Jump to content
Dogomania

Jak zostać treserem/trenerem psów


HUARES

Recommended Posts

[QUOTE]Jezeli ten ktos nie pracuje ze swoim psem, to raczej troche pracy, nawet z niedoswiadczona osoba, ale pod okiem skzoleniowca w niczym nie zaszkodzi. Poszukaj wsrod znajomych, znajomych znajomych, zdarzaja sie osoby, ktore np wziely goldena, bo to taki super pies rodzinny, a potem sie okazuje, ze golden ma za duzo energii. Ty bierzesz psa i z nim trenujesz np posluszenstwo, czy agility, czy co tam wspolnie wymyslicie, a wlasciciele maja wybieganego, spokojnego rodzinnego goldena. Taka darmowa usluga petsitter ;-)

Ma u siebie taka osobe, z wlascicielami dziela sie po polowie kosztami szkolenia i wszyscy sa zadowoleni. Wlasciciele maja wybieganego psa, przewodniczka zdobywa doswiadczenie, aby mc pracowac ze swoim psem, ktorego bedzie miala w drugiej polowie tego roku.

Nie wiem jakich szkoleniowcow pytalas, moze jeszcze warto sprobowac, moze jeszcze ktos sie znajdzie, kogo jeszcze nie pytalas? [/QUOTE]

Powiem szczerze że właśnie to by było fajne, móc służyć radą i pomocą komuś kto nabył psa i nie za bardzo wie co robić aby ich "współpraca" była lepsza. Niestety w kregu znajomych i rodziny brak "swieżych" właścicieli psów. Tylko moja kuzynka ma wziętą z schroniska sukę w typie jagdteriera (młoda ale już rok skończony)z którą nie za dobrze sobie radzi bo Betka ma właściwy swojej "rasie" pociąg do tropienia i pogoni za zwierzyną. Pies praktycznie nie puszczany z linki, każde puszczenie w terenie gdzie choć bażant łazi kończy się szukaniem psa kilometry dalej... Mogłabym spróbować, ale suczka powinna raczej trafić w ręce myśliwego- "psiarza", albo kogoś kto "bawi się" z psami w pracę węchową i zna się na tym (ja na razie na etapie raczkującej teorii w tym względzie).

To [B]ja [/B]na razie chce się uczyć, a nie już [B]kogoś[/B] uczyć. :)

Pytałam w jednej szkole w mieście, popróbuje jeszcze ale wybór mały. Ale poszukam.

[QUOTE]Może warto zapytać się w pobliskim schronisku, czy "użyczyli" by pieska? ;-)
Myślę, że warto, ponieważ jak wiadomo takie psy mają baardzo ograniczony kontakt z człowiekiem. Dzięki spacerom, zabawom i treningom na pewno lepiej by im się żyło. Dla przyszłych właścicieli to też to znaczne ułatwienie.
No i oczywiście można zdobyć duże doświadczenie dzięki pracy z różnymi psami.
Dobrze kombinuje?:eviltong: [/QUOTE]

Dobrze. :-) To jest niezłe wyjście. Pomyśle nad tym poważnie jak dzień będzie dłuższy, bo do schroniska daleko, a i swojemu psu trzeba czas poświęcić!I jeszcze na chleb zarobić... ;)

Karilka, dobrze zrozumiałam że miałabym pracować z Twoimi prywatnymi psami??? Sama, bez ciebie? Czuję się wyróżniona tym zaufaniem! ;)Ja powiem szczerze nie oddałabym swojego kundla obcej osobie nawet na spacer na smyczy... (choć nie ukrywam że może życie mnie do tego zmusi kiedy zamieszkam sama z psem - praca czasem 12 godz....)Tym bardziej że nie jestem pewna czy Młody respektowałby( i rozumiał) komendy i sygnały od obcej osoby z która nie ma więzi. Jestem zwolenniczką tego, by pies pracował ze swoim przewodnikiem. Z tego co napisałas wynika że psy mają już opanowane podstawowe posłuszeństwo, zastanawiam się więc co mogłabym im dać...? Dobrze rozumiem że chodzi o wybieganie? :cool3:

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 298
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

oj.
No nie tak do końca.:evil_lol:
Wiesz, też sie interesowałam tym szkoleniem troszke ale nie zaangażowałam sie w to nigdy. Szkoda.
Chodzi mi bardziej o układ "Co dwie głowy to nie jedna";)

Moje psy siedzą w domu i wyjdą te 3 razy dziennie na spacer, rzadko połączony z nauką. Chciałabym, żebyś poznała (proponuje Dolara, on ma ogromny temperament i leciutkie ADHD) i zobaczyła "z czym to sie je".
Zobaczyłybyśmy jak obcy pies reagowałby na Twoją osobę.
Na ile obdarza Cię zaufaniem. Czy wyraża ochotę na pracę z Tobą.
Potem wyszłoby co będzie dalej.
Nie miałabym zamiaru oddać Tobie mojego Słońca, tak po prostu i sobie pójść w drugą stronę. :shake:

Jeśli tylko masz ochotę - możemy się spotkać i poznasz, jak to jest w praktyce z obcym psem. Może posiadasz dar i psy będą w Ciebie wpatrzone od razu? Może stwierdzisz, ze praca z innym, obcym psem nie jest przeznaczona Tobie? Co Ty na to?

Link to comment
Share on other sites

yamayka
W odpowiedzi zacytuje Ci sama siebie
[quote name='saJo']Jezeli ten ktos nie pracuje ze swoim psem, to raczej troche pracy, nawet z niedoswiadczona osoba, [B]ale pod okiem skzoleniowca[/B] w niczym nie zaszkodzi. [/quote]

Nie musz to byc "swierze" psy! Wystarczy, ze pies jest energiczny, lubi sie bawic. to wszystko, bierzesz psa, zglaszasz sie z nim na szkolenie i sie oboje uczycie. Cwiczyc oczywiscie mozesz tez sama, ale: w takiej sytuacji nie kazdy da Ci psa, idac z tym psem na szkolenie, mozesz podpatrywac szkoleniowca podczas pracy z innymi psami.

Pomysl Karilki tez jest fajny, ale mam tu pewne ALE. Gdyby mialo to miejsce u mnie, nie zgodzilabym sie na udzial wlasciciela psa w szkoleniu. Z doswiadczenia zauwazylam, ze pies predzej przestawia sie na nowego przewodnika w pracy, kiedy nie moze szukac "ratunku" u swojego wlasciciela. "Moja" sznaucerka (wlasnie taka wypozyczona) zawsze uciekala do wlascicielki, gdy miala wizje pokonac inna przeszkode, niz ja jej pokazywalam. Dopiero kiedy zauwazyla, ze pancia ja ignoruje, dopoki JA jej nie ZNIOSE z parcouru, dopiero wtedy przestala uciekac. A to i tak bylo juz po pewnym okresie treningow, kiedy panci na zajeciach nie bylo i tylko przed koncem treningu przyjezdzala i gdzies zza krzakow obserowala koncowke treningu.

Link to comment
Share on other sites

saJo no tak, tyle, że chciałabym wiedzieć czego i w jaki sposób mój pies jest uczony. Czemu tak, nie inaczej...
Wiem, że przynajmniej na początku takiej wspólnej przygody, będe musiała "pomóc" w wysłaniu tej nici porozumienia między nową trenerką a psem.

Do tego, jestem zdania, że za dobrą zabawe Dolar zrobi wszystko, natomiast gdyby mnie nie było - byłby raczej zaniepokojony. Nie skupiłby się na nauce.

Ciekawa jestem co z tego wyjdzie.
Jesli z Dolarem yamayce nie wyjdzie - spróbujemy z łatwiejszym egzemplarzem. Takim, co kocha obcych:loveu:.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Karilka']
Wiem, że przynajmniej na początku takiej wspólnej przygody, będe musiała "pomóc" w wysłaniu tej nici porozumienia między nową trenerką a psem. [/quote]

Z tego co ja zauwazylam (na kilku cudzych psach, ktore pracowaly ze mna i na psach, ktore pracowaly z obcym przewodnikiem pod moim okiem) ta nic porozumienia wlasnie szybciej sie pojawiala, gdy wlasciciela nie bylo.
Bo za zabawe pies moze i da wszystko, ale kiedy nowy przewodnik ma wizje innej zabawy, to pies moze sie odwrocic i stwierdzic, ze jednak woli z panciem/pancia.

Oczywiscie wierze, ze kazdy ma opory przy oddaniu swojego psa pod opieke obcej osoby, ale...zawsze mozesz poprosic kogos o nagranie calego treningu czy ukryc sie gdzie w "krzakach" i obserwowac co robi sie z Twoim psem.

Oczywiscie mozecie zrobic tak jak zdecydujecie, ja tylko opisuje wlasne doswiadczenia i zawsze w takich sytuacjach wlasciciel bardziej przeszkadzal niz pomagal, pomimo ze byly to osoby majace pojeciu o psach i szkoleniu.

Link to comment
Share on other sites

SaJo myślę, że to już zależy od konkretnego psa.
Wiem, że jakby mnie nie było, pies byłby pewnie nie spokojny.
Kiedy jestem - pełen luzik.
Tak przynajmniej było zawsze, jeśli chodzi o kontakty z obcymi.:roll:

Mam też sukę, której zmarła włascicielka i mieszka teraz u mojej ciotki.
Taka kupka frustracji.

Posłuszna ale nie zsocjalizowana. Nie umie własciwie nic.
Yamayka, jeśli chcesz to mogłabys z nią także spróbować ale to cięższy przypadek. Tutaj daje 100% swobode co do szkolenia itp.
Sucz jest, że tak ujmę w stanie "surowym":shake:.

Link to comment
Share on other sites

Wlasciciel kazdego psa, z ktorym pracowalam, twierdzil podobnie ;) Nie mowie, ze psy nie byly zaniepokojone, w koncu byla to dla nich nowa sytuacja, ale szybko przyzwyczajaly sie do zmiany. Natomiast problem z wlascicielem nie byl ten, ze pies nie chcial pracowac, tylko jesli mial inna wizje niz przewodnik, to uciekal do wlasciciela. Gdy tego nie bylo, nie mial wyboru, zostawal z jedyna osoba, ktora znal i przekonywal sie, ze jednak fajnie jest cwiczyc z nowym przewodnikiem nawet te rzeczy, ktore w pierwszej chwili wydaja sie niefajne. Wszystkie psy po 2-3 treningach na tyle sie rpzyzwyczajaly, ze postronne osoby nie byly w stanie zauwazyc, ze przewodnik nie jest wlascicielem.

Zycze powodzenia!

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Karilka']saJo no tak, tyle, że chciałabym wiedzieć czego i w jaki sposób mój pies jest uczony. Czemu tak, nie inaczej...
Wiem, że przynajmniej na początku takiej wspólnej przygody, będe musiała "pomóc" w wysłaniu tej nici porozumienia między nową trenerką a psem.

Do tego, jestem zdania, że za dobrą zabawe Dolar zrobi wszystko, natomiast gdyby mnie nie było - byłby raczej zaniepokojony. Nie skupiłby się na nauce.

.[/quote]

kiedy bylam latem z moja dobka na obozie szkoleniowym zrobilismy doświadczenie- bo ona jest wpatrzona we mnie jak w obrazek, pilnuje mnie i nie odchodzi na krok, jest fizycznie i psychicznie uzalezniona na codzien, dodotkowo jak wiekszosc dobermanow jest nieufna dla obcych i tez mi sie wydawalo, ze "będzie zaniepokojona" kiedy odejde;)

mnie Libor (szkoleniowiec)kazał odejsc nie ogladając sie za siebie kilkadziesiat metrow, moja Zara została w grupie w zasadzie obcych sobie ludzi, otoczyli ja kołem tak żeby mnie nie widziała i wogole sie nie nie zajmowali

po kilkunastu minutach zawołali mnie z powrotem, ja oczywiscie panikowałam co tam z tym moim skarbem się działo a reszta uczestnikow eksperymentu miała opowiedziec mi jak zachowywał sie moj pies.Otóz pierwszą minutę byłą zdziwona i patrzyła za mną a potem....potem zaakceptowała sytuacje i obwachiwała sobie trawkę zupełnie spokojna:evil_lol:

miało to na celu uświadomienie mi, ze w zasadzie to ja MAM PROBLEM a nie moj pies, mysle ze z Dolarem byłoby podobnie

Link to comment
Share on other sites

A ja uwazam, ze nie ma co odbierac kazdego wachania trawy, jako sygnal uspokajajacy. Poza tym, takie cwiczenia wlasnie ucza psa przezwyciezac stres. Kazde zwierze doswiadcza go w zyciu i nie ma sensu unikac KAZDEJ sytuacji, w ktorej pies sie stresuje.

Link to comment
Share on other sites

dokładnie tak jak piszesz SaJo


myślę, ze w tej sytuacji sygnały uspokojające to jednak nadinterpretacja
tym bardziej, ze to "wąchanie trawki"było w pewnym sensie skrótem myslowym, chodziło mi o to, ze sunia nie wyrywała sie, nie wypatrywała mnie, tylko zajęła sie niuchaniem, oglądaniem otoczenia i bynajmniej nie zachowywałą sie nerwowo-a myslalam, ze tak będzie

to jest młodziutki piesek, wtedy miała zaledwie 7 mc,mimo ze jest dobermanem z papierami jest psychika ogólnie mówiąc jest nienajsilniejsza,więc takie socjalizujące ćwiczenia w jej przypadku to koniecznosc

Link to comment
Share on other sites

Na [url=www.marekfryc.pl][color="navy"]tej stronie[/color][/url] podana jest informacja o planowanym kursie w Katowicach na tresera psów.
Jeśli ktoś jest na poważnie zainteresowany kształceniem się w tym kierunku, to może warto zadzwonić i dopytać się o szczegóły.

Link to comment
Share on other sites

Jeszcze w te wakacje, zostawiłam Dolara z dla niego obcą osobą. Długo bawili sie wspólnie. Kiedy poszłam na moment do sklepu - pies mnie nie widział, znajomy dalej próbował sie z psem bawić, jednak Dolar usiadł i przestał zwracać uwagę na znajomego mimo zachęcania do zabawy.
Jak wyszłam ze sklepu, Dolar zobaczył, że już jestem - bawił się dalej.

Na podstawie tego doświadczenia, właśnie stwierdziłam, że mój pies może tak właśnie sie zachowywać.

Dodam, że na ogół nie jest jakiś super extra posłuszny czy zakochany, ale ma swój charakter.
Nadal sie jeszcze poznajemy i piłujemy wzajemnie.

Iwan to zupełne przeciwieństwo - on kocha ponad życie wszystkich obcych. Zwłaszcza kobiety...:roll:



[SIZE=1][COLOR=Silver]PS: dzodzo jakoś w przyszłym tyg, prawdopodobnie wybieram się w Twoje sąsiedztwo. Chętnie poznam Twoje cudo.[/COLOR][/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='saJo']A ja uwazam, ze nie ma co odbierac kazdego wachania trawy, jako sygnal uspokajajacy. Poza tym, takie cwiczenia wlasnie ucza psa przezwyciezac stres. Kazde zwierze doswiadcza go w zyciu i nie ma sensu unikac KAZDEJ sytuacji, w ktorej pies sie stresuje.[/QUOTE]

[quote name='dzodzo']to jest młodziutki piesek, wtedy miała zaledwie 7 mc,mimo ze jest dobermanem z papierami jest psychika ogólnie mówiąc jest nienajsilniejsza,więc takie socjalizujące ćwiczenia w jej przypadku to koniecznosc
[/QUOTE]
A ja mam do Was obydwu takie pytanie:
Dlaczego dzodzo wymykała sie chyłkiem starajac sie zeby suka tego nie widziała?
Czy suce nie ułatwiłoby sytuacji gdyby została uprzedzona o tym co nastapi? Tzn gdyby dostała odpowiednie polecenie a nie była zaskakiwana nagłym zniknieciem włascicielki?

Mnie sie zawsze wydawało logiczne ze zostaje sie na komendy i uzywam ich zawsze zanim sie zaczne od psów oddalac. Z tym ze inna jest komenda na zostawanie w marszu, inna która oznacza: "zastygnij w tej pozycji i ani mi sie rusz" (np na wystawie czy podczas pozowania do zdjecia) a inna jest w sytuacji gdy musze je gdzies na chwile zostawic czyli: "spoko, poczekajcie w dowolnej pozycji, a ja zaraz wróce".

Moze ja jakas dziwna jestem ale mysle ze ze pies powinien wiedziec co go czeka i takie znikanie znienacka wydaje mi sie nie fair.
No i stresujace bardziej niz poprzedzone komendą.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Karilka']Jeszcze w te wakacje, zostawiłam Dolara z dla niego obcą osobą. Długo bawili sie wspólnie. Kiedy poszłam na moment do sklepu - pies mnie nie widział, znajomy dalej próbował sie z psem bawić, jednak Dolar usiadł i przestał zwracać uwagę na znajomego mimo zachęcania do zabawy.
Jak wyszłam ze sklepu, Dolar zobaczył, że już jestem - bawił się dalej.[/quote]

Sytuacja musi byc odwrotna, to przewodnik bierze psa i odchodzi (najlepiej bezposrednio z domu). Kiedy wlasciciel odchodzi wiekszosc psow sie stresuje, bo stado sie rozlalo.

puli
A ja nie wiem czy to bylo z komenda czy bez. Pisalam ogolnie o sytuacji zostawienia psa z obcymi osobami.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='saJo']
puli
A ja nie wiem czy to bylo z komenda czy bez. Pisalam ogolnie o sytuacji zostawienia psa z obcymi osobami.[/QUOTE]
O.K.
Z postu wykombinowałam ze bez bo załozyłam ze taki siedmiomiesieczny uzalezniony od panci dzieciak nie wytrzymałby, wyłamał i pobiegł za nią.
O stresie pisałas dlatego zapytałam czy uwazasz ze wydanie komendy go zmniejsza czy w praktyce nie zauwazyłas róznicy

Link to comment
Share on other sites

komendy nie bylo a nawet jakby była to nie dałaby skutku, bo Zara jej po prostu nie znała, teraz juz doskonale wie co oznacza komenda "zostań"



notabene, nigdy nie zostawiłabym psa z osobami obcymi, co do ktorych nie mialabym 100% pewnosci,że nie sp..tego co wypracowałam z moim szczeniakiem, ktory ma braki w socjalu i te stracone pierwsze miesiące życia cięzką pracą odbudowujemy, została tam bo temu trenerowi ufam w zupełnosci;)

Karilka, zapraszam nawet z Dolarem;)

Link to comment
Share on other sites

Zaproponowałam yamayce prace z dla niej obcymi psami w stylu "co dwie głowy to nie jedna". Podzielimy sie doświadczeniami.
Jeśli będzie miała ochote, to mam w rodzinie sunie do zsocjalizowania i pouczenia. Nie wtracałabym sie ani troche w to co chciałaby z nią robić, jeśli robiłaby to dobrze;).



dzodzo bez Dolara nigdzie sie nie ruszam.

Tylko mam nadzieje, ze go psy ciotki nie zeżrą.:roll:

Link to comment
Share on other sites

  • 1 month later...

Przyznaje-nie przejzalam calego tematu,wiec przepraszam jezeli takie pytanie juz padalo...;)
czy zeby skonczyc/zaliczyc ten kurs instruktorski/dostac uprawnienia trzeba skonczyc 18lat?(pewnie trzeba ,ale pytam na wszelki...a noz nie bede musiala czekac do 18tki)

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...
  • 1 month later...

Witam! Nie mam jeszcze 18 lat i nie wiem co będę robić w swoim życiu i prawdopodobnie nie będę na co dzień zajmować się tresurą psów jednak uwielbiam psy, przebywanie z nimi i naukę. Dwa lata temu dostałam własnego psa(mieszańca) i uczyłam ja(umie podstawowe komendy siad, leżeć, zostań, do nogi, i inne bardzo różne typu podaj łapę, zdechł pies, a teraz uczymy się komendy "głos"). Chciałabym jednak sama siebie szkolić i wiem że w przyszłości będę miała psy i chcę umieć je uczyć.

Moje pytanie jest takie: dużo jest tu o ZK czy w mojej sytuacji kiedy nie będę studiować ani weterynarii ani nic takiego jest sens w ogóle myśleć o tym? Ile czasu trzeba na to poświęcić ale nie chodzi mi o to że np 5 lat bo czas mam tylko ile czasu tygodniowo? I jaki jest koszt zapisu czy nie wiem jak to nazwać... naukę?

Byłabym bardzo wdzięczna za jakieś sugestie.
POzdrawiam

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...