dorcia2 Posted August 20, 2017 Share Posted August 20, 2017 zaglądam do maleńkiej Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
TZmestudio Posted October 14, 2017 Share Posted October 14, 2017 Roksi wczoraj dziwnie się zachowywała. Ciężki oddech. wolno się poruszała. Na szczęście piła i jadła. Ale pojechaliśmy dziś do lekarza. Guz co miała prawie rok temu i wtedy zanikł, niestety teraz się pojawił i ma 9 cm (wtedy miał 2-3cm). Dostała kroplówkę i steryd, który wtedy zadziałał. Rokowania są złe. Balansujemy na poziomie "może znów się uda oszukać los" . Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
TZmestudio Posted October 14, 2017 Share Posted October 14, 2017 Zdjęcia z wczoraj: 1 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
mestudio Posted October 14, 2017 Share Posted October 14, 2017 O, Tz był szybszy. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
TZmestudio Posted October 14, 2017 Share Posted October 14, 2017 20 minut temu, mestudio napisał: O, Tz był szybszy. Zazwyczaj..... :-D Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
asiuniab Posted October 15, 2017 Author Share Posted October 15, 2017 od dawna bałam się złych wieści :( 9 cm to ogromny guz :( Roksunia oby znów udało się oszukać przeznaczenie; trzymam kciuki za Roksi i za Was Mestuio, oby co nieuniknione jeszcze się odsunęło w czasie Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
mestudio Posted October 15, 2017 Share Posted October 15, 2017 1 godzinę temu, asiuniab napisał: od dawna bałam się złych wieści :( 9 cm to ogromny guz :( Roksunia oby znów udało się oszukać przeznaczenie; trzymam kciuki za Roksi i za Was Mestuio, oby co nieuniknione jeszcze się odsunęło w czasie Weterynarz i tak jest zadziwiony faktem, że Roza nadal funkcjonuje. Nie jest to guz złośliwy i dobrze reaguje na steryd kiedy daje o sobie znać. Jednak za każdym razem jest większy jak go kontrolujemy. Można pokusić się o wycięcie guza, ale nie jest to zalecane ze względu na wiek Rozy i niewiadomą skutków. W każdym razie Roza daje radę jeszcze. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
asiuniab Posted October 15, 2017 Author Share Posted October 15, 2017 1 godzinę temu, mestudio napisał: Weterynarz i tak jest zadziwiony faktem, że Roza nadal funkcjonuje. Nie jest to guz złośliwy i dobrze reaguje na steryd kiedy daje o sobie znać. Jednak za każdym razem jest większy jak go kontrolujemy. Można pokusić się o wycięcie guza, ale nie jest to zalecane ze względu na wiek Rozy i niewiadomą skutków. W każdym razie Roza daje radę jeszcze. Uff mimo wszystko to co napisałaś jest pocieszające, oby jak najdłużej udało Jej się żyć bez objawów Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
TZmestudio Posted October 15, 2017 Share Posted October 15, 2017 W przypadku guza złośliwego już by jej nie było. Nadzieja umiera ostatnia. Tak naprawdę spodziewaliśmy się wszyscy że się znów pojawi. Na razie widać lekką poprawę, ale do "normalności" jeszcze dużo brakuje. Nie wiem czy jest to jakaś prawidłowość ale do weterynarza jeździmy jak zaczyna być mokro i zimno. Na razie jesteśmy po pierwszych tabletkach przemyconych w karkówce pieczonej i po zastrzyku. I obserwujemy. Złośliwie zaczęło kropić więc jesteśmy w domu. Jak pójdę jutro do pracy to na pewno będzie świeciło słońce. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
TZmestudio Posted October 19, 2017 Share Posted October 19, 2017 Jest trochę lepiej. Jak na razie lekarstwa działają. Dziś zjadła pełną miskę jedzenia, pierwszy raz od piątku. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
dorcia2 Posted October 23, 2017 Share Posted October 23, 2017 kochane maleństwo, na zdjęciach taka już z niej babulinka , aż strach pomyśleć co by się z nią stało gdybyście Kochani się nią nie zaopiekowali trzymaj się Roxinko Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
mestudio Posted October 23, 2017 Share Posted October 23, 2017 Dziś Roza ma gorszy dzień, jest słabiutka i ciężko oddycha, jutro ostatni zastrzyk i będziemy obserwowali. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
mestudio Posted October 25, 2017 Share Posted October 25, 2017 Roza jest słabiutka, jeśli połozy się na gołej podłodze, to w ogóle nie jest w stanie się podnieść. Muszę wtedy złapać ją pod brzuszkiem i postawić na łapki. Wczoraj wymiotowała. Dziś chwilowo jest spokojna, ale naprawdę bardzo słaba. Śniadanko zjadła ze smakiem. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
mestudio Posted November 9, 2017 Share Posted November 9, 2017 Roza jest coraz słabsza, wygląda jakby zaczęła się zapadać, coraz częściej wymiotuje, od wczoraj jest dużo gorzej, ale jeszcze wczoraj zjadła część swojej michy, a dziś tylko skubnęła. Ledwo się trzyma na nogach biedna. Nie wiem czy w najbliższym czasie nie trzeba będzie podjąć jakiejś decyzji o ile nie zacznie jeść. Jest skołowana, zdezorientowana, ciągle stoi na chwiejnych łapkach zamiast się położyć, nie wiem o co jej chodzi. Od rana drepcze w kółko, a łapinki jej się trzęsą. Nie wiem jak ją skłonić żeby się położyła. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
mestudio Posted November 9, 2017 Share Posted November 9, 2017 Stan Rozy bardzo się pogorszył, położyłam ją przy sobie, przykryłam kocykiem i już reaguje tylko na dotyk. Przykre jest to, że reaguje jak zawsze obawą, strachem bo człowiek kojarzy jej się zapewne tylko z biciem. Nie wstaje i nie rusza się od kilku godzin. Staram się ja drapać delikatnie za uchem co jakiś czas żeby wiedziała, że jestem. Za chwilę pojedziemy do weterynarza aby powiedział nam co robić dalej. Jest chłodna, spokojna. Myślę, że ona ma bardzo mocne serduszko, ale czy to dobrze? Wszystko dzieje się tak szybko, nagle, jeszcze rano przeszłyśmy po ogrodzie chociaż bardzo była chwiejna, bardzo słaba, zdezorientowana.A potem z godziny na godzinę jest tylko gorzej. Co jakiś czas ma takie tiki nerwowe, jakby skórcze i mam nadzieję, że nic ją nie boli. Nic to, jedziemy do weterynarza. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
asiuniab Posted November 9, 2017 Author Share Posted November 9, 2017 kochani wiem, że zrobicie co dla Rozy to co najlepsze; Rosalindko kochamy Cię; ps. oczywiście postaram się zrobić najprędzej jak to możliwe rozliczenie; Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
mestudio Posted November 9, 2017 Share Posted November 9, 2017 Koniec. Rozalii już nie ma. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
TZmestudio Posted November 9, 2017 Share Posted November 9, 2017 Niestety przegraliśmy nierówna walkę. Roza odeszła. Nic nie mogliśmy zrobić. Wet rozłożył ręce. Musimy dojść do siebie. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Figunia Posted November 9, 2017 Share Posted November 9, 2017 Roksiuniu... (*) Trzeba wierzyć, ze tak jest lepiej. Na ostatnim zdjęciu, na Jej pysiu widać cierpienie i taką starczą bezradnosc... Bardzo współczuję wspaniałym, troskliwym Opiekunom. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kajtek Posted November 10, 2017 Share Posted November 10, 2017 Współczuję Wam Obojgu, pożegnania zawsze są bolesne :-(. Daliście suni godne życie, poczucie bezpieczeństwa, a Ciebie mestudio musiała po swojemu lecz mocno kochać, bo czekała aż wrócisz, nacieszyła się Twoją obecnością, rano pożegnała się ze "swoim" ogrodem i odeszła. Trzymajcie się Dobrzy Ludzie <3 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
asiuniab Posted November 10, 2017 Author Share Posted November 10, 2017 matko, jak ja się tego bałam:( choć wiem, że koniec każdego z nas jest nieunikniona, Roksuniu dzięki mastudio i tzmestudio miałaś tę część życia dobrą, godną i z tego musimy się cieszyć; pożegnania są najgorsze (*) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Jo37 Posted November 10, 2017 Share Posted November 10, 2017 Bardzo mi przykro. Roksi <*> Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
mestudio Posted November 10, 2017 Share Posted November 10, 2017 Siedziałam z nią wczoraj całe popołudnie i wiedziałam, że odejdzie, że weterynarz już nic nie da rady zrobić. Jak ją przekładałam co jakiś czas z boku na bok, to przelewała się przez ręce. W domu jest cisza, brak tych upartych czterech łapek, które nie opuszczały mnie nawet na krok. Weterynarz zrobił jej USG, okazało się, że guz tak urósł, że uciskał serce, to spowodowało brak przepływu krwi, kiedy pobierał jej krew do badania to złapał tylko jedną kroplę. Po badaniach uznał, że tym razem żaden steryd nie pomoże, a ona sama w ciągu kilku godzin dostanie zakrzepicy przy takiej pracy serca. Nie było sensu jej męczyć. Odeszła głaskana i utulona w swoim różowym kocyku. Kocham stare psy, kocham takie nieadopcyjne i trudne, których nikt nie chce i nic na to nie poradzę. A Roza nie była trudna, była dziwna i miała swój świat, a my tylko pozwalaliśmy jej żyć tak jak ona umiała. Miała ciepło, miała dobre jedzonko, miała ręce do przytulania i głaskania. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Arabelka Posted November 11, 2017 Share Posted November 11, 2017 Smutna wiadomość, jakoś szczególnie przykro, gdy takie wiekowe, dobre psy, zasługujące na znacznie więcej odchodzą... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Agnieszka103 Posted November 15, 2017 Share Posted November 15, 2017 Bardzo przykre... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.