Jump to content
Dogomania

ala

Members
  • Posts

    1003
  • Joined

  • Last visited

Everything posted by ala

  1. Niestety mimo silnej woli życia kochana Sofi odeszła 1 grudnia we wtorek rano. Bardzo przeżyłam Jej śmierć i ciężko mi jest pozbierać się do kupy... Jak poczuję się lepiej to wszystko opiszę bo na razie jestem okropnie zdołowana.
  2. Dziękuję Gosiu za odwiedziny :) Teraz dla równowagi Niko rozkręcił się z atakami więc jest jeszcze ciekawiej.Wczoraj miał po trzeciej w nocy ledwo zdążyłam do pracy,bo musiałam się Nim zajmować.Nie wiem czy to już koniec ponieważ w dalszym ciągu jest pobudzony i nie zachowuje się tak jak powinien.Jak do tej pory pogoda się jeszcze nie ustabilizowała a jej zmienność i skoki ciśnienia odpowiadają za większość ataków u Nika więc o zmniejszeniu bromku na razie nie ma mowy.Martwię się że jak taki stan utrzyma sie dłużej to lekarz znowu zwiększy Mu dawki leków :( Sofi raz lepiej raz gorzej...ma bardzo silną wolę życia i to Ją trzyma.
  3. Ogromnie mi przykro z powodu śmierci Twoich ukochanych zwierzaków ale niestety nie mamy na to wpływu...pozostaje tylko smutek,żal i poczucie bezsilności.Jedynym pocieszeniem jest to że Ich życie choć tak krótkie było dobre i szęśliwe .Teraz trzeba dać dużo serca i poświęcić jak najwięcej czasu tym ,które pozostały aby potem człowiek nie żałował,że był ciągle w biegu... Co było przyczyną śmierci Zulci ?Rasik na coś chorował czy zmarł z powodu wieku?Franiu bierze jakieś leki na kamienie? Ile masz kotów ? Znowu mnie nie było przez pewien czas ale nawet nie miałam kiedy usiąść do komputera.Znajoma musiała wyjechać za granicę na pogrzeb i błagała mnie abym Ją zastąpiła w pracy.Nie bardzo mi to odpowiadało,ponieważ to praca na noce i pewnie w innych okolicznościach nie zgodziłabym się na to. Niestety ale w mojej sytuacji każdy grosz się liczy.Dwie operacje ,leczenie i leki Toli kosztowały mnie prawie 1600zł .Długi zamiast maleć znowu wzrosły ale mimo to nie podjęłabym innej decyzji jak tylko próba ratowania Jej.Żyję z długami ale mam czyste sumienie że zrobiłam wszystko co było w "mojej mocy"... Był to bardzo ciężki tydzień bo prawie bez snu do tego Sofi zrobiła się bardzo słaba,wymiotowała po mimo zachłanności na jedzenie nawet nie chciała zjeść lekarstwa zapakowanego w mięso.Myślałam że po mału nas opuszcza,bo nie miała siły nawet stać tylko zataczała się i przewracała.Na szczęście trochę się Jej poprawiło z czego się ogromnie cieszę.
  4. Kiedyś napisałam długi post i jak go sprawdzałam to mi go wcięło.Byłam wściekła bo się naprodukowałam i nic z tego nie wyszło a ponieważ był środek nocy nie miałam siły pisać od nowa. Potem tak mnie zablokowało że dopiero niedawno odezwałam się . Ostatnie trzy dni nie były za ciekawe.Niko zaczął odczuwać zmianę pogody , zrobił się nieznośny a wczoraj po 6 rano dostał atak.Do wieczora zachowywał się podejrzanie więc było ryzyko powtórki.Na szczęśie odpukać jak do tej pory ,jest spokój.Jak już pisałam ma zmniejszone dawki leków i miałam mu po raz kolejny zmniejszyć Bromek Potasu,ale bałam się zmian w pogodzie i na razie się wstrzymałam.Bardzo się boję jago reakcji na takie redukcje.Do tej pory wszystko było O.K . Sofi też źle zareagowała na pogodę i kilka razy w nocy się dusiła... A jak Mariolko czują się Twoje psiaki ?
  5. Cofając się od sierpnia wstecz, był to okres który dzieliłam na opiekę nad psami,pracę i wizyty w szpitalu.Do tej pory Mąż przeszedł cztery operacje i mam nadzieję że jak pójdzie znowu na badania kontrolne to nie będzie musiał mieć następnej. Najgorszym i najsmutniejszym okresem dla mnie był kwiecień.Dwa tygodnie po powrocie ze szpitala ,drugiego dnia Świąt Wielkanocnych w nocy,zmarła moja Mama.Wydawało się że będzie dobrze,bo pierwszy tydzień po powrocie czuła się nieźle i potem nastąpiło załamanie...Podobno taki jest efekt sterydów które aplikują w szpitalu,że pacjent wydaje się być w coraz lepszym stanie a potem jak przestają działać nastepuje koniec.Wszystkimi sprawami musiałam zająć się sama,ponieważ tylko ja zostałam w Polsce.Na dodatek Mąż zaczął się czuć coraz gorzej i znowu trafił do szpitala z silną anemią.Nawet nie mógł być na pogrzebie, bo w szpitalu spędził trzy tygodnie a przez pierwsze trzy dni przetaczano mu krew. Żeby było ciekawiej to po Mamie został pies.Ma 14 lat,Collie Border i niestety ani On ani moje psiaki nie byliby w stanie się zaakceptować.Problem wyrósł mi okropny bo nie wiedziałam co z tym biednym psiakiem zrobić.Rodzina wiadomo zainteresowana sprzedażą domu,pieniędzmi a pies...? Udało mi się wyperswadować chwilowo sprzedaż domu i pies został,opiekują się Nim lokatorzy.Jeżdżę jak tylko mogę najczęściej do Niego.Też było w maju i czerwcu trochę problemów z Lakim bo tak ma na imię.Jak zwykle Nikt nic nie widzi tylko ja muszę zauważyć i zobaczyłam ,że jest jakiś dziwny.Po dokładnych oględzinach stwierdziłam że coś Mu rośnie pod ogonem i zawiozłam go do Weta.Diagnoza -rak odbytnicy...Po raz kolejny w krótkim czasie doznałam szoku ale trzeba było jak najprędzej działać Dostał serię leków(na raka piersi u kobiet)i operacja.Ogromnie się bałam jak to zniesie bo przecież nie jest już młodym psem(choć wygląda kilka lat młodziej) i co będzie dalej.Operacja się udała,przeżył narkozę i jak na razie jest nieźle ale trzeba być przygotowanym na wszystko. Jak więc widzicie przez kilka ostatnich miesięcy życie mnie nie rozpieszczało i był to dla mnie bardzo trudny i smutny okres. Ciężko mi było o tym wszystkim pisać i może czas który upłynął jakoś złagodził mój ból aż w końcu mogłam podzielić się z Wami moimi problemami.
  6. c.d Sofi całkowicie straciła słuch i coraz słabiej widzi ale mimo to, świetnie sobie radzi.Apetyt Jej dopisuje i cały czas jest"głodna" Musimy tylko ciągle na Nią uważać,bo od czasu do czasu traci przytomność i gdyby się Jej nie pomogło to pewnie by się już nie obudziła.Zdarza się to w czasie snu lub podczas spaceru i do końca nie wiadomo jaka jest przyczyna.Może to być od zawężonej tchawicy lub od chwilowego niedotlenienia.Takie ataki nasiliły się ostatnio jak było duże skażenie powietrza...Jest to okropne ale jak do tej pory zawsze Ktoś wtedy przy Niej był. Niko bardzo źle znosił tegoroczne upały a od połowy sierpnia zaczął czuć się coraz gorzej.Zrobił się słaby,nie mógł chodzić a kontakt z Nim był coraz mniejszy.Byliśmy przerażeni,bo już Werę muszę wyprowadzać na szaliku a tu doszedł jeszcze On.Waży 31 kg to jest co dźwigać.Zawiozłam Go do ortopedy bo wydawało się że to problemy ze stawami.Po zbadaniu lekarz stwierdził problemy neurologiczne.Przez trzy tygodnie Niko dostawał różne sterydy ale niestety urósł Mu tylko wielki brzuch a problemy jak były tak zostały.Nie pomogła też seria Nivalinu,poprawiło się tylko czucie głębokie.Wtedy doszłam do wniosku że przyczyną muszą być leki na padaczkę.Niko schudł 4 kg więc pomyślałam że mogą być za mocne.Skonsultowałam się z neurologiem i pozmniejszał mu dawki. Po kilku dniach Niko zaczął chodzić bez przewracania się jest bardzo zainteresowany całym światem,uczestniczy normalnie w życiu.Redukcję leków wprowadzamy stopniowo,co dwa tygodnie.Jak jest O.K to znowu nastepuje zmiana.Jeszcze ma mieć po raz kolejny zmniejszony Bromek potasu o połowę ale pogoda jest tak zmienna że chwilowo się wstrzymałam .Aż się boję myśleć czy wytrzyma takie zmiany bez ataków....ale nie ma wyjścia i trzeba próbować.
  7. Niestety wszystkie moje psy są coraz starsze,najmłodsze Vera i Niko kończą jutro(a właściwie to dzisiaj,bo już jest 11), 9 lat.Aż trudno uwierzyć że to już tyle lat minęło od ich narodzin.Czas pędzi nieubłaganie. Najstarsza jest Sofi ma 18 lat, u nas jest od siedmiu .To o Nią obawiałam się najbardziej dlatego nawet by mi przez myśl nie przeszło ze Tola zachoruje i w takim tempie odejdzie. Po fali tegorocznych upałów Sofi poczuła się źle.Była słaba,miała problemy z chodzeniem ,utrzymaniem równowagi,przestała jeść i wymiotowała żółcią.Ponieważ od lat leczona jest na serce pomyślałm że jej stan się pogorszył i zawiozłam ją do kardiologa.Po zbadaniu Vet stwierdziła,że to nie od serca i zrobiła jej USG,które wykazało guza na wątrobie.Guz uciskał żołądek dlatego były wymioty.Sofi od kilku lat z powodu poważnej choroby serca i jego fatalnego stanu,nie może mieć operacji ponieważ nie przeżyłaby narkozy.Dlatego dostała tylko leki na wątrbę i jedzenie muszę dzielić na kilka małych porcji.Dowiedziałam się od lekarki że Sofi odkąd tylko bierze leki weterynryjne na serce to powinna równocześnie dostawać coś na wątrobę..Niestety nikt mi tego wcześniej nie powiedział a ja nie miałam pojęcia że leki te mogą powodować raka wątroby... cdn...jutro
  8. Dano, Tobie również dziękuję za przybycie i wsparcie duchowe...
  9. W styczniu minęłoby 10 lat jak adoptowaliśmy Tolcię z Krakowskiego Schroniska.Miała około 12 lat jak zmarła.Zawsze była indywidualistką,chodziła własnymi ścieżkami,uwielbiała zimę i kąpiele w puszystym śniegu.Z zachowania przypominała trochę kota nawet łapki myła sobie tak jak kot.Jak przywieźliśmy ją do domu to zajęła sobie parapet w oknie i to było Jej miejsce, w ciągu dnia.Na mięciutkim posłaniu obserwowała co dzieje się na zewnątrz i gdy tylko Ktoś pojawił się na horyzoncie nie omieszkała poinformować wszystkich głośnym szczekaniem .Okno jes teraz puste...bo jak Tolci nie ma to pozostałe psy wychodzą tam niechętnie. Choroba Tolci spadła na nas jak grom z jasnego nieba ponieważ zawsze była bardzo "żywa",aktywna ,miała apetyt i nie miała żadnych objawów. W połowie października nagle nie mogła wyskoczyć na fotel,problemem było zejście po schodach, zostawiła całe śniadanie(u Niej niespotykane),troche powiększył śię Jej brzuch ,więc pojechałam z Nią do weterynarza.Po zrobieniu USG okazało się że ma dużego guza na śledzionie,był to dla mnie szok.Vet zaproponował operację zaznaczając że rokowania są beznadziejne.Oczywiście zgodziłam się na operację bo trzeba walczyć do końca.Tak więc 20.10.2015r odbyła się operacja i wycięto Tolci śledzionę gdzie był częściowo pęknięty duży guz i pełno małych guzków.Nigdzie więcej gołym okiem nie stwierdzono żadnych zmian i guzów co mnie ogromnie(jak widać za wcześnie)ucieszyło.Po operacji z każdym dniem czuła się coraz lepiej,jadła z apetytem.Ponieważ źle tolerowała antybiotyk doustnie to codziennie chodziłam z Nią na zastrzyk więc była pod stałą kontrolą lekarską.Blizna pięknie się goiła na 5.11 byłam zarejstrowana do wyjęcia szwów.31.10 w sobotę Tolcia biegała,szczekała z ogromnym apetytem zjadła kolację.Dostała ostatni zastrzyk i lekarka była zachwycona Jej stanem.O godzinie 23 biegała jeszcze po ogrodzie ,zawsze wychodziła sama wcześnie rano i jako ostatnia.W niedzielę rano zrobiła się słaba,nie chciała chodzić powiększył się jej brzuch,wygladała tak jak przed operacją.W pierwszej chwili myśleliśmy że za dużo zjadła,bo wcześniej dawałam Jej tylko połowę porcji ale zaczęła robić się coraz słabsza ,dziąsła zaczęły blednąć więc pojechałam do lecznicy gdzie był dyżur.Okazało się że w brzuchu jest krew - krwotok wewnętrzny i konieczna szybka operacja .Przyjechał chirurg i przystąpił do operacji.Jak Ją rozciął to w przewodzie pokarmowym usunął dużego guza który pękł i spowodował krwotok,bo dokładnym oglądnięciu i nacięciu wątroby znalazł cały wysyp małych guzków...Powiedział że wątroby usunąć nie może,więc muszę zadecydować.Czy zaszyć Ją i wybudzić a za kilka dni będzie to samo czy Jej nie wybudzać.Nie mogłam skazywać Tolci na mękę i z ciężkim sercem i ogromnym bólem musiałam wybrać drugą opcję.Wytłumaczył mi Vet że to był bardzo złośliwy rak.W czasie pierwszej operacji guzki na wątrobie mogły być niewidoczne ale po osłabieniu narkozą zaczęły rosnąć w zastraszającym tempie i wystarczyło tylko 10 dni aby dały znać o sobie. W domu żałoba,psy są smutne nawet nie chce się Im szczekać.Co przyjadę autem to z wielką nadzieją w oczach czekają że wyjmę z samochodu Tolcię.Pech chciał że przez kilka dni codziennie musiałam gdzieś wyjeżdżać.Tak więc wszystkim nam jest bardzo ciężko pogodzić się z odejściem Toluni... Mnie szczególnie ciężko bo mam fatalny charakter i odkąd tylko dowiedziałam się o guzie na śledzionie to doszukuję się przyczyny i obwiniam się o wszystko...
  10. Dziekuję, Ogromny ból... zwłaszcza ,że każda rzecz w domu nieustannie nasuwa wspomnienia...
  11. TOLA [*] 1.11.2015 [attachment=18833:IMG_2562.JPG] [attachment=18834:IMG_2505.JPG] [attachment=18835:IMG_2631.JPG] [attachment=18836:IMG_2462.JPG][attachment=18837:IMG_2599.JPG]
  12. TOLA [*] 1.11.2015 [attachment=18825:IMG_2562.JPG] [attachment=18823:IMG_2505.JPG] [attachment=18827:IMG_2631.JPG] [attachment=18824:IMG_2462.JPG][attachment=18826:IMG_2599.JPG]
  13. Po trzech tygodniach,w ubiegły poniedziałek Mama wróciła ze szpitala.Na ile lekarze byli w stanie na tyle Ją podleczyli.Niestety z nerkami sobie nie mogli poradzić i nadal ma złe wyniki a do tego jest opuchnięta.Może w domu Jej stan się polepszy :( W poniedziałek odebrałam Mamę a we wtorek zawiozłam męża do szpiatala,miał wyznaczony termin na kolejną operację.Jak się okazało za pierwszym razem nie usunęli mu wszystkiego i musiał przejść następną operację.Wyniki histopatologiczne po pierwszej operacji wyszły nie za dobre,więc mąż załamał się psychicznie.Jest już po drugiej operacji i w poniedziałek przywiozłam Go do domu. Przepraszam że moje milczenie trwało tak długo ale jak zwykle.musiałam się dwoić,troić...ciągle brakowało mi czasu i usypiałam na stojąco. Jak widzisz Mariolko , zamiast się cokolwiek wyprostować to jeszcze bardziej się wszystko zakręciło... Psiaki cieszą się z ocieplenia a przez to że więcej przebywają na polu zrobiły się mniej drażliwe.Wieczorem padają ze zmęczenia :)
  14. Terro, wczoraj otrzymałam od Ciebie przesyłkę z lekami Cardisure i Furosemid. DZIĘKUJEMY BARDZO... .
  15. U nas gorzej niż źle.. W poniedziałek Mama była w stanie krytycznym zapalenie płuc,niewydolność nerek,niewydolność krążenia,niewydolność serca i cukier 450.Wydawało się że to już koniec.Na szczęście w kolejnych dniach Jej stan zaczął się poprawiać.W piątek były plany że wponiedziałek wyjdzie do domu ale niestetety po dzisiejszych wynikach badań zostaje dalej w szpitalu.Parametry nerek się pogorszyły i ma problemy z krążeniem.Zobaczę co przyniesie jutro.Męża wkrótce czeka kolejna operacja,wyniki histopatologiczne ma złe :( Niko zmienny jak pogoda na zewnątrz, y z niepokojem obserwujem jego zachowanie.Reszta psiaków na szczęście w normie.Ja jeszcze jakoś egzystuję ale coraz trudniej jest mi to wszystko ogarnąć.To jak gra w domino ,dotkniesz jedno i przewraca się następne... Przepraszam,że się nie odzywam ale większość czasu spędzam w szpitalu. Mariolko,mam nadzieję że wkrótce wszystko wróci do normy i odpowiem na Twój wcześniejszy post w sprawie aury u Nika.
  16. Dziękuję Wam bardzo za kciuki i słowa otuchy.Na razie jest spokój ale lepiej nie "chwalić dnia przed zachodem słońca"...Dzisiaj zachowanie Nika było dość podejrzane,sprawiał wrażenie jakby miał aurę.Mam nadzieję że dzisiejszą noc prześpię spokojnie i nie będzie żadnych sensacji. Niestety doszedł mi nowy problem od czwartku moja mama przebywa w szpitalu...
  17. Aniu,nie przejmuj się:) Miło że myślisz o nas i mimo braku czasu zaglądasz tutaj.Uaktualnię listę i prześlę Ci w najbliższym terminie.
  18. Od Jolantiny dostałam dla Nika lek GABAGAMMA 300mg 50 szt. i dla Very listek FURAGINUM. DZIĘKUJEMY...
  19. Jolantino, Jest mi ogromnie miło powitać Cię na wątku :) Odpukać... dwa dni upłynęły w spokoju.W dalszym ciągu Niko ma aurę ale liczę na to że mu minie i obejdzie się bez kolejnych ataków.Martwi mnie że zwiększyła się ich częstotliwość ale mam nadzieję ,że bez dodatkowych kropówek w końcu się wyciszy i wszystko wróci do normy.
  20. Przepraszam ale wczoraj byłam już nieprzytomna... PW wysłane. pozdrawiam :)
  21. U nas bardzo źle.Niko rozkręcił się z atakami.Miał w niedzielę i poniedziałek.Właśnie usiadłam w poniedziałkowy wieczór do komputera i dostał pierwszy atak a potem następny.Niestety nic już nie zdążyłam napisać...Wczoraj próbowałam ponownie to znowu nie działała u mnie Dogomania :(
  22. Dziękuję że nas odwiedziłaś :) Prosiłabym o cardisure i furosemidum przydadzą się dla Sofii.
×
×
  • Create New...