Jump to content
Dogomania

agresywna goldenka?


lideczqa

Recommended Posts

Doma, przypadki, o których piszesz są niezwykle rzadkie. I zazwyczaj dotyczą suk, które przed sterylizacją okazują agresywne zachowania. U suk w odróżnieniu od psów sterylizacja nie zmniejsza agresji.

W przypadku Lideczqi podejrzewam nieco inny problem.

Sunia wydoroślała i zaczyna nabierać pewnych nawyków (można to określić jako znajdowanie swojego miejsca w stadzie - ale w dużym przybliżeniu). Jednym z objawów jest pewna "nietykalność" - suka nie lubi być "przestawianą". Dlatego zaleciłbym unikania sytuacji konfliktowych i zaprzestania "przepychania" psa (podejrzewam, że robisz to fizycznie, następując na nią ciałem). W zamian polecam nauczenie suki zajmowania właściwej pozycji - gdy suka stoi Ci na drodze powiedz jej co ma zrobić (np. usiąść, odejść na miejsce czy coś w tym rodzaju) i nagradzaj ją za to.

Poza tym warto zastosować starą metodę "coś za coś". W tym celu należy przygotować dwie listy:

I. Co pies potrzebuje (czego chce, co lubi) np.

1. Wyjście na spacer

2. Miska z jedzeniem

3. Uwaga właściciela

4. Zabawa piłką

5. Bieganie w parku

6. Przywitanie się z gośćmi

7. Wejście na łóżko właściciela

itd

(ta lista jest ustalana indywidualnie dla każdego psa)

II. Czego oczekujemy od psa:

1. Siad na polecenie

2. Przebywanie na swoim posłaniu

3. Chodzenie przy nodze

4. Przychodzenie na zawołanie

itd.

I zaczynamy zabawę: chcesz "tego", to daj mi "to". Chodzi przy tym aby pies musiał się starać. Dla inteligentnego psa prosty "siad" szybko staje się nudnym, zaczyna robić to niedbale i "na odczepnego" - nasz autorytet spada!

Oczywiście nasze wymagania muszą być dostosowane do możliwości psa, nie możemy oczekiwać, że zrobi coś czego nie umie (nie nauczył się znaczenia polecenia) albo czegoś co przekracza jego możliwości fizyczne (np. skok przez zbyt wysoką przeszkodę) - pies się zniechęci i odmówi współpracy.

Najprostszym testem na znajomość polecenia jest super smakołyk w naszym ręku - jeżeli pies widząc możliwość zdobycia extra nagrody szybko i dokładnie wykona polecenie (z błyskiem z oku), to znaczy, że jest gotów "negocjować" warunki współpracy. Reszta należy do nas.

I jeszcze jedno - podczas nauki oczywiście naprowadzamy psa na właściwe zachowania (i nagradzamy wszelkie próby wykonania polecenia), później z tym kończymy, spokojnym głosem wydajemy polecenie i czekamy chwilę. Jeśli pies nie wykona, to dajemy mu kolejną szansę - po tym "znika szansa na nagrodę". (stawiamy miskę z żarciem i mówimy do psa "waruj". Jeśli pies nie wykona polecenia, to bierzemy miskę i czekamy chwilę. Jeśli znowu nic, to stawiamy miskę poza zasięgiem psa i odchodzimy na jakieś 2 minuty. Po tym czasie powtarzamy operację. Jeśli druga próba się nie powiedzie, to żarcie ląduje poza zasięgiem psa na 5 minut. Jeśli znowu nic, to "nici" z tego posiłku!). Musimy być konsekwentni w przekonaniu psa, że wszystko na czym mu zależy pochodzi od nas. I że może to otrzymać współpracując z nami.

Link to comment
Share on other sites

jestes wielka! wszedzie pisza ze nie nalezy powtarzac polecen ale nie b. wiedzialam co zrobic jesli pies ich nie wykonuje natytchmiast. Sytuacja b. ulegla poprawie. ja jej nie przepycham teraz tylko mowie zejdz i schodzi od razu. zaczela oddawac to co ukradla no i karmie ja tak ze siadam biore pudlo z jej gotowanym jedzeniem i jej miske. wsadzam tam lyzke zarcia daje waruj i stawiam tak, zeby miska opierala sie o moja noge. czekam az zje i mowie dobry pies. ona widzi ze mam na kolanach jeszcze wiec siada a ja podnosze jej miske i daje kolejna lyzke. tak przy trzeciej, czwartej, jak juz troche zje zaczynam do niej najperw mowic a potem ja glaskac. chce ja przyzwyczaic do dotykania jej miski i jej samej podczas jedszenia. no i jest duzo lepiej. Ale jeszcze nie jest super bo jak gryzla olowek i jej kawalki z pyska wypadly a moj maz podniosl aki zeby spprawdzic co to to ruszyla w jego strone, choc to jej pan przeciez.

Link to comment
Share on other sites

To jeszcze jedno:

nie ucz jej, że pani/pan może coś odebrać, tylko oddawania!

Najprościej uczy się tego poprzez wymianę - coś za coś. Tzn. jeśli widzicie, że coś ma w pysku, to najlepiej podejść do niej i zaproponować zamianę tego co trzyma na coś lepszego (smakołyk, zabawka). Można np. uczyć w ten sposób, że rzucamy jej jedną zabawkę i jak weźmie, to pokazujemy następną. Na początku może być tak, że zostawi tamtą i przybiegnie po tę. Ale to i tak będzie postęp. Z czasem suka będzie chętnie oddawała gdyż doświadczenie podpowie jej, że to się opłaca. Tylko ostrzegam, że skutkiem ubocznym będzie przynoszenie różnych "znalezisk" z chęcią sprawdzenia "a może będzie opłacalna wymiana".

Cały czas musi Wam przyświecać jeden cel - wszystko co najlepsze dla psa pochodzi od Was! I druga "misja" - Wy jesteście najatrakcyjniejsi na całym świecie. Mam znajomych, którzy ucząc tego stosowali na spacerach taktykę "mama z dzieckiem na wakacjach" - wychodzili z całą kolekcją różnych zabawek (piłki na sznurku, piszczące piłeczki, gryzaki, smakołyki) - pies nigdy nie wiedział co pani/pan wymyśli i cały czas czekał na nową niespodziankę (nie muszę dodawać, że nie spotykało go rozczarowanie). W ten sposób nie zauważał innych psów, rowerzystów, itd.

Link to comment
Share on other sites

Natomiast jeśli chodzi o powtarzanie komend:

bez sensu jest mówienie kilkakrotnie tej samej komendy np. siad, siad, siad... , chyba, że chcemy aby wykonywała "siad, siad, siad" :)

Tak samo jak nie ma sensu wydawanie komendy, gdy wiemy, że jej nie wykona (np. jeśli bawi się w najlepsze z innym psem, a my wiemy, że nie reaguje bezwarunkowo na zawołanie, to nie wołajmy jej tylko albo pójźmy po psa albo poczekajmy aż zwróci na nas uwagę. Można również w takim przypadku oddalić się (jeśli warunki na to pozwalają) i z odległości zawołać sunię (ale raz) i spokojnie iść dalej. Ona zauważy nasze oddalenie i najprawdopodobniej przybiegnie - wtedy pochwała i nagroda.

Natomiast w trakcie nauki (lub później) po wydaniu komendy czekamy chwilę (są psy, które myślą dość długo :)) i jeśli pies nie wykonał, to:

a) może jeszcze się nie nauczył znaczenia tej komendy (w takim razie test z extra smakołykiem),

b) jest coś co go rozprasza, albo jest atrakcyjniejsze od spodziewanej nagrody - wtedy należy odczekać chwilę (przynajmniej 10 s) i po zwróceniu uwagi na siebie (gwizdem, wesołym zawołaniem, piszczącą piłeczką) ponowić komendę. Zazwyczaj skutkuje! I oczywiście extra nagroda - extra, gdyż pies ma się przekonać, że warto było posłuchać panią/pana. Jeśli się rozczaruje, to następnym razem wybierze to co jego zdaniem jest atrakcyjniejsze!

Link to comment
Share on other sites

wiesz co marmaszo? ona wlasnie w ten sposob nauczyla sie krasc. Tzn przynosila cos (scierke, dlugopis, rekawice kuchenna, czapke kuby) i zeby jej to odebrac trzeba bylo jej cos dac. A jak pies za kazdym razem cos dostanie to masz jak w banku ze bedzie krasc dalej. Oddaj pileczke to ona kuma bo wie ze to zabawa i bedzie nagroda ale o ukradzione walczy. taka jest

Link to comment
Share on other sites

Jeśli chodzi o kradzieże, to mam tylko jedną radę - uniemożliwić jej to. Mamy zbliżony problem z naszą Maszą (2,5 letnia bokserka), z tym, że ona znalezione rzeczy (czytaj pozostawione na wierzchu czapki, rękawiczki) składa na swoim posłaniu. Na pretensje rodziny odpowiadam: chować i jeszcze raz chować.

Natomiast jeśli już coś weźmie, to najlepiej byłoby zabrać jej to bez względnych ceregieli. U nas każdy może odebrać Maszy wszystko, dzieci biorą swoje rzeczy (właśnie te nieszczęsne czapki, kapcie i rękawiczki) bez wahania. Wystarczy, że powiedzą "oddaj". Zresztą Masza nie broni niczego przed ludźmi.

Tobie natomiast doradzam unikanie konfliktów. Otóż nawet jesli jesteś zwolennikiem dominacji (czy jak kto woli hierarchi stadnej), to powinnaś przyjąć, że psy "dominanty", które dążą do podporządkowania sobie człowieka zdarzają się niezwykle rzadko. Natomiast pies, który powarkuje, broni swojego stanu posiadania nie jest dominantem. Takie psy (a częściej suki) nie są pewne swojej pozycji. I podobnie jak dzieci (a częściej nastolatki) próbują na ile mogą sobie pozwolić. Niestety ta forma agresji ma często podłoże lękowe. Dlatego nie warto z nim walczyć - awersja ze strony człowieka tylko utwierdzi psa w "słuszności jego postawy" (broni kości, bo boi się, że człowiek mu ją zabierze; skarcony i pozbawiony kości będzie tylko utwierdzony w konieczności obrony).

Może aby oduczyć suni kradziezy zacznij uczyć ją aportować i przynosić na polecenie wskazane przedmioty. Wtedy nagradzaj wykonanie polecenia a "własną inicjatywę" ignoruj odbierając "aport" bez słowa.

Sunia szybko powinna się nauczyć, że opłaca się aportować na polecenie a jako stwór z natury leniwy, nie będzie się wysilać ponad miarę (zwłaszcza że to nie będzie jej się opłacało).

Niestety masz goldena - aportowanie ma w genach :)

Link to comment
Share on other sites

Wydaje mi się, że z agresją u psa należy walczyć. Tyle, że słowo "walka" powinno być interpretowane jako praca, praca i jeszcze raz praca z psem. Nagradzanie psa za dobre zachowanie (smakołyczki :) ).

Nie może dochodzić do sytuacji kiedy pies warczy bo nie chce oddać kości, warczy jak podchodzi się do miski, czy nawet warczy jak się go chce "przepchnąć"/przesunąć.

W przypadku oddawania, Marmasza podałaś już bardzo dobrą metodę :) Za kość inna kość, i z powrotem oddanie kości gryzionej na początku. Czyli wymiana. Dzięki temu pies się uczy, że zabieranie z pyska nie jest złe.

Czy naprawdę myśli Marmasza, że unikanie konfliktowych sytuacji jest dobrym rozwiązaniem? Przecież nie da się całe życie z psem uważać aby przypadkiem go nie przepchnąć bo niedaj boże warknie na nas...

Link to comment
Share on other sites

Od unikania sytuacji konfliktowych trzeba zacząć. Zachowania agresywne łatwo stają się nawykiem - zwłaszcza te mające podłoże w lęku czy poszukiwaniu statusu (pozycji w stadzie). Aczkolwiek to drugie raczej nazywam poszukiwaniem porządku (pies woli żyć w uporządkowanym świecie, takim w którym może przewidzieć sytuacje. Generalnie nie lubi nieprzyjemnych rozczarowań).

Poza unikaniem sytuacji konfliktowych ważnym jest odwrażliwianie psa, budowanie zaufania do domowników i (co szczególnie podkreślam) spełnianie psich potrzeb (nie chodzi tylko o pielęgnację i zabawę, ale również o poczucie bezpieczeństwa, możliwość odpoczynku, itd.). Pies potrzebuje dużo serca i wygodnego miejsca do spania!

Unikanie sytuacji konfliktowych jest o tyle ważne, że:

1. Pies nie ma okazji do okazywania agresji. Zachowania agresywne nie utrwalają się.

2. Pies ma możliwość uczenia się (na spokojnie) zachowań poprawnych. Nagradzanie takich zachowań powoduje ich utrwalenie.

3. Przewodnik nie jest zmuszany do awersji wobec psa. Jego autorytet wzrasta. Osobnik agresywny nie jest akceptowany jako przywódca stada (to wersja dla zwolenników teorii dominacji). Inaczej mówiąc - ponieważ agresja rodzi agresję, więc unikamy w ten sposób eskalacji konfliktów.

I na koniec: nie można budować związku z psem opartego na wzajemnym zaufaniu i współpracy w warunkach napięcia.

PS. Jestem mężczyzną!

Link to comment
Share on other sites

I jeszcze jedno - czasem w przypadku zachowań agresywnych u psa mamy do wyboru dwa rozwiązania:

1. Managment - pies wychodzi w kagańcu i na smyczy. Unikamy wszelkich sytuacji mogących wywołać agresję (omijamy z daleka wszelkie psy, niektórych ludzi).

2. Pozbycie się psa - oddanie go.

Alternatywą może być praca (terapia), ale należy wziąć pod uwagę ryzyko. Jesli w domu są małe dzieci, a pies ma skłonności do agresji, to czy warto ryzykować. Zwłaszcza, że w razie niepowodzenia terapii (i wypadku pogryzienia) następnym posunięciem właściciela będzie uśpienie psa!

To są przypadki skrajne, ale często zaczyna się niewinnie - dorastający pies zaczyna warczeć przy misce (kości), właściciel go karci i spirala się nakręca. W pewnym momencie pies nie wytrzymuje i tragedia...

Podam pewien przykład:

Pewne małżeństwo wzieło ze schroniska psa. Okazało się, że tenże pies nie toleruje przytulania i obejmowania. Pani poszła z nim na szkolenie i od instruktorki usłyszała radę: "nie lubi jak go się obejmuje, to nie obejmować!". Pies ukończył szkolenie, nie sprawiał innych kłopotów, ale właścicielka nie mogła się pogodzić z tym, że jej pies nie lubi pieszczot. I zaczęła we własnym zakresie go do tego przyzwyczajać! Kobieta mimo ostrzeżeń nadal "oswajała" psa z pieszczotami. Po jakimś czasie instruktorka spotkała właściciela psa i spytała jak ich pupil. Dowiedziała się, że został uśpiony, gdyż pokaleczył jego żonę. Kobieta objęła psa i została ugryziona w twarz!

Pies ją wielokrotnie ostrzegał - odsuwał się, sztywniał, warczał, ale za te zachowania był karcony! Bo przecież nie może warczeć na właściciela.

Oczywiście moim zdaniem to nie dotyczy Lideczqi i jej suni. To powarkiwanie (mruczenie) jest wyrazem dyskomfortu i niezadowolenia psa z takiego traktowania (przepychanie). Z tym łatwo sobie poradzić. Wystarczy unikać takich sytuacji (np. odwołując psa stojącego czy leżącego w przejściu). Z drugiej strony można go nauczyć tolerancji na dotyk (popychanie) stosując przepychanki w zabawie. Np. bawiąc się piłką (na sznurku) prowokujemy psa do ciągnięcia i jednocześnie napieramy ciałem na psa. Inną zabawę (którą ja stosuję z moją Maszą) są zapasy z psem. Taka zabawa uczy psa jak daleko może się posunąć w kontakcie z człowiekiem. W zabawie pies wiele zniesie - łapanie za szyję, łapy, przytrzymywanie czy przepychanie. Nie będzie na to zwracał uwagi.

Link to comment
Share on other sites

Marmasza: Na wstępie przepraszam, nie wiedziałam, że jesteś mężczyzną... ja tu od niedawna i wszystkich jeszcze nie znam :)

W sumie w przypadku Lideczqi to chyba masz rację... w kwesti unikania sytuacji konfliktowych. Warto utrwalać dobre rzeczy :)

Może ja za bardzo patrzę przez pryzmat sytuacji jaka u nas była (czyli naszej Saby)...

Przykład pewnego małżeństwa, które wzięło psa ze schroniska jest rzeczywiście smutny. Ale może to jest zależne jeszcze od psa?... Podam Ci swój przykład, który jest całkiem podobny. Nasza Saba też nie lubiła być przytulana. Nikt jej tego prawdopodobnie nie nauczył. A mimo to, dzięki naszej już 3 letniej pracy możemy teraz się do niej przytulać. Może nie tak jak ktoś, kto ma normalnie zsocjalizowanego psa... ale możemy. I bynajmniej w nauce nie było żadnego karcenia (czytaj: bicia). Była to pieszczota, mówienie do psa (co uważam jest ważne), smakołyk, chwalenie. Pomału uczyliśmy Sabę, że dotyk nie jest zły, że można się nad psem pochylić, że można się przytulić. Ta nauka to były bardzo, bardzo małe kroczki. Ktoś kto widział i znał Sabę 3 lata temu, teraz by jej nie poznał.

Mam nadzieję, że Lidzeczqa dojdzie do porozumienia z suńką :)

Link to comment
Share on other sites

Na szczescie az takich problemow nie mamy. Pracujemy z nia systematycznie i jest dobrze choc juz jej nie ufam jak kiedys. Nie wiem nadal co zrobic kiedy np lapie zebami za smycz. Z tym nie radze sobie najbardziej. Przed tym wyjazdem tak nie robila. Moj maz krzyczy na nia, szarpie mocno i ona puszcza, ja sobie zwyczajnie nie radze ale tezz nie jestem przekonana do jego metody.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...