Jump to content
Dogomania

!Airedale i inne (prosimy zakladac oddzielne tematy!)!


Recommended Posts

Posted

Uff!!! Właśnie wróciłyśmy z suczami z Trójmiasta, gdzie świetnie się bawiliśmy w gościnie u zach&company. :-) Zaległości dogomanii zaczęłam nadrabiać czytając ten topik; na pisanie dzisiaj nie starczy mi energii z jednym wyjątkiem. W historii mini bullika uderzyło we mnie to zdanie:
[quote name='Anisha']Ten pies podobno od początku warczał i próbował gryźć, ale dopiero jak zmężniał zrobiło się to niepokojące. [/quote]
10-tygodniowy szczeniak warczy i gryzie i to nie jest niepokojące, bo póki co nie może nikogo na reio uszkodzić??? :crazyeye: :crazyeye: :crazyeye: Więc właściciele czekają, aż zmężnieje, żeby zacząć się niepokoić? :crazyeye: :crazyeye: :crazyeye: Na pewno nie da się na odległość zdecydować, gdzie tu leży wina, ani co z tym fantem zrobić, ale jedno jest dla mnie jasne - ignorując takie zachowanie u szczeniaka i czekając, aż stanie się ono "niepokojące", bo pies zmężniał, na pewno ni pomogło... :roll:

Dobrej nocki wszystkim życzę, jutro napiszę więcej... rita60, specjalne :buzi: dla Ciebie.

  • Replies 23.9k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

  • Flaire

    3356

  • INA

    1370

  • borsaf

    1264

  • zadziorny

    1221

Top Posters In This Topic

Posted

[quote name='Flaire'] W historii mini bullika uderzyło we mnie to zdanie:

10-tygodniowy szczeniak warczy i gryzie i to nie jest niepokojące, bo póki co nie może nikogo na reio uszkodzić??? :crazyeye: :crazyeye: :crazyeye: Więc właściciele czekają, aż zmężnieje, żeby zacząć się niepokoić? :crazyeye: :crazyeye: :crazyeye: [/quote]
Flaire, szczeniaki, zwłaszcza takie 10-tygodniowe, gryzą na potęgę i raczej nikogo to nie niepokoi, bo takie są szczeniaki. :cool3:

Pamiętasz to?:
[quote name='Flaire']Ale zauważyłam, że ona jest reformowalna! :lol: No bo [B]gości traktuje mocno tymi szpileczkami, co jej za ząbki służą, ale[/B] [B]mnie już od kilku dni nie gryzie![/B] :crazyeye:[/quote]
Nie wyglądałaś tu na zaniepokojoną, no i słusznie, bo rozumiem, że gości Locia też już nie gryzie :lol: .

A właściciele bullika widocznie czekali zbyt długo na zmianę zachowania swojego szczeniaka, ale skąd mogli wiedzieć, że jemu to gryzienie nie minie? Nie chcę nikogo bronić, nie znam nawet tych ludzi, ale też nie wydaje mi się, żeby wszystko było od początku takie łatwe i przewidywalne, jak to teraz - siedząc przed kompem - może się nam wydawać. :roll:

Posted

[quote name='Anisha']Flaire, szczeniaki, zwłaszcza takie 10-tygodniowe, gryzą na potęgę i raczej nikogo to nie niepokoi, bo takie są szczeniaki. :cool3:
[/quote]Oj, Anisha... :roll: Pisząc mój post kilka godzin temu, zastanawiałam się, czy ktoś napisze w odpowiedzi właśnie to, co Ty tutaj. ;-)

Tak, oczywiście, szczeniaki gryzą - naprawdę myślisz, że o tym zapomniałam ;-) ? Ale po pierwsze, nie jest tak trudno odróżnić gryzienie, bo szczeniak się bawi czy ząbkuje, od gryzienia, którym warto się niepokoić. Po drugie, nawet jeśli odróżnić nie potrafią, normalnie właściciele - również ci całkiem niedoświadczeni - próbują jednak takiego gryzienia oduczyć nie czekając, aż szczeniak "zmężnieje". Przytoczony przez Ciebie cytat ja napisałam, gdy Lotka miała... niecałe 10 tygodni!!! I już wtedy pisałam, że mała już mnie [B]nie [/B]gryzie na skutek moich działań - nie czekałam, aż jej to minie i gdybym wtedy nie zauważyła, że można jej takiego gryzienia oduczyć, to jak najbardziej bym się niepokoiła... Zresztą co tu dużo gadać - właściciele tego bullika dosłownie na własnej skórze przekonali się, co dało takie czekanie... I moim zdaniem nie trzeba być ekspertem od psów, żeby potrafić to przewidzieć - wystarczy rozważyć rozmaite możliwe alternatywy rozwoju takiej sytuacji. Jedną, być może :roll:, jest, że to samo minie, że szczeniak z wiekiem sam z siebie przestanie "warczeć i próbować gryźć". Ale drugą jest, że nie przestanie - i co wtedy?

Spójrz wstecz - reakcją niemal każdej osoby, która przeczytała Twój post o tym bulliku było, że coś jest nie tak z sytuacją w tym domu. Natomiast ja napisałam: [quote name='Flaire'][B]Na pewno nie da się na odległość zdecydować, gdzie tu leży wina, ani co z tym fantem zrobić, ale jedno jest dla mnie jasne - ignorując takie zachowanie u szczeniaka i czekając, aż stanie się ono "niepokojące", bo pies zmężniał, na pewno nie pomogło...[/B] :roll: [/quote] A napisałam to, bo nie wiem, czy ich wcześniejsza reakcja pomogłaby, czy nie - ale jestem pewna, że jej brak nie pomógł.

Posted

Witam :loveu::multi::lol:.
Zapraszam wszystkich co już w pionie, na kawki, herbatki, soczki i maślane bułeczki :lol:. Poniedziałek jest tym najbrzydszym dniem tygodnia, ale wspólnie jakoś damy radę ;)...

Posted

Kardusia-zaspałas :evil_lol: juz po kawie z mlekiem jestem, jak wstawałam po 7 to ciemno było, srodek nocy , buuuuuuuuuuuuuuu. Nie cierpie tych krótkich dni, humor mam wisielczy od tej ciemności, wrrrrrrrrr

A bulik ...Anisha-nie mozna za wszystko winic hodowcy, piszesz,że pies w stosunku do obcych ludzi i psów jest ok.więc cos w ich domowym stadzie jest złe. Czy hodowca wiedział, że tak będzie ? Nie sądzę...A z własnego "podwórka"znam podobne przypadki-u mnie szczeniaki są czesane od małego, maja obcinane pazurki i wszystkie te zabiegi znosza idealnie. Wydając szczeniaki pokazuję to ludziom. I zwykle po 2 -3 miesiącach słyszę,że maluchów nie można uczesac, bo wyrywaja sie, podgryzają etc. Owszem,one przez ten czas urosły, wyrobiły sobie własne zdanie ma pewne rzeczy, ale te które u mnie zostawały, jakoś można było dalej pielegnowac bez oporu i walki ;)
Psa zepsuc bardzo łatwo, to prawda,która już nie raz tu omawailiśmy. Szkoda,że poprawa nie jest równie łatwa :cool3:

Posted

[quote name='Anisha']Flaire, szczeniaki, zwłaszcza takie 10-tygodniowe, gryzą na potęgę i raczej nikogo to nie niepokoi, bo takie są szczeniaki. :cool3:

Pamiętasz to?:

Nie wyglądałaś tu na zaniepokojoną, no i słusznie, bo rozumiem, że gości Locia też już nie gryzie :lol: .

A właściciele bullika widocznie czekali zbyt długo na zmianę zachowania swojego szczeniaka, ale skąd mogli wiedzieć, że jemu to gryzienie nie minie? Nie chcę nikogo bronić, nie znam nawet tych ludzi, ale też nie wydaje mi się, żeby wszystko było od początku takie łatwe i przewidywalne, jak to teraz - siedząc przed kompem - może się nam wydawać. :roll:[/quote]

[B]Anisha[/B] - masz rację,że ci właściciele nieświadomie czekali aż minie....:shake: Tak jak opisałaś ten przypadek - na pewno pies od początku (od pierwszych tygodni) kwalifikował sie do fachowej korekty nadpobudliwości i agresji. A być może ludzie niedoświadczeni i jest to ich pierwszy pies ??? Jakże ważnym jest jednak dobór psa do własnych możliwości. Ludzie często decydując sie na szczeniaka realizują swoje wizualne upodobania, a niekiedy jest to spełnienie tytularnych ambicji... Czasem wystarczy popytać, poczytać, zapoznać się z opisem rasy i jego domującymi cechami usposobienia, żeby ocenić swoje możliwości pracy nad tym zwierzęciem. Pies, któremu przypisana jest cecha: silny dominujący charakter wymagający odpowiedniego postępowania - z pewnością nie powinien trafiać w amatorskie i niedoświadczone ręce... Ba!!! Mało tego, być może obecnie bez szans korekty, bo za poźno...I okrutna złość bierze - jak się słyszy, że teraz z takim psem nie da sie już nic zrobić, tylko do uśpienia :shake::-(:-(:-(:shake:...Moim zdaniem powinni skontaktować sie z hodowcą. Gdybym była na ich miejscu (hod.) prosiłabym o zwrot zwierzęcia.Tylko domyślam się że być może właścicielom wygodniej jest uspić psiaka :-(:-(:-(...

Posted

Hej, dziewczyny, nie jest tak źle...Oni jeszcze tego swojego tyrana kochają bo dawno by go uspili. Im na gwałt potrzebny szkoleniowiec i tyle. Zobaczycie, ze jeszcze z bullika będa "ludzie":evil_lol:

Posted

[quote name='coztego']Witajcie Wszyscy :)
Widzę, że tu więcej takich zalatanych :shake: wszystko na mojej głowie. Zwierzyna siedzi samotnie, Kreska na poządnym spacerze nie była już chyba z tydzień,:roll:
[/quote]
Oj u mnie to samo:evil_lol: mam nadzieję że w tym tygodniu trochę będzie spokojniej..
[quote name='rita60']To ja...........Dziekuje wam za słowa otuchy i wsparcia,dobre fluidy,były bardzo potrzebne.Mysle,ze tata jest szczesliwy bo spotkał tam moja mamusie,bardzo za nia tesknił,nie był w stanie funkcjonowac bez niej.Chyba nie mozna nikogo zmusic do zycia..........[/quote]
[B]Rita[/B] - pisz, pisz, pisz...
...To musiała być piękna miłość... na wieki... i wiem, że to się zdarza.... choć już coraz rzadziej.... że jedno gaśnie gdy już nie ma drugiego....
Znajdz sobie jakieś zajęcie.. nie wiem idz na szkolenie z Paryskiem, prawko jak nie masz , lub jakieś zajątka dodatkowe.. jakiś dodatkowy język itp i koniecznie stawiaj się na codzienną kawkę u nas:cool3:
[quote name='Kardusia']Byłam dzisiaj na kontroli z uchami. Jest znaczna poprawa. I chyba ten Surolan jest dobry - wet trafił z lekiem :loveu:.

Ale jest inna przykra (dla nas) informacja - pojawiło się u mojego weterynarza kilka przypadków babeszjozy z ciężkimi objawami, [/quote]
Ja też słyszałam ..i w mediach informują że kleszcze w tej chwili są tak samo gróżne i liczne jak latem i wiosną.. Vigo świężo zabezpieczony:razz:

[quote name='Terriermania']Wiesz, ciężko to nazwać zawodowym jeźdźcem :cool3: w pracy uzywam końskich nóg zamiast swoich i zamiast auta w sumie.


[IMG]http://img95.imageshack.us/img95/3492/9a717d400aef9f5aa2907d6ez8.jpg[/IMG]

to zdjecie z 2002r, jaka wtedy byłam młoda.....

[IMG]http://img294.imageshack.us/my.php?image=9a717d400aef9f5aa2907d6wz8.jpg[/IMG][/quote]
Jał tego się nie spodziewałam ale wypaliłaś:evil_lol:

[quote name='Kardusia']
Właśnie do KPP w Szczytnie w minioną środę trafiła śliczna czarna labradorka - prymuska z Sułkowic - Astra szkolona na narkotyki .[/quote]
Ja zwsze byłam ciekawa jak się szkoli takie od narkotyków- panuje obiegowa opinnia że uzależnia sie psa..
-- wiem że to głupota ale jestem ciekawa.

[quote name='zadziorny']Erdelki nieźle się spisały w konkursie na fotkę listopada :cool2:. [B]Niedzwiedzica[/B] jest czwarta, a [B]INA[/B] ósma :cool3: :multi:. Duże brawa :klacz: :klacz: :klacz: :klacz: :klacz:[/quote]

Biegnę zobaczyć bo nie nie wierzę:crazyeye: :evil_lol:
to było tak do hecy... i dla zbicia opinni że AT to nie zabawkowe psy a z krwii kości :razz:
[B]borsaf[/B] - dzięki za gratulacje aa..o dzięki Tobie wst awiłam fotkę jajcarską :evil_lol:


[quote name='coztego']Moim zdaniem powinni go karmić wyłącznie z ręki i wyłącznie za jakiś "sukces szkoleniowy".

Ja chyba przerzucę Kreskę na suche i też będę skarmiać za zasługi ;) Rozbrykała się okropnie :p[/quote]
A co zrobić jak się psie przywyczaji i nie chce jeść inaczej :placz:

[B]Anisha[/B]-ja też czytając Twoją opowieść miałam wrażenie, że coś nie tak w stadzie ludzim się dzieje... to nie może być choroba psychiczna jeśli dobrze reaguje na inne psy, widziałam psa chorego psychicznie -- gryzł ludzi, inne psy, kaleczył też sam siebie.. to był piesek młody ale z schroniska... nic o nim nie było wiadomo..
a właściel bulika może skontaktwać sie z hodowcą.. wg mnie język nie stanowi chyba żadnej bariery..chyba jakoś dogadał się jak kupował ...a jak nie to niech zatrudni kogoś kto się dogada...

Posted

[quote name='Flaire'] Przytoczony przez Ciebie cytat ja napisałam, gdy Lotka miała... niecałe 10 tygodni!!! [/quote]
A w przytoczonym moim cytacie Twoich słów właśnie byłaś zdumiona, że [B]10-tygodniowy[/B] szczeniak gryzł, a właścicieli to nie zaniepokoiło... odniosłam się do Twoich konkretnych słów, nie tego jak długo, czy w jaki sposób szczeniaki gryzą. :roll:

W tym co napisałam o braku powodu do niepokoju nie chodziło o to, że samo gryzienie nie było dla właścicieli niepokojące, tylko jego fizyczne skutki - szczeniak krzywdy nie zrobi, poważny problem pojawia się wraz z rozwojem siły zwarcia szczęk i o to mi chodziło - fakt, nie wyraziłam się jasno. :oops:
Nie mówiłam natomiast, że nie próbowali bullika oduczyć gryzienia (skąd takie Twoje przeświadczenie?) - nikt normalny tego nie lubi, więc oczywiście, że próbowali, łącznie z uszczęszczaniem na szkolenie-pisałam o tym, rozmowami z behawiorystą - pisałam o tym i sprowadzeniem instruktora szkolenia do swojego domu- o tym nie pisałam. Moim zdaniem mało kto zrobiłby więcej w takiej sytuacji. Acha, jeszcze ten pan szukał pomocy na forum bullowatych, ale nie dogomaniackim, tylko jakimś innym. Nie możesz więc chyba pisać o braku reakcji właścicieli? :-o

[quote name='Flaire']Spójrz wstecz - reakcją niemal każdej osoby, która przeczytała Twój post o tym bulliku było, że coś jest nie tak z sytuacją w tym domu. [/quote]
I pewnie też wszyscy mają rację, ale przy dużej ilości krytyki "błędów i wypaczeń" właścicieli niewiele było pomysłów na to co robić dalej. :shake:
Moglibyśmy długo jeszcze tych błędów szukać i wynajdywać powody złego zachowania bullika z winy właścicieli, i ich krytykować, a w tym czasie pies zbliża się nieuchronnie do końca swoich dni. Wygląda na to, że jeśli spotkam ich raz jeszcze będę mogła tylko powiedzieć, że to wszystko ich wina i niech się nad sobą zastanowią - poza tym mam zero pomysłów na rozwiązanie problemu. :shake: Bardzo pomocne. :diabloti:

Posted

[quote name='niedzwiedzica']A bulik ...Anisha-nie mozna za wszystko winic hodowcy, piszesz,że pies w stosunku do obcych ludzi i psów jest ok.więc cos w ich domowym stadzie jest złe.[/quote]
W domowym stadzie, ale do niego dochodzą podobno też te osoby, które pies już zna (znajomi, przyjaciele-chociaż od pewnego czasu mają ich znacznie mniej) i niejako traktuje jako członków stada. Bezpieczni są ludzie całkiem obcy.
[quote name='Kardusia'] Czasem wystarczy popytać, poczytać, zapoznać się z opisem rasy i jego domującymi cechami usposobienia, żeby ocenić swoje możliwości pracy nad tym zwierzęciem. [/quote]
Właśnie oparli się na literaturze - 4 książki o bullowatych zgłębili od deski do deski i nigdzie nie napisano nic poza superlatywami jakie to wspaniałe psy. Jak kiedyś gdzieś napisała Z.Mrzewińska - opisy ras w książkach wyglądają na listę pobożnych życzeń. A z hodowcami i właścicielami bullików nie rozmawiali - i żałują.
[quote name='INA']to nie może być choroba psychiczna jeśli dobrze reaguje na inne psy, widziałam psa chorego psychicznie -- gryzł ludzi, inne psy, kaleczył też sam siebie.[/quote]
Możliwe, ja się na chorobach psychicznych nie znam kompletnie. Mówił tylko, że pies potrafi godzinę kręcić się szaleńczo za własnym ogonem - pamiętam, że to coś znaczy, ale nie pamiętam co. :oops:

Posted

[B]Anisha [/B]- fakt - zaocznie czy wirtualnie niewiele możemy pomóc. A sytuację "dobrze" się ocenia zza klawiatury czy przed monitorem :roll:.
Przerażające w tym wszystkim jest to, że ten właściciel jest tak zdtereminowany tylko jednym rozwiązaniem - uśpieniem psiaka. Jeżeli dotychczasowy szkoleniowiec już jakiś czas temu określił brak roli przywódczej w stadzie (a samo zajmowanie się psiakiem to nie hierarchia), to właściciel już wtedy winien był podjąć właściwe działania. Piszesz, że właściciel robił wszystko by zrozumieć zachowanie psa, lecz może tu potrzebna była gruntowna zmiana stylu kierowania psem. Błędem było również to, że żona tego pana schodziła psu z drogi...czyli pies był utrzymywany w swoim otoczeniu w przekonaniu, że jemu więcej wolno...a do tego doszly jego indywidualne cechy malego agresora. Samemu siebie i swoje postępowanie trudno jest obiektywnie ocenić. A behawiorysta czy instruktor zaproszony na jednorazowe konsultacje nie ma pełnego obrazu sytuacji.

Fakt - znowu sprowadziłam się do krytyki :shake:. Jednak pomimo ich decyzji o uśpieniu - nie rezygnowałabym jeszcze na ich miejscu z próby kontaktu z hodowcą. Może psiak miałby szanse przeżycia, po powrocie do hodowli i poddania go próbie działaniom naprawczym w innym stadzie. Oczywiscie jest to dobra wola dwóch stron.

Anisha - kochana - serce mi pęka z żalu ...nie krytykujemy tegoż właściciela dla własnej satysfakcji, że nas ominął taki przypadek. Ale w tym wszystkim jest jakieś prawdopodobieństwo, że pan ten może następnego pieska podobnej rasy zakupić i znów może pojawić się problem... Tyle jest literatury fachowej, (chociażby "Okiem psa") powinno się ją czytać przed nabyciem psa.

Posted

Anisha-rozumiem Twoją chęć pomocy i psu i ludziom,ale trudno cos radzić w tak trudnej sytuacji. MYslę,że tam problem narastał od miesięcy i jego ewentualne rozwiązanie trwało by równie długo.A efekt ??? Nie tak dawno na psach w potrzebie były 2 watki o psach ( "golden " Kodi i mix Dragon )u których wystepowała silna agresja-jeden z nich został uspiony, drugi siedzi na Paluchu i oby tam pozostał, bo to odbezpieczony granat :angryy: W obu przypadkach było podejrzenie choroby psychicznej, jakis zmian w obrębie mózgu. Opisywane przez Ciebie gonienie własnego ogona i to wielogodzinne, tez sugeruje duże problemy psychiczne u bullika. Chyba Ian Fennel opisywała przypadek psa z podobnym zachowaniem, ale tam nie było ( o ile pamiętam ) agresji przeciwko właścicielom. Ja nie potrafię pomóc w takiej sytuacji :-(, nie mam doświadczeń z psami agresywnymi ( i przyznam szczerze,że cieszy mnie to ).Wiem jedno-kocham psy,ale nie wyobrażam sobie zycia z psem, którego bałabym się i ja i reszta mojej rodziny.

Posted

Witam.
Primo po pierwsze widze ,ze Dolcia twarda jest:-)
Borsaf podejrzewam ,ze gdybys zobaczyla metody "szkolenia" czesto stosowane przez policje nigdy bys nie zaproponowala oddania psa na szkolenie :-)Nawet w zartach:-);-)
Wyobrazcie sobie,ze jak juz zaczla dzialac mi internet to ...umarl mi komputer.Czyli cuda sie zdarzaja.
Anielka zabkuje bidulka troche ja to meczy ..no i gryzie:-)
No nie jak ten bull oczywiscie :-)
A swoja droga pewnie sie obrazicie ale zastosowalabym metoda niestety prymitywna i brutalna ale w przypadku psow tak dominujacych i ustalajacych hierarchie w stadzie a taka jest rodzina-dosc skuteczna.
Mozecie mnie zlinczowac ale nauczona doswiadczeniem (niekoniecznie moim) poniewaz psy wychowywane od pierwszego dnia urodzenia ,znajace czlowieka i wiedzace ,ze czlowiek ma prawo wziac za kark ,podszczypac, obrocic ,wziac jedzenie itp tego problemu nie ma.
Historia kaukaza..... pies kupiony..wraz z domem:roll: Roczna suka.
Generalnie bardzo byla mila i stosunkowo nieagresywna az poczula ,ze jest silna .Wtedy zaczela sie stawiac do..wlascicieli ,gosci traktujac z poblazaniem moze nie przyjacielsko ale zdecydowanie pozytywnie.Inne psy..zostala przez nie zdominowana na poczatku znajomosci..dostala lekko i od tego czasu byla grzeczna.Natomiast nowi wlasciciele uwazajac ,ze biedny pies pozostawiony przez poprzedniego wlasciciela potrzebuje kwarantanny psychicznej pozwalali jej wiele.Az Zorka urosla w sile i zaczela terroryzowac ludzi.To im wolno tego nie wolno.Na kazda proba ustawienia jej reagowala pokazem sily i atakami.
Pogryzla pana az mial szyta reke.Zdecydowana postawa psa to :"ja tu rzadze".
I sie pewnego dnia miarka przebrala.Suka zaatakowala wlasciciela.Ten zalozyl jej obroze ,mocna smycz ..przypial do kaloryfera i po prostu uczciwie jej wtlukl. Nie chodzilo tu o wyzycie sie na zwierzeciu ale pokaz sily.Pies nie byl pobity ale poznal ,ze wladze nad nim ma czlowiek.Poczatkowo podczas okladania jej (dostala chyba smycza ) miala ochote zabic wlasciciela :'jak to atakujesz przywodce???".Po chwili jednak uspokoila sie ,poddala.Od tego czasu Zorka stala sie milym psem ,pieknie reagujacym na polecenia ( w miare intelektu kaukaza :-) ).
Mysle,ze w rodzinie bullika zachwiane zastaly zdrowe zasady hierarchii.Pies nie zyczy sobie aby ktos z poddanym majstrowal mu przy karku (zapinanie ,odpinanie smyczy) przeciez to sa gesty zarezerwoane dla dominanta.
To ,ze bawi sie z innymi psami swiadczy o zlej socjalizacji w hodowli.Pies doskonale zna zasady panujace wsrod psow stad jego umiejetnosc zachowania sie wsrod swojego gatunku.Niestety te same zasady wprost przenosi na rodzine ludzke,z tym,ze tutaj rzadzi on.
Uwazam tez ,ze ten pies powinien miec nowego wlasciciela.W tej rodzinie nic nie da sie zrobic.W sytuacji ,gdy pani sie boi a pan nie wie co robic nic sie juz nie odwroci.Poniewaz szkoleniemi powinni zostac najpierw objeci ludzie a potem dosc radykalnie powinien zostac sprowadzony na swoje miejsce pies.
I jeszcze jedna uwaga ..podziwiam pania behawiorystke ,ze na podstawie ankiety decyduje o postepowaniu z psem.Bez wzgledu na wszystko potrzebna jest rowniez przeciez obserwacja psa.
Temu panu poradzic mozna jedynie kontakt z hodowca.........i znalezienie nowego domu psu z bardziej przystosowanymi do pracy z rasami dominjacymi ludzmi.
Pozdrowka
Agnieszka

Posted

p.s do do sprawy bullika.
Anisha my tez mozemy tylko domniewywac na podstawie opowiadani jak to wyglada.wiec poniekad jak ta behawiorystka.trudno tez abysmy mogli dac jednoznaczna odpowiedz i rade.
zdecydowane co powinien zrobic wlasciciel to skontaktowac sie z hodowca i zaproponowac mu oddanie psa badz znalezc na miejscu osobe znajaca sie na zachowaniu bullowatych.Szkoleniowiec od uleglych jednak w swej naturze owczarkow istotnie uzna bullterriera ze swa specyficzna psychika za swirka.
Generalnie kontakt z hodowca jest pozadany i konieczny.Dlaczego ludzi e pomijaja hodowcow??

Posted

[quote name='Kardusia'][B]Anisha [/B]- fakt - zaocznie czy wirtualnie niewiele możemy pomóc. A sytuację "dobrze" się ocenia zza klawiatury czy przed monitorem :roll:. [/quote]
Właśnie, w tym cały sęk, ale niestety i cała prawda. Idealne by było gdybyśmy od razu wiedzieli z kim człowieka skontaktować (jakiś super behawiorysta, do tego wielbiciel bullowatych) i żeby ten ktoś miał czas i chęci się tym psem i jego właścicielami zająć, najlepiej od razu. Obawiam się jednak, że nic takiego nie nastąpi. :shake:

[quote name='Kardusia']Przerażające w tym wszystkim jest to, że ten właściciel jest tak zdtereminowany tylko jednym rozwiązaniem - uśpieniem psiaka. Jednak pomimo ich decyzji o uśpieniu - nie rezygnowałabym jeszcze na ich miejscu z próby kontaktu z hodowcą. Może psiak miałby szanse przeżycia, po powrocie do hodowli i poddania go próbie działaniom naprawczym w innym stadzie. Oczywiscie jest to dobra wola dwóch stron.
[/quote]
Oni nie są z własnej woli zdeterminowani go uśpić - tak zalecił behawiorysta, a następnie instruktor szkoleniowy. Mimo tego pies wciąż żyje, a oni od roku boją się o własne zdrowie nawet zapinając i odpinając mu smycz... koszmar jakiś... :shake:
Hodowca może i by pomógł, sugerowałam to, ale wtedy wyszedł ten problem z barierą językową - podstawowe słowa dotyczące sprzedaży psów hodowca na pewno zna dobrze, ale o problemach z wychowaniem już raczej się nie da pogadać. [B]INA [/B]proponowała zabranie tłumacza - trochę to chyba za kosztowne, chociaż na pewno do rozważenia.

A ja odebrałam przed chwilą dyski Fisher'a i zaraz będę studiować broszurkę jak dobrze rzucać :lol:.

Posted

[B]Aluzja[/B], dzięki za 'głos w sprawie' :lol: - potwierdza się kolejny raz, że kontakt z hodowcą to najlepsze wyjście. Tylko jak ten kontakt ma wyglądać? Przez telefon się nie dogadają, czyli że gość powinien jechać do Belgii? I z psem?

A czy jest w ogóle coś takiego, że właściciel psa ma PRAWO oddać psa do hodowcy jeśli ten w wyraźny sposób sprawia mu duże problemy? Czy też hodowca może mu powiedzieć " Nie mój problem, pan go kupił, ja go nie chcę, zabieraj się pan ze zwierzakiem"???
Jak to wygląda z punktu widzenia hodowcy?

Posted

Witajcie,tak sobie podczytuje historie tego bullika i mysle tak jak moi przedmowcy,ze nie mogłabym miec psa,ktory wzbudza strach swoich włascicieli. Dlatego uwielbiam mojego erdelka,moge przytulic jego pyszczek do twarzy,pozwolic wciskac sie w zagiecie szyi bez obawy,ze mi ja odgryzie:cool3:Jednak mysle,ze metoda silnej reki o ktorej pisała Aluzja nie zawsze daje wyniki,pies to pamietliwa istota,po takim incydencie bałabym sie stanac do niego tyłem......:cool3: [B]Inus [/B]prawo jazdy nie zrobie,bo ja za nerwowa jestem,zreszta mam w domu zawodowego kierowce,raczej skupie sie na innych zainteresowaniach.........[B]Borsaf [/B]jak tam Dzaga podobno Wiktor chowa dla mojego Paryska zone:lol:

Posted

[quote name='Anisha']A w przytoczonym moim cytacie Twoich słów właśnie byłaś zdumiona, że [B]10-tygodniowy[/B] szczeniak gryzł, a właścicieli to nie zaniepokoiło... odniosłam się do Twoich konkretnych słów, nie tego jak długo, czy w jaki sposób szczeniaki gryzą. :roll: [/quote]Nie, Anisha, nie!!! To, że 10-tygodniowy szczeniak gryzie wcale by mnie nie zdumiało. To, że takie szczeniakowe gryzienie nie zaniepokoi właściciela też by mnie nie zdumiało. Ale Ty napisałaś, że szczeniak "warczał i próbował gryźć" - ja przeczytałam to jako dwie połączone ze sobą czynności i zinterpretowałam - może niesłusznie - jako gryzienie wynikające z warczenia, ze złości. A to już może być niepokojące - temu już trzeba się uważnie przyjrzeć.

Ale najbardziej, mnie również, tak jak innych, uderzyły Twoje słowa odnośnie odpowiedzialności hodowcy. Jak sama piszesz, nie znasz tych ludzi, nie znasz ich domowej sytuacji, usłyszałaś tylko od właścicieli o zachowaniu 15-miesięcznego psa, o opinii "eksperta" o którym też bardzo mało wiesz i od razu pytasz, czy nie można temu hodowcy "narobić kłopotów" za hodowanie takich psów. A ja piszę po prostu, że nie można na podstawie tak niepełnych informacji wyciągać wniosków, czyja to wina. Większość tutaj wini właścicieli - ja nawet tego nie mówię, nie próbuję nawet ocenić sytuacji, bo tego na odległość zrobić nie potrafię. Co do reszty, zgadzam się w zupełności ze wszystkimi przedmówcami.

[quote name='Anisha']A czy jest w ogóle coś takiego, że właściciel psa ma PRAWO oddać psa do hodowcy jeśli ten w wyraźny sposób sprawia mu duże problemy? Czy też hodowca może mu powiedzieć " Nie mój problem, pan go kupił, ja go nie chcę, zabieraj się pan ze zwierzakiem"???
Jak to wygląda z punktu widzenia hodowcy?[/quote]Czy naprawdę pytasz tu o prawo? Jeśli tak, to od razu mówię, że nie potrafię Ci odpowiedzieć - szczególnie, że w tym przypadku rządzi pewnie prawo belgijskie. Natomiast różni hodowcy mają różne podejście do swojej odpowiedzialności. Ja, jako hodowca, zastrzegam prawo pierwokupu - tzn. jeśli właściciele chcą się pozbyć psa z mojej hodowli z jakiegokolwiek powodu, to umawiam się z nimi, że najpierw powiadomią o tym mnie, żeby ja mogła wziąć (czy odkupić) psa z powrotem. Szczegóły takiej tranzakcji będa niewątpliwie zależały od sytuacji . Znana jest mi sytuacja, gdzie właściciele uśpili psa, z którym nie mogli sobie dać rady, bez powiadomienia o tym hodowcy i muszę powiedzieć, że ciarki mnie przechodzą na myśl, że coś takiego mogłoby spotkać jedno z moich "wnucząt"... Tak więc jestem absolutnie przekonana, że ci właściciele powinni jak najszybciej skontaktować się z hodowcą, najlepiej listownie czy mailem. Taka forma początkowego kontaktu jest najłatwiejsza, bo mogą opisać sytuację po polsku i poprosić kogoś o przetłumaczenie, tak ich listu, jak i odpowiedzi. Jednak zanim to zrobią muszą zdecydować, czego od tego hodowcy chcą - czy chcą rady, co zrobić, czy chcą psa oddać, czy...? I muszą oczywiście być przygotowani na to, że hodowca powie im "nie mój problem" - ale jeśli dobrze wybrali hodowcę, to na pewno tak się nie stanie.

Posted

[B]Anisha[/B] - myślę, że przy odrobinie dobrej woli właścicieli w takiej aglomeracji jak Trójmiasto (UG - lektorzy...) nie powinno być problemu z tłumaczeniem językowym w bezpośredniej rozmowie telefonicznej z hodowcą w Belgii ... Od rozmowy z hodowcą bym obecnie zaczęła. Ale też zastanawiam się jak oni kupowali tego psiaka? Nie rozmawiali wcześniej o pożądanych cechach szczenięcia???? W każdym miocie występują różne temperamenty szczeniąt, co już we wczesnym okresie dla hodowcy jest widocznym. Nabywca z reguły określa jakiego chce mieć pieska, czy żywszego - czy spokojniejszego, większego, mniejszego , itd... Z tego co wiem - hodowca nie ma obowiązku przyjęcia zwrotnego psa (a to już jest przecie piesek 15 m-czny!!!) i tego typu reklamacja nie wchodziłaby w rachubę szczególnie przy błędach socjalizacyjno - wychowczych właściciela. A udowodnić hodowcy obciążenie psa agresją dziedziczną - to dłuższa sprawa i chyba nie o to tu w tym wszystkim chodzi. Hodowca może sam zaproponować zwrot do siebie tego pieska, bo kocha się bardzo pieseczki ze swoich miotów i ich los nie jest hodowcom obojętny. A wręcz przeciwnie. Lecz dopóki ta rozmowa z nimi się nie odbędzie, to oni niestety nie posiadają obecnie takiej wiedzy :shake:...Uśpienie psa to najtańsza metoda rozwiązania problemu?

Ech....Sięgnęłam, właśnie po "Okiem psa" Johna Fishera. Jest tam WIELE mądrych i to bardzo - wskazówek, ale do ścisłego i bardzo konsekwentnego stosowania od samego początku wspólnego zycia. I tak str. 145 "gryzienie"... jest mowa o tym jak właściwie sprowadzać psa na właściwe miejsce w hierarchiuii stada, walka o dominację...agresja str. 121...dziedziczna, nerwicowa. Przy właściwej "reperacji" (może w nowym stadzie) na tym etapie być może kastracja wchodziła by w rachubę, ale i również zmaina sposobu żywienia psa. Ale tak jak pisała Aluzja - poważnie myślałabym (wczułam się w rolę hodowcy) o zmianie stada.

Jak dobrze tu i teraz pomądrzyć sie przed monitorem...:-(

Posted

[quote name='Anisha']A Moglibyśmy długo jeszcze tych błędów szukać i wynajdywać powody złego zachowania bullika z winy właścicieli, i ich krytykować, a w tym czasie pies zbliża się nieuchronnie do końca swoich dni. Wygląda na to, że jeśli spotkam ich raz jeszcze będę mogła tylko powiedzieć, że to wszystko ich wina i niech się nad sobą zastanowią - poza tym mam zero pomysłów na rozwiązanie problemu. :shake: Bardzo pomocne. :diabloti:[/quote]No, sorry, Anisha, ale pomocnych rad miałaś całkiem sporo. coztego natychmiast napisała Ci, żeby ci ludzie skontaktowali się z dobrym szkoleniowcem lub behawiorystą. Na Twoje pytanie, czy takowego zna w Twoim rejonie, poleciła spytać się zachraniarki. Dalej, Kardusia pierwsza - a potem inni - bardzo rozsądnie polecili kontakt z hodowcą. Bariera językowa powinna być w takim mieście, jak Gdańsk, łatwa do pokonania. Ale jeśli nie, jeśli zajdzie potrzeba - skontaktuj ich ze mną, a na pewno będę w stanie z taką barierą pomóc.

Nikt tutaj przez internet psa nie naprawi, ale wbrew temu, co sugerujesz, pomysłów, co można zrobić nie brakuje.

Strasznie mi szkoda tego psa... :-(

Posted

Na reszcie chwila wolnego czasu i możliwość konsumpcji pysznej kawy na siedząco.. ale mi dobrze :haha:

W weekend organizowałam kurs instruktorski i była to sprawa bardzo pracochłonna. Całość myślę, że wyszła OK. Ja się bardzo cieszę, ze to już za mną i mam teraz trochę mniej obowiązków wiszących nad sobą.

Szybko przerobiłam ostatnie wypowiedzi, których było bardzo dużo.. Nie sądze bym wszystko wyłapała tak się rozpisaliście.

[B]Anisha[/B]
znam osobe z Trójmiasta, która potrafiłaby dobrze ocenić i być może mogłaby pomóc bullkowi. Jednak dwie kwestie- czy właścicielom naprawdę zależy aby poprawić relacje z swoim psem, no i drugi problem to nie wiem czy ta osoba będzie miała czas. Generalnie cywilnymi psami się nie zajmuje, choć wiem, że pomagała nie raz w takich przypadkach. Jak co mogę się spytać i wtedy info na priv.

Było też wspomniane o psach policyjnych, że niby trafiają do służby z linii użytkowych hi hi
Przed każdym kursem psów policyjnych w Sułkowicach organizowane są zakupy spod płotu. Koordynatorzy robią wywiad wśród znanych handlarzy i zamawiają określoną ilość psów. Naprawdę ciężko stwierdzić z jakich to linii pochodzą te zwierzaki, ponieważ w 90% to psy bez rodowodu, zazwyczaj owczaropodobne kundle.. Pracujace linie tutaj najczęściej wyglądają tak, ze pies pracował w policji, a suczka stała przy płocie..
W Straży Granicznej jest inaczej, bo tam zakup prowadzony jest centralnie i na innych zasadach..
Straż Pożarna kupujac szczeniaki musi się wybrać psy z rodowodem. Jednak i tak większość, znaczna większość to psy z linii wystawowych.. z prostego powodu- hodowli bazujących na linii użytkowej w Polsce można na palcach jednej ręki policzyć i obejmuje chyba tylko ONy i maliniaki.

Ktoś pisał, że zna laba z linii wystawowej, który pracuje na gruzach i jest doskonałym użytkiem..

Mój lab też jest z linii wystawowej i ma za sobą 8 lat pracy na gruzach i w terenie.. Działał na akcjach w kraju i za granicą. Uczestniczył w wielu zawodach dla psów ratowniczych nie tylko w Polsce ale i w różnych częściach Europy. To był naprawdę dobrze pracujacy pies, ale w życiu bym go nie określiła mianem doskonałego użytka.. To jest po prostu dobrze pracujący eksterier, użytkiem jest Ludwik z racji swojego pochodzenia.. Troszkę wiem o czym piszę, bo mam przedstawicieli obu linii u siebie w domu.. Porównać moje psy to jak porównać volvo do bolida.. Być może nigdy nie zajadę bolidem tam gdzie byłam volvem, bo rozbiję się na kolejnym zakręcie.. Jednak to uczucie jakie daje jazda bolidem ach.. :razz:

Posted

[quote name='Anisha']
A czy jest w ogóle coś takiego, że właściciel psa ma PRAWO oddać psa do hodowcy jeśli ten w wyraźny sposób sprawia mu duże problemy? Czy też hodowca może mu powiedzieć " Nie mój problem, pan go kupił, ja go nie chcę, zabieraj się pan ze zwierzakiem"???
Jak to wygląda z punktu widzenia hodowcy?[/quote]
Ja zawieram z nabywcą szczeniaka "Umowę kupna-sprzedaży psa", w której zastrzegam prawo pierwokupu (dokładnie tak, jak to opisała Flaire :roll:).

Posted

ja tak na momencik tylko..
z hodowca to nalezy kontaktowac sie listownie w formie tradycyjnie lub mailem.Skoro nie bylo problemow z zakupem psa...Ponadto taka forma wyklucza p prostu brak zrozumienia.
Oczywiscie i co tu ukrywac (ujela to dobrze niedzwiedzica) hodowca nie moze brac na swoje barki odpowiedzialnosci za to co z psem uczynia i jak wychowaja go wlasciciele.Moze jednak cos poradzic .Kto lepiej od niego zna psychike nie tylko rasy ale i swojej linii.
Z drugiej strony mala dygresja..mini bulle to rasa wytworzona w pewnym sensie z egzemplarzy "wadliwich" w stosunku do standardu.Czesto tez wlasnie miniatury nosza sporo obciazen genami,ktore nazwalabym "zlosliwosci" vide chichraki ( tak nazywa chichuachua moj Andrzej) ,mini pinczery, czy pomeraniany..a yorki??
Oczywiscie nie dotyczy to wszystkich egzemplarzy ale czestotliwosc wystepowania takiego ciezkiego charakterku jest tam wieksza.
Spdywam ..
czas gotowac szpagetti.

Guest
This topic is now closed to further replies.

×
×
  • Create New...