Jump to content
Dogomania

Dwa olkuskie insekty - Muszka i Pchełka - po wielu perypetiach razem na zawsze w cudownym DS


Recommended Posts

  • Replies 1.1k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

[quote name='Nutusia']Jolu - BOSKIE! Tylko będzie problem z wyborem JEDNEGO zdjęcia :)[/QUOTE]
;-)
Jakby było więcej to byłoby nieczytelnie, ale pod każdą "kartą z albumu" można dać link do wątku z mnóstwem zdjęć :).

Posted

[quote name='Nutusia']Ja bardzo chętnie - tylko kto mi taki katalog zrobi?...:roll:
Aktualnie mam na tymczasie Gapcię i Dumkę, a od wczoraj - całkiem w sumie niespodziewanie - to "coś", o co jeszcze mi przyjdzie powalczyć z kostuchą....
[URL="http://www.dogomania.pl/forum/threads/227649-Podtru%C5%82-j%C4%85-by-umar%C5%82y-szcz%C4%99ni%C4%99ta%21UMIERA-I-ONA%21Ma%C5%82a-kruszynka-prosi-o-pomoc%21%21%21/page7"]http://www.dogomania.pl/forum/threads/227649-Podtruł-ją-by-umarły-szczęnięta!UMIERA-I-ONA!Mała-kruszynka-prosi-o-pomoc!!!/page7[/URL][/QUOTE]
Byłam na watku i stąd wiem, że Mała Czarna dochodzi do siebie w tempie ekspresowym:)
Cuda się jednak zdarzają:)

pzdr.

Posted

Albo 12-go ;) Się będzie działo... 6 tygodni zleciało szybko, Muszynka w świetnej formie, doskonale wszystko zniosła, a drugą Bohaterką niekwestionowaną jest p. Danusia - wieeeeelkie ukłony i podziękowania! :)

Posted

[quote name='Nutusia']Właśnie mamy termin - wtorek 17-ta! Kciuki mile widziane... :)[/QUOTE]

Kciuki bardzo mile widziane!:)
:kciuki::kciuki::kciuki::kciuki::kciuki::kciuki::kciuki:

Posted

Dostałam przed chwilą sms-a od p. Ewy (od Lalki): "Pani Magdo, a ja tydzień spędzam bez Lali :( Przez pierwsze 2 dni myślałam, że zejdę. Miałam syndrom pustgo gniazda, chorobę sierocą i zaburzenia lękowe ;) Wyjechała z Józiem i Tatą do rodziny, do takiego miasta/wsi Radziejowice. Pięknie tam. Jest bardzo szczęśliwa, ma koleżankę Jagę, też IpięknąImądrą :) Lala od drugiego dnia szczeka tam na obcych, strzeże gościnnego domostwa. A my z Zosią ruszamy właśnie na zieloną szkołę w Bory, a tam Lalom wstęp wzbroniony. I dlatego to wszystko. A jak psa nie ma to lipa, ani z kim wyjść, ani kłaków posprzątać... :)"

O matko, jak ja kocham tę Rodzinę! :) Lala wyruszyła na prawdziwie męską wyprawę. Józio bardzo dumny, że Lala pod jego opieką! Już sobie jednak wyobrażam szał radości, gdy Rodzina w komplecie wróci do domu :)

Posted

[quote name='Nutusia']Właśnie mamy termin - wtorek 17-ta! Kciuki mile widziane... :)[/QUOTE]
Zapisałam i juz zaczynam trzymac:)

[quote name='Nutusia']Dostałam przed chwilą sms-a od p. Ewy (od Lalki): "Pani Magdo, a ja tydzień spędzam bez Lali :( Przez pierwsze 2 dni myślałam, że zejdę. Miałam syndrom pustgo gniazda, chorobę sierocą i zaburzenia lękowe ;) Wyjechała z Józiem i Tatą do rodziny, do takiego miasta/wsi Radziejowice. Pięknie tam. Jest bardzo szczęśliwa, ma koleżankę Jagę, też IpięknąImądrą :) Lala od drugiego dnia szczeka tam na obcych, strzeże gościnnego domostwa. A my z Zosią ruszamy właśnie na zieloną szkołę w Bory, a tam Lalom wstęp wzbroniony. I dlatego to wszystko. A jak psa nie ma to lipa, ani z kim wyjść, ani kłaków posprzątać... :)"
O matko, jak ja kocham tę Rodzinę! :) Lala wyruszyła na prawdziwie męską wyprawę. Józio bardzo dumny, że Lala pod jego opieką! Już sobie jednak wyobrażam szał radości, gdy Rodzina w komplecie wróci do domu :)[/QUOTE]
Hahaha, fajny ten SMS:)

pzdr.

Posted

Mam nadzieję, że z Muszą nóżką wszystko OK. :kciuki:
Też po cichutku trzymam kciuki za nią i całe Nutusiowe towarzystwo. :loveu:


Przepraszam najmocniej... :oops:, że ośmielę się prosić o jakąkolwiek pomoc, choćby słowem...
Musiałam podjąć jedną z najtrudniejszych decyzji - o rozstaniu z Kajtem... :sadCyber:
...stąd link w podpisie...

Posted (edited)

Czasem takie decyzje są nieuniknione. Oby się okazało, że to była najwłaściwsza z właściwych decyzji...

Musza noga wreszcie uwolniona z gipsu!:multi: Choć nie obyło się bez przygód, bo w lecznicy zginęła:crazyeye: piła. Jeden p. doktor okazał się na tyle odważny, że postanowił rozciąć gips obcęgami. P. Danusia o mało nie zemdlała z emocji i przerażenia!

No, ale mamy to już za sobą. P. Doktor pozginała kolanko, poruszała, kazała spacerować na bardzo krótkiej smyczy - tak, żeby pies chodził noga za nogą (co w przypadku Muszki jest trudne, bo gdy człowiek idzie wolno, ona nie idzie, tylko skacze jak królik) i przyjechać na kolejną kontrolę za 2 tygodnie. Pod gipsem zrobiła się mała odleżyna w miejscu, gdzie były szwy, ale reszta nóżki ładnie porosła sierścią. Niestety, wczoraj zaraz po powrocie do domu, musiałyśmy Małej założyć kołnierz, bo cały czas usiłowała lizać i ranę i tę odleżynę. W końcu zadowoliła się lizaniem stópki, bo tylko do niej sięgała w kołnierzu ;) Musiało to być dla niej dziwne uczucie, odzyskać nogę po tak długim czasie... Gdy przyszedł Sławek, obszczekała go, ale podeszła i kilka razy przez ułamek sekundy stawała na oswobodzonej z gipsu nóżce. Ona kuleje od urodzenia, więc też w głowie będzie sobie musiała przestawić, że już może, a nawet powinna chodzić normalnie. P. Danusia zauważyła także, że wyprostowały jej się bioderka i już ta chora strona tak nie wystaje...

Edited by Nutusia
Posted

Uffffff, dobrze, że po wszystkim, mimo że z "niespodzianką" braku narzędzi:mad:
Doktory wszelakie w większości są baaardzo dyskretni, ale dlaczego nie wtajemniczą najbardziej zainteresowanych? :( Cóż, czekamy.
Serdeczności dla Muszki i Pani Danusi :loveu:

Posted

Pewnie wychodzą z założenia, że my - biedne żuczki - i tak niczego nie zrozumiemy z ich naukowej mowy... A wystarczyłoby "po ludzku" ;) Nasz Doktor też jak mi czasami z nazwami wyjedzie... ale robię wtedy odpowiednią minę, biorę głęboki oddech i mówię: "jeszcze raz". Druga przemowa zazwyczaj trafia do rozumu i z grubsza nawet udaje mi się przekazać dalej o co biega :)
Za serdeczności dziękuję - przekażę - choć chyba p. Danusia nas tu cichcem... podczytuje ;)

Posted

Czytam wszystko, więc i wszystko wiem - o sarence również, Nutusiu, jestem pewna, że skrzydła już Ci zaczynają wyrastać! - trochę gorzej z pisaniem ostatnio...
Za Muszą nóżkę trzymam mocno kciuki, Muszkowej Pani dziękuję najpiękniej za oddanie i wielkie serce dla małego rekonwalescenta!

Posted

Nic nie rośnie... Nawet zęby mądrości minie wyrosły, hihiiiiiii...... :)
O, p. Danusia to jest Anioł, co prosto z nieba spłynął cichutko.... Mój i Muszy WYBAWCA!

Posted

Muszka po małym kryzysie formy, czuje się lepiej. Gdy p. Danusia jest w domu, można już jej zdjąć kołnierz, ale trzeba mieć na nią oko, bo zdarza jej się zaglądać do rany, która na szczęście przyschła. Gdy wychodzi do pracy, Mucha nadal występuje w roli lampy z abażurem - na wszelki wypadek. Na spacerkach trudno się stosować do zaleceń p. Doktor, bo jak pisałam - mała "kica", a nie chodzi, ale gdy się trochę zmęczy, udaje się ją skłonić do przejścia krótkiego dystansu łapa za łapą i wtedy podpiera się chorą nóżką. Kuleje, ale stąpa. Mamy nadzieję, że to kulenie jest nawykowe już tylko.

Mam też wieści od Pchełci, która jest psem skrojonym na miarę swojej Pani :) Pani nie lubi wychodzić, i Pchełcia nie lubi wychodzić. Wychodzą więc na chwilkę - siku, kupa i do domu! ;) Co innego w parku, a najlepiej na działce - tam nie ma samochodów, tylu śpieszących się ludzi... Nie ma już brudzenia w domu, za to są przytulanki, wtulanki, głaskanki i wzrok, który topi stal :) A po powrocie Pańci, bez względu na to, na jak długo wyszła - wszystkie tańce latynoamerykańskie na raz, przód i tył - każde, żyjące własnym życiem i niestety... sikawka z emocji. Pani mówi, że nawet spojrzeć na nią nie może, bo od razu kranik puszcza. Mamy nadzieję, że w końcu uda się jakoś opanować te emocje. U Muszki też to trwało dłuższą chwilę, a problem nie był aż tak "każdorazowy". Niebawem będę chciała się wybrać z wizytą do Pchlinki, może już mnie nie pamięta ;) Choć np. p. Danusia twierdzi, że Muszka mnie pamięta, bo jest ufna, a do obcych zazwyczaj podchodzi z dużą rezerwą...

Posted

Z tym podsikiwaniem to może trochę potrwac:) Znałam suczkę, która jak widziała ukochaną "ciocię", to do końca potrafiła posikac się ze szczęścia;)
Ale, oby u Pchełki to sie skończyła jak najszybciej:)

pzdr.

Posted

Nasz "pierworodny" Kapsel raz się posikał z radości- jak moja mama wróciła do domu po 2 miesiącach nieobecności :) biegał dookoła stołu i sikał :D
Za to Fox, moja ruda bestyja, nie widział mojej siostry chyba ponad 3 miesiące. Przywiozłam ją do domu, było bardzo wcześnie rano, Fox wstał zaspany, Ola kucnęła i czekała, Fox stał i patrzył nieufnie, w końcu Ola go zawołała,a on otworzył szeroko oczy, zaczął piszczeć, skręcać się w dzikim tańcu radości i z rozpędu zamiast skoczyć jej w ramiona, skoczył jej na plecy ;) Nigdy obie nie zapomnimy tego momentu, w którym ją w końcu poznał :)

A Pchełcia niech lepiej skończy na tańcach, a siusianie zostawi na spacerki ;)

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...