Jump to content
Dogomania

Potrzebna POMOC. Ala pomagała zawsze, teraz czas na nas


Recommended Posts

 

Chcialam sie skontaktowac z ciocia ala, ale ta nie moze dostawac zadnych wiadomosci. Moze ona sama sie odezwie do mnie. Warto nawiazac ze mna kontakt!!! :krach:

 
Bardzo się cieszę że nas odwiedziłaś i chcesz nawiązać ze mną kontakt.
Niestety ja również mam problem z wysłaniem PW do Ciebie... Jeżeli w dalszym ciągu masz ochotę skontaktować się ze mną,to może napisz do mnie email na adres: [email protected]
Pozdrawiam gorąco
Ala
Link to comment
Share on other sites

  • Replies 232
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

 

Próbowałam dzwonić do Ali. Jak mi się uda, poproszę Ją o wejście tutaj, bo pewnie nie bywa na dogo. Mam nadzieję, że numer się nie zmienił - dłuższy czas już nie miałyśmy kontaktu.

 
Aniu,
numer mam cały czas ten sam i będzie mi bardzo miło jak do mnie zadzwonisz.Od grudnia ubiegłego roku wiele się w moim życiu zmieniło dlatego jestem bardzo rzadkim gościem na Dogo.Nawet kilka razy musiałam się ponownie logować bo widocznie z braku aktywności na forum zostałam wylogowana.Korzystając że jestem na wątku chciałam Cię prosić o rozliczenie mnie z pieniędzy,które otrzymałam tj.kwoty 55 zł(pierwszy post 25zł+30zł).Zepsuł mi się skaner więc nie mam jak przeskanować faktury,dlatego posyłam stronę z paragonem za zakupioną karmę.Nie wiem czy to wystarczy do rozliczenia?
http://www.krakvet.pl/paragon.php?oID=2131724&code=0b9d&key=10905460
Gorąco pozdrawiam
Ala
Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...



I ja dalej nei wiem, czy te leki co mam, to potrzebne są?

Bardzo przepraszam ale przeoczyłam Twój post.
Potrzebne mi są wszystkie leki które posiadasz.
Kontakt do mnie podam Ci na PW.
Dziękuję bardzo za chęć pomocy i jeszcze raz przepraszam za niedopatrzenie...
Link to comment
Share on other sites

Bardzo przepraszam ale przeoczyłam Twój post.
Potrzebne mi są wszystkie leki które posiadasz.
Kontakt do mnie podam Ci na PW.
Dziękuję bardzo za chęć pomocy i jeszcze raz przepraszam za niedopatrzenie...

 

Alu, nie ma za co.

Daj mi adres, albo jakiś kontakt, to podeślę, podrzuce.

Jak sobie życzysz.

Gdyby PW nie działało to mój mail [email protected]

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Witaj, Alu :). cieszę się, że się odnalazłaś :).

haha :), Aniu ja nie zaginęłam tylko codziennie kładąc się po 23-ciej wstaje po 4-tej rano,po 5-tej wyruszam do pracy i jak wieczorem usiądę do komputera żeby załatwić sprawy księgowe to czasami nawet zasypiam na siedząco.Zaglądałam nieraz na wątek ale ponieważ nikt tam już nie wchodził to nie wpisywałam się,przecież nie będę pisać sama ze sobą :)
29 grudnia 2013 r mąż miał rozległy zawał serca,przeszedł operację ma wstawione stenty.Po zawale był już 9 razy w szpitalu.Kilka razy na napadowe trzepotanie przedsionków,potem doszły nerki a przy badaniach nerek okazało się że ma guza w pęcherzu.Został zakwalifikowany na 13 stycznia ,na operację.Niestety dwa tygodnie temu i dzisiaj był znowu w szpitalu,bo chyba z powodu tych silnych wiatrów dostał trzepotanie.Ponieważ dzisiaj miał tylko 130/m udało się lekarzom spowolnić tętno i po całym dniu na SORze,wrócił do domu.Martwiliśmy się że będą problemy z operacją i będzie musiał znowu czekać na nowy termin ale na szczęście nie zatrzymali go,więc we wtorek będzie mógł iść do szpitala na Urologię.Jak upora się z tą operacją to ma skierowanie na ablację do szpitala Jana Pawła,która w większości przypadków skutecznie eliminuje trzepotanie.Był już w tej sprawie w czerwcu ale ponieważ miał wtedy przerwę w trzepotaniach lekarz stwierdził że taka operacja nie jest konieczna.Mam nadzieję że jak teraz zobaczy dokumentację to zmieni zdanie i zakwalifikuje męża do ablacji,bo życie w ciągłym stresie bardzo wykańcza go psychicznie.Nie może nic robić,nic zaplanować bo nie wie kiedy znowu wyląduje w szpitalu.Taki napad trzepotania pojawia się najczęściej 2 - 3 w nocy,kiedy śpi i nie ma żadnego wysiłku.
W marcu,w dniu kiedy mąż po raz trzeci pojechał do szpitala VERA nagle dostała niedowład tylnych kończyn.Po prześwietleniu okazało się że ma przesunięty dysk.W sumie wzięła 10 serii Nivalinu ale niestety nadal jest sparaliżowana.Tak więc doszedł mi następny problem.
Ponieważ mąż jest chory i więcej czasu spędza w szpitalu ze wszystkimi problemami zostałam sama.Gdybym mogła się podzielić na części,to każda z nich zajęłaby się konkretną sprawą ale ponieważ jest to niemożliwe to muszę się dwoić i troić...praca,dom pełen psiaków,szpital,weterynarz,chora Mama itd....Wymieniać można w nieskończoność ale po co zanudzać własnymi problemami jak Każdy ma swoje. Napisałam o tym wszystkim tylko dlatego żeby wyjaśnić dlaczego rzadko tu bywałam.Nie chcę aby Ktoś z Was sobie pomyślał,że już nie jestem zainteresowana wątkiem i mam wszystko "w nosie"
Prawda jak widzicie jest inna i jeżeli Ktoś ma jeszcze ochotę tu zaglądać i się wpisywać to zapraszam ,a ja w miarę możliwości postaram się odpowiadać na posty :)
Link to comment
Share on other sites

W marcu,w dniu kiedy mąż po raz trzeci pojechał do szpitala VERA nagle dostała niedowład tylnych kończyn.Po prześwietleniu okazało się że ma przesunięty dysk.

Przykro, ze jeszcze takie problemy ujawniaja sie u twojego meza. Jest wiadome, ze nasze "polowki "sa bardziej wrazliwe na rozne choroby i statystycznie wczesniej odchodza.

Zycze w Nowym Roku polepszenia zdrowia i wykonania wszelkich potrzebnych operacji i zabiegow.

A co nowego w swiecie zwierzakow?

Link to comment
Share on other sites

Alu, nikt na pewno nie pomyślałby, że masz "wszystko w nosie" - kto jak kto, ale nie Ty. Ja się po prostu cieszę, że jesteś - stęskniłam się za Tobą. Uściskaj od nas Męża z życzeniami jak najszybszego powrotu do zdrowia.

 

U Very może pomogłaby magnetoterapia - wiem, że dr Baran w Salamandrze przeprowadza terapie, mówił mi, że u psów daje często świetne efekty.

Link to comment
Share on other sites

Zycze w Nowym Roku polepszenia zdrowia i wykonania wszelkich potrzebnych operacji i zabiegow.

Dziękuję za życzenia i wierzę że się spełnią :)

A co nowego w swiecie zwierzakow?

Zwierzaki podobnie jak my,znowu o rok starsze...
Czekają z utęsknieniem na wiosnę bo będa mogły wylegiwać się na werandzie i wygrzewać schorowane kości w słońcu.Teraz niechętnie wychodzą do ogrodu i bardzo szybko wracają.Dzisiaj była typowo wiosenna pogoda więc się trochę dotleniły.Moje psy nie lubią zimy sprawiają wrażenie jakby przez cały ten okres były w depresji.No ale nie ma im się co dziwić bo wtedy tylko jedzą i śpią...
Link to comment
Share on other sites

Alu, nikt na pewno nie pomyślałby, że masz "wszystko w nosie" - kto jak kto, ale nie Ty. Ja się po prostu cieszę, że jesteś - stęskniłam się za Tobą. Uściskaj od nas Męża z życzeniami jak najszybszego powrotu do zdrowia.

Aniu,mąż bardzo dziękuje,pozdrawia Was i prosi o trzymanie kciuków...jutro rano operacja.


U Very może pomogłaby magnetoterapia - wiem, że dr Baran w Salamandrze przeprowadza terapie, mówił mi, że u psów daje często świetne efekty.

Poczekam jak już mąż wróci do domu i wybiorę się z Verą.Może faktycznie coś by to pomogło,bo jeżeli chodzi o rehabilitacje to lekarz mi odradził.Duże koszty a masaże mogę robić sama w domu,co też czynię.Rozważaliśmy operację ale olbrzymie koszty,wyjazd do Wrocławia i żadnej gwarancji że się poprawi.Zdarza się ,że po operacji jest jeszcze gorzej.Więc lepiej nie ryzykować.
Link to comment
Share on other sites

Moje też siku, chwila i spowrotem.
Zwłaszcza jak wieje, pada.

I ciepłe łóżeczko, haha



Dzisiaj było pięknie, ale w najlepszą pogodę ja muszę w robocie siedzieć :(

Zawsze wszystko jest na odwrót i wtedy ,kiedy będziemy mieć wolne ,to będzie paskudnie :)
Link to comment
Share on other sites

 Mąż po operacji pomału wraca do zdrowia.Ma problem z krzepliwością krwi ponieważ po zawale miał cały czas rozrzedzaną ,dlatego będzie musiał jeszcze kilka dni spędzić w szpitalu.

W tym samym dniu co odbyła sie operacja o 10 wieczorem Niko dostał atak.,dość duży.Po ataku chodził do 2 w nocy ,więc spałam tylko dwie godziny. Ponieważ nadal jest niewyraźny to" siedzę jak na bombie" bo nie wiem w którym momencie coś się wydarzy.Najgorsze jest to że muszę go zostawiać samego kilka razy w ciągu dnia.To okropne uczucie jak nie wiem co się dzieje i co zastanę po powrocie do domu.Mam ogromne zaległości w spaniu więc w skrócie przedstawiłam sytuację.W niedzielę mam wolne ,to napiszę więcej...  :)

 

Link to comment
Share on other sites

To trzymam kciuki i za męża i za Niko.

Moja Zulcia też ma ataki padaczkowe, mocne ale rzadko.

Też zawsze wracam i się boję czy nie miała, jak mnie nie było.

Dziękuję za kciuki, bardzo się przydały :)

Współczuję Ci z powodu Zulci,bo wiem co przeżywasz.Ciągle człowiek jest w napięciu,dosłownie jakby siedział na bombie i nigdy nie wiadomo kiedy nastąpi "wybuch".Nie wiem jak Zulcia ale Niko po ataku przeważnie chodzi,biega po mieszkaniu,obija się o wszystko,wpycha głowę we wszystkie kąty i dlatego staramy się żeby raczej nie zostawał sam w domu.Szybko zabazbieczam wszystkie niebezpieczne miejsca żeby sobie nie zrobił krzywdy bo on niestety nie ma pojęcia o tym co robi.Okropnie nie lubię tych momentów,są bardzo stresujące ale zauważyłam że  takie długie chodzenie pomaga mu się wyładować.Jeżeli nie chodzi i jest spokojny to niestety możemy  spodziewać się kolejnych ataków.

Zulcia dostaje jakieś leki na padaczkę?

Niko ma padaczkę lekooporną i większość leków mu nie pomagało.Dopiero zestaw który bierze obecnie pozwala mu wytrzymać około miesiąca bez ataku.Jeżeli nie ma dużych zmian pogodowych,skoków ciśnienia to i dwa miesiące ma spokoju ale ostatnio pogoda często szaleje.

Link to comment
Share on other sites

Zula też ma chodzone po ataku. A że ma jeszcze kłopoty z kręgosłupem, to chodzimy razem. Biorę ręcznik pod brzuch, żeby się nei przewracała i tak chodzimy, chodzimy godzinę, dwie.

Ona ma na szczęście ataki dosyć rzadko, ostatnio przerwa byla 7 tygodni, teraz już 4 po ostatnim. Nic nie bierze, po tych "uspokojaczach" jest całkiem niezywa, leży i sika nawet pod siebie. W trakcie dostaje wlewki.

Link to comment
Share on other sites

Dobrze że Zula bez leków wytrzymuje takie okresy.Pewnie ostatnio też pogoda przyspieszyła jej atak a może fajerwerki na Sylwestra? Boję się tylko, że te przerwy jak nie bierze żadnych leków mogą się z czasem zmniejszać i ataki będą coraz częściej.Odpowiednia dawka i odpowiedni lek wcale nie muszą ją otumaniać a mogą całkowicie wyeliminować u niej ataki.W jej przypadku nie jest to taka ciężka i toporna odmiana jak u Nika więc jest szansa, że dobrze dobrany lek może zadziałać  :)

Niko dostaje Gabapentin Teva 800mg. co 6 godzin,Luminal 150mg 2xdziennie i Bromek potasu 1000 mg 1x dziennie.Na watrobę osłonowo Heparegen 100mg 2x dzinnie i na tarczycę Euthyrox 375mg 2x dziennie.Bez leków na padaczkę niestety nie mógłby egzystować.Na początku eksperymentów z doborem leków dostał Keprę,wówczas bardzo drogi lek i okazało się po krótkim czasie ,że mimo iż był to lek najnowszej generacji i rewelacyjny dla ludzie,na niego nie działał.Dostał wtedy stan padaczkowy i przez tydzień go ratowaliśmy a konkretnie ja,bo mąż był już nastawiony przez lekarzy do" lepszego" wyboru czyli uśpienia psa...Już nawet nie woziłam Nika do gabinetu tylko w domu,przez wenflon, podawałam mu leki i kroplówki.Możecie sobie tylko wyobrazić jakie było ździwienie po tygodniu, kiedy go w końcu wyrwałam  ze szponów śmierci...

Link to comment
Share on other sites

Alu, Zulcia ma przynajmniej 12 lat, i chory kręgosłup. Jest sporym psem i już staruszką. Już prawie nie widzi. Dawalam jej luminal, po nawet pól tabletki była nieprzytomna. Tak na nią działa. Nie mogła się podnieść i iść, leżała na materacu i sisiała pod siebie. To nie życie.

Bierze sterydy na kręgosłup, na watrobę, Karsivan, colvitę, inflamex. Już mam rozpiskę co kiedy, żeby nie zapominać.

Kasivan jej świetnie robi. Przed braniem miala takie skołowania, kręcila się i taka bardziej przymulona była. A teraz bierze 2 x dziennie po 2 tabletki i jest bystrzejsza, nie kołuje.

Link to comment
Share on other sites

To faktycznie Zula jest bardzo wrażliwa.Jak dostaje sterydy to leki na padaczkę byłyby dużym obciążeniem dla wątroby więc dobrze się składa ,że może sobie poradzić bez nich.Karsivan jest bardzo dobry,moja około 17-letnia Sofi między innymi dzięki niemu egzystuje i daje nam żyć,bo jak nie ma leku to tak piszczy jak ktoś coś je,że ciężko wytrzymać hahaha.

U Nika z kolei była taka sytuacja że kilka lat temu Wet zalecił mu Karsivan właśnie na takie splątanie i brał przez miesiąc.Przy następnym opakowaniu okazało się że zaczął dostawać ataki, więc musiałam przerwać podawanie.On nie może brać żadnych leków na poprawę krążenia w mózgu bo to wywołuje u niego ataki.Jak brał dużo kroplówek na zapalenie trzustki i był taki skołowany ,wet podała mu w kroplówce jakiś lek na krążenie w mózgu i miałam potem duży problem,bo dostał ciąg ataków...

Link to comment
Share on other sites

Biedne te nasze psiaki.

Ale moja Zuleńka jest u mnie 10 rok i dopiero od lipca zeszłego roku zaczęły się choroby. Całe życie była zdrowa, wesoła. Więc teraz chcę żeby miała jak największy komfort. I staram się jak mogę. Ma nie boleć. To priorytet.

Przychodzi taki moment u psa że zaczyna chorować  ale Zuli się udało, bo nastąpiło to po tylu szczęśliwie przeżytych latach  :) Czy ona równocześnie zachorowała na kręgosłup i padaczkę?

Niko zaczął chorować jak miał 3,5 roku a w listopadzie skończy 9 lat .

Właśnie dzisiaj miał znowu atak i martwię się co będzie w nocy ponieważ w dalszym ciągu jest niespokojny.Tylko 14 dni minęło od ostatniego ataku,to stanowczo za mało.Niestety zmiany pogodowe są tak duże i częste,że było to do przewidzenia.Szkoda tylko że nie ma żadnego środka który możnaby było podać wcześniej i tym samym nie dopuścić do ataku...

Z mężem też  nie najlepiej,wyszły Mu bardzo złe wyniki badań nerek i ponownie dostał skierowanie do szpitala.

Staruszka Sofi od kilku lat choruje na serce.Podczas prześwietlenia serca okazało się że ma zwężoną tchawicę,w najwęższym miejscu 5mm.Wówczas Wet powiedział że jest to postępujące i z czasem tchawica będzie coraz węższa.Niestety już kilka razy zaczęła się dusić w nocy i ledwo udało mi się ją odratować.Pewnie nikt by nie wiedział że coś się z nią dzieje tylko ona ostatkiem sił piszczy,a ponieważ już nie słyszy to robi bardzo głośno.Dzisiaj był kolejny epizod i do tej pory nie mogę dojść do siebie a ponieważ jeszcze nie spałam miałam okazje wszystko zobaczyć.Sofi miała nienaturalnie wywiniętą szyję i głowę w przeciwnym kierunku i w ten sposób zatkała sobie dopływ powietrza.Tylko zapiszczała i koniec,jak ją wzięłam na ręce wydawało się że nie żyje...na szczęście udało się ją odratować.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...