Jump to content
Dogomania

Pomiechówek, Nowy Dwór - znaleziona sunia, potrącona przez samochód


urwisek

Recommended Posts

W poniedziałek, 18 października ok. godziny 16-tej między Pomiechówkiem a Nowym Dworem Mazowieckim – została znaleziona mała czarna (podpalana), długowłosa suczka.
Psiak leżał na trawniku koło ulicy.
Z dość dużej i głębokiej rany na brzuchu oraz zachowania psiaka (nie była w stanie utrzymać się na łapkach a jedynie pełznąć wlokąc za sobą bezwładny cały tył) nasuwa się wniosek, iż została potrącona przez samochód i pozostawiona – zwyczajnie... „i tak zdechnie”.
Biorąc pod uwagę ilość krwi na trawniku jak i stopień wycieńczenia psiaka – jakiś czas już tam musiała leżeć.
Tu i teraz – nie mam słów dla okolicznych mieszkańców, których sporo w tym czasie musiało tamtędy przechodzić, poświęcając psinie krótsze spojrzenie niż np. alu puszce po piwie (takie zazwyczaj podniosą – sprzeda się).
Gdybym miał się szczerze i od serca w tej kwestii wypowiedzieć – moderator byłby zmuszony zafundować mi co najmniej tygodniowy „urlop” :(

Jednak... jakoś „nie zdechła”.
Zabraliśmy ją w samochód i dowieźliśmy do Wetki, która wyciągnięta z domu telefonem – już czekała w gabinecie.
Rana została oczyszczona i zszyta, psina dostała zastrzyki i kroplówkę. Badanie nie ujawniło złamań ani innych obrażeń, jednak ogólny stan psiaka... nie wyglądało, że przeżyje – była skrajnie wycieńczona.
Noc w cieple, leki, wielka chęć życia – uczyniły cud. Rano psina wyglądała zdecydowanie lepiej, choć „zad” nadal pozostał bezwładny.
Zniosła dzielnie następne zastrzyki i badanie przez (tym razem dwóch) Wetów.
Kiedy stan psiny poprawił się na tyle, że nie istniała obawa zabicia jej samym transportem, kiedy zaczęliśmy przymierzać się do rtg, usg, czy czegokolwiek co pozwoliłoby ustalić przyczynę „ciągnięcia kupra” po ziemi – dziewucha zrobiła nam niespodziankę.
WSTAŁA!!!
W chwili obecnej – poza jeszcze dokuczającym stanem zapalnym uszu – sunia jest całkowicie „na chodzie” :)
Po tym przydługim wstępie (wybaczcie – inaczej nie umiem) do rzeczy:

Sunia bezwzględnie zachowuje czystość w domu (jeszcze z niedowładem starała się dopełznąć pod same drzwi zanim nabrudziła).
Głośno dopomina się o wyprowadzenie na spacer.
Idealnie chodzi na smyczy, zero ciągnięcia, test „na drzewo” (omijane z drugiej strony=owinięta smycz) przechodzi bezbłędnie.
Kompletnie ignoruje obecność kotów.
Do wszystkich ludzi (nawet obcych) odnosi się radośnie, bez żadnych obaw.
Nawet Wetkę - choć Ona właśnie najczęściej sprawiała jej ostatnio ból (badanie, zastrzyki, czyszczenie uszu) - wita machając ogonem.
Jest to (był?) z całą pewnością psiak domowy!!!
Mój stosunek do ludzi.... jest jaki jest – ci co znają to wiedzą, ale nawet mnie nie bardzo mieści się w głowie, żeby takiego psiaka ktoś po prostu wyrzucił.
To nie młody szczeniaczek – co się znudził. Nie podrośnięty młodzian – co zaczął niszczyć lub wykazał agresję.
To już starsza, wyjątkowo przyjazna i towarzyska sunia.
Musiała komuś zginąć (chcę wierzyć!!!). Wyjść przez niedomkniętą furtkę, wyślizgnąć się z obroży pod sklepem (była bez)...

[b]KTOŚ JEJ SZUAKA, TĘSKNI....[/b] – tylko ja nie umiem GO znaleźć!!!

[img]http://img543.imageshack.us/img543/1756/500sunia7.jpg[/img]

[img]http://img121.imageshack.us/img121/3169/500sunia6.jpg[/img]

[img]http://img502.imageshack.us/img502/183/500sunia5.jpg[/img]

[img]http://img207.imageshack.us/img207/4721/500sunia4.jpg[/img]

[img]http://img716.imageshack.us/img716/332/500sunia3.jpg[/img]

[img]http://img201.imageshack.us/img201/1898/500sunia2.jpg[/img]

[img]http://img94.imageshack.us/img94/7218/500sunia1.jpg[/img]

Czy ktoś z Was nie szuka takiego psiaka?
Czy jest na Dogo jakaś Cioteczka/Wujek z okolic Pomiechówka, Nowego Dworu Mazowieckiego?
Może ktoś Ją poznaje, widział gdzieś, wie coś na Jej temat?
Popytajcie proszę wśród znajomych z okolic – taki psiak powinien wrócić do swojego domu, ma już trochę zbyt dużo lat żeby startować w całkiem nowe życie.

Link to comment
Share on other sites

O matko moja! Ja tę psinę widziałam w Nowym Dworze jakiś... w kwietniu ubiegłego roku! Dobrze pamiętam, bo nasza Tosina miała wtedy zapalenie płuc i byłam z nią w nocy na kroplówce. Sunia zZostała przyniesiona do lecznicy ze szczeniakiem w zimną, deszczową noc przez dziewczyny, które ją znalazły na parkingu. Była mokra jak dobrze nasiąknięty mop i strasznie śmierdziała, bo miała ropę w jednym z uszu. Została w lecznicy wraz z maluchem, bo nasi Doktorzy już tacy są, że żadnego żywego bez pomocy nie zostawią. Niestety, następnego dnia, gdy wyprowadzili ją na siusiu, wywinęła się z obroży i dała dyla. Szukali, ogłoszenia porozwieszali - nie znaleźli. Synek został w lecznicy i szybciutko znalazł kochający domek.
W związku z powyższym, mocno wątpię, żeby ta bidusia miała właściciela - a jeśli nawet, to tak, jakby go nie miała :(
Cholercia, miałam nawet gdzieś jej zdjęcie, bo myślałam, że jak dojdzie do siebie pomogę szukać domku. Tylko czy nie skasowałam?...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Nutusia']... i strasznie śmierdziała, bo miała ropę w jednym z uszu. ...[/QUOTE]

To by pasowało niestety. Z uszami trwa ciągła wojna i psiak jest praktycznie głuchy :(
Ale ona kurde nie wygląda na bezdomnego psa!!!
Nieciekawa sierść wskazuje na kiepską dietę ale nie na głód. Zresztą jak ją znaleźliśmy była brudna ale nie jakoś wyjątkowo - a teraz wystarczy spacer na smyczy po lesie i wygląda jakby połowę ściółki na siebie zebrała (taka sierść co wszystko się czepia).
Sam nie wiem - wydaje mi się, że gdyby błąkała się od dawna - wyglądałaby gorzej.
Że też nikt nie reaguje na powieszone ogłoszenia! Tak to setki telefonów "po ile ten piesek"
A jak można by chociaż jakąś informacje przekazać "... tu była, wtedy , sama/z kimś..." to [i]amba[/i]!!!
Co za naród/kraj/obyczaj.... dobra.
Noo - ale jeszcze poszukamy - a może?!
A jak nic - to nowego domu - chociaż czarno to widzę :(

[b]Greven[/b]... - świat jest mały - no nie?! A dla tych wszelkich bidul to już wyjątkowo.
Tylko tych ludzi nie mogę zrozumieć - przecież ciągle pełno ich tam łazi/łaziło - i CAŁKIEM NIC!!! Wieś już poznałem :( Ale to do ***** miasto!!!

Link to comment
Share on other sites

Jeśli w ogóle ma "właściciela", to raczej takiego, że Sunia jest "psem wychodzącym". Rodzi pewnie szczeniaki co cieczka. Tym bardziej, że chyba ma żyłkę uciekiniera, skoro dała nogę z lecznicy, gdzie miała sucho, ciepło, pełną miskę, no i... dziecko! Wtedy jak ją Pani Doktor oglądała mówiła, że nie jest stara. Nawet ją trzymałam przy tych oględzinach, bo Tosina moja pod kroplówką półprzytomna leżała, a była prawie północ, więc żywej duszy w lecznicy. I szczeniora wyprzytulałam i kołysanki mu śpiewałam... Mama go specjalnie nie broniła, właściwie się nim nie interesowała - była raczej skupiona na sobie.
Co do wsi i miasta, to czasami miasto gorsze, bo większa anonimowość jest - nikt Cię nie zna, nawet najbliższy sąsiad...
A Ty Urwisek zdejmij te ciemne okulary, co przez nie czarno widzisz, bo wiesz... Nie ma rzeczy niemożliwych! :)

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Nutusia']... Wtedy jak ją Pani Doktor oglądała mówiła, że nie jest stara...[/QUOTE]

To może jakimś cudem jednak nie ta? Tu "diagnoza" jest inna. Zresztą po stanie zębów (tych co zostały), po zmętniałych oczach... - no młodzieniaszek to z niej nie jest.
Tyle, że przy ocenie można się nieźle rąbnąć bo wiele zewnętrznych objawów starości może (imo) być wynikiem chorób, żywienia, różnych przejść.

"Czarne okulary"? - nie - to taka wada wzroku :diabloti:

[b]Ellig[/b] Dzięki!!!
Smutna - ale nie do końca - w sumie niewiele brakowało, żeby tego "zdarzenia" nie przeżyła - a jednak się udało.
Wtedy były pioruńsko zimne noce - upływ krwi + chłód = nie trzeba wróżki :(
Wieś/miasto - ja rozumiem anonimowość. Sam mieszkając przez parę lat w blokowisku złapałem się na tym, że sąsiadkę z piętra poznaję w windzie po lasce (dopiero wtedy przestałem jak kto głupi pytać "które piętro?")

Chodziło mi o tą ohydną znieczulicę.
Ja rozumiem, że nie każdy ma warunki (łazienkę na przykład :evil_lol:)
Ale co innego jest wałęsający się pies, których pełno niestety i podejście wówczas "...świata nie zmienisz..." - a co innego leżący, zakrwawiony!!!
Nie może jeden z drugim nic zrobić - bo...
Ale komórkę w kieszeni ma - i na pytlowanie z kolesiami o d. marynie coś na koncie jest.
Problem chociaż zadzwonić? Do straży miejskiej nawet! Że leży, że ranny?!!!
Nie żebym komuś tak życzył - ale takim z totalną znieczulicą może się przydarzyć, że i nimi kiedyś nikt się nie zainteresuje.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Nutusia']Gdyby wtedy nie nawiała, znając naszych Doktorów już dawno Sunia miałaby super domeczek - jak jej synek...[/QUOTE]
Jak Doktory mają taką rękę do adopcji, to może warto ich powiadomić, że suńka znów się pojawiła :razz: Może pomogą?

Link to comment
Share on other sites

melduje się na wątku .Jestem z okolic Nowego Dworu ,ale z drugiej strony NDM niż Pomiechówek. Na temat małych kudłaczek kojarze tylko tyle ,że widziałam w centrum Nowego Dworu w ok.Parku takiego kudłaczka i nawet myślałam czy nie jest bezdomny ,ale kiedyś widziałam jak szedł z jakąś kobieta ,więc pomyślałam,że to jest jej pies .Parę razy widziałam jak biegałał .Ale czy to był ten sam pies to nie wiem . I jeszcze widziałam w moich oklicach ogłoszenie o zaginięciu takiego psa i chyba chodziło o sunie .To było parę miesięcy temu i zdjęcie było czarno-białe .Sprawdzała teraz ,ale nie widziałam już tych ogłoszeń .
Z oklic Pomiechówka z dogo o ile pamiętam jest Neris .W Pomiechówku było i chyba jest jeszcze przytulisko dla psów /kiedyś widziałam nawet strone internetową /ale nie mogłam teraz znaleźć /znalazłam tylko tel (0-22) 713 70 52.Można spytać panią która je prowadzi czy kojarzy sunie.
Można tez popytać listonosza ,bo oni znają oklice najlepiej .

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kabaja']...W Pomiechówku było i chyba jest jeszcze przytulisko dla psów...[/QUOTE]

Witaj - dzięki, że tu zajrzałaś.
Mamy jeszcze trochę urwania głowy w pracy w związku z końcówką sezonu - co skutecznie uniemożliwia jakąś bardziej profesjonalną akcję poszukiwawczą :(
Ale już lada moment będę mógł sobie pozwolić na jakieś większe plakatowanie czy np. wizytę (razem z sunią) u wspomnianych przez Nutusię Wetów.
Pomysł z listonoszami też wydaje się niezły choć z doświadczenia wiem, że większość z nich nie przepada za psami (i z wzajemnością :)
Próbuję wytropić to Przytulisko, o którym wspomniałaś - znalazłem coś co mnie z lekka wystraszyło [url=http://www.dogomania.pl/threads/147904-Bardzo-potrzebna-pomoc-w-przytulisku-k.Pomiech%C3%B3wka?p=15116882&viewfull=1#post15116882](TU)[/url] - i... sam nie wiem co myśleć.
Z jednej strony - wszystkie chwyty dozwolone żeby znaleźć właścicieli ale nie chciał bym "wdepnąć" w ljakiś dziwaczny "układ".

No nic - na razie szukamy - "z doskoku" a sunia pięknie "się" goi. Już w tej chwili po wielkiej ranie jest coś co wygląda prawie jak stara blizna. Jeszcze tylko te upiorne uszy - to trochę potrwa.
Nie ryzykujemy puszczania jej bez smyczy (umie już całkiem nieźle podbiec) - ale spacerując na długiej rozwijanej wygląda jakby starała się jednak podążać za człowiekiem.
Może to nie ten "psi włóczęga" albo jedynie się sprytnie maskuje :)

Link to comment
Share on other sites

Gdybyście się z nią wybierali do NDM do naszych Doktorów, koniecznie dajcie znać - podjadę i ja. Sprawdzałam - u nich nikt jej nie szukał, nie wywiesił też ogłoszenia w lecznicy, a przecież to jest miejsce, gdzie przede wszystkim trzeba takie ogłoszenia wieszać...

Link to comment
Share on other sites

Dziękujemy bardzo Elu i proszę przekaż od nas Bardzo, Bardzo wielkie podziękowania dla Evy-Marii L.G. Nie bardzo mam to jak zrobić sam bo nawet na Dogo trudno mi się z tym moim niby-netem dostać a Facebook to jeszcze bardziej wymagający (czyt. żrący łącze) portal.
Oczywiście dla suni najbardziej potrzebny DOM - ale w tym całym zwierzyńcu każda pomoc się przydaje i wspaniale na nasze zasypane sierścią "morale" wpływa świadomość, że Ludzie nie są obojętni i nawet jeśli nie mają możliwości wziąć psiaka to pomogą inaczej.
Na akurat takiego psiunka kompletnie brak u nas warunków. Nie nadaje się "na dwór", nie może chodzić "luzem" po domu bo "kumple" zdecydowanie za wielcy.
Nadal mieszka w łazience, wyprowadzana na spacery, na smyczy a do domu wypuszczana w trakcie spacerów reszty.
Moment, kiedy musi wracać "do siebie" jest okropnie żałosny a najgorsze jest później długie wysłuchiwanie rozpaczań z za zamkniętych drzwi :shake:
Tak bardzo chce być z ludźmi :shake::shake::shake:

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...