Ra_dunia Posted December 2, 2011 Author Posted December 2, 2011 Czyli powinien być jedynakiem ;) Quote
Jagoda1 Posted December 2, 2011 Posted December 2, 2011 Lucek, trzeba sie dzielic z innymi szczęściem;) Quote
Ulka18 Posted December 2, 2011 Posted December 2, 2011 [quote name='Ra_dunia']Olsztyn jest niesamowity... taka współpraca z wolontariuszami powinna być w każdym schronisku...[/QUOTE]Dokladnie tak powinno byc. Tymczasem kolejne schrony niszcza wspolprace z wolontariuszami. Ja sie juz nawet przyzwyczailam,ze tak chyba u nas juz jest w PL. Od czerwca nie bylam w schronisku, mozna sie przyzwyczaic do niejezdzenia i znalezc inne zajecia. W Mielcu podobno sie mieli mlodzi pchac na nasze miejsce 'starych', ale cos o tlumach walących do schronu z pomocą nie slychac. Quote
Bejotka Posted December 2, 2011 Posted December 2, 2011 Bo wolontariusze są cenni tam, gdzie kierownictwo troszczy się o psy. Wiadomo, że wolontariusz to skarb. Niech ktoś powie, że nie :) Quote
Ulka18 Posted December 2, 2011 Posted December 2, 2011 Ale wolontariusz tez duzo widzi, robi zdjecia i czasami pisze donosy, a to juz nie jest wygodne ;-) Zawsze zazdroscilam Wam Olsztynianki wspolpracy ze schronem. U nas tu na poludniu PL przy mieleckim schronie byli fajni ludzie, kilka osob, ale oddanych, pracowitych i co z tego... no nic. Skonczylo sie wszystko i juz. Nawet psow na DT nie mozemy zabierac. Quote
Murka Posted December 4, 2011 Posted December 4, 2011 Muszę pochwalić Lucka: zaczyna siusiać całkowicie poza boksem. Koopki znacznie lepsze. Jeszcze czasem zdarza mu się wpadka w boksie, ale już coraz rzadziej. Także jest szansa, że do czasu jak się w domu rozluźni to Lucek opanuje zachowanie czystości do perfekcji ;) Jak jest słoneczko to Lucek wygrzewa się na schodach, a jak nie ma lub jest wieczór i znudzi mu się spacerowanie to... włazi do stodoły i śpi na sianku ;) Taki spryciarz z niego :) Poniżej parę fotek ze wspomnianej sesji, ale musimy ją powtórzyć przy okazji, bo kiepskie wyszły. [IMG]http://desmond.imageshack.us/Himg6/scaled.php?server=6&filename=lucus.jpg&res=medium[/IMG] [IMG]http://img338.imageshack.us/img338/2417/lucus1.jpg[/IMG] [IMG]http://img440.imageshack.us/img440/9181/lucus2.jpg[/IMG] [IMG]http://img854.imageshack.us/img854/2300/lucus3.jpg[/IMG] [IMG]http://img696.imageshack.us/img696/3097/lucus4.jpg[/IMG] Quote
Bejotka Posted December 4, 2011 Posted December 4, 2011 Jaki on jest cudny!! :loveu: Nie, żebym była amatorką kuchni chińskiej, czy wietnamskiej, ale normalnie bym go zjadła :lol: Quote
Murka Posted December 4, 2011 Posted December 4, 2011 [IMG]http://img27.imageshack.us/img27/2318/lucus5.jpg[/IMG] A tu parę fotek z dzisiaj. Trochę poczesałam Lucka. Wszystko jest ok póki szczotka nie pociągnie za jakieś włoski ;) Raju jak się cieszę, że Lucuś ma krótkie futro :lol: Strasznie linieje i można go czesać w nieskończoność. Zwłaszcza na zadzie miał posklejanego podszerstka i nakłapał się na mnie parę razy :) Już się cieszę na myśl o kąpieli :evil_lol: [IMG]http://img412.imageshack.us/img412/4777/lucmu.jpg[/IMG] Tu jeszcze przed czesaniem [IMG]http://img171.imageshack.us/img171/448/luc1n.jpg[/IMG] A tu już po [IMG]http://img100.imageshack.us/img100/3734/luc2d.jpg[/IMG] [IMG]http://img220.imageshack.us/img220/7934/luc3n.jpg[/IMG] [IMG]http://img856.imageshack.us/img856/6954/luc4.jpg[/IMG] A tu jeszcze filmik z Luckiem i niegdyś wystraszoną Julką: [video=youtube;Vrw-UOSyRFM]http://www.youtube.com/watch?v=Vrw-UOSyRFM[/video] [video=youtube;FMbyIvA67Aw]http://www.youtube.com/watch?v=FMbyIvA67Aw[/video] Quote
Jagoda1 Posted December 4, 2011 Posted December 4, 2011 Całkiem, całkiem ten Lucek....:razz: ...ale najpiękniejsze jest jego spojrzenie...:lol: Widać w nich odzyskaną chęc zycia i radość, że jest z ludźmi. "Murki", wielkie dzieki..! [IMG]http://img440.imageshack.us/img440/9181/lucus2.jpg[/IMG] Quote
Ra_dunia Posted December 5, 2011 Author Posted December 5, 2011 Jaki wyczesany Lucek :) Prześliczny jest z tym klapniętym uszkiem. Ogonek w górze, radość w oczkach :) Quote
RomanS Posted December 14, 2011 Posted December 14, 2011 [FONT="]Witam Panią Kasię Murkę oraz grono sympatycznych Forumowiczów Dogomanii !!![/FONT] [FONT="] [/FONT] [FONT="]Na ten wątęk dotarłem z niejakim trudem i po dosyć długim czasie.[/FONT] [FONT="]Na wstępie się przedstawię:[/FONT] [FONT="]Nazywam się Roman Stachurski, na stałe mieszkam w Olsztynie / tym na Warmii /. Jestem już dosyć wiekowym osobnikiem / mam na karku 60 rocznik / o niewielkich wymaganiach. Od końca lipca b.r. w wolne soboty, w ramach wolontariatu wyprowadzam na spacery pensjonariuszy Schroniska dla Zwierząt w Olsztynie. Ostatnio stałem się zagorzałym fanem Lucka, którego trochę już poznałem a ku boleści własnej, osobiście musiałem / z własnej nieprzymuszonej woli / wyprawić aż za Lublin – po ostatnim spacerze w Olsztynie załadowałem Go do samochodu. Za Lucka w razie potrzeby wiele bym oddał, niestety nie mogłem Go adoptować, bo mieszkam sam, jeszcze pracuję, a w domu nie ma mnie co najmniej 10 godzin– nie chciałem temu sympatycznemu paszczakowi przysparzać związanych z tym oczywistych stresów.[/FONT] [FONT="]I przychodzi taki moment, że własne sympatie trzeba poświęcić dla dobra obiektu adoracji / nie wiem czy to właściwe słowo /. Uważam, że Lucek, który po wielu spacerach już mnie doskonale poznawał, był moim dobrym kumplem / przynajmniej ja tak uważam /. Jednak nie mam złudzeń, i nie mam mu tego za złe, że dla niego pewnie byłem tylko panem od smakołyków - odskocznią od codziennej monotonii. Ja i tak Go lubię, myślę, że tak jak On jest niezależny, tak i ja potrafię w miarę obiektywnie przekazać swoje uwagi na Jego temat, które niekoniecznie pokrywają się z tymi oficjalnymi / a które – te osobiste, świadczą o oryginalności „mojego” – przepraszam za sformułowanie – Lucka /. Jeśli ktoś wyrazi taką wolę, wtedy chętnie podzielę się swoimi spostrzeżeniami na temat zachowań Lucka, które obserwowałem na spacerach, a uzbierało ich się na kilka odcinków „mini serialu”.[/FONT] [FONT="]Brzmi to trochę groźnie, ale cóż – do odważnych świat należy ! Moja droga do Lucka też nie była taka całkiem prosta – i w tym cały smak tej przygody ![/FONT] [FONT="] [/FONT] [FONT="]Z pozdrowieniami RomanS [/FONT] Quote
bila1 Posted December 14, 2011 Posted December 14, 2011 Bardzo prosimy, Panie Romanie, aby opowiedział nam Pan o Lucku. Na pewno nie był Pan dla niego tylko kimś od smakołyków, bo każdy pies potrzebuje, żeby mu okazać trochę serca, a taki schroniskowy najbardziej. Szczęściarz z niego, że znalazł Pana :) Quote
Murka Posted December 14, 2011 Posted December 14, 2011 [B]RomanS[/B], witamy :) Cieszę się, że w końcu udało się tu dotrzeć :) Czekamy na Luckowe opowieści :) Chętnie się "doszkolę" :) Lucek jest nieskończonym łakomczuchem. Powiem szczerze, że takiego dawno już u nas nie było o ile był w ogóle ;) Na koniec świata pójdzie za jakimkolwiek smaczkiem, a jak zwęszy gotowane jedzonko to staje się trochę upierdliwy ;) Muszę go znów wyczesać, bo pierzy się okropnie. Potrafi się też cudnie przytulać, ale to jak ma humor :) Koopki się już całkowicie unormowały, tzn. tak mi się wydaje, bo są już normalnej konsystencji. W poniedziałek będzie u nas wet, to poproszę, żeby obciachał Luckowi pazurki. Mam nadzieję, że nie poodgryza nam rąk ;) Quote
Jagoda1 Posted December 15, 2011 Posted December 15, 2011 Lucek przez jakis czas chodził luzem po schronisku, sępił smakołyki, spał w biurze. Wrócił na wybieg jak zaczął pełnić samowolnie funkcję "ochroniarza", nie wpuszczał i straszył odwiedzających. Ciesze się, ze trawienie unormowało sie. Quote
Ra_dunia Posted December 15, 2011 Author Posted December 15, 2011 Witamy towarzysza luckowych spacerów. Panie Romanie - czekamy na jak najwięcej informacji na temat naszego urwisa. Już wiemy, że charakterny z niego psiak ;) ale w sumie tak się jakoś składa, że pod opiekę "corgomaniaków" zazwyczaj trafiają czworonogi z silną osobowością :) Quote
RomanS Posted December 15, 2011 Posted December 15, 2011 [FONT=Calibri][SIZE=3]Witam ![/SIZE][/FONT] [FONT=Calibri][SIZE=3] [/SIZE][/FONT] [FONT=Calibri][SIZE=3]Cieszę się, że Lucek trafił w tak dobre ręce i za to Dziękuję ! Pani Murko - wyrazy uznania ! [/SIZE][/FONT] [FONT=Calibri][SIZE=3] [/SIZE][/FONT] [FONT=Calibri][SIZE=3]Przyznaję, że jestem nieco oszołomiony takim ogólnym zainteresowaniem tą psiną. A Pani Jagodzie gratuluję wyboru fotki z "nieudanej" sesji ( czy z udziałem Lucka jest to w ogóle możliwe ? ). A przede wszystkim muszę zdradzić, że nie jestem "rasowym" towarzyszem Luckowych wycieczek, nie jestem tzw. psiarzem ani szczególnym miłośnikiem Corgi, po prostu w tym przypadku coś zatrybiło ( generalnie lubię kundelki ). Czytając Państwa spostrzeżenia też dowiedziałem się kilku ciekawych drobiazgów a tak naprawdę serdecznie się uśmiałem - Toż to cały Lucek ! Ten słodki drań ! Zdjęcia i wyczyny tego osobnika mówią same za siebie - i jak tu nie lubić takiego paszczaka ? Postaram się coś niecoś o nim opowiedzieć, nie mogę tylko robić tego systematycznie - dzień po dniu, a to za sprawą braku stałego dostępu do sieci i pewnych ograniczeń czasowych. Ale i tak chciałem uporządkować swoje spostrzeżenia więc to powinno mnie zmobilizować. Będzie to dla mnie czymś w rodzaju pamiętnika ze spotkań z ciekawym Gościem. [/SIZE][/FONT] [FONT=Calibri][SIZE=3] [/SIZE][/FONT] [FONT=Calibri][SIZE=3]Pozdrawiam wszystkich sympatyków Lucka i innych pensjonariuszy[/SIZE][/FONT] [FONT=Calibri][SIZE=3] [/SIZE][/FONT] [FONT=Calibri][SIZE=3]RomanS [/SIZE][/FONT] [FONT=Calibri][SIZE=3] [/SIZE][/FONT] [FONT=Calibri][SIZE=3]P.S. A propos jednego z ostatnich postów: już widzę Lucka rozpartego na sianku a nad nim Gwiazda Betlejemska. [/SIZE][/FONT] Quote
Ra_dunia Posted December 19, 2011 Author Posted December 19, 2011 Panie Romanie - gdyby Pan widział jakie to psiaki od opiekę miłośników corgi trafiały to by się Pan zdziwił :D Chyba jedyne co je wszystkie łączyło to wielka miłość do jedzenia ;) oraz, tak jak wspominałam, charakter. Quote
RomanS Posted December 19, 2011 Posted December 19, 2011 [CENTER][CENTER][FONT=Arial]Witam![/FONT][/CENTER][/CENTER] [FONT=Arial]Uff! Po wielu przymiarkach i wertowaniu notatek wreszcie przystępuję do opisu historii pewnej znajomości, którą chciałbym przekazać "od siebie" w miarę chronologicznie i bez nużących powtórek. Tytuł cyklu nasunął mi się automatycznie, co wyjaśniam w części początkowej i w zakończeniu swoich bazgrołów. Każdą wyodrębnioną część tego żałosnego wywodu starałem się jakoś dobitnie zatytułować.[/FONT] [CENTER][CENTER][FONT=Arial]A więc - do dzieła:[/FONT][/CENTER][/CENTER] [FONT=Arial] [/FONT] [FONT=Arial] [/FONT] [CENTER][CENTER][B][FONT=Arial]dlaczego Lucek?[/FONT][/B][/CENTER][/CENTER] [B][FONT=Arial] [/FONT][/B] [CENTER][CENTER][B][FONT=Arial]odc. 1 - Wzloty i upadki, czyli o sądzeniu po pozorach.[/FONT][/B][FONT=Arial][/FONT][/CENTER][/CENTER] [FONT=Arial] [/FONT] [FONT=Arial] [/FONT] [FONT=Arial] [/FONT] [FONT=Arial]Moja "przygoda" z Luckiem tak naprawdę rozpoczęła się w czerwcu 2011 roku. Przy okazji beznadziejnego ( czyt. bez znajomości ) rozglądania się za możliwością jakiegoś merytorycznie godziwego zatrudnienia dla córki ( po zootechnice, od dzieciństwa b. oddana dla różnych zwierząt ), wchodziłem również na stronę Schroniska dla Zwierząt w Olsztynie. Przeglądając galerię zdjęć psów na tej stronie, spośród wielu nawet bardzo atrakcyjnie wyglądających klientów, spostrzegłem dwa fascynujące okazy: zabiedzonego psiaka Lucka - siedzącego na ścieżce kundelka-rudzielca z jednym uchem postawionym do góry a drugim opuszczonym w dół a przy tym z języczkiem "wywalonym" na zewnątrz oraz niedużą czarną Dianę o niesamowicie bystrym spojrzeniu, która wkrótce odeszła, pewnie do jakiejś Krainy Wiecznego Merdania ( lub podobnej ) i niestety już nie zdążyłem nawet Jej zobaczyć . A ten Lucek, to fotka numer 1 - absolutny hit! W skojarzeniu tego sympatycznego imienia i wyglądzie samej postaci było coś budzącego współczucie i pociągającego zarazem . Gdybym miał określić jednym słowem to ujęcie, nie zawahałbym się, widzę na tym obrazku tylko jedno słowo: "morus". I tak żałosny rudzielec zakradł się do mojej podświadomości. A jeśli chodzi o opis tego zdjęcia oraz następnego, zamieszczonych w pierwszym poście tematu "Lucjusz Luckiem zwany ......", to mam swój osobisty pogląd na ten temat. [/FONT] [FONT=Arial]Po pierwsze, uważam, że zdjęcie nr 2, to porównawcze, powinno być ściągnięte z galerii na stronie Schroniska w Olsztynie, gdzie w listopadzie jeszcze tam "wisiało" pod nr 35. Widać, że jest ono robione w tym samym czasie, z tym, że przedstawia Lucka bardziej żwawego, choć wciąż refleksyjnego ( ustawiony bokiem - w całej okazałości; pysk po lewej, ogon po prawej; smycz wyprężona do góry ). Sądzę, że to drugie preferowane przeze mnie ujęcie jest kwintesencją Lucka z ostatniego okresu pobytu w Olsztynie. Autorowi zdjęcia szczerze gratuluję - uchwycił prawdziwy charakter tej istoty. A po drugie minę Lucka można różnie tłumaczyć, dla mnie jest to "etatowy" smutas ( nie zawsze lubi uzewnętrzniać swoje nastroje ), a postura i jakość futerka świadczą raczej na plus Schroniska w Olsztynie. Ale wracając do tematu: Wyprowadzanie psów zaczęło się w miesiąc po pierwszej wizycie w Schronisku, wcześniej córka nie mogła a ja w środku lata byłem zmożony jakąś chorobową paskudą, więc na razie o zwierzakach nie było mowy. Wystartowaliśmy pod koniec lipca, wyprowadzając przede wszystkim te najbardziej potrzebujące i najbiedniejsze ( zaniedbane i kalekie - najczęściej w różnym stadium ślepoty ). W tym czasie dostosowujemy się do najpilniejszych potrzeb pensjonariuszy a jednych i drugich nie brakuje, więc Lucek siłą rzeczy chwilowo idzie "w odstawkę". Ale za jakiś czas wypytuję o niego i dowiaduję się, że Lucek miał na szyi spory guz ( na szczęście niezłośliwy ), który mu zoperowano i na razie wszystko jest w porządku, tylko jeśli musi nosić obróżkę to nie może ona być zbyt ciasna. Oprócz tego dowiaduję się, że podobno przez pewien czas biegał swobodnie po terenie ośrodka ale gryzł inne psy więc czasowo dostał "karcer". Oho! Niezły gagatek - pomyślałem sobie. I to był pierwszy zimny prysznic, gdzie "walory" osobiste nie pasowały do obrazka. To ten nieszczęśnik? Takie niewiniątko na fotce? A w rzeczywistości okazał się zwykłym rozbójnikiem! W tym czasie wyprowadzanie idzie dalej "swoim" torem, poznajemy coraz to nowe osobniki. Jednak zagadkowy Lucek nie daje spokoju. W końcu, 13 sierpnia ( feralna liczba ) poprosiłem, aby mi go chociaż pokazano. A nie było to takie proste: Lucek "mieszkał" wtedy wraz z innymi psami w częściowo zadaszonym boksie połączonym z pomieszczeniem murowanym. Okazało się, że w czasie gdy inne psy przebywały na skrawku otwartej przestrzeni, Lucek w środku lata zadekował się w pomieszczeniu murowanym i praktycznie stamtąd nie wychodził. Widać był wówczas w stanie jakiejś głębokiej apatii. Już samo pokazanie Lucka nastręczało pewne trudności, bo on siedział w środku jakby był do tego zaprogramowany, nie chciał wychodzić do części zewnętrznej, nawet żeby się choć trochę przewietrzyć - trzeba go było do tego wyciągać "na siłę". Poza tym on podobno słabo słyszy i mało reaguje (!). Gdy go w końcu zobaczyłem w skąpym świetle ( pod zadaszeniem ), doznałem kolejnego szoku - drugi zimny prysznic. Może to była kwestia oświetlenia, ale odniosłem wrażenie, że to jakby inny pies; ujrzałem niezgrabnego "nalanego" osobnika dla którego od razu przyszło mi do głowy określenie: "pokraczny wypasiony gangster". To tak w rzeczywistości wygląda ten "mój" filigranowy, sympatyczny Lucek? Tego dnia, widząc go oraz jego rezygnację - wręcz oporność, stwierdziłem, że na ten moment to wystarczy. Trzeba było się z tym „przespać”. Na szczęście później było już tylko lepiej.[/FONT] [FONT=Arial] [/FONT] [FONT=Arial] [/FONT] [FONT=Arial]cdn. RomanS [/FONT] Quote
Murka Posted December 20, 2011 Posted December 20, 2011 Melduję, że pazurki Luciastego obciachane :) Nie obyło się bez protestów ofiary, ale nie taki wilk straszny. Podziałaliśmy z wetem sprawdzonym sposobem "narączkowym", czyli bierze się psa na ręce, a wet ciacha. Trochę sobie ten Lucek waży i trochę protestował, ale tak mało groźnie :) Poszczekiwał tak trochę "bo wypadało" w rytm klikania obcinaka. Fajnie, że on prawie nie ma zębów ;) Po akcji dostał garść smakołyków :) Quote
Jagoda1 Posted December 21, 2011 Posted December 21, 2011 No to jesteś juz całkiem elegancki chłopak, Lucku:lol:. Kochany psiaczku, Święta będziesz miał inne, niz dotychczas:), w Wigilię na pewno sam to powiesz "Murce";). W Nowym Roku życzę ci z całego serca własnego człowieka, z którym spędzisz resztę swojego zywota. Quote
Bejotka Posted December 21, 2011 Posted December 21, 2011 Czekam niecierpliwie na odc. 2 opowieści Romana.... :bigcool: Quote
Ra_dunia Posted December 21, 2011 Author Posted December 21, 2011 co za wspaniała powieść się szykuje! Quote
RomanS Posted December 21, 2011 Posted December 21, 2011 [CENTER][CENTER][FONT=Arial] [/FONT][/CENTER][/CENTER] [CENTER][CENTER][B][FONT=Arial]dlaczego Lucek?[/FONT][/B][/CENTER][/CENTER] [CENTER][CENTER][B][FONT=Arial] [/FONT][/B][/CENTER][/CENTER] [CENTER][CENTER][B][FONT=Arial]odc. 2 – Pierwsze spacery albo niespodziewana zamiana ról.[/FONT][/B][/CENTER][/CENTER] [CENTER][CENTER][B][FONT=Arial] [/FONT][/B][/CENTER][/CENTER] [CENTER][CENTER][B][FONT=Arial] [/FONT][/B][/CENTER][/CENTER] [FONT=Arial] [/FONT] [FONT=Arial]20.08.2011 r. – wreszcie nadszedł ten pamiętny dzień gdy postanowiłem osobiście przewietrzyć Lucka i bliżej mu się przyjrzeć. W tym celu trzeba go było wydobyć z kazamatów w których się zabunkrował, co nie obyło się bez pomocy uczynnej wolontariuszki. Gdy już Lucka przejąłem, nakierowałem go na uczęszczaną ścieżkę leśną, gdzie królowała paleta rozmaitych zapachów a cała przyroda była w stanie rozkwitu, więc to powinny być zjawiska niezwykle ponętne dla psa. Jakże się myliłem! Lucek stąpał ciężko, wyraźnie się ociągał, widziałem, że ten spacer mu nie leży. Sprawiał wrażenie psa zmęczonego każdym kolejnym krokiem. Pomyślałem, że może ma jakąś swoją dolegliwość cielesną, podobnie jak niektóre inne psy ( wśród nich zdarzają się np. „sercowcy” ). Tak więc nasz leśny spacer skończył się niespodziewanie szybko, raptem po pół godzinie. Lucek zresztą o dziwo bardzo chętnie wrócił do ośrodka. Skierowałem się do wolontariuszki która mi go wydała i powiedziałem, że on już nie bardzo chce chodzić, więc może wyprowadzę jakiegoś innego psa, bo jeszcze trochę czasu mi zostało i szkoda go marnować. Wtedy Pani Ania ze współczuciem stwierdziła, że „on jest taki biedny” i poradziła aby jeszcze z nim chociaż trochę posiedzieć „na terenie”, przytulić, pogłaskać, itp., czyli pobyć okazując nieco uczucia. Tak też zrobiłem. Ale Lucek okazał się odporny na moje „głaski”, wprawdzie mu nie przeszkadzały, ale też nie wykazywał dla nich jakiegoś szczególnego entuzjazmu – było to dla niego jakby obojętne. To mnie zadziwiło; psy ze schroniska często wręcz histerycznie reagują na najdrobniejsze przejawy okazywanej im czułości. Ale nie Lucek – on wykazywał stoicki dystans do tych spraw. Może dlatego, że jeszcze się nie poznaliśmy, a może po prostu wolał pieszczoty od pań ( czemu się specjalnie nie dziwię ). Jednak mnie zaskoczył, spodobało mi się, że ma swój odmienny charakter. Jego wygląd też mnie nie raził; nawet trudno było mi uwierzyć, że to ten sam osobnik, którego oglądałem zaledwie tydzień temu. Bo ten obecny był całkiem miły i mimo nieco marsowej miny prezentował się zupełnie przyzwoicie. Aż w końcu ruszył na przechadzkę a ja ( na smyczy ) oczywiście za nim. I ten nieruchliwy Lucek, dostojnie stąpając, oprowadził mnie drogą wewnętrzną po całym ośrodku, zaglądając przy okazji w różne poboczne, widocznie znajome mu zakamarki. Tak, jakby chciał powiedzieć: „Patrz panku, to mój teren. A ty jesteś tu tylko gościem!” W taki oto właśnie sposób po raz pierwszy w tym przybytku to nie ja wyprowadzałem psa na spacer lecz to pies mnie wyprowadził! Następne przechadzki wykonywaliśmy już w innym kierunku – drogą dojazdową do ośrodka ( wzdłuż działek ), ku czemu Lucek bardzo chętnie się skłaniał. W drodze głośno zagadywałem go nie oglądając się na to, że może mnie nie słyszeć lub słyszeć bardzo słabo ( to jego przypadłość ). Opowiadałem mu o mijanych przestrzeniach, zachwalałem jego przymioty i odmieniałem na różne sposoby jego szlachetne imię ( Lucek, Lucuś, Lucjan, Gajusz Lucjusz, ... itp.), choć później przekonałem się, że w niektórych wypadkach chyba bardziej właściwe byłoby: Lucyfer. Tajemnica pociągu Lucka do tej trasy dosyć szybko się wyjaśniła. On samozwańczo obwołał się rewizorem-degustatorem zawartości kocich misek, wystawianych wzdłuż drogi, poza ogrodzeniem działek. Na tym tle dochodziło zresztą do scysji podczas mijania działek a zwłaszcza przy powrotach ze spacerów. Raz poważnie mnie wystraszył – wparował na skarpę obok działek i zaczął wyjadać coś z gleby. Ziemia w tym miejscu, porośnięta trawą, usłana była spadłymi z drzewek mirabelkami a ja początkowo nic innego nie mogłem na niej dojrzeć. Zdziwiłem się, że pies zjada mirabelki i to dosyć intensywnie; dopiero po pewnym czasie zorientowałem się, że to jest coś innego, jednak bez okularów nie mogłem się temu dokładnie przyjrzeć. Było to coś małego, białego, miękkiego i półprzezroczystego, coś jakby małe ślimaczki, lub co gorzej – jakieś grzybki, a jeśli halucynogenne? No tak! – pomyślałem sobie – Ten pies jeszcze mi się zatruje! A na dodatek jak ja będę wyglądał? Bo przecież jako jego opiekun byłem za niego odpowiedzialny. A jeśli to psychotropowe grzybki i Lucek się naćpa, to jak wrócimy do Schroniska?: pijany pies będzie prowadził swojego „pana” – i to w dodatku ( o zgrozo ! ) trzeźwego? Szybko odciągnąłem go od tego miejsca, chociaż oczywiście on zdążył już się trochę „nachapać” ( Lucek mógłby być żywą reklamą odkurzaczy ). Na szczęście moje obawy nie sprawdziły się. Potem domyśliłem się, że to coś to pewnie był rozgotowany makaron, wysypany dla wałęsających się kotów. Na pierwsze spacery zabierałem Lucka w odstępach dwutygodniowych, zamierzałem przyzwyczajać go do siebie stopniowo. Poza tym nie chciałem nikogo z pensjonariuszy ośrodka znacząco wyróżniać, żeby innym nie było przykro. W dni „Luckowe” inne klatki też były otwierane i inne „paszcze” również były z nich wybierane. Nigdy też nie stosowałem wybiórczo jakiegoś specjalnego dokarmiania swojego ulubieńca. Początkowo, gdy Lucek jeszcze samotnie „okopywał się” w swoim pomieszczeniu, zabierałem go „w pojedynkę”, potem, gdy był już w większej zagrodzie, chadzał ze mną zawsze w jakimś psim towarzystwie. W tym okresie prawdziwe kłopoty zaczynały się przy powrotach ze spacerów. Prawdopodobnie Lucek jeszcze miał w pamięci resztki jedzenia wystawiane kotom obok drogi. Już na widok bramy Schroniska potrafił stanąć i zaprzeć się. Przechylał głowę i wzrokiem zdawał się pytać: Czy nie lepiej wrócić jeszcze na trasę? W końcu, choć niechętnie, dawał się stopniowo podprowadzić w rejon „zakwaterowania”, gdzie stawiał już zdecydowany opór i patrzył, jak to on potrafi – z wielkim wyrzutem. A ponieważ z wiadomych względów musiał nosić poluzowaną obrożę, niespodziewanie, sprytnym ruchem głowy wyzuwał się z niej i natychmiast pędził w kierunku bramy ośrodka. Na szczęście nie jest zbyt szybki, więc stosunkowo łatwo dawało się go jeszcze ucapić i ponownie „przybrać”. Największy problem pojawiał się przy próbach brania Lucka na ręce aby go wnieść do jego „mieszkania”. Innej rady nie było. Ale on wtedy kąsał, broniąc się przed taką perspektywą. Widać było, że nie robi tego złośliwie, lecz tylko „w obronie własnej”. Czy mocno? Nie wiem. Mnie kłapnął niezbyt mocno ale po minach niektórych osób przywołanych do pomocy widziałem, że czują respekt. Doświadczone wolontariuszki miały jednak na to praktyczny sposób. Lucek wyprowadzany był na elastycznej smyczy taśmowej. Wystarczyło zawinąć ją wokół pyka, szybko wnieść Lucka do boksu i wtedy uwolnić. Na ten moment stawał się on „ubezpaszczowiony”, więc nie mógł kąsać. Lucek nie protestował, godnie to znosił i był spokojny również po oswobodzeniu – tak, jakby nic się nie stało. Te niedogodności oczywiście komplikowały mi tok wyprowadzania innych psów ale nie miałem o to do Lucka pretensji. Dla mnie to było nawet sympatyczne: taka osobnicza niezależność.[/FONT] [FONT=Arial] [/FONT] [FONT=Arial] [/FONT] [FONT=Arial]cdn. RomanS[/FONT] Quote
Ra_dunia Posted December 22, 2011 Author Posted December 22, 2011 Czytam te relacje niczym świetną książkę. Cudowny dar opowiadania :) Nie dziwię się Luckowi, że nie chciał wracać do schroniska - żaden pies tego nie chce... Quote
Murka Posted December 22, 2011 Posted December 22, 2011 Z tym odkurzaczem to bardzo celna uwaga ;) Chciałam Wam na Święta zrobić fotkę Lucka na sianku, ale nijak się nie da. Na początku musiałam Lucka dosłownie budzić, czasem aż pogłaskać, dotknąć, bo nie ruszył się nawet na najgłośniejsze dźwięki. A teraz choćbym nie wiem jak się skradała do stodoły, to zanim otworzę wrota, to Lucek już dziarsko wybiega z dziury w drzwiach. Wszystko dlatego, że znalazłam na Lucka sposób, aby skłonić go do pójścia za mną, także do wejścia do boksu bez żadnych problemów. Sposób jest banalny: coś zjadliwego w ręku :) I on chyba czuwa w tej stodole, bo wie, że po niego przyjdę. Wówczas jakimś cudem odzyskuje słuch, bo wypada ze stodoły zanim mnie zobaczy... A tu turbo - Lucek. Tylko jeszcze nie wyczesany, bo nie zdążyłam. [IMG]http://img824.imageshack.us/img824/3908/lucek.jpg[/IMG] Możecie wierzyć lub nie, ale on tak pędzi w stronę boksu. Pędzi przodem, wie, że tam dostanie coś dobrego :) Przy okazji rozliczenie: [B]Pozostałość po Ronaldzie wynosiła -49 zł Wpłaty:[/B] 50 zł corgomaniacy 50 zł Ra_dunia 50 zł Gucio 60 zł Makumba 30 zł Monika z Wrocławia 90 zł Monika z Wrocławia 1808,91 zł Magdalena Z. 110 zł Trzy_koty 20 zł Makumba 30 zł Dżoanka [B]Razem: 2299,91 zł[/B] [B]Koszty[/B]: 300 zł hotelowanie 200 zł transport do Warszawy (odbiór Lucka) [B]Razem: 500 zł[/B] 2299,91 zł - 500 zł = 1799,91 zł [COLOR=red][B]Stan konta na 20 grudnia wynosi +1799,91 zł.[/B][/COLOR] Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.