Jump to content
Dogomania

Kochany Maksiu umarł :(. Czekaj tam na mnie za TM !


toyota

Recommended Posts

  • Replies 138
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Zgłosiłam psiaka do schroniska, dzwoniłam i wysłałam maila. Do tej pory nie było tam o nim informacji. Natomiast jest zgłoszone zaginięcie psiaczka brązowo-rudego, zaginął 30 grudnia w okolicy osiedla Dzierżyńskiego... Jestem z osobą, która zgłosiła zaginięcie w kontakcie, wysłałam zdjęcia małego. Po 15 będzie miała dostęp do komputera i się odezwie. Trzymajcie kciuki!

edit:
to nie jest ten psiaczek

Edited by Energy
Link to comment
Share on other sites

Na stronie widzę, że w dalszym ciągu go nie umieścili :roll:.


Rozmawiałam dzisiaj z wetką i powiedziała mi, że wiadomość mailowa o dziadku wróciła do niej z powrotem z automatu, tak jakby mieli zapchaną skrzynkę.



Miałam w sprawie dziadka przed chwilą jeden telefon, ale chodziło o psiaka 15-letniego zaginionego pod Bydgoszczą na początku grudnia. Staruszek kompletnie niewidomy obijający się na podwórku, tylko w domu znał rozkład i sobie radził. Nasz dziadek ma zaćmę, ale nie ma problemów z poruszaniem się.

Poprosiłam, żeby wybrali się do schroniska w Bydgoszczy, bo tylko dzwonili. Z doświadczenia wiem, że raczej jest trudno zidentyfikować psa przez telefon, w schronisku gdzie każdego dnia przybywa kilka psów. Jeszcze co innego jak pies jest rasowy, ale takich podobnych kundelków jest mnóstwo.
W każdym razie jakby jakiś wolontariusz z Bydgoszczy to czytał, to może przypomni sobie czy nie ma takiego psa w Bydgoszczy odłowionego ok. miesiąc temu ? Niestety, ale tak stary i jeszcze niewidomy pies zapewne zostanie poddany eutanazji w schronisku.

Edited by toyota
Link to comment
Share on other sites

Tak jak pisałam w pierszym poście, znalazłam dziadka na obwodnicy miasta, tam nie ma zabudowań, droga została oddana do użytku ze 2 lata temu, wcześniej tam były ugory, nie ma żadnych słupów, [B]nie można się zatrzymywać[/B]. Wrzuciłam awaryjne i złapałam psiaka do samochodu ryzykując, że inny samochód wjedzie w dupę mojemu. Można tam jeździć 70 km/ h, więcej niż w obszarze zabudowanym, chociaż jest to miasto.

Piesek ma okropny łupież, przedstawiał obraz nędzy i rozpaczy, nie widział szczotki przez lata. Wczoraj go wyczesałam i wygląda jak nowy. Znosi wszystkie zabiegi ze stoickim spokojem.

Jeśli ktoś ma wątpliwości, w jakim stanie był psiak, to mogę podać kontakt do wetki, ktora go widziała, bo zdjęcia tego nie oddają. To jest ten gabinet: [URL]https://www.facebook.com/przychodniaweterynaryjna.rudykot.9[/URL]

Łupież się z niego sypie. Miał również pchły, odpchliłam go 3.01, ale zdążył zapchlić moje psy (z trzema się kontaktował), bo w okresie zimowym nie są zabezpieczone profilaktycznie. Teraz będę musiała wszystkim zakupić środki na pchły.

Wedug mojego doświadczenia, to jest pies, który miał dom, ale służył za śmietnik na podwórku.

To nie jest tak, że ja go chcę zatrzymać, naprawdę będę szczęśliwa, jak się go pozbędę ;).

Link to comment
Share on other sites

Wiesz co... wystarczy kilka dni tułaczki żeby pies wyglądał tak jak opisujesz. Gdyby nie widział szczotki przez lata to zapewniam, że byś go nie rozczesała.
To jest potworne, że ktoś uzurpuje sobie prawo do tego by decydować o czyimś psiaku, o tym czy się będzie ogłaszać znalezienie czy nie. Jakim prawem???
Wokól wszystkich dróg są zabudowania, to nie jest pustkowie, trzeba tylko chcieć.
Wg Twojego doświadczenia był śmietnikiem??? Napisałaś że jest grubiutki to chyba mu służyło... napisałaś, że nie załatwia się w domu to chyba jednak nie był na podwórku.
Łupież i pchły... no to jest naprawdę coś co dom skreśla, zwłaszcza, że pchły łapie się w kilka chwil.A łupież po Twoim 3 tygodniowym jedzeniu nie powinien przejść już?

Cholera toyota szanuję to ile zrobiłaś dla psów, ale to co robisz teraz naprawdę jest bardzo nie w porządku. Jego ktoś może szukać i tęsknić, on również po tylu latch na pewno tęskni... może tak być więc proszę Cię porozwieszaj ogłoszenia i poszukaj czy ich nie ma tam gdzie go znalazłaś.

Edit:
super, że nie jest w schronisku, naprawdę
ale ja bym na pewno starała się sprawdzić czy zrobiłam wszystko żeby tak całkiem mu pomóc ;)

Edited by Energy
Link to comment
Share on other sites

[IMG]https://imagizer.imageshack.us/v2/640x480q90/141/38021628.jpg[/IMG]


[IMG]https://imagizer.imageshack.us/v2/563x373q90/62/dsc10351024x678.jpg[/IMG]


W sumie to mogłam go oddać jednak do schroniska, może wtedy kochający właściciel by go odebrał, jeśli by dziadek nie miał pecha i nie został akurat zagryziony.

Link to comment
Share on other sites

Myślę, że łupież powinien już przejść po moim jedzeniu- karmię Acaną bezzbożową lub Orijenem + Animonda, ale pies nie był przeze mnie kąpany, bo nie mam tam ciepłej wody, więc nadal jest widoczny.

Pies z podwórka nie załatwia się w domu, chyba, że był wcześniej w betonowym kojcu, wtedy posadzkę w domu traktuje jak kojec i robi bez krępacji. Jak był na podwórku, czyli na ziemi, trawie itp. to szuka ewentulnie w domu czegoś miękkiego, żeby się załatwić np. dywanu ;).

Nie można wykluczyć też, że dziadek był w domu, ale naprawdę samo głaskanie powodowało u niego, że kołtuny i martwy włos spadał. Nie wiem, czy ktoś by trzymał tak zakołtunionego psa w domu i w ogóle go nie dotykał, nie głaskał ?


Poza tym on został ogłoszony na tablicy i fejsie za co Ci bardzo dziękuję, więc nie pisz, że nie jest ogłaszany. Ja nie mam czasu robić plakatów i rozwieszać, jestem sama z dzieckiem i 12 psami w tej chwili. I nie mieszkam tam gdzie znalazłam psa.

Edited by toyota
Link to comment
Share on other sites

Tia jeszcze cafeanimal zrobiłam, ale tak się składa, że nie każdy ma w domu internet jednak. To mógł być psiak starszej osoby, jak napisała Warsawmoo...

Wiesz co biorąc go do siebie wzięłaś na siebie pewien obowiązek, mianowicie to jakby nie jest Twój pies, a więc powinnaś zrobić wszystko żeby odszukać prawowitego właściciela. A Ty go po prostu zamknęłaś gdzieś, jak rozumiem samego w starym mieszkaniu? Bo tak można to odebrać czytając Twój post i właściciela nie szukasz.
Łupież i inne pierdoły to są rzeczy kompletnie nieistotne w tym wszystkim, tematy zastępcze po prostu.

Mam nadzieję, że nigdy juz nie przeżyję traumy jaką jest zaginięcie psa, a jak sobie pomyslę, że może ktoś przejeżdżając koło mnie znalazł mojego pudliszona, po burzy, która wtedy sie pojawiła, więc pewnie wyglądającego jak zmokła kura i pomyślał, że nikt go nie szuka i ma do dupy dom, bo jest nieuczesany, skreślił mnie i nawet nie raczył zgłosić do schronu czy popatrzeć na rozwieszone wszędzie ogłoszenia, jak pomyslę sobie o takie osobie jeśli tak było, to do dziś mam ochotę jej łeb przy samej dupie ..... Tak do dziś myślę a minęło 12 lat, rozumiesz??? I dlatego jeszcze raz Cię proszę pojedź i sprawdź... Jeśli przejeżdżałaś to za pewne nie jest to koniec świata.
Nie jest ogłaszany w okolicy zaginięcia, nie sprawdziłaś czy tam nie ma ogłoszeń, wiesz, że o to mi chodziło.

Edited by Energy
Link to comment
Share on other sites

Energy, to mieszkanie jest na terenie firmy, w której pracuję. Jest to mieszkanie firmowe, które jeszcze mam do dyspozycji. Ja codziennie spaceruję z dziadkiem po terenie firmy w czasie pracy. Jest tutaj zatrudnionych 60 pracowników. Pracuję tu 15 lat i wszyscy wiedzą, że pomagam psom i wiedzą, że ten dziadek jest znaleziony. To są osoby mieszkające w Grudziądzu i okolicach. Gdyby usłyszały czy zobaczyły jakieś ogłoszenie, to skierowałyby właściciela psa do mnie, czy do tej firmy.

Ja po pracy spieszę się po dziecko do szkoły, zawożę je do drugiej szkoły, w domu mam 9 psów (2 są razem z "dziadkiem"), do których się spieszę, żeby nie zdemolowały i nie zaszczały mi chałupy. Uwierz mi, to nie jest moja zła wola, że nie jeżdżę po mieście i nie rozklejam ogłoszeń. Ja nie wiem w co ręce włożyć i doby mi nie starcza. Żeby choć jeszcze dłużej było widno. Córka nie chce mi sama zostawać w domu, bo się boi, ma 9 lat, ale przeprowadziliśmy się na szczerą wieś.

Żeby dziadek był yorkiem czy też był trochę ładniejszy i młodszy, to jeszcze bym rozumiała, że można mieć podejrzenia, że nie chcę go oddać, ale ja GO NIE CHCĘ MIEĆ i jeśli znalazła by się, tak jak pisałaś, kochająca właścicielka- babuszka, to ja z chęcia jej pomogę doprowadzić go do ładu, wykąpię, zaszczepię, kupię nową obrożę z adresatką, zaczipuję, zrobię co tylko potrzeba na swój koszt, niech tylko ona go weźmie ode mnie, ale NIE na podwórko czy nie daj Boże na łańcuch, bo w takie warunki, to ja go nie oddam.

Edited by toyota
Link to comment
Share on other sites

[quote name='toyota']Energy, ale mam nadzieję, że nie podałaś mojego nr telefonu do schroniska :cool3:?


Na stronie widzę, że w dalszym ciągu go nie umieścili :roll:.


Rozmawiałam dzisiaj z wetką i powiedziała mi, że wiadomość mailowa o dziadku wróciła do niej z powrotem z automatu, tak jakby mieli zapchaną skrzynkę.

W schronisku pracowniczka pokazywała w swoim telefonie zdjęcie dziadka osobie z biura, więc nie jest tak, że nie wiedzieli o nim, chyba, że nie skojarzyli, że to o tego samego chodzi.


Miałam w sprawie dziadka przed chwilą jeden telefon, ale chodziło o psiaka 15-letniego zaginionego pod Bydgoszczą na początku grudnia. Staruszek kompletnie niewidomy obijający się na podwórku, tylko w domu znał rozkład i sobie radził. Nasz dziadek ma zaćmę, ale nie ma problemów z poruszaniem się.

Poprosiłam, żeby wybrali się do schroniska w Bydgoszczy, bo tylko dzwonili. Z doświadczenia wiem, że raczej jest trudno zidentyfikować psa przez telefon, w schronisku gdzie każdego dnia przybywa kilka psów. Jeszcze co innego jak pies jest rasowy, ale takich podobnych kundelków jest mnóstwo.
W każdym razie jakby jakiś wolontariusz z Bydgoszczy to czytał, to może przypomni sobie czy nie ma takiego psa w Bydgoszczy odłowionego ok. miesiąc temu ? Niestety, ale tak stary i jeszcze niewidomy pies zapewne zostanie poddany eutanazji w schronisku.[/QUOTE]

w bydgoszczy stosują eutanazję poza ustawą?

[quote name='warsawmoo']Toyota, a sprawdzałaś okolice znalezienia psa? popytałaś okolicznych mieszkańców? Może jakaś babuszka go szuka, może wnuki porozwieszały ogłoszenia na słupach, bądź w pobliskim sklepie? ;) Żal psiny. Być może spędził te 10 lat u boku kochającej osoby...[/QUOTE]

[quote name='toyota']Energy, to mieszkanie jest na terenie firmy, w której pracuję. Jest to mieszkanie firmowe, które jeszcze mam do dyspozycji. Ja codziennie spaceruję z dziadkiem po terenie firmy w czasie pracy. Jest tutaj zatrudnionych 60 pracowników. Pracuję tu 15 lat i wszyscy wiedzą, że pomagam psom i wiedzą, że ten dziadek jest znaleziony. To są osoby mieszkające w Grudziądzu i okolicach. Gdyby usłyszały czy zobaczyły jakieś ogłoszenie, to skierowałyby właściciela psa do mnie, czy do tej firmy.

Ja po pracy spieszę się po dziecko do szkoły, zawożę je do drugiej szkoły, w domu mam 9 psów (2 są razem z "dziadkiem"), do których się spieszę, żeby nie zdemolowały i nie zaszczały mi chałupy. Uwierz mi, to nie jest moja zła wola, że nie jeżdżę po mieście i nie rozklejam ogłoszeń. Ja nie wiem w co ręce włożyć i doby mi nie starcza. Żeby choć jeszcze dłużej było widno. Córka nie chce mi sama zostawać w domu, bo się boi, ma 9 lat, ale przeprowadziliśmy się na szczerą wieś.

Żeby dziadek był yorkiem czy też był trochę ładniejszy i młodszy, to jeszcze bym rozumiała, że można mieć podejrzenia, że nie chcę go oddać, ale ja GO NIE CHCĘ MIEĆ i jeśli znalazła by się, tak jak pisałaś, kochająca właścicielka- babuszka, to ja z chęcia jej pomogę doprowadzić go do ładu, wykąpię, zaszczepię, kupię nową obrożę z adresatką, zaczipuję, zrobię co tylko potrzeba na swój koszt, niech tylko ona go weźmie ode mnie, ale NIE na podwórko czy nie daj Boże na łańcuch, bo w takie warunki, to ja go nie oddam.[/QUOTE]


dziewczyny, ja myślę, ze to wszystko jest do zrobienia. rzetelne szukanie ew właścicieli i ew.blokada oddania im psa, jeśli są beznadziejni. toyota wiesz, gdzie znalazłaś psa, można pierwsze kroki poczynić z domu czy z pracy - dwie trzy gminy okoliczne obdzwonić - tzn np do sołtysów okolicznych wsi. wiadomo, ze część sołtysów będzie mieć w tyłku, ale na googlach można też wyszukać koła gospodyń wiejskich, cokolwiek. osoby bezinternetowe (ale nie tylko), którym giną psy, często odczekują dobrych kilka dni, czy sam nie wróci, dopiero potem szukają, pytają, wieszają ogłoszenia, więc niekoniecznie na wczoraj jest potrzebne sprawdzenie, czy wiszą ogłoszenia.
warto też poszukać na dogo i na fb okolicznych mieszkańców (nawet niekoniecznie bardzo okolicznych, wystarczy ktos, kto mieszka np 30km stamtąd i ma wolę pomocy) i popytać, lub poprosić, żeby się przeszli, czy podjechali, popytali, czy ktoś psa nie szuka, albo i rozwiesili ogłoszenia. to też jest do zrobienia, nie jesteś sama w tym, jeśli nie masz aktualnie czasu, to posiłkuj się miejscowym wolontariatem, choćby doraźnym ;-).
jeśli to nie zagra, ani żaden sołtys, ani ktoś do pomocy w ogłoszeniach, to jednak będziesz musiała sie tam przejechać jakoś w końcu i powiesić kilka ogłoszeń w okolicznych skupiskach ludzkich - cudów nie ma, choc z czasem jest kicha.
wątek jorka obgadał te sprawy - podejrzenia możesz mieć co do jakości właścicieli, mogą być jak najbardziej słuszne, nikogo to nie zdziwi (o ile się znajda, bo też wcale nikogo nie zdziwi, jeśli nie).
ale po prostu warto i należy, z szacunku dla ludzi i psa, wykonac te ruchy, które są do wykonania.
wiele takich przypadków mamy, że właściciele się nie odnajdują. ale rzetelnie odbębniamy to, co odbębnic trzeba, mając wiedze i doświadczenie jako inspektor, wolontariusz, czy zwykły psiarz. no co robić, jak mówiła mi kiedyś malagos, człowiek mógł mieć wygodne życie, podróże, spokój, to pieskom mu się zachciało pomagać ;-).

powiem wam nawet, że ja tylko z obowiązku sprawdzam, czy pies ma chipa, bo tak rzadko się to zdarza, że jedynie rozsądek i obowiązek mnie do tego pcha, ale zazwyczaj nie ma.
a mieszkam we stolycy europejskiego kraju, haha.
najszybciej znalazłam właściciela przez zwykłą lyssetkę. przez chipa - nigdy.

Link to comment
Share on other sites

U nas dużo psów ma czipy, bo czipy są bezpłatne (na koszt miasta). Można podjechać do lecznicy i bezpłatnie zaczipować psa. W schronisko również czipują wszystkie psy przy adopcji.
Pamiętasz przecież Tosię, której zrobiłas wizytę PA ? Też miała czip (właścicielka się jej zrzekła).

Mnie pół roku temu wrzucili na posesję przez płot młodą ładną suczkę i niespodzianka - miała czip !!!
Została adoptowana 1, 5 roku wcześniej ze schronu jako 3 miesięczny szczeniak przez panią z 7 dzieci. Pewnie dzieci chciały zabawkę, a szczeniaki w schronie są za darmo. Tylko, że durnie nie kumają, że tego psa nie będą już mogli tak łatwo się pozbyć. Schronisko nie przyjmuje psów od prywatnych właścicieli. Jak pies ma czip to właściciel ma obowiązek go odebrać i jeszcze zapłacić koszty odłowienia i pobytu. SM współdziała ze schroniskiem w egzekwowaniu od opornych właścicieli.
Jak Diana podrosła to już jej nie chcieli - mieszkanie w kamienicy, 3 piętro w centrum, 7 dzieci, niektóre całkiem "dorosłe" i mogłyby wychodzić z psem na spacer, ale nie były zainteresowane.
Pani psa wydała na giełdzie innej rodzinie, ale nie ogarnęła jego przerejestrowania w baze danych. Po pół roku rodzina wyjechała do Niemiec na stałe, a psa zostawili na posesji we wsi, gdzie mieszkam.
"Dobrzy" ludzie wrzucili mi ją za płot, bo widać, że lubię pieski :angryy:.


Dotarłam po czipie do właścicielki, która psa adoptowała ze schronu. Pani zrzekła się jej na moją rzecz (na piśmie) z wielką ulgą. Wcześniej zadzwoniła do tego faceta, któremu psa oddała na giełdzie, to tylko się do sluchawki zaśmiał.



Diabełek został znaleziony w Grudziądzu, ta obwodnica rozciąga się przez takie peryferia, ale to zostało włączone jakiś czas temu do Grudziądza i nie ma tam sołtysa.

Podsumowując -pies został ogłoszony na tablicy, fejsie, cafeanimal i w schronisku na stronie oraz wysłany do fajnej pracowniczki schronu, ma jego zdjęcie w telefonie.

Jest na terenie firmy, czyli można powiedzieć w dużym skupisku ludzi, wszyscy znajomi powiadomieni o moim znalezisku.
Powiadomiona lecznica wet. oraz salon fryzjerski. Tak się złożyło, że to moje znajome i go widziały, ale wątpię, żeby tam akurat ktoś się o niego pytał.


Tu nie ma żadnych wolontariuszy, byłam jedyną wolontariuszką w tym schronisku przez 2 lata, ale zostałam wywalona przez takie zdjęcia jak powyżej i opisy warunków bez podawania lokalizacji, ale ktoś namierzył na fejsie i poznali swoje psy i do tego mój telefon. Zdjęcia miały na celu znalezienie DT lub DS i pomoc najbardziej potrzebującym psom, a nie kręcenie afer, no ale schron poczuł się bardzo urażony.

Edited by toyota
Link to comment
Share on other sites

[quote name='toyota']

Żeby dziadek był yorkiem czy też był trochę ładniejszy i młodszy, to jeszcze bym rozumiała, że można mieć podejrzenia, że nie chcę go oddać, ale ja GO NIE CHCĘ MIEĆ i jeśli znalazła by się, tak jak pisałaś, kochająca właścicielka- babuszka, to ja z chęcia jej pomogę doprowadzić go do ładu, wykąpię, zaszczepię, kupię nową obrożę z adresatką, zaczipuję, zrobię co tylko potrzeba na swój koszt, niech tylko ona go weźmie ode mnie, ale NIE na podwórko czy nie daj Boże na łańcuch, bo w takie warunki, to ja go nie oddam.[/QUOTE]

Toyota nie wiem dlaczego ale myślę, że się w ogóle nie rozumiemy...
Nie przypuszczałam nawet, że chcesz go zatrzymać, zwyczajnie chodzi mi o ludzką przyzwoitość...

Nie jest ważne czy to pies rasowy, kundelek ktoś może go szukać w okolicach zaginięcia, nie przewidując że pojechał w siną dal...

[quote name='sleepingbyday']........
jeśli to nie zagra, ani żaden sołtys, ani ktoś do pomocy w ogłoszeniach, to jednak będziesz musiała sie tam przejechać jakoś w końcu i powiesić kilka ogłoszeń w okolicznych skupiskach ludzkich - cudów nie ma, choc z czasem jest kicha.
wątek jorka obgadał te sprawy - podejrzenia możesz mieć co do jakości właścicieli, mogą być jak najbardziej słuszne, nikogo to nie zdziwi (o ile się znajda, bo też wcale nikogo nie zdziwi, jeśli nie).
[B]ale po prostu warto i należy, z szacunku dla ludzi i psa, wykonac te ruchy, które są do wykonania.[/B]
wiele takich przypadków mamy, że właściciele się nie odnajdują. ale rzetelnie odbębniamy to, co odbębnic trzeba, mając wiedze i doświadczenie jako inspektor, wolontariusz, czy zwykły psiarz. no co robić, jak mówiła mi kiedyś malagos, człowiek mógł mieć wygodne życie, podróże, spokój, to pieskom mu się zachciało pomagać ;-).

[/QUOTE]

Dokładnie o to co SBD napisała mi chodzi... dokładnie o to.

Toyota tu chodzi o to żebyś pojechała i powiesiła kilka ogłoszeń...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='toyota']U nas dużo psów ma czipy, bo czipy są bezpłatne (na koszt miasta). Można podjechać do lecznicy i bezpłatnie zaczipować psa. W schronisko również czipują wszystkie psy przy adopcji.
Pamiętasz przecież Tosię, której zrobiłas wizytę PA ? Też miała czip (właścicielka się jej zrzekła).

Mnie pół roku temu wrzucili na posesję przez płot młodą ładną suczkę i niespodzianka - miała czip !!!
Została adoptowana 1, 5 roku wcześniej ze schronu jako 3 miesięczny szczeniak przez panią z 7 dzieci. Pewnie dzieci chciały zabawkę, a szczeniaki w schronie są za darmo. Tylko, że durnie nie kumają, że tego psa nie będą już mogli tak łatwo się pozbyć. Schronisko nie przyjmuje psów od prywatnych właścicieli. Jak pies ma czip to właściciel ma obowiązek go odebrać i jeszcze zapłacić koszty odłowienia i pobytu. SM współdziała ze schroniskiem w egzekwowaniu od opornych właścicieli.
Jak Diana podrosła to już jej nie chcieli - mieszkanie w kamienicy, 3 piętro w centrum, 7 dzieci, niektóre całkiem "dorosłe" i mogłyby wychodzić z psem na spacer, ale nie były zainteresowane.
Pani psa wydała na giełdzie innej rodzinie, ale nie ogarnęła jego przerejestrowania w baze danych. Po pół roku rodzina wyjechała do Niemiec na stałe, a psa zostawili na posesji we wsi, gdzie mieszkam.
"Dobrzy" ludzie wrzucili mi ją za płot, bo widać, że lubię pieski :angryy:.


Dotarłam po czipie do właścicielki, która psa adoptowała ze schronu. Pani zrzekła się jej na moją rzecz (na piśmie) z wielką ulgą. Wcześniej zadzwoniła do tego faceta, któremu psa oddała na giełdzie, to tylko się do sluchawki zaśmiał.



Diabełek został znaleziony w Grudziądzu, ta obwodnica rozciąga się przez takie peryferia, ale to zostało włączone jakiś czas temu do Grudziądza i nie ma tam sołtysa

Podsumowując -pies został ogłoszony na tablicy , fejsie, cafeanimal i w schronisku na stronie oraz do fajnej pracowniczki, ma jego zdjęcie w telefonie.

Jest na terenie firmy, czyli można powiedzieć w dużym skupisku ludzi, wszyscy znajomi powiadomieni o moim znalezisku.


Tu nie ma żadnych wolontariuszy, byłam jedyną wolontariuszką w tym schronisku przez 2 lata, ale zostałam wywalona przez takie zdjecia jak powyżej i opisy warunków.[/QUOTE]


a wiesz, ze tosia jest niewidoma?

własnie, zapomnialam, ze wisisz mi dom dla jakiegoś podopiecznego!

miałam na mysli takich wolontariuszy doraźnych, co to mieszkają niedaleko i podjadą powiesić ogłoszenia w okolicznych ludzkich skupiskach. nie musi byc to prawdziwy wolontariat dogo. ale może ;-). np ktoś z samego grudziądza, no nie wiem.

fakt faktem, że jeśli to jakaś niemrawa babcia, to nic z tego, co zrobiłyście, może nie pomóc.

Link to comment
Share on other sites

Jeśli chodzi o schron w Bydgoszczy, to nie jest to tajemnicą, że ma najwyższą eutanazję w statystykach w Polsce.

15-letni struszek niewidomy i obijący się na podwórku i nie mający żadnych szans na adopcję raczej miałby duże szanse na eutanzaję. Nie wiem, czy to jest niezgodne z ustawą, nawet na dogo widziałam zwolenników takiego załatwiania sprawy.

Tego np. uśpili: [URL="http://www.dogomania.pl/forum/threads/84031-Uspiono-go-nagle-w-schronie!Nie-dano-szans-go-wyciągnąć!Przepraszam-kochany"]www.dogomania.pl/forum/threads/84031-Uspiono-go-nagle-w-schronie!Nie-dano-szans-go-wyciągnąć!Przepraszam-kochany[/URL]!!!

Jest więcej takich wątków, ale znam też inne przypadki z pierwszej ręki. Osobiście nigdy tam nie byłam, podobno jest to bardzo ładne i wzorowe schronisko, duży porządek i nie ma przepełnienia, ale niestety eutanazja bardzo duża. Dyrektorka bardzo dba o dobre imię i śledzi poczynania wolontariuszy na necie, więc więcej nie będę pisać :p.

Edited by toyota
Link to comment
Share on other sites

Zaznaczyłam na mapie mniej więcej punkt, gdzie znalazłam psa: 53.49799,18.796726, [URL]https://maps.google.pl/[/URL] Tam nic nie ma, najbliżej są ogródki działkowe, bardzo zaniedbane i bez mieszkańców. Szkoły są oddalone znacznie.


Teraz dopiero widzę jaki to jest beznadziejny pomysł z tym spacerowaniem, to są porozrzucane gospodarstwa na dużym obszarze. Najbliżej takim punktem powiedzmy masowo odwiedzanym jest Biedronka, tj. tu: 53.50315,18.799742

Edited by toyota
Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...