Jump to content
Dogomania

Początki


angellin

Recommended Posts

Kochani,
jestem tu nowa więc wybaczcie wiele pytań na raz.
Za kilka tygodni przejmę w wychowanie małą sunię rasy Jack Russel Terier. Chciałabym od razu zacząć ją dobrze szkolić, żeby nie utrwalić złych nawyków. Jej matka jest bardzo dobrze ułożonym, grzecznym psem, przychodzącym na zawołanie, nie niszczącym mebli, znoszącym bez kręcenia nosem małe, lekko nadpobudliwe roczne dziecko. A więc zupełną odwrotnością JRT o jakich tu czytałam. I ja również chciałabym osiagnąć takie efekty na swojej suni.
Główna sprawa jaką chciałabym poruszyć, to przede wszystkim zostawianie szczeniaka w domu. Niestety nie moge zostawać z nim w domu cały dzień, bo pracuje. A więc nawet w pierwszych dniach mała bedzie musiała na długie godziny zostać sama (jak będziemy ją brać, będzie miała jakieś 6-8 tygodni, z tego co mówiła właścicielka jej matki), a nie chciałabym zeby zdemolowała mi mieszkanie (notabene -stancję). Mieszkanko jest malutkie, więc nie ma mozliwości "odizolowania" szczeniaka od rzeczy i mebli których zniszczenia wolałabym uniknąć poprzez zamknięcie jej np na terenie kuchni, no chybaze zamknełabym ją w łazience (jedyne pomieszczenie z drzwiami). Czy w grę wchodzą "płotki" metalowe, które odgrodziłyby obszar, na którym zniszczenia byłyby zminimalizowane? Boję się ze pies się przez to od samego poczatku może zniechęcić.
Druga sprawa - jak, bywając w domu rzadko, nauczyć psa czystosci? Będąc w pracy jakieś 9 godzin, nie będę w stanie wyprowadzać szczeniaka co 2 godzinki tak jak jest zalecane.
Przyjmę wszystkie porady jakie jesteście w stanie mi zaoferować w kwestii wychowania tak małego psa.
Z góry dziękuję wam za wszelkie porady.

Link to comment
Share on other sites

po pierwsze to szczyl najmniej może mieć 7 tygodni jak zmienia dom. nie bierz 6 tygodniowego malucha. poczytaj o kennel klatce, to lepsza opcja niż rozkładanie metalowego płotka.
a nauczysz czystości psa tak czy tak, niektóre szybciej się uczą będąc w klatce. a jak w domu będziesz to standardowo wyprowadzasz psiaka i nagradzasz za załatwienie na dworze.

Link to comment
Share on other sites

Dokładnie tak. Hodowca, który sprzedaje 6 tygodniowe szczenię hoduje z miłości do KASY, a nie do RASY.

Ja bym zostawiała malucha w domu z podkładem, bo wiadomo, że nie wytrzyma tyle godzin, więc musi mieć wyznaczone miejsce do załatwiania. Trzeba malucha zanosić na podkład, po spaniu, jedzeniu i wtedy gdy zacznie się kręcić za potrzebą.

Link to comment
Share on other sites

Nie, napewno nie z miłości do kasy :D piesek jest od mojej znajomej, która po raz pierwszy ma szczenną sunię w domu, i informacja o oddaniu po 6 tygodniach, pewnie wynikała z niewiedzy, a nie z chęci zarobienia (bo piesek to prezent). Po części mogła również wynikać z mojego nastawienia na jak najszybsze sprowadzenie psiaka do domu :D
Znacie się lepiej, wiec podpowiedzcie. Po ilu tygodniach najlepiej jest więc zabrać tego psiaka? Po tych 7 tygodniach (o których mówicie ze najmniej) czy dla dobra maleństwa zostawić je dłużej? Jesli tak to najlepiej na ile?
A i co do klatki. Czytałam o przyuczaniu psiaka do klatki (gdzieś na waszym forum). Jednak skoro, załóżmy, bede musiała zostawić psiaka samego na prawie 9 godzin już w drugim dniu jego pobytu w moim mieszkaniu, to raczej nie zdążę go do niej przyzwyczaić...

Link to comment
Share on other sites

dlatego do klatki najlepiej jak przyzwyczaja psa hodowca. znajoma powinna oddać Ci psa co najmniej 7 tygodniowego, który już wie co to jest smycz, obroża, wie że klatka służy do spania i wie, że można się załatwiać na podkłady (o których toyota pisze), już o całej reszcie socjalu nie wspominając. no ale tak to jest, jak za rozmnażanie bierze się ktoś, kto nie ma o tym pojęcia.
nie będziesz miała chociaż weekendu wolnego? szczyl tak czy tak będzie zostawał sam, a jeśli nie masz jak go zabezpieczyć inaczej to lepiej żeby był w klatce niż miał umrzeć np. porażony prądem po przegryzieniu kabli czy po zeżarciu domestosa (bo o łazience pisałaś). a nawet przez ten jeden dzień możesz pokazać psu, że zamykanie w klatce to nic złego, robiąc mu krótkie, ale częste sesje szkoleniowe.

Link to comment
Share on other sites

Dwa dni dało by się jakoś załatwić.
Co do przyzwyczajenia do klatki u hodowcy- moja koleżanka jest na stałe w domu (jak mówiłam -ma małe dziecko) i jest raczej zwolennikiem "wolnego" trzymania psa w domu. W jej przypadku, jak pisałam -sunia byla na tyle spokojna, ze w momencie jej przyzwyczajania do zostawania samej w domu ucierpiała "tylko" noga od stołu ( a wtedy akurat koleżanka pracowała w podobnych godzinach jak ja). Ogólnie jej sunia nie wykazuje charakterystycznych dla russela tendencji do destrukcji.
Osobiście bardziej rozważałam na początek coś w rodzaju kojca, a potem, jak już zrozumie że kable są niejadalne, zosatwianie jej "luzem" w mieszkaniu. Głównie ze względu na to, że mam na chwilę obecną dwudziestokilkumetrową kawalerkę :D i klatka odrobinę by zawalała.

Link to comment
Share on other sites

ile tylko bede miała czasu. pracuję w zmianach 10-18, bądź 13- ... (max 22). Narzeczony 8-17. Także dłuuugie spacery wieczorami i przed pracą. A po wakacjach, zmiana pracy na taka prawdopodobnie w godzinach 7-15, więc wtedy więcej.
Rozumiem że nie jest to za wiele, ale nie trzeba chyba siedziec cały dzień w domu zeby móc pozwolić sobie na psa, prawda?

Link to comment
Share on other sites

Oczywiście - kwestia wyboru rasy / osobnika wydaje się jednak w takich warunkach kluczowa.

Nieraz do mnie pisali pracownicy korporacji, na przykład, naprawdę obciążeni robotą - ich marzeniem były: bc, maliniaki.
Kiedy się zaczynało drążyć, tłumaczyli, że są bardzo usportowieni, bo w weekendy jeżdżą na rowerze.
W tygodniu zaś nie było ich po 10 - 12 godzin w domu.

Brak wyobraźni trochę w tym wszystkim panował.

Moja rada była prosta: robić kilkudniową symulację - biorąc pod uwagę: robienie zakupów, załatwianie spraw urzędowych, korki... etc.

Po paru dniach nastawiania budzika na duuużo wcześniej niż zazwyczaj i pędzenia z pracy na łeb na szyję do domu "bo tam pies się skręca" przeważająca większość jednak stwierdzała, że kwestia: czy siły na zamiary, czy zamiary na siły - była bardzo istotna.

Link to comment
Share on other sites

zdaję sobie sprawę z tego, ze pies to obowiązek. tek konkretny osobnik, nie będzie pierwszym psem w moim zyciu (u rodziców aktualnie mieszka nasz 16-letni jamnikopodobny przyjaciel, który wychował sie w 40 metrowym mieszkaniu), także wiem czym to pachnie. Wyprowadzalam do na spacery jakieś 12 lat :D Jednak moje pytania wynikają z tego, ze jak zaczynaliśmy chodować naszego jamniora, ja, mówiąc delikatnie, byłam jeszcze szczylem. I razem z siostrą popełniłysmy wiele błędów, które przy wychowaniu tego psa wolałabym pominąć. Na ten przykład, pies w domu jest potulny jak baranek, a na dworzu dostawał szajby, jak się zerwał ze smyczy (bo na początku nie puszczałyśmy psa, bo bałyśmy się ze ucieknie - byłyśmy młode i głupie, a potem nijak nie chciał się nauczyć sam chodzić - bawił się z nami w najlepsze, i jak się go wołało szukał okazji do obszczekania kogoś; do domu przychodził jak się zmęczył, albo jak dopadł go inny pies. O złapaniu go nie było mowy - za szybko biegał). Aktualnie jest stary i schorowany, a przez to spokojny, nawet na dworzu.
Ale nie o tym miało być :D zdaję sobie sprawę z tego, że pies to nie zabawka na miesiąc, decyzja jest przemyślana, a ja przygotowana na wszelkie wynikające z tego konsekwencje.
Sprawa jest tego typu, że chciałabym psa tym razem wychować porządnie, tak, żeby i jemu i mi żyło się w tym pewnego rodzaju "związku" dobrze. I dlatego tu jestem. Stwierdziłam, ze lepiej za wczasu pytać ludzi, którzy mają o tym pojęcie, niż później musieć korygować złe zachowania, których powodem było moje nieumiejętne podejście

Link to comment
Share on other sites

Jasna sprawa!
Podziwiam, bo to de facto bardzo duże obciążenie (wiem, bo mam wielu tak pracujących klientów i naprawdę są udręczeni - ci odpowiedzialni, ma się rozumieć).:-(

Jednak mamy do czynienia z żywym organizmem, ze zwierzątkiem - ZAWSZE są niespodzianki i nie da się wielu rzeczy przewidzieć. Pewnie że lepiej mieć na początku plan na całokształt :lol: , ale nieraz się człowiek bardzo dziwi i tak. ;)

Link to comment
Share on other sites

Ja właśnie sobie kupiłam książkę Zofii Mrzewińskiej: [URL]http://allegro.pl/zwykly-niezwykly-przyjaciel-mrzewinska-i4265289455.html[/URL] .Nie czytałam jej jeszcze, ale opis brzmi bardzo zachęcająco.
P. Mrzewińska również prowadzi bloga z poradami: [URL]http://zofia-mrzewinska.blog.onet.pl/[/URL]

Myślę, że znajdziesz na tym blogu wiele cennej wiedzy, bo jest ciężko pisać porady nie mając konkretnego problemu. Z resztą niekoniecznie te rady byłby aż takie trafne, bo nie każdy na forum jest specjalistą ;).

Link to comment
Share on other sites

Nie no to rozumiem :D z młodym psem jest tak jak z dzieckiem. Będzie chciał wszystkiego spróbować, bo uczy się (a przynajmniej powinien :D ) na własnych błędach. Naszym zadaniem jest jednak ograniczyć mu pewne pole do popełniania tych błedów, czyż nie? I ukierunkowanie go.
Po doświadczeniach z moim jamnikiem, jeśli miałabym wychowac go jeszcze raz, zrobiłabym wiele rzeczy inaczej, bo z perspektywy czasu zrozumiałam co było nie tak. I że pies nie rozumie, ze czasem mu coś wolno, a czasem nie.
Dlatego jeszcze raz proszę, o pewne porady, jak najlepiej postepować ze szczeniakiem, zeby nasza współpraca układała się dobrze, odchodząc już od tematu tego, ile czasu mam zamiar spędzać w pracy.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='toyota']Ja właśnie sobie kupiłam książkę Zofii Mrzewińskiej: [URL]http://allegro.pl/zwykly-niezwykly-przyjaciel-mrzewinska-i4265289455.html[/URL] .Nie czytałam jej jeszcze, ale opis brzmi bardzo zachęcająco.
P. Mrzewińska również prowadzi bloga z poradami: [URL]http://zofia-mrzewinska.blog.onet.pl/[/URL]

Myślę, że znajdziesz na tym blogu wiele cennej wiedzy, bo jest ciężko pisać porady nie mając konkretnego problemu. Z resztą niekoniecznie te rady byłby aż takie trafne, bo nie każdy na forum jest specjalistą ;).[/QUOTE]

Dziękuję, chętnie poczytam :D

Link to comment
Share on other sites

Zofia prosiła żeby przekazać że nie prowadzi już blogu na Onecie, bo portal zrezygnował z tego działu. :-(

[QUOTE]jak najlepiej postepować ze szczeniakiem, zeby nasza współpraca układała się dobrze, odchodząc już od tematu tego, ile czasu mam zamiar spędzać w pracy."
[/QUOTE]

Obawiam się że niejednokrotnie to kwestia kluczowa. Nie to, ile ktoś spędza W PRACY, tylko ile czasu NIE SPĘDZA z psem. ;)

Link to comment
Share on other sites

oj, nie czepiajmy się już słówek :D chodziło mi o to, żebyśmy już przestały/przestali mówić o mnie. pomimo tego że pracuje (no, niestety muszę :D wyczerpało się moje poletko ropy naftowej :D ale spokojnie, już szukam następnego :D ) mam zamiar poświęcić dużo czasu psu. Bo przecież nie o to chodzi, żeby rzucić wszystko, bo w domu jest pies (a po dwóch tygodniach iść pod most, bo nie ma na czynsz :D ), ale o to, żeby POMIMO tego, ze się pracuje i ma inne obowiązki, zapewnić psu domowe ciepło, miłość i radość z życia. Może jestem nienormalna, ale wydaje mi się to możliwe do osiągnięcia :) o ile poświęci się psu wystarczająco duzo uwagi, w czasie, którym dysponujemy. Bo, z tego co zrozumiałam (jeśli źle myśle to mnie popraw) Berek -chodzi ci przede wszystkim o to ile z mojego wolnego czasu chcę poświęcić psu, a nie o to że jestem zła i najgorsza, bo chce psa a przecież pracuje, i mnie przez kilka godzin dziennie w domu nie ma.

Odbiegając od tematu - znalazłam w internecie książkę autorki którą polecacie, ale o tytule "Po obu końcach smyczy", i wydaje mi się bardzo pouczająca.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]"chodzi ci przede wszystkim o to ile z mojego wolnego czasu chcę poświęcić psu, a nie o to że jestem zła i najgorsza, bo chce psa a przecież pracuje, i mnie przez kilka godzin dziennie w domu nie ma."[/QUOTE]

Dokładnie - o to, ile czasu wygospodarujemy dla energicznego i bardzo lubiącego ruch / zajęcie zwierzęcia.
Chodzi mi o REALNY czas, nie nasze dobre chęci które czasem po prostu życie nam temperuje (niestety).

Wszyscy pracujemy, tak czy inaczej, i oczywiście nie chodzi mi o to, że zostawianie psa na kilka godzin to coś złego.

Gorzej jak się z tych kilku godzin robi dziesięć - jedenaście (choćby z przyczyn fizjologicznych - i tak, mam klientów których dorosłe psy sikają na podkłady - makabra), ale jak rozumiem to nie ten przypadek.

Książki Zofii polecam, te "Oba końce..." to szczęśliwy przypadek, że znalazłaś, ludzie się skarżyli że nie do dostania. Super! :lol:

Link to comment
Share on other sites

wiem, że życie weryfikuje plany. Ale jest nas dwoje, narzeczony napewno pomoże, chociażby w wyprowadzaniu psa, jak ja będę miała drugą zmianę.
Jamniora w jakiś sposób udało nam sie nauczyć czystości bardzo szybko - zdarzało mu się tylko, gdy się podziębił (a jest na przeciągi i inne tego typu rzeczy wrażliwy bardzo) lub ze złości (dość wredne z niego stworzenie jest :D ), więc mam nadzieje ze z russelkiem tez nie bedzie wiekszego problemu. Tak wiem, ze sikania w domu nie uniknę, ale spoko - mam duuuużo papierowych ręczników i zapas cytryny do wywabiania zapachu, i spory pokład cierpliwośći.
Co do podkładów, jakoś nie jestem przekonana, bo pies moich jednych znajomych załatwia się tylko i wyłacznie na podkładzie, a na dworze nie chce (ma 2 lata), ale może to był ich bład w wychowaniu, nie wiem, nie przebywam u nich 24/dobę (a, i nie mówię tu o suni która jest matką mojej).
Jeśli możecie powiedzcie mi coś o kwarantannie dla szczeniaków, bo wszędzie coś o niej piszą, ale nie tłumaczą kiedy i dlaczego. Jakoś nie przypominam sobie kwaratnanny u jamniora, ale jak go braliśmy miałam 8lat, moge nie pamietać.
Naczytałam się właśnie u Mrzewińskiej, że szczeniak dużo zachowań przejmuje po matce, bo się od niej uczy w najwcześniejszym stadium. W takim razie mam dodatkowe pytanie. Znajomi od których biorę szczenie mieszkają blisko mnie, i mamy z nimi bardzo dobry kontakt. Czy dobrym pomysłem będzie wspólne wyprowadzanie psów (mojej i jej matki) po tym, jak już ją zabiorę do siebie, w celu przejęcia jak największej ilosci dobrych nawyków, czy spowoduje to dłuższy czas przyzwyczajenia się szczeniaka do mnie, i większą tęsknotę za matką i rodzeństwem?

Link to comment
Share on other sites

Oj dziewczyny, chyba nie sądziecie, że ktoś oddający 6-tyg. szczenię to hodowca, a szczeniak jest rasowym JRT? ;) Jeśli jest - bardzo, bardzo żal.

Da się wstawić kennel do kawalerki - mieszkałam właśnie z JRT w kawalerce, młodym, ale już podrostkiem (6 miesięcy). Byl nauczony zostawania i zachowania czystości, ale z tym pierwszym nagle mu przeszło i pojawił się problem - mieliśmy więc kennel w mieszkaniu 20-kilka m2, z aneksem kuchennym.

JRT to psy pobudliwe. Nie licz na to, ze wystarczy mu sama aktywność fizyczna, bez aktywnosci psychicznej i odpowiedniej równowagi między tym, ile pies ma aktywności, a ile uczy się odpoczywać - bo większość JRT nie umie odpoczywać sama z siebie, a właściciele, zachwyceni małymi kruszynkami, rozbawiają je do cna, a potem mają problem, bo pies "biega po ścianach".

Nie licz też na to, ze szczeniak nie będzie niszczył, czy bedzie odwoływalny, bo suka jest - zwłaszcza jeśli tak krótko ma być z suką. W ogromnej mierze zależy to od wychowania, a nie od predyspozycji rasowych, które wskazują na zachowania dokładnie odwrotne ;) JRT zostały wyhodowane jako psy myśliwskie o duzej niezależności w działaniu, uporze i zaciętości - trzeba to opanować, nie niszcząc charakteru psa.

Trochę mnie przeraża to nieprzygotowanie do wzięcia szczeniaka, bo jest masa źródeł, w których można uzyskać cenne informacje na temat wychowania - a najlepiej jest czytać jak najwięcej, a potem z przeczytanych lektur wyciągać coś odpowiedniego do swojej sytuacji. Będzie Ci trudniej nauczyć szczeniaka czystości w takiej sytuacji, o jakiej mówisz, zwłaszcza że już na drugi dzień ma zostać sam. Radziłabym raczej kennel + kojec rozkładany na czas, aż pies do kennela nie przywyknie.

Musisz wybaczyć może miejscami bezpośrednie słowa, jednak zgłasza się do mnie na bloga coraz więcej osób, które chcą oddać psy w typie JRT, bo sobie nie przemyśleli, że chcą takiego właśnie psa. Psy zwykle trudne adopcyjnie, bo agresywne - źle wychowane, rządzące się. Niestety, wina zawsze leży po stronie właściciela, dlatego jak widzę JRT w reklamie, to drżę z niepokoju, ilu ludziom przyjdzie na myśl wziąć tego zabawnego, małego pieska (mały = idealny do bloku i niewielkiej ilości ruchu wg niektórych), a potem źle go wychować...

Link to comment
Share on other sites

co do mojego nieprzygotowania. mam czas conajmniej do końca lipca, szczeniaki się dopiero co urodziły, dlatego właśnie czytam, uczę się i chłonę.

oddanie po 6 tyg to była pewna propozycja - to już wyjaśniłam wcześniej. Nie ma żadnego problemu, żeby szczenie zostawić dłużej z matką.

nie, nie licze na to, ze to jest kanapowiec, i ze bedzie siedział na kolanach cały dzień, znam temperament tego psa.

wiem, ze potrzebuje także wielu ćwiczeń umysłowych, a nie tylko spacery

i nie, nie jest to rasowy, rodowodowy JRT. Jendakże pies w tym typie. W tym momencie posłuzyłam się pewnym skrótem, mogłyście mnie nie zrozumieć, mój błąd.

nie rozumiem tylko dlaczego pytając i prosząc o pewne rady, zostaje od razu sprowadzana do poziomu 5 letniego dziecka które niczego nie wie. Chyba po to są fora, i mądrzejsi ludzie, żeby zapytać. Nie musze być specjalistą od wszystkiego. Po to zaczełam studiować ten temat wczesniej, zeby nie zrobić psu "krzywdy" - fizycznie i psychicznie.

edit: nie liczę na to ze szczenie bedzie takie jak matka. pytałam tylko o to, czy wydłużenie przebywania z matką pomoże mu pewne rzeczy które dla niej są oczywiste przyswoić szybciej

Link to comment
Share on other sites

No podstawową kwestią jest to, że pies w typie może nie mieć charakteru JRT, wiec wszystkie rady psu w... budę ;), a do tego pani od której psa bierzesz, nie jest hodowcą - to tak w kwestii nazewnictwa.

Nie odbieraj mojego postu jako atak, napisałam, dlaczego przybrał on taką formę, jaką przybrał. Ja do wzięcia psa przygotowywałam się w sumie kilka lat, biorąc tymczasy; do wzięcia JRT co najmniej pół roku. I cały czas się uczę, bo to nie jest proces skończony - najpierw trzeba nauczyć się teorii, a potem przekuć ją na praktykę w odniesieniu do konkretnego psa.

Tak, jestem zdania, po rozmowach z różnymi hodowcami, że psa warto odbierać między 8 a 12 tygodniem, zależnie od naszych oczekiwań i tego, jaka to rasa, jakie ma predyspozycje oraz jakie my mamy oczekiwania i czy pies ma być tylko towarzyszem, czy również psem pracującym. Na pewno będzie chłonął zachowania suki i taki układ moim zdaniem jest lepszy - gdy pies pobędzie dłużej z suką. Szczeniaki 6 tygodniowe miałam na DT i bywa to mordęga i dla szczeniaka, i dla człowieka - a potem problem z socjalizacją.

Problem w tym, że dla wielu osób JRT to fajny piesek, który zna masę sztuczek i będzie wszystkich bawił swoją małą istotą, a potem po nacisnięciu guziczka pójdzie spać. I nie piszę tutaj, że u Ciebie tak jest - chodzi mi o ogólny pogląd o rasie wielu osób, które widzą JRT w reklamach czy filmach. Dużo się mówi o tym, że temu psu trzeba zapewnić nie wiadomo jaką aktywność fizyczną, a tymczasme nie do końca tak jest. Owszem, ruch musi być, ale mój pies jest w stanie przejść 20 km po górach, a potem mieć siłę na bieganie za piłką czy kolejny spacer albo zabawę z psami. Jego męczy aktywność psychiczna o wiele bardziej, oczywiście ideałem jest połączenie tego i tego. Nadmierne pobudzanie fizyczne JRT kończy się psem, którego właściciele nie mogą znieść ;)

Forum jest po to, aby się radzić, owszem, ale pewne rzeczy były pisane tyle razy, że można je po prostu znaleźć :) Nie obrażaj się, bo nie ma o co - większość odpowiedzi na swoje pytania uzyskałaś, a o wiele lepiej będzie, gdy weźmiesz do ręki parę dobrych książek, przyswoisz teorię, odrzucisz to, co jest dla Ciebie nieakceptowalne, dorzucisz parę sposobów, śledząc wątki np. w dziale wychowanie. Po prostu mnie, jako miłośniczkę rasy, razi bardzo podejście do tych psów, takie lekkie - i wolę napisać konkretniej, nieraz dosadniej, bo wiele osób się wówczas budzi. A ci, którzy mają dobre przygotowanie i są pełni zapału i samozaparcia do posiadania JRT - i tak się tym nie przejmą :)

Link to comment
Share on other sites

Ale ja akurat ani razu nie nazwałam jej hodowcą.

Kilka postów wczesniej, ktoś podrzucił mi link do książek autorstwa Mrzewińskiej, i własnie mam zamiar się w nie zgłębić.

Rozumiem, że miłośnicy rasy są zapaleni, ale mi nie chodzi o to, żeby koniecznie mieć JRT, ale fajnego towarzysza. A że tak się stało, ze sunia znajomych ma małe, to zdecydowalismy się akurat na tego pieska.

Link to comment
Share on other sites

No ale właśnie to moze być problemem - chcecie fajnego pieska, a że był JRT, to wzięliście JRT. Gdyby był basset, to wzięlibyście basseta? Albo pudel - to wzięlibyście pudla? Nie chodzi o to, że nie dasz sobie z psem rady - tylko o to, że wybór psa trzeba przemyśleć, bo inaczej i człowiek, i pies się męczą.
Książek jest więcej fajnych, które warto przeczytać i wyciągnąć z nich to, co się podoba i sprawdza przy psie - zajrzyj do działu "Media" --> "Książki" ;)

Link to comment
Share on other sites

nie rozumiem dlaczego robicie z tych psów coś strasznego. Tak jakby conajmniej był pomiotem diabła :D
Dla mnie mógłby to być nawet kundel, pies to przyjaciel, a nie okreslony wygląd. Tak samo jak nie kazdy amstaf zabija, nie każdy labrador jest przyjazny, a nie kazdy polak to złodziej :D, tak samo nie kazdy terier musi być terrorystą. Tak, znam już waszą obronę - setki lat wpajania czegośtam danej rasie robi swoje, zew, natura ... Wiem. Ale przy wystarczającej ilości pracy z psem można wszystko wypracować. Nie wierze, że labradora nie trzeba oswajać z dziećmi, i że rodzi się umiejąc wszystkie komendy. Wiele, moim zdaniem, zależy od tego, jak się psa wychowa, i jak sie do niego podchodzi. Jeśli bedzie potrzebował więcej pracy - nie ma problemu. Ale tak samo jak nie dziele ludzi, nie dziele też zwierząt.

Może i teriery są bardziej temperamentne, ale wszystko jest do opanowania. Przynajmniej takie jest moje zdanie. Jeśli to taki straszny pies, to czemu go wzieliście pod swój dach?

Dodatkowo chyba nie o to tu chodzi, zeby człowieka zniechęcać, skoro chce dać dom zwierzęciu.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='angellin']
Może i teriery są bardziej temperamentne, ale wszystko jest do opanowania. Przynajmniej takie jest moje zdanie. Jeśli to taki straszny pies, to czemu go wzieliście pod swój dach?[/QUOTE]
Ale nikt tutaj nie napisał, że teriery to straszne psy. Owszem, najwięcej zależy od wychowania psa, ale psy różnią się charakterem między sobą. Są rasy łatwe w szkoleniu czy kanapowe, a teriery do takich nie należą. Co nie oznacza, że są złem wcielonym. I oto chodzi. Dlatego ludzie często przed wzięciem psa w typie czy danej rasy zastanawiają się czy podołają takiemu psu w szkoleniu, czy będą mieli wystarczająco czasu i czy będzie on pasował do ich trybu życia. Tak, aby i człowiek jak i przede wszystkim pies się nie męczył. Myślę, że nikt nie chce Cię tutaj zniechęcić, ale po prostu uświadomić jaki charakter mają JRT.
Niestety bardzo często można spotkać teriery rzucające się na wszystko i wszystkich, uciekające, a tym bardziej coraz więcej psów w typie terierów trafia do schronisk czy właściciele ogłaszają, że chcą takiego oddać. A to dlatego, że pies stał się agresywny (sam z siebie oczywiście), rzuca się na dziecko i wiele, wiele innych.

Edited by Collie
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...