Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

No nie tak bardzo, wyobrażasz sobie człowieka i psa, oboje pod znakiem geriatrii? ;-) Toż to byłaby klęska, gdyby jedno i drugie zdurniało bez reszty.

  • Replies 1.4k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

Posted

[quote name='majqa']Nie chcę zaflejać Cackowi wątku więc jednorazowo krótko...

Poniżej [B]Pako[/B], czwartek - tel. - droga przy lesie - pies oparty o drzewo - leży - skrajne wyczerpanie, jeszcze skrajniejsza nieufność - ostatkiem sił a walczyłby o wolność - pokarmu nie przyjmował - obok porcja wymiocin m.in. z kośćmi - próby ucieczki (bo adrenalina): mógł uciec w las i umrzeć, mógł pójść na jezdnię (niedaleko) i zginąć, sedalin nie wchodził w grę, miałam tylko chwilę na pomyślenie i... zorganizowałam odstrzał. Z osobą, która mi pomogła odławialiśmy go od 12 - 16. Nie wiem, gdzie byliśmy, wiem tylko, że wyplułam płuca, byliśmy tylko we dwójkę, brnęliśmy kilometry po zapadającej się trawie, skibach ziemi, mokrej, uginającej się pod butami łące, bo... Pako wciąż spiep.... Środek powinien zwalić konia, a Pako wciąż walczył (w jego mniemaniu o życie). Oczywiście nie zasnął, więc chwytak i linka) i... ja na kilka podejść niosłam go, pan regulował chwytak by Pako mnie nie pociął.
W lecznicy nie jest umieszczony, bo żaden wet nie tknie mi średniego psa, który nie da się dotknąć (a wciąż nie da, do tej pory raz musnęłam jego grzbiet) i przyparty do muru może uciąć... Pako jest u mnie, na razie zmagamy się z mamą, by zaczął jeść (wiele podejść, konfiguracji jedzenia), powoli są małe sukcesy, pragnę, by przestał widzieć we mnie potwora :-(, bym mogła z nim i nad nim pracować, by dał się dotknąć, zbadać, ukłuć (pobranie krwi) itd... On ma za sobą jakieś straszne (w wyniku ludzkich zachowań) przeżycia. :placz: Zdradza to cała jego postawa. Ważne, że pije płyny (dodałyśmy mu lipancrea, glukozę, lakcid). Czekamy na kupę. Jestem wrakiem psych. i wylizuję się z zaziębienia po gonitwie. Wątku nie założę, nie dam rady przy 22 zwierzakach poprowadzić kolejnego, wybaczcie skrót myślowy ale nie uciągnę:
- hopania własnego wątku
- proszenia o wsparcie
- odpowiadania czemu co dwa dni (plus minus) nie ma kolejnych fotek
- reagowania na każdy wpis, by ustosunkować się do rad, opisywać, co z pieskiem, co już zrobiłam, co trzeba itd..itsre, wbrew temu, co się we mnie kotłuje wstawiać roześmiane ikonki. Myślę, że wiecie o co mi biega.
Krótko mówiąc wypalenie, brak czasu i konieczność zwarcia 4 liter, by podołać teraz ogarnięciu niełatwej sytuacji.
Pako jest w zewn. klatce kociej, sporej więc się nie martwcie, fota zrobiona jeszcze przed dołożeniem koca), ponadto w środku budka, z pełną wyściółką kocową, zadaszenie, ściany osłonięte od wiatru, ponadto klatka przylega do domu, jest przed nim ogródku więc dodatkowo dochodzi izolacja ogrodzeniem murowanym od wiatru.
Chciałam go brać do domu ale jako, że jest nietykalny nie dałabym rady z wyprowadzeniem go na zewn., ponadto biorąc pod uwagę jego stres tego stresu dołożyłyby mu odgłosy szczeku w domu.

[IMG]http://img855.imageshack.us/img855/7279/p1100655.jpg[/IMG]

Za chwilę zrobię edycję i wstawię info o Łokerze.

Poniżej mój wyrzut sumienia,[B] Łoker[/B], którego już raz miałam w łapach i sknociłam sprawę, a potem Łoker sknacał przede mną. Przez miesiące uganiania się za Łokerem psych. zbierała mnie w kupkę Irenka, za co jej serdecznie dziękuję. Wczoraj nastąpił cud, ktoś mi dopomógł, zgarnął Łokera. Zapchlony został pcheł pozbawiony, wykąpany, odrobaczony na dzień dobry. Charakter - pies marzeń, pojętność zadziwiająca, uczy się w ciągu chwili, wykonuje polecenia, już się mnie trzyma. Mieszka w pokoju dziennym Cacka, ostatnim, wolnym, poza łazienką, miejscu. W pn. chyba jedziemy do doktora na przegląd. Chcę mu zrobić pełne badania i dopiero podjąć dalsze działania. Bida ma strasznie zdeformowane (może chorobowo) prawe uszko, przypomina ono ściągniętą firankę. :-( Cało w zasklepionych ranach, jakby po zębach albo muśnięciach śrutem (sierść tam nie rośnie). Wątku nie przewiduję (powody j.wyż.).

[IMG]http://img220.imageshack.us/img220/3451/p1100673z.jpg[/IMG][/QUOTE]Izuś....Kochany Aniele Strożu zwierzakow......jak potrzebna jakas pomoc pisz , pomoge rowniez

Posted

Jeju, Majqo...nie wiem co napisać nawet. Wstyd mi za swoją małość. Czytam co piszesz i ...no po prostu ech...
Oby takich ludzi jak Wy było więcej.

Posted

Dziś poproszę o 3manie kciuków za "wytarganie" Pako. :-)

A wracając do Cacola... Fajnie już zostaje na komendę "zostań", wolę to jednak uściślić - zostaje w pokoiku i nie robi dziury w ścianie i drzwiach. :evil_lol: W oczach ma takie coś - Aha, ok, wcześniej czy później i tak po mnie przyjdziesz. Jak go zostawiam to nie zostawiam samego, zawsze ma Jolę. Jolę skutecznie już zresztą skrzywił. Sunia, która wracała z podwórka nie wraca. Robi to samo, co Cacuś, sztywnieje i choć się nie przewraca to staje jak wryta i trzeba po nią iść i specjalnie zapraszać. Co gorsza oni oboje często na zaproszenie reagują nawrotką i ucieczką przede mną. Nie macie pojęcia jakie czasami mam nerwy na tę dwójcę. Co mi po działce i takim wypuszczaniu jeśli i tak muszę dreptać i ściągać towarzystwo do domu... :shake:

Posted

Chce mi się wymiotować ze stresu tego, co mnie czeka dziś ale... pierwszy krok się udał = Pako ma założoną obróżkę (oczywiście zapinaną nie zaciskową, co by mu się nie kojarzyła z chwytakiem). :multi: Mama = jeden, wielki stres. Przeżywa tego psa do obłędu, co chwilę do niego biega (z nocą włącznie). Dziś już weszła na obroty o 3 rano, wytrzymała do rozwidnienia się i szpula do niego. Biedny Pako, jeszcze trochę i się przestanie wysypiać przez mamę. ;)

Posted

Jestem, żyję, mama żyje, Pako żyje. Ogarnę się tylko chwilkę i zrobię wpis.
Za to nie wiem jak długo pożyje Łoker, bo go ukatrupię własnymi rękami jak mi nie przejdzie. :angryy:

Edit:
[B]Pako [/B]- przemilczę transport, a wcześniej wyjmowanie z klatki. Biiidny pies, biiidne i my dwie byłyśmy ale jakoś poszło, dla psa z minimalnym stresem. Mnie zabiło panikowanie mamy ale cóż, nie dziwię się jej.

[B]Zrobiliśmy:[/B]
- usypiacza przed lecznicą w aucie, dopiero zatargałam Pako na miejsce

- morfologię i biochemię (w tym trzustkę też) - czekam na wynik

- kroplówkę na wzmocnienie

- pełen przegląd, a tu RTG - sylwetka serca, drożność jelit, stan kośćca itd, USG

- zakroplenie p/ pchelne, kleszczowe i ponoć częściowo działa to na świerzba (z którym przyjdzie się zmierzyć a propos uszków więc to przed nami)

- badanie przez kiszkę stolcową OK (ów RTG, USG też OK)

- zaczipowanie na mnie

- stan ząbków - trochę starte = żywienie jakimś twardym syfem (pewno kości)

- szczepienie p/ wirusówkom, które pomimo zachudzenia psa, po całościowym przeglądzie sugerował doktor (bilans ryzyka wychodził z naciskiem na - szczepić)

[B]Co więc jest nie tak, o ile w krwi nic nie wyjdzie?[/B]
[B]Możliwości:[/B]
- najmniej realna, że coś jest z niespełna 2 letnim Pako nie halo

- stres po łapaniu (może i tak ale nie w takim wydaniu, jak mam na co dzień, nie w takiej skali, nie z takimi objawami)

- straszne doświadczenia z człowiekiem - może, dość, dość realne więc albo istotnie straszne doświadczenie albo mniej straszne za to niesympatyczne, łączące się z ostatnią możliwością/ wersją

- najbardziej prawdopodobna z wersji - Pako to pies dzikus, nie był socjalizowany, nie miał lub miał ale śladowo kontakt z człowiekiem (w znaczeniu bliskości człowieka) i to nie w czasie, który przypada na wczesną socjalizację psa. Dla niego nasz dotyk = strach, nasza bliskość = wróg/ zagrożenie więc przyjmuje taktykę: uciekać, a skoro to teraz nie działać to mam do czynienia z panicznymi, gwałtownymi ruchami, odskokami albo wręcz stuporem, jakby zamarł. :-(
Nie są to moje i tylko moje przemyślenia ale i wynik rozmowy z doktorem, wtórnej analizy zachowania Pako.

Wniosek? Mam kolejnego psa! :multi: Jest, co świętować. :roll:
A na poważnie, na razie nie ogłaszam go, bo jak ogłaszać psa ze świerzbem, z którymi nic, absolutnie nic nie można zrobić, który słabo reaguje na człowieka, którego jedynym marzeniem jest wiać. Czeka mnie kawał orki rozciągniętej w czasie.

[B]Łoker[/B] - :angryy: ta menda chce tylko mnie. W ramach odwetu, że ośmieliłam się go na chwilę zamknąć załatwił mi 2 koszyczki wiklinowe, które chciałam wystawić na bazarku :-(, pusty segregator poszedł w pył (na szczęście tych z dokumentami nie sięgnął) :-(, wydanie albumowe (książka, pamiątka po tacie) już też nie istnieje. :shake:

Jak jest ze mną, pies anioł, który tylko na mnie patrzy i wzdycha albo się popisuje (fakt, że ma czym), a jak go zamknę (patrz: wyżej). Do tego wystawia i poluje na muchy, kaczki w powietrzu, moje psy, sunie i koty. Jest krzyżówką Cacka z Remikiem.

Czy na sali jest gdzieś psychiatra? Help! :roll:

Łeb mi pęka, pędzę teraz obkarmiać ZOO.

Posted

no to Łoki pokazał charakterek :evil_lol: ale nasza sunia też darła na początku wszystko co w zęby wpadło - książki teściowej, notes teściowej, dokumenty teściowej... hmmm... ciekawe że nic innego nikomu więcej nie zeżarła :grin:

Posted

Boże, jaki niebiański spokój... Zapadła ciszaaa, nie ma gonitw, wycia, prychania, miauczenia... Jeszcze tylko odsik Łokera i... luz...
Padłam, zasnęłam na więcej niż godzinę snem kamiennym, mama już w krainie snu od 20tej, jak nigdy.

Posted

Ale masz mamę Majqo. :loveu::loveu:
(A z Pako mam nadzieje, że dacie radę. Z Misiową też na początku mieliśmy róznie, a teraz jest sunia poduszkowa. [SIZE=1]Fakt faktem, że nikt oprócz mnie jej na smyczy nie utrzyma ani na spacer nie wyjdzie, bo dzik z niej "wychodzi"..[/SIZE])

Posted

Pako... zechciał łaskawie skubnąć eeekhm... pierogi. Cóż, lepsze to niż nic, a wybór ma solidny.

Łoker :angryy: rozpracowuje wykładzinę, część jej mam już w strzępach. No nic... albo kennel (właśnie przytargałam) albo buda (czego bym nie chciała robić) go czeka, bo cholernie się boję, że zrobi coś/ ugryzie, urwie i... połknie. :-( Dostaje spazmów zamykany, byle wydostać się do mnie, wyje, drapie, niszczy. Nie chciałabym mieć z nim przygody jak z Klarą, która drut z kablówki też miała w żołądku, poza innymi ciekawostkami.
Postaram się popracować z nim/ nad nim z oswojeniem z kennelem. Najgorsze jest to, że nic, nic go wtedy nie cieszy, nie interesuje, kostka, super wędlinka, kiełbaska, kong, zabawki nic... Zniszczyć/ zdemolować, byle gonić za mną.
Dziś znów pokazał na co go stać na widok kota, psy i sunię na zewn. ustawiał solidnie. Patrzyłam sobie na grę ciała, postawę, jak ją zmieniał, jaką przybierał, na kły... słuchałam warkotu i oglądałam na powrót pogojone rany na pysku, uszach itd... Gryzł się jak nic. :roll:

Cacollo, uśmiechnięte, odsikane, odkupkane, wytarmoszone. Dziś ma dzionek pod znakiem smędzenia i śpiewania, rzecz jasna w duecie z Jolą. :evil_lol: Bronił też dzielnie domku przez bramę przed psim intruzem z zewnątrz. Dzielny malec. :loveu:

Posted

Nie, nie ryzykowałam, bo skoro Łoker chce pożreć nawet sunię to... inna inszość, Łoker rzuca się na psy więc nie chciałam Cacunia narażać.

Posted

[quote name='majqa']Nie, nie ryzykowałam, bo skoro Łoker chce pożreć nawet sunię to... inna inszość, Łoker rzuca się na psy więc nie chciałam Cacunia narażać.[/QUOTE]


Cacuni pewnie tez nie bylby taki gentleman;)

Posted

Under control. :-) Cacollo zaraz będzie ze mną w kuchni, Łoker wędruje do łazienki, reszta rozproszona po pokojach, Pako małymi krokami a do przodu z jedzeniem, choć do radości daleko.

Posted

Telefonicznie wiem (do ręki dostanę wynik na dniach), że z Pako jest OK.
Aha, odebrałam też wynik Cacola, też nic nie budzi jakichś istotnych obaw, poza tym, co wcześniej wspomniałam ale z powtórką należy poczekać. Sylimarol w użyciu.
Łoker zgubi krew ;-) w pt.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...