Jump to content
Dogomania

angellin

Members
  • Posts

    17
  • Joined

  • Last visited

angellin's Achievements

Newbie

Newbie (1/14)

10

Reputation

  1. Poszukuje pomocy :D moja 4,5 miesięczna sunia rasy Jack Russel Terier aktualnie je karmę Royal Canin Mini Junior, którą jest karmiona od momentu odstawienia matki. Chcę zmienić karmę, ze względu na okrutne gazy malucha :D które są niemiłe dla nas (z oczywistych powodów :D ), a z pewnością niezbyt przyjemne dla niej, bo chyba nikt nie lubi cały czas chodzić wzdętym. Moje pytanie brzmi- na co zmienić tego Royala? Coś polecacie? Czytałam wątki w tym rozdziale, zastanawiam się nad Arionem dla szczeniąt (matka mojej suni aktualnie dostała jakąś karmę leczniczą z Ariona, i jej właściciele sobie ją chwalą, dlatego zastanawiałam się nad karmą tej firmy) jednak przeczytałam na różnych forach sporo negatywnych komentarzy na jej temat. Co myślicie? Jaką wybrać najlepiej? I czy istnieje możliwość zamówienia gdzieś próbek karm, żeby sprawdzić co suce przypadnie do gustu? Dodam że Royala wcina aż jej się uszy trzęsą.
  2. angellin

    Początki

    Jestem przygotowana na to ze pies bedzie dlugo sikal w domu, bo nie bede w stanie wybiec z nim za kazdym razem kiedy bedzie tego potrzebowal - z jednego prostego powodu, bo nie zawsze bede w domu. Chodzi mi bardziej o to, zeby nie siedzial we wlasnych sikach. Dlatego mysle teraz bardziej o klatce i odgrodzeniu mieszkania. Pies bedzie sie przyzwyczajal do klatki, a teoretycznie instynktownie powinien zalatwiac sie poza legowiskiem. Zeby go wlasnie nie nauczyc ze zalatwianie sie pod siebie jest normalne. Bardzo bym chciala zostac z nim dluzej na poczatku, no ale niestety takie sa realia zycia, i pracy na zlecenie. Zerowy urlop.
  3. angellin

    Początki

    Teraz juz rozumiem. Tylko rodzi sie nowe pytanie. Czy szczenie (zalozmy ze juz przyzwyczajone i nie bojace sie klatki) zostawione samo na tak dlugi czas po prostu sie nie "zasika"? Wiem ze mozna polozyc podklad, i np zmieniac co dzien zasikane kocyki, ale tak czy inaczej przez pewien czasu bedzie zmuszone siedziec w mokrym.
  4. angellin

    Początki

    planuję to zorganizować tak, że ja wezmę wolne od środy do piątku (w weekend niestety odpada) a narzeczony bedzie miał wolny weekend, wiec 5 dni bedzie ktoś z psiakiem, o ile wszystko pójdzie po mojej myśli. Jeśli nie - 4 dni. Właścicielka tych piesków to moja koleżanka, więc poproszę ją najwyżej o pomoc i "wpadnięcie" od czasu do czasu do szczeniaka, jak będzie taka potrzeba. Zabawek mam już mnóstwo, choć piesek pojawi się na poczatku sierpnia. Także powoli się przygotowuje. Myślałam także o wczesniejszym "bywaniu" u szczeniaka, zabawie z nim, jak jeszcze będzie u matki, żeby się nie bał po zabraniu go. Pamiętam jak mój jamnik płakał 2 noce... Ale muszę jeszcze poczytać, i przemyśleć czy to dobre posunięcie. Co do klatki - jakoś kurcze nie przemawia do mnie trzymanie psiaka w klatce. Czytałam o tym, i niby rozumiem cały zamysł, ale jakoś nie mogę sobie tego wyobrazić, w jaki sposób on ma sie czuć bezpieczniej w zamknieciu. Myślałam bardziej o odgrodzeniu przejścia pomiędzy korytarzem a resztą mieszkania (bo drzwi niestety nie ma) jakimś metalowym płotkiem. I zostawianie go na tej troche wiekszej przestrzeni niż klatka, do momentu, aż się zaznajomi z terytorium i nauczy sie ze kabli sie nie gryzie :D a potem do dyspozycji całe mieszkanie. A czy podkłady nie przyzwyczają bardziej malucha do załatwiania się w domu? Terierki są słodkimi kuleczkami, ale o niezmordowanym wnętrzu :D
  5. angellin

    Początki

    wiem jakie one są, widziałam kilka "ciekawych" przypadków, które jak mniemam zachowywały się tak a nie inaczej z winy człowieka, który się nimi zajmował (a raczej zajmować próbował). I naprawdę zdaję sobie sprawę, z tego, że psy te potrzebują dużo uwagi. Jendakże, wydaje mi się, że można je opanować. Na przykład podam chociażby sunię mojej kolezanki (która jest matką szczeniaków), która pomimo tego, że jest psem w typie JRT (bądź JRT bez rodowodu, nie wiem czy to jest jakaś różnica), jest naprawde świetnie ułożonym psem. I w razie kłopotów mam zamiar zwracać się właśnie do niej (skoro ułozyła swojego, to może poradzić i mi :D ). No i czytam. Dużo.
  6. angellin

    Początki

    nie rozumiem dlaczego robicie z tych psów coś strasznego. Tak jakby conajmniej był pomiotem diabła :D Dla mnie mógłby to być nawet kundel, pies to przyjaciel, a nie okreslony wygląd. Tak samo jak nie kazdy amstaf zabija, nie każdy labrador jest przyjazny, a nie kazdy polak to złodziej :D, tak samo nie kazdy terier musi być terrorystą. Tak, znam już waszą obronę - setki lat wpajania czegośtam danej rasie robi swoje, zew, natura ... Wiem. Ale przy wystarczającej ilości pracy z psem można wszystko wypracować. Nie wierze, że labradora nie trzeba oswajać z dziećmi, i że rodzi się umiejąc wszystkie komendy. Wiele, moim zdaniem, zależy od tego, jak się psa wychowa, i jak sie do niego podchodzi. Jeśli bedzie potrzebował więcej pracy - nie ma problemu. Ale tak samo jak nie dziele ludzi, nie dziele też zwierząt. Może i teriery są bardziej temperamentne, ale wszystko jest do opanowania. Przynajmniej takie jest moje zdanie. Jeśli to taki straszny pies, to czemu go wzieliście pod swój dach? Dodatkowo chyba nie o to tu chodzi, zeby człowieka zniechęcać, skoro chce dać dom zwierzęciu.
  7. angellin

    Początki

    Ale ja akurat ani razu nie nazwałam jej hodowcą. Kilka postów wczesniej, ktoś podrzucił mi link do książek autorstwa Mrzewińskiej, i własnie mam zamiar się w nie zgłębić. Rozumiem, że miłośnicy rasy są zapaleni, ale mi nie chodzi o to, żeby koniecznie mieć JRT, ale fajnego towarzysza. A że tak się stało, ze sunia znajomych ma małe, to zdecydowalismy się akurat na tego pieska.
  8. angellin

    Początki

    co do mojego nieprzygotowania. mam czas conajmniej do końca lipca, szczeniaki się dopiero co urodziły, dlatego właśnie czytam, uczę się i chłonę. oddanie po 6 tyg to była pewna propozycja - to już wyjaśniłam wcześniej. Nie ma żadnego problemu, żeby szczenie zostawić dłużej z matką. nie, nie licze na to, ze to jest kanapowiec, i ze bedzie siedział na kolanach cały dzień, znam temperament tego psa. wiem, ze potrzebuje także wielu ćwiczeń umysłowych, a nie tylko spacery i nie, nie jest to rasowy, rodowodowy JRT. Jendakże pies w tym typie. W tym momencie posłuzyłam się pewnym skrótem, mogłyście mnie nie zrozumieć, mój błąd. nie rozumiem tylko dlaczego pytając i prosząc o pewne rady, zostaje od razu sprowadzana do poziomu 5 letniego dziecka które niczego nie wie. Chyba po to są fora, i mądrzejsi ludzie, żeby zapytać. Nie musze być specjalistą od wszystkiego. Po to zaczełam studiować ten temat wczesniej, zeby nie zrobić psu "krzywdy" - fizycznie i psychicznie. edit: nie liczę na to ze szczenie bedzie takie jak matka. pytałam tylko o to, czy wydłużenie przebywania z matką pomoże mu pewne rzeczy które dla niej są oczywiste przyswoić szybciej
  9. angellin

    Początki

    wiem, że życie weryfikuje plany. Ale jest nas dwoje, narzeczony napewno pomoże, chociażby w wyprowadzaniu psa, jak ja będę miała drugą zmianę. Jamniora w jakiś sposób udało nam sie nauczyć czystości bardzo szybko - zdarzało mu się tylko, gdy się podziębił (a jest na przeciągi i inne tego typu rzeczy wrażliwy bardzo) lub ze złości (dość wredne z niego stworzenie jest :D ), więc mam nadzieje ze z russelkiem tez nie bedzie wiekszego problemu. Tak wiem, ze sikania w domu nie uniknę, ale spoko - mam duuuużo papierowych ręczników i zapas cytryny do wywabiania zapachu, i spory pokład cierpliwośći. Co do podkładów, jakoś nie jestem przekonana, bo pies moich jednych znajomych załatwia się tylko i wyłacznie na podkładzie, a na dworze nie chce (ma 2 lata), ale może to był ich bład w wychowaniu, nie wiem, nie przebywam u nich 24/dobę (a, i nie mówię tu o suni która jest matką mojej). Jeśli możecie powiedzcie mi coś o kwarantannie dla szczeniaków, bo wszędzie coś o niej piszą, ale nie tłumaczą kiedy i dlaczego. Jakoś nie przypominam sobie kwaratnanny u jamniora, ale jak go braliśmy miałam 8lat, moge nie pamietać. Naczytałam się właśnie u Mrzewińskiej, że szczeniak dużo zachowań przejmuje po matce, bo się od niej uczy w najwcześniejszym stadium. W takim razie mam dodatkowe pytanie. Znajomi od których biorę szczenie mieszkają blisko mnie, i mamy z nimi bardzo dobry kontakt. Czy dobrym pomysłem będzie wspólne wyprowadzanie psów (mojej i jej matki) po tym, jak już ją zabiorę do siebie, w celu przejęcia jak największej ilosci dobrych nawyków, czy spowoduje to dłuższy czas przyzwyczajenia się szczeniaka do mnie, i większą tęsknotę za matką i rodzeństwem?
  10. angellin

    Początki

    oj, nie czepiajmy się już słówek :D chodziło mi o to, żebyśmy już przestały/przestali mówić o mnie. pomimo tego że pracuje (no, niestety muszę :D wyczerpało się moje poletko ropy naftowej :D ale spokojnie, już szukam następnego :D ) mam zamiar poświęcić dużo czasu psu. Bo przecież nie o to chodzi, żeby rzucić wszystko, bo w domu jest pies (a po dwóch tygodniach iść pod most, bo nie ma na czynsz :D ), ale o to, żeby POMIMO tego, ze się pracuje i ma inne obowiązki, zapewnić psu domowe ciepło, miłość i radość z życia. Może jestem nienormalna, ale wydaje mi się to możliwe do osiągnięcia :) o ile poświęci się psu wystarczająco duzo uwagi, w czasie, którym dysponujemy. Bo, z tego co zrozumiałam (jeśli źle myśle to mnie popraw) Berek -chodzi ci przede wszystkim o to ile z mojego wolnego czasu chcę poświęcić psu, a nie o to że jestem zła i najgorsza, bo chce psa a przecież pracuje, i mnie przez kilka godzin dziennie w domu nie ma. Odbiegając od tematu - znalazłam w internecie książkę autorki którą polecacie, ale o tytule "Po obu końcach smyczy", i wydaje mi się bardzo pouczająca.
  11. angellin

    Początki

    [quote name='toyota']Ja właśnie sobie kupiłam książkę Zofii Mrzewińskiej: [URL]http://allegro.pl/zwykly-niezwykly-przyjaciel-mrzewinska-i4265289455.html[/URL] .Nie czytałam jej jeszcze, ale opis brzmi bardzo zachęcająco. P. Mrzewińska również prowadzi bloga z poradami: [URL]http://zofia-mrzewinska.blog.onet.pl/[/URL] Myślę, że znajdziesz na tym blogu wiele cennej wiedzy, bo jest ciężko pisać porady nie mając konkretnego problemu. Z resztą niekoniecznie te rady byłby aż takie trafne, bo nie każdy na forum jest specjalistą ;).[/QUOTE] Dziękuję, chętnie poczytam :D
  12. angellin

    Początki

    Nie no to rozumiem :D z młodym psem jest tak jak z dzieckiem. Będzie chciał wszystkiego spróbować, bo uczy się (a przynajmniej powinien :D ) na własnych błędach. Naszym zadaniem jest jednak ograniczyć mu pewne pole do popełniania tych błedów, czyż nie? I ukierunkowanie go. Po doświadczeniach z moim jamnikiem, jeśli miałabym wychowac go jeszcze raz, zrobiłabym wiele rzeczy inaczej, bo z perspektywy czasu zrozumiałam co było nie tak. I że pies nie rozumie, ze czasem mu coś wolno, a czasem nie. Dlatego jeszcze raz proszę, o pewne porady, jak najlepiej postepować ze szczeniakiem, zeby nasza współpraca układała się dobrze, odchodząc już od tematu tego, ile czasu mam zamiar spędzać w pracy.
  13. angellin

    Początki

    zdaję sobie sprawę z tego, ze pies to obowiązek. tek konkretny osobnik, nie będzie pierwszym psem w moim zyciu (u rodziców aktualnie mieszka nasz 16-letni jamnikopodobny przyjaciel, który wychował sie w 40 metrowym mieszkaniu), także wiem czym to pachnie. Wyprowadzalam do na spacery jakieś 12 lat :D Jednak moje pytania wynikają z tego, ze jak zaczynaliśmy chodować naszego jamniora, ja, mówiąc delikatnie, byłam jeszcze szczylem. I razem z siostrą popełniłysmy wiele błędów, które przy wychowaniu tego psa wolałabym pominąć. Na ten przykład, pies w domu jest potulny jak baranek, a na dworzu dostawał szajby, jak się zerwał ze smyczy (bo na początku nie puszczałyśmy psa, bo bałyśmy się ze ucieknie - byłyśmy młode i głupie, a potem nijak nie chciał się nauczyć sam chodzić - bawił się z nami w najlepsze, i jak się go wołało szukał okazji do obszczekania kogoś; do domu przychodził jak się zmęczył, albo jak dopadł go inny pies. O złapaniu go nie było mowy - za szybko biegał). Aktualnie jest stary i schorowany, a przez to spokojny, nawet na dworzu. Ale nie o tym miało być :D zdaję sobie sprawę z tego, że pies to nie zabawka na miesiąc, decyzja jest przemyślana, a ja przygotowana na wszelkie wynikające z tego konsekwencje. Sprawa jest tego typu, że chciałabym psa tym razem wychować porządnie, tak, żeby i jemu i mi żyło się w tym pewnego rodzaju "związku" dobrze. I dlatego tu jestem. Stwierdziłam, ze lepiej za wczasu pytać ludzi, którzy mają o tym pojęcie, niż później musieć korygować złe zachowania, których powodem było moje nieumiejętne podejście
  14. angellin

    Początki

    ile tylko bede miała czasu. pracuję w zmianach 10-18, bądź 13- ... (max 22). Narzeczony 8-17. Także dłuuugie spacery wieczorami i przed pracą. A po wakacjach, zmiana pracy na taka prawdopodobnie w godzinach 7-15, więc wtedy więcej. Rozumiem że nie jest to za wiele, ale nie trzeba chyba siedziec cały dzień w domu zeby móc pozwolić sobie na psa, prawda?
  15. angellin

    Początki

    Dwa dni dało by się jakoś załatwić. Co do przyzwyczajenia do klatki u hodowcy- moja koleżanka jest na stałe w domu (jak mówiłam -ma małe dziecko) i jest raczej zwolennikiem "wolnego" trzymania psa w domu. W jej przypadku, jak pisałam -sunia byla na tyle spokojna, ze w momencie jej przyzwyczajania do zostawania samej w domu ucierpiała "tylko" noga od stołu ( a wtedy akurat koleżanka pracowała w podobnych godzinach jak ja). Ogólnie jej sunia nie wykazuje charakterystycznych dla russela tendencji do destrukcji. Osobiście bardziej rozważałam na początek coś w rodzaju kojca, a potem, jak już zrozumie że kable są niejadalne, zosatwianie jej "luzem" w mieszkaniu. Głównie ze względu na to, że mam na chwilę obecną dwudziestokilkumetrową kawalerkę :D i klatka odrobinę by zawalała.
×
×
  • Create New...