Jump to content
Dogomania

wypadanie ząbków


leganka

Recommended Posts

Pani wet powiedziała że piesek musi być na czczo, więc rano Bijou nic nie jadła, tylko piła, ale jak Axelek wytrzyma do 19-tej? :-?

:D :D :D

Myślę że wytrzyma. Nieraz już się zdarzało, że cały dzień nic nie jadł. Co prawda było wtedy cieplutko ale myślę, że nie będzie problemu.

Gorzej, że mi go będzie szkoda :wink:

Dam jutro znać jak już wrócimy.

Dzięki

Gosia

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 253
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Gosiu,

Maja i ja mocno trzymamy kciuki za Axelka. Wszystko bedzie dobrze :-)

Jak tak czytam i przypominam sobie co przezywaja wlasciciele przed i podczas narkozy swoich pieskow, to mysle ze taka narkoza jest bardziej szkodliwa dla nas, anizeli dla psiakow ;)

Gosiu, daj znac jak tylko bedzie po :-)

pozdrawiam,

Link to comment
Share on other sites

Gosiu - niecierpliwie czekam na relację!

Oczywiście trzymam kciuki za powodzenie zabiegu!

Na pewno wszystko będzie dobrze!

Axelek wygląda na "mocnego" i "silnego" oraz dzielnego pieska, tak więc powinien bezproblemowo znieść te trudne chwile i szybko dojść do siebie...

Koniecznie ucałuj go ode mnie w zimny nochal i podrap czule na uszkiem!

Pozdrawiam serdecznie!

P.S. Powiedziałam w zaufaniu Pufikowi o zabiegu jego wirtualnego kolegi... :lol: Pufcio obiecał trzymać za niego wszystkie cztery swoje łapy... :kiss_2:

Link to comment
Share on other sites

witam,

już jesteśmy z powrotem :P

Najpierw Axelek dostał ATROPINĘ. Wet kazał nam pochodzić po podwórku. Potem zastrzyk DOMITOR. Znów wet kazał wyjść na zewnątrz. Axelek najpierw stał, następnie położył się i zaczęły mu się zamykać oczka. Trwało to około 40 sekund. Następnie wet powiedział, że juz weźmie Axelka, żebyśmy nie musieli patrzeć jak usypia.

Po dokładnie 18 minutach wydzedł do nas i spytał czy chcemy kiełki na pamiątkę. Jak sie nietrudno domyśleć, chcieliśmy :lol:

Axelek dostał ANTISEDAN na wybudzenie i po około 15-20 minutach już mielismy piesia na ręku. Całego, zdrowego, bez kiełków i włosów z uszek (których niedobitki jeszcze nie zostały przeze mnie usunięta :wink: ) :lol:

Axelek dostał też antybiotyk i środek przeciwbólowy, który ma działać 48 godzin. W sobotę mamy pójść na powtórkę antybiotyku.

To chyba na tyle opisu.

Dziękuję za wsparcie....jesteście kochane.

Gosia

Link to comment
Share on other sites

Zapomniałam jeszcze napisać, że Axelek śpi teraz zawinięty w kocyk polarowy na moich kolanach. :fadein:

A kiełki by z pewnoscią same nie wypadły.

Przeraził mnie ich rozmiar !! Straszlliwie długie !! 2/3 kła siedziało w dziąsełkach a tylko 1/3 było widać na zewnątrz.

Link to comment
Share on other sites

Gosiu,

Na szczescie juz po bolu i po strachu :-) Ciekawa jestem, kto byl bardziej przstraszony zabiegiem: Ty czy Axelek? ;) Najwazniejsze, ze piesio ma to juz za soba i powolutku, pod czujnym okiem troskliwej Rodzinki dochodzi do siebie.

Caluski dla Axelka :-)

pozdrawiam,

Link to comment
Share on other sites

Gosiu,

Ciekawa jestem, kto byl bardziej przstraszony zabiegiem: Ty czy Axelek? ;)

Szczerze powiedziawszy to Axel pierwszego zastrzyku (atropiny) nawet nie poczuł. Stresował sie jak to zwykle bywa z wizytami u wetów - ogonek podkulony i troszkę się trząsł. :)

Teraz chwilami nie śpi ale za to piszczy - biedulek nie wie o co chodzi :(

Natomiast ja okupiłam to wszystko straszliwym bólem brzucha :lol: :lol:

Przy okazji dowiedzieliśmy się, że nasz wet ma ogara polskiego - interczempiona na dokładkę. :roll:

Mróweczko, fantastycznie, ze wszystko się dobrze skończyło. Musiałaś strasznie to przeżyć. :( Dobija mnie lekkomyslnosć i nieraz wrecz głupota niektóryc właścicieli większych psów :evil:

Link to comment
Share on other sites

Mróweczko - domyślam się, co teraz czujesz...

Pamiętam, jak Pufik zwiał raz na spacerku mojemu tacie, który nierozmyślnie spuścił go ze smyczy, a ten pobiegł ile sił przed siebie i spadł z jednego malutkiego schodka... zaczął tak głośno przeraźliwie i długo piszczeć, że usłyszałam to będąc w domu... na szczęście nic mu się nie stało, ale byłam tak przestraszona, że rówież płakałam... :cry:

Co do innych psów, ja zawsze widząc jakiegoś nieznanego lub groźnego już z daleka biorę Pufika na ręce...

Tak na wszelki wypadek...

Zawsze również staram się być bardzo uważna i rozglądam się, abym mogła być pewna, że Pufcio jest bezpieczny...

Link to comment
Share on other sites

Ja natomiast zaopatrzyłam się już w gaz pieprzowy, specjalny przeciwko psom (mimo, że jeszcze nie wychodzimy na otwarte przestrzenie - kwarantanna). Jest skuteczny również wobec ludzi.

I w razie ataku wielkiego groźnego psa, po prostu go użyję.

Nie zrobi on psu krzywdy, jedynie pograżni jego oczy przez pierwszych 10 minut. Chyba lepsze to niż dać się żywcem rozszarpać przez "dziką bestię".

A tak na marginesie, mój poprzedni pies (bokser) atakował inne psy (ale tylko duże) i z kolei ja musiałam cały czas uważać, aby nie wdał się w bójkę.

A mój jeszcze poprzedni pies (foksterier gładkowłosy) atakował psy większe od siebie i też stale trzeba było na niego uważać. I niestety pomimo tego pilnowania, był parę razy poszarpany.

Tak więc niezależnie od rasy i wielkości psa stale trzeba być czujnym.

Link to comment
Share on other sites

Zapomniałam jeszcze napisać, że Axelek śpi teraz zawinięty w kocyk polarowy na moich kolanach. :fadein:

A kiełki by z pewnoscią same nie wypadły.

Przeraził mnie ich rozmiar !! Straszlliwie długie !! 2/3 kła siedziało w dziąsełkach a tylko 1/3 było widać na zewnątrz.

Gosia, całuski dla dzielnego Axelka i dla jego dzielnej pani :wink: .

Świetnie, że macie to już za sobą!!! I po stresie!!! :P

Nasza wet też stwierdziła że te ogromne :o kiełki Bijou same by nie wypadły, a więc z tym usuwaniem była dobra decyzja! :D

mróweczko, współczuję. :( Jak byliśmy u wety, to przed nami zabierali wybudzonego po operacji ogromnego wilczura pogryzionego przez dobermana, biegającego bez kagańca. Nawet duże psy nie mogą się czuć bezpiecznie. :( Trzeba być czujnym, zgadzam się z isabelle.

Link to comment
Share on other sites

mróweczka,

Trzymaj się dzielnie i może inne radosne wydarzenia sprawią, że jakoś otrząśniesz się z tego niemiłego zdarzenia.

A jeśli już o takich atakach mowa, to opiszę co się przydarzyło znajomym w ich własnym ogródku.

Otóż ten ogródek sąsiadował z innym, ale był od niego niżej położony. W tymże ogródku przebywał pies rodezjan (jest on caaałkiem spory) i szczeknął na właścicielkę rottwailera, która przebywała w ogródku wyższym. Rottwailer był na balkonie (więc obserwował to z góry) i jednym susem zbiegł na dół, wybiegł do ogródka i skoczył w dół (do drugiego ogródka) na rodezjana. I rozpoczęła się jatka, która później przeniosła się do domu. Właścicielka rotka skoczyła za nim i obie kobiety próbowały już w mieszkaniu oddzielić rotka od rodezjana. Udało się za pomocą kija beisbolowego.

Ale niestety rodezjan został pogryziony i jego właścicielka również .

Kiedy dowiedziałam się o tym zdarzeniu to od razu nabyłam gaz pieprzowy i teraz zawsze mam go w torebce.

Link to comment
Share on other sites

mróweczka

Tak więc mimo najszczerszych i najlepszych chęci nie zawsze człowiek jest w stanie przewidzieć wszystkie czyhające na naszego pupila niebezpieczeństwa!!!

To niestety prawda i niestety nie zawsze można pomóc.

Hodowca opowiadał mi, że będąc kiedyś na spacerze ze swoją yorkową gromadką (okolice domków jedn.), suczka sąsiada rzuciła się na jedną z jego suczek i ją momentalnie zagryzła. Nic nie mógł zrobić.

Ale może dość już tych smutnych tematów. Bądźmy optymistami :lol: :lol: i wierzmy, że naszym maleństwom nie może przydarzyć się nic złego. A wzmożona czujność nigdy nie zaszkodzi.

Link to comment
Share on other sites

mróweczko jeju gratuluje spostrsegawczości znam to uczucie. Żebyś wiedziała co ja przezywałam jak Gofi został zaatakowany prz buldoga!!! Był wtedy na spacerze z mom bratem i jago kolegą i gdybym ja nie zeszła po nich (bo był obiad a brat długo nie wracał) było by po Gofrze!! Sytuacja wygladała tak Gofer biegał dookoła mojego brata a buldok za nim brat był cały w smyczy (5 m) i ja w ostatniej chwili wziełam Gofra na ręce ale buldok nie przestał i chyba miał zamiar skoczyć na mnie. Naszczeście włascicie (do tej pory nie zwracał na sytuacje uwagi) odcągną psa za kark! Nie rozumiem jak ten bezmyślny czlowiek własciciel tak groźnego psa może nie zwracac uwagi gdy jego pies atakuje innego o wiele mniejszego. Tym bardziej że mój brat panicznie psów sie boi wiec też nie myślał racjonalnie.

Przżyłam z Gofrem wiele takich chwil ale lepiej o nich nie mówić...

Gosiek gratuluje udanego zabiegu Alexa powiem szczerze ża na sama myśl o usypaniu pieska źle sie czuje. Ucałuj odemnie i Gofra Axelka w końcu jest b.b.b.b.b. dzielny!!

Link to comment
Share on other sites

Właśnie wróciliśmy od weta.

Axelkowi dziąsełka już sie zgoiły, dostał jeszcze antybiotyk w zastrzyku - wet jest świetny w zastrzykach - Axel nawet nie pisnął. :lol: :lol:

No i poznaliśmy TERCETA - ogara polskiego. Fantastyczny piesek :P

Bardzo łagodny - włsciwie tylko do terierów - jak powiedział nam wet. Ma w domu foksterierka i jest przyzwyczajony do takich maleńkich żywiołowych psiaczków. :D

Gosia

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...