Jump to content
Dogomania

Pani Profesor

Members
  • Posts

    2333
  • Joined

  • Last visited

  • Days Won

    1

Everything posted by Pani Profesor

  1. Trzymam kciuki za byczka, papierek przed narkozą faktycznie jest straszny, przerabiałam to dwukrotnie...no ale ryzyko jest, wiadomo. U nas było widmo nowotworu, Pat miał guza rosnącego w zastraszającym tempie, ale wyszło, że to nic groźnego - u Was też tak będzie ;)
  2. Fabian,bo ja już dla Ciebie przyszykowałam powitalne wierszydło... :siara:
  3. moja mama jest taka, zanim się urodziłam, to miała kota, koteł poszedł won do babci w momencie, kiedy okazało się, że będę na świecie... niestety. miała (i ma) okropnie sterylne podejście, oczywiście jestem alergiczką ;) ale nie na sierść, na szczęście :look3:
  4. Majkowska, a czemu go po prostu nie zamkniesz w tej klatce? Wiesz, standardowy trening klatkowy, wydłużanie czasu zamknięcia itd. - może faktycznie na starość coś się poprzestawiało w tym pointerzym łbie? Pampersa nie zazdroszczę, jeżeli postanowi wyjść tymi drzwiami, którymi wszedł... pies haftujący kupą to już chyba nie na moje nerwy :look3:
  5. Macie 100% racji z ryzykiem trafienia na alergika czy nerkowca, któremu nie wolno dać nic poza karmą. Mój pies - jako wybitnie łakomy, pochłaniający wszystko,co chociaż przypomina jedzenie - podczas diety eliminacyjnej nie był puszczany w tłum, właśnie przez łakomstwo. Obecnie zdarza mi się, że inni właściciele podczas psich spędów podkarmiają czymś tam mojego, bo zawsze dziad lezie prosto w ludzi, zamiast bawić się z psami - gapi się w oczy i robi sztuczki nieproszony, więc "och jaki uroczy" i się dureń najada za friko :megagrin: Wiem, że to nie argument, ale mimo wszystko - pies z jakąś wybitną dietą powinien być bardziej pilnowany. Choćby dlatego, że dostanie od obcego, albo weźmie sobie coś z ziemi.
  6. stać, stać. ja miałam kiedyś obiekcje, teraz nie mam absolutnie. barf jest tańszy od najtańszego żywienia najpodlejszym żarciem - takie chappi kosztuje z 3zł za puszkę, dla psa o masie 15kg trzeba dać takich z 2,5 dziennie. wychodzi - powiedzmy - 7-8zł na dzień i to jest koszmarnie drogo, bo za 7-8zł mam kilogram zajebistego wołowego serca, które Patrykowi starczy na dwie doby :) (innym psom o tej masie pewnie na 3, ale mój dostaje zwiększoną dawkę bo wszystko pali i chodzi non-stop głodny).
  7. Masz oczywiście rację, tyle że ja napisałam to z innej perspektywy - pies i tak podleciał, to były duże łąki z pagórkami, właściciela ni widu, ni słychu, obok znajoma suczka którą bokser postawą zmusił do uległości (sucz nie zrobiła tego NIGDY wcześniej), wobec czego chrupka zastosowałam jako odwracanie uwagi, bo gapił się na mojego psa (który skubał kija leżąc kawałek dalej, ale zauważył boksera). jakbym nie zmieniła bokserowego nastroju (wypięta klata, ogon na sztorc, był naprawdę duży, to jakiś mix) to mój pies z daleka wparowałby ze złym nastawieniem ("stoi jakiś gnój przy pańci i kozaczy"), a tak bokser się żywo zainteresował, usiadł, ogon poszedł w ruch, następnie dupka i mój Patryk mógł wlecieć jak do kumpla do zabawy. nie miałam za bardzo co zrobić ze swoim psem, bo leżał kawałek dalej (zawołać? kazać zostać, przy czym on lubi wyłamać komendę jeżeli chodzi o psa?), a jakbym "przepędzała" tego samca, to albo Patryk poleciałby z mordą celem pogonienia intruza (w końcu mamusia gania, to pomogę), albo wywiązałaby się jeszcze większa chryja, bo bokser szedł na sztywnych nogach, na maxa napięty. tutaj nie widzę minusów dawania bokserowi żarcia czy pokazywania zabawki, szczególnie że mój pies nie broni zabawek, a o żarcie jest zazdrosny tylko wtedy, kiedy już je dostał - jeśli mam w ręku,to mogę karmić 10 psów wokół, a on tylko stoi i czeka na swoją kolej.
  8. mój barfujący pies nie jadł kości z kurczaka od czterech dni, dziś zostawił mi na posłaniu prezent w postaci główki od kości, połkniętej parę dni temu... to dopiero mrozi krew w żyłach ;)
  9. Berek, dlaczego szkodliwa? (chodzi mi o radę z podkarmianiem czyichś psów, pomijam względy, że pies może być np. alergikiem). Ja uważam - podobnie jak wyżej Spike1975 - że lepiej dać obcemu psu chrupki, rozdwoić się i roztroić, ale przeprowadzić zapoznanie pokojowo. Jak ja się zepnę, to mój pies się automatycznie nakręca, po kiego diabła mam później rozdzielać, przeganiać i drzeć się na drugiego właściciela, skoro da się to załatwić inaczej? Korona mi z głowy nie spadnie, skoro odwracanie uwagi na chrupka/piłkę działa na mojego psa, to jest duża szansa, że na obcego też zadziała. Ostatnio się parę razy sprawdziło. Powiem Wam historię z cyklu "hurrdurr, nie będę uczyć czyjegoś psa" - poznałam babeczkę po 50-tce, miała boksera, dorosły, ale ciapowaty, łagodny i zabawowy, Patryk go zaakceptował z marszu. Byłyśmy na polanie, gdzie mój pies zwyczajowo lata luzem, zaczepiał boksa do zabawy. Babeczka wahała się, czy spuszczać boksera, "bo ona nie wie, czy on nie pójdzie", w końcu się przełamała, odpięła karabinek, pies zwiał w krzaki, ale widać było, że się pilnuje, podąża za nami. Kobieta narzekała, że nie spuszczała psa od roku (!), bo on "NIE WRACA". Po chwili było wiadomo dlaczego - babeczka miała słowotok, bardzo gadatliwa, w trakcie tego gadania wołała psa... nie zmieniając tembru głosu ani trochę. Pies ją po prostu zlewał, bo do niego też mówiła - niunianie, titanie, "ojojoj Dżekusiu żebyś ty chciał wracać a nie wracasz, Dżekusiu, chodź tu,no przyjdź do pani, blebleble" - wszystko na jednym tonie, wyobraźcie to sobie :D Zawołałam psa po imieniu wołającym tonem, głośno - wrócił, magia :D dostał chrupka (mojego, cóż za poświęcenie), odleciał, znowu go zawołałam, potem poinstruowałam panią, że wystarczy głośno i dosadnie, a najlepiej wprowadzić np. gwizd czy jakieś tam ciumkanie. Pani odeszła zadowolona i żywot boksera się niewątpliwie poprawił, widuję ich i faktycznie lata luzem. Puenta? Czasami ci, którzy opowiadają że pies ich "nie słucha" potrzebują maleńkiej pomocy. Pies ma lepiej, właściciel ma lepiej, a mój kundel ma towarzysza do socjalu, amen.
  10. Wychowywanie obcych psów to żaden nasz obowiązek, ale u mnie też czasem wyskakują akcje pt. "zrób coś wbrew sobie", wczoraj mój kundel (w pocie czoła od półtora roku socjalizowany, karcony za wyskoki i uczony spokoju przy psach, pokazujący postępy) biegał sobie z psią koleżanką po łące, wszystko zajebiście, do momentu aż z naprzeciwka zaczął cwałować olbrzymi mix boksera i jakiegoś mastifa. najpierw dotarł do suki mojej znajomej, która nie jest uległa, a przed nim wywaliła brzuch w sekundę, pies z jajami, postawa kozaka, wypięta klata, 50kg jak nic. było kilka opcji - odwołać mojego psa, który żarł patyka kawałek dalej, biec w panice żeby zapiąć go na smycz albo drzeć się za właścicielem samca. mój pies wyczaił, że nadchodzi boruta więc radośnie cwałował w moim kierunku, obok mnie stał bokser, wypiął klatę, najeżył się i...no cóż, zatitałam, poklaskałam, wyciągnęłam chrupka z saszetki, pies zmienił postawę, położył uszy, wypiął dupę, ucieszył się i spotkanie z moim przebiegło bezkonfliktowo, bo wpadł na boksa rozanielony, zadowolony i radośnie pokicały w cholerę. jakby bokser się nie wyluzował, to byłaby chryja na 100%. właściciel był kilometr dalej, zanim przyszedł, to psy już zdążyły wywalić jęzory ze zmęczenia.
  11. Majkowska, nie przejmuj się pobudkami - my się przeprowadziliśmy do innego mieszkania, jak na złość pies w bloku jest chyba jeden, bo innych nie przyuważyłam do tej pory, na dodatek mieszka pod nami i jest psem z cyklu "piłuję japę 24/7", więc domyśl się, kto jeszcze drze ryj ile sił, o każdej porze dnia i nocy :loveu: jako podpowiedź dodam, że to Patryk :nonono2:
  12. cześć, melduję odwyk od dogo, nie mam czasu absolutnie NA NIC, do wyboru mam klepanie postów, albo zadbanie o psa w tych krótkich momentach kiedy nic nie robię;) ogarnę nawał pracy i wracam!
  13. mój gubi dużo futra, ale to, co wypadnie, to głównie koty, które można łatwo zebrać. jak zamiatam, to później zbieram z końca miotły i niemal gotowe ;) a fakturę sierści ma jak szczotka do butelek, tylko miękka w dotyku, choć wygląda na ostrą ;)
  14. Pani Profesor

    dubel

    usuwać 130 stron postów przez przepychankę - skądinąd - prywatną? szkoda zachodu, ogólnie szkoda.
  15. nie gadajcie o lidlu bo ja zapomniałam iść się bić o takie fajne spodnie tydzień temu :madgo: nienawidzę tłuczenia się i przepychania, ale może akurat nie cieszyłyby się zainteresowaniem... już za późno i tak :nonono2:
  16. śmiesznie się to czyta jak się wie, że u nas ten etap już poszedł w niepamięć :jumpie: choć jajca były jeszcze większe, też zaliczyliśmy parę razy armagedon pt. "nie ma gdzie postawić nogi" albo "zrób krok, to się wypieprzysz na oleju". u nas pomogła najprostsza metoda pt. "zastaw śmietnik krzesłem", Patryk się po paru próbach skapnął, że się nie dostanie do śmieci i koniec. teraz można zapomnieć o zastawianiu a i tak nie rusza, ot, pozbył się nawyku i pozamiatane.
  17. no nie mogę... nie wytrzymam, ten mop :grin: :grin: :grin: jakie zajebiste! może faktycznie namocz Manię w płynie i niech froteruje podłogi :megagrin:
  18. o rany, weszłam po kilku dniach nieobecności i się nie zawiodłam - pipy, bobry, orangutany :wub: kocham Was przeokrutnie :grin: :loveu: :loveu:
  19. a weź mu może w cholerę wyznacz jakiś socjalny but do torturowania? nie wiem, czy to przypadkiem nie utwierdzi go w przekonaniu, że wszystkie inne też wolno gryźć, ale np. u Patryka działa to w ten sposób, że jeśli dostanie skarpetkę do gryzienia (jakąś starą,zużytą), to gania ją po domu, gryzie, podaje nam do rąk jako zabawkę i wie, że to "zabawowa" rzecz i wolno mu tarmosić. na górze stoją suszarki z praniem i wisi mnóstwo bielizny, która notorycznie spada od trzepania psiego ogona o suszarkę - NIGDY nie pogryzł żadnej skarpety, a w zasadzie dostaje takie same (wyprane, noszone przez te same osoby). Wald bawi się ogólnie rzeczami "z podłogi"? Patryk podczas robienia mu gonitw po domu pt. "wrzeszcz, klaszcz i ganiaj się z psem" próbuje zawsze coś złapać w gębę, bo to jego ulubiona rozrywka ("capture the flag", czyli zgarnij fant i zwiewaj) - jeżeli nie ma totalnie nic "psiego" to zdarzy mu się wziąć np. mój klapek, ale w sekundę puszcza jak oparzony. może doraźnie, zanim dojdziesz do przyczyny, Waldkowi pomoże takie właśnie pokazanie - to moje, to Twoje? i jak chce tego buta (z Twoim zapachem) to niech jakiegoś starego dostanie? poprawcie, jeśli chrzanię.
  20. kucharki... to teraz ja. spaliłam garnek - gotowałam ciecierzycę, która gotuje się milion godzin do miękkości, więc przykryłam i poszłam w cholerę. po godzinie (zwyczajowo trzeba gotować nawet dłużej) poczułam okrutny swąd...no cóż, nie przyszło mi do łba, że ta woda WYPARUJE i wypadałoby od czasu do czasu dolać... ale to jeszcze nic - raz smażyłam sajgonki na totalnej zj*bie, zmęczona jak wszyscy święci, no ale kolacja musi być, a że przyszykowałam wcześniej to wystarczyło tylko obsmażyć na oleju. nalałam do wielkiej, głębokiej patelni dużo oleju, czekam, czekam... czaję się ziewając, żeby już wrzucić te nieszczęsne sajgonki...i co? trzeba sprawdzić, czy nagrzał się olej. niewiele myśląc...wepchałam palucha do samego końca na głęboki, rozgrzany olej :placz: :placz: tż wiązał mi opatrunek siny na gębie ze śmiechu...
  21. Pani Profesor

    dubel

    co się tu dzieje :look3:
  22. wrzucę foty na dniach! bo faktycznie nie było ich od cholera wie kiedy :)
  23. Pani Profesor

    dubel

    abstrahując już od całej gównoburzy, jaka zawsze toczy się u Yuki po jakiejś 'aferze', to fotki kota na tej balustradzie są faktycznie przejawem nieodpowiedzialności i nie wiem dlaczego tak się Karola opierasz przed przyznaniem racji. mam wrażenie, że wrzucasz to właśnie po to, żeby 'sprowokować' do dyskusji, chociaż - jak widać - to głupie,bo spotyka Cię wtedy tylko krytyka. a to, że się ludzie zlatują do krytyki, to nic nowego - przecież nie każdy będzie pisał 10x to samo po każdej fotce psa/kota ;) a dodajesz je bardzo często, stąd pewnie cisza w wątku. jak wjeżdża temat kontrowersyjny to każdy się chce udzielić i to normalna kolej rzeczy od zarania dziejów ;) dodam też od siebie historyjkę pt. "kot spadł", koleżanka - kociara (pisałam Ci kiedyś o niej) miała zawsze koty łażące pomiędzy balkonami (4 piętro w bloku), zawsze mi mroziło krew w żyłach jak widziałam te akrobacje, ale przez 20 lat żaden kot nie spadł. minęło lat 23, w końcu któryś spadł. nie ma czucia w łapie, wlecze ją za sobą i ma jakieś kocie porażenie mózgowe które powoduje, że kręci główką, ślini się i generalnie wygląda jak ułomek. musi chodzić w pieluchach, do grobu się nie wybiera, więc przed koleżanką kilka-kilkanaście lat pilnowania kota, który czasem nie zauważy mebla/z czegoś zleci. nie ryzykowałabym tak, po prostu nie.
×
×
  • Create New...