Jump to content
Dogomania

Przybłąkał się pies - co zrobić?


rija

Recommended Posts

masz racje nic na siłę,widocznie mógłbyc bity przez jakiegoś faceta,stąd ucieczka przed płcia przeciwna i uniesiona ręką.chodzi ostroznie bo moze tułał sie długo.ze zdjęcia wyglada na takiego 7-8 letniego,jeśli ciebie się nie boi to mozesz odwinąc wargi i spojżec na zęby przednie na górze i dole,jeśli ma starte prawie do dziąseł to może miec nawet 9 lat.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 61
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Aktualne wieści są następujące: Misio już się mniej boi, podchodzi pod dom i nawet się układa na tarasie. Jutro rano pan hrabia ma zaplanowaną kąpiel i weterynarza:lol:

Gryf - pies zębów nie ma startych, więc może nie jest taki stary:lol:

Link to comment
Share on other sites

Faktycznie na tych zdjęciach wygląda bardziej jak mix owczarka szkockiego lub australijskiego. Ale chipa i tak warto sprawdzić.
Za niedługo tak wpadniecie, że przekonacie się do zabrania go do mieszkania :D. W sumie kiedyś miałam podobną sytuację, ale z kotem. Znalazłam takie małe coś, co miało z 5 dni, plan był takie żeby odkarmić i poszukać mu domu (nigdy nie miałam kota i nie chciałam mieć). Oczywiście kot został.. I sobie tak już z nim żyję prawie 4 lata. Teraz sobie nie wyobrażam domu, bez tego kota :).

Link to comment
Share on other sites

Śliczne psisko i dobrze mu z oczu patrzy, nic tylko pokochać :)
Piszesz, że "nie macie decyzji, żeby mieć psa w mieszkaniu". O ile dobrze rozumiem, ta decyzja nie należy do Was. Ale może wykąpany, puszysty i grzeczny psiak (a on wygląda na grzecznego) zdoła przekonać do siebie właściciela mieszkania? Trzymam kciuki, żeby Misiek został z Wami na zawsze :)

Link to comment
Share on other sites

Nie - może niewyraźnie to napisałam...to nasza decyzja; nigdy nie myśleliśmy o psie w mieszkaniu...z paru względów, ale główny problem jest taki, że sporo wyjeżdżamy zawodowo i często nie ma nas w domu po kilka dni...

Link to comment
Share on other sites

To rzeczywiście o ile nie da rady zabrać psa ze sobą, nie do przejścia.
Może pomyśl bardziej o szukaniu mu domu, to ładny pies na pewno się coś znajdzie. Z mieszkaniem w zimie, samotnie na wsi to taki średni pomysł, pies najlepiej czuję się ze swoim przewodnikiem w domu. Przez całe lato się do Was przyzwyczai, a potem będzie tęsknić. Poza codziennym jedzeniem szczęśliwy pies wymaga coś więcej. I nawet pozostawienie dwóch psów (był tutaj taki pomysł) samych sobie, nic tu nie zmieni.

Link to comment
Share on other sites

[B]Rija[/B], jesteście z mężem ludźmi wielkiego serca, a piesio - Misio miał szczęście, że trafił na Was. Jakoś się wszystko ułoży, na teraz najważniejsze jest zbadanie Misia przez weterynarza, zaszczepienie, odrobaczenie, zastosowanie preparatu przeciw pchłom i kleszczom. Najważniejsze, że pies ma na teraz schronienie. To naprawdę piękny pies, nie zdziwiłabym się, gdyby był rzeczywiście rasowy :lol:.
Dygresja ;) ... mamy od trzech lat psiaka, którego jakiś dobry człowiek :shake: wyrzucił jako szczeniaka z samochodu na minus 10 stopni mrozu... Błąkał się podobno około tygodnia :-(. Szukałam psiakowi domu, także na dogomanii, piesek ma tu swój wątek. Dom pieskowi znalazłam,
u nas :evil_lol:. Stwierdziliśmy, że nikomu nie oddamy naszego Murzynka :lol:. Będę zaglądać do Misia :lol:.

Link to comment
Share on other sites

Coś jest na rzeczy z tymi "ratowanymi psiakami". My też jeszcze nie mieliśmy TAKIEGO jak teraz nasz "oddziczony" Fidel. A może po prostu bardziej cenimy sobie jego miłość, biorąc pod uwagę z jakich okoliczności i stanu pies jest uratowany? ;)
Piesek rzeczywiście śliczny. Te owczarkowate są bardzo mądre i rodzinne.

Link to comment
Share on other sites

[B]GPOOLCLD[/B] myślę że dałby spokojnie rade nawet w zimie,lepsze takie rozwiązanie niz schron czy tułaczka.a tak miałby własne podwórko,miałby kto jeść dać no i opiekunowie mogliby przyjeżdżac tak często jak by mogli.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='gryf80'][B]GPOOLCLD[/B] myślę że dałby spokojnie rade nawet w zimie,lepsze takie rozwiązanie niz schron czy tułaczka.a tak miałby własne podwórko,miałby kto jeść dać no i opiekunowie mogliby przyjeżdżac tak często jak by mogli.[/QUOTE]


Oczywiście, że tak. Ale czy nie lepiej jakby mieszkał sobie w domu i miał stały kontakt z właścicielem? Codzienne spacery, zabawa, nauka, obecność ludzi. Pies jest ładny i spokojny, (być może też młody) pewnie dom znalazłby się szybko. Jeżeli nawet mógłby tam zostać, nie zaszkodzi poszukać mu coś lepszego.

Link to comment
Share on other sites

Kochani jesteście, że zaglądacie do Misia:lol:
Dana - ja czytałam o Murzynku, dopiero teraz skojarzyłam!

Na razie nic nie planujemy, chociaż pytamy znajomych, czy ktoś nie chce psa. Ja też się martwię, ze przyzwyczai się do nas przez tych parę miesięcy, a potem trzeba będzie go oddać...i że będzie tęsknił:shake:Najlepiej byłoby znaleźć mu szybko jakiś domek, no ale wcześniej trzeba go wyprowadzić na człowieka...przepraszam, na psa:eviltong:

Na razie próbowaliśmy go zachęcić, żeby zaakceptował inne schronienie - dzisiaj sam wybrał sobie to miejsce, na tarasie, pod daszkiem, ale na gołej ziemi (tam miała być rabatka, ale nie musi). Ucieszyliśmy się, ze nie będzie spał pod krzakami, położyliśmy mu więc tam folię, a na niej dywanik - i guzik...dywanik nie jest fajny...wrócił na stare miejsce pod krzaki, tam ma taka wygrzebaną jamę w ziemi. Czy ktoś wie, co zrobić w takiej sytuacji?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rija']Nie, zdecydowanie nic na siłę - śpi sobie dalej pod krzaczkiem...[/QUOTE]

Tak fajnie, można go tym sposobem na siłę nie wykąpać, nie odrobaczyć, nie odpchlić, nie odkleszczyć... Pod tym krzaczkiem.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Ryss']Tak fajnie, można go tym sposobem na siłę nie wykąpać, nie odrobaczyć, nie odpchlić, nie odkleszczyć... Pod tym krzaczkiem.[/QUOTE]

Ryss, gdybyś nie zauważył to nic na siłę tyczy się tematu spania na dywaniku... Chyba że to była ironia i nie zauważyłam przez brak emotek... Ehhh

Link to comment
Share on other sites

No nie, Ryss - to jednak różnica; pisałam tylko o spaniu...a w poprzednim poście było, że jutro kąpiel i weterynarz...to trochę niesprawiedliwe...

Zresztą - to trochę z powodu tej planowanej kąpieli też się martwię, że potem zaraz się wytarza w ziemi i piachu pod tym swoim krzaczkiem...no ale na to już chyba nie mam wpływu...

Edited by rija
Link to comment
Share on other sites

już się nie mogę doczekać tej kąpieli i weta.
Po kąpieli będzie na pewno fajniejszy, a właśnie nie próbowałaś go wziąć na smycz. Może spacer po kąpieli. ja tak brałam na wsi mamy foksteriera
Może jakieś fotki
no i wet , ciekawe co powie. A w nocy gdzie on śpi

Link to comment
Share on other sites

No właśnie z tym spaniem jest problem - przez cały czas śpi pod tym swoim krzaczkiem, w nocy też i nie potrafimy go zachęcić, żeby spał gdzie indziej...
Nie mamy dla niego budy, ale jest taka fajna opcja - tak nam się wydaje - mamy taki ganek i tam pod schodami jest miejsce zasłonięte z trzech stron (trzymamy tam drzewo do kominka) i wymyśliliśmy, że tam będzie dobra tymczasowa buda...niestety tam mu też nie pasuje:shake: Jak już będzie czysty to być może będzie spał w ganku - jeśli zechce:lol:

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Wasylek']Ryss, gdybyś nie zauważył to nic na siłę tyczy się tematu spania na dywaniku... Chyba że to była ironia i nie zauważyłam przez brak emotek... Ehhh[/QUOTE]

Nie, dzięki, mea culpa. Reszta w mojej odpowiedzi [B]Riji[/B] (choć analogicznie do odmiany Maja-Mai, powinno się też odmieniać Rija-Rii, ale tutaj ten nick stałby się w tym przypadku mało czytelny).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='rija']No nie, Ryss - to jednak różnica; pisałam tylko o spaniu...a w poprzednim poście było, że jutro kąpiel i weterynarz...to trochę niesprawiedliwe...[/QUOTE]

Przepraszam, może trochę się zagalopowałem, ale... Ciągle tylko słyszę z Twoich ust słowo jutro - jutro to, jutro tamto, jutro kąpiel, jutro weterynarz. A dzisiaj? Dzisiaj, tak jak wczoraj, on tylko leży dzień i noc pod tym krzaczkiem? Mogą mu się odleżyny porobić... A serio, nie próbujesz z nim nawiązać jakiegoś bliższego kontaktu III stopnia? Ja rozumiem, że możesz się brzydzić - że brudny, i że to pies. Ale może Twój mąż jest mniej zbrzydliwy? Może coś mu da do jedzenia z ręki, spróbuje go dotknąć, pogłaskać? Widać przecież, że to nie dzikus (pies), co najwyżej pies po przejściach ze złymi ludźmi. Ale trzeba już teraz skracać dystans do tego krzaczka, nie czekając nawet na kąpiel i weterynarza. I o to mi chodzi, nim tak naprawdę zajmiecie się tym psem.


[quote name='rija']
Zresztą - to trochę z powodu tej planowanej kąpieli też się martwię, że potem zaraz się wytarza w ziemi i piachu pod tym swoim krzaczkiem...no ale na to już chyba nie mam wpływu...[/QUOTE]

Jeśli dasz mu wyschnąć w ruchu - prowokując go do biegania, lub po prostu biorąc go na smycz - to pod krzaczkiem już się nie ubrudzi na sucho. Wstanie, otrzepie się i będzie znowu jak nowy.

Link to comment
Share on other sites

Ryss ...spokojnie, ja wiem, ze Ty tak z troski o psa...ale kto Ci powiedział, ze on dniami i nocami leży pod krzaczkiem bez żadnego kontaktu??? I ze się nim brzydzimy???!! I że go nie dotykamy!!!! Nigdy tego nie napisałam! Gdyby tak było, nie byłby u nas. Trochę mi przykro, że tak to oceniasz...

Nie pisałam też "ciągle" , że jutro to, lub tamto...napisałam to [B]raz[/B] - wczoraj. I tak będzie - weterynarz umówiony o 11-tej. Pies jest u nas piaty dzień - nie daliśmy rady załatwić tego wszystkiego od razu.

Więc tak dla Twojej spokojności - jest głaskany, bawimy się z nim, mówimy do niego, czasem dostaje coś do jedzenia z reki; spod tego swojego krzaczka jest przez nas wywoływany, jeśli leży tam za długo- przychodzi już na imię, albo na gwizd...Jeszcze jakieś pytania?
Nie pisałam tego wszystkiego, bo uważałam to za oczywiste - i przykro mi, ze założyłeś od razu najgorszą wersję...

Link to comment
Share on other sites

[B]rija[/B] nie bierz wszystkiego doslownie co pisze [B]Ryss[/B](zauważyłam że pisze w większości posty z "ironia w tle"),a lezy tam bo mu wygodnie,bo czuje sie bezpieczny,może całe życie koczował pod krzakami,tego nikt nie wie.powodzenia u weta.

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...