Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Wiem, ze to juz bylo tyle razy. Ale chce uslyszec jakas konstruktywna opinie, moze ktos akurat bedzie mogl mi pomoc.
Otoz mam 3-letniego kundelka. Dostalam go, gdy mial dopiero miesiac, wiec cala odpowiedzialnosc za jego wychowanie spadlo na mnie. To byl nasz pierwszy pies i widocznie nie zrobilam tego dobrze.
Otoz pies jest typem dominanta. Od malego byl niedotykalski, chodzil wlasnymi sciezkami. Udalo mi sie go oduczyc spania na lozku (podobno pierwszy krok w pokazaniu psu, kto tu rzadzi). Rowniez zna kilka komend, jak podanie lapy, "stoj", "aport" i inne. Nigdy nie warczy, jesli sie mu rusza jego miske z jedzeniem - moge nawet z niej cos wyciagac, kiedy je i nic nie zrobi.
Ale wlasnie jest wiele z nim problemow, jesli chodzi o dotykanie. Gdy go wolam, zeby go poglaskac, czasami przyjdzie, czasami mnie zignoruje. Gdy chce mu wyczyscic uszy - ucieka, nierzadko warczy. Kilka razy mnie ugryzl, gdy wlasnie chcialam go przywolac do lazienki, czy upomniec, ze nie wolno mu spac na lozku. Ma wlasnie swoje takie "odpaly" i nie wiem juz, jak z nim postepowac.
Wlasnie dwa dni temu wbilo mu sie cos do pyska w parku. Probowalam zobaczyc jego mordke w domu, ale, oczywiscie, nie dal sobie pomoc. Trzeba bylo z nim pojechac do weterynarza, a tam zostal poddany narkozie, bo z nim inaczej sie nie dalo. Juz w domu stal sie bardzo agresywny, rzucal sie do wszystkich bez powodu. Nic na niego nie dzialalo, nawet zadzwieczenie smycza na znak, ze wyjdziemy na spacer. Byl gluchy, gryzl jak opetany.
Nie wiem, juz co robic. Staram sie go wychowac tak, jak powinno byc. Duzo do niego mowie, karce go slowem i grymasem na twarzy. Czesciej raczej go chwale za jakis dobry uczynek, jak poczekanie przed przejsciem dla pieszych, nie szczekanie na samochody, itd. Ale nic nie dziala.
Coraz czesciej mysle, ze moze jednak go uspic. Jest nieobliczalny, a kastracja w jego wieku niewiele pomoze. Podobno ma juz wyrobione nawyki, ktore kastracja jedynie UMOCNI, a nie zwalczy. Boje sie, ze ktoregos dnia znowu mu odbije i skonczy sie tragicznie.
Czy ktos moze mi pomoc?

Posted

Moim zdaniem raczej pracować niż uspić:roll: jednak są tutaj bardziej kompetentne osoby ode mnie-może podpowiedzą Ci coś innego.
Z tego co piszesz, pies warczy, atakuje w sytuacjach dla niego nieprzyjemnych. Nagradzałaś go kiedykolwiek za grzeczne zachowanie podczas dotykania jego uszu? Czy raczej wygląda to tak, że na hurra cała rodzina łapie psa i czyścicie mu uszka?
Mój pies u weterynarza niewiele da sobie zrobić. Raz porządnie go zabolał zastrzyk i od tamtej pory koniec. Czasem uda się odwrócić jego uwagę, czasem musi mieć kaganiec-trudno. W domu jednak nie robię żadnych podchodów, ale staram się jak najbardziej umilic mu te zabiegi. Czyszczę mu uszy, teraz uczymy go cierpliwości podczas czyszczenia zębów, przy czym żadne zabiegi pielęgnacyjne nie sprawiają mu żadnego bólu, są wykonywane spokojnie. Mój pies jest wyczulony na wszelkie "przyrządy" w ręku, dlatego nie czyszczę mu uszu patyczkiem, tylko palcem owiniętym watą(nawet to polubił :)). Podczas czyszczenia zębów pozwalam mu od troszkę pobawić się szczoteczką. pies może nie lubieć tych zabiegów, ale naszym zadaniem jest nauczyć go, że nie muszą być nieprzyjemne.
Z tego, co napisałaś, tylko z tym jest tak naprawde problem. Moim zdaniem więcej pracy, mądrej zabawy z psem. I chyba zaprzestałabym na jakiś czas czyszczenia uszu. Musisz zacząc od początku-najpierw dotykaj jego głowy, głaszcz go i jak jest spokojny-ciacho. Jak już jest spokojny podczas dotykania głowy, zacznij dotykać jego uszu i znowu jak jest spokojny-ciacho. Po jakims czasie spróbuj "bawić" się tymi uszami, delikatnie je masować, układać je jak do czyszczenia i jeśli grzeczny-ciacho. Powinno pomóc, tylko trzeba cierpliwości. Codziennie, ale krótko. I tak samo z każdą rzeczą, podczas której warczy. Warczy,gryzie bo sie boi, bo nie chce, żebyś coś przy nim zrobiła. Musisz mu pokazać, że nie ma sie czego bać, że nic nie boli i będzie nagrodzony jak bedzie spokojny. Ale to nie nastąpi z dnia na dzień. Potzreba naprawdę dużo pracy, spokoju i cierpliwości.

Posted

Oczywiscie, za kazdym razem przemawiam do niego spokojnie, lagodnie, lecz staram sie, aby ton mojego glosu byl kategoryczny. Nagradzam go za dobre sprawowanie, czy dobrym slowem, czy dam mu cos, co lubi.
Moze zle sie wyrazilam - Reksio daje sie glaskac, moge tez sprawdzac jego siersc w poszukiwaniu insektow i nie ma mowy o warczeniu. Nawet sam sie rozklada na dywanie i prosi, aby go dotykac. Wtedy wlasnie mam mozliwosc wyszukania kleszczy, zadrapan. Ale gdy sprawa jest powazniejsza, jak np. chce wyciagnac mu kleszcza, czy zakropic oczy na przyklad, to ucieka, warczy, pozniej zaczyna podchodzic z zebami.
I tak jest juz od trzech lat. Wcale sie nie poddaje! Spedzam z nim caly dzien, mowie do niego, obserwuje jego zachowanie, nagradzam i karze. Ale mimo to pies nadal zachowuje sie jak swirus w niektorych sytuacjach i najgorsze jest to, ze nie wiem kiedy nastapi ten atak.
Napisze jeszcze pokrotce, skad to sie pewnie wzielo: gdy pies mial juz rok, wyjechalam na dwa lata zagranice. W tym czasie domownicy "nie mieli czasu" sie nim zajmowac, wyprowadzac na spacery, wiec otwierali mu drzwi i pies samowolnie biegal po miescie. Czesto nie bylo go przez tydzien, spal gdzies na dzialkach, zywil sie odpadkami.
Wrocilam i od nowa zaczelam go przyuczac do smyczy, obrozy, czynnosci pielegnacyjnych. Ale pies zostal juz taki poldziki i widze, ze nie jest szczesliwy w domu. Chce biegac samopas; zdarza sie, ze ucieknie mi ze smyczy i wraca brudny, smierdzacy, zapchlony.
Od czasu mojego przyjazdu udalo mi sie go nauczyc kilku komend i jest stosunkowo grzeczny. Tylko nadal biega za samochodami, szczeka na dziwnych, wg niego, przechodniow (jak pan z latarka, lub pani, ktorej buty stukaja po chodniku). Nikt obcy nie moze przejsc po korytarzu ani pod domem; ja nie moge poglaskac innego psa; atakuje tych "dziwnych" oraz wieksze psy. I ja ciagle mowie do niego lagodnie, tlumacze, nagradzam, ale to guzik daje.
Moglabym to zniesc, gdyby nie to jego rzucanie sie z zebami od czasu do czasu z niewiadomych powodow. Najczesciej, gdy sie chce go od czegos lub kogos odciagnac, jak np. pewna sasiadka dziala na niego bardzo podniecajaco i zawsze stara sie do niej zblizyc w wiadomym celu. Wtedy jest juz koniec: kobieta stara sie go delikatnie odpedzic, on dostaje furii, gryzie wszystkich wokolo, nie daje sie zupelnie odgodnic i na nic nie zwraca uwagi.
Nie wiem, czy tu chodzi o blad w hierarchii stada - przeciez pies nie spi na lozku, oduczony jest żebrania o jedzenie. Wiec dlaczego nie slucha? Dlaczego atakuje? Przeciez nigdy go nie uderzylam, wiec dlaczego mialby mi nie ufac i nie dac sobie pomoc, gdy go cos boli?
Dzisiaj z niego juz anioleczek, ale jak dlugo bedzie trwala ta sielanka?
Pewnie do nastepnej wizyty sasiadki. :)

Posted

Szukalam juz adresow szkoleniowcow z mojej okolicy (mieszkam w lubuskiem, kolo Żagania, Zielonej Góry), lecz niczego nie znalazlam.
A weterynarz powiedzial, ze Reksio jest juz za stary na kastracje, bo ma wyrobione nawyki i to moze je jedynie poglebic.
Gdy przychodze z nim do weta, on mowi: "Oho, przyszedl Reksio-terrorysta". Ladnie, co?

Posted

[COLOR=darkslateblue]Pies bardzo wyczuwa mowę ciała. Krótko mówiąc i niepokój własciciela też /ponieważ posiada wrażliwość psychiczną/.[/COLOR]
[COLOR=darkslateblue]Sama spokojna mowa może nie wystarczać.[/COLOR]
[COLOR=#483d8b]Proponuję na początek zachować spokój a w dalszej kolejności spotkanie z behawiorystą.[/COLOR]

Posted

Nie wydaje Ci się, że to jest zbyt poważny problem żeby przez neta debatować czy uspić psa czy nie? Jak najszybciej skontaktuj się ze szkoleniowcem.

PS. Piszesz, że zostawiłaś ok. rocznego psa na dwa lata - teraz ma trzy, rozumiem więc, że wróciłaś niedawno. W tej sytuacji pytanie czemu pies nie ma do Ciebie zaufania wydaje sie troszke dziwne.

Posted

Mam nadzieję, że sie mylę. I jeśli tak jest, to [B]Kamildzianka[/B] bardzo Cię przepraszam. Jednak wydaje mi się, że już podjęłaś decyzję i chciałabyś, żeby ktoś Cię usprawiedliwił.
Na wszystkie propozycje odpowiadasz-nie. Napisałam Ci konkretny przepis na przyzwyczajenie psa do czynności pielęgnacyjnych, ktoś inny poleca Ci spotkanie ze szkoleniowcem-bardzo słusznie z resztą. Nikt Ci nie da innych rad, poza tą, że musisz z psem dużo popracować, praktycznie zaczynać od podstaw. I nie chodzi o to, żeby pies nie spał w łóżku. To nie jest najważniejsza sprawa:shake: Znam psy, które śpią w łóżku i nie warczą na swoich właścicieli, co więcej-są bardzo dobrze wychowane.
Wiem co oznacza praca z trudnym psem, podobnie jak kilka innych osób tutaj na forum. Uśpienie to nie jest wyjście z sytuacji moim zdaniem, nie w tym przypadku:shake: Praca od początku-nauka przywoływania, budowanie więzi, zyskiwanie zaufania psa...i tak dalej

Posted

[quote name='Kamildzianka']Nikt obcy nie moze przejsc po korytarzu ani pod domem; ja nie moge poglaskac innego psa; atakuje tych "dziwnych" oraz wieksze psy.
kobieta stara sie go delikatnie odpedzic, on dostaje furii, gryzie wszystkich wokolo, nie daje sie zupelnie odgodnic i na nic nie zwraca uwagi.
[/quote]

To b. niepokojące... :shake: Czy jemu zdarzyło się kiedyś ugryźć kogoś obcego? Chodzi na smyczy, czy puszczasz go luzem? Nie zakładasz mu kagańca na spacery?

Posted

[B]Behemot[/B] z tego, co czytam, to pies biega luzem, co jest jakąś paranoją moim zdaniem, skoro atakuje przechodniów. Goni samochody, obszczekuje, jest(może był) wypuszczany z domu i biega(ł)samopas po okolicy:roll:

Posted

[quote name='Kamildzianka']Oczywiscie, za kazdym razem przemawiam do niego spokojnie, lagodnie, lecz staram sie, aby ton mojego glosu byl kategoryczny. Nagradzam go za dobre sprawowanie, czy dobrym slowem, czy dam mu cos, co lubi.
Moze zle sie wyrazilam - Reksio daje sie glaskac, moge tez sprawdzac jego siersc w poszukiwaniu insektow i nie ma mowy o warczeniu. Nawet sam sie rozklada na dywanie i prosi, aby go dotykac. Wtedy wlasnie mam mozliwosc wyszukania kleszczy, zadrapan. Ale gdy sprawa jest powazniejsza, jak np. chce wyciagnac mu kleszcza, czy zakropic oczy na przyklad, to ucieka, warczy, pozniej zaczyna podchodzic z zebami.
I tak jest juz od trzech lat. Wcale sie nie poddaje! Spedzam z nim caly dzien, mowie do niego, obserwuje jego zachowanie, nagradzam i karze. Ale mimo to pies nadal zachowuje sie jak swirus w niektorych sytuacjach i najgorsze jest to, ze nie wiem kiedy nastapi ten atak.
Napisze jeszcze pokrotce, skad to sie pewnie wzielo: gdy pies mial juz rok, wyjechalam na dwa lata zagranice. W tym czasie domownicy "nie mieli czasu" sie nim zajmowac, wyprowadzac na spacery, wiec otwierali mu drzwi i pies samowolnie biegal po miescie. Czesto nie bylo go przez tydzien, spal gdzies na dzialkach, zywil sie odpadkami.
Wrocilam i od nowa zaczelam go przyuczac do smyczy, obrozy, czynnosci pielegnacyjnych. Ale pies zostal juz taki poldziki i widze, ze nie jest szczesliwy w domu. Chce biegac samopas; zdarza sie, ze ucieknie mi ze smyczy i wraca brudny, smierdzacy, zapchlony.
Od czasu mojego przyjazdu udalo mi sie go nauczyc kilku komend i jest stosunkowo grzeczny. Tylko nadal biega za samochodami, szczeka na dziwnych, wg niego, przechodniow (jak pan z latarka, lub pani, ktorej buty stukaja po chodniku). Nikt obcy nie moze przejsc po korytarzu ani pod domem; ja nie moge poglaskac innego psa; atakuje tych "dziwnych" oraz wieksze psy. I ja ciagle mowie do niego lagodnie, tlumacze, nagradzam, ale to guzik daje.
Moglabym to zniesc, gdyby nie to jego rzucanie sie z zebami od czasu do czasu z niewiadomych powodow. Najczesciej, gdy sie chce go od czegos lub kogos odciagnac, jak np. pewna sasiadka dziala na niego bardzo podniecajaco i zawsze stara sie do niej zblizyc w wiadomym celu. Wtedy jest juz koniec: kobieta stara sie go delikatnie odpedzic, on dostaje furii, gryzie wszystkich wokolo, nie daje sie zupelnie odgodnic i na nic nie zwraca uwagi.
Nie wiem, czy tu chodzi o blad w hierarchii stada - przeciez pies nie spi na lozku, oduczony jest żebrania o jedzenie. Wiec dlaczego nie slucha? Dlaczego atakuje? Przeciez nigdy go nie uderzylam, wiec dlaczego mialby mi nie ufac i nie dac sobie pomoc, gdy go cos boli?
Dzisiaj z niego juz anioleczek, ale jak dlugo bedzie trwala ta sielanka?
Pewnie do nastepnej wizyty sasiadki. :)[/quote]

Ja bym go zdecydowanie wykastrowała - kopulowanie na ludziach, no cóż... Nie za bardzo też rozumiem, które to nawyki psa kastracja miałaby pogłębić - kastracja nie zmienia zachowania psa, wycisza popęd seksualny. W przypadku trzyletniego psa nie stanie się to z dnia na dzień ale w końcu się stanie - dorosły pies może się wyciszać po kastracji nawet pół roku.

Dalej - piszesz,że pies się tak zachowuje od trzech lat - chyba niekoniecznie, skoro przez ostatnie dwa lata prawie w domu nie bywał - teraz wróciłaś, zaczynasz z nim pracować i walczysz z jego zdziczeniem - to dla niego dosyć nowa sytuacja. Jak się zachowywał przez pierwszy rok?

Jak się zachowuje do psów? Z tego co napisałaś, problemem są dla niego ludzie - nie dziwne po 2 latach włóczenia się samopas.

Moim zdaniem nadmiernie przejęłaś się teorią dominacji. Nie jesteś dla psa przewodnikiem i ostoją (dlatego się boi i szczeka na "dziwnych" ludzi - to jest brak socjalizacji z takimi "zjawami"). Spróbuj namówić jakąś koleżankę na spotkanie wieczorem w uliczce, niech przyjdzie w stukających szpilkach i z workiem kiełbasy, koleżanka podchodzi powiedzmy do bezpiecznej dla niej odległości i się zatrzymuje, stój spokojnie z psem na smyczy, totalny bezruch i najlepiej nic nie mów, jak już się wyszczeka i uspokoi, niech mu koleżanka rzuci kawałek kiełbaski, powiedzmy z odległości 5 metrów ( Ty się zachwycasz sytuacją, pies zjada kiełbasę), potem kroczek bliżej, znowu poczekaj aż wyciszy jazgot i znów kiełbaska. Kilka takich sesji. I tak z każdym ludzkim strachem rób - już pewnie wiesz, co psa denerwuje - szpilki, powiewające płaszcze, parasole, czy co tam jeszcze - wszystko trzeba oswoić.

Dalej - wydaje mi się po Twoim poście, że ogólnie za dużo do psa gadasz. Niepotrzebnie. On nie jest do tego przyzwyczajony, poza tym im więcej mówisz, tym więcej szumu robisz:lol: i psu się rozmywa treść. Z Twojego posta wyłania mi się taki obraz, że cały dzień za psem chodzisz i mu się przyglądasz i tylko wyczekujesz czy go nagrodzić czy skarcić - co za dużo to niezdrowo, pies może się czuć zahukany, zwłaszcza po 2 latach biegania samopas. Sesje w domu krótkie i konkretne, a potem jakaś komenda np "koniec" i nie zwracaj na niego uwagi, niech ma trochę luzu - daj mu coś do wygryzienia stresu po treningu (np wędzone ucho) i niech się zajmie nim, a Ty sobie odpoczywaj od psa wtedy:lol: Poza tym nie ucz psa rzeczy typu: nie wolno wchodzić na łózko, tylko ucz go zachowań zamiennych czyli :idź na miejsce. Kilka sesji zostawania na miejscu obficie nagradzanych, tak, żeby baardzo chętnie się udawał na swoje posłanko i kiedy się położy na łóżko, wyślij go na miejsce i sypnij nagrody. i Tak ze wszystkim - ucz go czynności, które ma wykonywać zamiast tego, czego sobie nie życzysz.

Dalej: zachowania złe i utrwalone - ucieczki i pościgi za samochodami. Nie mogą Ci się przydarzać. Każda pogoń czy ucieczka utrwala i tak już mocno ugruntowane fatalne nawyki. Jest sukces, pies się sam nagradza fatalną czynnością i nie istniejesz wtedy w jego umyśle. Moim zdaniem bez linki w życiu tego nie wytępisz. Jeżeli go puszczasz ze smyczy, musi się za nim ciągnąć długa linka 10-20 metrów, zależy od szybkości psa i Twojego refleksu (na początek możesz koniec linki zawiązać sobie do paska, żeby go nie zgubić i niech się tak za Wami ciągnie). Idziesz w miejsce, w którym Ci pies zawsze ucieka, kiedy ruszy przydeptujesz w milczeniu linkę, może to wyglądać nieprzyjemnie, kiedy wykona salto ale moim zdaniem nie ma czasu na powolne odwrażliwianie (zresztą wątpię, żeby było skuteczne przy tak utrwalonych narowach), bo w końcu coś psa przejedzie. Jak fiknie, wołasz go i uciekasz. Kiedy do Ciebie dobiegnie, nagroda. W ogóle ćwicz dużo przywołań na tej lince, aż do znudzenia, non stop ćwicz przywołanie, kilkadziesiąt razy na spacerze i na razie za każdym razem nagradzaj - możesz go w ogóle nie karmić z miski, tylko przy ćwiczeniach.

Na koniec - agresja przy wszelkich czynnościach kosmetycznych jest dowodem braku zaufania - Ty go nie uderzyłaś, może inni, w każdym razie pies nie czuje się bezpiecznie kiedy mu coś robisz i się broni. Może masz do tego złe nastawienie np przy głaskaniu, po prostu głaszczesz i jest ok, a przy zakrapianiu na kleszcze myślisz "oj, trzeba będzie go zakropić, a jak mnie zaraz ugryzie?" i pies czuje, ze coś jest nie tak. Nie dyskutowałabym z psem w tej kwestii;) masz zamiar go zakropić do po prostu to robisz - delikatnie go głaszczesz jedną ręką, dajesz smaki do jedzenia i zakrapiasz. Jeżeli nie możesz mu wyjąć wbitego kolca z pyska bo gryzie to załóż rękawice, delikatnie go unieruchom i po prostu wyjmij, a potem nagródź - będzie wiedział jaką ulgę odczuł po zabiegu, psy nie są głupie, w końcu Ci zaufa. W końcu nie można psu podawać narkozy kilka razy w miesiącu tylko dlatego, że się skaleczył, czy coś sobie wbił w dziąsło.

To się da zrobić, naprawdę. Dostałam kiedyś psa półrocznego, który niczego nie był nauczony, a kiedy wzięłam szczotkę do czesania do ręki i spojrzałam w jego kierunku, to uciekał w kółko po całym domu. Też nigdy nie został uderzony PRZEZE MNIE a jednak uciekał. Po prostu po niego wtedy poszłam, zabrałam z kąta, przyniosłam do szczotki i uczesałam - spokojnie i delikatnie. Co prawda mnie nigdy nie ugryzł (ale ja mu się nie narzucałam, tylko spokojnie robiłam swoje) ale panią wet dziabnął przy pierwszej wizycie - jeszcze wtedy nie wiedziałam do czego był zdolny. Faktem jest, ze tylko uderzył zębami, nie zaciskał, nie szarpał ale jednak.
Teraz dłubanie u weta w oku, uchu, tyłku:lol: - proszę bardzo. EKG z wbijaniem szczypczyków w pachwiny - żaden problem, pies stoi spokojnie i w milczeniu wszystko znosi. Wszystko bez kagańca. W domu też pozwala sobie zrobić wszystko - ale tu nigdy nie było żadnej dyskusji. Tylko,że ja się nigdy nie zastanawiałam, co tu zrobić i co wtedy pies zrobi i co ja na to poradzę, itp. Po prostu wiem, że mam rację:evil_lol: i robię co jest do zrobienia. I to chyba jest ten klucz. Jeżeli pies już Cię gryzie, to zacznij w rękawiczkach.

Poza tym szkolenie i wspólne zabawy (koniecznie) ale o tym jest dużo postów na forum
Pozdrawiam serdecznie
Iza

Posted

[quote name='Kamildzianka']A weterynarz powiedzial, ze Reksio jest juz za stary na kastracje, bo ma wyrobione nawyki i to moze je jedynie poglebic.[/quote]

Pora zmienić weta... bo chyba jest już za stary i ma wyrobione nawyki...

Posted

[quote name='MARS']Pora zmienić weta... bo chyba jest już za stary i ma wyrobione nawyki...[/quote]

O właśnie, brawo, to samo też chciałam napisać. I nie dość,że ma utrwalone nawyki;), to jeszcze sobie nie radzi z unieruchomieniem psa, mająć do pomocy druga osobę i wyjęciem drzazgi z paszczy...

Posted

[quote name='Urwis']O właśnie, brawo, to samo też chciałam napisać. I nie dość,że ma utrwalone nawyki;), to jeszcze sobie nie radzi z unieruchomieniem psa, mająć do pomocy druga osobę i wyjęciem drzazgi z paszczy...[/quote]

Temu się akurat nie dziwię :cool3: Moja Sonia u weta też strasznie histeryzuje (na szczęście już coraz mniej). Kiedyś, gdy poszłam do weta, żeby jej przyciąć wilcze pazury, musiały ją trzymać 3 osoby - tak się wyrywała :cool3:

Posted

[quote name='Behemot']Temu się akurat nie dziwię :cool3: Moja Sonia u weta też strasznie histeryzuje (na szczęście już coraz mniej). Kiedyś, gdy poszłam do weta, żeby jej przyciąć wilcze pazury, musiały ją trzymać 3 osoby - tak się wyrywała :cool3:[/quote]


Oooo, Urwis przy pierwszej wizycie pokonał 3 dorosłe osoby - wygrał pierwsze starcie;) a waży 8 kg. Ale kiedy przyszedł pan Patryk, to już nie było dyskusji :) poradziliśmy sobie we dwójkę. I to był początek weterynaryjnej resocjalizacji Urwisa:lol:.
Mam wrażenie, ze po prostu obezwładnił Urwisa spokojem, ma taki dar. Bo ta pani wet wcześniejsza próbowała psa "zaciumkać" i zagłaskać na siłę - nie dał się.

Posted

[quote name='Behemot']Temu się akurat nie dziwię :cool3: Moja Sonia u weta też strasznie histeryzuje (na szczęście już coraz mniej). Kiedyś, gdy poszłam do weta, żeby jej przyciąć wilcze pazury, musiały ją trzymać 3 osoby - tak się wyrywała :cool3:[/QUOTE]
Ale w tym nie ma nic dziwnego. Ozzy u weta też szaleje-jednak w domu mogę mu wyczyścić uszy, obejrzeć zęby itp. Podejrzewam, że Ty także możesz w domu coś, przy Soni zrobić:) U weta to inna sytuacja, inne miejsce, pies nie musi się czuć bezpiecznie.

Posted

hmmm... a chodzicie do weta z psami towarzysko? Nie po to, żeby coś robić, psu tylko żeby pan wet chwilę z nim pogadał i dał mu nagrodę?

Trochę to niepoważnie wygląda ale ja tak robiłam przez pierwszy rok dosyć często (że też mnie cierpliwie tolerowali:lol: ) i efekty są rewelacyjne. Ale też faktem jest, że miałam szczęście trafić na świetnych wetów i w Słupsku i po przeprowadzce do Gdyni też. Chodzące oazy spokoju, ludzie od których po prostu bije wrażenie, że są właściwymi osobami na właściwym miejscu - niektórzy tacy po prostu są, miałam szczęście do nich trafić. Ja tak to odbieram,wszyscy moi znajomi też (od razu spływa na nas jakiś spokój wewnętrzny) więc nasz psy też chyba muszą to czuć... chyba:cool3:

No ale w sumie odbiegamy od tematu.

Pozdrawiam
Iza

Posted

To jest tak:
z psem wychodze na spacer 4 razy dziennie: rano godzina, w poludnie pol, po poludniu pol, wieczorem godzina. Rano dodatkowo spotykam sie z innymi psiarzami w parku, a moj Reksio aportuje kije (jest wtedy spuszczony ze smyczy, lecz nie ucieka, tylko sie ladnie bawi). Zazwyczaj jest tam oprocz nas troje innych psow, z ktorymi moj sie przyjazni lub toleruje.
Aha - rano przychodze z nim na smyczy (mam taka 5-cio metrowa rozwijana), dopiero na miejscu, gdzie juz sa inne psy, odpinam mu ja. I jest to jedyny czas, kiedy pies biega wolno. O kazdej innej porze spaceru Reksio jest na smyczy, ladnie chodzi przy nodze, tylko czasami ciagnie.
Boi sie duzych psow, lecz nie podwija ogona pod siebie, tylko od razu rzuca sie do gardla.
Jesli chodzi o atakowanie rowerzystow i samochodow - nauczylam go zatrzymywac sie przed jezdnia i bez komendy "idziemy" nie ruszy. Lecz zdarza sie, ze rower przejdzie obok nas, wyminie i wtedy wrzask gotowy - Reksio nie daje sie wyprzedzic, ujada, rzuca sie na smyczy. Wtedy ja sciagam smycz, lekko nia potrzasam, mowie karcacym tonem "nie wolno", a on sie uspokaja. Lecz to daje efekt jedynie na te chwile - z nastepnym rowerzysta dzieje sie tak samo.
Kaganiec - owszem, zawsze u weterynarza.
Nie, nie podjelam decyzji o jego uspieniu! I wiem, ze fora nie sa od deliberowania, czy zostawic psa przy zyciu, czy nie. Przeciez nie jestesmy bogami! Sama jestem przeciwna aborcji i eutanazji, wiec uspienie nie wchodzi w gre. Lecz chcialam jedynie uslyszec opinii na temat mojego wychowania - gdzie moglam popelnic blad, czy ktos mial podobnie. Nie, nie usprawiedliwiam sie.
Nastepna kwesta - Reksio od malego byl taki bunczuczny. Dziewczyna, od ktorej go dostalam, powiedziala, ze on wlasnie sie wyroznial z calego rodzenstwa "ustawianiem ich po katach". Smiala sie i mowila, ze bedzie dobrze pilnowal domu. Niestety, w mojej rodzinie nigdy nie bylo psa i nie umielismy w pore go ustawic. Tym bardziej, ze dostalam go, gdy mial jedynie miesiac, wiec byl jeszcze za mlody na odsuniecie od suki i rodzenstwa. I od malego nie dawal sobie czyscic uszu, obcinac pazurkow, itd.
Ale niech mi ktos powie, jak mam unieruchomic psa, gdy chce mu wykonac zabieg kosmetyczny. Probowalam wszystkiego - bezskutecznie. Od jest dosc maly i zawsze umie sie wykrecic, odskoczyc. Na koniec pokaze zeby i chowa sie pod stolem. I tyle go widzieli.
I, niestety, nie wszyscy staraja sie mi pomoc w nauczeniu psa dobrych manier. Pierwsze - mam sasiadke, ktora mi sie wcina swoimi "zlotymi" radami, dokarmia mi psa i przez to zabiera jego milosc, przywiazanie, i szacunek. Np. na spacerze (ona jest jedna z tych psiarzy, z ktorymi sie spotykam nad ranem w parku) zabiera cala kieszen karmy i karmi tym wszystkie psy. Przez to Reksio nie chce jesc w domu; do tego zdarza sie, ze do mnie nie przybiegnie na zawolanie, bo nie mam karmy w rece, a do niej owszem.
Wiec i ja zaczelam nosic karme w kieszeni, pies zaczal sie do mnie przekonywac, ale nie chce go przekupywac, zeby mnie sluchal i kochal. Poza tym nie podoba mi sie takie dokarmianie psow na dworze - pies powinien jesc w domu to, co ma w misce od wlasciciela, a na dworze moze dostac jakis smakolyk za posluszenstwo.
Przyklad: raz wszyscy psiarze sie zebrali w umowionym miejscu i nastapila pora karmienia, wytyczona przez moja dobra sasiadke. Moj Reksio chetnie dawal sie karmic, lecz zobaczyl, ze pani karmi z reki rowniez inne psy. Na to sie rzucil im do gardel, zaczal sie pisk i szamotanina z zazdrosci. Moja sasiadka chciala oblaskawic mojego Reksia i dala mu w tym momencie karme do pyska. To byl, wg mnie, kardynalny blad: pies pomyslal, ze zostal pochwalony za rzucenie sie na innego psa przy karmieniu i pewnie tak sie utrwalil jeden z jego nawykow. Dodam, ze mnie przy tym nie bylo.
Drugie - to moja rodzina. Moj brat zamiast sie przywitac z psem (Reksio na widok kazdego z domownikow cieszy sie opetany, kladzie na posadzce na plecach, czeka na pieszczote), ignoruje go, a najczesciej go wlasnie zaczepia. Gdy Reksio sobie spi w jakims kacie, moj brat podchodzi i go kopnie lekko. Ot, tak, szturchnie butem. Na to pies sie budzi i patrzy zaspanym wzrokiem. I zwracalam mu tyle razy uwage, zeby nie draznil psa, gdy spi, ale do niego to nie dociera. Zauwazylam, ze teraz, gdy Reksio spi, ciagle waruje - otwiera oczy, gdy ktos przejdzie, tylko zerka i pilnuje. Tak wlasnie rodzi sie agresja.
No i moja mama - gdy pies ja ugryzie, czy chociaz pokaze zeby, strasznie na niego krzyczy, a czasami zlapie za cos, zeby go skarcic. I tyle sie natlumaczylam, zeby zostawila do wtedy w spokoju, niech sie uciszy, uspokoi. Ale mozna mowic jak do slupa! Wtedy jest wielki krzyk, pies zostaje najczesciej zamkniety w pokoju za kare, a to przeciez nie rozwiazuje problemu.
No wiec widzicie - walcze z wiatrakami. Nie wiem, moze to oni maja racje? Moze to wlasnie ja go rozpiescilam swoimi metodami za dyche, a wlasnie dzieki nim pies bylby ulozony?
Mysle, ze napewno duza role odegralo za wczesne oderwanie od suki, pozniejsze wypuszczanie go z domu samopas ("Bo nie mam czasu z nim wyjsc na spacer, wiec niech pochodzi sam"). Mnie sie serce krajalo, gdy czytalam maile, jak to Reksio wrocil do domu po siedmiu dniach, jak go prawie ciezarowka nie przejechala - mojego psa, mojego pupilka... Moze to ma jakies znaczenie, ale moj pies jest gejem - wlasnie przez wypuszczanie go na dwor samego. Ma kilku kumpli, do ktorych podobno zachodzil regularnie, razem spali gdzies w rowach, jedli resztki. Tak slyszalam, nie bylo mnie wtedy w kraju. Od kiedy wrocilam do kraju, udalo mi sie go oduczyc uciekania ze smyczy (umie tak zgrabnie wywinac sobie glowke, ze sekunda i juz go nie ma) oraz biegania do kumpli. Teraz tylko, gdy ich zobaczy, to piszczy, chce za nimi pobiec, ale ja wolam go do siebie, probuje czyms odwrocic uwage i sie udalo. Dlatego chce teraz od nowa zaczac go socjalizowac, tylko sama sobie nie dam rady - bo sasiadka mi go psuje, bo rodzina nie umie byc odpowiedzialna.
Dzieki za wszystkie rady do tej pory i czekam na wiecej.
Aha, czy ktos wie, gdzie moge znalezc behawioryste w lubuskiem? Moze poszukac w ksiazce tel.?

Posted

Ginie mogę wyczyscić uszy, oczy i wyczesac sierść- nagrody i cierpliwość procentują,:loveu: zęby ogladac zawsze daje, a myć wręcz uwielbia:lol: , zwłaszcza taka fajną, nowa szczoteczką. Ale pazurki niestety to trudniejsza praca. Zdrła sobie 2 miesiace temu pazur. No i od tamtej pory jak widzi cążki to łapki dosłownie podwija pod siebie. oBecnie jestem na etapie dotykania kazdego z nich i za spokój smaczek. Myśle,ze za jakis czas bede dotykac je cążkami. I wyucze ja ze to nie tragedia , takie zabiegi:cool3: .

Posted

[quote name='Kamildzianka']Moze to ma jakies znaczenie, ale [B]moj pies jest gejem[/B] - wlasnie przez wypuszczanie go na dwor samego. Ma kilku kumpli, do ktorych podobno zachodzil regularnie, razem spali gdzies w rowach, jedli resztki. Teraz tylko, gdy ich zobaczy, to piszczy, chce za nimi pobiec[/quote]

On nie jest "gejem" (jak w ogóle pies może być gejem? :-o), po prostu bardzo się do nich przywiązał i widocznie dostawał od nich to, czego mu zabrakło w domu - ciepło, akceptację, zabawę...

Problemów się u was nawarstwiło dużo... Może w tym wątku wypowie się jakiś behawiorysta czy szkoleniowiec?
Radziłabym Ci, żebyś tymczasem poczytała coś o psiej psychice np. "Tajemnice psiego umysu" Corena.

Posted

[quote name='Urwis']hmmm... a chodzicie do weta z psami towarzysko? Nie po to, żeby coś robić, psu tylko żeby pan wet chwilę z nim pogadał i dał mu nagrodę?

Iza[/QUOTE]
Chodzimy do weta bez powodu-Ozzy przechodził kwarantannę przed wyjazdem do Anglii i sporo razy byłam z nim u weta tylko po pieczątkę albo coś podobnego. Po tym bolesnym zastrzyku i kilku innych incydentach zmieniliśmy weta(długa historia, nie będę wnikać) i tych nowych uwielbia. Maja fajne podejście, ale jak tylko zauważy, że lekarz ma coś w ręku, to od razu jest czujny

[quote name='Kamildzianka']To jest tak:
I jest to jedyny czas, kiedy pies biega wolno. O kazdej innej porze spaceru Reksio jest na smyczy, ladnie chodzi przy nodze, tylko czasami ciagnie.

Jesli chodzi o atakowanie rowerzystow i samochodow - nauczylam go zatrzymywac sie przed jezdnia i bez komendy "idziemy" nie ruszy. Lecz zdarza sie, ze rower przejdzie obok nas, wyminie i wtedy wrzask gotowy - Reksio nie daje sie wyprzedzic, ujada, rzuca sie na smyczy. Wtedy ja sciagam smycz, lekko nia potrzasam, mowie karcacym tonem "nie wolno", a on sie uspokaja. Lecz to daje efekt jedynie na te chwile - z nastepnym rowerzysta dzieje sie tak samo.[/QUOTE]
Twój pierwszy opis psa wyglądał troche inaczej. W takim razie kiedy atakuje sąsiadkę i nie da się go odgonić, bo atakuje??

[quote name='Kamildzianka']Ale niech mi ktos powie, jak mam unieruchomic psa, gdy chce mu wykonac zabieg kosmetyczny. Probowalam wszystkiego - bezskutecznie. Od jest dosc maly i zawsze umie sie wykrecic, odskoczyc. Na koniec pokaze zeby i chowa sie pod stolem. I tyle go widzieli.[/QUOTE]
No właśnie. Przestań siłować sie z nim. Kilka postów wyżej napisałam Ci, jak możesz zmienić jego nastawienie:roll:

[quote name='Kamildzianka'] Poza tym nie podoba mi sie takie dokarmianie psow na dworze - pies powinien jesc w domu to, co ma w misce od wlasciciela, a na dworze moze dostac jakis smakolyk za posluszenstwo.[/QUOTE]
Część dziennej dawki jedzenia powinnaś mu dawać w nagrodę, jako smakołyki. Zanim podasz mu michę niech też coś zrobi dla Ciebie. Nic za darmo. Ale przede wszystkim poszukaj szkoleniowca. Nikt Ci przez net nie poda gotowej instrukcji jak naprawić wszystkie błędy. Poczytaj kilka książek, gdzieś na forum jest topic z polecaną literaturą.

[quote name='Kamildzianka']Moze to ma jakies znaczenie, ale moj pies jest gejem - wlasnie przez wypuszczanie go na dwor samego. Ma kilku kumpli, do ktorych podobno zachodzil regularnie, razem spali gdzies w rowach, jedli resztki. [/QUOTE]
:roll: :roll: :roll:

Posted

[quote name='Kamildzianka']To jest tak:
z psem wychodze na spacer 4 razy dziennie: rano godzina, w poludnie pol, po poludniu pol, wieczorem godzina. Rano dodatkowo spotykam sie z innymi psiarzami w parku, a moj Reksio aportuje kije (jest wtedy spuszczony ze smyczy, lecz nie ucieka, tylko sie ladnie bawi). Zazwyczaj jest tam oprocz nas troje innych psow, z ktorymi moj sie przyjazni lub toleruje.[/quote]

No właśnie tak się z nim baw. Zajmuj go cały czas, niech się nie pałęta bez pomyślunku i nie kombinuje własnych rozrywek

[quote name='Kamildzianka']
Aha - rano przychodze z nim na smyczy (mam taka 5-cio metrowa rozwijana), dopiero na miejscu, gdzie juz sa inne psy, odpinam mu ja. I jest to jedyny czas, kiedy pies biega wolno. O kazdej innej porze spaceru Reksio jest na smyczy, ladnie chodzi przy nodze, tylko czasami ciagnie. [/quote]

Zrezygnuj z automatycznej smyczy. Naucz go chodzić na zwykłej. I niech nie ciągnie. Nie puszczaj go w ogóle luzem tylko z linką. Zawsze. Co najmniej przez pól roku. Nie ma prawa do Ciebie nie przyjść, kiedy go zawołasz.

[quote name='Kamildzianka']
Boi sie duzych psow, lecz nie podwija ogona pod siebie, tylko od razu rzuca sie do gardla. [/quote]

Nic dziwnego - ciągle jest na napiętej smyczy, która go wyciąga do góry i "szczuje" na inne psy. Nie ufa Ci więc się boi i musi radzić sobie sam. Ja bym go karciła za wyskok i natychmiast chwaliła za uspokojenie.

[quote name='Kamildzianka']
Jesli chodzi o atakowanie rowerzystow i samochodow - nauczylam go zatrzymywac sie przed jezdnia i bez komendy "idziemy" nie ruszy. Lecz zdarza sie, ze rower przejdzie obok nas, wyminie i wtedy wrzask gotowy - Reksio nie daje sie wyprzedzic, ujada, rzuca sie na smyczy. [/quote]

Nie może się tak zdarzać. Przydepnięta z ziemi linka, ma go natychmiast zatrzymać.

[quote name='Kamildzianka']
Wtedy ja sciagam smycz, lekko nia potrzasam, mowie karcacym tonem "nie wolno", a on sie uspokaja. Lecz to daje efekt jedynie na te chwile - z nastepnym rowerzysta dzieje sie tak samo.[/quote]

Bo kojarzy szarpanie z Tobą, nie z wyskokiem za rowerzystą. Zanim go przyciągniesz (zresztą bez sensu, ma iść stale obok Ciebie a nie 5 m z przodu na napiętej smyczy) i zaczniesz potrząsać, jest już 10 sekund po akcji


[quote name='Kamildzianka']
Lecz chcialam jedynie uslyszec opinii na temat mojego wychowania - gdzie moglam popelnic blad, czy ktos mial podobnie. [/quote]

Proszę bardzo :)
Tak, wiele osób miewało podobnie.

[quote name='Kamildzianka']
Niestety, w mojej rodzinie nigdy nie bylo psa i nie umielismy w pore go ustawic. Tym bardziej, ze dostalam go, gdy mial jedynie miesiac, wiec byl jeszcze za mlody na odsuniecie od suki i rodzenstwa. I od malego nie dawal sobie czyscic uszu, obcinac pazurkow, itd. [/quote]

I nie daliście rady z miesięcznym szczeniakiem??

[quote name='Kamildzianka']
Ale niech mi ktos powie, jak mam unieruchomic psa, gdy chce mu wykonac zabieg kosmetyczny. [/quote]

Trzeba sprawnie operować nogami:lol: Obejmujesz psa, przyciągasz do swojego tułowia i ręce masz wolne do unieruchomienia pyska i wyczyszczenia ucha. Ale jeżeli zacznie Ci ufać, to przestanie sie wyrywać i obejdzie się bez gimnastyki.

[quote name='Kamildzianka']
Probowalam wszystkiego - bezskutecznie. Od jest dosc maly i zawsze umie sie wykrecic, odskoczyc. Na koniec pokaze zeby i chowa sie pod stolem. I tyle go widzieli. [/quote]

I rozumiem, że zawsze odpuszczasz? I właśnie błąd.


[quote name='Kamildzianka']
I, niestety, nie wszyscy staraja sie mi pomoc w nauczeniu psa dobrych manier. Pierwsze - mam sasiadke, ktora mi sie wcina swoimi "zlotymi" radami, dokarmia mi psa i przez to zabiera jego milosc, przywiazanie, i szacunek. [/quote]


Ona Ci niczego nie zabiera. Nie można zabrać, tego, czego nie ma. Poza tym, biorąc pod uwagę jego problemy socjalne, sąsiadka wcale nie robi Ci krzywdy, raczej zaprzyjaźnia Twojego psa z człowiekiem.

[quote name='Kamildzianka']
Np. na spacerze (ona jest jedna z tych psiarzy, z ktorymi sie spotykam nad ranem w parku) zabiera cala kieszen karmy i karmi tym wszystkie psy. [/quote]

Bądź lepsza-zabieraj gotowanego kurczaka.

[quote name='Kamildzianka']
Przez to Reksio nie chce jesc w domu; do tego zdarza sie, ze do mnie nie przybiegnie na zawolanie, bo nie mam karmy w rece, a do niej owszem.
Wiec i ja zaczelam nosic karme w kieszeni, pies zaczal sie do mnie przekonywac, ale nie chce go przekupywac, zeby mnie sluchal i kochal.[/quote]


To nie przekupstwo - to pensja za wykonane zadanie - tu przyjście - a mógł pobiec w las na przykład


[quote name='Kamildzianka']
Poza tym nie podoba mi sie takie dokarmianie psow na dworze - pies powinien jesc w domu to, co ma w misce od wlasciciela, a na dworze moze dostac jakis smakolyk za posluszenstwo.[/quote]

Jeżeli za dużo żre w domu, smakołyki nie będą dla niego atrakcyjne. Zmień trochę sposób myślenia. Nieważne gdzie dostaje jeść - ważne za co i od kogo.

[quote name='Kamildzianka']
Przyklad: raz wszyscy psiarze sie zebrali w umowionym miejscu i nastapila pora karmienia, wytyczona przez moja dobra sasiadke. Moj Reksio chetnie dawal sie karmic, lecz zobaczyl, ze pani karmi z reki rowniez inne psy. Na to sie rzucil im do gardel, zaczal sie pisk i szamotanina z zazdrosci. Moja sasiadka chciala oblaskawic mojego Reksia i dala mu w tym momencie karme do pyska. To byl, wg mnie, kardynalny blad: pies pomyslal, ze zostal pochwalony za rzucenie sie na innego psa przy karmieniu i pewnie tak sie utrwalil jeden z jego nawykow. Dodam, ze mnie przy tym nie bylo.[/quote]



Nie dopuszczaj do takich sytuacji, żeby się gryzł z psami.Szwędał się sam, to teraz ma nawyk walczenia o jedzenie.. I czemu właściwie tam Cię wtedy nie było?


[quote name='Kamildzianka']
Drugie - to moja rodzina. Moj brat zamiast sie przywitac z psem (Reksio na widok kazdego z domownikow cieszy sie opetany, kladzie na posadzce na plecach, czeka na pieszczote), ignoruje go, a najczesciej go wlasnie zaczepia. Gdy Reksio sobie spi w jakims kacie, moj brat podchodzi i go kopnie lekko. Ot, tak, szturchnie butem. Na to pies sie budzi i patrzy zaspanym wzrokiem. I zwracalam mu tyle razy uwage, zeby nie draznil psa, gdy spi, ale do niego to nie dociera. Zauwazylam, ze teraz, gdy Reksio spi, ciagle waruje - otwiera oczy, gdy ktos przejdzie, tylko zerka i pilnuje. Tak wlasnie rodzi sie agresja.[/quote]


Bo czuje się niekomfortowo. Ale widzisz, nawet zaspany, brata nie gryzie - jakoś nie widzę tu agresji do uśpienia psa. Zrób psu legowisko w jakimś bezpiecznym kącie.


[quote name='Kamildzianka']
No i moja mama - gdy pies ja ugryzie, czy chociaz pokaze zeby, strasznie na niego krzyczy, a czasami zlapie za cos, zeby go skarcic. I tyle sie natlumaczylam, zeby zostawila do wtedy w spokoju, niech sie uciszy, uspokoi. Ale mozna mowic jak do slupa! Wtedy jest wielki krzyk, pies zostaje najczesciej zamkniety w pokoju za kare, a to przeciez nie rozwiazuje problemu.[/quote]

Mama instynktownie zachowuje się chyba najlepiej z Was (chociaż nie wiem, w jakich sytuacjach pies ją gryzie, czy drażniony czy nie) Ustępowanie psu w takiej sytuacji spowoduje wzrost zachowań agresywnych. Kara za kłapanie zębami musi być. A po uspokojeniu wykonanie jakiegoś prostego polecenia i nagroda.

[quote name='Kamildzianka']
No wiec widzicie - walcze z wiatrakami. Nie wiem, moze to oni maja racje? Moze to wlasnie ja go rozpiescilam swoimi metodami za dyche, a wlasnie dzieki nim pies bylby ulozony?[/quote]

Może?


[quote name='Kamildzianka'].
Moze to ma jakies znaczenie, ale moj pies jest gejem - wlasnie przez wypuszczanie go na dwor samego. Ma kilku kumpli, do ktorych podobno zachodzil regularnie, razem spali gdzies w rowach, jedli resztki. [/quote]


To nie ma znaczenia, ponieważ nim nie jest (co to za pomysł w ogóle). Nic dziwnego - łatwiej błąkać się w stadzie niż samemu. I spać też cieplej z kimś niż samemu w rowie :lol:


[quote name='Kamildzianka']
Tak slyszalam, nie bylo mnie wtedy w kraju. Od kiedy wrocilam do kraju, udalo mi sie go oduczyc uciekania ze smyczy (umie tak zgrabnie wywinac sobie glowke, ze sekunda i juz go nie ma) oraz biegania do kumpli. [/quote]


Wystarczyłaby lepsza obroża. Albo szelki.


[quote name='Kamildzianka']
Teraz tylko, gdy ich zobaczy, to piszczy, chce za nimi pobiec, ale ja wolam go do siebie, probuje czyms odwrocic uwage i sie udalo. Dlatego chce teraz od nowa zaczac go socjalizowac, tylko sama sobie nie dam rady - bo sasiadka mi go psuje, bo rodzina nie umie byc odpowiedzialna.
Dzieki za wszystkie rady do tej pory i czekam na wiecej.
Aha, czy ktos wie, gdzie moge znalezc behawioryste w lubuskiem? Moze poszukac w ksiazce tel.?[/quote]



Jest kilka dobrych książek (Zofii Mrzewińskiej na przykład). Na początek kup i stosuj

Posted

Gasnik - to może być inna sąsiadka, tak myślę.

Kamildzianka - tak mi się jeszcze skojarzyło - po co w zasadzie tak ciągle chcesz czyścić psu uszy? Chore ma? Bo z zakrapianiem na kleszcze naprawdę nie powinnaś mieć problemów - jedną ręką jedzenie do pyska, drugą ręką kropla na kark

Dopiero doczytałam, ze to krople do oczu miały być, a nie na kleszcza... Tak samo mięsko do pyska a drugą ręką z drugiej strony kap w oczko. Lepiej, żeby był przed obiadem, to nie wzgardzi smakołykiem

Posted

[B]Kamildzianka![/B]
[B]W Zielonej Górze tydzień temu zaczęło sie szkolenie PT w ZK.Możesz jeszcze śmiało dołączyć.W naszej poprzedniej grupie były psy z podobnymi problemami-agresywne w stosunku do psów czy właścicieli.Szkoleniowcy pokażą Ci jak pracować z psem .Na Twoim miejscu nie zastanawiałbym sie tylko przyjechała na 10.00 w sobote(lub niedziele) na pole za strzelnicą koło giełdy samochodowej na Chynowie.[/B]
[B]Jeśli nie jesteś zdecydowana chociaż porozmawiaj ze szkoleniowcami.[/B]

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...