Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

W moim coś w typie ogródka na około płotu mam krzaki i trawę no i stolik z krzesłami i parasol,postanowiłam że nic robić nie będę,tylko Księciuniowi pozwolę kopać dziury,wyjadać trawę,a niech paskud ma:evil_lol:,żebyście wiedziały jaki On jest w tedy szczęśliwy.A grilla i popołudniową kawę też w ogródku mogę mieć.
Lubię bardzo kwiaty:loveu:,moja Babcia kiedyś miała piękne Dalie:)

Posted

[quote name='Baski_Kropka']A ja marze o ogrodzie i kwiatach, o ogródku warzywnym marzę nieco mniej bo nie cieszy tak oka jak pięknie kwitnące kwiaty <3[/QUOTE]

no chyba kpisz :diabloti:
mego oka nic tak nie cieszy, jak rosnące żarcie :evil_lol:

Posted

Dzień dobry :)
Tak wczoraj wróciliśmy na szczęście w całym kawałku ale już chyba nigdy nigdzie nie wyjadę:angryy:
Na szczęście nie z winy psiowatych tylko z przyczyn natury i mechanizmu ;)
Opiszę tylko w skrócie :
na początek przeżyliśmy najgorszą burzę w swoim życiu , na ogół burzy się nie boję wręcz mnie fascynuje lecz żywioł był straszny a my tylko schowani w namiocie . Nasza materiałowa chatka prawie odleciała trzaskało nam nad głową więc sobie wyobraźcie jaki musiał być huk przy jeziorze i drzewach .Sagat miał ze strachu nieźle narobione a Ledzin smacznie spała :cool1:Wczoraj czytałam na necie jakie były spustoszenia po wichurze...
Gdy pogoda wróciła do normy nagle okazało się że auto nie podaje paliwa a my stoimy na fajnej rozmytej górce:multi:zwołaliśmy kolegę aby nas podholował a ja między czasie poszłam na grzybki bo po co marnować czas na czekaniu... po krótkiej wędrówce okazało się że zgubiłam główną drogę i w skwarze wędrowaliśmy ok 2 godzin:mad:Nie wspomnę już o tym że Sagat dwa razy pokazywał mi dobrą drogę lecz bałam się błądzić dalej na ślepo.
Gdy już nadszedł czas przyjazdu znajomych zaczęliśmy holowanko no i zaczęły się cyrki.... lina z metalowym hakiem robiła lampę i kawałek maski znajomego a nam szybę przednią i zrobiona była niezła dziura w masce:roll: a ja lecącym metalowym pociskiem dostałabym w głowę:mad: cała akcja trwała 4 godziny a szkody szacowane na tysiące:placz:

a w bardziej przyjemnym czasie nie panowałam nad moimi psami które ciągle się gdzieś mega brudziły:D
[IMG]http://oi58.tinypic.com/qycpid.jpg[/IMG]
[IMG]http://oi60.tinypic.com/33lzdxx.jpg[/IMG][IMG]http://oi57.tinypic.com/rt2t5u.jpg[/IMG]

Posted

Oj, burza+namiot, rozumiem.
Kiedys taką prezyłam, schoałam sie w aucie bo namiot razem ze mną w srodku przygniotło do ziemii, tata przyleciał i mnie jakoś odkopał, 3 pioruny walnęły dość blisko, a na koniec trzasnęło prosto w jezioro. Przewalony jacht na jeziorze, powalone namioty, materace i kolka do plywania gdzies rozsiane po calym polu, jedna gałąź zerwana na przyczepe campingowa no i ja mialam zawał i łzy w oczach. Przezył jeden namiot, rozkłdany po pijaku, po burzy wyszli z niego skacowani panowie ' o, co tu sie ku#$%@# działo?" :roll:

Wracaliśmy akurat 2 dni później to niedaleko widzielismy las, ogromny a 3/4 lasu połamane jak zapałki.

Sagat taki czysty :loveu:

Posted

boże jaki wyjazd :grin: agutka, Ty to wiesz, jak się zrelaksować :grin:

no, ale przynajmniej Leda nie naodstawiała, to chyba najważniejsze :diabloti: a auto... cóż, chyba ktoś tu musi zaoszczędzić :evil_lol: my mieliśmy kiedyś akcję na 500km trasie, że dyndała nam uszczelka od reflektora... tż się denerwował, że to tak furkocze całą drogę i chciał skręcić w leśną dróżkę i to poprawić... było mega ślisko, nie wyhamował i dupnęliśmy do rowu (gdyby nie rów, to skończylibyśmy w drzewie :cool3:), oczywiście obładowani jak Rumuni, auto zawalone i sobie leży w rowie...
przejeżdżający faceci nas uratowali, okazało się, że to policjant i prokurator :cool3: i dali nam numer na lawetę za 100zł, gdzie za normalną byłoby co najmniej 500, bo to był środek niczego, jakaś wieś na wygwizdowie... chcieliśmy wyciągać hakiem, ale okazało się, że urwalibyśmy zawieszenie i wypadłaby chłodnica :grin: czy coś na tą modłę, więc też fartem nie skasowaliśmy sobie auta na środku Polski o 1 w nocy.

Posted

A ja raz wjechałam sobie w budynek :razz: Na szczecie jechalam 30km na h bo bylo ograniczenie. cos pykło smykło, kierownica przestała wspolpracwac i Gosia ( tj. Ja) wjechała sobie w budynek, a co?! Przestawić chciałam dziada!
Miska olejowa poza autem, olej na budynku, szyba w mieszkaniu czyimś wybita, jakas tam ośka cos tam coś tam, ogolnie na złom :D Swoje okulary to znalazłam na tylnym siedzeniu złożone jak gdyby nigdy nic. :cool3:

Posted

[quote name='Panna Cotta']A ja raz wjechałam sobie w budynek :razz: Na szczecie jechalam 30km na h bo bylo ograniczenie. cos pykło smykło, kierownica przestała wspolpracwac i Gosia ( tj. Ja) wjechała sobie w budynek, a co?! Przestawić chciałam dziada!
Miska olejowa poza autem, olej na budynku, szyba w mieszkaniu czyimś wybita, jakas tam ośka cos tam coś tam, ogolnie na złom :D Swoje okulary to znalazłam na tylnym siedzeniu złożone jak gdyby nigdy nic. :cool3:[/QUOTE]


ryczę :grin:

[quote name='Majkowska']Jakie ryje umorusane:loveu:
I potem do autka, do domu i pod kordełkę :D


Miałam robić prawo jazdy , ale chyba się jednak wycofam....:roll:[/QUOTE]


ja robię we wrześniu prawdopodobnie,bo tż mnie zabije jak wreszcie nie zrobię (a jeździć coś tam umiem :cool3: uczył mnie kilka lat temu na lotnisku), choć się trochę cykam egzaminu i wyjechania w miasto, ale damy radę.
paplałam za gówniarza, że w dzień 18-tki poniosę papiery do WORDu, a tu minęło ponad 6 lat i dalej coś nie doniosłam :grin:

Posted

PP, tu nie ma co ryczec, wiesz jak ja sie bałam? Zaliczyłabym z budynkiem w czołówkę, ale zdarzylam pomyslec ze bokiem bedzie bezpieczniej i skreciłam. Odkopie zdjęcia moze gdzieś jeszcze to Ci pokaze. Teraz podchodzę do tego z humorem ale wtedy... :shake:
Najlepsze jest ze wjechalam tam z taką gracją, że nikt nic nie słyszał :D A lokatorów z mieszkania gdzie poszła szyba nie było ;x

Posted

wiem, że to nic śmiesznego, ale zawsze mnie okrutnie bawią takie ciotowate wypadki pt. "wjechałam w czyjś dom i wybiłam szybę, dobrze, że lokatorów nie było", no błagam, Monty Python :D

mi w tym rowie też nie było wesoło, ale później wyluzowaliśmy i się z tego śmiejemy, że latająca uszczelka nas prawie zabiła :D a już o podróży świątecznej z pękającymi oponami nie będę drugi raz pisać :angryy:

Posted

Ja sie cieszylam, że ich nie bylo bo jakoś głupio tam im w oczy spojrzeć :D Sąsiedzi ich mili, zaprosili do siebie, spisał tam oswiadczenie kolega bo oczywiscie musialam zwołać pół narodu do siebie i sie pochwalic :D

Posted

ha,ha ,ha laski miałyście przeżycia:D:D
pamiętam jak jechaliśmy długim sprinterem po seterke mojej matki jakieś 100 km od domu w śnieżyce + chlapa ...
Na liczniku jakieś max 70 km /h i czas wjechać na stację aby zatankować (tż zawsze najpierw hamuje silnikiem potem pedał)) tym razem hamował pedałem pusta paka i sruu długi sprinter wjeżdża bokiem prosto w dystrybutory i ludzi tankujących swoje auta:evil_lol: na szczęście kilka metrów przed się zatrzymaliśmy i zawinął się pod wybrane stanowisko ;)
byłam ja moja matka i tż wszyscy sobie w rządku siedzieli i rozmawialiśmy jak gdyby nigdy nic dopiero po pewnym czasie zaczęliśmy gdybać co by było gdyby:diabloti: Ja na szczęście więcej nie miałam dziwnych spotkań z autami prędzej to mój tż ale skubaniec nigdy nikogo nie uderzył a nam ludzie w tym jeden tir skasowali trzy auta:roll:

Co do burzy to faktycznie Panna Cotta przeszłaś nieco gorzej tą burzę... my już nie mieliśmy jak uciec do auta bo jak zaczęło cisnąć to zostaliśmy bez szans w dodatku był jeszcze drugi namiot gdzie trzeba było cały "wartościowy dobytek" ratować bo nie uśmiechało mi się po lesie ganić w burzy wszystkiego a tak to trzymałam drugi namiot:D

Prawko.... jak to słyszę to na wymioty mi się zbiera:angryy: 3x nie zdałam ze swojej winy... były pisane skargi do trybunału czy jakoś tak ,awantury w PORDzie i takie tam... dałam sobie spokój na 3 lata i teraz jeszcze na ostatnich miesiącach starej teorii poszłam ponownie i co???!!! Odrzucili mnie na egzaminie bo dowód tydzień wcześniej mi pękł:shake: dwa następne egzaminy już z mojej winy na jednym nie zdałam pod ośrodkiem a ostatni była masakra bo przyszłam zakatarzona , na gorączce i rozje... psychicznie i fizycznie ... na tym koniec kariery z prawkiem ;)
Czasem sobie zasiądę za kierownicę gdzieś na wiejskich dróżkach ale bardzo bym chciała zacząć jeździć lecz powiedziałam że nie podejdę już do egzaminu.

Posted

mój tż zdał za drugim razem,a za pierwszym uwalił go egzaminator, który po rutynce (światła, klakson, itd.) kazał mu wysiąść, coś tam zrobić i wsiąść z powrotem - tż drugi raz nie sprawdził sygnału dźwiękowego (no błagam),ruszył i nara, oblane :D klakson taki ważny :loveu: na pewno się zepsuł w 30 sekund, cóż za zagrożenie na drodze :shake:

Posted

ha,ha noo i nie ważne że zakaz jest w miastach używania klaksonu ;)
mój zdał za pierwszym razem ale ten wszystkie egzaminy zdaje za pierwszym razem:mdrmed: ja tyle szczęścia nigdy nie miałam ;)

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...