Jump to content
Dogomania

TTB agresja mitem?


Psy-moja pasja

Recommended Posts

[quote name='Psy-moja pasja']Udało się mama zgadza się na asta[/QUOTE]

Widzę, że bardzo często zmieniasz zdanie co do rasy psa. Jak jak namawiałam rodziców na psa to byłam już do końca zdecydowana na rasę. Jak york to york, a chwilowe wątpliwości wolałam przemilczeć. Teraz czekam na rottweilera i od wiosny kiedy powiedziałam o tym mamie nie zmieniłam zdania, bo byłam już zdecydowana jaki pies będzie dla mnie najlepszy. Ciągłe zmienianie zdania mogłoby doprowadzić do stwierdzenia przez mamę, że jak mi kupi teraz psa to za parę miesięcy będę chciała innego.

Dobrze wychowany TTB nie będzie agresywny sam z siebie, ale zaatakowany nie ucieknie (Chociaż miałam sytuacje w której mój yorek rzucił się na doga argentyńskiego, a ten odskoczył :cool3:). TTB po prostu łatwo źle wychować i doprowadzić do zachowań agresywnych. Na spacerach widzę bardzo dużo amstaffów spacerujących z młodymi chłopakami, którzy po prostu chcą szpanować 'psem mordercą'. Na własne oczy widziałam pobudzanie asta do agresji. Dużą rolę w całej opinii o TTB odgrywają media, które każdego kundla minimalnie podobnego do TTB nazywają amstaffem i robią wielkie hallo z pogryzień, które często prowokują ludzie :shake:

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 83
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='Martens']
I jakoś nie sądzę, żeby amstaff tej babci, zaatakowany przez obcego samca pozostał oazą spokoju albo chował się babci za nogi.[/QUOTE]

Polska mowa być trudny język? Proszę czytaj ze zrozumieniem moje posty: Amstaffa, który nigdy w życiu [B]nie rzucił[/B] się na psa, [B]który go nie atakował[/B], co najwyżej warknął.

Link to comment
Share on other sites

Wiadomo, że w potyczce Labrador vs. Amstaff, Amstaff dojedzie Labka bez większych trudności, ale z doświadczenia wiem, że nie zawsze amstaff musi zaczynaj awanture, ba ! Kilka razy widziałem jak to Labek zaczynał wojnę a, że jest słabszy no to oczywiście wina morderczego psa - Amstaffa...

Każdy pies trafiający w nieodpowiednie ręce może stać się nieprzewidywalny i agresywny. Tylko psy z grupy TTB mogą po prostu wyrządzić większą krzywdę.


[quote name='Xamee'] TTB po prostu łatwo źle wychować i doprowadzić do zachowań agresywnych. Na spacerach widzę bardzo dużo amstaffów spacerujących z młodymi chłopakami, którzy po prostu chcą szpanować 'psem mordercą'. Na własne oczy widziałam pobudzanie asta do agresji. Dużą rolę w całej opinii o TTB odgrywają media, które każdego kundla minimalnie podobnego do TTB nazywają amstaffem i robią wielkie hallo z pogryzień, które często prowokują ludzie :shake:[/QUOTE]

I OTÓŻ TO - Sedno sprawy...


Sąsiad miał kundelka (suke) , która nieraz pogoniła dobermana, boksera czy Pita :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='GAJOS']Polska mowa być trudny język? Proszę czytaj ze zrozumieniem moje posty: Amstaffa, który nigdy w życiu [B]nie rzucił[/B] się na psa, [B]który go nie atakował[/B], co najwyżej warknął.[/QUOTE]

Dobrze, skoro trzeba jak krowie na rowie, to proszę bardzo:
To, że pies sam nie prowokuje bójki nie dowodzi, że nie potrafi wykazać agresji, że w ogóle nie jest agresywny. Agresja to nie tylko czynny atak bez powodu; to również sposób reagowania na dane bodźce - np. zaczepki innego psa. Jeden pies je zignoruje, drugi się wystraszy, inny ruszy pokazać, gdzie raki zimują i ten ostatni sposób będzie raczej najczęstszą reakcją dorosłego samca asta.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']Dobrze, skoro trzeba jak krowie na rowie, to proszę bardzo:
To, że pies sam nie prowokuje bójki nie dowodzi, że nie potrafi wykazać agresji, że w ogóle nie jest agresywny. Agresja to nie tylko czynny atak bez powodu; to również sposób reagowania na dane bodźce - np. zaczepki innego psa. Jeden pies je zignoruje, drugi się wystraszy, inny ruszy pokazać, gdzie raki zimują i ten ostatni sposób będzie raczej najczęstszą reakcją dorosłego samca asta.[/QUOTE]

Wszystko jest kwestią wychowania.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='GAJOS']Wszystko jest kwestią wychowania.[/QUOTE]

Gdyby tak było, to dobór ras pod względem psychiki odpowiedniej dla nowych właścicieli byłby zbyteczny.
Zresztą - porozmawiaj sobie z doświadczonymi hodowcami bullowatych, to wytłumaczą Ci, ile z niechęci tych ras do innych psów to wychowanie, a ile niestety geny.
Możesz nauczyć psa ignorowania psów, nawet ignorowania zaczepek, ale nie zmusisz asta, żeby dał się zagryźć, uciekł, polubił psa, którego odbiera jako rywala.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Martens']
Możesz nauczyć psa ignorowania psów, nawet ignorowania zaczepek, ale nie zmusisz asta, żeby dał się zagryźć, uciekł, polubił psa, którego odbiera jako rywala.[/QUOTE]

A co, Labka, zmusisz do tego aby dał się pogryźć ? No daj spokój.
Psy z grupy TTB są na pewno ostrzejsze i trudniejsze ale nie róbcie z nich bestii.

Link to comment
Share on other sites

To co, w końcu są ostrzejsze i trudniejsze? Czy wszystko zależy od wychowania?

Ja te psy uwielbiam i nie wiem czemu miałabym robić z nich bestie - ale równie szkodliwe jest dla nich robienie z nich pluszowych misiów z krainy łagodności i porównywanie ich psychiki, agresji do przeciętnego goldena...

Link to comment
Share on other sites

Nikt nie robi z TTB bestii, ale łatwo do tego doprowadzić, pisałam wcześniej wychowanie daje wiele, ale nie wierzę, że dojrzały samiec TTB będzie łagodny do wszystkich zwierząt... nie róbmy z tych psów łagodnej rasy, bo nadawałaby się dla każdego.. ja mam sukę i nie mam wiekszych problemów z jej agresją, raz nadmieniłam w temacie, że moja broni swoich zabawek i na to muszę uważać, bo może skończyć się tak że pogryzie psa. Miotowy brat mojej suki, akceptuje tylko ją, ona może robić z nim wszystko, warczeć, wieszać się na jego faflach i jest okej, ale innemu samcowi by nie przepuścił, na widok psa sztywnieje, a żaden pies nigdy go nie zaatakował pierwszy, więc można pomarzyć, aby takiego psa puścić w parku.... tutaj można tylko popracować nad ignorowaniem innych psów, ale o kontakcie z nimi można zapomnieć.

Link to comment
Share on other sites

Posiadacz asta czy pita powinien być przygotowany, że prędzej czy później jego pies może być agresywny dla innych psów. Bo do tego zostały stworzone - miały zagryzać inne psy.
Oczywiście, są takie osobniki, które będą łagodne do innych psów. Będą też takie, które będą się aż pienić na widok psa. I nie można tu zarzucać: ten pies jest źle wychowany i nie ułożony. Bo genów nikt nie zmieni. To tak jakby mieć pretensje, że pies myśliwski węszy i próbować go tego oduczyć.
Uważam, że wychowanie i socjalizacja przede wszystkim, ale pies to pies i rządzą nim instynkty.

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]zgodzę się z przedmówcami.mogę podać przykład na własnym psie(pit bull 42 kg)[/QUOTE]

42kg?? to chyba jednak nie pit bull :) chociaż wiele osób mówi na swoje asty- pity myśląc, że to jest ta sama rasa:).

[QUOTE]Możesz nauczyć psa ignorowania psów, nawet ignorowania zaczepek, ale nie zmusisz asta, żeby dał się zagryźć, uciekł, polubił psa, którego odbiera jako rywala. [/QUOTE]

Ktoś kiedyś wrzucił link z filmikiem jak onek pogryzł będącego na smyczy asta czy pita, który nawet nie warknął- nie pamiętam ale na pewno był dorosły. Tematu na forum niestety nie pamiętam oraz czy było to na tym też nie wiem, ale filmik mi się przypomniał.

[QUOTE]Na pewno nie są to psy dla każdego. Jak już pisałem, każdego psa można zepsuć. Nie robię z nich "pluszowych misiów" ani morderców. [B]Odpowiednio[/B] prowadzony pies na pewno nie będzie zagryzał wszystkiego co się rusza. [/QUOTE]

To oczywiste, że nie dla każdego ale niestety sporo osób myśli inaczej. Przykład- mój sąsiad, kupił suczkę asta (pręgowana- bardzo ładna), zaczął ją rozpieszczać i nie docierało do niego to, że tak nie wolno! oddał psa w wieku 8 miesięcy, gdy suczka zaczęła sprawiać problemy... Te psy podczas zabawy często coraz bardziej nakręcają się na obroty- łamią granice, są przy tym natarczywe i w ferworze zapasów ciężko je uspokoić. Należy z nimi postępować rozważnie, stanowczo, ale bez agresji. Trzeba być czujnym na pierwsze przejawy agresji, gdyż można je łatwiej wyeliminować.

Ta zła sława jest podobna do tej jaką miały jeszcze niedawno rottweilery, ludzie lubią napędzać/wyolbrzymiać tworząc portrety psów morderców, chodzi także o napędzanie strachu w społeczeństwie co w konsekwencji prowadzi do tego- zakazany owoc smakuje najlepiej i tak właśnie jest z popularnością tych psów w "typie" w pewnych środowiskach, które rajcują walki, dowartościowanie się silnym psem, który podbudowuje ego słabego właściciela.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='SAIKO']42kg?? to chyba jednak nie pit bull :) chociaż wiele osób mówi na swoje asty- pity myśląc, że to jest ta sama rasa:).[/QUOTE]

Bo praktycznie rzecz biorąc jest. W USA ten sam pies może być zarejestrowany w jednej organizacji jako ast, w drugiej jako pit. Ast to taki zarejestrowany w FCI pit, hodowany na wystawy, a nie do walk.
Jest pewien rozdźwięk w hodowli jednych i drugich; hodowla astów często idzie raczej w efektowny muskularny wygląd; pita jako psa typowo sportowego w sprawność i charakter, co determinuje nacisk na nieco inne cechy. Niemniej jednak biorąc pod uwagę pochodzenie ras to nie jest błędem stwierdzenie, że to jedno i to samo; zresztą masa hodowli astów kładzie nacisk na sport, a masa hodowli pitów na wygląd. Więc jak to rozgraniczyć, skoro amstaff to po prostu linia pita na siłę zarejestrowana jako inna rasa, bez specjalnych krzyżówek...? Podział tak naprawdę jest głównie na papierku.

[quote name='SAIKO']Ktoś kiedyś wrzucił link z filmikiem jak onek pogryzł będącego na smyczy asta czy pita, który nawet nie warknął- nie pamiętam ale na pewno był dorosły. Tematu na forum niestety nie pamiętam oraz czy było to na tym też nie wiem, ale filmik mi się przypomniał.
[/QUOTE]

I na pewno był to wzorcowy ast/pit z papierami, o typowym dla rasy charakterze :diabloti:

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]Posiadacz asta czy pita powinien być przygotowany, że prędzej czy później jego pies może być agresywny dla innych psów. Bo do tego zostały stworzone - miały zagryzać inne psy.
Oczywiście, są takie osobniki, które będą łagodne do innych psów. Będą też takie, które będą się aż pienić na widok psa. I nie można tu zarzucać: ten pies jest źle wychowany i nie ułożony. Bo genów nikt nie zmieni. To tak jakby mieć pretensje, że pies myśliwski węszy i próbować go tego oduczyć.
Uważam, że wychowanie i socjalizacja przede wszystkim, ale pies to pies i rządzą nim instynkty. [/QUOTE]

Wiesz... ludzie są różni, każdy ma różne doświadczenia i w różny sposób patrzą na świat... Jedni podchodzą do problemów takich jak twój z nastawieniem „ok, to taka rasa, one tak mają i już, nie ma sensu z tym walczyć”, a inni myślą sobie „kurcze, w końcu to człowiek, a nie pies wynalazł żarówkę, jestem od niego mądrzejszy i mogę go ogarnąć”. Jedni działają w oparciu o schematy, które czasem się sprawdzają, innym razem zawodzą, a drudzy „ryzykują” otwarcie się na metody, których nie wykorzystują ci pierwsi - często z bardzo pozytywnie zaskakującym (wszystkich) skutkiem.

[QUOTE]Bo praktycznie rzecz biorąc jest. W USA ten sam pies może być zarejestrowany w jednej organizacji jako ast, w drugiej jako pit. Ast to taki zarejestrowany w FCI pit, hodowany na wystawy, a nie do walk.
Jest pewien rozdźwięk w hodowli jednych i drugich; hodowla astów często idzie raczej w efektowny muskularny wygląd; pita jako psa typowo sportowego w sprawność i charakter, co determinuje nacisk na nieco inne cechy. Niemniej jednak biorąc pod uwagę pochodzenie ras to nie jest błędem stwierdzenie, że to jedno i to samo; zresztą masa hodowli astów kładzie nacisk na sport, a masa hodowli pitów na wygląd. Więc jak to rozgraniczyć, skoro amstaff to po prostu linia pita na siłę zarejestrowana jako inna rasa, bez specjalnych krzyżówek...? Podział tak naprawdę jest głównie na papierku.
[/QUOTE]

Tak, interesujący jest fakt, że to włąśnie ludzie od "sportów walki" jako pierwsi prowadzili dokładne zapiski odnośnie wczesnych psów walczących jak i opracowywali ich rodowody. To co dzisiaj jest rutyną przy prowadzeniu ksiąg rodowodowych pitów czy amstafów było zapoczątkowane i prowadzone na szeroką skalę kilkadziesiąt lat temu przez hodowców psów walczących. Współczesny pit miał w swojej historii wiele nazw; najczęstsza to half and half co odzwierciedlało pochodzenie tego psa. Były też am. bulteriery, yankee teriery i inne. Ale nie ważne:) W USA są właśnie dwie organizacje UKC i AKC- gdzie uznało pitbulla pod zmienioną nazwą Staffordshire Terrier. Później zwiazek uznał angielską rasę Staffordshire Terrier, a AKC ponownie zmienił nazwę rasy na AMERICAN STAFFORDSHIRE TERRIER. UKC uznaje amerykańskiego pitbulteriera, który jest właśnie rejestrowany w AKC jako amstaff.

Teraz mimo wszystko różnice między rasami są duże i nie powinno się mówić że to ten sam pies- chociaż jest to porypane i masz po części rację, a trochę jej nie masz.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='SAIKO']Wiesz... ludzie są różni, każdy ma różne doświadczenia i w różny sposób patrzą na świat... Jedni podchodzą do problemów takich jak twój z nastawieniem „ok, to taka rasa, one tak mają i już, nie ma sensu z tym walczyć”, a inni myślą sobie „kurcze, w końcu to człowiek, a nie pies wynalazł żarówkę, jestem od niego mądrzejszy i mogę go ogarnąć”. [/QUOTE]

Pomiędzy olewką problemu "bo on tak ma" a robieniem z ttb na siłę labradora jest jeszcze dużo miejsca, którego Ty uparcie nie dostrzegasz ;)

[quote name='SAIKO']Współczesny pit miał w swojej historii wiele nazw; najczęstsza to half and half co odzwierciedlało pochodzenie tego psa.[/QUOTE]

"Half & half" nazywano wczesne miksy bulldoga z terrierami, jeszcze w Anglii; najbardziej eksterierowo odpowiadające obecnym staffikom (szczególnie nieco na siłę w UK stwarzanej odmianie irish sbt). Do USA wyjeżdżały zwykle już dość dobrze wyrównane psy, i z nich dopiero powstał typowy APBT, więc trudno mówić, że współczesne pity nazywano half & half, i to jeszcze najczęściej.

[quote name='SAIKO']Teraz mimo wszystko różnice między rasami są duże i nie powinno się mówić że to ten sam pies- chociaż jest to porypane i masz po części rację, a trochę jej nie masz.[/QUOTE]

Bo po części pit i ast to ta sama rasa (jeśli patrzymy pod względem genetycznym), po części nie (jeśli patrzymy na sprawy papierkowe) - zależy z której strony na to patrzeć.
I jak mówić o dużej róznicy między rasami skoro tak jak piszesz, jeden pies może mieć podwójną rejestrację?
To tak, jakby teraz ktoś urwał w jednym kraju 1/3 populacji akit, zaczął hodować bez domieszek obcej krwi eliminując jedno umaszczenie, nazwał to sobie inną rasą i... w sumie tyle. I co, to już by nie były akity?

Link to comment
Share on other sites

hej,
czytam i czytam hmmm Amstaff. Tak każdy powie, że to agresywna rasa. BZDURY!!!!.
Nie powinien być to pierwszy pies.
Osoba, która zdecyduje się na tą rasę powinna przeczytać książkę o tej rasie.
Niedawno wzięłam ze schroniska Amstafa. Przeczytałam DWIE KSIĄŻKI O AMSTAFFACH ORAZ PSIĄ BEHAWIORYSTYKĘ.
Ciacho ma 4 lata. Jest mega łagodny, mogę wszystko zrobić a on nic nie zrobi. Na nic nie zwraca uwagi ani na rowerzystów, ani na dzieci i obcych ludzi. Do wszystkich psów jest łagodny nawet do tych, które chcą go gryźć. Należy pamiętać, że każdy pies, który znajdzie w sytuacji bez wyjścia ugryzie bo to jego jedyna obrona. Amstaf jest rasą upartą jak sobie coś ubzdura to będzie dążył do celu (opinia weterynarza). Hmmm swojego psa znam od miesiąca, zanim go wzięłam do domu wyprowadzałam go w schronisku. Nie mam problemu żeby zabrać mu zabawkę, nawet kość oddaje. Każdy ma różny charakter tak samo psy. Ja mam świetnego psiaka i życzę każdemu takiego Amstaffa. Polecam psy ze schroniska, są odchowane i osoby które się nimi opiekują dbają o to by nie były agresywne. Tacy opiekunowie wiedzą, który pies lepiej by pasował do konkretnego właściciela np. czy lubi dzieci, koty itp.
pozdrawiam

Link to comment
Share on other sites

[QUOTE]"Half & half" nazywano wczesne miksy bulldoga z terrierami, jeszcze w Anglii; najbardziej eksterierowo odpowiadające obecnym staffikom (szczególnie nieco na siłę w UK stwarzanej odmianie irish sbt). Do USA wyjeżdżały zwykle już dość dobrze wyrównane psy, i z nich dopiero powstał typowy APBT, więc trudno mówić, że współczesne pity nazywano half & half, i to jeszcze najczęściej.[/QUOTE]

Masz rację dlatego napisałem "Współczesny pit w SWOJEJ HISTORII miał wiele nazw" :)

[QUOTE]Pomiędzy olewką problemu "bo on tak ma" a robieniem z ttb na siłę labradora jest jeszcze dużo miejsca, którego Ty uparcie nie dostrzegasz ;-)[/QUOTE]

Tu właśnie widać jak różne mamy podejście:) Ty uważasz, "taka rasa..." ja uważam "i co z tego skoro mogę go ogarnąć..." po to się ma psa aby poświęcać mu swój czas, aby być odpowiedzialnym za to co się wzięło i potrafić go wychować bez większego zważania na to jaką jest rasą... Fakt faktem, że inaczej się pracuje z pudlem, a inaczej z owczarkiem czy pitem, ale jeżeli dana osoba godzi się na to, żeby jej pies był postrachem osiedla, aby obchodzono go na spacerach z łukiem to sprawa danej osoby...Dla mnie rasa nie jest najważniejsza przy pracy z czworonogiem. Zwierzę → pies → rasa → osobowość/charakter/imię.

Chyba nie widziałaś stojących obok siebie pita i amstafa. Dla przypomnienia; pit jest wysokim smukłym psem z długą szyją, długie spadziste biodra, które powinny być szerokie. Głęboka klatka piersiowa dobrze wysklepiona na górze, ale zwężająca się ku dołowi. Na pierwszy rzut oka jest to pies szczupły i umięśniony. Amstaf jest psem o dużej masie i grubej kości.

Różnice w wyglądzie są spore i ten co ich nie widzi to albo nie chce ich widzieć, albo nigdy nie widział prawdziwego pita:).

Link to comment
Share on other sites

Prawdziwego pita na żywo pewnie nie widziałam, bo w Pl ich jest garstka, zaś pitami radośnie nazywa się popłuczyny po astach bez rodowodu, a niech będą "red nose" to już w ogóle pit jak nic :lol:

Na swoim osiedlu mam psa o budowie asta, bardzo masywnego, za to z typowo pitowym umaszczeniem niedopuszczalnym u asta, właśnie red nose. I co to jest? Różnica jest bardzo płynna, przede wszystkim dlatego, że rasy rozdzielono niedawno, a właściwie w kraju ich pochodzenia nie rozdzielono ich do końca ;)

Co do tego podejścia... Gdzie ja piszę, że ast to taka rasa, że ludzie mają go obchodzić z innymi psami na paluszkach? Ależ oczywiście, że można go bez problemu opanować tak, żeby nie szukał guza i był niekłopotliwy - natomiast chciałabym zobaczyć jak ktoś typowego asta/pita wychowuje tak, że ten pozwala sobie położyć łapę na karku obcemu dorosłemu samcowi... To właśnie wychodzi kwestia rasy i jej genów.

Link to comment
Share on other sites

Co do red nose to jest to grupa pitbulli z old family, które charakteryzuje czerwona, czerwona z białym lub wątrobiana sieść, czerwony nos i pazury. Rzecz jasna, psy te nie były hodowane dla koloru sierści, lecz dla waleczności, ale ponieważ były hodowane w bliskim inbredzie, to kolory u pitów dominujące, takie jak cętkowany, czarny czy piaskowy zanikły gdzieś w kolejnych pokoleniach. Jest to stara linia psów irlandzkich na ogół małych (kiedyś, ponieważ w USA nabrała dopiero dzisiejszych "kształtów") rozmiarów, słynących ze swojej waleczności. Generalnie od nich wywodzą sie wszystkie pity i amstaffy.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...