Jump to content
Dogomania

Aresik


ARESIK_B

Recommended Posts

u mnie mineło już, dopiero 6 tygodni, samotności i tysięcy pytań, wielu godzin placzu, i zazdrości innym. Tak szajbus ja tez zazdrościłam i to bardzo, pytalam dlaczego Aresek, przecież nigdy nikomu nic zlego nie zrobił, zawsze otoczony miłościa i troskliwa opieką, zawsze jadł czyste (no prawie zawsze ;) czasmi coś dorwał i za całe skarby świata nie dał sobie tego wyjąć z buzi) zawsze pilnowany wypieszczony i wycałowany. dlaczego on tez zadawalam sobie pytanie czy to nie mógł być inny piesek. zdajhe sobie z tego sprawę choć dopiero teraz widzę jakie to było egoistyczne, dopieru tu na dogomanii zdałam sobie sprawę że dla kazdego z nas to jest ten jedyny i kochany psiak, któregoś razu na Akademi rolniczej to była jedna z pierwszych wizyt był pewien wilczur równiez mial chłoniaka, pamietam to jak wczoraj u Areska lekarz wtedy powieział że sa bardzo duże szanse, tamtym wlascicielom od razu powiedział ze jest kiepsko, tamten piesek od razu dostał chemię.... :-(
tak mi wstyd ...... cieszyłam sie wtedy ze to nie my że to nie nan nas padło że Aresik bedzie z nami jeszcze bardzo długo, teraz boli mnie to jaka byłam głupia jaka samolubna przecież to też była czyjaś miłość ci właściciele też walczyli, też chcieli....... a ja byłam gotowa złożyć wtedy za zdrowie Areska każdą ofiarę, gdybym tylko mogła to wzięłabym od niewgo wtedy ta chorobę, gdybym tylko mogła........
I jestem tu i teraz sama i też stoję pod sklepami zoologicznymi, raz odważyłam się wejść to bylo zbyt trudne, zobaczyłam legowisko takie jak miał Aresik i nie byłam w stanie powstrzymać łez, wybiegłam.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 647
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Uczymy się całe życie. Dziś także wstydzę się mojej zazdrości, mojego egoizmu, ale wówczas rozpacz przesłoniła mi zdrowy rozsądek. Tym bardziej, ze z natury nigdy nie byłam i nie jestem zazdrosna.
Tak jak powiedziałam twoje rany są bardzo świeże, pamiętam jak bardzo bolało na początku. Już o tym pisałam, że dopiero adopcja Balbinki dała mi porządnego kopa. Pies był po przejsciach, wylądowała po 4 dniach na opercaji, potem walka z przywleczonym ze schronu kaszlem kenelowym itp.Byłam tak pochłonięta znów obowiązkami, że pomalutku zaczęłam wychodzić z matni. Pewnie, że tęskniłam nadal, ale i kochałam ponownie. Dom przestał byc pusty, znów ma ktoś kogoś witać.
Wiesz, nawet przez myśl mi nie przeszło, że można po stracie swojego ukochanego psa pokochac drugiego? Wydawało mi się to niemożliwe.
Patrzyłam na tą trzęsącą, przerażoną, zaniedbaną bidę u mnie w mieszkaniu i się zastanawiałam "co teraz?". Boże, jaka ona była zagubiona. Wiesz kiedy mi serce pękało?
Nigdy o tym nikomu nie mówiłam. Cztery dni po adopcji Balbinkę mąż musiał zawieżć do szpitala. Czułam,że to ropomacicze, ale lekarze chcieli zrobić badania , upwenić się, bo oczywiście wzięli mnie za panikarę. Mąż założył szeleczki, zapiął smycz i wychodził z domu z Balbisią. Żebyś ty wiedziała, jak to maleństwo kwiliło, jak się zapierało łapkami o podłoże, wręcz się rozpłaszczyła, nie chciała wychodzić z domu. Może myślała, że znów traci dom, że wyląduje w zimnym boksie? Bidunia pod siebie siusiała ze strachu schodząc ze schodów. Patrzyła błagalnym wzrokiem, a ja nie potrafiłam jej wytłumaczyć, że przecież wróci. To co czułam wówczas jest niewyobrażalne.
Jakby to powiedzieć? Miałam w sercu żałobę po Psoni, świeże, niezagojone rany, które krwawiły coraz bardziej. Nie było lepiej choć niby powinno z upływem czasu. Ten palący ból złagodziła właśnie Balbinka. Pewnie, że boli, nadal, nawet bardzo, ale z takim bólem już da się żyć.
Nie zrozum mnie źle, bo nie namawiam cie do adopcji, Dzielę sie tylko z tobą swoimi przeżyciami. Ale wiem jedno, nie żałowałam ani przez moment adopcji drugiego pieszczocha.
Dla Aresika
[img]http://img382.imageshack.us/img382/5006/kerze8ik2.gif[/img]

Link to comment
Share on other sites

dzieki za dobre słowo, podziwiam Cię za odwagę. sa chwile że chciałabym żeby znowu ktoś był w domu zebym mogła kogoś tak kochać tak niewyobrazalną i nieskończoną miłością zupelnie czystą i nie dającą sie ogarnąć miłością. ale później przychodzą wyrzuty sumienia, boje się że to była by zdrada, wiem że to może dziwne. Boje się że mogłabym kochać mniej tego psiaka a to bylo by nie sprawiedliwe. Tak kocham mojego Areska, tak za nim tęsknię. Ciesze sie Twoim szczęściem, szczęsciem Balbinki, dobrze że są tacy ludzie jak Ty. Bardzo chcę sie przełamać ale na razie nie portafię, w związku z tym cieszę się razem z tobą i Balbinką

Link to comment
Share on other sites

Aresiku to już 43 dni odkąd odszedłeś, jak tu jest źle bez Ciebie, jak pusto, dom przestał być domem, stał się budynkiem do którego wszyscy wracamy. Gdybyś tu był pewnie bylibysmy na drugim spacerku wiesz pomimo że jest ponuro to nawet jest przyjemnie na dworze, wychodzę do ogródka i widzę Ciebie, każdy krzaczek, każda roślinka przypomina ciebie, wszystko tu było twoje wszystkiego trzeba było pilnować. Kto teraz pilnuje domu... nikt, siedzę sama patrzę na miejsca w których normalnie siedziałbyś lub spał ale byłbyś tu i teraz. Ktoś pukał do drzwi, nie wiem kto bo nie otworzyłam normalnie być szczekał wołałbyś mnie że ktoś do nas przyszedł, a teraz tylko słychać pukanie i ta przeraźliwa cisza , z nikąd nie biegniesz. Nie umiem sobie tego wszystkiego poukładać, jestem dorosłą osobą wiem co to śmierć i przemijanie, ale nigdy nie myślałam że Cię nie będzie, ciągle wydawało mi się że jeszcze mamy tyle czasu. A teraz siedzę i ryczę tyle razy mówiłam Ci że Cię kocham że kocham Cie bardziej niż życie, z łatwością wypowiadałam te deklaracje, a dzisiaj siedzę i się zastanawiam, czy na pewno wiedziałaeś jak bardzo cię kocham, że to wszytsko te nieprzyjemne wizyty na akademi Rolniczej, ta obrzydliwa chemia po której na pewno czułeś się koszmarnie, ale starałeś się nam tego nie pokazywać, że to wszystko to były próby ratowania Ci życia, sama w to nie wierzę bo jak mozna pomagać jednocześnie szkodząc, ale Aresku kochanie w przypadku nowotworów tak jest leczy się substancjami szkodliwymi, tylko że my to wiemy ale czy Ty odbierałeś to w taki sam sposób, Aresiku ale mam kryzys.. czuję się fatalnie... mam tylko nadzieję że wiedziałeś.... tak cię kocham!!!!!!!!!:-( :-( :-( :-( :-(

Link to comment
Share on other sites

Aresik wszystko wiedział.
Wiedział jak bardzo go kochasz, wiedział, że go leczysz, wiedział, że trzeba brać leki. One wiedzą o wiele więcej niż nam istotom dwunożnym się wydaje.
My mamy się za istoty rozumne i wszystkowiedzace, ale czy tak jest? To, że nasze psiaki nie potrafią mówić ludzkim głosem nie oznacza, że nie rozumieją, że nie wiedzą.
Przypomnij sobie wzorok Aresa podczas badań, czy podawaniu leków. Jestem gotowa sobie dać głowę uciąć, że patrztył na ciebie z ufnością i miłością. Swoim wzrokiem dawał ci znaki. Poddawal się tym zabiegom, ale robił to dla ciebie, bo ty tak chciałaś - on instynktownie wiedział, że zbliża się kres jego ziemskiej podróży. Odszedł do lepszego świata, gdzie jest pieknie, gdzie odzyskał zdrowie.Zakonczyło sie jego cierpienie tu, ale żyje nadal i to w dwóch miejscach. Jedno to twoje serce i twoja pamięć, drugie to TM - inny wymiar.
Jeżeli tam jest szczęśliwy, to czas przestać opłakiwać jego cierpienie Aresiku. Odzedł i jego ciałko przestało przechodzić katusze. Czy chciałabys, zeby wrócił i znów cierpiał?
Nie licz na to, ze uchroniłabyś go od chłonniaka.
Dawno temu, po śmierci mojego taty znajoma przyniosła mi książkę ( nie pamietam tytułu), która przeczytałam z zapratym techem. Opisywane były w niej między innymi przypadki kontaktu z duszami. Z niej właśnie dowiedziałam się, że śmierć naturalna ( wynik choroby, lub nagły zgon) jest wynikiem planu boskiego. Natomiast zejście śmiertelne spowodowane wypadkiem czy samobójstwem jest wynikiem wolnej woli człowieka. Wypadek i ofiara. Ofiara by żyła, gdyby wypadku nie spowodowało zaniedbanie czy lekkomyślość drugiego człowieka.
Fakt, w książce nie ma słowa o zwierzętach, ale czy one nie posiadaja duszy?
Zakłóżmy , że tak jest, to nawet gdybys mogła cofnąć czas, Aresa nie uchroniłabyś od chłonniaka. Tą chorobę miał wpisaną w swoje życie.
Aresik, nie raz miałam doła i wiem jak ci ciężko. Spójrz troszkę inaczej na życie swojego psiaka, nie przez pryzmat jego choroby i cierpienia, walki o jego życie. Spójrz na to z drugiej strony- jego bezgranicznej miłości i tego czego cię nauczył ,co ci ofiarował . A nauczył cię wiele : jak kochać bezwarunko, jak przebaczać, jak być cierpliwym człowiekiem , jak cieszyć się z drobiazgów, wierności itp. wyliczać można bez końca- to jest jego testament, który pozostawił dla ciebie. Nie jego cierpienie, ale jego życie. Możesz mi wierzyć, bądź nie, ale dopiero jak uda ci się oddzielić całe jego życie od końcówki, która tkwi w tobie jak zadra dopiero poczujesz ulgę.
Będzie bolało, ale inaczej. Ból nie będzie tak mocno palił, a z takim bólem już da się żyć.
Z czasem w domu pojawi sie drugi merdający ogon, następca Aresa. Znów zaczniesz kochać - inaczej, ale uwierz mi tak samo mocno. Ja tak kocham i wiem, że warto, choć wiem, że nadejdzie kiedyś dzień, że znów będę cierpiała. Miłość i cierpienie zawsze idzie w parze.
Głowa do góry kochana, będzie lepiej. Nie załamuj się.

Link to comment
Share on other sites

Czasem wydaje się,że ból nie jest tak wszechogarniający, że czas robi swoje...Ale przychodzi chwila, że wszystko bez Morusa staje się nie do zniesienia. A szczególnie ładna pogoda nie cieszy. Wręcz przeciwnie pogłębia żal, że nie można iść razem na spacer...i po co to słońce. Niestety te ostatnie dni, tygodnie są bardziej obecne, niż czas, kiedy nam się wydawało, że nasz Pies będzie żył zawsze. Wogóle nie było myśli o śmierci....To, co istniało było stanem naturalnym i oczywistym. I tak miało być zawsze.....Trzymaj się Aresiku

Link to comment
Share on other sites

Tak, mi też czasem wydaje się, że jestem w stanie to znieść i znoszę... I nagle dopada mnie myśl, że to się stało naprawdę i na zawsze, przynajmniej ziemskie zawsze i uświadamiam sobie z pełną jasnością, że to nie sen, nie chwilowe rozstanie, że tak już będzie... I wtedy jest tak ciężko... I ta bezradność i bezsilność...

[B]Aresku <*>[/B] pokaż się pańci, szczęśliwy i rozbrykany.

Wiesz, jeśli chodzi o chemię - to rzeczywiście jest paskudztwo, ale psy znoszą chemię znacznie lepiej niż ludzie, a przecież ludzi się leczy chemią i nikt się nie zastanawia, czy warto i czy to etyczne. Jeździłam z Rastą przez 7 miesięcy na chemię, widziałam setki psów z chłoniakiem i innymi nowotworami - i ani jeden nie protestował, wszystkie tak dzielnie i spokojnie to znosiły... A przecież każdy z nich miał inny charakter, nie każdy z nich był na codzień potulnym barankiem, tym co je łączyło, było zaufanie i wiara w naszą miłość - przecież słuszne.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='ARESIK_B']Znowu jest sobota, to już trzecia bez ciebie mój kochany piesku, czas leci tak szybko i nieubłaganie. W moim przypadku wcale czas nie leczy ran, nie zmniejsza bólu, jest wręcz odwrotnie, od rana ciągle płaczę, chciała bym być na kogoś zła, kogoś nienawidzieć, obarczyć go odpowiedzialnością.. i nic. Pozostaje tylko przeświadczenie, ktore rośnie z każdym dniem że to ja czegoś nie dopilnowałam, coś przeoczyłam. Dzisiaj mi się śniłeś, calutką noc :) byłeś zdrowy a ja cały czas miałam wrażenie że jesteś chory, miałeś tyle siły a ja chciałam cię nosić bo nie chciałam żebyś się męczył. w pewnym momencie zdałam sobie sprawę że to sen bardzo niesamowity ale tylko sen. Wyściskałam cię w nim bardzo mocno, bo wiedziałam że się w końcu obudzę a w tej rzeczywistości Cię już niestety nie będzie. Mam nadzieję że to Ty wpuściłeś mnie na chwilkę za TM żebym mogła zobaczyć że na prawdę jest Ci tam tak dobrze jak piszą wszyscy dogomaniacy. Łapię się nawet na tym że nie boję się już śmierci, zawsze to był temat który mnie przerażał, teraz jest inaczej, wiem że Ty tam jesteś. Chcę wierzyć że się na pewno spotkamy. Kocham Cię i tęsknię mój ty kochany włochaczu!!!![/quote]


niesamowite, bo jak doczytalam do tego punktu ... to poczulam ze czujemy sie identycznie... ja nawqet kiedys juz pisalam cos podobnego... podobnie odbieramy ... i sen tak samo mialam podobny..... to mnie upewnia ze oni przychodza do nas i daja znaki ze jest im tam dobrze zaTM.....
tez mam zdj jak Ernusia spi na poscieli w tulipanki i strasznie sie martwie ze tam za TM tego mogla by nie miec... i dropsow jogurtowych co tak uwielbiala... i tych pozowan do zdjec...... :-(:-(:-(
tez sie obwiniam ze czegos nie do konca upilnowalam, ze mozna bylo cos jeszcze zrobic....
dzis 6 tydzien minal, odeszla 23 grudnia, w sobote... zawsze jest tak bardzo mi zle jak sie budze w sobote....
trzymaj sie, jestem z Toba.....:-(:-(:-(

Link to comment
Share on other sites

jednym slowem, mam paskudny dzis dzien... placze caly czas, wlasnnie jeden z tych dzi kiedy nie wiem po co zyje, kiedy wole umrzec zeby sie spotkac z moja Ernusia... nikomu tego nie powiem, ale tu moge na wszystko sobie pozwiolic.....bo wiem ze ktos sie czuje tak samo jak i ja....
<*> dla Aresa... Pieknego Aresa....

Link to comment
Share on other sites

Widzę, że jest nas więcej płaczących dzisiaj...Ja musiałam uciec do łazienki i się wypłakać....Mnie się Morus jeszcze nie przyśnił. Nie wiem czemu nie przychodzi do mnie - może ma żal? Nie - przecież Jego dobroć była dużo większa od niego:loveu: . Aresiku powiedz mu żeby dał mi znać, że jest mu tam dobrze...

Link to comment
Share on other sites

mi Erna tez sie snila tylko raz, drugi jakos tak wymusilam to we snie.... tez mysle moze ma do mnie zal? ze nie pomoglam jej?ze nie bylam z w stanie jej pomoc? tez to jest dla mnie bardzo dziwne, a moze dlatego ze jestMasza?
moze byc zazdrosna? ale przeciez sama ja kochala tez.... mam nadzieje ze wie jak ja kocham!!! Morusiu! daj znak ze jest Ci tam dobrze!
a moze Ty nie widzisz tych znakow? nie zauwazasz bo jestes zabiegana?
ja po jakims czasie zaczynam rozumiec to co Erna chce mi przekazac?

Link to comment
Share on other sites

dzięki za wsparcie, złapałam jakieś gigantycznego doła, może dlatego że po raz pierwszy odkąd Aresik odszedł zostałam sama w domu, takim przeraźliwie pustym. Myslałam że zaczynam się w jakiś sposób zbierać, w moich myslach dominował Aresek zdrowy szczęśliwy i szalejący, on do samego końca uwielbiał się bawić, nie był takim dystyngowanym staruszkiem mimo swoich 12 lat pozostawał radosznym szczeniakiem, moze dlatego myslałam że jest niezniszczalny że go nigdy nie zabraknie. Siedzę i analizuję ostatnie tygodnie te przed feralnym 13 października, kiedy to padła ta straszliwa diagnoza, szukam momentu w który powinnam coś wyłapać, zaionterweniować i wiecie co jest taka jedna rzecz tak pod koniec sierpnia przez 3, 4 dni aresek nie chciał nam za bardzo chodzić po schodach zatrzymywał się w połowie i chwilkę odpoczywał, może to był ten moment???? myśmy pomysleli że to po prostu wiek robi swoje że może po prostu pobolewa go kręgosłup........ a może to był ten moment na pójście do lekarza, tylko że to minęło tak szybko jak się zaczęło, sama nie wiem. najgorsze jest sumienie które niedaje spokoju, tak jak piszesz Zurdo one nam wierzyły oddawałay się bezgranicznie wiedziały że im nie szkodzimy więc jak ma się do tego eutanazja????? boże jak to wszytsko boli piszesz Zurdo że Rasta lubiła brać tabletki Aresek z kolei nie przepadał za tym wręcz nie lubił tego musieliśmy mu kamuflować tabletki w mięsku tylko wtedy nieświadomie je przyjmował. Iri i Szarotko nie myslcie że skoro wasze psiaki nie przychodzą do was we śnie to mają wam coś za złe tak nie można na pewno przyjdą i pokażą tak jak mi Aresik że wszystko jest ok, że czekają na nas.......

Link to comment
Share on other sites

Aresku kochany dzisiaj sa urodziny mamy, twojej kochanej pańci na którą zawsze mogłeś liczyć. tak bardzo nie chcę wracać do domu, tak sie tego obawiam. Od 12 lat byłes na naszych wszystkich urodzinach, zawsze sie cieszyłeś kiedy tylko brałam do ręki szampana wiedziałeś że będzie fajny huk a potem trzeba będzie szybko biec i szukać koreczka, zawsze go znajdywałeś, tak mądra i kochana psinka. dzisiaj będzie tak smutno, nie mam ochoty na szampana, nie mam ochoty go brać do ręki, wiem że instynktowni bede chciała usiąść na dywanie tak jak zawsze żebyś mógł siedzieć przy samej butelce, a później to już by była sama radość.... :-( wszystko każda codzienna i świąteczna rzecz kojarzy się z Tobą tak nierozłącznie. Bedziemy siedzieć w czwórkęniby radośnie ale tak na prawdę z gigantycznym soplem w sercu, każdemu z nas tak strasznię Cię brakuje tak strasznie boli, tak bym chciała żebyś przysnił sie pańci ona by sie tak z tego ucieszyła. Przyjdź do nas dziś we śnie...

Link to comment
Share on other sites

Aresku kochany dzisiaj sa urodziny mamy, twojej kochanej pańci na którą zawsze mogłeś liczyć. tak bardzo nie chcę wracać do domu, tak sie tego obawiam. Od 12 lat byłes na naszych wszystkich urodzinach, zawsze sie cieszyłeś kiedy tylko brałam do ręki szampana wiedziałeś że będzie fajny huk a potem trzeba będzie szybko biec i szukać koreczka, zawsze go znajdywałeś, tak mądra i kochana psinka. dzisiaj będzie tak smutno, nie mam ochoty na szampana, nie mam ochoty go brać do ręki, wiem że instynktowni bede chciała usiąść na dywanie tak jak zawsze żebyś mógł siedzieć przy samej butelce, a później to już by była sama radość.... :-( wszystko każda codzienna i świąteczna rzecz kojarzy się z Tobą tak nierozłącznie. Bedziemy siedzieć w czwórkęniby radośnie ale tak na prawdę z gigantycznym soplem w sercu, każdemu z nas tak strasznię Cię brakuje tak strasznie boli, tak bym chciała żebyś przysnił sie pańci ona by sie tak z tego ucieszyła. Przyjdź do nas dziś we śnie...
[img]http://i145.photobucket.com/albums/r204/ARESIK_B/mucha.jpg[/img]

Link to comment
Share on other sites

[B][FONT=Verdana][SIZE=1][COLOR=#000080]
[/COLOR][/SIZE][/FONT][/B][CENTER][FONT=Verdana][SIZE=1][COLOR=#000080][IMG]http://img239.imageshack.us/img239/5817/k131ov2.gif[/IMG][/COLOR][/SIZE][/FONT]
[/CENTER]
[CENTER][B][FONT=Verdana][SIZE=1][COLOR=#000080]szczere życzenia,[/COLOR][/SIZE][/FONT][/B]
[B][FONT=Verdana][SIZE=1][COLOR=#000080] aby każdy rok przynosił wszystko to, [/COLOR][/SIZE][/FONT][/B]
[B][FONT=Verdana][SIZE=1][COLOR=#000080] co w życiu najpiękniejsze:[/COLOR][/SIZE][/FONT][/B]
[B][FONT=Verdana][SIZE=1][COLOR=#000080] radość, szczęście i miłość.
[/COLOR][/SIZE][/FONT][/B][LEFT]
Aresku, świetuj ze swoją mamcią, i przyśnij jej się dzisiejszej nocy
[img]http://img382.imageshack.us/img382/5006/kerze8ik2.gif[/img][B][FONT=Verdana][SIZE=1][COLOR=#000080]
[/COLOR][/SIZE][/FONT][/B][/LEFT]
[B][FONT=Verdana][SIZE=1][COLOR=#000080]

[/COLOR][/SIZE][/FONT][/B][/CENTER]

Link to comment
Share on other sites

mineły urodziny był, szampan, ale nie było kogoś bardzo ważnego.... najważniejszego.... Aresku skarbie szapan nie wyszczelił zrobilismy to po cichutku, złapaliśmy twój koreczek w rękę :-( jak dziwnie, niekt nie biegł, 9 listopada jeszcze miałeś siłe jeszcze pobiegłeś tak szybciutko szukać koreczka ile mieliśmy radości a ty...... byłeś przeszczęśliwy, nagrałam wtedy krótki filmik aparatem.... teraz siedzę oglaądam go i ryczę, ryczę jak dziecko, dkarbie za miesiąc nie miałeś juz siły na nic. Co za okrutna choroba co za okrutny świat!!!!!!! Mam nadzieje że za TM tez obchodzicie urodziny... na pewno musicie mieć tam wszystko co najlepsze. Mam nadzieje że patrzysz na nas tam zza TM, tak dawno nie przychodziłeś do mnie we snie, tak bardzo czekam, tak bardzo Cie kocham...
jESTES TAKIM KOCHANYM ELEGANCIKIEM TO ZDJĘCIE PAMIĘTAM JAKBYM ROBILA JE WCZORAJ A TO BYŁO 10 LAT TEMU, BOZE JAK TO DAWNO... a z drugiej strony co to jest 10 lat w obliczu wieczności jaką wydaje sie czas który snuje się leniwie od kiedy Cię z nami nie ma. Buziak w nosek skarbie
[img]http://i145.photobucket.com/albums/r204/ARESIK_B/mucha.jpg[/img]

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...