Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

  • Replies 456
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

Posted Images

Posted

[quote name='danka1234']Jakie wieści u Maksia?[/QUOTE]

Maksiu sie nie poddaje, dzielna psinka :sad:

Je co prawda mniej,w ciągu dnia nie chce wcale, ale wieczorami jakby wraca mu apetyt i nadrabia stracony dzień,
tylko bardzo ciężko podawać mu leki, bo cwaniak straszny,
Pani cuda wymyśla żeby mu leki podać- żeby sie nie zorientował że w jedzeniu schowane są tabletki.

Wkleje potem zdjęcia, jak on w tym spuchniętym pysku,
nosi swoje ulubione kapcie ,
wystarczy że za Panią zamkną sie drzwi od domu i jak wraca to wiadomo,
gdzie musi kapci szukać...

Posted

Tak Kasiu , Maksiula jeszcze walczy , bedziesz wiedziala kiedy nastapi ten moment :-(, wazne zeby w odpowiednim momencie pozwolic mu odejsc , wsrod kapci jego pani :shake::-(

Posted

szczerze powiem,ze nie wiem jak on je i jak nosi kacie...
to co wychodzi z boku na drugim zdjęciu, to wszystko guz,
tego na zdjęciach nie widać- nie widać jak to wszystko jest ogromne wrzeczywistosci

[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images38.fotosik.pl/1146/b96f11aee27d2e32.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://www.fotosik.pl][IMG]http://images50.fotosik.pl/1165/24ffd98c92526fc0.jpg[/IMG][/URL]

Posted

Kasiu....może zoperować Go jeszcze raz...... zapłacimy za operację. Może jakimś laserem? Może wykonać przyżeganie? Sama nie wiem..... może do Warszawy z Nim jechać? na SGGW ?

Posted

Kiedy ostatnio widzieli Maksia weterynarze,to nie było tak ogromne, ale od początku mówili, że tam juz nie można operować, nie ma jak wyciąć i czym
po wycięciu tego połapać do kupy, już wtedy-kiedy nie było takie wielkie,
mówili że najprawdopodobniej skończyłoby sie krwotokiem i Maksiu musiałby być usypiany na stole operacyjnym...

Ja zapytam jutro o lasery i jakiekolwiek inne metody, którymi mozna byłoby chociaz to przyhamować, ale tu już chyba nic nie pomoże,
na zdjęciach nie widać, ale ten guz jest rozsiany strasznie.
Do Warszawy nie miałabym nawet odwagi go wieźć, on sie strasznie boi jeździc samochodem,
kto wie czy by w ogóle dojechał, serce ma słabe + stres dla niego potworny...

Posted

W środę mam Maksia pokazać w klinice, ale lepiej nie robic sobie żadnych nadziei...
Wetka mówi,że gdyby guz był na dziąśle np. z boku, to można jeszcze wyciąć, ale u Maksia ten guz otacza całe dziąsło- przelewa się na dwie strony,
to na zywo wygląda koszmarnie, sami weterynarze pewnie będą przerażeni :(
Weterynarka mówi,że ten guz najpewniej nie jest unerwiony, dlatego mimo swoich rozmiarów nie boli

  • 2 weeks later...
Posted

[quote name='ida47']Maksiunku co u ciebie piesku[/QUOTE]

Zbliżamy sie do końca.........strasznie mi przykro.......nic wiecej nie mozna, nie mozna tego przedłużać :(:(:(:(:(

Do soboty Maksiu radził sobie z jedzeniem calkiem nieźle, ale z dnia na dzień jest gorzej
Pojechaliśmy wczoraj wieczorem do weterynarza, zeby ocenił..., powiedział ostatnie słowo.... pani Maksia nie chce zeby Maksiu cierpiał, nikt nie chce...
Guz rozrósł sie tragicznie, wypełnia cały pyszczek, zepchnął język całkiem na bok, dlatego Maksiu juz nie może nabierać nim jedzenia tak jak wcześniej, próbuje końcóweczką języka bo już nie ma w pyszczku miejsca żeby bardziej nim poruszać .
Wczoraj jeszcze troche jadł kiedy wkładało mu się jakoś jedzenie z ręki, ale cały środek wypełnia guz,
obrzydliwy guz, jakby ktoś wykleił od środka pysk żywym, pofałdowanym, śluzowatym mięsem.
Doszliśmy do momentu kiedy zaczyna się głód, Maksio patrzy i prosi oczami, chce jesć a nie moze,
pić też coraz trudniej bo język uwięziony przez guzy nie moze sie poruszać .
Te guzy nie bolą, weterynarz mówi ze nie są ukrwione, ale jest martwica - odpadają i wylatują kawałki "mięsa" ,
wygladają jak surowa wątróbka (tak mówi Pani),
prócz tego wyciekają z pyszczka farfocle - śluz wymieszany z krwią i niewiadomo z czym.
Wczoraj weterynarz powiedziała tylko - MASAKRA. Ja nie miałam odwagi spojrzeć kiedy zaglądała mu do środka, odwróciłam się,
boje się nawet tego co widać na zewnątrz (przy Maksiu była jego pani). Maksiu ma wole życia, szczeka, chodzi , patrzy...i prosi...nie rozumie

Jaka to by musiała byc ulga, jaka róznica gdyby teraz ,raptem, ktos mu tą chorobe odebrał,
uwolnił od wszystkiego co dźwiga w pysku...

Już nie ma ratunku, weszlismy w fazę głodu a Maksiu niczego tak nie kochał jak jedzenia
Wstępnie wizyta do domu umówiona jest na jutro.......

Nesca, jeśli chciałabys porozmawiać z weterynarką zanim przyjedzie, to najlepiej z dr. Karoliną, to ona wczoraj oglądała Maksia
Do domu przyjedzie dr. Kasia, więc w sprawie ostatniej wizyty najlepiej bezpośrednio z nią.

(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(:(

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...