Jump to content
Dogomania

Sobieszek - pies- przytulanka z ulicy ma DS!:):):)


gosia7

Recommended Posts

Kochani, pilnie poszukuję dogomaniaków, wolontariuszy z pomorskiego. Jestem w Sobieszewie na wakacjach. Od kilku dni spotykam na spacerach niewielkiego, łagodnego pieska. Biega samotnie po okolicy (zamykam oczy z przerażenia jak biegnie na oślep przez ulicę!). Zwiedza tutejszy cmentarz... Jest zwykle głodny, na szczęście ja zawsze mam ze sobą jakąś puszkę dla psa i kota:)w razie spotkania jakiegoś bezdomniaka:) to już zboczenie w moim przypadku, wiem. Psiak daje się głaskać, mało tego jak on się przytula!:) Serce pęka, że taki psiak nie ma właściciela!
W czwartek wypytałam pewnego starszego pana chodzącego z wózkiem z wnusiem na spacery, za którym piesek się kręci. Okazuje się,że psiak przybłąkał się w okolice domu, w którym mieszka jego córka i od pewnego czasu towarzyszy im na spacerach. Pan jest miły, ale absolutnie nie przygarnie psa. Córka ma 2 malamuty, więc o kolejnym psie nie ma mowy.
Psiak jest łagodny dla dzieci, ale ponoć nie toleruje innych psów. Pewnie nie był odrobaczany i szczepiony. 2 dni temu dał się jednak na tyle wygłaskać,że udało mi się znaleźć i usunąć mu 2 kleszcze.
Jestem w stanie odrobaczyć go i zaszczepić, ale co dalej? Mieszkam prawie 350 km stąd! Nie mam samochodu, by go zabrać.Zresztą dokąd?- sama mam psa i dwa koty...Wkrótce wracam do domu, a chyba serce mi pęknie jak zostawię psiaka bez pomocy. Ci ludzie mają to wszystko w nosie... Co robić? Pomóżcie proszę, może ktoś z Gdańska lub okolic ma jakiś pomysł? i serce , by pomóc w tej sprawie? Dajcie znać proszę. Poniżej zdjęcia psiaka.

[IMG]http://i56.tinypic.com/nqcm0g.jpg[/IMG]

[IMG]http://i55.tinypic.com/2s7cm6o.png[/IMG]

[IMG]http://i56.tinypic.com/w2dq91.jpg[/IMG]

[IMG]http://i52.tinypic.com/4rrt6e.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 101
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Spotkałam dziś psiulka. Niezbyt miał apetyt, zjadł ciutkę puszki i towarzyszył mi do mojego domu wczasowego, po czym odbił za jakąś sunią.
Obejrzałam mu zęby. Myślę,że ma ok.3 lat. Waży ok. 7 kg. Daje się obejrzeć na całym ciele. Wywróciłam go kołami do góry:) i szukałam znów kleszczy. Na szczęście nic nie znalazłam tym razem.

Czy ktoś pomoże w jego sprawie? Może jest szansa na dt w okolicy? On naprawdę jest grzeczny, sprawdzałam czy dałby się wziąć na ręce. Nie protestował jak go podniosłam. Wycałowałam pychola:) To anioł:)

Link to comment
Share on other sites

Dorwałam chłopczyka i zaserwowałam tabletkę (Paratex Palatable)na odrobaczenie w masełku i szynce:) Połknął, więc jutro już wolność od ewentualnych robali w brzuchu!:) Przeszedł się ze mną na spacer , po czym skręcił na pobliski cmentarz... Serce mi pęka tak go zostawiać na ulicy:( Pomóżcie, proszę!

PS. Nie jest agresywny do kotów, mijaliśmy pokaźne stadko, które też dostało żarełko. Poczekał aż im je wyłożę , najeżył delikatnie kark, ale obszedł je szerokim łukiem. Pewnie już wie, że nie warto zaczynać z kocim pazurem:)

Link to comment
Share on other sites

Dziś chłopczyk już podjadł na śniadanie szyneczki drobiowej z masełkiem i przemyconą bułeczką (za duże kawałki buły wypluwał cwaniak:) Obiadu: ryż z kurczakiem nie chciał.
Niestety dziś znów wyjęłam mu dwa kleszcze. Ponadto jest brudny, a ja nie mam możliwości go wykąpać, bo mnie wywalą z sanatorium, jak sprowadzę psa:( Może chociaż u kogoś z dogo z okolicy można by go wykąpać? albo u jakiegoś taniego psiego fryzjera?macie może jakieś namiary w Gdańsku? Czy ktoś mógłby ze mną pojechać?

Dziękuję za informację o Starogardzie, ale nie mam sumienia odwieźć go do schronu...:(Może jakiś dt? może płatny hotel? Nie wiem sama co robić.
Kompletnie nie mogę skupić się na wypoczynku, morzu, wakacjach, w głowie mam tylko los tego psa i ciągłe nerwy...

Link to comment
Share on other sites

Dziś zrobiłam nowe zdjęcia:)

[IMG]http://i51.tinypic.com/2aj7y2o.jpg[/IMG]

[IMG]http://i54.tinypic.com/a42ba0.jpg[/IMG]

[IMG]http://i53.tinypic.com/mkww8h.jpg[/IMG]

[IMG]http://i56.tinypic.com/2cyfcwg.jpg[/IMG]

[IMG]http://i54.tinypic.com/2qcpmz8.jpg[/IMG]

[IMG]http://i53.tinypic.com/fu1j6t.jpg[/IMG]

Prawda,że to słodziak? Przytulanka i anioł:)

Link to comment
Share on other sites

Jak zadzwonisz do gminy i go wezmą do schronu, to mogą zrobić tak jak z suką co błąkała się na wsi u cioci.
Wzięli a jakże, bo oni szukają psom domu ewentualnie odwożą do schronu w płocku.
Wzięli a następnego dnia suka szła szosą bo ją wypuścili.

Link to comment
Share on other sites

mowy nie ma!!! żaden schron i pseudopomocowe praktyki gmin!!!
On jest naprawdę grzeczny i adopcyjny. Ma szansę na dom! Tylko gdzie ten dom jest...:(?

Wczoraj wieczorem łamiąc wszystkie zakazy zabrałam go do ośrodka na kąpiel:) Nie mogłam patrzeć jaki jest brudny i wiem,że jemu też dużo przyjemniej po odświeżeniu. Wprawdzie początkowo pomysł mu się wcale nie podobał i za wszelką cenę próbował opuścić kabinę (władowałam się do niej razem z nim:), ale tylko dlatego,że bał się strumienia z prysznica. Lepiej sprawdziłaby się wanna i polewanko małym kubkiem, ale cóż... I tak daliśmy radę:) A przy tym usunęłam mu kolejnego kleszcza. Łagodne mówienie i spokojne ruchy pomogły. Chłopczyk jest czysty i zadowolony:) Pozwolił sobie umyć wszystko łącznie z siusiakiem, naprawdę cierpliwy jegomość. A potem zniósł jeszcze grzecznie czyszczenie uszu i oczu. Nawet sam pomagał liżąc mi ręce:) Wciągnął kolację i miałam go odstawić na dwór, ale cwaniak szybko zlokalizował łóżko (zna doskonale:), zwinął się w kłębek i zasnął:) I jeszcze dodatkowa mądrość: w pokoju są 3 łóżka, a sam znalazł i wlazł na moje:) Dzięki Bogu, zresztą,że nie na koleżanek, bo nie wszystkim mogłoby się to spodobać...:) Bałam się ,że się przeziębi, bo troszkę się trząsł po tej kąpieli, więc okryłam go ręcznikiem i kocem po same uszy i przespał ze mną całą noc. Jak anioł:)!!! Ani drgnął! Bałam się ,że będzie chciał na dwór, zacznie szczekać w połowie nocy, albo jak usłyszy okoliczne psy, ale nic takiego! Spał cichutko, nawet nie szczeknął na wracające do naszego pokoju współlokatorki:) Rano spał aż ja się nie podniosłam po 7.00,żadnego skomlenia, drapania w drzwi! zjadł i wyprowadziłam go z ośrodka przemycając przed recepcją i personelem.
Najgorsze,że chłopczyk nie bardzo potrafi chodzić na smyczy (kupiłam obrożę i smycz). Więc w obie strony go niosłam, bo wczoraj wyszedł z obroży... Boi się.

Może czyta nas jakiś dt lub ktoś chcący przygarnąć psiego anioła... odezwijcie się...on czeka...

Poniżej parę fotek

kąpiel:

[IMG]http://i51.tinypic.com/15wjqsy.jpg[/IMG]

[IMG]http://i54.tinypic.com/33u4qb6.jpg[/IMG]

po kąpieli:

[IMG]http://i53.tinypic.com/swfnkw.jpg[/IMG]
[IMG]http://i52.tinypic.com/30i7qz8.jpg[/IMG]

kolacja do łóżka:

[IMG]http://i53.tinypic.com/huqc8m.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

i jeszcze jedno przed nadchodzącym snem:)

[IMG]http://i53.tinypic.com/2lihklj.jpg[/IMG]

On sprawiał wrażenie tak szczęśliwego w tym łóżku! Tak się wtulał w kocyk i moją nogę! Wydawał się mówić : będę grzeczny,przysięgam, tylko mnie nie wyrzucaj stąd...:(

Serce mi pęka, że dziś znów na ulicy...:(:(:(

Link to comment
Share on other sites

Od paru dni śledzę losy tego pieska- mam nadzieję, że znajdzie dom, choćby na razie tymczasowy. Ja nie mogę wziąć go do siebie, ale chętnie wspomogę finansowo DT, który "przechowa" go do czasu adopcji- deklaruję 40 zł mieś.oraz pomoc przy ogłaszaniu. Gosiu, daj znać, czy psiak się pokazał.

Link to comment
Share on other sites

jak to znowu na ulicy? nie prztgarnelas go na czas znalezienia mu domku? trzeba bylo zawodomoc straz miejska oni by sie nim zaopiekowali a wurzucenia psa znowu na ulice to jest nie odpowiedzialna zachowanie.... zabierz tego psa do siebie lub zawidom kogos by mu pomog i aby nie koczowal na ulicy..... mysle ze chec pomagania bezdonym zwierzetom polega na tym ze albo go bierzemy do siebie albo zawiadamiamy staz miejska lub schronisko.. czekam az napiszesz konkretnie czy sie nim zaopiekowalas czy nadal zostal na ulicy>?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='aldira']jak to znowu na ulicy? nie prztgarnelas go na czas znalezienia mu domku? trzeba bylo zawodomoc straz miejska oni by sie nim zaopiekowali a wurzucenia psa znowu na ulice to jest nie odpowiedzialna zachowanie.... zabierz tego psa do siebie lub zawidom kogos by mu pomog i aby nie koczowal na ulicy..... mysle ze chec pomagania bezdonym zwierzetom polega na tym ze albo go bierzemy do siebie albo zawiadamiamy staz miejska lub schronisko.. czekam az napiszesz konkretnie czy sie nim zaopiekowalas czy nadal zostal na ulicy>?[/QUOTE]

Dziewczyna jest na wczasach w sanatorium, jak mogła go zatrzymać...? :shake:
A zawiadomienie SM nie jest dobrym pomysłem, bo zwierzę (w najlepszym wypadku) wyląduje w schronisku, gdzie jest 300 takich burków....i Ty to nazywasz "zaopiekowaniem się"...?
Uważam, że w obecnych warunkach i tak dużo dla niego robi - karmi, kąpie, odrobacza, zgłosiła się z prośbą o pomoc na dogo. I zarzucanie jej, że jest nieodpowiedzialna, jest trochę nie na miejscu.....A może Ty go przygarniesz....?
Gosiu, zrób mu ogłoszenia na portalu trojmiasto.pl, w dziale zwierzęta - tam zagląda bardzo dużo osób (albo prześlij mi jego foty, to zrobię mu ogłoszenie).
Jeśli znajdzie się DT albo hotel, mogę dołożyć jakiś grosz.

Link to comment
Share on other sites

ja też nie rozumiem po co go zabrałą do domu. Nie ma nic gorszego ... To taka niedźwiedzia przysługa...Co do schronu to owszem moze i jest takich ponad 300 często nawet wiecej, ale przynajmniej nie skończy pod kołami samochodu, codziennie dostanie jedzenie i ma opiekę weterynaryjną. Zresztą ciężko powiedzieć co lepsze. Trzeba szukać mu pilnie domu i tyle, ale na pewno nie zabierać "na trochę" do domu.

Link to comment
Share on other sites

Boże, gosia7 ja wiem jak się czujesz bo ja horror przeżywałam z moją babulinką.
U ciebie odkąd założyłaś wątek, nikt się nie odezwał poza Redpit, byłaś sama.
Nie można źle oceniać, wzięcia psiaka na noc do ośrodka. Gosia choć tyle a może aż tyle chciała dla niego zrobić.
Na tyle ludzi w sobieszewie nikt nawet się przy nim nie zatrzymał zapewne.
Jak nie umie chodzić na smyczy to mógł mieszkać w domu z ogródkiem.
A że zna łóżko, wiecie moja babcia po wejściu do pokoju też zerkała na łóżko:-)

Gosia pies gdzieś poszedł, czy się znalazł????
W żadnym wypadku nie oddawaj go SM, bo do tej Straży w okolicach gminnych nie mam zaufania!!

Link to comment
Share on other sites

Przypuszczam, że Gosia działała pod wpływem emocji i zobaczywszy psa leżącego na łóżku, wtulonego w kołdrę, nie miała sumienia wywalić go nocą na dwór. Ot co. Fakt, nie był to najlepszy pomysł i lepiej nie przyzwyczajać go do takich warunków, póki nie ma perspektywy na dom, ale nie można mieć do niej pretensji o to, że "nie przygarnęła go na czas znalezienia domu".
Jestem w stanie zrozumieć Gosię, że nie chce zawozić go do schronu - niedługo stąd wyjedzie i nie będzie mogła monitorować jego adopcji, dlatego najpierw stara się znaleźć mu dom tą drogą.
Pomóżmy jej!

Link to comment
Share on other sites

to co napisalas powyzej marta jest bardzo rosadne ale nie parktyczne..... wiesz dlaczego? pies zostal na ulicy sam i nrazony na rozne niebezpieczenstwa jak wiesz w nocy moze go spotkac wiele zlego... wiec mogla go normalnie zawiesc do schroniska albo zostawic u siebie ,wiem ze schronisko to nie najlepszy wybor ale z tej sytuacji bylo najlepsze wyjscie... nie musi monitorowac psa w schronosku sa tam ludzie ktorzy by sie nim zajęli... szkoda ze nie pomysla o tym wczesniej zanim go zostawila na pastwe losu... wiem ze ten ktory go wyrzucil to lubuz bez serce,,, ale jezeli juz spotkal osoba ktora ofiarowala mu kawalek koca i bezoieczenstawa powinna doprowadzic to do konca.... moze kiedy pies zawita znowu w miejsce gdzie byl znaleziony poprostu zadzwonic po straz miejska lub schronisko.. napewno jest to lepsze wyjscie niz tulaczka... i szukac mu domku miedzy czasie...

Link to comment
Share on other sites

Krytykującym śpieszę z wyjaśnieniem, choć przykro mi,że za dobre serce jeszcze obrywam. Zabrałam psa, by go wykąpać. Nie zrobiłam sobie z niego maskotki na jedną noc. Chciałam mu ulżyć w tym upale. Sierść miał aż lepką od potu, brudu, piasku z plaży i okolicznych lasów. Nie wiem kiedy był kąpany i czy w ogóle. Dodatkowo podczas kąpieli znalazłam i usunęłam kolejnego kleszcza (nie mam przy sobie Advantixu). Nie wiem czy trafiwszy do schroniska, jak niektórzy sugerują, ktoś miałby czas i cierpliwość na usuwanie ropki z oczka, czyszczenie uszu z taką cierpliwością i spokojem jak miał to zrobione u mnie. Zdaję sobie sprawę,że tam nie ma na to czasu,gdy tysiąc innych psów czeka do "obrobienia". Ja miałam na to czas i mogłam mu to zapewnić. Niczego nie żałuję. Został na noc, bo bałam się,że się przeziębi, gdy wyjdzie mokry (suszarka nie wchodzi w grę, zważywszy jak bał się prysznica). Szkoda,że aldira widzi wszystko jako wyrzucenie psa na ulicę i nie rozumie podstaw: nie jestem w domu , a w sanatorium. Tu jest ZAKAZ posiadania zwierząt. Gdyby personel i kierownictwo się dowiedziało wyleciałabym stąd razem z psem! Nie mówiąc o reszcie konsekwencji, o których nie czas i miejsce tu pisać. Nie było mi łatwo, działałam w wielkich nerwach i ukryciu. Dodatkowo nie wiedziałam też jak psiulek zareaguje, równie dobrze mógł mnie dziabnąć w tej kabinie (a szczepiony pewnie nie jest). Na szczęście wszystko się udało. Cieszę się,że teraz jest czysty i zadbany. Nie uważam tego za "niedźwiedzią przysługę", jak twierdzą Wolontariusze Promyka. Gdy pytałam w pierwszych postach , czy ktoś pomógłby go wykąpać u siebie w domu, była cisza. Do pomocy w wykąpaniu u psiego fryzjera (chciałam zapłacić) też nikt się nie zgłosił. Wiem,że najłatwiej krytykować przed netem. Nie czuję się jednak winna.

Awit i martasekret - dziękuję za zrozumienie i wsparcie:) czuję dokładnie tak jak to opisałyście. I dalej proszę Wszystkich o pomoc.

NIE ODDAM TEGO PSA DO SCHRONISKA. Wiem jak niektóre tam kończą (okaleczone,zagryzione przez współtowarzyszy z klatek, konające z głodu, bo nie mogą dostać się do miski, itd.). NIE ZOSTAWIĘ GO TEŻ NA ULICY I NIE WYJADĘ. Póki co, zostaję tu jeszcze ponad tydzień. Modlę się,żeby w tym czasie nic złego się nie stało (ulica!). Pociesza mnie tylko fakt,że skoro dał radę tyle miesięcy (ponoć od listopada), to jeszcze trochę wytrzyma. Może uda nam się wspólnie znaleźć mu DS lub DT (tylko z tą nadzieją zaczęłam ten wątek). Wiem,że to nie będzie łatwe (zważywszy wakacyjny sezon ogórkowy:(). Narazie proszę Was o wsparcie, pomoc w ogłaszaniu, mogę przesłać zdjęcia na PW.

agamalek - dziękuję za deklaracje finansowe:) dla ewentualnego DT i chęć pomocy w ogłaszaniu

Uspakajam też wszystkich, że psiulek dziś jest:) Póki co cały i zdrowy. Zjadł kurczaka (kluski były ble:), popił wody. Zwykle trzyma się (śpi) przy jednym z bloków. Ale bywa,że go nie ma cały dzień -biega po okolicy,na plażę, po lesie, po cmentarzu - zna tamtędy skrót przez miasto:) Ludzie z bloku też go dokarmiają (niestety odpady z obiadu typu kości, stare mięso...-starsze osoby nie rozumieją,że nie wolno i jak tłumaczę patrzą na mnie jak na wariata). Także cieszę się jak mi uda się ich wyprzedzić i już od nich nie chce:)

jedzonko:
[IMG]http://i56.tinypic.com/bg8zsz.jpg[/IMG]

picie:
[IMG]http://i51.tinypic.com/21dqt0g.jpg[/IMG]

na kolankach:)
[IMG]http://i55.tinypic.com/2zp8lfr.jpg[/IMG]

przytulanko:)
[IMG]http://i52.tinypic.com/2r4lp20.jpg[/IMG]

sam wgramoli się na kolana i leżał:)
[IMG]http://i51.tinypic.com/6zse8h.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

Gosia! Ja również jak Awit uważam, że bardzo dobrze, że zajęłaś się Przytulaskiem!!!
Powiedzmy sobie szczerze: nie każdego byłoby na to stać! A klikanie w klawiaturę i krytykowanie... ech, chyba nie wymaga komentarza.
Oby tylko Przytulasek dotrwal do końca Twojego pobytu w sanatorium, a potem.... Ja nie wierzę w to, że zostawisz Go na ulicy.... co zresztą sama napisałaś:
[I]..."NIE ZOSTAWIĘ GO TEŻ NA ULICY I NIE WYJADĘ. Póki co, zostaję tu jeszcze ponad tydzień. Modlę się,żeby w tym czasie nic złego się nie stało (ulica!)."... [/I]
Niestety, fizycznie pomóc nie mogę, bo jestem z drugiego końca Polski, ale sama 3 lata temu przywiozłam znad morza (ponad 800km) przez całą Polskę małego, porzuconego kotka...
Teraz jest członkiem naszej Rodziny i doskonale dogaduje się z amstaffem i dwoma jamnikami... Żyją w pełnej symbiozie...
Każdy, kto ma serce (a nie mięsień w tym miejscu) nie zostawia porzuconych bied na pastwę losu...

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...