Anisha Posted December 13, 2006 Posted December 13, 2006 [quote name='Kardusia'][B]Anisha[/B] - na jakim etapie jest Twoje zamówienie trymerów ? Pisz - bo jak nie to pomożemy :roll:.[/quote] Jest na etapie zadowalającym, bo na razie zamówiłam jedynie trymer sztuk jeden (zółtego Strippera, co pewnie nikogo nie zdziwi :lol: ) ze względu na VAT i cło. Jeden trymer za $ 23 + $ 6,50 za przesyłkę moim zdaniem akurat się mieści w 22 euro, a za tyle można kupić bez cła. Chociaż nie sprawdzałam po ile dokładnie są teraz euro i dolary... :hmmmm: Mam nadzieję, że się zmieszczę. :roll: Napisali mi już, że poszło i powinno dojść w 5-8 dni roboczych - zobaczymy... Przeliczyłam dolce na euro i wyszło (według WP), że 29,5 dolara to 22,[COLOR=red][B]23[/B] [/COLOR][COLOR=black]euro. Eee, no zróbcie coś! :placz: Nie chcę płacić 1/3 ceny więcej przez głupie 23 centy! :angryy: :wallbash: Nie umiecie podnieść wartości euro na parę dni, pliiiiz??? :flaming: [/COLOR]
Kardusia Posted December 13, 2006 Posted December 13, 2006 Ooooo ...- zniknął obraz :shake:. Jak wstawialam ten link - to było. To nic. Anisha - kliknij jeszcze raz na ten link i po lewej stronie jest wykaz. Kliknij na kong tradycyjny. Pokazuje się obrazek konga (ten na smakołyki z opisem) o który pytalam :lol:. Dlatego pytam Inę o tę zbawkę, bo w psim raju tego nie mogłam znależć. Ciekawi mnie jaką zamówiła i jaka cena ?
Kardusia Posted December 13, 2006 Posted December 13, 2006 hehe... pojawia się i znika ;).. Fajnie,że wysłali :lol: To znaczy,że można co jakiś czas po jednej sztuce zamawiać i w ten sposób omijać cło ;)...
Kardusia Posted December 13, 2006 Posted December 13, 2006 [B]Anisha [/B]- popatrz jeszcze na tabelę. Są czarne i czerwone z sugestią dla ras :roll:. Co tym sądzisz? Czy któreś mocniejsze?
Anisha Posted December 13, 2006 Posted December 13, 2006 Czarne są mocniejsze - tyle wiem, chociaż nigdy na żywo ich nie widziałam. :shake: A serdeli na tej liście ras w ogóle nie ma ... Pod jaką inną można nasze psy "podciągnąć"?
zachraniarka Posted December 13, 2006 Posted December 13, 2006 [quote name='Wind']I to mowi ta, ktora chce swoje kolanko jakiemus polskiemu rzeznikowi zapodac :evil_lol: [/QUOTE] Na razie nic nikomu nie zapodaję :evil_lol: Poza ja to nie mam kiedy o lekarzu pomyśleć przy moich durnych potworach. Wczoraj wieczorem miałam okropną przygodę, pojechałam z psami do weta. Ludwik miał mieć robione jakieś tam szlify zębowe, Hugusio na zastrzyk. Wychodząc po wizycie, bardzo się spieszyłam i nie miałam czasu czekać aż Ludwik się do końca wybudzi. Złapałam go pod pachę, Hugusia zawołałam do nogi i tylko proszę otworzyć drzwi, a tam.. wielki nowofunland i wielki chrapiący mastino napoletano. Ja ruszam w kierunku drzwi, ale odwracam się, bo oczywiście tak jak myślałam Huguś ani myśli przejść przy tych wielkich psach. I się zaczęło- ja wołam Huga, ten chce, ale się boi, za to nieprzytomny Ludwik spod mojej pachy probuje nastukać mastino za to chrapanie.. W końcu udało mi się dostać się do samochodu, wrzuciłam jednogo psa, drugiego do bagażnika.. I jeszcze tylko się schyliłam o kluczyki, które mi wypadły.. no i zostałam w takiej pozycji.. Nie wiem co mi się stało w ten głupi kręgosłup, ale do dziś boli tak, że chce mi się wyć. Na razie nie pomaga nic, ani przeciwbólowe, ani rozgrzewająca poduszka, ani nacieranie maściami.. Mam nadzieje, że w końcu to przejdzie.. [quote name='Kardusia'][B]Flaire[/B] - czytam Twoją wypowiedź i widzę, że zupełnie inaczej (?) wygląda leczenie dyspalzji stawów biodrowych u zwierząt w stosunku do leczenia w ludzi (małych dzieci).[/QUOTE] [B]Kardusia[/B] ja się urodziłam z dysplazją i przez pierwsze miesiące żyłam z jakąś mega pieluchą między nogami. Te doświadczenia, jak i doświadczenia z moim labem kiedyś mnie natchnęły by porównać jedno z drugim. No i to co się nazywa dysplazją u dzieci jest czymś innym niż dysplazja u psów. Także i leczenie zupełnie inne. [quote name='Terriermania'] może wsadzają te dragi do środka piłki, nie widać, my nie czujemy, ale pies tak?[/QUOTE] Nie trzeba wkładać do środka. Węch psa jest naprawdę mega, mega czuły. Wystarczy, że taka zabawka jest przechowywana obok interesującej nas substancji. Później ten mikro zapach staje się dla psa wyzwalaczem, że skoro to jest tu to na pewno zaraz obok będzie upragniona zabawka.
INA Posted December 13, 2006 Posted December 13, 2006 [URL]http://psiraj.pl/sklep/product_info.php?products_id=1853&topSsid=b0e1485a9769dfed80d6929cff3b8c9e[/URL] ja też nie widzę z e-pet ... pierwszego konga :roll: ale to jest link do mojego ^^^^^ i nie wiem co mnie podkusiło zeby napsać 10 cm chyba fjolka miała 10 cm i ja gapa za nią.. chodzi o 11 cm - Large Kong - czerwony cena 43.60 - tradycyjny też miałam watpliwości jaki kolor - ale Mokka mówiła że czarne sa bardzo twarde a Vigo nie bardzo lubi takie twarde zabawki...rzucił by w kont i było by po ptakach ...
Mokka Posted December 13, 2006 Posted December 13, 2006 [quote name='zachraniarka'] [B]Kardusia[/B] ja się urodziłam z dysplazją i przez pierwsze miesiące żyłam z jakąś mega pieluchą między nogami. Te doświadczenia, jak i doświadczenia z moim labem kiedyś mnie natchnęły by porównać jedno z drugim. No i to co się nazywa dysplazją u dzieci jest czymś innym niż dysplazja u psów. Także i leczenie zupełnie inne. [/quote] Moja siostra miała coś takiego w pierwszych miesiącach życia, tylko za "naszych czasów" nazywało się to zwichnięciem stawu biodrowego, a dziś dysplazją. To nie jest to samo, co u psa. :roll:
fjolka Posted December 13, 2006 Posted December 13, 2006 [B]kardusia, anisha[/B] moj szorstki bawi sie wlasnie czarnym, juz o tym pisalam. osobiscie uwazam, ze wybor konga zalezy od psa i jego morderczych lub pokojowych zapedow w stosunku do zabawek;)
INA Posted December 13, 2006 Posted December 13, 2006 wiecie co w e- pecie znalazłam - tenisowy Kong:crazyeye: - Vigo uwielbia piłki tenisowe - na nich nauczył się aportu - zresztą tylko je aportuje:mad: wszystko było by ok gdyby były trwalsze:diabloti: a tak starczją mi na 2 - 5 dni ( zbawy pod nadzorem:cool1: ) Może to coś trwalszego:roll: :roll: :roll: :roll: i prezent by był na .....zajączka:evil_lol:
Kardusia Posted December 13, 2006 Posted December 13, 2006 [B]Ina [/B]- teraz ja nie widzę co Ty chciałaś pokazać :evil_lol::evil_lol::evil_lol:, a swój link widzę i się otwiera ;). W każdym bądź razie na pewno przed zakupem chciałabym to macnąć, bo nie wiem jak jest róznica w twardości. Np. dla labka jest i czarny i czerwony odpowiedni (???). Decyzja należy do kupujacego ;). Ja dla swojej wybrałabym na pewno XL (duuuża baba może więcej :evil_lol:) ale przedtem chciałabym wiedzieć jaka (przynajmniej w dotyku) jest róznica pomiędzy czarnym a czerwonym... [B]Mokka [/B] - [IMG]http://img214.imageshack.us/img214/4149/kwiatkivx1.gif[/IMG] toż ja wiem ;),że dysplazja u dzieci a psów to dwie rózne bajki :lol:, lecz zaintrygowało mnie lecznie dysplazji u szczeniąt wyłącznie metodą operacyjną :roll:... Jednak jak pisała Zach (na swoim przykładzie) nawet u nieco starszego psa można dokonać (niewielkich ?) korekt chorób stawów biodrowych pozaoperacyjnie... (Zachowawczo, fizjoterapią, rehabilitacją ???)
Aluzja Posted December 13, 2006 Posted December 13, 2006 Brt,, pada,paskudnie,,,, spac sie chce .Nawet kawa nie pomaga. Dysplazja zawsze byla jesli nie tematem tabu to przynajmniej bardzo niewygodnym w polskich airedale. Swoja pierwsza suke przeswietlalam w roku 1990...troche czasu temu:-) Dysplazja u dzieci i dysplazja u psow maja nieco inna etiologie.O ile w przypadku dzieci z reguly jest to sprawa nabyta to u psow mowi sie o dziedzicznosci tej przypadlosci. Wiadomym jest rownbiez ,ze czesto dysplazji u psow mozna "pomoc" w jej wystapieniu.Nadmierne forsowanie psa,zatuczenie go napewno pomoze naszemu psu w przypadku jego podatnosci osiagnac piekny wynik zwany kiedys dysplazja D lub E:-)) Ja na dysplazje mam poglad dwojaki .Z jednej strony przeswietlam swoje psy i nie uzywam zwierzat obarczonych ta dolegliwoscia w ramach maxymalnego unikania zagrozenia.Z drugiej strony od lat obserwuje wyniki dysplazji wsrod airedale niemieckich.I o ile po wprowadzeniu rygostystycznych dosc zasad odrzucania z hodowli psow z C,D,E nadal pojawiaja sie zwierzeta z dysplazja to mozna powiedziec ,ze zmniejszyla sie liczba psow z najgorsza wersja dysplazji. .Podejrzewam jednak ,ze wplyw na ten wynik ma tez edukacja wlascicieli psow .Wiedza czego powinni unikac. Gdyby wiec likwidacja byla tak prosta ....ze wystarczyloby tylko brac dohodowli zwierzeta czyste byloby po sprawie.Tak jednak nie jest.Nalezy wiec rozumnie do sprawy dysplazji podchodzic. Uwazamjednak ,ze w Polsce powinny zostac wprowadzone obowiazkowe przeswietlenia na dysplazje dla airedale,kerry blue-szczegolnie reproduktorow!. Nie powinno byc jednak miec miejsca ,ze do hodowli dopuszcza sie psy/suki z A,B,C.To sie mija z celem.Do hodowli powinny zostac uzyte wylacznie zwierzeta wolne od dysplazji czyli A i B.Z tym,ze w przypadku B -drugi partner powinien miec obowiazkow wynikA. Z tego co wiemobowiezek przeswietlania airedale raczej nie ma racji bytu w Polsce z powodu oporu pewnych :evil_lol: hodowcow. Fjolka koszt badania na HD wynosi w POlsce okolo 100-120 zlotych.Nie wiem ile na lokciowa. I jeszcze jedno..tak mi bardzo przykro mimo wszystko jak czytam te wszystkie zle slowa pod adresem polskich weterynarzy.Tak samo w NIemczech,USA ,Rosji ,Chinach sa lekarze dobrzy i zle i z powodu zlych doswiadczen z czescia z nich nie mozna tego przenoisc na wszystkich.Naprawde czuje sie nieswojo czytajac to.Ilu z nas weterynarze uratowali zycie pupila? Od lat swoje psy przeswietlam tylko w Polsce i...zadnych hec przy tymnie bylo. A wyposazenie bajeranckie kliniki to nie wszystko.Caly pic wokol nie swiadczy o jakosci i fachowosci lekarza.Gdyby tak bylo idealnie na zachodzie ...Misia mialaby szczeniaki z mrozonki ,nasienie mojego psa pobrane w niemieckiej renomowanej klinice nie czekaloby wciaz na wysylke , nie umarlby na skret zoladka airedale Zw.Crufta, nie przywozilabym z zachodu zwierzat zarobaczywionych wrecz wzorcowo mimo prowadzenia miotu przez amerykanskiego weta..... itp.,itd Po prostu zycie jest jakie jest ..raz sie uda a raz nie.Wszedzies a ludzie i...i ludzie. Ta sprawa o tyle mnie rusza ,ze taka sama sytuacja ma miejsce w hodowli...jak juz ktos mowi "o amerykanski import to musi byc super".." kurde import z Anglii,Wloch,Niemiec" to na 100% bedzie gwiazda czy wystaw czy szkolenia czy w hodowli.Jak to lsyze to sie we mnie gotuje. W wielu przypadkach PRZEASTAMY hodowcow stamtad..jedyny pech jaki nas dosiegnal to ,to ,ze od zawsze pozwalalismy na siebie pluc.....i tak juz zostalo. Duzo czasu uplynie uplynie zanim sie to zmieni.A do tej pory ...musimy sie pogodzic,ze np.hodowca z Finlandii predzej kupi airedale po nrdowskich paskudziakach niz po naprawde pieknych polskich psach.Po prostu kwestia przyzwyczajen typu ,niemieckie solidne,amerykanskie to show a polskie to....badziew. Wiec prosze odpuscie sobie to narzekanie na kiepskich polskich weterynarzy........bez przesady.
INA Posted December 13, 2006 Posted December 13, 2006 [B]Kardusia[/B] a ja wchodzę bez problemu:niewiem: :niewiem: :confused: Vigo lubi małe im mniejsze tym lepsze - chodzi o zabawki oczywiście:razz: .. bo dużo baba jak najbardziej;) :cool3:
niedzwiedzica Posted December 13, 2006 Posted December 13, 2006 Ina-moja maja czerwonego Stuffa, średnica ok.10 cm.. do napychania jedzeniem. I lubią to jedzenie, jakie do środka wkładam, samego Konga juz nie, bo ten czerwoiny jest też z twardej gumy a one lubia albo mięciutkie,lateksowe zabawki albo piłki tenisowe. Już 3 lata poniewiera się po domu ten Kong ,bo zapędów niszczycielskich u moich dziewczyn nie ma. Natomiast suka znajomych "załatwiła" takiego samego pzrez pare minut :evil_lol: W Sopocie kupiłam im frisbee Konga i przynosiły chetnie, ostatnio ze względu na egipskie ciemności na spacerach nie uzywamy tego flyersa :angryy:
INA Posted December 13, 2006 Posted December 13, 2006 [quote name='niedzwiedzica']Ina-moja maja czerwonego Stuffa, średnica ok.10 cm.. do napychania jedzeniem. I lubią to jedzenie, jakie do środka wkładam, samego Konga juz nie, bo ten czerwoiny jest też z twardej gumy a one lubia albo mięciutkie,lateksowe zabawki albo piłki tenisowe. Już 3 lata poniewiera się po domu ten Kong ,bo zapędów niszczycielskich u moich dziewczyn nie ma. Natomiast suka znajomych "załatwiła" takiego samego pzrez pare minut :evil_lol: W Sopocie kupiłam im frisbee Konga i przynosiły chetnie, ostatnio ze względu na egipskie ciemności na spacerach nie uzywamy tego flyersa :angryy:[/quote]:roll: :-? Vigo własnie taki miekko piłeczkowiec i jak mu ten Kong nie podpasuje to:mad: :-x :x :motz: :2gunfire: - przecież nie mogę mu kupować codziennie nowej piłki tensowej:grab: :placz:
fjolka Posted December 13, 2006 Posted December 13, 2006 aluzja, generalnie zgadzam sie z toba jesli chodzi o wetow, dlatego nie mam zadnych obiekcji i bedac w polsce zdarza nam sie korzystac z uslug weterynaryjnych, przewaznie sa to drobiazgi, ale gdyby cos ,odpukac, powazniejszego sie wydarzylo, to na pewno, bedac w kraju, nie jechalabym na zlamanie karku do niemiec,tylko skorzystalabm z uslug sprawdzonego weta
zachraniarka Posted December 13, 2006 Posted December 13, 2006 [quote name='Kardusia']lecz zaintrygowało mnie lecznie dysplazji u szczeniąt wyłącznie metodą operacyjną :roll:... Jednak jak pisała Zach (na swoim przykładzie) nawet u nieco starszego psa można dokonać (niewielkich ?) korekt chorób stawów biodrowych pozaoperacyjnie... (Zachowawczo, fizjoterapią, rehabilitacją ???)[/QUOTE] Moim zdaniem leczenie operacyjne jest często nadużywane i stosowane zbyt pochopnie. Słuchając znajomych psiarzy bardzo często praktycznie zawsze przy jakichkolwiek nieprawidłowościach w biodrach pada decyzja o ingerencji chirurgicznej (zespolenie spojenia łonowego, pektinotomia, potrójna osteotomia miednicy). Często to dotyczy bardzo młodych psów. Mój labrador był w stanie krytycznym mając 3 lata. Stan krytyczny, czyli funkcjonowanie wyłącznie na przeciwbólowych, które były odstawiane tylko na noc, w związku z czym przez całe noce Hugo wył z bólu.. zmierzaliśmy w prostej linii do decyzji o uśpieniu, ponoć to było jedyne wyjście. Szczęśliwym zrządzeniem losu trafiłam na niemieckich ratowników, którzy widząc pracę mojego psa, stwierdzili, że on po prostu musi żyć i dalej pracować. Zostałam zaproszona do kliniki w Hamburgu, tam dużo nauczyłam się o tym schorzeniu. Tamtejsi weterynarze podeszli do tego tak, że mój lab jest za młody na operację, że na to jeszcze będzie czas.. W pierwszej próbie zdecydowali się na wszczepienie mu ciekłego złota w panewki biodrowe. Jest to zabieg, który trwa bardzo krótko i nie wymaga rehabilitacji, po prostu po wybudzeniu z narkozy pies zaczyna biegać. Hugo do dnia dzisiejszego funkcjonuje wspaniale po tym zabiegu, mimo że minęło kilka lat i to lat ciężkiej pracy. Dlatego teraz jak rozmawiam z właścicielami młodych psów, którzy planują coś kroić szczerze odradzam. Po co sięgać od razu po najwyższą półkę, jeżeli po drodze jest jeszcze parę innych możliwości, znacznie mniej inwazyjnych. Myślę, że z niczym nie ma co się spieszyć. Oczywiście to moje zdanie i nie twierdzę, że jest słuszne, po prostu tak uważam po tym co przeżyłam. [B]Aluzjo[/B] troszkę się z Tobą nie zgadzam co do stereotypów, że z tego kraju to taki, a z drugiego to taki.. Wiadomo, że wszędzie funkcjonują jakieś mity, ale same mity nie sprawiają, że ludzie dokonują jakiś wyborów. Mam wielu znajomych z zagranicy, którzy wybierają psy różnych ras z Polski- do szkolenia czy wystawiania. Jeżeli coś jest naprawdę dobre to nie ma znaczenia skąd pochodzi.. Tak uważam.
Flaire Posted December 13, 2006 Posted December 13, 2006 [quote name='Aluzja']I jeszcze jedno..tak mi bardzo przykro mimo wszystko jak czytam te wszystkie zle slowa pod adresem polskich weterynarzy.[/quote]Mam nadzieję, że nie masz na myśli tego, co ja piszę - jeśli tak, to się nie rozumiemy. Ja leczę moje psy niemal wyłącznie w Polsce i [B]uważam, że tu, w Polsce, mam doskonałego weta - w Kalifornii nigdy nie udało mi się znaleźć równie dobrego[/B]. Natomiast rzeczywiście pierwsze doświadczenie z prześwietleniem w Polsce miałam fatalne (nie u mojego weta, bo wtedy jeszcze go nie znałam, a poza tym on nie prześwietla - ale u poleconego specjalisty). Od tego czasu poznałam inne fatalne historie u innych polecanych specjalistów - niestety. Ale ostatnie zdjęcie Misi było robione właśnie w Polsce (przez zwykłego - dobrego - chirurga, a nie polecanego specjalistę) i było zrobione dobrze. [quote name='Aluzja']A wyposazenie bajeranckie kliniki to nie wszystko.Caly pic wokol nie swiadczy o jakosci i fachowosci lekarza.[/quote]Oczywiście, że nie - nikt nie twierdzi inaczej. Natomiast świetni, fachowi lekarze marzą o świetnym sprzęcie, bo taki pozwala im działać jeszcze lepiej... A niestety w Polsce, większość może właśnie tylko marzyć, bo nie ma kasy. :-( [quote name='Aluzja']Gdyby tak bylo idealnie na zachodzie ...Misia mialaby szczeniaki z mrozonki[/quote]No tu muszę zaprotestować... ;-) Że Misia ma problemy z płodnością to wiedzieliśmy już po jej pierwszym miocie, gdzie urodziły się tylko 2 szczeniaki. Tylko w Polsce, z powodu nienajlepszego sprzętu USG, nie wiedzieliśmy, czym ta bezpłodność może być spowodowana. W Dortmundzie, na doskonałym sprzęcie, ta sprawa się nieco wyjasniła. A więc wiedziałam, zapładniając ją mrożonką, że szansa, że coś z tego wyjdzie, jest niewielka. (Pani wet w Dortmundzie nie miała wielkich nadziei, chociaż starała się być dobrej myśli). Więc na pewno nie winię żadnego weterynarza za to, że się nie udało. Nasienie było dobre, zabieg się udał, ale niestety nic z tego nie wyszło. :shake:
Wojenka Posted December 13, 2006 Posted December 13, 2006 Ostatnio ukochaną zabawką Maki jest właśnie plastykowa kula do której wsypuje się żarcie.Biada temu kto nieopatrznie znajdzie się w jej pobliżu :evil_lol: .Wtedy Maka jest bezwzględna :diabloti: .Dlatego też daję jej się nią bawić tylko pod kontrolą,średnio raz na tydzień przez 10 minut-inaczej pikawa by jej siadła-tak się emocjonuje...:roll:
Anisha Posted December 13, 2006 Posted December 13, 2006 [quote name='Wojenka']Ostatnio ukochaną zabawką Maki jest właśnie plastykowa kula do której wsypuje się żarcie. Dlatego też daję jej się nią bawić tylko pod kontrolą,średnio raz na tydzień przez 10 minut-inaczej pikawa by jej siadła-tak się emocjonuje...:roll:[/quote] Szaulec też taką ma - już drugą. Pierwszą po kilku minutach zabawy pozbawił w ogóle tej części, która ma regulowany otwór do wsypywania ( i wysypywania się) karmy, a przy tej drugiej już bardziej go pilnuję, ale i tak potrafi tak zahaczyć zębami o otwór, że otwiera go na maxa i wszystko ze środka wypada:mad: . A ja właśnie kupując miałam nadzieję na szaleńczą zabawę ... i guzik. :angryy: Przed chwilą ćwiczyliśmy z dyskami Fishera - zgodnie z instrukcją w załączonej broszurce. Był to tzw. Trening Podstawowy - nauka nie podejmowania z ziemi (kiełbasy, bardzo smacznej zresztą :lol: ) dopóki nie powiem "weź", a jak bez "weź" - to spadają dyski. Początek miał być taki, że kładę psu kiełbaskę, mówię "weź", on bierze i OK. No, to nam nawet wyszło. :evil_lol: Potem miałam udawać, że kładę kiełbasę, ale nie mówiąc "weź" i pies miał oczywiście od razu na nią ruszyć (tzn. na miejsce na podłodze, gdzie przed chwilą były kiełbasy ze słowem "weź"), a ja miałam zabrzęczeć dyskami i następnie rzucić je obok miejsca gdzie przedtem kładłam kiełbasę (jak jeszcze raz napiszę słowo "kiełbasa" to chyba oszaleję :diabloti: ) - wszystko poszło zgodnie z planem, pies ruszył po markowany kąsek, ja zabrzęczałam, rzuciłam, pies zwiał jakby mu ktoś na ogon nadepnął i schował się za fotelem. Zawołałam, kazałam zrobić "siad" i dałam tą markowaną kiełbasę, po czym znowu położyłam kawałek na podłodze, ale nie zdążyłam nawet powiedzieć "weź"... bo pies już był za fotelem :crazyeye: . I tak już mu na razie zostało - ja kładę tę WĘDLINĘ, a on wieje za fotel.:placz: Czy aby na pewno o to chodziło? Jedno pewne - dyski na razie dobrze go odstraszają od podejmowania niepożądanych czynności, ale czy nie jest tak, że on się teraz po prostu boi ... kiełbasy? :crazyeye:
Wojenka Posted December 13, 2006 Posted December 13, 2006 [quote name='Anisha'] Przed chwilą ćwiczyliśmy z dyskami Fishera - zgodnie z instrukcją w załączonej broszurce.[/quote] A gdzie takowe zakupiłaś?:cool3: Mogłabyś przybliżyć nieco ich zastosowanie? Jak toto wygląda? Czytałam o nich w książce Fischera,ale na żywo się z nimi nie spotkałam.
Anisha Posted December 13, 2006 Posted December 13, 2006 Zakupiłam w Karusku - przystępna cena, bo i dyski nic wielkiego, pięć blaszek na wpólnym kółku i kawałek czegoś a'la tasiemka do trzymania. A zastosowanie? Głównie do hamowania niepożądanych zachowań, ale też chodzenie na smyczy, pozostawanie na 'siad' i 'waruj', ale do tego jeszcze nie doszliśmy... :oops:
borsaf Posted December 13, 2006 Posted December 13, 2006 [B]Anisha[/B], ja "na sucho" bez trenera ćwiczę...ale Corella, psa nie podejmuje sie trenować z książek. Zawsze cus tam jest niedopowiedziane. Nie ciesz sie, ze Ci kiełbasy ze stołu nie ściągnie. On nie weżmie kiełbasy z podłogi i w tym pokoju, poza nim jak najbardziej. Do uogólnienia daleka droga. Niech się jeszcze w tym temacie spacjaliści wypowiedzą, co maja wyszkolone psy, użyteczne:evil_lol:
Kardusia Posted December 13, 2006 Posted December 13, 2006 No to po części czuję się winną tej burzy mózgów [IMG]http://img296.imageshack.us/img296/625/ceg322asp7.gif[/IMG]. Przez to moje wścibskie dociekanie i patriotyzm, że polskie to dobre:terazpol:... i chęć dowiedzenia się czegoś więcej....;). Moje pytania o leczenie dysplazji u młodych piesków wynikają wyłącznie z ciekawości i pewnej obawy, bo palnuję w przyszłości zakup "malucha" i być może z grupy ryzyka, stąd jestem pełna obaw - co będzie jak nam się dysplazja przytrafi? (Ale nie uprawiam czarnowidztwa ;)).Kiedy ją rozpoznać? Jak leczyć? Niepocieszająca jest jest dla mnie również informacja, o tym co pisała Flaire - operacyjne leczenie. Czy u nas w Polsce już prowadzi się takie zabiegi u tak małych szczeniąt? Czy wyłącznie za granicą? Boże... i jakie to koszty :crazyeye:??? Uważam,że jeżeli jest tu na "dogo" tylu fachowców z odpowiednią wiedzą i praktyką, to warto pytać o nurtujące nas rzeczy....Przynajmniej ja tak uważam. Ja również stoję na stanowisku - podobnie jak Aluzja,że diagnostyka w Polsce nie jest w dramatycznym stanie - trochę już korzystałam z lecznictwa weterytnaryjnego ze swoimi psami. Na zasadzie podważania, kwesionowania wyników i interpretacji badań (czy są miarodajne) - doszlibyśmy do punktu "0".. Komuś w końcu trzeba zaufać, jesli nie możemy tego robić na zachodzie. Jeśli ktoś ma okazję i możliwości finansowe leczenia psa poza Polską - to jasne, że nic nie stoi na przeszkodzie by skonsultować takie wyniki dla spokoju własnego sumienia :roll: lub w ogóle od poczatku do końca zdać się na leczenie i diagnozowanie zagraniczne... Nasi spece od prześwietleń stawów biodowych w kierunku rozpoznania dysplazji ( jest ich bodajże w Polsce ośmiu - czy dziewięciu) - chyba nie są samozwańczymi autorytetami. Ja ich postrzegam - prawie jak biegłych sądowych, choć pomyłki i w ekspertyzach się zdarzają ;). Jest przecież wiele innych badań wykonywanych rutynowo w naszych polskich lecznicach, biochemicznych, his-patów... Jeśli ma coś wyjść w wynikach nie tak - to wyjdzie, nie ma cudów,chyba,że jest sytucja całkowicie kontrowersyjna,która bezwarunkowo powinnna być sprawdzona u innego speca. To na pewno nigdy nie zaszkodzi. Ale na czymś trzeba się oprzeć. Zachraniarka opisała dość obrazowo perypetie zdrowotne swego Hugusia :-(:-(:-( ...dobrze,że z tego wyszedł, ma kochana panią :lol:... Dzięki temu,że mogła skorzystać z takiej wspaniałej pomocy i leczenia w Hamburgu - Zach ma zdrowego i pracujacego psa :multi: . I też ciekawi mnie czy takie metody leczenia stosuje się w Polsce? Lecz chyba zdecydowanie więcej jest takich piesków,których właściciele nie mogą ich diagnozować i leczyć poza placówkami krajowymi z prozaicznych powodów, chociażby finansowych czy bariery językowej. I właśnie ta ostatnia grupa pacjentów jest w Polsce najliczniejsza,korzystająca z dostępnych najbliżej placówek weterynaryjnych i niejednokrotnie nie mogąca sobie nawet dowolnie wybierać czy powybrzydzać w specach... Smutna jest ta rzeczywistość, ale taka jest. Żyjemy tu i teraz. A świadomość,że "tam i potem" można skuteczniej leczyć psa - w moim przypadku niczemu nie służy :-(... Dla mnie jest ważne to co ja "tu" mogę osiagnąć :roll:. A lekarze weci? Tak jak w każdym fachu.. trafi się dobry i byle jaki...Są i tacy, którzy mają wyłącznie złotówy w oczach, naciągacze i partacze. Dobra jest właśnie wymiana opinii i doświadczeń w tej materii. To na pewno jest pomocne przy poważniejszych kłopotach zdrowotnych naszego pupila ;););). Ale tym czasem wszystkim życzę, aby nasze [IMG]http://img179.imageshack.us/img179/9159/piesrk5.gif[/IMG]musiały jak najrzadziej korzystać z weterynaryjnej pomocy. Nieco mnie poniosło w tym pisaniu, już mnie nawet "dogo" wylogowało :evil_lol:. [B]Pozostawiam swój post bez c.d.n.[/B] :lol:...
Kardusia Posted December 13, 2006 Posted December 13, 2006 [quote name='niedzwiedzica']Ina-moja maja czerwonego Stuffa, średnica ok.10 cm.. do napychania jedzeniem. I lubią to jedzenie, jakie do środka wkładam, (...) [/quote] [B]Niedźwiedzica[/B] - a co to takiego ten Stuff :roll:. Napisz proszę coś więcej co to jest i gdzie to można nabyć :lol:. Moja też lubi miękkie zabawki ;).
Recommended Posts