z babć końskich Negra zaczęła znów mieć bardzo poważny problem z nogą i nie mogła samodzielnie wstać, co u tak ciężkiego zwierzaka jest ogromnym problemem, kłania się jej głupia i nadmierna eksploatacja w klubiku jako konia sportowego dla osób o ambicji której nie dorównują umiejętności i wiedza... Koszta leczenia są wielkie i z małymi i tylko czasowymi rezultatami, ale na razie znów jest w stanie zagalopować a nie tylko kuśtykać,trzeba będzie dokupić lada chwila kolejne porcje wspomagaczy na stawy z górnej półki, które sa stałym elementem jej diety.

Za to cieszy że w tym roku babcia Flandria jak dotąd uniknęła swoich ataków alergicznych-astmatycznych. Kiełkuje nadzieja że po tych latach udało się to jakoś wyciszć..

Mikuś kuśtyka sobie całkiem żwawo i jest bardzo już zakochany w Candeli-wszędzie razem bo inaczej straszny wrzask...

No i jakoś tak pełznie....., na razie tyle bo musze uciekać do lekarza z moja własną osobą ;)

 

1CSyZSH.jpg

 

Krzywonogi Mikuś

WcCITt0.jpg

 

lepsza nóżka obecnie wygląda tak, druga z tyłu widać że gorzej, mam gdzies fotki startowe, to potem wywlokę bo już mnie czas dziś goni..

Oei70EV.jpg

  • Upvote 1
  • 2 weeks later...
Posted

No właśnie ciężko poogarniać... :) Musiałam się mocniej skupić na zarobkowaniu bo leczenie koni jest strasznie kosztowne....do tego będzie wymagalo znów przeorganizowania wybiegów-żeby na okresy gorszego samopoczucia Negry mieć wygrodzone małe pastwisko po którym stadko nie będzie latało jak oszalałe,a ona za nimi biedna..do tego przepęd wąski-dotąd pędziły sobie cala szerokością wybiegów az do pastwiska, ale przy takiej dolegliwości jak było ostatnio trzeba to wyhamować i ograniczyć do mniejszej przestrzeni... tak że plany mocno napięte :)

Posted

Jednak mimo wszystko - WOW. Podziwiam.

Posiadanie koni to moje niespełnione marzenie. Kosztowne hobby, to prawda, ale mimo wszystko gdzieś z tyłu głowy mam tę myśl, że może jednak kiedyś...

  • 1 month later...
Posted

Tak, wyłącznie hobby... zwł. jak się starych babek nazbiera ;)

Pumka ma się super, słoneczko bezstresowe i ukochane, najbardziej lubi leżeć na niedokończonej klatce schodowej nad stajnię gdzie ma widok na cały sad i podwórko a nie męczy jej Gaston ;)

Lukas chyba powoli zaczyna się starzeć...co prawda dalej jazgocze jak oszalały na Gastona-przez płot, ale do przychodzących obcych reaguje bardzo ospale, raczej nie próbuje już łapac za noge od tyłu-prędzej nadstawia łeb do pogłaskania, generalnie oprócz chwil szczekania sprawia jakoś tak strasznie dziadkowe wrazenie, powoli chodzi,duzo leży, ożywia się tylko jak może rywala obsobaczyć... Mielismy w ub tyg jakiś nasilony problem skórny-zaczął go strasznie swędzieć koniec grzbietu,w 2 dni wygryzł sobie do żywego.. Dostał zastrzyk, wapno, maść i naprawdę szybko świąd ustąpił a po tygodniu zaczęło porastać nowym futerkiem.U nas na wsi to trochę w ciemno leczą ;) no ale czasem skutecznie, więc nie musiałam się bujac z nim do miasta albo weta ściągać końskiego.

Kojotek kiedy pada a nie daj boże burza to rezyduje w domu, spi na okrągło i udaje że go nie ma byle go tylko na dwór nie wyprosić. Slicznie bawi się z Pumą, o ile ktoś im nie przeszkodzi nadmiernym zainteresowaniem ich osobami.

IMG_8184.JPG

IMG_8185.JPG

  • Upvote 1
  • 3 months later...
Posted

Nie na fotce Kojotek :) Mam nadzieję że zima pozwoli mi jakoś mocniej powrócić na dogo.Inaczej czasowo było jak byłam na rencie,a teraz kiedy trzeba jakoś na wszystkich zarobić doby brakuje.... :( A jeszcze niezbędny remont trzeba przez zimę zrobić...

Negra znów się gorzej czuje a Kojot na zimę wyrażnie ma dolegliwości bólowe w złamanej łapie-zwł przy deszczowej pogodzie ale nie tylko. Sporo w domu śpi choć w jego futrze zieje strasznie i jest mu wyraźnie za ciepło.. Co do domku to trudno żeby zaakceptował ludzia-mieliśmy odwiedzający go regularnie potencjalny domek ale niestety zaakceptował tylko panią,nie wyadoptuję psa który wpada w panikę na widok jednego z domowników i pędzi przed siebie usiłując się schować albo próbuje w panice gryźć przy przytrzymaniu siłą. Nie sadze by to się dobrze miało skończyć dla psa skoro po tylu tygodniach nie dało się nic zrobić z jego strachem. Za to np.zaakceptował bez problemu mojego sąsiada ;) Swietnie dogadują się z Lukasem i fajnie wpłynął na umiejętność zabawy tego drugiego-lubią razem pobuszować na pastwiskach,nie gonią przyłażących kur czy bażantów, a koty najwyżej pro forma na drzewo ale bez chęci mordu i trzymania kociska na drzewie aż mu tyłek odmarznie ;) To bardzo pozytywne bo Mel z Pumą zagryźli by wszystko co nie zdąży uciec-jak wpadają do stajni to mało sie w korytarzu nie pozabijają bo czasem udaje się zaskoczyć jakiegoś nieostrożnego gryzonia-szczura lub mysz...........

Na dobry początek zrobię bazarek z nasionami warzyw i kwiatów i może odrobinę ziemniaków o które pytała Jolly-w tym roku był nieurodzaj i susza niestety... potem wstawię link.

  • 3 weeks later...
Posted

Kosmaty przyjaciel ostatnie dni kiedy padał deszcz przesypiał w domu prawie się nie ruszając na dwór, ale dzisiaj przyprószyło śniegiem nieco, błoto lekko mrozik ściął i od razu Kojot zażądał wypuszczenia do Lukasa i pobiegli szaleć na pastwiskach tarzając się w podmarznietej trawie.

Cieszę się, że w końcu Kojot nauczył Lukasa w miarę normalnej zabawy-może nie za długiej ale są w stanie chwilkę poskakać imitując podgryzanie. Przypomnę że Lukas jakos kompletnie nie mógł załapać idei zabawy-jak zaczynał się ganiać to kończyło się warkotem i wcale nie markowanym gryzieniem-a jak obiekt jego prób zabawy czyli Pumka obrażał się i smutny uciekał- to Lukas stał i patrzył się głupio zaskoczony o co chodzi...W końcu on przecież cały czas wszystkich i wszystko traktuje zębami więc czemu ona stroi fochy?Toż to jego święte prawo rozdawać na prawo i lewo kuksańce (dwa razy skończyły się potężnym laniem od Gastona ale to akurat zupełnie niczego go nie nauczyło...). Dobrze, że nieco nauczył się stosunków psio-psich, choć długo to trwało... :)

Posted

Szkoda tylko że tyle lat to trwało i kiedy był czas na adopcję to nie było na to szans.. No ale dla nas  fajnie że dziadek zrobił się spokojniejszy (o ile w pobliżu nie ma rywala Gastona ;)

 

Wszystkim zwierzakom i ich właścicielom czy opiekunom życzymy w nowym roku jak najwięcej dobrych radosnych chwil. :)

Posted

Nowy rok przetrwaliśmy spokojnie w domu, Kojot bardzo boi się wystrzałów-moje spały sobie spokojnie a on siedział mi pod biurkiem i ziajał-na szczęście krótko była taka intensywna kanonada, a przy pojedynczych już spokojnie połozył się na legowisko spać.Profilaktycznie chyba zażądał skrócenia pobytów z Lukasem na dworze i przesypia całe dnie i noce w domu-choć przy jego futrze jest mu to zdecydowanie za gorąco i ciężko zieje, ale to już jego wybór-może spać gdzie chce-z budzie, w stajni, w domu-zależnie od nastroju. Zaczniemy nowe suplementowanie innym preparatem na stawy bo jego tak samo jak mnie czasami "łamie" w pozrastanych krzywo kościach.

  • 4 weeks later...
  • 3 weeks later...
Posted

Zagonieni mimo zimy, a ja staram się łączyć własną rehabilitację z codziennymi obowiązkami i siedzę jak świstak i pakuje nasionka...strasznie żmudna robota-jak większe zamówienie to bywa że w 3 godziny ledwo 3-4 przesyłki spakuję....ale błogosławię bo każdy grosik się przyda zwł. że staruszki końskie potrzebują ciągle kosztownej suplementacji na stawy a i z obawą patrzę na znikające siano-chyba po raz pierwszy od bardzo wielu lat może mi zabraknąć paszy....aż mi słabo na myśl że trzeba będzie zrobić przegląd w lawecie,jakoś odpalić stary samochód i szukać w miarę nie za drogiego siana-bo u nas w okolicy nie ma łąk, trzeba z reg koło 50km w  stronę jechać przez co wychodzi to drożej niż sama pasza.... Niestety susza nas trochę w ub roku załatwiła....niepotrzebnie oddałam człowiekowi któremu zabrakło paszy stare siano-teraz bym dwuletnie miała na zapasie...no cóż, nie przewidziałam i z dobroci serca poszło darmo a teraz trzeba będzie kupować.

Śnieg piękny dalej wszędzie leży choć już cieplej a nie -11 ;) no i Kojotes absolutnie odmawia siedzenia w domu-sporadycznie i nie za długo a jak słonko przygrzało to w ogóle odwrócił się ogonem do mnie i poszedł położyć w śniegu przy samochodzie-mając oko na podjazd-ganek i podwórko jednocześnie. Wiecznie uśmiechnięte psisko -bardzo lubi się bawić :) Lukasek za to chyba zaczyna powoli się starzeć-nie znalazł domu, zawisł u nas i tak zostało...Robi się coraz bardziej leniwy, senny-woli sobie poleżeć w słomie na słonku-wcześniej dokładnie rozgrzebawszy mi rolkę dla koni, spokojnie pobuszować po trawkach i krzaczkach na wybiegach ew.przecisnąć się pod płotem końskim i u sąsiadów po sadzie czegoś tam poszukać. Choć jak Gaston z tej połowy ogrodu przy płocie biega czy bawi się z Pumą do budzi się w Lukasie typowo owczarkowy demon szczekania i może niezmordowanie  miotać się przy siatce i ujadać jak oszalały.... Latem trzeba koniecznie jakoś skądś fundusze wytrzasnąć i ogrodzenia dla koni uszczelnić siatką-choćby leśną żeby się chłopaki nie mogli przeciskać do sąsiadów-odpada koszt słupków bo wszystko stalowe, więc połowa roboty z głowy ale i tak to sporo terenu...Kiedyś nie było w planach że zaistnieje konieczność izolowania od siebie jakiś tymczasowiczów i to jak się okazuje na stałe..

Ostatnie problemy z łapą Gastona zagojone-zmiana na łapie z którą do mnie przyjechał znów gładka, ale ciągle ciepła.W sumie może i profilaktycznie należało by całą wyciąć ale to spory zabieg duża rana by była no i narkoza...dla doga rzecz której człowiek stara się unikac jeśli tylko może. Obserwujemy,smarujemy i w sumie innych zaleceń nie ma bo zabieg byłby wyłącznie jako profilaktyka na moje życzenie.. Samo sączenie było najprawdopodobniej spowodowane zakłuciem tego miejsca podczas buszowania po krzakach w Pumką.

Miki jest uciążliwie nerwicowym kucykiem-nogi ma fatalne, bardzo ciężko je prowadzić bo krzywe, mają oczywiście tendencje bardziej do dalszego krzywienia się niż prostowania jako że swoje lata ma i chyba tylko interwencja chirurgiczna by tu coś zmieniła ale wcale bez gwarancji poprawy...-ale charakter jeszcze bardziej krzywy-zamiast brać przykład z mojej spokojnej Candeli ten miota się tak że niejednokrotnie ciężko pożałowałam wykupienia go bo zwyczajnie cierpliwości mi nie staje ;) Chyba pasł się dotąd jedynie na długim łańcuchu/lince, bo złapanie go o ile w boksie nie jest miłe-chowa łeb i nie ma szans namówić go polubownie na założenie kantarka-no ale na wybiegu to już jest zupełna porażka... :( Da do siebie podejść na parę kroków po czym nagle robi zryw i pędzi przez cały sad zygzakami...Robiłam już różne cuda-zabranie kucysi generalnie nie skutkuje-wcale za nią nie idzie. Moja druga połowa mówi że to chłopskie wychowanie i dziadowi od "d...y"odmiękło u nas to pokazuje rogi.. Myślicie że spoko-zostawić otwarta bramkę na wybieg i sam przyjdzie do stajni...Taaaaa-przyjdzie-ale tylko jak broń boże nie widzi człowieka w zasięgu wzroku-zdemoluje wszystko w korytarzu-potłucze kopytami wiaderka (mam już kolekcję wiader i kilka kucykowych żłobów popękanych i do wywalenia-przerzuciłam się na wiadra budowlane bo każde zawieszane dla koni i każdy żłób to ok.40-60zł na zmarnowanie a niektóre 1 dzień wisiały.....) , porozwala skrzynke ze szczotkami,zębami ściągnie derki nawali na środek łajno a ja się uda to i rozedrze polar -nie wiem zębami czy kopytami niechcący? a ja zdażysz w trakcie demolki dopaść stajni ze swojego ukrycia to po prostu wywali cię w korytarzu pędząc na oślep na dwór jak kula bilardowa i ganiasz do północy po całym ogrodzie za szczurem klnąc na czym świat stoi że nie pozwoliłeś przerobić dziada na kiełbasy.. Nie ma mowy o niekontrolowanym pozostawieniu go-bo pastwisko w sadzie od stajni oddziela podwórko z maszynami i dostęp do ogrodu-sobie kucyk o maszyny na pewno nic nie zrobi-za to niszczyciel potrafi zdemolować różne rzeczy-np.walić kopytem w zsyp silosa na zboże tak że go pognie....o czym już się przekonałam.. I tak generuje tymi zniszczeniami koszty które powodują poważne rodzinne tarcia i dyskusje nad zasadnością "prywatnego przytuliska" ;) No generalnie jest ciężko. Szkodnik się okazał nieziemski i za nic nie chce polubić człowieka-smakołyki pożreć pożre, a jak tylko ma możliwość ci się wyrwać -to nawieje. Pozostaje nadzieja że z latami trochę się zmieni bo na myśl że żyjący 30-40lat kucyk będzie tak niszczył przez najbliższe lat 25 trochę mi słabo.

Melman i Sojka oboje w pełni sił i bez problemów jak na razie odpukać- oprócz zwykłych objawów starości przy Mela schorzeniach stawów pozostają w świetnej kondycji i humorach, nie ma co się uskarżać :)

  • Upvote 1
Posted

Prosiak ma się świetnie-chyba jeszcze trochę życia przed nim choć sąsiadka która się go dawno temu pozbyła upychając go u mnie, nie wierzyła ze jeszcze żyje... Miałam kiedyś kilka prośków więc objawów starości u Quikena na razie nie widać-żwawy i grubiutki...

No i na jesieni doszły mi wiewiórki burunduki-bardzo chciałam je mieć od dawna a to ostatnia chwila bo już ich oczywiście Unia zakazała jako rzekomo inwazyjny gatunek(hmm? nie wiem czemu jest w stanie zagrozić tak malutki wiewiór).Są cudne-zupełnie jak z kreskówki ;)

Posted

Mikuś być może będzie miał szansę na adopcje i fajny domek dożywotni z towarzystwem koleżanki... Prosimy o trzymanie kciuków :)

Bardzo by mi to pomogło bo problemu ze zdrowiem niestety nie zmniejszają się wręcz przeciwnie..Powinnam wyadoptować jeszcze choć ze 2 duże konie ale to bardzo ciężka sprawa bo utrzymanie jest kosztowne, a fundacje nie widza biznesu w pomaganiu w takich sytuacjach.Bardziej medialne jest wykupienie za ciężkie pieniądze koni od handlarzy w Skaryszewie niż wzięcie za darmo. No cóż-trzeba było widać pojechać z nimi na ten targ ....Z podobną pomocą spotkała się w innej fundacji moja koleżanka- niestety boryka się z rakiem i grozi jej amputacja ręki-chciała swoim 2 starym koniom znaleźć dom w fundacji żeby nie trafiły na mięso bo praca przy nich sprawia jej wiele bólu...no ale że nie stanęła z końmi w Skaryszewie to nikogo to nie zainteresowało...

Tak że trzymamy kciuki za Mikusia a jeśli ktoś miałby ochotę dać dożywotni dom dużej starszej klaczy małopolskiej lub dwóm to proszę o kontakt (wyłącznie adopcja) :)

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...