Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

[quote name='Pysia']W życiu nie zwracałam uwagi na pełnie. Tzn lubiałam podziwiać ;)
Kiedyś czytałam opinie jakiegoś psychiatry, że wpływu tak naprawde nie ma na nasz zdrowy rozum, ale potrafimy sobie to wmówić. Nic nie pisał o padaczce i psie :razz:[/QUOTE]

a widzisz - ja rozmawiałam o tym z naszą wetką - z Viki wetką i ona od pacjentów epileptyków też ma takie obserwacje, że pełnia to większe prawdopodobieństwo ataków, a to dlatego że wtedy coś tam się zwiększa tylko zapomniałam co :lol: ale podobno nikt o dziwo nie zrobił nt temat badań - naprawdę się dziwię, kiedyś na dogo już też czytałam o tym; u Viki to nie pierwsze ataki podczas pełni

a że nie ma wpływu na zdrowy rozum - cóż :tard:

Posted

Pysiu znajdzie domek takie małe słodkie :)

Kajcia dzisiaj warknęła i kłapnęła zębami do TZ-ta jak ją brał na ręce. Bozzz człowiek się cieszy, że pies warczy ...

Posted

Musi szybciutko bo nie wiem iel hotelik wytrzyma ze smarkulą. Tam nie jest jeden pies ale wiele. A szczeniaczek jak to szczeniaczek. Trzeba nauczyc czystości i wszystkiego. Nie ma na to czasu.

Posted

Ja już dziś się załamałam po kolejnej nocy nad Grace (znów wymiotuje krwią i glutami- uciekła w niedzielę wieczorem i coś znalazła do żarcia). Nie poszłam do pracy i będę musiała żebrać o zwolnienie ukrywając historię z psem. Jestem rzeczywiście na skraju jakiegoś zawału itp., sypiam po 2-3 godziny od tygodnia i stres zżera mi mózg i serce, ale jak to przekazać lekarzowi. W pracy młyn, szkolenie goni szkolenie, terminy napięte na różne większe prace dla WE, nie nadążam z niczym i dodatkowo to rozkłada.

Wczoraj wenflon się zbiesił i wlewy poszły co ciała, łapa jak bania, bo od razu nie zauważyłam - ja pracuję, jak lecą kroplówki i nogą trzymam Grace, żeby nie wstawała. Nienawodniona, wymiotowała, leciała a pysk. Rano pędem do weta, dlatego nie do pracy, nowy wenflon. Teraz w domu ten nowy okazuje się też niedobry się zrobił (w tylnej łapie, bo przednie już wymęczone). Lecę znów do weta z nią (jak nie zasnę kierując to będzie dobrze, bo mi się zdarza w sytuacjach niedospania). Ale muszę, bo ona od wielu dni dożywia i nawadnia się tylko kroplówkami i jest słaba jak jesienna mucha.

I stres, że szefowa będzie dzwonić (nie odbieram i tak, bo nie wiem, jak z nią gadać). Temat psów jest b. nie na miejscu.

A czy lekarz da mi L-4 to zagadka, bo zawsze w gabinecie, nawet jak jestem mocno chora, jakaś adrenalina, czy cóś mnie stawia i jestem w formie na maxa.

Posted

marako współczuję bo wiem jak ciężko jak czowiek sam walczy... Mój TZ wrócił więc przejął część opieki nad Kajcią. Trzymamy za was wszystkie łapki.
A my:
Wczoraj ostatnia kroplówka i USG. Jest zapalenie pęcherzyka żółciowego, brzydka wątroba, brzydkie nerki. Amoniak dalej przekroczony.
Od dzisiaj przechodzimy na tabletki na wątrobę i antybiotyk. No i czekamy co się będzie działo jak kroplówek nie będzie dostawać...
Na USG to tak wariowała, ze masakra. Kłapała zębami i później też...

Posted

Aaa co ciekawego neurolog mi powiedział: mam nie izolować Kajci od reszty psów. Wg niego najlepszą formą terapii w neurologii jest dogoterapia. Jak najwięcej przebywania z resztą stada.

Posted

czekamy na wieści - oby dobre!

ja się teraz podzielę moją ulgą... wczoraj za długo nie było mnie w domu jak pakowałyśmy te fiołki i po powrocie też nie poświęciłam za dużo czasu psom bo pakowałam dalej te fiołki i Viki była tym zirytowana... ogryzła taki materacyk, który miała u siebie w pokoju i zeżarła kawałek suwaka :mdleje: no z jednej strony fajnie, że okazała zdenerwowanie, że nie jest jej już obojętne czy siedzi sama w pokoju czy nie, zdecydowanie była to oznaka zdenerwowana bo materacyk leżał blisko drzwi i tam obżerała go, poprawiła też kabelki, które napoczął Felix, no to bezpieczne kabelki są bo odłączone i martwe w ścianie siedzą... i to też przy drzwiach... to od ogrzewania na górze w tym pokoju... no ale kurde co się nastresowałam tym o moje - wydali czy nie wydali... no i radośnie przeglądałam każdą kupę :grins: i JEST! ufff :mdleje: i szykuje się ciekawe życie z Viki - jak będzie miała ochotę na coraz więcej rozrywek to nie nadążę... z niczym :lol:

Posted

[quote name='marako']Ja już dziś się załamałam po kolejnej nocy nad Grace (znów wymiotuje krwią i glutami- uciekła w niedzielę wieczorem i coś znalazła do żarcia). Nie poszłam do pracy i będę musiała żebrać o zwolnienie ukrywając historię z psem. Jestem rzeczywiście na skraju jakiegoś zawału itp., sypiam po 2-3 godziny od tygodnia i stres zżera mi mózg i serce, ale jak to przekazać lekarzowi. W pracy młyn, szkolenie goni szkolenie, terminy napięte na różne większe prace dla WE, nie nadążam z niczym i dodatkowo to rozkłada.

Wczoraj wenflon się zbiesił i wlewy poszły co ciała, łapa jak bania, bo od razu nie zauważyłam - ja pracuję, jak lecą kroplówki i nogą trzymam Grace, żeby nie wstawała. Nienawodniona, wymiotowała, leciała a pysk. Rano pędem do weta, dlatego nie do pracy, nowy wenflon. Teraz w domu ten nowy okazuje się też niedobry się zrobił (w tylnej łapie, bo przednie już wymęczone). Lecę znów do weta z nią (jak nie zasnę kierując to będzie dobrze, bo mi się zdarza w sytuacjach niedospania). Ale muszę, bo ona od wielu dni dożywia i nawadnia się tylko kroplówkami i jest słaba jak jesienna mucha.

I stres, że szefowa będzie dzwonić (nie odbieram i tak, bo nie wiem, jak z nią gadać). Temat psów jest b. nie na miejscu.

A czy lekarz da mi L-4 to zagadka, bo zawsze w gabinecie, nawet jak jestem mocno chora, jakaś adrenalina, czy cóś mnie stawia i jestem w formie na maxa.[/QUOTE]
Dasz rade. Musisz dać. Trzymaj sie. My- kobiety- mamy ogromne pokłady sił w sobie i wychodzą z nas jak jest taka potrzeba!

Nie wiem czy wiesz, ale moj tata umierał na raka. Mama niepełnosprawna. Od lata sypiałam po 2-3 godz. . Był styczeń. Przy zdrowych zmysłach trzymała mnie pewna sunia- Luśka. Dredziaste puli. Byłam w takim stanie psychicznym że głowa boli. Sama z wszystkimi problemami. Malawaszka wie.... Ale wracałam do domu i tam na mnie czekał radosny taniec dredów./ NIE dało sie nie roześmiać. I znowu chciało sie żyć i walczyć dalej. Aż nagle... Luśka zachorowała. Pracowałam, byłam sama- kroplówki 2x dziennie. Ja niemobilna a mieszkam na wsi. Pracuję w jednym mieście, rodzice byli w innym. Gdyby nie pomoc cudownych ludzi ( malawaszka - kocham Cię! i innych też!).Po 13-tu dnaich walki o życie Luśka odeszła.... I wraz z nią jakby calutkie powietrze!
Dałam radę. Przeżyłam i to. Przeżyłam też tate umierającego na moich rękach w moim domu.
Kobieta to bardzo twarda istota!


Trzymaj się mocno. Nie załamuj. Można nie tylko sypiać po 2 godz. na dobe przez tydzień. Można to robić przez rok.... Jak ja.

Posted

matkooo trzymajcie kciuki za Grace i marako - Grace miała operację - miała perforację żołądka i stąd te wymioty krwią... biedne dziewczyny - ściskam Was mocno!!!! teraz niech Grace zdrowieje szybko!

Posted

[quote name='malawaszka']matkooo trzymajcie kciuki za Grace i marako - Grace miała operację - miała perforację żołądka i stąd te wymioty krwią... biedne dziewczyny - ściskam Was mocno!!!! teraz niech Grace zdrowieje szybko![/QUOTE]

trzymam, bardzo trzymam
skąd się bierze perforacja?

Posted

[quote name='JankaBezZiemii']trzymam, bardzo trzymam
skąd się bierze perforacja?[/QUOTE]

nie wiem skąd się wzięło u Grace - bo to może być mechanicznie przebita ściana żołądka jak coś zje ostrego, a może być też pewnie przy wrzodach (tak mi się wydaje), jak zje coś toksycznego żrącego - diabli wiedzą od czego jeszcze...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...