Pan z psem Posted November 24, 2003 Posted November 24, 2003 Wlasnie mam taki problem, rzucajac mojej psinie aport , ona sobie go zabiera i sie nim bawi...nie chce go przyniesc...jak mozna nauczyc psa ...aby przynosil zabawke? :P Quote
Justa Posted November 24, 2003 Posted November 24, 2003 No ja też bym sie chciała dowiedzieć! Tyle, ze u mnie to troche inaczej, bo jak jej rzucę to ona łapie aport i idzie w przeciwna stronę, a czasem przynosi.... Just@ Quote
Małgorzata Posted November 24, 2003 Posted November 24, 2003 Hihi. Moja to nawet nie spojrzy w kierunku rzuconego przedmiotu - chyba że byłoby to coś do zjedzenia. Patrzy na mnie w takich momentach z obrzydzeniem i na pysku ma wypisane: Jak rzuciłaś to sobie przynieś! Czytałam gdzieś że jak się chce nauczyć psa aportować to sobie trzeba sprawić ONa. Z doświadczenia wiem że labki też są doskonałe. Moje "szczęście" to sznaucerka średnia - nie do nauczenia. Quote
Mokka Posted November 25, 2003 Posted November 25, 2003 A czy ktokolwiek z Was zajrzał do działu "szkolenie" i sprawdził ile razy ten temat był poruszany? Zapraszam :D Quote
tibro Posted December 1, 2003 Posted December 1, 2003 A ja chciałabym spytac jak oduczyć psa przynoszenia aportu........ szczególnie tego obślizgłego, uślinionego czesto o 8 rano w niedzielę do łóżka i kładzenia mi go na twarzy!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jest ktos mądry? Quote
Flaire Posted December 2, 2003 Posted December 2, 2003 A ja chciałabym spytac jak oduczyć psa przynoszenia aportu........szczególnie tego obślizgłego, uślinionego czesto o 8 rano w niedzielę do łóżka i kładzenia mi go na twarzy!!!!!!!!!!!!!!!!!! Jest ktos mądry? Tak, ale Tobie nie będzie się podobać moja bardzo prosta metoda: nigdy, ale to nigdy nie zaczynaj się z psem bawić jak on przynosi zabawkę. Po prostu ją odkładaj tak, żeby pies nie mógł dosięgnąć. Tylko Ty rozpoczynasz zabawę - nigdy pies.Problem w tym, że to nie jest selektywne - pies po pewnym czasie przestanie inicjować, bo nauczy się, że to do niczego nie prowadzi. Ale przestanie w każdej sytuacji, nie tylko w niedziele rano :wink: . Jedyny inny sposób, jaki mi przychodzi do głowy, to odizolowanie psa na noc (w klatce lub innym pomieszczeniu). Albo zastosuj metodę, którą ja stosuję zawsze z własnymi psami: przyzwyczaj się, że obślinione na twarzy w niedzielę rano to największe szczęście, jakie mogło Cię spotkać! Quote
Justa Posted December 2, 2003 Posted December 2, 2003 Byłam wczoraj z psina na spacerze na lotnisku i jak zwykle wzięłam jej ukochgane nad życie kółko. Rzuciłam jej a ppozniej kazałam przynieść no i jak zwykle nic. Stwierdzialam-nie chce mi sie po to isc.. i ruszylam z wolna do przodu. Ku mojemu zdziwieniu zarz przyiegla szczesliwa GALA z kolkiem w pyku i przyniosła mi je pod same nogi!!!! WOW sukcesss!!!! Just@ & GALA Quote
tibro Posted December 2, 2003 Posted December 2, 2003 Albo zastosuj metodę, którą ja stosuję zawsze z własnymi psami: przyzwyczaj się, że obślinione na twarzy w niedzielę rano to największe szczęście, jakie mogło Cię spotkać! Trzeba było sobie kupic chomika a nie aportera....wiedziałam, ze albo wszystko albo nic :drinking: Ta obślizgła piłka jest zarazem prosbą w jej oczkach :"pobaw sie ze mna, jestem tutaj, chce być zauważona" No i jak tu nie wytrzeć geby i nie rzucać w niedziele o 8? Pozdrawiamy Quote
tibro Posted December 2, 2003 Posted December 2, 2003 Szukałam, szukałam i znalazłam. Przepraszam ale rozpiszę się troszkę. "Mądrzejsze niz myslisz" - Paul Loeb, Suzanne Hlavacek. ...gdy pies juz potrafi SIADAĆ, LEŻEĆ I ODCHODZIĆ od was na polecenie....poproście psa gestem reki, by odszedł od was na pewną odległość, a gdy będzie szedł, każcie mu sie w pewnym momencie zatrzymać, zostać w miejscu, po czym usiąść albo sie położyć. Wtedy poprosić by wam przyniósł przedmiot.... / czy zwróciliście uwagę na to, że jeśli kilka razy z rzędu rzucacie piłką albo kijkiem to pies przynosi te rzeczy po to, byście mogli mu znów rzucić. Robi to w ten sposób. ze przynosząc te piłki, patyki upuszcza je coraz dalej od was, zmuszając, byście się z nim bawili, podążając za nim i za tymi przedmiotami./ Między innymi z tego właśnie powodu nieustannie podkreślamy konieczność nauczenia pas przychodzenia do was, tuz do nogi.....Nie BLISKO was tylkodo was. Uchwycene psa za obroże czy pogłaskanie go po tym, jakprzyjdzie.......pozwala ustrzec sie przed uczeniem psa przed jego metodą a nie waszą. Kluczem do jest przede wszystkim nauczenie psa przychodzenia do nogi na samym poczatku. Klucz ten otwiera wiele drzwi do nauczenia zwierzecia wiekszej liczby zachowań.... No i znalazłam lekarstwo na obślizgłą piłkę!!!!!!!!! W następnym rozdziale. Pozdrawiamyyyyy!!!!!!! Quote
Flaire Posted December 3, 2003 Posted December 3, 2003 Między innymi z tego właśnie powodu nieustannie podkreślamy konieczność nauczenia pas przychodzenia do was, tuz do nogi.....Nie BLISKO was tylkodo was. Uchwycene psa za obroże czy pogłaskanie go po tym, jakprzyjdzie.......pozwala ustrzec sie przed uczeniem psa przed jego metodą a nie waszą. Kluczem do jest przede wszystkim nauczenie psa przychodzenia do nogi na samym poczatku. Klucz ten otwiera wiele drzwi do nauczenia zwierzecia wiekszej liczby zachowań.... Święte słowa. Jeśli pies naturalnie leci za aportem i podnosi go, to wystarczy, żeby umiał - ale NAPRAWDĘ umiał - przychodzić na zawołanie i oddawać - i umie aportować. Trudniej jest, jżeli pies nie leci za aportem... Ale o tym też już kiedyś pisałam.No i z wielkim zainteresowaniem czekam na metodę na niedzielne poranki (chociaż z moim psem nie mam tego problemu - to raczej ja ją muszę budzić :) ). Quote
PATIszon Posted December 3, 2003 Posted December 3, 2003 Jeśli pies naturalnie leci za aportem i podnosi go, to wystarczy, żeby umiał - ale NAPRAWDĘ umiał - przychodzić na zawołanie i oddawać - i umie aportować. ). No chyba, że się ma takiego opotruniste jak ja! Kenia za żadne skarby nie chce go trzymać. Przybiega z apotrem, siada przede mna i puszcza! . :wallbash: Wczoraj miałam chwile zwątpienia... Quote
Flaire Posted December 3, 2003 Posted December 3, 2003 PATI, pewnie już Ci pisałam, żeby oddzielnie uczyć komendy "trzymaj" (mogę pokazać jak za tydzień). Jak już pies umie "trzymaj", to jak do Ciebie podbiega, powtarzasz "trzymaj". Inny sposób, który może pomóc (szczególnie w połączeniu z tym pierwszym) to nie podejmowanie zabawy po podniesieniu przez Ciebie aportu z ziemi. Jak pies upuści, to albo ignorujesz (jeżeli to patyk), albo chowasz do kieszeni (jeżeli piłeczka). Są osoby, które stosują kopanie aportu, żeby skłonić psa do powrotnego podniesienia i wtedy łapią aport i przeciągają się (co ma skłonić do trzymania), ale ja nie mam do tego pełnego przekonania - chodzi o to, żeby nie puszczał, a nie żeby po puszczeniu podnosił. Quote
PATIszon Posted December 3, 2003 Posted December 3, 2003 PATI, pewnie już Ci pisałam, żeby oddzielnie uczyć komendy "trzymaj" (mogę pokazać jak za tydzień). Jak już pies umie "trzymaj", to jak do Ciebie podbiega, powtarzasz "trzymaj". Ja właśnie o tym z tą chwilą słabości....Kenia z aportem w paszczy może a) biegać b) położyć się i gryzć c) bawić się w przeciąganie Jak tylko powiem jej "siad" natychmiast puszcza i koniec. Nauka samego trzymania odbywa się wiec w pozycju "stój". Niestety ona nie trzyma aportu dłużej niż sekundę, a jak tylko zacznę ją chwalić - natychmiast puszcza. Quote
tibro Posted December 3, 2003 Posted December 3, 2003 Ja nie mam pojęcia jak Bromba nauczyła sie "trzymać". Owszem puszcza z paszczy jak jej mówie "zostaw" a jak puści sama to mówie "dawaj" wyciagam rękę, żeby widziała, że nie mogę dosiegnąć do ziemi i zawsze podaje. Ale to jest retriever i takie rzeczy to chyba w genach już odziedziczyła. Napiszę wieczorem o tym jak oduczyc psa przynoszenia obślinionej piłki w niedzielę o 8:00 i kładzenia jej prosto na twarz albo wpychania do ręki. No i ciagle ten sam wyraz twarzy...."pobaw sie ze mną"....łomatko :o Zaczął sie normalny dzień....czyli BROMBA APORT!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Quote
Flaire Posted December 3, 2003 Posted December 3, 2003 ok, powinnaś uczyć trzymania również w pozycji siad, dokładnie jak - pokażę Ci za tydzień. Quote
Mokka Posted December 3, 2003 Posted December 3, 2003 Tibro, pociesz się, że jeszcze nie masz najgorzej. Mój ś.p. pies dostał kiedyś w prezencie kopytko. Była to nieduża, zasuszona krowia ratka. Po obgryzieniu i wymemłaniu zaczynała wydzielać woń obory. Po chwili zabawy w całym domu waliło tak, że nie da się tego opisać. Moje kochanie przynosiło mi TO do łóżka i kładło na poduszce! PS Kopytko było niezniszczalne. Wyrzuciliśmy w końcu w wielkiej tajemnicy, bo psiur 2 razy wyciągał je ze śmieci (trudno było go nie znaleźć - nawet ja trafiłabym po zapachu). :D Quote
tibro Posted December 3, 2003 Posted December 3, 2003 oooooooo!!!!!!!!!!!! Kopytko mówisz? Spotkałam św. Mikołaja w psim sklepie i dał mi ....kopytko!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Co ja teraz mam z nim zrobić????? Kto chce kopytko?????!!!!!!! No to fajnie, taki zapach Świąt, sianko, kopytko, obora.... No i kopytko jak znam zycie wyląduje gdzie??????? Quote
DeDe Posted December 3, 2003 Posted December 3, 2003 A ja wam mówię : nie uczcie psa aportowania!!! Dostaje taki delikwent małpiego rozumu potem i zaganiał by się na śmierć za aportem... (tfu, co z tymi rymami???). Serio mówiąc, aportowania zaczynam uczyć już małego szczeniaka, jako zabawy. Ważne jest tylko aby : pobiegł - złapał - przyniósł :). Prawie każdy pies ma w sobie instynkt aportera, trzeba go tylko wcześnie rozbudzić. Quote
Mokka Posted December 3, 2003 Posted December 3, 2003 Prawie każdy pies ma w sobie instynkt aportera, trzeba go tylko wcześnie rozbudzić. Nie znasz mojego Leona - on nie ma nic takiego. Quote
DeDe Posted December 3, 2003 Posted December 3, 2003 Mokka, widocznie Leon należy do tych "prawie" :) Quote
Mokka Posted December 3, 2003 Posted December 3, 2003 Mieści się w błędzie statystycznym. Powiem Ci jednak, że nauczył się. Podobnie było z Misią Flaire. Trudna to jednak praca - przynajmniej w moim przypadku. :D Quote
Flaire Posted December 3, 2003 Posted December 3, 2003 Więc właśnie - nie każdego psa można zacząć od szczeniaka, bo nie każdego psa ma się jako szczeniaka. To może być przynajmniej usprawiedliwieniem Mokki i Leona. A Misia, którą mam od szczeniaka, po prostu miała aportowanie gdzieś. O nauczeniu przez zabawę nie było mowy (choć wiele osób próbowało), bo ją to po prostu nie bawiło. Ale teraz aportuje pięknie i entuzjastycznie i nawet zaczyna ją to trochę bawić (to dzięki magicznej piłeczce Leona). Quote
DeDe Posted December 3, 2003 Posted December 3, 2003 tez zaczynam od piłeczki, ale potem są opłakane skutki... potwora żąda ciagłych rzutów i beszczelnie kradnie mi piłkę z kieszeni spodni ;). Na szczęście, poza tymi efektami ubocznymi jest OK :). Ale pamiętam, jak stara sukę uczyłam aportu od... zwiniętych skarpetek :lol: . Quote
Flaire Posted December 3, 2003 Posted December 3, 2003 Ja zaczęłam od koziołka, bo o zabawie nie było mowy i tak. Ale jak już nauczyła się pracować z koziołkiem, to zaczęło ją bawić latanie za piłeczką - przedtem mogłam rzucać, a ona nie zwracała uwagi. Teraz chyba rozróżnia dwa rodzaje aportowania (i obydwa, na szczęście, lubi): pracę z koziołkiem (na komendę, dokładnie, za smakołyk) i latanie za piłeczką (bo tak fajnie skaczem, można ją przydusić i samej sobie podrzucić jak się zechce). Quote
DeDe Posted December 3, 2003 Posted December 3, 2003 fakt, moja stara (suka) tez odróżnia, przy czym jej wszystko jedno, jaki ma aport. "Zabawowo" potrafi wypluć aport u stóp i już leci zagladając, gzie też aporcik wyląduje? Szkoleniowo - robi to świetnie, ale czasem zbyt szybko (bywało, że z rozpędu po złapaniu koziołka "fiknęła kozła"). Mimo to, na zawodach jest to - a raczej był, bo juz nie startujemy - jeden z jej mocnych, "żelaznych" punktów. Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.