Jump to content
Dogomania

Kamel - rudzielec,który stał się Duńczykiem i jego wspaniała rodzinka :)


modliszka84

Recommended Posts

Jestem zalamana, rozlizal/rozgryzl sobie jedna stope na nowo! Nie chodzil juz w kolnierzu, bo nie byl zainteresowany nogami juz od kilku dobrych dni. A tu masz!
Niechce jesc. Karmie go z reki, wtedy cos tam podziubie. Wode pije. Ma duze problemy z chodzeniem, rozumiem te jedna stope, bo znow czerwona i goraca, ale pozostale 3 nogi tez bez sil. Masuje mu je, ale poprawy nie widze. Jak stoi, to widac jak mu miesnie drza. Straszny to widok, jak on tylko 3-4 kroczki przejdzie i pada.
Juto mam dzwonic do weta, wizyte mam na srode.
Tak sie zastanawiam, czy weta nie zmienic?? No glupia jestem.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 1.9k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

Posted Images

wczoraj w nocy po ostatnim sikaniu przynioslam Kamelado domu na rekach. Dzisiaj jakos dal rade isc sam. Ale za to znow zaczal wymiotowac, jako, ze nic nie je, wymiotowal tylko zolta wydzielina. Wczoraj wieczorem nic nie wypil, cala noc tez nie i dzisiaj do 11 tez nic nie pil, a wymiotowal. Dobrze, ze TZ w domu i mial na niego oko. Rozmawialam w pracy o Kamelu, kilka dziewczyn polecilo mi inna klinike, zadzwonily za mnie tam, opowiedzialy wszystko i pani z kliniki powiedziala, ze mam natychmiast z psem przyjechac. Godzina byla 10, ja do 15 w pracy ... Wspaniale mam kolezanki! Powiedzialy, ze mam natychmiast jechac do domu, zabierac psa i jechac. Tak tez zrobilam.
Obejzala go wetka dokladnie i stwierdzila, ze na jej oko to nie nogi sa problemem, a cos w srodku. Nie podobalo sie jej serduszko i pluca. Dziasla tez nie sa takie jakie byc powinne. Spytala, czy brzuch zawsze taki okragly mial Kamel. Powiedzialam, ze do szczuplych to on raczej nie nalezal... Stwierdzila, ze nie podoba jej sie ten brzuch.
Koniec koncem Kamel zostal w szpitalu. Maja go nawodnic, zrobic RTG, badania krwi i co tam jeszcze bedzie potrzebne. Zapiela go na ich smycz i poszli, a ja sie poryczalam jak wariatka jakas. No przeciez (tlumacze sobie) dobrze, ze go sprawdza na wszystkie strony. Wrocilam do domu z bucikami i smyczka. No nic, teraz musze czekac kiedy zadzwonia, ze moge go odebrac i dowiem sie co jest nie tak.
:(

Link to comment
Share on other sites

Wlasnie skonczylam rozmawiac. Kamel ma cukrzyce. Wyszlo to z badania krwi i potwierdzilo badanie moczu. Jutro dopiero bede go mogla odebrac. Musza ustalic insuline. Powiedziala, ze to juz od jaliegos czasu jest chory... Kurde, nic nie zauwazylismy.

Link to comment
Share on other sites

Prosze, trzymajcie kciuki
Dzwonilam spytac o ktorej moge Kamela odebrac, pielegniarka mi odpowiedzial, ze pies ma sie bardzo zle (chyba z 5 razy to powtorzyla) i lekarz bedzie chcial ze mna porozmawiac, ale teraz operuje i nie moze, zadzwoni jak skonczy. Minela prawie godzina i nikt nie dzwoni
boje sie.
jestem w pracy, nie moge sie na niczym skoncentrowac.
bedzie dobrze, prawda

Link to comment
Share on other sites

Jestem po rozmowie.
Jest zle. Wet powiedzial, ze jest tzw zwykla cukrzyca i cukrzyca gorsza. Kamel ma ta druga, ktora szybko rujnuje organizm. Watroba w rozsypce. Proby watrobowe baaaarzo wysokie. Powiedzial, ze insulina na to nie pomoze. Powiedzial, ze mam dwa wyjscia:1 zabrac go do domu i podawac insuline i obserwowac majac na uwadze, ze to bardzo chory pies, albo... powiedziec do widzenia. Zabieram go dzisiaj do domu. Bede z wetwm jeszcze rozmawiala, bo tak przez tel do dla mnie za malo. Moze akurat ta insulina i specjalne jedzonko pomoga???? Nie moge poisac, dzisiaj musze byc w pracy bo jestetem sama na 2 oddzialach, mam nadzieje, ze popoludniowa zmiana przyjdzie wczesniej, to choc o te 10 min wczesniej bym wyszla.
Ale jak to tak? Takw ciagu miesiaca??? Moze te leki od pierwszego weta mu dokonczyly ta watrobe? Moze gdyby mu zrobila wczesniej badania krwi, to by widziala co jest nie tak... A ja dupa tak pozno weta zmienilam. Bezdie dobrze, prawda??

Link to comment
Share on other sites

dobrze że zabierasz go do domu. A ma kto z nim być tzn. masz możliwość że stale będzie pod czyjąś obserwacją? (ile Kamel ma lat?)
wiesz, to nie Ty powinnaś mieć do siebie pretensje tylko do tego pierwszego "weta", od tego jest lekarzem, żeby po objawach dochodzić co zwierzęciu dolega!
Jak to jest że jeden potrafi a drugi nie?! - pytanie retoryczne - wiem...

Będzie dobrze! nie ma innej opcji! Pisz zaraz jak Kamel będzie w domu

Link to comment
Share on other sites

Moj najukochanszy...

[URL="http://s655.photobucket.com/user/izape/media/kamyczek2-Kopia_zpsa7ae68a1.jpg.html"][IMG]http://i655.photobucket.com/albums/uu278/izape/kamyczek2-Kopia_zpsa7ae68a1.jpg[/IMG][/URL]



[U][COLOR=#0066cc][URL]http://www.youtube.com/watch?v=5yOOWzu0jVo[/URL][/COLOR][/U]

Link to comment
Share on other sites

O matko, zauważyłam na facebooku ;( Tak mi przykro, nasz kochany Kamelek [']

Pamiętam jak dziś jak braliśmy go ze schroniska, jak potem próbował rządzić w domu. Iza, pociesz się że miał dobre życie, tzn. ostatnich kilka lat, bo przed schroniskiem to raczej nie... Trudno sobie wyobrazić że go nie ma :(

Link to comment
Share on other sites

deszcz padal cala noc, rano byla mala burza, deszcz zmyl wszystkie slady Kamelka. On nie chodzil daleko, siku robil zaraz za furtka i jak wczoraj wrocilismy do domu, to jeszcze bylo widac, gdzie siusial, dzis juz nic nie ma. Miseczki stoja na miejscu i lozeczko tez jest.
Wczoraj po pracy pojechalam po niego. Dostalam rozpiske jak sie nim opiekowac. Wet go przyprowadzil, Kamciu zamerdal ogonkiem, ale nie mogl isc. Doczlapal sie jakos do gabinetu i sie polozyl. Rozmawialam z wetem, powiedzial, ze pies cierpi. To bylo widac, ale przeciez trzeba dac szanse. Wytlumaczyl mi o tej cukrzycy, dostalam karton z insulina i strzykawkami na caly miesiac. W piatek mialam go przywiesc na kolejne badanie krwi. Insuline mial dostawac raz dziennie. Ogolil mu kawalek ucha i pokazal jak glukometrem sprawdzac krew z ucha. Kamel lezal caly czas i ciezko oddychal, czasami tak jakos zaswiszczal. Nachylilam sie, zeby go pomiziac i zobaczylam, ze cos czarnego mu od stopy odstaje. Okazalo sie, ze odpadla mu ta zewnetrzna czesc poduszeczek, ta czarna chropowata, nie wiem jak to sie nazywa. Jego tyne stopy wygladaly strasznie, jak bordowo czarne balony napelnione woda. Odpadlo mu prawie ze wszystkoch opuszkow. Wet powiedzial, ze system immunologiczny Kamelka siadl. Upieralam sie przy swoim, ze go zabiore do domu, bedzie dostawal insuline i specjane jedzonko i wszysto wroci do normy. Wet powiedzial, ze to nie on, tylko ja decyduje. Wet poszedla. Pociagnelam leciuko za smyczke, Kamciu ledwo wstal, poszedl za mna kawalek. Doszedl do recepcji i sie polozyl na dywaniku. Powiedzialam, ze ok, niech sobie odpocznie, ja w tym czasie poszukam jedzonka mial zalecone Hills w/d. Bylo suche i w puszkach, wybralam w pyszkach, zeby latwiej mu sie jadlo. Wzielam 2 puszki, powiedzialam pielegniarce, ze te dwie puszki jeszcze wezme. Ona mi odpowiedziala, ze sprzeda mi te puszki jak postawie swojego psa na nogi. Pociagnelam delikatnie za smyczke, Kamel tylko na mnie patrzyl i glowke troszke za smyczka do przodu wyciaganal, ona dala mi ciasteczko psie i powiedziala, zebym na ciasteczko go zachecila do wstania. Nawet nie drgnal. Lezal tylko i patrzyl. Poprosila inna pielegniarke, zeby byla przy Kamelku, a mnie zabrala do gabinetu. Powiedziala, ze nie moge skazywac go na takie cierpienie. Nie zgodzilam sie. przeciez ma dostawac ta insuline. Powiedziala, ze te lapeczki moze kiedys by sie wyleczyly, choc pewnosci nie ma, a do tego czasu co? Jak on ma chodzi na takich balonach bes tej warstwy ochronnej. Rozmawialysmy chyba dlugo. Podjelam decyzje. Zadzwonilam do TZ-a, zeby przyjechal i przywiozl Kamcia poduszeczke, ja mialam jego kocyk. Poszlysmy do Kamcia, on nadal tak lezal. Przyniesli nosze, takie pomaranczowe, polozylismy go i zanieslismy do gabinetu. Wszyscy wyszli. Polozylam sie na podlodze obo niego i mizialam za uszkem bo tak lubil. Ta klinila jest w innym miescie, wiec zanim TZ przyjechal minelo troche czasu, Ta pielegniarka zajzala kilka razy, zcy wszystko ok. Przyjechal TZ z poduszeczka, Kamelek ogonkiem zamerdal, chcial wstac, ale tylko przdenimi lapeczkami sie podniosl i zaraz sie polozyl. Polozylismy mu gloweczke na podusi. Przyszedl wet ze stzrykawka, takie cos jano niebieskie bylo w niej. Podgolil Kamciowi lapeczke i zaczal podawac ten cholerny zastrzyk. Jeszcze nie skonczyl, jak Kamciu zaczal sie robic taki wiotki. Siedzialam z nim na podlodze caly czas i glaskalam, TZ drapal Kamelka przy ogonie, bo tez to Kamelek lubil. Minelo doslownie kilka sekund i juz byl koniec. Wet posluchal, czy serduszko bije, ale juz nie bilo. Wet powiedzial, ze podjelismy najlepsza decyzje. Potem wszyscy wyszli, a my zostalismy z Kamelkiem. Oczka nie mial do konca zamkniete i uszko mu tak fajnie stalo. Ale juz nie zyl. i juz go nie ma. Szptalam mu do ucha, ze juz jest dobrze. Przykrylismy go kocykiem. Kamciu jest za duzy, zeby go samemu zakopac, do 10kg mozna czy jakos tak, nie pamietam dokladnie. Zostawilismy go, bedzie skremowany i tam jest takie specjane miejsce, gdzie rozsypuja prochy. No i nie ma Kamelka. I sladow juz zadnych nie ma. Obroze i smyczke i buciki mam w aucie. Reszta jest w domu tak jak bylo. Tylko Kamcia juz nie ma...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...