giselle4 Posted September 27, 2011 Share Posted September 27, 2011 [quote name='Kapsel']Ja nie znikam, tylko wstaję przd 6 rano do pracy, zapierdzielam do 15, po 15 non stop psy do adopcji. A gdzie dom, gdzie mój pies? gdzie inne rzeczy, dlatego odpłynęłam. Nie mogę siedzieć 24 godziny na dogo niestety. Wczoraj spędziłam pół dnia, żeby mu poszukać lokum. Nie mam więcej możliwości ponad to co już wykorzystałam. Gdzie jest Gissele? może ona pomoże?[/QUOTE] mimo ze michelle nie ma miejsca ja dalej szukam Kapselku spokojnie niech tylko minie pierwszy stres ja tez jestem zdolowana ....szukam Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
giselle4 Posted September 27, 2011 Share Posted September 27, 2011 [quote name='Nutusia']Coś mi mówi, że determinacja p. Agnieszki sięgnęła Dopiewa... :([/QUOTE] cholera to On znowu w Dopiewie??????????:shake::mad: Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Kapsel Posted September 27, 2011 Author Share Posted September 27, 2011 [quote name='giselle4']cholera to On znowu w Dopiewie??????????:shake::mad:[/QUOTE] :shake::shake::shake::-(:-(:-( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Lionees Posted September 27, 2011 Share Posted September 27, 2011 Zadzwońcie może też do Furciaczek,Ona postawiła dopiero co nowe kojce,więc może ma miejsce.Nr telefonu ma w swoim podpisie.Mieszka w okolicach Ciechocinka Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
tatankas Posted September 27, 2011 Share Posted September 27, 2011 Ja też podtrzymuję deklarację,niewiele ale jest. Kapselku ty się tak nie nerwuj.Ja się zmagam z tym samym,od stycznia ma już mojego tozu nie być,bo po prostu nie ma kto robić przy zwierzakach,obecna pani prezes wyjeżdża za granicę,nie ma chętnych na jej miejsce i tylko ja chcę to ciągnąć dalej,ale nie wiem jak,bo jak pójdę do pracy,to nie będę miała też tyle czasu,żeby poprowadzić to sama :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Alicja Posted September 27, 2011 Share Posted September 27, 2011 nr do Furciaczkowej 606 361 293 Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
sylwiaso Posted September 27, 2011 Share Posted September 27, 2011 Kochane cioteczki Zefirka widziałam osobiscie i Panią też szkoda,bardzo szkoda!!!Ja już nie mam nawet pół miejsca w hoteliku tak bardzo mi przykro!Ciociu Koruniu78 ściskam Cię mocno! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kora78 Posted September 27, 2011 Share Posted September 27, 2011 [quote name='sylwiaso']Kochane cioteczki Zefirka widziałam osobiscie i Panią też szkoda,bardzo szkoda!!!Ja już nie mam nawet pół miejsca w hoteliku tak bardzo mi przykro!Ciociu Koruniu78 ściskam Cię mocno![/QUOTE] czesc ciociu Sylwuniu :) Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Pyrdka Posted September 27, 2011 Share Posted September 27, 2011 Cioteczki, a może należałoby najpierw, tu na miejscu zdiagnozować Zefirka? W realu on naprawdę nie za ciekawie wygląda. Porządne przebadanie u dobrego weta. Potem szukajmy dt. Tez mi mocno leży na sercu.Poznałam go w sobotę. To fajny psiak. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
conceited Posted September 27, 2011 Share Posted September 27, 2011 Zefirek nie zostanie wydany przez najblizsze 2 tygodnie. Trwa obserwacja. Pies warczal, nie dość, że ugryzł Panią Agnieszkę, to kłapnął jej córkę. Stąd u Pani Agnieszki taka determinacja i ja to rozumiem. Po kwarantannie nasz wet musi wydac papiery, ze Zefir nie ma wscieklizny, bo tego potrzebują w Warszawie. Myśle, że Zefirek musi jechac do doswiadczonego dt, lub do hotelu ze szkoleniem. On jest niepewny, może zrobiono mu coś, ma złe doświadcznia, nie wiem, ale nie może być wydany w niedoświadczone ręce, ani do domu stałego. Mamy 2 tyg na znalezienie hoteliku, ja się dorzucę do deklaracji - poki co 20zl. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
tatankas Posted September 27, 2011 Share Posted September 27, 2011 Jak można psiaka oddać,normalne,że w nowej sytuacji mógł się wystraszyć.To przez ludzi się tak boi.Biedna chudzinka.Od razu przypomina mi się odcinek serialu "Kości".Z braku stałego harmonogramu nie oglądam filmów w telewizji,tylko na necie,można każdy odcinek po kolei oglądnąć i w każdej chwili zatrzymać.Ale chodzi mi o to,że w odcinku 4 z 4 sezonu było o walkach psów,jak pies na komendę zagryzł człowieka.Niestety musiał zostać uśpiony,choć nigdy by tego nie zrobił bez komendy.Czy te życie sprawiedliwe dla naszych czworonogów.Gościem specjalnym w tym odcinku zaklinacz psów-Milan: [URL]http://zalukaj.pl/serial-online/51520/the_finger_in_the_nest.html[/URL] Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kora78 Posted September 27, 2011 Share Posted September 27, 2011 mnie krew zalewa, ze zeby psa odwiezc to sie jakoc cudownej pani udalo. zadnych refundacji kosztow transportu wiecej! moge powiedziec- a nie mowilam? no szlag mnie trafia. latwo przyszlo, latwo poszlo. ja tej babie zadnego psa z fundacji bym nie dala, bo jej zachowanie jest nieludzkie. kolejny pies, nawet super lagodny, baka pusci i go tez odstawia do schronu. zadnego psa dla takich ludzi i na Czarne Kwiatki z nimi! zeby zadnego psa z dogo nie dostali. no, krew mnie zalewa..... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
conceited Posted September 27, 2011 Share Posted September 27, 2011 Nie nakręcajcie się prosze... pies nie jest spokojnym dziadkiem, juz na mnie w Dopiewie warczal, kobiete ugryzl, corke klapnal, ja się jej nie dziwię. Uwazam, ze nie powinno bylo sie jej dawac takiego psa, nawet jesli myslala, ze sobie poradzi, a jesli juz, to warto bylo miec plan b. Kobieta twierdzi, ze gdy zaczely sie problemy to znikad pomocy. Nikt nie wiedzial, ze jedzie do Dopiewa, a jedzie sie tam z Wawy pol dnia. Nikt nie dzwonil? nie interesowal sie? umowy adopcyjnej tez nie bylo. teraz bedzie, ze sie madrze, wiem. nie bylo mnie, nie dopilnowalam, nie dorzucilam sie do transportu, nie bede sie tlumaczyc, przyznaje, nie zaangazowalam sie bo mnie nie bylo. teraz zaluje. ten pies to byla jedna wielka zagadka, nie byl ani razu na spacerze w Dopiewie przez wzglad na warkot, pojechal na zasadzie "co ma byc to bedzie". przepraszam za gorzkie slowa, ale mam teraz w Dopiewie ciezkie rozmowy przez ta sytuacje. moja wina - nie zaangazowalam sie. fatalny dzień - jeszcze dziś umarł w hotelu Mars, były podopieczny z Dopiewa, nie doczekał domu [']. aha...myślę, że da się od Pani Agnieszki odzyskać pieniądze za transport. spróbuje. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Akrum Posted September 28, 2011 Share Posted September 28, 2011 [quote name='Pyrdka']Cioteczki, a może należałoby najpierw, tu na miejscu zdiagnozować Zefirka? W realu on naprawdę nie za ciekawie wygląda. Porządne przebadanie u dobrego weta. Potem szukajmy dt. Tez mi mocno leży na sercu.Poznałam go w sobotę. To fajny psiak.[/QUOTE] a ja popieram to co napisała Pyrdka. Też uważam, że przydałyby się podstawowe choć badania krwi, przegląd u dobrego weta - może udałoby się chłopaka zabrać na badania do Poznania? Fatalny stan zębów, coś w stylu nadżerek na dziąsłach, ta niesamowita chudość. [B]Conceited [/B]- czy w Dopiewie karmią tylko suchą karmą? Bo tak sobie myślę, że jeśli tak, to może Zefir nie ma jak jej jeść? Może go te resztki zębów bolą i nie je i dlatego jest tak niesamowicie chudy?? widziałyśmy chłopaka na żywo, na zdjęciach wygląda lepiej niż na żywo. Według mnie, Pyrdki i sylwiasio Zefir nie ma 5 lat a o wiele więcej. I to nie tylko po zębach, ale również po siwym pysiu. Nawet mój TZ powiedział, że co jak co ale nie uwierzy, że ten psiak ma tylko 5 lat. Na pewno nie jest psem radosnym i otwartym na pieszczoty człowieka - inaczej zachowywał się nasz Loluś z przytuliska, który też był mega chudy, był trzymany na łańcuchu z wrośniętą kolczatką - mimo przeżyć i krzywdy wyrządzonej przez człowieka - Loluś był radosny, otwarty - taki psiak do przytulania :) a zupełnie inne zachowanie miał Zefir. Owszem głaskałyśmy go, interesował się naszą Sambulką, ale nie był spragniony kontaktu z człowiekiem, był w stosunku do nas obojętny. Dlatego również uważam, że Zefir powinien trafić do hoteliku lub doświadczonego DT. I proszę cioteczki, nie koncentrujcie się teraz na ocenianiu zachowania p. Agnieszki, tylko na tym, by po zakończeniu kwarantanny Zefir mógł być zabrany w bezpieczne miejsce, żeby miał w ogóle gdzie być zabrany. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
conceited Posted September 28, 2011 Share Posted September 28, 2011 Akrum - karmią tylko suchą karmą, o ile weterynarz nie zaleci inaczej. A weterynarz nie zaleca inaczej, bo Zefir zjada ladnie sucha, az mu sie uszy trzesa. Niestety, jest to karma 5 kategorii. Fatalna. [U]Trafilas sedna sprawy[/U]. Problemem jest brak diagnozy wet. [U]Byc moze Zefir jest mocno chory[/U]. Kto czytal watek dopiewski, ten wie, ze nasza wetka ma zwiazane rece. Gmina refunduje tylko szczepienia i odrobaczenia. Jesli pies jest chory... to jest dramat ! Tylko jak ja mam go teraz zabrac do kliniki skoro on nie moze opuszczac schroniskowej kwarantanny? Nie chce nic mówić, ale gdy wczoraj Kierownik schronu uslyszal historie Zefira, bez zadnych ceregieli zapytal, czy nie moze go uspic w takim razie, skoro gryzie i stwarza zagrozenie dla pracownikow. Jak ja żałuję, że nie udało się go wziąć do weta po wyciągnięciu ze schronu :( Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Kapsel Posted September 28, 2011 Author Share Posted September 28, 2011 Po pierwsze: 1. w sobotę pani dzwoni, że wszystko w jak najlepszym porządku, bokser radosny, włazi na kolanka, cieszy się i jest szczęśliwy. Pani kąpie go w wannie, jest wszystko jak najlepiej. 2. Niedziela rano około 11.00, pani dzwoni, że po porannym spacerze przy próbie odpięcia mu smyczy dziabnął ją w palec i krew jej leci i pyta się mnie czy szczepienia które miał wpisane są autentyczne. Po o godzinie dzwonię do niej, żeby powiedzieć, żeby nie gmerała mu przy szyi, kupiła szelki i dałam telefon do Joaaa, żeby poradziła jej jak postępować w takim przypadku z takim psem. 3. Poniedziałek rano dostaję sms od Nutusi, że pani chce oddać psa, bo jej córka się boi i jest u babci i nie wróci do domu póki on w nim będzie. Za chwilę dzwoni p. Agnieszka informując mnie, że ze względu na strach córki ona chce boksera oddać. Powiedziałem jej, ze ponosi także odpowiedzialność za adopcję, że nie może ot tak oddać psa, a my jako fundacja nie mamy możliwości go zabrania, gdyż domy tymczasowe są zapchane, Bambo wrócił z adopcji, jeden pies w hotelu siedzi w Jabłonnej, Florian w agonalnym stanie, dwie operacje staruszek i fundacja w długach. Powiedziałam jej że oddzwonię do niej, musze mieć trochę czasu. Całe popołudnie wydzwaniałam i szukałam mu jakiegoś lokum. Nawet pojawiła się pewna szansa, błagałam nawet się poniżając, ale po dwóch godzinach nie odbierano telefonu. Zadzwoniłam po 20.00, do p. Agnieszki, że w tej chwili nie mam możliwości jej pomóc, żeby dała mi czas, a ona mi powiedziała, że pies musi zostać poddany obserwacji bo taka jest procedura. Gdzie ta obserwacja miała być, nie wiedziała. Powiedziała, że będzie dzwonić we wtorek rano do Dopiewa. Był w tym czasie jej mąż, córki chyba nie było. Pytam się jej czy pies jeszcze raz ugryzł? PANI POWIEDZIAŁA, ŻE NIE, NIE UGRYZŁ TYLKO WARCZY. Więc kiedy niby miał ta córkę ugryźć, jak we wtorek już znalazł się w Dopiewie? Brak mi słów!!! Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
conceited Posted September 28, 2011 Share Posted September 28, 2011 Nie wiem. Przedstawiałą sprawę trochę inaczej, ale nieważne. Trudno, stało się. Zdarzają się przecież nieudane adopcje nie od dziś. Ludzie zawodzą, psy ze schroniska są jedną wielką zagadką. Myślę, że zdobędę 500zl na leczenie Zefirka, ale nie mam jak go zawieźć do kliniki skoro ma obowiązkową kwarantanne :/ Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Alicja Posted September 28, 2011 Share Posted September 28, 2011 [quote name='Kapsel']Po pierwsze: 1. w sobotę pani dzwoni, że wszystko w jak najlepszym porządku, bokser radosny, włazi na kolanka, cieszy się i jest szczęśliwy. Pani kąpie go w wannie, jest wszystko jak najlepiej. 2. Niedziela rano około 11.00, pani dzwoni, że po porannym spacerze przy próbie odpięcia mu smyczy dziabnął ją w palec i krew jej leci i pyta się mnie czy szczepienia które miał wpisane są autentyczne. Po o godzinie dzwonię do niej, żeby powiedzieć, żeby nie gmerała mu przy szyi, kupiła szelki i dałam telefon do Joaaa, żeby poradziła jej jak postępować w takim przypadku z takim psem. 3. Poniedziałek rano dostaję sms od Nutusi, że pani chce oddać psa, bo jej córka się boi i jest u babci i nie wróci do domu póki on w nim będzie. Za chwilę dzwoni p. Agnieszka informując mnie, że ze względu na strach córki ona chce boksera oddać. Powiedziałem jej, ze ponosi także odpowiedzialność za adopcję, że nie może ot tak oddać psa, a my jako fundacja nie mamy możliwości go zabrania, gdyż domy tymczasowe są zapchane, Bambo wrócił z adopcji, jeden pies w hotelu siedzi w Jabłonnej, Florian w agonalnym stanie, dwie operacje staruszek i fundacja w długach. Powiedziałam jej że oddzwonię do niej, musze mieć trochę czasu. Całe popołudnie wydzwaniałam i szukałam mu jakiegoś lokum. Nawet pojawiła się pewna szansa, błagałam nawet się poniżając, ale po dwóch godzinach nie odbierano telefonu. Zadzwoniłam po 20.00, do p. Agnieszki, że w tej chwili nie mam możliwości jej pomóc, żeby dała mi czas, a ona mi powiedziała, że pies musi zostać poddany obserwacji bo taka jest procedura. Gdzie ta obserwacja miała być, nie wiedziała. Powiedziała, że będzie dzwonić we wtorek rano do Dopiewa. Był w tym czasie jej mąż, córki chyba nie było. Pytam się jej czy pies jeszcze raz ugryzł? PANI POWIEDZIAŁA, ŻE NIE, NIE UGRYZŁ TYLKO WARCZY. Więc kiedy niby miał ta córkę ugryźć, jak we wtorek już znalazł się w Dopiewie? Brak mi słów!!![/QUOTE] więc NARESZCIE mamy PRAWDZIWY obraz tej pani :roll: ja bym osobiście już jej nie dała z fundacji żadnego psa , a ona powinna oddać wam pieniądze za dowóz psiaka od razu po przywiezieniu na miejsce Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Akrum Posted September 28, 2011 Share Posted September 28, 2011 [quote name='conceited']Jak ja żałuję, że nie udało się go wziąć do weta po wyciągnięciu ze schronu :([/QUOTE] no niestety, my tylko Zefira transportowaliśmy, bo jechaliśmy z naszą sunią do Łowicza i przy okazji zabieraliśmy Zefira. A trochę z czasem musieliśmy się też liczyć, bo w drodze powrotnej kolejną psią bidę zabieraliśmy z Łodzi do Poznania na DT, po drodze jeszcze wizyta poadopcyjna... Pani miała iść w poniedziałek od razu z Zefirkiem do wetki, no ale niestety wyszło zupełnie inaczej. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Akrum Posted September 28, 2011 Share Posted September 28, 2011 A wetka z przytuliska nie da rady pobrać mu w kojcu krwi do badania i kału?? tylko musiałaby mieć jakiegoś asystenta, który by psiaka przytrzymał :roll: Zawsze już by coś można na początek wiedzieć... Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
conceited Posted September 28, 2011 Share Posted September 28, 2011 Gdy ostatnio badaliśmy kał dziadunia, ja siedziałam przy jego boksie pół dnia i czekałam na świeżą kupę, a potem jechałam z nią na drugi koniec Poznania i płaciliśmy za to badanie z Fundacyjnych pieniedzy. Przytuliskowa wetka takich rzeczy nie robi. Nie ma sprzętu. Z resztą rzadko kto to robi. Taka kupa musi być w mierę świeża, ale wejść do boksu i ją zagarniać do kubka to ja się nie podejmę :/ Co do badania krwi - wogole nie ma szans. Dzis odezwal sie do mnie trener, ktory mial Zefira odwiedzic. Ponoc dzis pojedzie do Dopiewa (choc juz nie raz sie zapowiadal...). Może powie o nim coś więcej. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Akrum Posted September 28, 2011 Share Posted September 28, 2011 Nasz bokser Loluś trafił do przytuliska ponad 4 tygodnie temu, był mega wychudzony, jak szedł do adopcji po tych 4 tygodniach, to po wraku psa nie było śladu, za to nabrał ciałka, zrobił się radosny, odzyskał energię. Gdyby Zefir był zdrowy, to po taki czasie pobytu w przytulisku choć trochę też musiałby przytyć, w końcu regularnie jada, prawda?? po drugie - może nie jestem wetam, ale jakieś doświadczenie z psami już nabrałam przez te parę lat pomagania im i sorry, ale dla mnie widząc Zefira osobiście - to nie jest ani młody, ani zdrowy pies. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
conceited Posted September 28, 2011 Share Posted September 28, 2011 ja się z Tobą zgadzam. więcej komentować nie chcę, bo znów czeka mnie awantura. jest jak jest i ja tego stanu rzeczy nie mogę zmienić. trzeba albo go zabrac do weta, albo jakis wet powinien do niego przyjechac. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Akrum Posted September 28, 2011 Share Posted September 28, 2011 a jakbyś spytała dr Dąbrowskiego? Częściej korzystałyście z jego usług, może by się zgodził podjechać?? Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
kora78 Posted September 28, 2011 Share Posted September 28, 2011 tak Alicja, na pewno obraz tej babki mozemy budowac na podstawie tego, co pisze Kapsel, a nie obca nam dogomaniakom babka, ktora dala ciala na calej linii (nie tylko szybkim poddaniem sie popartym troska o dziecko, ale dla mnie glownie expresem transportowym do schronu tyle km) i wiadomo,ze bedzie klamac, byle siebie troche wybielic. skoro Zefir ma obserwacje to wychodzic z kojca nie moze. wet dochodzacy- ja nie pomoge, poznaniacy wiecie, jakich wetow tam macie. krew to wyzsza szkola jazdy, ale zgarniecie swiezej kupy to chyba nie problem, moze wejsc opiekun i ją zebrac przeciez. tylko conceited musialabys zawiezc do jakiegos laboratorium-sadze, ze moze byc tez ludzkie (mi w ludzkim odchody papug badaja i psow) Zefir jest chudy tragicznie. boksery czesto chudna w schronach, nawet jak sa zdrowe, one tak tesknia i sobie nie radza. ale on jest chudy naprawde bardzo, te kosci, ktore mu widac, to sie nazywaja chyba kosci glodowe, czy jakos tak? jak pokarm do bani, to nawet wielka ilosc nie pomoze, by pies obrosl w tluszcz, bo z czego? z mączki z mielonych dziobow kurzych? wierze, ze w te prawie 2 tyg znajdzie sie gdzies miejsce i transport i ze schron wyda nam psiaka, na ratunek. Quote Link to comment Share on other sites More sharing options...
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.