Jump to content
Dogomania

KTO MIAŁ LUB MA PSA CHOREGO NA NERKI ?


INA

Recommended Posts

Monika, a może zapytaj dr Neskę o zamiennik, tak na wszelki wypadek... Pamiętam, jak przy zapaleniu pęcherza Tuśka dostawała Furaginum i skutki tego były opłakane - wyjątkowo jej nie służył, mimo że niczym specjalnym sie nie odznaczał. Obie byłyśmy zaskoczone, dr Neska chyba nawet bardziej niż ja, bo przecież nie pierwszy raz przepisywała ten lek, a już z całą pewnością nie poleciłaby czegoś niesprawdzonego. Tak czasem jest, że na wielu pacjentach dany preperat nie robi wrażenia, aż trafi się wybryk natury;) typu moja Tuśka i cześć pracy, rodacy;)
Pamiętam, że na poprawę apetytu dostawała Tuśka [B]Famidynę [/B]z polecenia dr Neski i dobrze ją tolerowała. Przepraszam, że się tak czepiam tego peritolu, ale jak dla mnie to - po ulotce sądząc - naprawdę duży kaliber:/ Z ciekawości zapytałam w aptece i znajoma farmaceutka powiedziała, że przy nerkach to ona byłaby bardzo ostrożna, zwłaszcza jeśli pacent ma jakiekolwiek kłopoty z krążeniem albo z oddawaniem moczu albo, nie daj Boże, coś z nadżerkami czy wrzodami, bo to nie jest lek typowo na poprawę apetytu tylko na zupełnie inne schorzenia.
Obserwuj Hagunię po prostu i na razie nie panikuj - być może była na tyle mocno podtruta, że dojście do jakiejś normy zajmie jej więcej czasu i peritol nie musi mieć na to wpływu. Tuśka po takim mocnym tąpnięciu dochodziła do siebie lekko licząc ponad miesiąc, a zanim zaczęła faktycznie jako tako jeść - minął kolejny. Kwestia czasu po prostu.

Link to comment
Share on other sites

Hage boli jednak brzuszek, dr Neska to mówiła już ponad tydzień temu, wczoraj ją niechcący nadusiłam to aż się cała spięła. Dzisiaj podałam No-spe, było troszkę lepiej. Na razie odstawiłam ten peritol i poobserwuję Hagę. Ta nadkwasota strasznie ją męczy, wczoraj dwa razy zwymiotowała, ale potem dostała dwa słoiczki gerbera i po nich na szczęście nic. Dzisiaj rano po tej nospie była lepsza na spacerku, nawet patyczki brała do pysia, ale wracała juz zmęczona, poza tym nie chce teraz wchodzić do domu :( tam ją spotyka samo zło:( wg niej oczywiście;). Dobrze, że te słoiczki gerbera jej do pysia wchodzą, tzn trzeba jej pysio otworzyć, ale łyka, bo innym żarciem pluje na potęge. Na pewno ten gardziołek biedny też jest podrażniony. Z pysia, jak go otworzy bo chce posapać czy ziewnąć, to smrodek jest nieprawdopodobny taki trochę jak z szamba. Mam nadzieje tylko, że to nie jakiś rak żołądka;/ Dziewczyny trzymajcie dalej za nas kciuki.

Link to comment
Share on other sites

Mała_Czarna myślę, że ta nadkwasota się miesza z tym mocznikiem tam:(. Czy myślicie, że przy takim codziennym wypłukiwaniu jej 1,5 do 2,0 litrów od miesiąca może ten mocznik jeszcze rosnąć? Ja już nie mówię o tym żeby spadł, ale żeby chociaż stanął w miejscu na razie.

Link to comment
Share on other sites

Ja za innych mówic nie mogę, powiem jak było u nas. Mocznik spadał po płukaniu dożylnym, monotonnym i systematycznym. Nawet bardziej niz mocznik kreatyninę obniżyliśmy, bo spadła z ponad 5 do 2,2. Jak chcielismy Wikuni dać trochę odsapnąć, bo żyły były tak zmasakrowane, że nie było gdzie się wkłuwać, to przeszliśmy w domu na podskórne. Po tygodniu szlismy na badania - mocznik i kreatynina ponownie w górę. Załamać mozna sie było. Notabene, gdyby nie peritol, codzienne karmienie łyżeczką, a to gerberkami, a to miksowanym ryżem z marchewka i odrobiną mięsa, Wiki nie miałaby siły nawet ruszyć się z miejsca. Do dzisiaj pamietam jak z Trovetu kręciłam takie meleńkie kuleczki mięsne i wpychałam jej na siłę, bo niczego by nie jadła.

Link to comment
Share on other sites

U na też było cięzko na początku.Jedzenie na siłe strzykawką podawałam Brutusowi.Mocznik wynosił 502. Brutus wygladał strasznie,słaby,smutny,chwiał sie na łapkach. Podawałam mu kroplowki codziennie rano i wieczorem przez niecały miesiąc i mocznik zbiliśmy do 160. Od 3 tygodni żadnych kroplówek nie dajemy,stan psa jest bardzo dobry.Krew będę mu badać końcem listopada i wtedy sie dowiem jak sytuacja u nas wygląda.

Link to comment
Share on other sites

Tak,[B] Rubenal[/B] jest na zbicie kreatyniny. Na mocznik najlepiej jednak chyba głównie kroplówki; pamiętam też, że kiedyś dr Neska pisała mi coś o [B]Polprazolu[/B] - oprócz leczenia zgagi, owrzodzeń, miał też nieznacznie obniżać poziom mocznika, obowiązkowo jednak przy nim leki osłaniające wątrobę - dr Neska polecała [B]Sylimarol[/B], jednak dla nas okazał się w nawrotach za słaby, musieliśmy wrócić do [B]Essentaiale Forte, Heparegenu, Hepatilu[/B] ( niestety, w przeciwieństwie do sylimaryny podnoszą poziom mocznika).
Jest jakiś ludzki lek na obniżanie mocznika, ale wściekle drogi i chyba tylko na receptę. Poszukam linku.

Link to comment
Share on other sites

U nas też jest już problem z żyłami. Mała Czarna Twoja niunia miała jednak mniejszą kreatyninę od Hagi. Haga w kwietniu miała 2.0, na początku września 4.0, a po trzech tygodniach 5,4 i tak do 8,2 (dwa tygodnie temu) od tego czasu jeszcze tego nie sprawdzałam. Czy teraz już Twoja niunia się trzyma w normie? Czy dalej kroplówkujecie? Wasze pieski są małe więc takie podskrórne więcej się opłacają u mnie to jednak 33 kilo

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Cortina']

Czy teraz już Twoja niunia się trzyma w normie? [/QUOTE]

Moja Wikunia odeszła 30 kwietnia 2009 r. :(
Tylko nie patrz na nasz przykład, bo u nas na śmierć Wiki złożyło się wiele przyczyn, a nerki to właściwie to juz był taki "gwóźdź do trumny". Siadły po prawie 3-letniej (z przerwa roczną) chemioterapii.

Link to comment
Share on other sites

[URL]http://www.domzdrowia.pl/45536,ketosteril-tabletki-100-szt.html[/URL]

preparat wspomagający obniżanie mocznika, o którym pisałam - dostępny w Polsce, ale tak tragicznie drogi, że z pewnością bardziej opłaca się sprowadzić z USA azodyl nawet kilka opakowań. No i Ketosteril podaje się dojelitowo, jak wynika z ulotki.
Monika, pamiętaj, że kroplówki podskórne stosuje się, kiedy mija bezpośrednie zagrożenie życia - wolniej przepłukują. A ilość prawdę mówiąc stosuję tę samą co przy dożylnych.

Link to comment
Share on other sites

[B]Witajcie!
Temat śledzę już od bardzo dawna i myślałam, że nie będę musiała nigdy nic tu pisać, ale jednak...
Wszystko zaczęło się od popuszczania moczu. Zrobiliśmy pierwsze badanie moczu i okazało się że moczu jest piasek. Później zrobiliśmy badanie krwi i okazało się że parametry nerkowe były nieznacznie podwyższone, więc z początku Pongo dostawał ipakitine, a później zmieniliśmy na Hill'sa dla nerkowców. Po jakimś czasie powtórzyliśmy badania, wszystko było ok, weterynarze uspokajali mnie, że to było tylko zapalenie pęcherza lub jakaś infekcja więc wróciliśmy do karmy Brit.
Ale niestety, żeby nie było tak kolorowo w wakacje nasiliło się popuszczanie moczu więc pojechaliśmy do weta (innego niż poprzednio). Psu zrobiono wszystkie badania łącznie z badaniem krwi. Okazało się, że Pongo ma zaburzoną funkcję cewki moczowej przez co popuszcza, dostaliśmy syrop i wszystko wróciło do normy, pies już nie podsikiwał. W badaniu krwi były lekko podniesione parametry nerkowe (kreatynina: 2.23, mocznik: 99.8 ), z początku pani wet uspokajała nas że nie ma co się martwić, bo czasem wyniki są nieznacznie podniesione, ale pies czuje się dobrze więc niekoniecznie musi być chory. Na wszelki wypadek dostaliśmy ipakitine i za miesiąc do kontroli. Po miesiącu podawania ipakitine[/B] [B]kreatynina spadła z 2.23 na 2.05 ale mocznik skoczył z 99.8 do 100. Od października Pongo jest na karmie Bosch Special Light, która także nadaje się dla nerkowców. [/B][B]Robiliśmy badanie krwi 2 tyg. temu i mocznik na szczęście ze 100 spadł na 67,9. Kreatynina z 2,09 skoczyła na 2,17 ale i tak jest niższa niż 2 mies. temu.
Karma Pongowi bardzo smakuje (i nie jest nawet taka droga) i jak narazie jestem z niej zadowolona :)

Pozdrawiam i życzę zdrówka dla psiaków.
[/B]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='mala_czarna']Moja Wikunia odeszła 30 kwietnia 2009 r. :(
Tylko nie patrz na nasz przykład, bo u nas na śmierć Wiki złożyło się wiele przyczyn, a nerki to właściwie to juz był taki "gwóźdź do trumny". Siadły po prawie 3-letniej (z przerwa roczną) chemioterapii.[/QUOTE]
A moj 27 kwietnia 2010...i walczylismy tylko 3 tygodnie...ale u mnie podobnie jak u malej-czarnej wiele rzeczy na jego odejscie sie zeszlo...nie tylko nerki...ostatnie chwile wygladaly tak ze 10 dni Bobuś nic nie jadl, tylko wymiotowal...zadne leki sie nie wchlanialy bo od razu psiak je zwracal...kroplowki non stop lecialy...nawet w nocy...ostatnie dwa dni juz nie sikal wogole...2 dni non stop z odbytu leciala krew...byl nieprzytomny tylko dyszal...i walil glowa w sciane..z bolu...w koncu przestalam myslec o sobie i zanioslam go z bolacym sercem do weta...i zasnął...

my jeszcze na zbicie mocznika mialysmy podawac syrop [B]lespewet[/B]..niestety nawet jednej lyzki nie polknal...

Link to comment
Share on other sites

Dziewczyny pojechałam do jednej wetki polecanej przez koleżanke. Powiedziała mi jedno - pies do uśpienia. Nerki jej nie bolą, boli ją gdzieś za mostkiem czyli jednak brzuch no i z pysia strasznie śmierdzi amoniak. Powiedziała że mam być dzielna że i tak dla niej dużo zrobiłam. Opadły mi ręce. Nie mam już sił do walki :(

Link to comment
Share on other sites

Monisiu, brzuszek ją może boleć na przykład od jakiejś pękniętej nadżerki (sądząc też po zapachu z pysia). Próbowalaś podawać jej Polprazol ( ale nie ten Acidcontrol, bo on tylko na zgagę, tylko sam Polprazol) albo Helicid? Nasza Tuska tak miała, zdarzały się jej wymioty z krwią, kupka tak samo i właśnie miewala bolesny brzuch, skakały jej też wtedy wsakźniki wątrobowe.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Kinia1984']A moj 27 kwietnia 2010...i walczylismy tylko 3 tygodnie...ale u mnie podobnie jak u malej-czarnej wiele rzeczy na jego odejscie sie zeszlo...nie tylko nerki...ostatnie chwile wygladaly tak ze 10 dni Bobuś nic nie jadl, tylko wymiotowal...zadne leki sie nie wchlanialy bo od razu psiak je zwracal...kroplowki non stop lecialy...nawet w nocy...ostatnie dwa dni juz nie sikal wogole...2 dni non stop z odbytu leciala krew...byl nieprzytomny tylko dyszal...i walil glowa w sciane..z bolu...w koncu przestalam myslec o sobie i zanioslam go z bolacym sercem do weta...i zasnął...
[/QUOTE]

Oj ciężko się czyta... wyobrażam sobie, jak Ci nadal musi być trudno, ale i tak uważam, że dobrze zrobiłaś, skoro już nie było nadziei...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Cortina']Dziewczyny pojechałam do jednej wetki polecanej przez koleżanke. Powiedziała mi jedno - pies do uśpienia. Nerki jej nie bolą, boli ją gdzieś za mostkiem czyli jednak brzuch no i z pysia strasznie śmierdzi amoniak. Powiedziała że mam być dzielna że i tak dla niej dużo zrobiłam. Opadły mi ręce. Nie mam już sił do walki :([/QUOTE]
ty sama najlpiej wiesz czy juz czy jeszcze nie...wiem jakie to ciezkie....a jak ona sie czuje...chodzi? sika?

Link to comment
Share on other sites

No wiesz, pewności, że to reguła oczywiście nie mam, ale nasz wet, mówił, że to jest bardzo prawdopodobne - kwasica metaboliczna mocno podrażnia przewód pokarmowy, w tym żołądek, a kwas jak pachnie, jeszcze w połączeniu z lekami, niestrawionym pożywieniem, to sobie można dośpiewać. U nas był jeszcze ten problem, że Tuśka jak tak mało jadła, to miewala zaparcia i wtedy dołączył wlasnie jeszcze ten zapach, jak mówisz - prawie szamba. Długo trwało, zanim się to ustabilizowało - wiadomo, jak organizm nie je i nie wydala normalnie, to następuje w nim przewrót pałacowy;)
Ja myślę, że dopóki Haga sama chodzi, załatwia się i zachowuje (poza niejedzeniem) prawie normalnie, to wciąż ma szanse... U nas było bardzo podobnie - dośc poważne zaostrzenie, a potem powoli, powoli wyszła jakos z tego - szału teraz nie ma, ale funkcjonuje bardzo przyzwoicie.

Link to comment
Share on other sites

Coś mam kłopoty z edycją, szlak bursztynowy... No i mocznik oczywiście wysoki też odpowiada za ten 'aromat' - chociaż to też nie jest norma, bo u mnie jak u którejś tu z dziewczyn też mimo jego bardzo wyskoiego poziomu nie było tego zapachu -dopiero jak dołaczyła kwasica, to się pojawił. Jedno napędza drugie i tak w kółko Macieju...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='martini-ka']No wiesz, pewności, że to reguła oczywiście nie mam, ale nasz wet, mówił, że to jest bardzo prawdopodobne - kwasica metaboliczna mocno podrażnia przewód pokarmowy, w tym żołądek, a kwas jak pachnie, jeszcze w połączeniu z lekami, niestrawionym pożywieniem, to sobie można dośpiewać. U nas był jeszcze ten problem, że Tuśka jak tak mało jadła, to miewala zaparcia i wtedy dołączył wlasnie jeszcze ten zapach, jak mówisz - prawie szamba. Długo trwało, zanim się to ustabilizowało - wiadomo, jak organizm nie je i nie wydala normalnie, to następuje w nim przewrót pałacowy;)
Ja myślę, że dopóki Haga sama chodzi, załatwia się i zachowuje (poza niejedzeniem) prawie normalnie, to wciąż ma szanse... U nas było bardzo podobnie - dośc poważne zaostrzenie, a potem powoli, powoli wyszła jakos z tego - szału teraz nie ma, ale funkcjonuje bardzo przyzwoicie.[/QUOTE]

też mam kłopoty z edycją.
Długo u was trwało to zaostrzenie i ile wychodziłyście z tego? Czy Tuska funkcjonuje bez kroplówek teraz?

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...