Jump to content
Dogomania

Choroba ciał Lafory u beagli


rufanka

Recommended Posts

Witam serdecznie!
Zakładam ten temat, ponieważ nie znalazłam na forum nic o tej chorobie. Jest to rzadka choroba i mało znana, ale mimo wszystko chciałabym rozpowszechnić informacje na jej temat, żeby ułatwić rozpoznanie u innych psów, jako że my mieliśmy z tym problem… Chciałabym również odnaleźć osoby, których czworonogi cierpią na tę chorobę i wymienić się doświadczeniami.

Nie mam wykształcenia medycznego, dlatego będę się dzielić swoimi doświadczeniami, obserwacjami i informacjami które zdobyłam. Nie wiem, czy stosuję odpowiednie słownictwo do opisu zachowań i procesów, ale postaram się przekazać dokładnie moje obserwacje i skojarzenia. Do moich opisów dodatkowo przedstawię kilka filmów.

Choroba ciał Lafory (ang. Lafora disease – w języku polskim jest niestety mało informacji o chorobie u ludzi, a co dopiero u psów, więc radzę zainteresowanym szukać po angielsku) jest to tak ogólnie ujmując dziedziczna padaczka miokloniczna (mioklonie – pojedyncze skurcze mięśni lub grup mięśni). Dziedziczona jest autosomalnie recesywnie, tutaj przedstawiony jest schemat: [url]http://sunsongdachshunds.wordpress.com/2011/06/15/lafora-genetics-a-pictorial-guide/[/url] )

Choroba dotyczy moich dwóch suń rasy beagle – Bunia (matka) i Dunia (córka). Nasz przypadek jest niezwykły, ponieważ i matka i córka są chore, czyli rodzice Buni musieli być nosicielami lub byli chorzy, a także ojciec Duni również musiał być nosicielem. A skoro to jest taka rzadka choroba, to musieliśmy mieć niezwykłe nieszczęście natrafić w dwóch pokoleniach na co najmniej nosicieli… Albo ta choroba nie jest aż tak rzadka jak się wydaje, tzn. „nosicielstwo” nie jest wcale takie rzadkie…

Historia naszej choroby:
Pierwsze objawy pojawiły się u Buni ok. 6. roku życia (ur. 1999 – teraz ma 13lat). Zaczęła się przewracać co jakiś czas z takim charakterystycznym skurczem. Następowało to zazwyczaj wtedy, gdy coś pojawiało się tuż przed nią (np. inny pies, ręka człowieka, przejście z trawy na chodnik, cień, nawet źdźbło trawy), ale nie tylko. Wyglądało to jakby coś niewidzialnego uderzyło ją w nos i cofała się przykucając na tylne nogi, a czasem przewracała się, aż na bok. [url]http://www.youtube.com/watch?v=dgKTKV2CdGo&context=C3cfee9bADOEgsToPDskJ_XwmF2yI4PUjAJeY6oCb1[/url] W czasie leżenia również miała te skurcze, które wyglądały podobnie do „przysiadania”, ale na leżąco – jakby cofnięcie głowy do tyłu, połączone z drgnięciem przednich łap i dodatkowo z kłapnięciem pyska, jakby łapała muchę. [url]http://www.youtube.com/watch?v=wVtt0oa4jeM&context=C3d31a25ADOEgsToPDskKWgdzuMsSaZ4eEM0dmv8pd[/url] Zachowania z czasem zdarzały się coraz częściej, ale okresowo, tzn. że były dni, tygodnie gorsze i lepsze, kiedy nic jej nie dolegało… Aż pewnego dnia, już niestety nie pamiętam kiedy dokładnie, około rok po tym jak się to wszystko zaczęło, Bunia wyjątkowo źle się czuła – „kłapała” co chwilę leżąc ze mną w pokoju, aż naglę kłapnęła i zaczął się typowy uogólniony napad epilepsji. Po tym ataku na pewien czas ustąpiły zupełnie te „dziwne skurcze”. Dziwne ponieważ nie wiedzieliśmy wtedy co to jest, weterynarz porobił badania i nie potrafił nic powiedzieć, a akurat pech chciał, że specjalista neurolog z klinik we Wrocławiu wyjechał na jakiś czas za granicę…
Po pewnym czasie (może 2 miesiące, może pół roku, niestety teraz już nie powiem, w każdym razie w dość długim odstępie czasu) nastąpił drugi atak, ale już więcej do tej pory nie powtórzył się, przynajmniej my nie widzieliśmy, ani nie było żadnych śladów, które by o tym świadczyły. Ale zaczęliśmy podawać wtedy Luminal. Tak więc Bunia nie miała napadów epilepsji, ale nadal nie wiedzieliśmy co to za skurcze, choć przywykliśmy już do nich, i do ok. 2009-10r. nie były dla niej aż tak bardzo uciążliwe, ponieważ jak już wspomniałam, były okresowe poprawy.
Sytuacja skomplikowała się kiedy Dunia dostała atak. Również tak samo w wieku 6-ciu lat. U niej nie pojawiły się najpierw skurcze, choć zauważyliśmy jednak tylko takie pojedyncze delikatne „tiki”, drgnięcia, jakoś może raz na kilka dni, które zaczęły nas niepokoić, choć ktoś obcy pewnie nawet by tych ruchów nie zauważył. No i nagle Dunia dostała pierwszy atak, a po nim mniej więcej raz, nawet dwa razy w tygodniu następne…. Po zastosowaniu Luminalu częstotliwość ataków zmniejszyła się do ok. 1-2 razy na miesiąc. Ale niestety pojawiły się i skurcze, przewracanie… [url]http://www.youtube.com/watch?v=4AYo_y7WlAU&context=C34b8797ADOEgsToPDskICLIbnLSdytuRnhOm8I1uM[/url]
[url]http://www.youtube.com/watch?v=8MpgFmFF8OI&context=C32ae9deADOEgsToPDskI33dKD_0uT0E-YCoFlRYX-[/url]
Wtedy poszliśmy na kliniki do neurologa – dr Wrzoska. Zaczęliśmy badać dokładniej, doktor podejrzewał, że to może być właśnie choroba c. Lafory, jako że musi to być jakaś sprawa dziedziczna, a i objawy pasowały. Twierdził, że te skurcze są charakterystyczne, czego niestety nasz weterynarz pierwszego kontaktu nie potrafił rozpoznać – najpierw nie wiedział co to jest, a później twierdził, że to typowe po prostu dla padaczki, a my żyliśmy w przekonaniu, że Bunia ma padaczkę, ale jest w porządku, bo ataki (typowe ataki) nie występują…
W kwietniu 2011r. zrobiliśmy u obu suczek biopsję z mięśnia i wątroby, ponieważ w komórkach tych organów jest najwięcej tzn. ciał Lafory. Badanie wykazało obecność tych ciałek, ale niewielką ilość. Więc mieliśmy już pewną diagnozę, że mamy do czynienia z chorobą ciał Lafory.
Wtedy również zaczęliśmy stosować nowy lek – Keppra, ale i po nim nie ma rewelacji. W prawdzie ataki, można powiedzieć, że prawie się nie zdarzają u Duni (raz na ok. 3 miesiące od sierpnia), ale niestety na co dzień są mioklonie. U Buni już od ok. roku, czy dwóch nie ma okresów całkowitej poprawy jak było dawniej, teraz dosłownie cały czas ma skurcze, czasem jedynie trochę delikatniejsze. Dunia z kolei ma je coraz częściej… Niestety jako, że to jest choroba postępująca i… nieuchronnie prowadzi do śmierci, nie da się jej zatrzymać, można jedynie łagodzić objawy. Doktor twierdzi, że u innych pacjentów po podaniu leków mioklonie prawie się nie pojawiały, my już kilkakrotnie zwiększaliśmy dawkę, ale wciąż nie ma poprawy… Choć i tak pocieszamy się, że nie jest jeszcze najgorzej, ponieważ Bunia ma już 13 lat i jej stan nie jest jeszcze aż tak bardzo zły, podczas gdy ludzie z tą choroba są w stanie dożyć tylko do 25 lat…
Od zeszłego lata u Buni pojawiły się „dziwne” ataki. Doktor mówi, że są to również napady epilepsji, ponieważ atak może objawiać się na wiele sposobów, o których nawet nie zdajemy sobie sprawy, jednak nie są one tak niebezpieczne dla organizmu jak ataki uogólnione. Te u Buni objawiają się napadami jakby paniki, strachu – zaczyna wtedy trząść się mocno, tak samo jak zawsze u weterynarza, podkula ogon pod sam brzuch, chodzi bardzo nerwowo, dyszy i towarzyszą temu nasilone mioklonie. [url]http://www.youtube.com/watch?v=SYSMekWbzKE&context=C3f7db3eADOEgsToPDskIfPxynGoF8fGHbOPS8ZwYv[/url] Zachowania te pojawiały się ok. raz w tygodni, raz na 2-3 tygodnie. Ostatnio raczej rzadziej (ok. 3tyg). Na początku podawaliśmy jej Relsed – lek doodbytniczy, który trzymaliśmy na wypadek ataku uogólnionego. Wtedy prawie od razu drgawki ustępowały i znikała panika, dalej była pobudzona, ale już właśnie bez takiego lęku, po pewnym czasie przestawała również dyszeć. Jednak to zdarzało się zbyt często, żeby za każdym razem stosować Relsed, ponieważ jest to lek uzależniający, lecz i tak po pewnym czasie przestał skutkować, zapewne właśnie przez i tak za częste stosowanie. Jednak bez podawania trwało to coraz dłużej, teraz ok. 2-3 godziny zanim całkowicie się uspokoi. Zauważyliśmy, że te wydarzenia miały często miejsce w godzinach podawania leku, więc można by wnioskować, że dawka leku jest za słaba i przestaje działać po pewnym czasie. Dlatego zwiększaliśmy ją stopniowo już kilka razy, oczywiście pod nadzorem doktora, ale jak już pisałam wciąż nie uzyskaliśmy pożądanego efektu.

Dodatkowo ok. rok temu zaczęły się u Buni problemy z chodzeniem, ale dopiero ostanie pół roku jest już naprawdę gorzej – chodzi powoli, wlecze nogami, zatacza się trochę, nieraz jedna noga jakby „zostaje jej w tyle” i jest bardzo nerwowa na spacerach, stresuje się każdą napotkana przeszkodą - mulda ziemi, kępa trawy, kałuża; widać, że się spina, zaraz zaczynają plątać się jej nogi, potyka się, czy przewraca. Dużo lepiej chodzi po trawie – stabilniej i pewniej. W domu musieliśmy porozkładać dla niej dywany, bo rozjeżdżała się na panelach, ale po płytkach jeszcze trochę chodziła, lecz od około miesiąca rzadko kiedy schodzi z dywanu. Ma już wprawdzie 13 lat, ale jej stan fizyczny byłby jeszcze dobry, gdyby nie ta choroba. A problemy z chodzeniem są również charakterystyczne dla tej choroby.

Czy znacie jakieś podobne przypadki? Jakie leczenie zastosowano? Czy była poprawa? Z jakich hodowli pochodziły psy? Będę wdzięczna za wszelkie informacje.

Tutaj umieszczę kilka filmów przedstawiających różny stan moich suń.
[url]http://www.youtube.com/user/Rrufanka?feature=mhee[/url]

Chciałabym zwrócić uwagę na jeszcze jeden aspekt tej choroby – późne pojawienie się objawów, co skutkuje nieświadomością choroby u psa przez ok. 6 lat jego życia, czyli akurat wtedy, kiedy jest najlepszy okres do rozrodu… W ten sposób „nosicielstwo” jest nieświadomie rozprzestrzeniane, a kiedy się zorientujemy jest już za późno. Tak było i w naszym przypadku, na szczęście szczeniąt było niewiele, ale jednak nieprawidłowe geny poszły (choć nie muszą…! mam taką nadzieję…) w świat… Bunia miała tylko jedno szczenię (może to był znak…?) – Dunię. Dunia z kolei 4, z czego dwoje na pewno nie będzie rodzicami. Ale niestety zanim zdiagnozowaliśmy chorobę ciał Lafory i poinformowaliśmy o sytuacji właścicieli szczeniąt, jedno już zostało rodzicem… Dlatego właśnie chciałabym ostrzec innych potencjalnych nosicieli, aby zastanowili się przed rozmnożeniem psa, jeśli są jakiekolwiek wątpliwości co do zdrowia przyszłego rodzica, żeby ograniczyć rozprzestrzenianie wadliwych genów i więcej psin nie męczyło się z tą chorobą, tak jak moje pupile…

Nie wiem, czy pisałam wystarczająco jasno, chętnie odpowiem na różne pytania.

Pozdrawiamy forumowiczów!
Dagmara oraz Bunia i Dunia

Link to comment
Share on other sites

Ta choroba jest tylko dziedziczona, a wywoływana jest przez błąd w genie kodującym białko laforynę.
Tzn nie wiem do końca - może w jakiś inny sposób też może się uszkodzić ten gen, ale generalnie choroba pojawia się przez odziedziczenie uszkodzonych genów...

Link to comment
Share on other sites

  • 3 weeks later...

mój mieszaniec kundelka z beaglem ma zdiagnozowaną padaczkę. Zaczęło się to u niego w wieku 3lat. Pewnej nocy zaczął biegać po mieszkaniu, włazić na głowę, trząsł się i płoszył. W końcu dostał silnego ataku, który objawiał się silnymi skurczami, [B]wszystkich[/B] mięśni, kłapaniem, ślinieniem, oddaniem moczu, a w efekcie końcowym "bieganiem". Atak powtórzył się za około 2h zanim zdążyli wstać jacykolwiek lekarze weterynarii. Dwóch weterynarzy ogłosiło padaczkę idiopatyczną, u jednego zrobiliśmy badania krwi, poszliśmy do domu - znów dostał atak. Został podany mu środek uspokajający. Cały dalszy dzień zachowywał się smętnie. Poszliśmy po wyniki badań, które nic nie wykazały, więc został zastosowany mizodin w porcjach 1/4tabletki rano i wieczorem. Ataki pojawiały się raz na około kwartał. Teraz, po przeprowadzce ataki pojawiają się raz na miesiąc (możliwe, że to skutek stresu), dlatego lek został zmieniony na luminal, ale nie widzę jakiejś poprawy.
Nigdy wcześniej nikt nie zasugerował choroby ciał Lafory, ale jutro idziemy na badania krwi i zapytam Pani Doktor, co o tym sądzi. Chociaż nie wiem czy diagnoza ułatwi nam cokolwiek, skoro nie da się z tego skutecznie wyleczyć. W przypadku mojego podrobionego beagla, przypadki cofania się i takiego jakby uderzania nosem w niewidzialną ścianę zdarzają się niezwykle rzadko (albo po prostu niezbyt uważnie go obserwuję). Natomiast drgawki podczas spania ma częściej.. :(
Z tego, co widzę to oboje rodziców mojego malucha musiało być nosicielami, bo u żadnego ataki nie występowały, a Nikusiowi trafiło się "pechowo". Ale zgadzam się, że nie powinno się rozmnażać stworzeń, posiadających wadliwe geny! W zasadzie to uważam, że wszystkie zwierzątka nierasowe powinno się sterylizować, ponieważ nie ma na świecie tylu dobrych ludzi, którzy zechcieliby adoptować zwierzaka, a już na pewno pilnować, aby nie doszło do zapłodnienia... Mój pies nie jest kastratem, jednak nie ma możliwości pokrycia suki, ponieważ nie biega luźno w terenach, gdzie pojawiają się inne psy, a wybieg dla psów jest ograniczony siatką, toteż nigdzie nie ucieknie, aby znaleźć chętną sunię.. Unikamy też kontaktów z innymi psami, bo mamy w domku dwie młode kotki i chcemy ograniczyć ryzyko przyniesienia chorób "z zewnątrz". Nawet buty zaraz po przyjściu chowam do szafki. Ale to w sumie niezwiązane z tematem..
Zobaczymy co powie Pani Weterynarz na tę teorię i co pokażą ewentualne wyniki badań..
pozdrawiamy!

Link to comment
Share on other sites

Witam!
Czy te drgawki u Twojego psa są podobne do tych z filmików?
Obawiam się, że Twoja Pani weterynarz pierwszy raz usłyszy o tej chorobie. Jeśliby okazało się (odpukać!!) że to właśnie ona, to jedyne co można zrobić i najważniejsze to tylko dobrać odpowiedni lek i dawkę. Moje psy albo wciąż nie mają dobrej dawki, albo mają lekkooporną wersję choroby...
życzę powodzenia i pozdrawiam serdecznie!

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

[FONT=&quot]Przeczytalem twojego posta, obejrzalem filmy, jest wiele cech wspolnych w zachowaniu twoich suczek i mojego Rudiego (mikrodrgawki, czasami przechodzace w atak padaczki, klapanie pyskiem, chodzenia i skurczow z upadkiem). Rudi jest rodezjanem i ma 10 m-cy, diagnozowali go rozni profesorowie, nie było jasnych ustalen, raczej szereg wykluczen i masa kosztow, radzimy sobie na razie z luminalem i relanium, W przyszlym tygodniu chcemy sprobowac akupunktury, nie chce opisywac kolejnych hipotez, odnosnie rodzaju schorzenia, wysowanych przez specjalistow, dla mnie znalezienie skutecznej terapia jest najwazniejsze. Generalnie, ataki mojego Rudiego są intensywniejsz niż na filmach z twojego postu, chyba ze rudi jest po luminalu i drzemie, wtedy są bardziej delikatne, tak jak na filmie z Bunią, czasami jednak przeradzają się w regularny atak padaczki, rudi ma to permanentnie, chyba ze jest czyms bardzo zainteresowany, spacer, zabawa, duzo adrenaliny, wtedy ma tego malo lub wcale, gdy zasypia wiecej, gdy spi prawie wcale, ale czasami nie. Luminalem udalo mi się go kiedys „wyleczyc” na 1 miesiąc, ale lekarze powiedzieli ze to nie padaczka, wiec zaczalem zmniejszac luminal i to wrocilo, teraz probuje budowac luminal od początku, na razie przy stezeni 30 mikrogramow /ml nie dziala poczekam jeszcze troche aby doszedl do maxymalnego stezenia terapeutycznego i jeżeli po tygodniu, dwoch nie zadziala, rozejrze się za czyms innym, licze ze ta akupunktura pomoze, podobno pani ma sukces w 60% przypadkow, nie wiem czy zdecyduje się na diagnozowanie tej choroby o ktorej piszesz, chyba ze uda ci się na podstawie tej diagnozy pomoc twoim pieskom, napisz koniecznie jak to się dalej potoczy, zycze ci sily, powodzeni i szczescia[/FONT]

Link to comment
Share on other sites

Witam veiland!
Niestety moim psiakom nie można za wiele pomóc. Objawy i badania dość jednoznacznie wskazują na chorobę ciał lafory, a jak już pisałam jest to choroba postępująca i nie można jej wyleczyć... Choć i tak przebiega wyjątkowo łagodnie. Jedyne co możemy zrobić to próbować dobrać odpowiedni lek i dawkę. W tym celu właśnie w tym tygodniu byliśmy z suniami na badaniu EEG i czekamy na analizę wyników.

Bardzo przykre, że Twój psiak cierpi już od tak wczesnego wieku. Życzę, żeby nie okazało się, że jest to ta sama choroba, lecz aby znaleziono skuteczną terapię. Mimo wszystko, jako że objawy są bardzo podobne, sugerowałabym zrobić badania w kierunku ciał lafory...

Pozdrawiam i czekam na relację z akupunktury! Bardzo mnie to zaciekawiło, a nigdy jakoś nie interesowałam się tym zagadnieniem. Może i moim psiakom też chociaż odrobinę złagodziłoby ataki...!
Powodzenia!

Link to comment
Share on other sites

Jeszcze chciałam dodać, że dziwi mnie to, że u Rudiego ataki nie pojawiają się w czasie podwyższonej adrenaliny - przy padaczce, właśnie stresujące sytuacje wywołują ataki, a u Duni nasilone skurcze/mioklonie/mini ataki pojawiają się właśnie w takich chwilach (spacerach, przy spotkaniach z psami, zabawach).
Natomiast u moich psów, podobnie jak u Rudiego, łagodniejsze skurcze są w czasie snu, a mocniejsze podczas zasypiania.

Link to comment
Share on other sites

Witam Rufanka,
To jest kontynuacja z innego tematu
Oto charakterystyka typowych okolicznosci wystepowania lub nie dolegliwosci mojego psa

[LIST=1]
[*]Permanentny stan wtsrząsow, drgawek, o roznym nasileniu, jeżeli pies jest nieaktywny, tzn zasypia, drzemie, lezy, lezy obserwując co robie, obserwuje co się dzieje w otoczeniu leząc, itd.
[*]Brak objawow, kiedy pies biega, bawi się, jest aktywny, podekscytowany (adrenalina) .
[*]Lekkie pojedyncze, lub brak, gdy jest w glebokim snie (czasami lekki wstrzas jaki we snie pojawia się takze u zdrowych psow)
[/LIST]
Ponieważ powyzsze zachowania są „typowe” to każdy odchylenie o tej normy budzi moją nieufnosc.
Z sytuacjach opisanych w punkcie 1. pies musi przejsc do punktu 2 lub 3, w których to wstrząsy, drgawki, stają się lzejsze, lub prawie zanikają, jeżeli tak się nie dzieje, to prawie zawsze konczy się to, regularnym atakie epilepsji. Atak ten tez nie jest typowy, poniewaza rozwija się 30-60 minut, tzn coraz intensywniejsze i czestsze wstrząsy, poczym w swoim apogeum trwającym 2-3 godziny (w zaleznosci jak szybko go przerwe), wygląda to tak jakby pies był podłączony pod defibrylator, a ktos co 3-5 sekund probowal go reanimowac, nigdy nie traci przytomnosc (dzieki bogu, bo mogę mu doustnie aplikowac relanium). Zresztą, ostanio nie dopuszczam do tej fazy i radzimy sobie niezle, mieszkam na kawalku ogrodzonego lasu, mam drugiego psa i pracuje w domu, także pies może sporo czasu spedzac w sytuacji opisanej w pkt 2. a ja mam sporo czasu by go obserwowac,
dam znac co dalej,
pozdrawiam


PS
co do sytuacji w jakich wystepują ataki epilepsji tej bardziej typowej, sam nie mam takich doswiadczen z moimi psami, ale w podrecznikach sugerują ze psy zadko mają ataki gdy są spiete, nowe otoczenie, adrenalina, niepewnosc itp, zazwyczaj wystepuja one w zaciszu domowym, wyluzowanie, odprezenie itd. Moje doswiadczenia są nietypowe, ale potwierdzają te teze.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Muszelka']Veiland,
czy twój pies miał badany poziom kinazy kreatynowej?
Czy jak uciśniesz na mięśnie, to są normalne - sprężyste, czy coś odbiega od normy?
Mocz psa ma normalny kolor?
Czy pies ma typowe ubarwienie?[/QUOTE]

1. tak, ck kinaza poziom 282 przy normie 1-90, ale przy napadach epileptycznych podobno taki poziom mozliwy, wiec przyjmuje to bez zdziwienia.
2. miesnie są ok, w początkowym okresie gdy zaczely sie napady (koniec listopada początek grudnia 2011) pies byl w okresie przyspieszonego wzrost (w ciągu 2 tygodni skoczyl z wagi 30 kg na 40 kg teraz w zasadzie ma stalą wage 43 kg), w czasie tego wzrost mial lez "kulawizne" jakąś tam, co podobno zdarza sie bo kosci rosną szybciej niz naczynia krwionosne, potem mu przeszlo. zbieglo to sie zresztą z początkiem atakow, wiec myslano ze to cos z kregoslupem. teraz jego motoryke trudno ocenic bo dostaje luminal i to ma pewien wplyw, generalnie jednak lubi pognac za wyimaginowanym zającem, skacze wysoko, nie zauwazylem zeby bylo cos nie tak z miesniami.
3. mocz ok (badania robione)
4. umaszczenie opisane w papierach jako czerwone, typowe dla rasy, sliczny duzy kochany "dzieciak"

pozdrawiam

ps
ostatnio robie mu jedynie badania krwi profil wątrobowy w zwiazku ze sporą dawką luminalu ktory dostaje,
ale jezeli masz jakies sugestie ... ?

Edited by veiland
Link to comment
Share on other sites

  • 4 weeks later...

Witajcie

Od stycznia zmagam się z chorobą mojej suki, 6,5 roku, napady padaczkowe, średnio raz na miesiąc ale już widzę tendencję do skracania się tego okresu.
Jeszcze nie podaje luminalu ale chyba już będzie pora. Też przeczesywałam całą sieć w poszukiwaniu bezpiecznych dawek, choćby relanium i bardzo pomocne są dla posty veiland.
A czy wasze psy miały robiony rezonans magnetyczny głowy? Bo moja suka tak, i niestety wykazał jakiś cień w płacie skroniowym.Jeszcze nie wiadomo co to jest, jak mi powiedziano" neurologia polega głównie na czekaniu". Mogę oczywiście powtórzyć rezonans za jakiś czas, ale jeśli to guz to i tak nie ma żadnego leczenia:-(.
Poza ta nieszczęsną głowa, wszystkie organy wewnętrzne są Ok, a wyniki krwi bardzo dobre.
Zaciekawiał mnie ta choroba ciał Lafory- ale nie wiem czy to byłaby lepsza diagnoza skoro też nie ma leczenia.Słowem jesteśmy w .....:p

Ataki padaczki to coś okropnego ,szczególnie przy dużym psie, a mój jest ogromny 64 kg.
veiland napisałaś ,że maksymalnie można podać 1mg diazepamu na kg .I w dodatku powtórzyć do 4 razy. Czy 60 mg x 4 to jednak nie byłoby za dużo? Mam wlewki na podorędziu ale jeszcze nie stosowałam- an razie ataki są krótkie.
Dzisiaj nawet udało mi się chyba jednemu zapobiec.Suka zerwała się przerażona, zaczęła dyszeć i próbować uciec z pokoju, ogon między łapami.Narzuciłam na nią koc(zawsze tak robię przy ataku), zaczęłam masować całe ciało,cały czas mówiąc uspokajającym tonem. I przeszło.
Na forach zagranicznych ktoś wspominał o akupresurze, że przerywa masażem ataki psa. Tylko nie wiem gdzie dokładnie masować. Ciekawe jest również pomysł z akupunkturą i chętnie dowiem się jak wam poszło.

ogólnie rzecz biorąc dobrze by było aby taki temat był kontynuowany abyśmy mogli wspierać się nawzajem w tym horrorze.
A czy ktoś próbował z benzodiazepinami?Jako lekami uspokajającymi i nasennymi?
Pozdrawiam nieco smutnie towarzyszy niedoli.

Link to comment
Share on other sites

[FONT=Arial]Witam VitisVini,[/FONT]
[FONT=Arial]Jeżeli uzywasz mikrowlewek to możesz dobrze kontrolowac reakcje swojej suni na diazepam, tzn jego skutecznosc podczas przerywania ataku. Zacznij od 30mg (0,5 mg/ kg) jeżeli przez 5-7 min nie nie pomoze, to podaj kolejne 15 mg, nie czekaj dluzej, powtarzaj co 5 min do skutku. Na początku „przygody” mojego psa 0,7mg/kg było skuteczne, (przy ostatnich atakach 4mg/kg w ciągu godziny dawaly sukces). Z uplywem czasu, czestoscią stosowania, pies się uodparnia. Przy padaczce z atakami raz na kilka tygodni, mniej, w moim przypadku (kilka atakow dziennie o roznej intensywnosci) bardziej. Najwazniejsze jest skuteczne i szybkie przerwanie ataku. Z mikrowlewkami czasami jest problem, bo podopieczny może to wydalic (dlatego wybierz te werseję o wiekszym stezeniu, czyli osiągniesz ten sam efekt z mniejszą iloscią plynu), Trzymaj zwykle relanium w zapasie. Jeżeli atak był bardzo silny, to po jego ustaniu podawaj co 2,5-3 godziny 0,7 mg/kg przez 12 godzin (czyli cztery razy 40mg co 3 godziny doustnie, jeżeli twoja sunia wazy 60 kg).[/FONT]
[FONT=Arial]Z wlasnego doswiadczenia wiem ze ataki przebiegają z rozną intensywnoscią, z rozną łatwoscią (trudnoscią) dają się opanowac, wiem tez ze brak zdecydowanej reakcji wlasciciela może spowodowac duzo zlego, z relanium nie należy pzesadzac, ale wiem tez ze spora czesc wetow nie posiada zbyt wiele doswiadczenia z przerywaniem atakow, często konczy się to tragicznie dla psa, z tego powodu jest wazne żeby jak najszybciej znalezc skuteczną terapie dlugofalową (luminal, bromek, etc) i zapobiec lub przynajmniej zlagodzic ataki.[/FONT]
[FONT=Arial]Masarze w moim przypadku tez pomagają (czasami zapobiegają, czasami łagodzą), [/FONT]
[FONT=Arial]Aktualnie jestem na etapie testowania kolejnego lekarstwa w terapi mojego psa, budowanie stezenia terapeutycznego będzie jeszcze trwalo, ustalilem wiec z panią od akupunktury, ze zabiegi odlozymy , bo w razie powodzenia, nie będzie wiadomo, co pomoglo, czy akupuntura, czy nowo zastosowany lek.[/FONT]
[FONT=Arial]Pozdrawiam.[/FONT]

Link to comment
Share on other sites

  • 1 year later...

Witam,
Mam 5 letnego beagla o bardzo podobnych objawach. Jego choroba w sumie zaczela sie baaaardzo wczesnie, bo juz jako 3-miesieczne szczenie po drugim szczepieniu - tak bynajmniej to sie odbylo w czasie - dostal cos, co na ksztalt wygladalo jak wylew? udar? ... w kazdym bardz razie mialam tylko polowe psa ... prawa przednia i tylna lapa byly bezwladne. Pies nie widzial na prawe oko i nie lsyszal na prawe ucho. U weta dostal zastrzyk z dexamethasonu i combivit. Po paru dniach zaczal odzyskiwac wladze w konczynach, zaczal chodzic. Myslalam, ze wszystko idzie ku lepszemu, ale pies wygladal jak czlowiek po wylewie - siedzac jego lapa byla czesto wykrzywiona. Mial i ma dosc charakterystyczny krok - mozna to ujac "defiladowy" ... tak jak na jednym z filmow jakie obejrzalam ... wyrzuca mocno prosta lape do przodu ... dotyczy to prawej strony ... Po trzecim szczepieniu ochronnym dostal ataku padaczki - taki typowy, z drganiem, slinotokiem. Potem przez dwa lata byl spokoj. Nie przyjmowal zadnych lekow. Po tym okresie zaczal miec dziwne skurcze miesni - dotyczylo to wciaz prawej przedniej i tylenej lapy. Na poczatku skurcze te byly rzadkie - dzis ma takich atakow nawet kilkanascie w ciagu dnia i nocy. Wyglada to tak, ze unosi prawa przednia i tylna lape w skurczu do gory i cofa sie, lapie tez glosno powietrze. Cale jego cialo jest wtedy napiete i nie lubi jak sie wtedy go dotyka. Nie wie tez gdzie sie znajduje ani co sie z nim dzieje. Zazwyczaj trwa to kilka sekund. Dzieje sie tak gdy lezy, a nawet gleboko spi - atak potrafi go wybudzic - tak jakby "pstryk" ktos podlaczyl go do pradu. Slabo tez widzi, wchodzi w sciany i inne przeszkody. Ma tez od zawsze powiekszone slinianki. Mam wrazenie, ze lepiej sie czuje jak jest na dworze, w stajni - ma wtedy mniej atakow i tylko czasem "sie zacina", ale po wysilku mam wrazenie, ze w nocy ataki sa czestsze. Podawalam mu milgamme domiesniowo - czyli witaminy z grupy B, dostawal tez przez pewien okres czasu nootropil na poprawe krazenia mozgowego. Nie bylo poprawy. Clonazepam tez nie dawal rady - moze tylko pies wiecej spal - choc i tak spi bardzo duzo. Wczoraj bylam z nim w klinice w Niemczech - lekarz jednak byl w stanie powiedziec tylko tyle, ze trzeba zrobic tomografie, zeby wiedziec, ktora to czesc mozgu. Powiedzial tez, ze go to nie boli. Czytajac powyzsze posty boje sie, ze to moze byc choroba cial lefory ... czyli leczenie objawowe i pogodzenie sie z mysla, ze bedzie z czasem gorzej .....

Edited by aparuskarolus
niedokonczona tresc
Link to comment
Share on other sites

[quote name='rufanka']Witaj! Przyczyn padaczki jest bardzo wiele i ataki też mogą mieć różne formy, nie musi to być od razu choroba ciał lafory, więc spokojnie. Polecałabym udać się do specjalisty neurologa.[/QUOTE]

Wyglada to bardzo podobnie jak na Twoich filmikach. Leki na padaczke w zaden sposob mu nie pomagaja, a wczoraj weterynarz widzac atak stwierdzil, ze nie jest to padaczka ...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...