Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

[quote name='moon_light']Ja ostatnio spotykam mądrych właścicieli dzieci na swojej drodze.
Ide ulicą z Fi na smyczy, przechodzi dzieciak z mamą. Dziecko na widok psa
D: "aaaaa maaaamooo"
M: "czego jęczysz?" :p[/quote]
Podoba mi się :eviltong:

Mój ma zawsze kaganiec na mordzie, nie chcę mieć niepotrzebnych problemów później. Ale usłyszałam niezły komentarz w Sylwestra... jacyś znajomi znajomych itd. rodziców TZ przyjechali na Mazury. Facet dowiedział się że mój pies ugryzł brata TZ (ze strachu-wsadził łapę do niego do bagażnika). Stwierdził że jak pies ugryzł swojego to jest do odstrzału... Raz to wytrzymałam, ale facet się zawziął, stał obok i cały czas gderał że pies do uśpienia bo ugryzł swojego (jakiego swojego, przecież z nim nie mieszka..). Myślałam że go rozniosę :angryy: Zaczął podłazić, pies warczał, on gadał że taki odważny, żeby zaraz nie pływał w rzeczce.. Powiedziałam mu, żeby uważał bo sam zaraz będzie pływać jak mu się coś nie podoba.. Uspokoił się jak zdjęłam Nerowi kaganiec, dziwnie cichy się zrobił..

  • Replies 10k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

Ja juz na taki komentarz bym tego goscia w tej rzece utopila:angryy:
Ja mam spaniela i powiem wam ze on by zalizal na smierc chyba wszystko co sie rusza a niektore dzieci jak mijamy na ulicy to sie go zwyczajnie boja:cool1:
Nie wiem,to chyba wina rodzicow ze dziecko nie wie jak sie zachowac do psa:cool1:

Posted

[quote name='Cockermaniaczka']Ja juz na taki komentarz bym tego goscia w tej rzece utopila:angryy:
Ja mam spaniela i powiem wam ze on by zalizal na smierc chyba wszystko co sie rusza a niektore dzieci jak mijamy na ulicy to sie go zwyczajnie boja:cool1:
Nie wiem,to chyba wina rodzicow ze dziecko nie wie jak sie zachowac do psa:cool1:[/quote]
To był dopiero początek 'imprezy', ale po jakiejś godzinie jak już sobie trochę popili pokazali swoje buractwo, samo wylazło ;) Później drugi pies poszedł już spać, Nero chodził bez smyczy i kagańca, więc za dużo powiedzieć nie mogli :lol:
Mój akurat nie jest maskotką, za 'swoich' uważa tylko tych z którymi mieszka, reszta się nie liczy. Niektóre dzieci mają to do siebie że boją się psów, wychowywane w domach bez zwierząt, ja byłam rzucona w wieku 4-5 lat na głęboką wodę i musiałam zaprzyjaźnić się z owczarkiem kaukaskim znajomych moich rodziców :eviltong:

Posted

baster to moj pierwszy pies wiec od poczatku mnie uczyli ze maly pies niegryzie i wogole a do wszystkich zawsze trzeba miec dystans obcych i nie glaskac ..wychowywalam sie z ppudlem i bokserka wujka ktory wtedy z nami mieszkal wiec od dzieciaka psow sie nie balam ale do obcych nie podchodzilam ;)

Posted

[B]UWAGA![/B]
OŚWiADCZENIE:angryy::

Od jutra w poznańskim lasku marcelińskim będzie kursować 'wariatka' (zaraz się dowiem, że takową jestem - trudno) 'uzbrojona' w gaz pieprzowy i paralizator:mad:
Każdy pies, pozbawiony kontroli opiekuna, który podleci z zębami na wierzchu do mnie i mojego psa zostanie potraktowany najpierw gazem, a jeśli to go nie odstraszy - paralizatorem. Informuję, że będę 'razić' prądem tak długo aż pies nie padnie!!!

LUDZIE JA SIĘ BOJĘ JAK JASNA CHOLERA!!!

Wczoraj dopadł/a - nie znam płci psa - nas wilczak: dochodziłam z młodym do leśnej 'krzyżówki', więc jak zwykle przywołałam psa do siebie i przypięłam smycz; wychodzimy na jedną z GŁÓWNYCH ścieżek i moim oczom ukazuje się Pani z 3 wilczakami - psy zaczęły szaleć, kobieta ledwo je utrzymuje, a nagle jeden (nie był nawet na smyczy!!!:angryy:)z jazgotem i zębami na zewnątrz wyrywa w naszą stronę... miałam serce w gardle...

Posted

schowałam młodego za sobą, dobrze, że go 'wcięło' ze zdziwienia, bo on teraz bohater się zrobił:shake: i z kolei ja z rykiem desperacji i wściekłości na psa; nie wiem czy pies łaskawie zareagował na krzyki swojej Pani czy może moja histeria też zrobiła swoje - w każdym razie pies zawrócił, a ja zwiałam z młodym w alejkę, z której wyszliśmy.
Wolę nie myśleć, co by się stało, gdyby mój pies i tamtem się spięły - sama musiałąbym je rozdzielać, bo przecież ta kobieta nie miała kontroli nad ŻADNYM ze swoich psów; co by było gdyby tamte się jej wyrwały?!:angryy: zeżarłyby nas żywcem!!!:mad: samonakręcająca się sfora!!!
Kobieta doszła do krzyżówki i krzyczy do mnie: 'Czy coś się stało?!' ludzie!!! no nic się nie stało przecież, nie?!:angryy::mad:

A dziś: mamy w lasku sarenki:p młody na smyczy, looknął między drzewka i się zapatrzył - na sarenki właśnie. Myślę - fajnie, niech się 'otrzaska', że zwierzątka, że zaraz zwieją a gonić nie wolno. Coś im się nie spieszyło;)więc sobie stoimy jak 2 głupki na ścieżce.

Posted

Nagle sarenki się spłoszyły i myk w lasek; młody się zjeżył, szczeknął 2razy - ja: 'zostaw', ale nie na sarenki ta reakcja była:angryy: tylko na coś białego, bulowatego przedzierającego się przez chaszcze prosto na nas!:mad: bez kagańca!zero opiekuna na widoku! wczoraj było serce w gardle, dziś miękko mi się w kolanach zrobiło, bo z takim psem w żaden sposób bym sobie nie poradziła:shake: więc drę się w las: 'człowieku! odwołaj psa! szybko! bo będzie tragedia!' i znów psa za siebie, i znów śmierć w oczach; dzięki bogu pies chyba zareagował na wołanie(piszę 'chyba', bo ja nie słyszałam) i zawrócił jakieś 10!!!metrów przed nami:angryy:

CZY JA PRZESADZAM? CZY LUDZIE SĄ KOMPLETNIE POZBAWIENI WYOBRAZNI?!

Posted

[quote name='psiara1996']ten paralizator to przesada , nie wina psa a wlaściciela (a zwierzę cierpi ) najlepiej gaz pieprzowy kilka razy albo (ewentualnie ) dać z kopa (leprze to niż porażenie prądem)[/QUOTE]

Paralizator nie ma ładunku 220v. czasem nawet i gaz nie pomaga, kop również. Paralizator to zapewne ostateczność.
Mało mnie interesuje cierpienie tego psa - interesuje mnie życie i zdrowie moje i mojego psa.

Posted

A na pewno Twój pies podjał by wyzwanie rzucone przez potencjalnego "agresora"? Bo wydaje mi sie, że psiakom nie na smyczy i w bez kagańców łatwiej sie dogadać - sygnały uspokajające itp. Chyba, że Twój psiak jest dominantem... No nic, to takie moje skromne zdanie :roll:

Posted

[quote name='WŁADCZYNI']Paralizator nie ma ładunku 220v. czasem nawet i gaz nie pomaga, kop również. Paralizator to zapewne ostateczność.
Mało mnie interesuje cierpienie tego psa - interesuje mnie życie i zdrowie moje i mojego psa.[/QUOTE]
100% zgodności z moimi poglądami!

[B]kelpie0[/B] - jakie dogadanie?? jak coś 'pędzi' w naszym kierunku z obnażonymi kłami, to raczej nie chce 'się bawić'...

a teksty: 'właściciel jest winny; bieeedny pies...' :angryy:ludzie! to JA jestem atakowana! mam się przejmować obcym agresorem, czy ratować siebie i swojego psa?!

Posted

[quote name='kelpie0']A na pewno Twój pies podjał by wyzwanie rzucone przez potencjalnego "agresora"? Bo wydaje mi sie, że psiakom nie na smyczy i w bez kagańców łatwiej sie dogadać - sygnały uspokajające itp. Chyba, że Twój psiak jest dominantem... No nic, to takie moje skromne zdanie :roll:[/quote]
Mój na smyczy od razu się przygotowuje do ataku na pędzącego psa - w obronie. Mój warknie, tamten odwarknie, zaczną warczeć w obronie i się zepną. Dwa psy zostawione bez właściciela nie zepną się tak mocno..
Paralizator na psa...? Chyba że ma się wiedzę na temat jego używania, wolałabym przenieść agresję na właściciela... Bo to jego wina

Posted

Poinstruowana zostanę przez fachowca; oczywiście - to ostateczność! ale NIE ZAMIERZAM PATRZEĆ JAK JAKIŚ PIES ROBI KRZYWDĘ MOJEMU!

a przerzucenie złości na właściciela - jak najbardziej, tyle tylko, że w takich sytuacjach ów właściciela albo nie ma:angryy: albo nie ma kontroli nad swoim psem; to co? mam grzecznie szukać/iść do szanownego Pańcia/Pańci i prosić o reakcję, a w tym czasie mój pies będzie walczył o życie?!:angryy:

Posted

To normalne że nikt nie będzie stał bezczynnie i patrzył jak inny pies zagryza naszego. Ale później właścicielowi był nie popuściła i napisała pozew..

Posted

Rozumiem, rozumiem, tylko wcześniej nie było mowy o obnażonych kłach... Dlatego moja reakcja była taka, a nie inna...

Gdy jakiś pies biegnie w stronę mojego zwracam uwagę na to, czy on:
- Pędzi po lini prostej, czy delkiatnym łukiem
- Ma obnazone zęby, czy np. odwrócona głowę
- Nie zatrzymuje się, czy siada np. 10 metrów przed moim
- Czy widzę opiekuna tego psa...

Tak ja to robię...

Ty niestety nie opisałaś całości, ale wg. mnie większość psów potrafi sie ze sobą dogadać, one nie są nieme...

Posted

[quote name='kelpie0']Rozumiem, rozumiem, tylko wcześniej nie było mowy o obnażonych kłach... Dlatego moja reakcja była taka, a nie inna...

Gdy jakiś pies biegnie w stronę mojego zwracam uwagę na to, czy on:
- Pędzi po lini prostej, czy delkiatnym łukiem
- Ma obnazone zęby, czy np. odwrócona głowę
- Nie zatrzymuje się, czy siada np. 10 metrów przed moim
- Czy widzę opiekuna tego psa...

Tak ja to robię...

Ty niestety nie opisałaś całości, ale wg. mnie większość psów potrafi sie ze sobą dogadać, one nie są nieme...[/QUOTE]

Opisanie tych 2sytuacji w drobnych szczegółach zajęłoby prawdopodobnie nie 3 a 30postów;)
Od 8lat mam 'oczy-na-około-głowy' podczas spaceru z psem - przy Cezarze(*) żeby chronić innych przed nim, przy Ciapatym żeby nie dopuścić do 'spięcia', które może się fatalnie odbić na jego psychice, nie wspominając o ewentualnych 'krwawych' konsekwencjach. Tak więc: naprawdę WIDZĘ wszystko, co się dzieje w zasięgu mojego wzroku(a ten, odpukać, mam bardzo dobry) i ZAWSZE staram się minimalizować jakiekolwiek ryzyko, które mogłoby dotyczyć mnie i mojego psa. I odróżniam CSy od 'zaraz będzie jatka'.

Wilczak dopadł nas w pełnym pędzie z jazgotem, warkotem i zębami na wierzchu - zero 'pokojowych' zamiarów.
Bulowaty leciał w lini prostej, przez chaszcze; właściciela BRAK.

Naprawdę wydaje mi się, że sytuacje oceniłam prawidłowo - jako zagrażające mojemu i mojego psa bezpieczeństwu, a w przypadku ewentualnego starcia - życiu.
W świetle obowiązujących regulacji prawnych pies jest tzw. rzeczą ruchomą, moją własnością. Mam prawo takiej własności bronić poświęcając dobro tej samej wartości - tutaj ewentualnie drugiego, obcego psa. Nie wspominam już o związku emocjonalnym, uczuciach itd. jakimi darzymy nasze futrzaki, bo tego w żadne ramki ująć się nie da.
Chyba nikt z nas tu obecnych nie poświęciłby swojego psa dla 'dobra' innego??

Posted

[B]kelpie0[/B] ale proszę, napisz: jak? ja chętnie dyskutuję, bez personalnych wycieczek. Staram się zawsze, w miarę możliwości oczywiście;), poznać zdanie, opinie innych. Nie broniłabyś się?

Posted

Hmmm...

Trudno mi ocenić tą sytuację, ja tam nie byłam, ale ja postapiłabym nieco inaczej:

-Komenda do mojego psa - "Siad" (ew. w wypadku "dużej" agresywności obcego psa - "Waruj").
- Zazwyczaj obcy pies robi się zdezorientowany (coś typu "Co się dzieje, przecież on powinien stć (postawa gotowości), powinien przyjąć postawę bojową...).
- Łapię w tym czasie kontakt wzrokowy z właścicielem i proszę o odwołanie psa.

- Jeśli pies nie reaguje Edka idzie za mnie, al ja odwracam się tyłem do psa. To już zazwyczaj działa, na pewno później odchodzimy nie odwracając się...

Ja tak to robię, nie zamierzam bać się obcych psów... :oops:

Ufam Edce i wiem, że ona mi też.

Gorzej jest na poczatku - pies nie zawsze Cię słucha ale ja już zawsze jak są psy (lub możemy je spotkać) mam dobrą kiełbaskę i... pomaga...

Takie moa opinia, mogę się mylić, może jeszcze nie trafiłam na bardzo agresywnego psa :oops:

Ale Eda dla kiełbasy zrobi wszystko ;)

Posted

Mój też łakomczuch:razz:
Ale trudno wydawać komendy psu, kiedy barykaduje się go przed zębami innego, prawda?
Takie opcje stosuję przy mijaniu innych psiarzy, kiedy ich psy są na smyczy/bez, ale nie wykazują zainteresowania moim. Młody jest uczony siadania przy lewej - odwracam jego uwagę i koncentruję na sobie, i ruszamy jak loodek z psem nas miną.
Nie odstawiam histerii jeśli jakiś pies podbiega w radosnych podskokach, względnie leeeci i nagle przywarowuje w odległości powiedzmy 10metrów - a ja WIDZĘ właściciela. Ale nie zapominajmy, że to są TYLKO psy i NIGDY nie możemy być pewni, jak się zachowają.
Moje zdanie? Właścielu 4łapego! Jeśli nie panujesz nad swoim psem - prowadź go na uwięzi dla jego, Twojego i mojego bezpieczeństwa. Bo ja BĘDĘ się bronić.

Posted

Nie da się przewidzieć zachowania psa w 100%, ja miałam spotkanie z rodowodowym ONkiem, po szkoleniach, karnym itp itd, a podczas spaceru z właścicielem wybiegł z lasu na drogę którą jechałam rowerem i pogryzł mnie po nodze. Właściciele nawet nic nie zauważyli, gwizdnęli na psa i wrócił do nich. Później nie mogli uwierzyć że to ich piesek.. a mi noga prawie nadawała się do szycia.
Są nagłe ataki, psy nieprawidłowo socjalizowane nie odczytują dobrze sygnałów i znaków, atakują bez uprzedzenia.
Najlepsza sytuacja jest taka w której psy są oddalone od właścicieli, nie walczą wtedy tak zażarcie, obecność właściciela wzmaga agresję i obronę.

Posted

Juliusz(ka) - trudno mi ocenić twoje postępowanie, ponieważ nas nigdy nie napadł obcy pies z kłami na wieszchu bez właściciela. Ten paralizator trochę mnie przeraził, jedynie wierzę że doskonale rozróżniasz zamiary 'napastnika' i nie jesteś przewrażliwiona na punkcie innych psów... Mam nadzieje że nie będzie okazji do użycia tych narzędzi obrony.

Posted

Ja ją rozumie bo na nas już wyskoczył z zębami pies (udało mi się zabrać szybko Moli na ręce, 2 sekundy przed atakiem i to nie był bynajmniej oznak radości ze strony tamtego psa, ja sukę na ręce a pies z zębami na mnie :shake:, właściciela oczywiście ani widu a ni słychu :angryy: do tego czas cieczek więc psy rozjuczone) Ja jakbym miała wybierać mój pies (5kg tchórza która się nie obroni bo nie potrafi, nigdy nie słyszałam żeby warkła) a 20 kg pies bez opieki, którego nie mogę odpędzić ani noga ani niczym innym to nie zawahałabym sie użyć paralizatora, chociaż bardziej jestem za użyciem gazu, ale nie zawsze w takim szoku można w psa wycelować, a życia Moli bym nie ryzykowała

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...