*Monia* Posted September 16, 2008 Posted September 16, 2008 Ja zawsze daję szansę poprawy ludziom ;). Pies zaniedbany nie jest, więc to jest tylko kwestia tego nie poznania psa no i szczekania cały czas. Pani trochę samotna jest, więc towarzystwa jej brakowało. Może trochę niedowidzi :roll:. Sąsiadów z obu stron powinnaś mi współczuć :razz:, ale ciocia już trochę zreformowana została po tym jak jej sunia zaginęła i odbierałyśmy ją ze schronu po tygodniu od zawieruszenia się.
NATKA Posted September 16, 2008 Posted September 16, 2008 Monia jeśli chodzi o mnie to uważam że żeby doszło do tragedii to pies nie musi być głodzony czy maltretowany, tu chodzi o to że pies jest nie wychowany a do tego bez nadzoru - w końcu sama napisałaś że walęsa się, szczeka a sąsiadka starsza kobieta nie radzi sobie z nim - a taki pies stanowi zagrożenie, może komuś zrobić krzywdę, sama masz mamę która boi się psów więc powinnaś bardziej rozumieć sytuacje. A pisanie że komuś należy się szansa- oki wszystko to fajne tylko że do czasu, bo gdyby ten pies wyrządził krzywdę tobie czy twojej mamie to już by w tobie takiego optymizmu nie było. Dlatego jestem za tym żeby osoby nieodpowiedzialne nie mogły posiadać psa i może do dosyć restrykcyjne ale napewno zaoszczędziło by wiele tragedii zarówno psiakom jak i ludziom ;)
*Monia* Posted September 16, 2008 Posted September 16, 2008 Racja, kontroli pani nad nim nie ma. Ten przypadek ze szwendaniem się po ulicy był jednorazowy i pani kilka słów powiedziałam ;). Ciocia z wujkiem swojej suni zaczeli pilnować i poprawili ogrodzenie :multi:, suczka już nie wychodzi (opisywałam wszystko tydzień temu na innym wątku). Psów notorycznie chodzących po okolicy jest kilka i nikt nic nie robi, żeby nie wychodziły- nie stwarzają zagrożenia i nawet moja mama panikara mówi że się ich nie boi bo jej w drogę nie wchodzą. Był czas, że kaukazka biegała po ulicy i denerwowała Sabę (suńkę cioci) biegając wzdłuż płotu. Raz wlazła na posesję do niej i się pogryzły, wujek z kijem od szczotki musiał interweniować. Od tamtej pory tamta jest już w kojcu i nie widziałam jej wałęsającej się. Jak się chce to się wszystko da zrobić :razz:.
Martens Posted September 16, 2008 Posted September 16, 2008 [quote name='*Monia*']Przy Sabie to najgorsze problemy były ze starszymi paniami, które dochodząc do rogu posesji, gdzie był stos cegieł, zaczynały wymachiwać lachami swoimi :-o myśląc że nikt nie widzi :angryy:. Nie wiem po cóż tym babciom były takie atrakcje.[/QUOTE] Nie wiem czy dobre miejsce, ale widziałam dziś ciekawą sytuację. Za płotem baba grzebie w ogródku i biega pies. Coś jak wilczarz irlandzki, kremowy, tylko bez ogona i jakiś taki potężny :) Chodnikiem idzie starsza kobitka. Pies ujada na nią zza ogrodzenia. Skakał tak wysoko, że przednie łapy i łeb miał dobrze nad siatką, na wysokości twarzy tej kobiety. A ona;;; w śmiech i zaczęła mu machać przed pyskiem parasolką... Nie wiem, czy to atak głupoty na starość, czy taka odważna... Ten pies miał pysk może z 30 cm od jej twarzy. Gdyby naprawdę chciał, to by się wydostał. Gdybym ja tam szła, zeszłabym chyba z chodnika. Pani psa zerwała sie z grządek, chwilę trwała korrida - próbowała odgonić psa od płotu a ten zmiatał i pędził tam od początku. W końcu wzięła jakiś kawał przęsła od płotu, taką ramę z siatką, i przywaliła psu parę razy :razz: Byłam po drugiej stronie ulicy i z psem, a bałam się, że tamten się wydostanie, bo coś bym powiedziała i jednej i drugiej (właścicielce też, że taki płotek to dla spanielka, a nie takiego psiska) - no ale przedstawienie było niezłe. Miałam oczy na szypułkach dosłownie.
dog_master Posted September 16, 2008 Posted September 16, 2008 Ehh... To ja zawsze wracajac po zmroku mam 2 drogi do domu: jedna, gdzie napadaja :/, druga, gdzie za niska, cienka siatka szalaje pies w typie hovawarda... :/
Saite Posted September 17, 2008 Posted September 17, 2008 Wychodzę z założenia, że jeśli dana posesja nie jest zabezpieczona wystarczająco przed wydostaniem się psa, szczególnie zachowującego się agresywnie, broniącego, bądź ogrodzenie jest za niskie i pies swobodnie może chwycić nad nim lub przez nie przechodnia, to należy takie sprawy zgłaszać, bo tak być nie może. Tak się to później kończy, że w końcu pies się wydostaje i nieszczęście gotowe, a wszyscy zaskoczeni, choć łatwo było taki scenariusz przewidzieć, zapobiec mu. Niestety niektórych właścicieli trzeba naprowadzać na właściwą drogę. Martens w swym ostatnim poście przytoczyła kolejny przypadek bicia psa publicznie. Już któryś raz czytam tu na forum o tym, że ktoś widział czyjeś "nietakie" zachowanie względem psa i chciał zareagować, ale coś tam mu to uniemożliwiło. Nie wiem jak można odpuszczać takie sytuacje... No, ale każdy postępuje wg. własnego sumienia.
jbk Posted September 17, 2008 Posted September 17, 2008 [quote name='Saite']Martens w swym ostatnim poście przytoczyła kolejny przypadek bicia psa publicznie. Już któryś raz czytam tu na forum o tym, że ktoś widział czyjeś "nietakie" zachowanie względem psa i chciał zareagować, ale coś tam mu to uniemożliwiło. Nie wiem jak można odpuszczać takie sytuacje... No, ale każdy postępuje wg. własnego sumienia.[/quote] Moja mama ostatnio zwróciła uwagę sąsiadowi, który regularnie wrzeszczy na psa i ciągnie go uniemożliwiając mu załatwienie się w spokoju. Szarpie go tak, że można się obawiać, że mu kark złamie.
Martens Posted September 17, 2008 Posted September 17, 2008 [B]Saite[/B], zgłosiłam przypadek, gdy za rozwaloną siatką, przechyloną, więc na wysokości może 70-80 cm szalał pies w typie dobermana. Do właścicieli należało pół domku i pół ogrodzenia. Płot na ich połowie był super, na tej drugiej rozpadał się i ich nie interesował. Szkoda tylko, że pies biegał po całości. Po moim zgłoszeniu płot został naprawiony poprzez... rzucenie sterty gałęzi, tak by pies nie mógł do niego dojść. Policja stwierdziła, że pies jest należycie zabezpieczony, co szczególnie mnie nie zdziwiło, bo właściciel jest członkiem rady miasta. Na zgłoszenie sytuacji, gdy siatka nie była umocowana do podmurówki i suka w typie asta wypychała ją głową i wystawiała łeb na chodnik, policja również orzekła, że pies jest zabezpieczony. Bo nie robił tego na widok ludzi, tylko na widok mojego psa. Więc jak myślicie, co usłyszę, gdy zadzwonię po raz trzeci i powiem że baba ma za niski płot? Zwłaszcza, że przez 2-3 lata chodzenia tamtędy odkąd jest ten pies, tylko ten raz zobaczyłam, jak wysoko on dosięga..? Wiem, że to nienajlepsze podejście, ale szczerze mówiąc nie mam już ochoty po raz kolejny się szarpać.
dog_master Posted September 17, 2008 Posted September 17, 2008 [quote name='Saite']Wychodzę z założenia, że jeśli dana posesja nie jest zabezpieczona wystarczająco przed wydostaniem się psa, szczególnie zachowującego się agresywnie, broniącego, bądź ogrodzenie jest za niskie i pies swobodnie może chwycić nad nim lub przez nie przechodnia, to należy takie sprawy zgłaszać, bo tak być nie może. Tak się to później kończy, że w końcu pies się wydostaje i nieszczęście gotowe, a wszyscy zaskoczeni, choć łatwo było taki scenariusz przewidzieć, zapobiec mu. Niestety niektórych właścicieli trzeba naprowadzać na właściwą drogę. Martens w swym ostatnim poście przytoczyła kolejny przypadek bicia psa publicznie. Już któryś raz czytam tu na forum o tym, że ktoś widział czyjeś "nietakie" zachowanie względem psa i chciał zareagować, ale coś tam mu to uniemożliwiło. Nie wiem jak można odpuszczać takie sytuacje... No, ale każdy postępuje wg. własnego sumienia.[/quote] U tych sasiadow niedaleko mnie nikt nie zainterweniuje, bo ogrodzenie przeciez jest... A to, ze sie siatka cala ugina gdy pies na nia 2 lapami naskoczy lub tez spokojnie ja przeskoczy...
Saite Posted September 17, 2008 Posted September 17, 2008 Wiecie, ja sobie doskonale zdaję sprawę, że te wszystkie działania kosztują "trochę" wysiłku i mimo to czasem interwencje nie skutkują w takim stopniu, jakiego się spodziewaliśmy. Wiem też jaki stosunek ma do tego typu spraw policja. Ale co robić, trzeba próbować takie rzeczy forsować, jak nie policja, to "wyżej" ze sprawą. Mam świadomość, że nikomu się nie chce wyciągać konsekwencji w stosunku do osób niewłaściwie zabezpieczających swoje posesje z psami, dopóki taki pies kogoś w wyniku takiego zaniedbania nie pogryzie/ugryzie. W ogóle dostrzegam takie podejście wielu osób, że jak pies nawet agresywny jeszcze nikogo nie ugryzł, to dlaczego ma być dopilnowywany, przecież DOWODU na to, że niebezpieczny nie ma.
dog_master Posted September 17, 2008 Posted September 17, 2008 To moze sie podzielisz swoim doswiadczeniem, powiesz, do kogo uderzac, co mowic, co pisac, gdzie, do kogo...? Bo ja np. nie wiem.
Vectra Posted September 17, 2008 Posted September 17, 2008 Ale z tego co wiem , to jest ustawowy obowiązek aby tak zabezpieczyć posesję na której przybywa pies , by ten nie mógł wyjść ?? Mastrko , na policje do SM co mówić - prawdę ;)
Saite Posted September 17, 2008 Posted September 17, 2008 Dokładnie, w pierwszym rzędzie SM i policja, jest też prokuratura w najgorszym wypadku czy choćby przełożeni funkcjonariuszy, jeśli mamy zastrzeżenia do ich pracy w zgłoszonej kwestii. Niektórzy reagują po dostarczeniu im w formie pisemnej ostrzeżenia, bo są ludzie, którym się zwyczajnie z lenistwa nie chce np. uszczelnić własnego ogrodzenia, nikt się nie czepia to co tam. Wg. mnie na początek trzeba subtelnie po dobroci poinformować o możliwych skutkach prawnych. ;):diabloti:
magia Posted September 19, 2008 Posted September 19, 2008 U nas dawno nie działo się nic ciekawego aż do momentu kiedy mój TZ wracał z psami ze spaceru. Tak więc nasi mordercy jak zwykle na smyczy i w kagańcach. Cała trójka czeka sobie na windę na którą czeka też sąsiadka. Pani wsiada do windy i do mojego TZ "Ja z takimi psami jechać nie będę" na co mój TZ i tak wsiadł i powiedział że też płaci za tą windę i ma prawo nią jechać i że jak się jej nie podoba to niech idzie po schodach. Na co kobieta skoczyła do niego z rękami i bic go chciała. Tak więc sprzeczali się jakis czas, przyszli inni sąsiedzi którzy staneli po stronie mojego TZ i psów. Wyprosily ją z windy. Za godzinę do naszych drzwi zapytała policja :D bardzo mili panowie spisali wersje mojego Grzeska bo tamta Pani jakaś dziwna była według nich :). Hehe ogólnie historia w telegraficznym skrócie. Bo dużo by tu jeszcze można pisać :D
jbk Posted September 19, 2008 Posted September 19, 2008 [quote name='magia']U nas dawno nie działo się nic ciekawego aż do momentu kiedy mój TZ wracał z psami ze spaceru. Tak więc nasi mordercy jak zwykle na smyczy i w kagańcach. Cała trójka czeka sobie na windę na którą czeka też sąsiadka. Pani wsiada do windy i do mojego TZ "Ja z takimi psami jechać nie będę" na co mój TZ i tak wsiadł i powiedział że też płaci za tą windę i ma prawo nią jechać i że jak się jej nie podoba to niech idzie po schodach. Na co kobieta skoczyła do niego z rękami i bic go chciała. Tak więc sprzeczali się jakis czas, przyszli inni sąsiedzi którzy staneli po stronie mojego TZ i psów. Wyprosily ją z windy. Za godzinę do naszych drzwi zapytała policja :D bardzo mili panowie spisali wersje mojego Grzeska bo tamta Pani jakaś dziwna była według nich :). Hehe ogólnie historia w telegraficznym skrócie. Bo dużo by tu jeszcze można pisać :D[/quote] Pewnie policjanci też psiarze :)
magia Posted September 19, 2008 Posted September 19, 2008 no właśnie całkiem spoko byli. Psy siedziały zamknięte w klatce siedziały cicho. Koło nóg łasił im się kot. Byli zaskoczeni że psy go nie gryzą :) Zapytali czy to para. Grzesiek odpowiedział że suka wysterylizowana co skomentowali "aaa to tak dla sportu" pytali czy atakowały Panią, oczywiście NIE a TZ dodał że one atakują tylko na komendę buehehehe no i poopowiadał o szkoleniach :)
*Monia* Posted September 19, 2008 Posted September 19, 2008 Taak, windowe akcje też przerabiałam z sąsiadami :shake:. Tylko dwie osoby mają coś do jazdy windą z nami, reszta nawet z dziećmi wchodzi. A jak wychodziłam ostatnio z klatki i przytrzymałam babce drzwi to byłam nawet trochę zdziwiona, bo między psami bez żadnego ale przeszła :razz:. Na spacerze z Aresem za to facet jeden mnie wkurzył. Już kiedyś uciekałam przed jego psem, żeby Ares z niego sobie zabawki nie zrobił, ale tym razem piesek był szybszy niż ja. Ares akurat wracał z piłką jak zobaczyłam pędzącego na niego pieska, więc krzyknęłam "do mnie". Resiak swoim powolnym tempem wracał, za to piesek przybiegł mi do nogi. Starałam się odwrócić uwagę Aresa, ale widząc brak zainteresowania właściciela stwierdziłam, że to na nic bo psiak się nie chciał odczepić. Ares zaczął go ganiać z warkotem a pieskowi się to podobało. Ja przestałam reagować (wiedziałam że krzywda się akurat temu psu nie stanie) i dałam się im poganiać :cool3:. Właściciel w końcu tyłek ruszył, ale tylko stał w odległości. Złapałam Resiaka na smycz i kazałam panu odwołać psa, bo nie miałam zamiaru się szarpać. Podziałało i w końcu pies wylądował na smyczy a my mogliśmy się dalej bawić. Pan jeszcze chyba chciał sprawdzić czyt Ares ruszy na jego psa na smyczy bo przechodził bliziutko nas, ale się nie udało :lol:. Wkurzona byłam na początku strasznie, ale później stwierdziłam, że bez mojego wysiłku Aresik trochę ruchu zażył :evil_lol:. Może w końcu pan zrozumie, że my towarzystwa nie lubimy i dlatego nie lecę z Aresem do innych psów i psiarzy. Z Hexą owszem, zatrzymuję się na pogawędkę, ale małpa jest wtedy na smyczy, bo ulica za blisko.
Talia Posted September 19, 2008 Posted September 19, 2008 [quote name='magia']U nas dawno nie działo się nic ciekawego aż do momentu kiedy mój TZ wracał z psami ze spaceru. Tak więc nasi mordercy jak zwykle na smyczy i w kagańcach. Cała trójka czeka sobie na windę na którą czeka też sąsiadka. Pani wsiada do windy i do mojego TZ "Ja z takimi psami jechać nie będę" na co mój TZ i tak wsiadł i powiedział że też płaci za tą windę i ma prawo nią jechać i że jak się jej nie podoba to niech idzie po schodach. Na co kobieta skoczyła do niego z rękami i bic go chciała. Tak więc sprzeczali się jakis czas, przyszli inni sąsiedzi którzy staneli po stronie mojego TZ i psów. Wyprosily ją z windy. Za godzinę do naszych drzwi zapytała policja :D bardzo mili panowie spisali wersje mojego Grzeska bo tamta Pani jakaś dziwna była według nich :). Hehe ogólnie historia w telegraficznym skrócie. Bo dużo by tu jeszcze można pisać :D[/quote] Dobrze, ze ja nie mam windy ;) A jakie Ty masz pieski?
jbk Posted September 20, 2008 Posted September 20, 2008 [quote name='magia']Sukę pitbulla i psa amstaffa :D hahaha[/quote] O, to można się wystraszyć, jeśli ktoś psów nie zna :)
Luzia15 Posted September 21, 2008 Posted September 21, 2008 Mnie często denerwują ludzie, którzy idą ze swoim pit bullem i widzę, że pies z daleka szczerzy zębiska, to oni zamiast jakoś zrobić miejsce, żebym przeszła to idą rozwaleni środkiem chodnika. I nijak tu przejść. Muszę wtedy malucha wziąć na ręce. :angryy: Jestem wtedy naprawdę zła. Bo co. Oni myślą, że jak mają większego psa to im wszystko wolno? Oby się mylili...
bonsai_88 Posted September 21, 2008 Posted September 21, 2008 Wiesz.... mi to samo przeszkadza u właścicieli małych piesków - ich mały nic nie zrobi, więc ja swojego dużego mam pilnować [Birma wybitnie NIE LUBI jak jakiś maluch podgryza jej łapy]...
asiol Posted September 21, 2008 Posted September 21, 2008 A mnie za to wkurzają panienki z "jorczkami", które na widok innego psa swojego biorą od razu na rączki, bo idzie zły piesek. To jest żenada.
bonsai_88 Posted September 21, 2008 Posted September 21, 2008 Nie rozumiesz mnie :shake:.. jakbyś rozumiała to wiedziałabyś, że wzięcie psiaka na ręce nie jest dobrym pomysłem - obcy pies będzie się dziwił/zareaguje agresją, twój pies będzie bardziej zadziorny i pewniejszy siebie - może sprowokować atak... po za tym nie wiesz jak to jest szarpać się z wściekłym, bardzo silnym psem, bo jakaś mała cholera go zaatakowała :angryy:... W sumie już parę razy brałam Birmę na ręce :mad: [chwycić pod klatę i do góry, żeby nie miała się jak wyrwać] przez jorka sąsiadki, bo jak jest na ziemi to potrafi mnie przesunąć [nie przewrócić - dobrze trzymam się na nogach...]
Recommended Posts