Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Hmm...
Myślę że organizacje pro zwierzęce chcąc nawet zdobyć pieniądze nie wymyśliłyby czegoś takiego bo co co to ma wspólnego z zbieraniem 1%? przecież ludzie czytając to nie myślą o przekazywaniu pieniędzy, a co najwyżej o petycjach, bojkocie itp.
Co innego "reklamowanie" pobitych/podpalonych/uduszonych psów, przy czytaniu takich informacji przecięty człowiek pomyśli - prześlę pieniądze na leczenie. Twoje przypuszczenie jeśli chodzi o wyłudzenie czy jak tego nie nazwiemy jest trochę nieprawdopodobne i właśnie po głębszym zastanowieniu stwierdzam że połączenie załóżmy że fałszywych informacji i zbierania pieniędzy na cele charytatywne mija się z celem.
Co się tyczy samej osoby, to dla mnie nie jest to tak bardzo nieprawdopodobne, a dlaczego? a dlatego że trochę świata zjeździłam i miałam do czyniania z różnymi ludźmi, różnych kultur i wiem że dla nich jest to coś normalnego, oni nie patrzą na to jak my "powiem w prasie o tym że jem psie mięso i będzie afera na całą Polskę". Odwróć sytuację i pomyśl sobie że jesteś w np. Indiach, mieszkasz tam 20 lat i codziennie na obiad jesz rosołek z wołowiny, jakieś pieczenie i kiełbasy, dla ciebie to normalne, krowa jak krowa, jadasz ją bo jadałaś w PL., ale dla rodowitych mieszkańców Indii jesteś barbarzyńcą bo dla nich krowa jest "święta" i broń boże się jej nie je. I tu już zależy od twojego charakteru czy jesteś na tyle hmm arogancka żeby w kraju z inną kultura demonstrować się publicznie z tym co robisz, a nie jest to dla ciebie ani bestialstwo, ani nic nadzwyczajnego, bo przecież to tylko krowa. Analogicznie może być z tym Azjatą, dla niego to normalne że je psy.
Albo facet jest na tyle głupi że zaczyna się upubliczniać, albo robi to specjalnie żeby jego restauracja przyciągnęła klientów, chwyt marketingowy... i myślę że takich co chcą spróbować "psa" znajdzie się sporo, ci tzw. smakosze... Bo skoro jadali robaki, małpy w Tajlandii czy inne zwierzęta to dlaczego nie mieliby by spróbować psa i to jeszcze w restauracji którą mają pod nosem

Posted

[quote name='NightQueen']Hmm...
Myślę że organizacje pro zwierzęce chcąc nawet zdobyć pieniądze nie wymyśliłyby czegoś takiego bo co co to ma wspólnego z zbieraniem 1%? przecież ludzie czytając to nie myślą o przekazywaniu pieniędzy, a co najwyżej o petycjach, bojkocie itp. [/QUOTE]

No wiem, dlatego też napisałam, że zakrawa to na teorię spiskową i jest raczej nieprawdopodobne. Chociaż wiesz jak jest. Czytasz że ktoś chce jeść psa. Wkurza Cię to. Zaczynasz się interesować. Czytasz, że pies ze schroniska. Zaczynasz się zastanawiać jak to w ogóle jest z tymi schroniskami. Doczytujesz. Jest źle. Przychodzi kwiecień i rozliczasz pita. Nie wiesz na kogo przekazać 1% i myślisz sobie "a to może w tym roku dam na pieski".

[quote name='NightQueen'] Co innego "reklamowanie" pobitych/podpalonych/uduszonych psów, przy czytaniu takich informacji przecięty człowiek pomyśli - prześlę pieniądze na leczenie. Twoje przypuszczenie jeśli chodzi o wyłudzenie czy jak tego nie nazwiemy jest trochę nieprawdopodobne i właśnie po głębszym zastanowieniu stwierdzam że połączenie załóżmy że fałszywych informacji i zbierania pieniędzy na cele charytatywne mija się z celem. [/QUOTE]

Niby tak. Co do zasady się zgadzam. Chociaż z drugiej strony każda forma pozyskania pieniędzy na działalność statutową takich organizacji jest zawsze pozyskaniem kasy na pomoc zwierzakom (w każdym razie przynajmniej w założeniu), więc z drugiej strony, czemu nie? Jak sama widzisz, dyskusja zaczęła się od jedzenia psa a kończy się na wegetrianizmie i jedzeniu mięsa w ogóle... Nie jest to takie bezsensowne i jednak prowadzi do tego, że ludzie zaczynają sobie stawiać pytania, czy po prostu prowadzą dyskusje, do których sprowokował ich ten artykuł.

[quote name='NightQueen']
Co się tyczy samej osoby, to dla mnie nie jest to tak bardzo nieprawdopodobne, a dlaczego? a dlatego że trochę świata zjeździłam i miałam do czyniania z różnymi ludźmi, różnych kultur i wiem że dla nich jest to coś normalnego, oni nie patrzą na to jak my "powiem w prasie o tym że jem psie mięso i będzie afera na całą Polskę". Odwróć sytuację i pomyśl sobie że jesteś w np. Indiach, mieszkasz tam 20 lat i codziennie na obiad jesz rosołek z wołowiny, jakieś pieczenie i kiełbasy, dla ciebie to normalne, krowa jak krowa, jadasz ją bo jadałaś w PL., ale dla rodowitych mieszkańców Indii jesteś barbarzyńcą bo dla nich krowa jest "święta" i broń boże się jej nie je. I tu już zależy od twojego charakteru czy jesteś na tyle hmm arogancka żeby w kraju z inną kultura demonstrować się publicznie z tym co robisz, a nie jest to dla ciebie ani bestialstwo, ani nic nadzwyczajnego, bo przecież to tylko krowa. Analogicznie może być z tym Azjatą, dla niego to normalne że je psy. [/QUOTE]

Ok, Ale ja bym nie szła do gazety i nie opowiadała, że "hej, zapraszam na ul. X możecie sobie wsunąć świętą krowę". Co oczywiście nie znaczy, że inni tak nie robią - a jeśli artykuł okazałby się prawdziwy, to najlepszy dowód na to, że jednak robią. Ja bym się po prostu bała, że ortodoksy przyjdą pod mój dom i wybiją szyby w okna za jedzenie ich świętej krowy. Tego samego bałabym się będąc Azjatą w PL - że przyjdą "obrońcy zwierząt" lub zwykli zadymiarze i pokażą mi dobitnie, że takich rzeczy w PL się raczej nie praktykuje
[quote name='NightQueen']
Albo facet jest na tyle głupi że zaczyna się upubliczniać, albo robi to specjalnie żeby jego restauracja przyciągnęła klientów, chwyt marketingowy... i myślę że takich co chcą spróbować "psa" znajdzie się sporo, ci tzw. smakosze... Bo skoro jadali robaki, małpy w Tajlandii czy inne zwierzęta to dlaczego nie mieliby by spróbować psa i to jeszcze w restauracji którą mają pod nosem[/QUOTE]

Obawiam się, że masz rację. Na pewno znajdą się tacy co chętnie spróbowaliby psa. Ba! Uważam nawet, że co "wtajmemniczeni" wiedzą gdzie się uda by to zrobić. Spójrzmy chociaż na kazus z psim smalcem. Nie wierzę, że to jedyny przykład na "spożywanie" psów w PL. Niestety :shake:

Posted

[B]Jakub Pham odpowiada na "fałszywe" zarzuty:[/B]


[url]http://my21.pl/component/content/article/88/1657-jakub-pham-odpowiada-na-falszywe-zarzuty.html?category=88[/url]

Posted

[QUOTE]Niby tak. Co do zasady się zgadzam. Chociaż z drugiej strony każda forma pozyskania pieniędzy na działalność statutową takich organizacji jest zawsze pozyskaniem kasy na pomoc zwierzakom (w każdym razie przynajmniej w założeniu), więc z drugiej strony, czemu nie? Jak sama widzisz, dyskusja zaczęła się od jedzenia psa a kończy się na wegetrianizmie i jedzeniu mięsa w ogóle... Nie jest to takie bezsensowne i jednak prowadzi do tego, że ludzie zaczynają sobie stawiać pytania, czy po prostu prowadzą dyskusje, do których sprowokował ich ten artykuł.[/QUOTE]

Każda rozmowa może zbiec z toru, możemy rozmawiać o pantoflach a chwile później o rzezi psów, to jest nie do przywidzenia. Ale weź pod uwagę to że to jest forum o psach także jest to tu nieuniknione, zastanówmy się czy przeciętny człowiek, który nei siedzi na tego typu forach, nie jest w wolontariacie itd. przeszedł by od przeczytania artykułu do przekazania pieniędzy? myślę że nie, a znów my ci "zrzeszeni" jesteśmy na tyle doinformowani w temacie że nie przekazujemy w ślepo pieniędzy, za to inną pomoc petycję/bojkoty jak wyżej pisałam możemy jak najbardziej udzielić i właśnie to robimy bo bojkotujemy jakby nie było :p Jeśli chodzi o samą rozmowę to owszem artykuł może prowokować i to robi, ale wątpię żeby głównym celem twórcy artykułu była sama prowokacja, tylko po to żeby o nim mówiono, bo gdyby tak było to poszedł by dalej, dałby swoje namiary, zdjęcia, bardziej reprezentował by siebie tak żeby prowokacja miała sens.

[QUOTE]Ok, Ale ja bym nie szła do gazety i nie opowiadała, że "hej, zapraszam na ul. X możecie sobie wsunąć świętą krowę". Co oczywiście nie znaczy, że inni tak nie robią - a jeśli artykuł okazałby się prawdziwy, to najlepszy dowód na to, że jednak robią. Ja bym się po prostu bała, że ortodoksy przyjdą pod mój dom i wybiją szyby w okna za jedzenie ich świętej krowy. Tego samego bałabym się będąc Azjatą w PL - że przyjdą "obrońcy zwierząt" lub zwykli zadymiarze i pokażą mi dobitnie, że takich rzeczy w PL się raczej nie praktykuje[/QUOTE]

No właśnie to że ty tego nie robisz, nie oznacza że ktoś inny ma takie same poglądy. Jak to mówią świat jest pełen wariatów. Może on się nie obawia bądź nie jest świadomy tego co może się stać. Wiem tylko jedno że psychika ludzka ciągle mnie zaskakuje.

[QUOTE]Obawiam się, że masz rację. Na pewno znajdą się tacy co chętnie spróbowaliby psa. Ba! Uważam nawet, że co "wtajmemniczeni" wiedzą gdzie się uda by to zrobić. Spójrzmy chociaż na kazus z psim smalcem. Nie wierzę, że to jedyny przykład na "spożywanie" psów w PL. Niestety :shake:[/QUOTE]

Będzie dokładnie tak, na pewno znajdzie się ktoś kto to będzie kupował, znajdzie się ktoś kto dla pieniędzy będzie przyprowadzał "mięso". Myślę że to nie jedyny przypadek w Pl., bo Azjaci już stanowią jakiś odsetek naszego społeczeństwa, myślę tylko że trzyma się to zdala od opinii publicznej. Tak jak to było z psim smalcem, nikt nic nie mówił - wszyscy kupowali, dopóki nie wyszło na zewnątrz proceder po ciuch się odbywał i sa zapewne jeszcze miejsca gdzie trwa nadal. A ciemnota w Polsce jest ogromny :shake: sama x lat temu natrafiłam w lodówce mojej babci na specjał podpisany "psie sadło", który miał rzekomo mieć cele lecznicze, gdyż tymże to się smarowano...

Posted

[quote name='NightQueen'] Ale weź pod uwagę to że to jest forum o psach także jest to tu nieuniknione, zastanówmy się czy przeciętny człowiek, który nei siedzi na tego typu forach, nie jest w wolontariacie itd. przeszedł by od przeczytania artykułu do przekazania pieniędzy? myślę że nie, a znów my ci "zrzeszeni" jesteśmy na tyle doinformowani w temacie że nie przekazujemy w ślepo pieniędzy, za to inną pomoc petycję/bojkoty jak wyżej pisałam możemy jak najbardziej udzielić i właśnie to robimy bo bojkotujemy jakby nie było :p [/QUOTE]

No tutaj wiadomo, że sami psiarze. Ale wystarczy spojrzeć co się dzieje na fb. Ponad 32.000 osób biorąceych udział w ywdarzeniu to już nie tylko "zrzeszeni"

Z resztą Twojej wypowiedzi się zgadzam.

A odnosząc się do
[quote name='Felis'][B]Jakub Pham odpowiada na "fałszywe" zarzuty:[/B]


[URL]http://my21.pl/component/content/article/88/1657-jakub-pham-odpowiada-na-falszywe-zarzuty.html?category=88[/URL][/QUOTE]


powiem tyle: będąc absolutnym przeciwnikiem jedzenia psów czy to w PL czy gdziekolwiek indziej, i co do zasady przeciwnikiem jedzenia mięsa (fakt, że dopiero niedawno do tego dojrzałam niemniej - w mojej ocenie - lepiej później niż wcale) to w ogólnym przesłaniu facet trafił w samo sedno.

Zaniepokoiło mnie jednak to: "[I]jeśli nabywam mięso psów (...) w dostępnej sieci sprzedaży[/I]" i dalej: "[I]skoro kupuję ich mięso na rynku[/I]". Gdzie do cholery jest dostępna sieć sprzedaży? Bo autentycznie nie wiem.

Posted

[QUOTE]No tutaj wiadomo, że sami psiarze. Ale wystarczy spojrzeć co się dzieje na fb. Ponad 32.000 osób biorąceych udział w ywdarzeniu to już nie tylko "zrzeszeni"

[/QUOTE]

ja trochę sceptycznie podchodzę do portali społecznościowych, bo tam ludzie klikają we wszystko co im się pod nos podsunie.



Jeśli chodzi zaś o wyprostowanie artykułu, to dla mnie to śmierdzi, trochę jest takie naciągane, a facet zdanie po zdaniu przeczy sam sobie.
Nie zmienia jednak to faktu że psy na talerz trafiać będą nadal

Posted

[quote name='kingula']Coś dla mających jeszcze wątpliwości czy w Polsce je się psy...
[URL]http://www.pro-test.pl/article_article/5870,0/_Po%C5%BCeracze+cia%C5%82.html[/URL]

Artykuł stary, ale jak widać wiele się nie zmieniło...[/QUOTE]

Nic sie nie zmieniło, nadal mięso z bezdomnych psów i kotow Wietnamczycy dodają do tych swoich dań. Tyle że w daniach sprzedawanych dla Polaków jest to oczywiscie skrzętnie ukrywane, a w daniach robionych dla Wietnamczyków niekoniecznie sie z tym kryją.

Po tym jak zlapali tych sprawców w nowym dworze mazowieckim kolejni Wietnamczycy duzo lepiej się kryją. Ale juz kilka razy słyszałem z roznych zródeł o przypadkach, gdy rózni menele/pijacy/bezdomni sprzedawali złapane psy wlasnie Wietnamczykom - oni raczej nie kupowali psów żeby trzymać je w domach jak zwykli ludzie.

Wszystkim stołujacym się w barach orientalnych życzę smacznego!

Posted

Wiecie, kwestia wyboru. Jem mięso i dobrze mi z tym. Chciała bym, żeby mięso, zanim stanie się mięsem, było traktowane lepiej, ale na to potrzeba niestety w Polsce czasu. Jako osoba mogąca dokonywać wyborów świadomie nie wybrała bym koniny, psiny, staram się ograniczać wieprzowinę i wołowinę. Wolę ryby i drób, prawdopodobnie gdybym musiała, zabijała bym sama - gdybym miała własne gospodarstwo itd.
Zabawne, że wszystkie moje znajome wegetarianki - co do sztuki twierdzące, że świadomie bilansują pokarm - mają poważne problemy ze zdrowiem. Jedna ma mega wysoki cholesterol (nie wiem, skąd, ale ma, a wegetarianizm u niej jest związany z religią, dbałością o ciało jako świątynię Boga itd), druga ma wieczną anemię, trzeciej wysiadły jajniki i cały system hormonalny, prawdopodobnie jest bezpłodna, a czwarta - już ekswege - ma synka z bardzo rzadką chorobą, która według kilku niezależnych lekarzy ma związek z wege właśnie. Więcej wege nie znam.
Prywatnie nie interesują mnie aminokwasy, cuda wianki - ludzie przez tysiąclecia mieli o nich pojęcie żadne i żyli, więc daruję sobie. Dodając do tego, że w wielu niezależnych kulturach ludzie polowali na biegające mięso, a wege było dietą sezonową, bo zimą średnio dostępną, nie widzę podstaw dla żywienia się wyłącznie roślinami przez cały rok.
To tylko moje prywatne zdanie, które musiałam zaprezentować, możecie je bez skrępowania zignorować ;)

Posted

Dokładnie. Człowiek wymyślił hodowlę, wymyślił chów przemysłowy, ubój przemysłowy, ale zapomniał o humanitaryzmie przemysłowym - czy też zwykłym szacunku dla swoich zwierząt. Tylko jak tak na przykład patrzyłam na reportaż o likwidacji jednego z targów zwierzęcych w Polsce i padały tam argumenty chłopów, że właśnie tak należy traktować zwierzęta, bo to nie są ludzie i TRZEBA umieć to rozróżnić, to tak sobie myślę, że droga, która jest przed ludźmi, trwać będzie setki, tysiące lat. Nie da się zmienić myślenia tego pokolenia, a następne rośnie jeszcze gorsze - nie całe, ale wystarczający jego procent.

Posted

[quote name='Sybel']Zabawne, że wszystkie moje znajome wegetarianki - co do sztuki twierdzące, że świadomie bilansują pokarm - mają poważne problemy ze zdrowiem. Jedna ma mega wysoki cholesterol (nie wiem, skąd, ale ma, a wegetarianizm u niej jest związany z religią, dbałością o ciało jako świątynię Boga itd), druga ma wieczną anemię, trzeciej wysiadły jajniki i cały system hormonalny, prawdopodobnie jest bezpłodna, a czwarta - już ekswege - ma synka z bardzo rzadką chorobą, która według kilku niezależnych lekarzy ma związek z wege właśnie. Więcej wege nie znam.
[/QUOTE]


Nie zamierzam się z Tobą spierać w kwestii (rzekomej) wyższości wegetarian nad mięsożernymi, Ty jesz, ja nie (choć jem ryby) i ok.

Odniosę się jedynie do powyższego fragmentu. Widocznie nie bilansują pokarmu, skoro mają takie problemy. Nie uważam jednak, żeby ten wpływ wynikał bezpośrednio z faktu niejedzenia mięsa. Mogę wskazać Ci setki przykładów na ludzi jedzących mięso i również posiadających anemię, będących bezpłodnymi, mających mega wysoki cholesterol i jeszcze tysiąc innych problemów zdrowotnych. Także w tym przypadku pozwolę sobie nie zgodzić z Tobą - uważam, że to duże ougólnienie: te nie jedzą mięsa i mają takie problemy, a jakby jadły to by nie miały... Nie wiadomo tego. Może też by miały. Jest to często powtarzany argument mięsożernych, który moim zdaniem nie ma wiele wspólnego z rzeczywistością. Znam osobiście wiele osób, które nie jedzą mięsa odkilku czy nawet kilkunastu (!) lat i nie mają żadnych problemów ze zdrowiem - wśród tych osób sa nie tylko wegetarianie, ale równiez moja koleżanka, która od wielu lat jest weganką i na tyle rozsądnie się odżywia, że wyniki badań ma wzorcowe.

Posted

[quote name='Sybel']Dokładnie. Człowiek wymyślił hodowlę, wymyślił chów przemysłowy, ubój przemysłowy, ale zapomniał o humanitaryzmie przemysłowym - czy też zwykłym szacunku dla swoich zwierząt. Tylko jak tak na przykład patrzyłam na reportaż o likwidacji jednego z targów zwierzęcych w Polsce i padały tam argumenty chłopów, że właśnie tak należy traktować zwierzęta, bo to nie są ludzie i TRZEBA umieć to rozróżnić, to tak sobie myślę, że droga, która jest przed ludźmi, trwać będzie setki, tysiące lat. Nie da się zmienić myślenia tego pokolenia, a następne rośnie jeszcze gorsze - nie całe, ale wystarczający jego procent.[/QUOTE]
Racja ja tez ogladałam straszne masz racje tak bedzie sie dziac i nic tu nie dadza lata,dopoki na ziemi beda zli ludzie dla ktorych zwierze bedzie rzecza i pieniadzem takie rzeczy beda miały miejsce.

Posted

Dodam jeszcze, że moja siostra po fazie nie jedzenia mięsa, szukania jak najbardziej zbilansowanego pokarmu niemięsnego dostała ostry opieprz od kardiologa, bo pojawiła się u niej arytmia. Może znowu zbieg okoliczności, ale lekarz się na nią porządnie wściekł, ze chyba zwariowała.
Kobitka, która jest eks-wege, a której synek ma ogromną wadę wzroku (minus 12), wodogłowie, głuchotę i jeszcze ileś tam innych problemów w wieku dwóch lat, na bank odżywiała się w sposób zbilansowany - pracuje w tej chwili w uniwersytecie medycznym, jest po biologii, jak sama przyznaje, bardzo dbała o odpowiedni skład diety. Ta, która ma bezpłodnosć, jest wege od 15 lat, też się na tym zna, sama przyznała, że to wynik jej diety - choć dostarcza organizmowi wszystkiego, co potrzebne.
Jak dla mnie to troszkę nielogiczne, że dieta jest co najmniej tak skomplikowana, jak fizyka kwantowa, [QUOTE]Widocznie nie bilansują pokarmu, skoro mają takie problemy. [/QUOTE]Ten argument pada ZAWSZE, w każdej dyskusji. Skoro ci ludzie są chorzy po tej diecie, to widocznie nie bilansują. Dla mnie dziwne co najmniej, wychodzę z założenia, że jem różnorodne produkty i wszystko działa. To tak samo, jak ci, co idą na dukana i potem płacz, bo nerki wysiadły. Jak dla mnie - złoty środek, mięso czasem, zielonki owszem, jakieś sery, jakieś otręby, orzechy, jogurty, ryby - i się organizm kręci. Plus kontrole krwi, wszelkie możliwe badania pod kątem raka (cytologia, usg, mammografia, pełen serwis).
Wydaje mi się, że nikt nie ma prawa nakłaniać nikogo na jedzenie / niejedzenie mięsa, sam za siebie decyduje, co je. Może akurat u mnie reakcje na wszelkie formy nawracania są dość gwałtowne, bo wiecznie jestem nawracana a to religijnie, a to dietetycznie (uroki posiadania iluś tam wyznań w rodzinie) i od wszystkich słyszę, ze ta droga jest zła, a ta dobra, a tamci sie mylą. Myślę, ze każdy powinien podjąć swoją prywatną decyzję i jej się trzymać, a potem zbierać żniwa, które są tylko dla niego.

A co do psiny - co kraj, to obyczaj. Dla mnie blokada kulturowa, ale np. wiele osób by pawia pusciło na widok popularnych w naszych sklepach ozorków w galarecie, flaczków w zupie, móżdżków na tackach w supermarkecie, nerek, nóżek, ogonków w zupach ogórkowych itd. Osobiście jedzenie psiny mnie wkurza tak samo, jak robienie z psów smalcu, jak tatar z konia. Może dlatego, ze nie mam na co dzień kontaktu ze świniami, krowami, drobiem. Jak bym miała - kto wie, jaką drogą bym dziś szła.

Posted

[quote name='Sybel']Dodam jeszcze, że moja siostra po fazie nie jedzenia mięsa, szukania jak najbardziej zbilansowanego pokarmu niemięsnego dostała ostry opieprz od kardiologa, bo pojawiła się u niej arytmia. Może znowu zbieg okoliczności, ale lekarz się na nią porządnie wściekł, ze chyba zwariowała.
Kobitka, która jest eks-wege, a której synek ma ogromną wadę wzroku (minus 12), wodogłowie, głuchotę i jeszcze ileś tam innych problemów w wieku dwóch lat, na bank odżywiała się w sposób zbilansowany - pracuje w tej chwili w uniwersytecie medycznym, jest po biologii, jak sama przyznaje, bardzo dbała o odpowiedni skład diety. Ta, która ma bezpłodnosć, jest wege od 15 lat, też się na tym zna, sama przyznała, że to wynik jej diety - choć dostarcza organizmowi wszystkiego, co potrzebne.[/QUOTE]

Sybel, rozumiem, ale mnie przekonuje mnie to do twierdzenia, że dieta wegetariańska skutkuje problemami zdrowotnymi, bo ja z kolei w swoim otoczeniu mam przykłady na coś zupełnie innego. Nie znam historii osób, o których piszesz, nie wiem na ile Ty je znasz, a czasem jest tak, że nie wiemy jednak wszystkiego.

Jeśli w istocie wegetarianizm przyczynił się do powstania tego typu problemów, to oczywiście bardzo przykre, ale moim zdaniem [U]nie oznacza[/U], że tak musi być [U]zawsze[/U], a po drugie nie oznacza również, że gdyby ta osoba jadła mięso, to by się nie wydarzyło.

[quote name='Sybel']Jak dla mnie to troszkę nielogiczne, że dieta jest co najmniej tak skomplikowana, jak fizyka kwantowa[/QUOTE]

No niestety, ale przejście na wegetrianizm, czy wręcz weganizm nastręcza troszkę trudności i trzeba się dokształcić w kwestii odpowiedniego bilnasu skłądników odżywczych. Skutek uboczny podjętej decyzji (w każdym razie w celu ochrony zdrowia).

[quote name='Sybel']Ten argument pada ZAWSZE, w każdej dyskusji. [/QUOTE]

Podobnie, jak argument, że jak nie jesz mięsa będziesz mieć anemię ;)


[quote name='Sybel']Wydaje mi się, że nikt nie ma prawa nakłaniać nikogo na jedzenie / niejedzenie mięsa, sam za siebie decyduje, co je. Może akurat u mnie reakcje na wszelkie formy nawracania są dość gwałtowne, bo wiecznie jestem nawracana a to religijnie, a to dietetycznie (uroki posiadania iluś tam wyznań w rodzinie) i od wszystkich słyszę, ze ta droga jest zła, a ta dobra, a tamci sie mylą. Myślę, ze każdy powinien podjąć swoją prywatną decyzję i jej się trzymać, a potem zbierać żniwa, które są tylko dla niego.[/QUOTE]

Absolutnie się zgadzam, i broń Boże do niczego nie namawiam. Mówię tylko, że te argumenty, które cytowałam w poprzedniej wiadomości mnie nie przekonują.
[quote name='Sybel']
A co do psiny - co kraj, to obyczaj. Dla mnie blokada kulturowa, ale np. wiele osób by pawia pusciło na widok popularnych w naszych sklepach ozorków w galarecie, flaczków w zupie, móżdżków na tackach w supermarkecie, nerek, nóżek, ogonków w zupach ogórkowych itd. Osobiście jedzenie psiny mnie wkurza tak samo, jak robienie z psów smalcu, jak tatar z konia. [/QUOTE]

Znów zgoda ;)

Posted

Przecież ludzie nie są identyczni - mają różne organizmy, różny metabolizm i żyją w różnych warunkach. Jednemu wege służy, drugiemu nie - może to ma związek z tą teorią dopasowującą dietę do grupy krwi. Może z szerokością geograficzną i stopniem nasłonecznienia - im bliżej bieguna, tym więcej mięsa w tradycyjnej diecie, co oczywiście bezpośrednio wynika z istnienia pór roku, w których wegetacja zamiera, ale niekoniecznie tylko do tego się sprowadza. Być może ma to jednak jakiś głębszy wpływ na metabolizm. Np. zapotrzebowanie człowieka na witaminę D zależy od szerokości geograficznej - im więcej słońca, tym mniej może być jej w diecie.

Posted

To całkiem możliwe, np. jak byłam w krajach na południu, w ogóle nie jadłam mięsa tygodniami. Raz, że szybciej się psuje, a dwa, że nie ma aż takiego zapotrzebowania. W Polsce, czy w UK bywa, że mam ogromną ochotę na mięcho na zasadzie tu i teraz.

No, ale odbiegamy od tematu tej dyskusji ;)

Posted

Sybel, przejdź się do szpitali i zobacz ilu ludzi młodych i starych oraz niemowląt, kobiet , mężczyzn jest w każdym z nich, popytaj na co cierpią, prawie wszyscy z nich jedzą mięso. I teraz zastanów się co napisałaś..

Posted

Doskonale zdaję sobie sprawę z tego, co napisałam. Nie piszę sobie słówek wybranych losowo ze słownika. Napisałam między innymi, że dobrze by było, gdyby każdy wybierał to, co JEMU odpowiada, darował sobie krucjatę wege / nie wege i po prostu jadł tak, zeby był zdrowy. I nie zawracał głowy innym tym, że ma jedyną właściwą dietę.

Posted

W porządku tylko po co to sformułowanie

[QUOTE]Zabawne, że wszystkie moje znajome wegetarianki - co do sztuki twierdzące, że świadomie bilansują pokarm - mają poważne problemy ze zdrowiem. Jedna ma mega wysoki cholesterol (nie wiem, skąd, ale ma, a wegetarianizm u niej jest związany z religią, dbałością o ciało jako świątynię Boga itd), druga ma wieczną anemię, trzeciej wysiadły jajniki i cały system hormonalny, prawdopodobnie jest bezpłodna, a czwarta - już ekswege - ma synka z bardzo rzadką chorobą, która według kilku niezależnych lekarzy ma związek z wege właśnie. Więcej wege nie znam.
[/QUOTE]

Uważasz, że to zabawne ? Wyczuwam tu jakąś maleńką ironię, na zasadzie ocho i tak "wyszło na nasze" (jeśli się mylę to sorry, ale tak to jest z odczuciami przez internet). Dla odmiany napiszę, choć już wcześniej o pisałam : znam kupę wegan i wegetarian, wszyscy zdrowi, żadnego przypadku anemii. Ba mają dzieci, też wege , wszystkie rumiane jak maliny. I żyją tak od wielu wielu lat. Szczupli, zdrowi. I dla odmiany znam wielu mięsożernych, chorych , z nadwagą, chorobami wieńcowymi, rakami odbytów i różnymi innymi dolegliwościami. Bez końca tak można pisać.

Posted

Lubię ironię. Sarkazm też. Dodają życiu smaku.
Wiesz, to tak samo, jak po co sformułowanie : [QUOTE]I teraz zastanów się co napisałaś.. [/QUOTE] Przez internet brzmi jak "idź mi stąd, bo mam rację i nie dyskutuj, nie od tego jest forum, do cholery!".
Gdzieś indziej napisałam też: [QUOTE]To tylko moje prywatne zdanie, które musiałam zaprezentować, możecie je bez skrępowania zignorować ;-)[/QUOTE]

Posted

Ok, więc ignoruję w stu procentach, bo dla mnie takie argumenty są bez większej wartości, współczuje Twoim znajomym. Co do ironii i sarkazmu, owszem też lubię, ale bardziej wyszukany i w realu. "I teraz się zastanów co napisałaś" , hmm mogłaś to tak odebrać, ja po prostu podałam Ci w mojej ocenie oczywiście, kontrargument, bo Twój mnie mocno zadziwił. Dla mnie to spłycanie tematu, czyli w skrócie : Haha, ale to śmieszne, znam 5 wege na krzyż, wszyscy chorzy. No ok już się nie chce spierać, naprawdę ;)

Posted

No i git :)
Do mnie wege za nic nie przemówi, zbyt wiele spotkałam się niestety z totalnymi dewotami w tym kierunku, które na siłę wpychają ludziom swój styl życia, niekoniecznie zgodny z np. moim. Powiedzmy, że wpychanie czegokolwiek butem w gardło daje zawsze odwrotne rezultaty. Może badania, które zdaje się jakaś grupa wege prowadzi, będą bardziej przekonujące. Mam na myśli obserwowanie rozwoju grupy dzieci wege i dzieci "mięsnych", porównywanie ich wyników krwi, rozwoju psychofizycznego itd. Tylko za cholerę nie wiem, gdzie się te badania odbywają, w USA, czy w Polsce. Jak ktoś wie, będę wdzięczna za info.

Posted

[quote name='Sybel']Mam na myśli obserwowanie rozwoju grupy dzieci wege i dzieci "mięsnych", porównywanie ich wyników krwi, rozwoju psychofizycznego itd. Tylko za cholerę nie wiem, gdzie się te badania odbywają, w USA, czy w Polsce. Jak ktoś wie, będę wdzięczna za info.[/QUOTE]

Ale, jeśli dobrze rozumiem, znasz takie badania, które wskazują, że dzieci wege gorzej się rozwijają? Czy jak??

Odnosząc sie jeszcze do dyskusji to jedną kwestią jest wpychanie na siłę swojego światopoglądu innym - z czym się nie zgadzam i czego nie popieram, a inną kwestią uogólnianie że weg(etari)anizm jest szkodliwy dla zdrowia - z czym nie zgadzam się również.

  • 4 weeks later...
Posted

[quote name='santino']Ale, jeśli dobrze rozumiem, znasz takie badania, które wskazują, że dzieci wege gorzej się rozwijają? Czy jak??

Odnosząc sie jeszcze do dyskusji to jedną kwestią jest wpychanie na siłę swojego światopoglądu innym - z czym się nie zgadzam i czego nie popieram, a inną kwestią uogólnianie że weg(etari)anizm jest szkodliwy dla zdrowia - z czym nie zgadzam się również.[/QUOTE]

nie wiem po co szukać badań, wystarczy spojrzeć na inne kultury - w indiach są całe kasty wegetariańskie [nie ze względu na wege są odrębną kastą, a religię która wiąże się z wege, to tak dla wyjaśnienia :)], bez mięsa w rodzinach od wielu wielu pokoleń.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...