Jump to content
Dogomania

rija

Members
  • Posts

    59
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by rija

  1. Do wszystkich, którzy pamiętają Metysa :) Właśnie dostaliśmy wiadomość od jego właścicieli, którzy pamietali, że w piatek minął rok od dnia, kiedy do nich trafił. Ma się świetnie, waży 30 kg, sierśc mu błyszczy, jest psem całkowicie udomowionym, śpi w domu, wszędzie jeździ razem z państwem, a pan weterynarz nie może się go nachwalić. Jestem bardzo szczęśliwa, że tak dobrze trafił, chociaż serce trochę mi się ściska...że nie u nas... :)
  2. Metys pozdrawia! Dostaliśmy przed chwilą MMS-a z takim podpisem :bigcool: Wygląda pieknie - zadowolony, wypasiony i wypucowany pasie się na trawce.
  3. No i wyglada, że trzeba będzie zmienić tytuł tego wątku...na "Metys znalazł stały dom" :) Nie pisałam wcześniej o wszystkich potencjalnych chętnych, żeby znowu nie robić tego przedwcześnie, ale faktem jest, że w ciągu 2-3 ostatnich tygodni telefony bardzo się rozdzwoniły i właściwie mogliśmy już zacząć przebierać...ale naprawdę ludzie maja dziwne oczekiwania np. jedna pani życzyła sobie, żeby pies nie sikał w ogrodzie, a inny pan żądał gwarancji, że nie Metys zadusi żadnej kury...no tacy "państwo" nie wchodzili w grę :( A potem - przed tygodniem - zadzwoniła pani z terenu Jury Krakowsko-Częstochowskiej, że zobaczyła ogłoszenie i że już, natychmiast chcą przyjechać do Metysa. Państwo przyjechali razem tego samego dnia i właściwie byli od razu zdecydowani, że go wezmą - mieli nawet kocyk na siedzenie i świeżo kupione szelki do samochodu... Pobyli u nas trochę, poszli z Metysem na spacer, wypytaliśmy ich o wszystko i uznaliśmy, że możemy spokojnie powierzyć im psa. Państwo są na wcześniejszej emeryturze, mieszkają na wsi sami, w domu z ogrodem; jakiś czas temu zmarł ich pies, który był z nimi przez 15 lat i który był bardzo podobny do Metysa - pan pokazywał jego zdjęcia, które ciągle ma w telefonie. Minęło parę miesięcy i uznali, że są już gotowi na następnego psa. Poprzedni pies był ich domownikiem, pani gotowała mu jedzenie, pytała mnie, co Metys jada i ucieszyła się, że mniej więcej podobnie karmiła swojego. W czasie rozmowy oboje z oburzeniem wypowiadali się na temat kojców Wypytali o wizytę u weterynarza, książeczkę zdrowia, szczepienia, odrobaczenie itp., widać było, że się na tym znają i są tym zainteresowani - obejrzeli pilnie wszystkie wpisy w książeczce. Kiedy pytałam, gdzie Metys będzie sypiał, usłyszałam, ze chcieliby, żeby był w domu, ale że będzie miał zawsze swobodne wyjście do ogrodu, po którym może biegać bez ograniczeń. Spytałam podchwytliwie, czy nie boja się, że będzie podlewał rośliny i je zniszczy, na co pan powiedział, że poprzedni pies tez podlewał i w tych właśnie miejscach jeszcze lepiej wszystko rosło:) Pytałam też, jakie maja oczekiwania wobec psa - usłyszałam, że ma im po prostu towarzyszyć i tyle. Metys - o dziwo - bardzo szybko zaakceptował pana (zazwyczaj ma dystans w stosunku do mężczyzn), był nim wyraźnie zainteresowany; no fakt, że pan przywiózł mu przysmaki:) Bez protestu dał sobie założyć szelki - chciał to zrobić osobiście nowy pan - i przypiąć się w samochodzie; pani usiadła obok psa, nie chciała siedzieć z przodu, żeby Metysowi nie było smutno samemu. Powiedzieli, że będą z nami w kontakcie i zadzwonią, żeby powiedzieć, jak Metys się zaadaptował. Uroniłam parę łezek, nie ukrywam...ale byliśmy od razu w miarę spokojni, że Metys chyba dobrze trafił. No i 3 dni temu zadzwoniła nowa pańcia Metysa, żeby powiedzieć, że wszystko jest w porządku! Są zachwyceni Metysem, "jest przekochany", mądry, posłuszny i w ogóle, sygnalizuje, kiedy chce wyjść, pięknie chodzi na smyczy, a wszyscy się zachwycają i pytają jaka to rasa :) Podobno nieźle się zaadaptował, jest w dobrym nastroju, chodzą z nim na spacery; zabierają go chyba ze sobą wszędzie, bo pani mówiła, że gdzieś nawet jeździli z nim samochodem. Pani zapewniała, że naprawdę o niego dbają, ale ja nawet nie miałam takich obaw. Obiecała jeszcze za jakiś czas zadzwonić i przysłać zdjęcie. Tak więc - jest dobrze; trochę nam go oczywiście brak, ale w sumie myślimy, że zrobiliśmy co trzeba - wyprowadzilismy go trochę "na psa" :) i znaleźliśmy dobry dom. Jeszcze raz dziękuję tym wszystkim, którzy podtrzymywali mnie na duchu i trzymali kciuki!!!
  4. Wiecie miałam już niczego nie pisać, bo to, co przeczytałam powyżej - od Ciebie, Ryss - to niesprawiedliwe i krzywdzące mnie insynuacje, nie poparte niczym oprócz "dedukcji", która - jak widać - nieco szwankuje. Ale napiszę po raz ostatni, by rozwiać domysły i uspokoić osoby, które - ciągle chcę w to wierzyć - kierują się troską o los zwierząt, a nie bezinteresowną chęcią dokopania komuś. Fakty są takie - Metys od miesiąca jest ogłoszony na około 80 portalach w całej Polsce, we współpracy ze stowarzyszeniem obrony zwierząt; oprócz tego szukamy mu domu sami i to bardzo różnymi drogami. Nie rozważamy ani oddania go do schroniska, ani też do DT - to oczywiste, że zostanie u nas, jeśli nie da się znaleźć mu domu; to wprawdzie wymaga znaczących przemeblowań w naszym trybie życia, ale to już nasz problem. Nie piszę o wszystkich kontaktach w sprawie Metysa, ani o odrzuconych przez nas propozycjach (typu: pies do kojca); ten jeden raz pozwoliłam sobie podzielić się nadzieją i napisać o perspektywie naprawdę dobrego domu, który wydawał się pewny - jak widzę, był to błąd, bo dało to pretekst do napaści na mnie. Wytłumaczcie mi, proszę - dlaczego tak łatwo założyć nieodpowiedzialność i złą wolę osoby, której wcale się nie zna? Wielu osobom dziękuję za pomoc, zrozumienie i ciepłe słowa - do widzenia.
  5. Ja już za nim tęsknię na zapas...czuję się prawie jak wyrodna matka, która oddaje swoje dziecko :lookarou: A tymczasem robi się mała kolejka po chłopaka: "jakby tak przypadkiem ci państwo się rozmyślili, to ja zaraz po niego przyjadę" - to dzisiaj telefonicznie pan aż z Gdyni...
  6. Chyba Metys pójdzie do stałego domku...Nie piszę, żeby nie zapeszyć - ale jak się uda, to będzie miał bardzo dobry dom.
  7. Ostatnie zdjęcia Metysa - pozuje bez pasztetówki :mdrmed: [URL=http://minus.com/i/UIPsq4NdKbc0][/URL] [URL=http://minus.com/i/GwojD7qywH0z][/URL] [URL=http://minus.com/i/WT1nrfdyNRge][/URL] [URL=http://minus.com/i/DoQ5LhtanGsl][/URL]
  8. Tak mówisz?:lol: No nie wiem, czy mnie to pociesza... nie jest to łatwe...Ale dziękuję za zrozumienie i kibicowanie!
  9. Metys nadal u nas... Ostatnio coś się zaczęło dziać; po ogłoszeniu go i zamieszczeniu zdjęć na fb znalazły się dwie osoby, które były przekonane, że to ich pies; rozmowa telefoniczna z jedną z nich wykluczyła sprawę, w drugim przypadku sprawa była bardziej prawdopodobna, bo wchodziła w grę miejscowość oddalona około 20 km. Państwo przyjechali, w sumie 5 osób - razem z dziećmi, które bardzo płakały po psie, ale okazało się, że to nie ten...Wprawdzie podbił od razu ich serca i byli gotowi go natychmiast zabrać, ale okazało się, że ...do kojca...no jakoś nie mamy serca skazać go na zamknięcie - nie wiem, może przesadzam, ale wydaje mi się, że to nie jest dla niego...Poza tym pewnie byłby dobrze traktowany, ludzie byli sympatyczni. Sprawa jest w sumie nadal otwarta... Poza tym była u nas też niezwykle sympatyczna para młodych ludzi z Krakowa (byli tu zresztą z sunią, którą jakiś czas temu adoptowali ze schroniska), Metys bardzo im się spodobał, wzięli go na spacer, pogadali sobie z nim :lol: ale po długim namyśle stwierdzili, że widzą, że u nich pies nie byłby szczęśliwy...tam poszedłby do bloku, ich nie ma w domu przez cały dzień, w dodatku nie bardzo wiadomo, jak byłby wtedy traktowany przez ich sukę (która jest zresztą dość trudna)...powiedzieli, że jak go zobaczyli tutaj z nami, biegającego na wolności, w ogrodzie - to nie mieliby serca skazywać go na blok w centrum miasta... No i sprawa wygląda też tak, że coraz trudniej nam się z Metysem rozstać. Nie pisałam o nim ostatnio, ale naprawdę zrobił niezwykłe postępy ( w końcu dopiero minął miesiąc, kiedy u nas jest) - widzimy, że to jest pies nie tylko łagodny i przyjacielski, ale też bardzo inteligentny i łatwo się przywiązuje. Przestał zupełnie łazikować po wsi, nie wychodzi sam nawet wtedy, gdy brama jest otwarta, trzyma się domu, wyraźnie nas pilnuje - kiedy robimy coś w ogrodzie, to siada lub kładzie się blisko nas, ale tak, żeby mieć na widoku i nas, i bramę. Bardzo przywiązał się też do mojego męża - czasem jest to zabawne, bo kiedy widzi nas oboje oboje, to biega między nami nie wiedząc, kogo ma bardziej obskakiwać - chociaż w stosunku do innych mężczyzn nadal okazuje rezerwę. Rozumie parę komend: "siad", "zostań", "idź", "chodź", a w kontakcie z dziećmi - po prostu rewelacja. Nie powiem, żebyśmy wciąż nie rozważali, czy nie udałoby się go zatrzymać...oznaczałoby to jednak praktycznie przeorganizowanie całego naszego życia "pod psa". Wiemy w każdym razie na pewno, że nie oddamy go byle gdzie...
  10. Na razie niestety w sprawie nowego domku cisza...pan się miał skonsultować z żoną i potem już nie zadzwonił :( Może to i lepiej, niż później miałoby się okazać, że jest tam niechciany...
  11. Wszyscy tak o nim mówią...Zadzwonił wczoraj pan, który jest zainteresowany adopcja Metysa i powiedział, ze się w nim zakochał:lol: Co do innych zwierzaków - nie mamy zbyt wiele doświadczeń, ale tak: co do psów - czasem tylko przychodzi do niego "kolega" z sąsiedztwa, taki mały psiak i Metys bardzo przyjaźnie go traktuje, obwąchują się, biegają razem. Co do kotów - przychodzą do nas takie bezpańskie, które karmimy i niestety Metys je przegania tzn. goni za nimi (zresztą one są płochliwe i same nie podchodzą, kiedy go widzą) ale zawołany wraca.
  12. Tak, [B]Dana[/B], nie mamy innej możliwości. jesteśmy tylko we dwoje i mamy pracę związaną z wyjazdami - zazwyczaj 2-3 dniowymi, ale czasem dłuższymi - podczas których nie miałby się kto zająć psem. W czasie wakacji wygląda to trochę inaczej i w dodatku jesteśmy wtedy na wsi, gdzie pies może być na dworze. A dom dla niego z całą pewnością musi być sprawdzony, dlatego na razie szukamy wśród znajomych...
  13. [B]Ado[/B]...porozsyłaj, proszę. Ja też poszukuję; mam 2 potencjalnie zainteresowane rodziny, ale kto to wie. Najgorsze, że coraz bardziej się do niego przywiązuję, a on do mnie...a naprawdę nie możemy go zatrzymać:shake:
  14. Masz rację, [B]Jo, [/B]on rzeczywiście pokazuje coraz fajniejszy charakter. Teraz już się mniej boi i widać wyraźnie, że jego spokój i cierpliwość nie wynikały z lęku, tylko z jego prawdziwej natury. Towarzyszy mi w ogrodzie już dłużej, potrafi ze 2 godziny leżeć obok, kiedy coś robię, przenosząc się tylko z miejsca na miejsce. Nie bardzo się na tym znam, ale mam wrażenie, jakby miał naturę takiego psa stróżującego - nie jest zbyt żywy i ruchliwy, trzeba go wręcz zachęcać do biegania; za to wyraźnie pilnuje:lol:
  15. Wczoraj pozowałem do zdjęć:lol: [URL=http://minus.com/i/wv5uJIXd9WUo][IMG]http://i.minus.com/jwv5uJIXd9WUo.jpg[/IMG][/URL]
  16. Wrzucam nowości - po pierwsze: pies od paru dni nosi inne imię, już parę osób powiedziało, że Misiek to za bardzo pospolite i niemedialne :razz:, a więc proszę państwa - nazywam się Metys:lol:. Imię ma swoją historię - otóż taka ksywę nosił kolega szkolny mojego męża, który teraz jest...weterynarzem i którego lecznicy Metys jest teraz klientem. :lol: Ponadto wczoraj Metys doskonale sprawdził się w kontakcie z dziećmi, przez kilka godzin były u nas dzieciaki, lat 3 i 7, i pies spisał się na szóstkę! Był nimi bardzo zainteresowany, towarzyszył im - zdecydowanie chętniej niż dorosłym - chciał koniecznie lizać, dawał się cierpliwie głaskać, dotykać i oglądać ( 3-latek koniecznie chciał zobaczyć, jakie ma zęby...). Mam wrażenie, że Metys teraz bardziej trzyma się domu, częściej w dzień waruje na tarasie lub na schodach, chyba też jakoś wie, że na tym nam zależy, bo kiedy wychodzimy z domu na zewnątrz, to nawet jeśli biegał gdzie indziej, przybiega i zajmuje swoje miejsce. Dzisiaj tez w pewnym sensie przełomowy moment - po raz pierwszy po wejściu do domu położył się!
  17. Jaki słodki! Jesteście naprawdę dobrymi ludźmi :lol: Mam nadzieję, że znajdziecie mu nowy dom; tak samo jak mam nadzieję, że i nam się uda.
  18. Litterko, myślę, że możesz mieć rację... Martwi nas ciągle to spanie na dworze...jeszcze jak śpi na tarasie, to pół biedy, ale dzisiaj znowu był pod krzakiem...z drugiej strony - gorzej nie ma, przedtem też tak sypiał, ale chciałabym go chyba tak bardziej "zsocjalizować":lol: W dzień trzyma się w zasadzie blisko domu, dzisiaj już jest zresztą taka zmiana, że kiedy wychodzę z domu, to idzie ze mną i towarzyszy mi z własnej inicjatywy. Wprawdzie jeszcze nie zostaje przy mnie dłużej, kiedy na przykład coś robię w ogródku, ale mam nadzieję, że i do tego dojdzie. Natomiast w nocy być może ma wrażenie że nas nie ma? I wtedy się oddala? Wczoraj mąż zabrał go na dłuższy spacer w pola i to bez smyczy, bo ta, którą mamy, jest zdecydowanie za krótka (musimy kupić nową) i pies wprawdzie nie szedł przy nodze, ale trzymał się dość blisko, a jesli odbiegł dalej, to wracał na zawołanie.
  19. O, odszczekuję - hau, hau - przed chwilą skończyła się zabawa i jednak załapał.:lol: Chowaliśmy się oboje i szukał nas na zmianę tzn. właściwie nie tyle szukał, co przybiegał na swoje imię i miał zrobić "siad" i dostawał przysmaczek; oczywiście nie za każdym razem. 100 % sukcesu!!!
  20. No niestety bardzo powolne...Wczoraj próbowaliśmy się z nim bawić zabawką, plastikowym kółkiem do rzucania, ale nie był zainteresowany - na moment podszedł, powąchał - i tyle. Kiedy rzuciłam, to jakby tego nie zauważał. Dzisiaj chowałam się i wołałam go, a on szukał - jakoś tak na krótko brał w tym udział, ale widać było, że nie bardzo wie, o co chodzi i też szybko stracił zainteresowanie. Ciekawe jest też to, że "oswoił sobie" łatwiej tę część posesji, która jest blisko domu i bramy, a ogród, sad i kawałek lasku omija, wcale tam nie biega. My mamy dość duży teren i właściwie mógłby z powodzeniem biegać sobie po całości. Ciągle jest tak, że właściwie to my przejawiamy większą inicjatywę do kontaktu z psem, niż odwrotnie...On zawołany owszem, przybiegnie, cieszy się, pokręci się przez chwilę, chętnie daje się głaskać - a potem szybko wraca na swoje miejsce. Kiedy wczoraj udało nam się nieco dłużej go zatrzymać w sadzie - był na smyczy i trochę biegaliśmy, potem ćwiczyliśmy "siad" - to potem zwiał i ukrył się na parę godzin pod świerkiem, tak jakby miał już dosyć., nie chciał nawet przez parę godzin wrócić na taras... Chyba bardziej się boi ludzi, niż to się nam wydawało na początku. Mamy wrażenie, że naturę ma bardzo przyjazna i ufną, a jednocześnie duża rezerwę i niepewność, z tym że on aktywnie nie protestuje, też nie ucieka, ale raczej się poddaje temu, co się z nim robi... Chcielibyśmy go też przyzwyczaić do spania w nocy w środku, w ganku, żeby nie łazikował po wsi; nie chcemy go jednak tak po prostu zamknąć na noc, zwłaszcza że on tam się nigdy nawet jeszcze nie położył...staramy się więc mieć w dzień drzwi do domu otwarte, czasem wejdzie - ale wyłącznie wtedy, kiedy ktoś jest i go zawoła, pokręci się i wraca na taras.
  21. Bardzo mi przykro i dlatego apeluję, Ryss, o zakończenie tych osobistych wycieczek - tu przecież chodzi o psa i o to, by znalazł dom, a na tym - mam nadzieję - wszystkim nam najbardziej zależy.
×
×
  • Create New...