Jump to content
Dogomania

Mój pies ugryZł człowieka


retmed500

Recommended Posts

[quote name='evel']Jak mój pies zrobi coś naprawdę idiotycznego i podchodzę do niej w nastroju takim, że mam ochotę jej oderwać łeb (np. jak mi suka poleciała oszczekać swojego wroga z pierwszej trójki listy wrogów :roll:) to rzeczywiście pies mi się sam wykłada, nie muszę go nawet palcem dotykać... [/QUOTE]
Mam to samo. Jak usłyszy 'co, żeś kur@a zrobił?!" to najpierw się kuli w taki dziwny sposób, jak bym go maltretował, kijem bejzbolowym z gwoździami, i podłączał pod linie wysokiego napięcia, a czasami też topił i podpalał, a po chwili robi FIK ! I już leży jak zabity :) Dlatego też muszę siebie kontrolować z tym "Co, żeś......." bo ma to swój urok, i działa na mnie jak to na ALFE przystało, hehe.


[quote name='evel']Ale tak z drugiej strony, żeby wyglebić psa, kiedy jest taka potrzeba, trzeba umieć to zrobić - a na ulicach widzę, że większość ludzi ma z tym problem, o ile w ogóle się decyduje na takie rozwiązanie, pies się wywija albo nawet rzuca na właściciela :roll: Więc jakieś tam pojedyncze elementy z TD w praktyce wcale nie są proste ;)[/QUOTE]

Zgadzam się, nie jest to "zabawa" dla wszystkich - czasami komicznie to wygląda, jak chłop 2x2 a sobie nie daje rady z psem średniej wielkości :D

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 193
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='GAJOS'][quote name='sleepingbyday']no, ale powinnaś być zadowolona, że nie musisz spać na klatce schodowej ;-)
sleepingbyday, Powinienem powinienem bo ja jajka mam - znaczy jestem facetem :D[/QUOTE]

aj, facet, babka, co za różnica ;-)? ale zapamiętam :-).

[quote name='Beatrx']hmmm... przecież tak robi suka ze szczylami, jak je przenosi z miejsca na miejsce. może on tego potrzebował faktycznie jako oznaka bezpieczeństwa, tak sobie to kojarzył, a nie z dominacją. tak samo jak położenie siłowe psa na glebie nie jest dominacją, bo ten sławetny alpha roll to zwierzątko w stadzie samo z siebie robi przed dominującym osobnikiem.[/QUOTE]


może i tak, kto to wie. za td przemawiało to, że jak nie dostał swojej porcji, to się stawiał i próbował rządzić, pomijając nerowowe podminowanie. ale tak czy siak to był dziwny egzemplarz, mógł mieć pomieszane różne rzeczy.



[quote name='GAJOS']Mam to samo. Jak usłyszy 'co, żeś kur@a zrobił?!" to najpierw się kuli w taki dziwny sposób, jak bym go maltretował, kijem bejzbolowym z gwoździami, i podłączał pod linie wysokiego napięcia, a czasami też topił i podpalał, a po chwili robi FIK ! I już leży jak zabity :) Dlatego też muszę siebie kontrolować z tym "Co, żeś......." bo ma to swój urok, i działa na mnie jak to na ALFE przystało, hehe.
Zgadzam się, nie jest to "zabawa" dla wszystkich - czasami komicznie to wygląda, jak chłop 2x2 a sobie nie daje rady z psem średniej wielkości :D[/QUOTE]

u mnie to samo, pewien ton i syczenie jest gorsze od wszystkiego innego, psy się kulą i w ogóle. potrafie być straszna. ale one też :-)

Link to comment
Share on other sites

Wy tu o TD...Wczoraj byłam ze znajomą, która wzięła psa na DT, u weta. Pies wcześniej uwalił tegoż weta w palec. Dlatego zaczął "dominować" psa od wejścia, złapał go za kark, usadzał go cały czas, szarpał smycz i tłumaczył "jak to trzeba psa zdominować, on sobie z nim radzi, ale ona sobie nie da rady, bo ona nie umie go zdominować". Fakt, zwierzę było zbyt przerażone żeby próbować atakować, może faktycznie to jest sposób na "wychowanie" psa :roll: Potem wet roztaczał niesamowite opowieści o tym, jak to babka miała problem z wielkim psem, bo oprócz tego, że chorował, to jeszcze agresywny. Więc kazał jej przychodzić codziennie i "dominował psa" w lecznicy (ciekawe, co to znaczy...) i pies magicznie stał się grzeczny.
Problem z TD jest w tym, że pies, który był wychowany "samą miłością" i problemowy faktycznie może zmienić zachowanie, kiedy zauważy, że właściciel zaczyna inaczej i ostrzej się zachowywać. Wystarczyłoby mu postawić granice i konsekwentnie ich przestrzegać, ale lepiej jest wywalać psa na grzbiet i szarpać, bardziej to efektowne...

No ale dziwicie się, że TD ma się dobrze, skoro nawet wet bawi się w Millana? :roll:

(PS. przerwałam mu, powiedziałam, żeby szybko szczepił psa na wściekliznę i idziemy :eviltong:)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zmierzchnica']

No ale dziwicie się, że TD ma się dobrze, skoro nawet wet bawi się w Millana? :roll:

(PS. przerwałam mu, powiedziałam, żeby szybko szczepił psa na wściekliznę i idziemy :eviltong:)[/QUOTE]

Z tym, że Millan jest daleko od Teorii Dominacji - tzn. stosuje pewne jej elementy ale to tylko przy psach agresywnych. Przy psach lękliwych stosuje bardziej pozytywne wzmocnienie a nie szarpanie smyczą.

Millan nie twierdzi np. że pies nie może spać na łózku itd. Może, ale tylko na zasadach na jakich pozwala mu na to człowiek.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='filodendron']Moim zdaniem nie przejdzie z drażnieniem psa. Był przywiązany pod sklepem - to jest publiczne miejsce, a nie jego kojec/podwórko, i powinien być pod kontrolą właściciela. Artykuł 77 kw kontra art. 78 kw.
Podejście do psa, nawet próba jego pogłaskania, to jeszcze nie drażnienie, a szczerze wątpię, że dorosła kobieta podeszła do amstafa i próbowała mu włożyć patyk w ucho.[/QUOTE]
Art. 78 kw raczej nie, babka chciała niby pogłaskać, a nie drażnić. Czy w Twoim mieście jest obowiązek noszenia kagańca przez psy?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='DagaK']Art. 78 kw raczej nie, babka chciała niby pogłaskać, a nie drażnić. Czy w Twoim mieście jest obowiązek noszenia kagańca przez psy?[/QUOTE]

Moim zdaniem jest to Art.77 KW. Pies nie był pod kontrolą właściciela, gdyby miał założony kaganiec, i rzuciłby się na tą babe, to zmienia postać rzeczy - względy bezpieczeństwa w 50% byłby spełnione. Choć i tak można by się było spierać.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sleepingbyday']zasady narzucone przeze mnie psom w kwestii łóżka sa takie, ż e jest obowiązek grzania mnie w nerki, nie ma to tamto ;-).


jestem ciekawa, czy cos się ruszyło w sprawie założycielki wątku?[/QUOTE]

Ja jestem zmarzluchem, i też, obowiązkiem mojego czarnego darmozjada, jest ogrzewanie moich zmarzniętych nóg , hehe :D

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Pies jest tylko psem i czasami nie mozna przewidziec co w jego glowie siedzi. najlepiej to zawsze zakladaj dobrze dopasowany kaganiec juz w domu,a nie przed domem ,zapnij linke,nie pozwol nikomu glaskac psa,bo mpoze on nie lubi.
chodz do psiej szkoly ,albo tam gdzie psy pod okiem szkoleniowca moga sobie pochasac.
kaganiec musi byc taki ,zeby mogl pies pic i pobierac smakolyki.zrobioný z bardzo lekkiego metalu(te belgijskie sa najlepsze bo najlzejsze)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='retmed500']No to może od początku:

Jestem włascicielką 3-5 letniego (różne są dane na ten temat) amstaffa, którego 01.09.12 wzięliśmy ze schroniska.

Pies w zasadzie bezproblemowy od pierwszych dni. Az do dzisiaj.

To mój pierwszy w karierze amstaff (wcześniej były 3 inne psy ras dużych, więc ten mi z choinki jako tako nie spadł).

Pies do ludzi, do rany przyłóż. On wręcz potrzebował człowieka. Pies do łóżka, pod kołderkę, na kolanka. Zgłębiałam swoją wiedzę na temat amstaffów i wszędzie słyszałam to samo- amstaffy do ludzi się garną, potrzebują człowieka, zero agresji.

Pierwszy jako tako przejaw agresji był jakieś 1,5 miesiąca temu. Do mojego tż-ta. Zaszedł go od tyłu (tż psa, dla jasności) i próbował go podnieść. Pies chciał go ugryźć w twarz. Temat szybko się skończył, bo doszłam do prostego wniosku- psa i konia od tyłu nie zachodź. Chłop przyznał mi rację i było dobrze. Wszak nie mogę winić psa, że zaskoczony od tyłu, zdezorientowany chciał się bronić.

I teraz główny problem.

Dla porządku- ja nie jestem zwolenniczką pchania się do obcych psów z rękoma.

Mam sąsiada. Człowiek 50+ który całe życie miał psy i który tych psów się nie boi. Głaszcze kazdego napotkanego.

Dzisiaj wracając ze spaceru mijam go na korytarzu. Głaszcze psa, jak gdyby nigdy nic, a tu nagle krótkie warknięcie i pies wczepił mu się w dłoń. Cała akcja nie trwała nawet 10 sekund.

Moja reakcja, uważam najlepsza w tej sytuacji. Szarpnięcie smyczą do poziomu parter i głośne zapytanie, czy mojemu futrzakowi już całkiem odpie...liło. Pies struchlały. Ja po jednym zdaniu nie miałam mu juz nic do powiedzenia, a sąsiad w tym czasie w wielkim szoku uciekł na swoje piętro.


Jestem zszokowana reakcją mojego psa. Sam fakt, że ugryzł kogoś bez powodu (nikt nie próbował mi/ jemu krzywdy zrobić, nikt nie wtargnął na jego terytorium), jest dla mnie rzeczą przerażającą.

Nie wiem teraz, czy to jednorazowa sytuacja spowodowana diabli wiedzą czym, czy też może pies się poczuł na tyle pewny, że będzie pokazywał swoje rządy.

Uprzedzając ewentualne pytania- nie, nigdy nie uderzyłam psa i takich rzeczy nie uznaję, więc ewentualnie takie rady, proszę zachować dla siebie. Nie, mój pies nie nosi kagańca i nosił nie będzie, bo mam na klatce i w okolicy zbyt wiele ogromnych, agresywnych psów biegających samopas, że nie będę narazać zdrowia mojego, prowadzając go w kagańcu, więc to tez nie jest porada.

Ale tak tego zostawić nie mogę. A może przesadzam i w zasadzie nic się nie stało?[/QUOTE],
Witam,zajmuję się trudnymi przypadkami,jednak proszę o kontakt telefoniczny,nadmieniam że to poważny problem i nie należy tego ignorować. tel 697-503-089

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sleepingbyday']Gajos, racja, ale przy okazji ja bym się chętnie zapoznała, ale nie anonimowo - kto to jest tayio, jakie jego/jej wykształcenie i dorobek, byłabym ciekawa, warto znac ludzi.[/QUOTE]

Racja. Dla mnie bez sensowne jest odpowiadanie pod postami (2na2) że prosi się o kontakt, bo "pomagam w trudnych przypadkach" Po pierwsze z cytowanego tekstu odnośnie amstaffa nie można wywnioskować czy to "trudny przypadek" poza tym, rady udzielane telefonicznie są podobnie atrakcyjne jak i pisane na forum ... tak samo mogą pomóc jak i zaszkodzić.

Link to comment
Share on other sites

dlatego nawołuje do wyjścia z anonimowości.
mój tymczas dziabnie każdego obcego, który uzna, ze może go pogłaskać. ja tam nie klepie w ramie nieznanych ludzi ;-). on też sobie nie zyczy.
takie reakcje, jak u amstaffa, moga być potencjalnie niebezpieczne, a mogą być np wynikiem dorastania i wyznaczania światu granic. trzeba tym pokierować.
co do podchodzenia do psa/konia od tyłu:
jak kiedys swojego tymczasa kopnełam przez sen, to obydwoje obudziliśmy się w tym samym momencie: ja z podniesiona głową patrząc w dół na swoje stopy i na swojego palucha w jego paszczy i on w tym samym momencie - patrząc mi ze zdziwieniem w oczy, mając tego palucha w pysku... ochrzan dostał, zrozumiał, i mimo, ze to było bezwarunkowe, to jego odruchowe ja już wiedziało, ze ew. kopnięcie na łózku jest jak szturchnięcie w ciasnej windzie. przestał reagować. no, chyba, ze ja przestała sie budzić ;-).
samo w sobie nie było to niebezpieczne, a za to jakie śmieszne.

jasne, że sytuacja z amstafem jest do zajęcia się. nie dlatego, ze to na 100% patologia, ale dlatego, ze taka jest wychowawcza kolej rzeczy ;-)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='sleepingbyday']dlatego nawołuje do wyjścia z anonimowości.
mój tymczas dziabnie każdego obcego, który uzna, ze może go pogłaskać. ja tam nie klepie w ramie nieznanych ludzi ;-). on też sobie nie zyczy.
takie reakcje, jak u amstaffa, moga być potencjalnie niebezpieczne, a mogą być np wynikiem dorastania i wyznaczania światu granic. trzeba tym pokierować.
co do podchodzenia do psa/konia od tyłu:
jak kiedys swojego tymczasa kopnełam przez sen, to obydwoje obudziliśmy się w tym samym momencie: ja z podniesiona głową patrząc w dół na swoje stopy i na swojego palucha w jego paszczy i on w tym samym momencie - patrząc mi ze zdziwieniem w oczy, mając tego palucha w pysku... ochrzan dostał, zrozumiał, i mimo, ze to było bezwarunkowe, to jego odruchowe ja już wiedziało, ze ew. kopnięcie na łózku jest jak szturchnięcie w ciasnej windzie. przestał reagować. no, chyba, ze ja przestała sie budzić ;-).
samo w sobie nie było to niebezpieczne, a za to jakie śmieszne.

jasne, że sytuacja z amstafem jest do zajęcia się. nie dlatego, ze to na 100% patologia, ale dlatego, ze taka jest wychowawcza kolej rzeczy ;-)[/QUOTE]
Co do amstaffa i znajomości tego faceta i braku strachu przed psami, to równie dobrze, facet mógł się zawahać i tyle...a, że nie wiadomo co pies wcześniej przeżył to.. mógł to odebrać jako jakiś atak na siebie lub po prostu nie znać, zasady ze nikogo się nie gryzie i tyle.

Sam wiem po sobie, mimo że psy uwielbiam i im większy tym lepszy i nie czuję strachu czy czegoś takiego, to jest jeden pies w typie husky, któremu po prostu nie ufam, nie wiem czemu, nigdy nic mi nie zrobił ani nie widziałem, zeby kogoś atakował, ale po prostu w moim mniemaniu z nim jest nie do końca OK, i myślę, że gdyby mnie ugryzł to byłoby to właśnie przez brak zaufania...


Miałem kiedyś podobny przypadek z walnieciem mojego jełopa przez sen, tyle, że ręką. Na pół śpiąco zawołałem go "na starego", w sensie polozył mi się na nogach, no i śpimy śpimy...Coś mi się musiało przyśnić no i dostał w łeb , zawarczał w tym momencie podziałało to na mnie jak wiadro zimnej wody, dostał opierdziel, zaczął się podlizywać (uszu niżej dać już chyba nie mógł, do tego ten jego wzrok..." od tamtego czasu wie, że stary może go i za jęzor ściągnąć z łóżka, a on ma potulnie zejść a warczeć to sobie może jak go "duszę" :D Mówię "choooo podusimy" ten sie wykłada na karku i robi aaaggggrrrrr aaaaggggggrrrr :D

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

W poniedziałek minęło 7 miesięcy od momentu przygarnięcia psa. Od tamtego incydentu z sąsiadem (byłam z wizytą, sąsiadowi nic się nie stało, nie żywi urazy, uważa, że nie powinien go zaczepiać i psa omija), zero problemów. Ludzi przez nasz dom przewija się masa i reakcja jest zawsze taka sama- merdanie ogonem z prędkością światła, lizanie po rękach i przynoszenie zabawek :) Na spacerach po prostu ignoruje dwunożnych. Inna sprawa, że oprócz jednej (nietrzeźwej zresztą) pani, nikt nie chce go głaskać. I dobrze nam z tym :) Dalej jednak jest problem z małym sierściuchem sąsiadów. Pies się rzuca na mojego, a wtedy ten dostaje szału. Ciekawostką jest jednak fakt, że gdy jakimś cudem tamten nie zaczepi mojego, to jest cisza, spokój i wąchanie trawki. Z tym jednak nic już chyba nie zrobię, bo to tacy ludzie, że dla nich prowadzanie psa na smyczy to abstrakcja. Jak się ostatnim razem wydarłam, że mają tego drania prowadzić na smyczy, bo mi się nie chce użerac przy każdym spacerze, to usłyszałam......ze NIKT MI NIE KAZAŁ BRAC TAKIEGO PSA. Ale to jest pies, który się rzuca na wszystkie duże. Ost. przez okno widziałam, jak się facet musiał szarpać z dobermanem, bo ta mała gnida wczepiła mu się w udo.

Link to comment
Share on other sites

Na wesołe pikusie podbiegacze japacze jest prosta rada. Gaz pieprzowy się nazywa. Jak się boisz, że zrobisz mu krzywdę, to równie dobrze może być dezodorant w sprayu albo takie sprężone powietrze jak do czyszczenia komputera - chodzi o to, żeby był głośny syk, zwykle japacze są na tyle "odważne" że wystarcza.

A ja bym się z dobermanem nie szarpała, tylko ściągnęła kaganiec, uprzedziwszy wcześniej właściciela, że właśnie zdejmuję kaganiec i niech się pieski bawią, a co. Jakby ktoś japacza przetrącił to może właściciel by poszedł po rozum do głowy.

Link to comment
Share on other sites

I właśnie to jest najgorsze. Ja już setki razy mówiłam, że mojemu w końcu sciągnę kaganiec, bo to jakaś parodia jest, żebym ja dzień w dzień się z psem szarpała, unikając kundla o wadze max 10 kilo, za to bardziej agresywnego, niż 97 % psów ras dużych. W odpowiedzi słyszę, że mój ma mu dać nauczkę. Nie rozumieją, że ta nauczka byłaby dożywotnia. Ich pies jest w ogóle nie do odwołania. Nie zna żadnych komend, żyje sobie własnym życiem. W dodatku mam 10000% pewności, że nawet szczepiony nie jest. I co? I pstro. Ja sobie, oni sobie. Własnie ostatnio czepili się, że wina jest po mojej stronie, mimo, że mój pies był na smyczy i w kagańcu i tamten mu lata pod ogonem. Ale jak mu się tamten rzuca, gryzie po łapach i inne cuda wianki, to przecież nie mogę wymagać, żeby mu się mój położył, żeby było wygodniej gryźć. Jak grochem o ścianę. Mam ochotę czasem go tak rąbnąć, żeby się więcej nawet na nas nie spojrzał, ale to nie wina psa, że ma durnych włascicieli.

Link to comment
Share on other sites

Jaki gaz pieprzowy polecacie?

Chyba sobie kupię :mad: czasem w miejscach bezludnych, np. w górach , podbiegają do nas psy
na razie jakoś sobie radzę, mam takie swoje metody jeszcze z czasów gdy sama lubiłam się włóczyć po polach i łąkach -zawsze trafiały się jakieś wioskowe kundelki.

A znacie coś co jest bardziej niezależne od wiatru? W górach czasem mocno wieje. Nie chciałabym nawiać samej sobie w oczy.

Link to comment
Share on other sites

A jest u Was Straż Miejska? Masz telefon z kamerką? Bo ja bym dziada z psem nagrała, po czym wezwała natychmiast SM. Jak sobie zabuli mandacik to mu się odechce "naturalnego chowu". Ale wtedy Ty musisz być "czysta" - tzn. nie możesz psa puszczać ze smyczy, jeśli w przepisach jest, że psy powinny być trzymane na uwięzi. I sprawdź dokładnie, jakie są przepisy odnośnie kagańca. jak masz pewność, że Ty jesteś w porządku, to dzwoń.

Jakiś czas temu miałam podobną sprawę z jamnikiem, laska wypuszczała psa z klatki a sama sobie stała w drzwiach i czytała gazetkę :roll: Suka się wypruwała do ludzi i psów, nie mówiąc o gonieniu dzikich kotów. Jeden telefon i jedna wizyta na SM załatwiły sprawę - straż obiecała częściej patrolować okolicę i przyszła kryska na Matyska ;)

Ja mam gaz pieprzowy w żelu, to bardziej taki strumień niż chmurka, ale w wietrzne dni chyba też nie bardzo, niestety. Swego czasu, jak mieliśmy na dzielni nawał wiejskich psów z powodu cieczek, nosiłam ze sobą łańcuch i rzucałam kundlom pod nogi. Jak teraz o tym piszę, to wydaje się to głupie, że człowiek musi się zbroić jak na wojnę, żeby normalnie iść na spacer z psem :roll:

Link to comment
Share on other sites

Właśnie też słyszałam, że w żelu są najlepsze, bo "ukierunkowują rażenie". Ja nie mam sobie nic do zarzucenia. Mój pies od 7 miesięcy NIGDY nie był bez smyczy na terenie do tego nie przeznaczonym czyt. na wybiegu. Od czasu akcji z facetem chodzi w kagańcu. Nie rzuca się na żadne psy, co potwierdzą sąsiedzi, bo sami mają i wiedzą, że problemu nie ma. Z tym jednym potworem jest problem. Nigdy nie chodzi na smyczy (wszyscy widzą), zawsze się rzuca na mojego (wszyscy widzą), sporadycznie ma kaganiec, co nie zmienia faktu, że i tak się szarpię, bo on okazji do ataku na mojego raczej nie przepuści. Właściciel ten o kulach, który wychodzi z nim najczęściej, wychodzi na zasadzie stania pod klatką z kolegami, albo jak zimno, to na klatce (razem z psem). Właścicielka chodzi z nim raz na ruski rok, ale jest wtedy tak pijana, że często nawet nie wie, że jest z tym psem. Pies sika mi na drzwi i też to wszyscy widzą, ale to najmniejszy problem z tego wszystkiego. Ja naprawdę kocham psy, ale tego jednego mam po prostu ochotę odstrzelić. I tak jak pisałam, on sobe nie upatrzył tylko mojego, tylko każdy duży jest obiektem ataku.

Link to comment
Share on other sites

Paralizator brzmi dla mnie jakoś tak hardcorowo, chociaż jak tak dalej pójdzie, to żaden hardcor na małego utrapieńca nie będzie za duży.

Żel kupię na pewno.

Ze Strażą Miejską już myślałam, ale ta gnida nie rzuca się na ludzi, więc nawet nie wiem, co mogłabym powiedzieć przez telefon.

Mieszkam w mieście wojewódzkim, na sporym osiedlu. Masa ludzi ma psy, a i ja psy duże mam od wieeelu lat. W życiu takiej małej mendy nie widziałam, w dodatku z włascicielami, do których nie dociera po prostu nic.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...