Jump to content
Dogomania

Potrącony Szop-JENOT!za TM [*]


zeberka4

Recommended Posts

Może najpierw opisze sytuację:


'' Przedwczoraj ,jadąc samochodem razem z bratem i córką po samochód do mechanika, przy drodze, leżało coś, najpierw myśleliśmy ze to potrącony kot,po widoku pomyślałam ze żyje, ale pewności nie miałam, powiedziałam córce żeby poszła zobaczyć....
Relacja córki:
Ide myśląc ze to kociak, ze musze go przełożyć na bok, dochodze do zwierzątka i ku mojemu zdziwieniu to nie był kot,z początku pierwsze skojarzenie borsuk!
I tego sie trzymałam, żyło i sie trzęsło,pewnie po wypadku

Podjechałam do zwierzaczka, faktycznie to nie był kot, to coś -borsuk trzęsło się z zimna i podnosiło głowkę, nie ruszało się, nie mogłam zostawić,owinęłam i wzięłam do domu,

Po przywiezieniu razem z córką ( ma 17lat często zasiada za moim nickiem na dogo albo i pisze,czy robi ogłoszenia :D) zaniosłysmy zwierzaka do pomieszczenia gospodarczego, myśląc ze to już koniec,zostawiłysmy okryte nie mając wiekszych nadziei ze przeżyje,

Na nastepny dzień poszłysmy zobaczyc co sie dzieję, zwierzaczek żył nie trząsł się,dałam mu pić, jest jeszcze młode,dosyć małe ,ma kiełki,maleńkie poduszeczki, nie pasowało nam to na na borsuka, szukałyśmy w sieci i pomyslałaysmy ze to coś z fretek lub norek,wyszło na to ze norka, zwierzaczek rusza nogami z tyłu i przodu podnosi główkę,piję ale nie wiem czy jeszcze z matką nie powinien być, prawdopodobnie ma jakieś obrazenia wewnetrzne, bo nie wstaje i kupka pod siebie.


Dziś poszłysmy do niego,wiekszośc dnia przesypia,byc moze z bólu,albo dlatego ze to zwierzaki bardziej nocne, dostał pić,lezy pod kołdrą, ale opis nadal nie pasował przejrzałysmy siec i wychodzi ze to młodziutki szop pracz :D
Niestety nic nie je,

bardzo chciałabym mu pomóc ale nie jestem w stanie niestety :( Po
1. własnie jesteśmy w stanie przeprowadzki,wszystko pakujemy i wywozimy,jeździmy, nie miałabym nawet kiedy jechac do weta, bo wyjeżdzamy rano wracamy pod wieczór,mnóstwo roboty, jeszcze malowanie masakra,a pozatym po
2. na chwile obecną nasza sytuacja finansowa nie jest zachwycajaca wiec nawet gdybym podjęła sie leczenia,operacji nie miałabym z czego tego opłacić!
Mam swoje zwierzaki tez ich sporo,rodzina,dzieci....
i po
3. jeszcze jakis tydzien moze trochę wiecej i jestesmy na nowym mieszkaniu,stare opuszczamy i nie bedziemy mieli po prostu gdzie wziąśc tego malucha, wiec sytuacja nie wyglada zaciekawie :(

Nie wiem co robić, nie wyrzuce go przecież! Nie miałabym serca!
Zwierzaczek ma wole walki, moze ktos mógłby sie Nim zaopiekować?
Naprawde nie mam teraz czasu zeby jeździc i załatwiać,dlatego szukam osoby która mogłaby zając sie maluchem, dzisiaj nawet zasyczał na Mnie :) myślę ze to dobry znak, błagam Was o pomoc!

Fotki bieduli:
[IMG]http://img841.imageshack.us/img841/1143/dsc08562.jpg[/IMG]
[IMG]http://img299.imageshack.us/img299/4046/dsc08563l.jpg[/IMG]
[IMG]http://img837.imageshack.us/img837/9263/dsc08565.jpg[/IMG]
[IMG]http://img251.imageshack.us/img251/2001/dsc08566f.jpg[/IMG]
[IMG]http://img691.imageshack.us/img691/8371/dsc08564t.jpg[/IMG]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='majku33krakow']zawiez go do weta,umrze,cierpi napewno,musisz mu pomóc zeberka4.[/QUOTE]

Prosze czytaj opis,nie dam rady!
Z samego rana jeżdzę ,zawożę wszystko do nowego mieszkania nie ma mnie praktycznie całymi dniami w domu jeszcze trzeba wymalować, zwierzaki pozawozić i wogóle,
naprawde nie mam kiedy :( zbyt mało tego czasu, dni powinny być dłuższe , nie spodziewałam sie że tuż przed przeprowadzką zdarzy sie jeszcze taka niespodzianka :(

Link to comment
Share on other sites

Ja proponuję zadzwonić do ZOO, pomogą mu na pewno.

Kochana mała istotka :(

[B]Forum szopów-praczów:

[URL]http://szopy-pracze.pl/[/URL][/B]

Może tu napisać?

[B]Znalazłam jeszcze to:

Klinika weterynaryjna
lek. wet. Włodzimierz Maciaszek
ul. Reformacka 15c
Konin
tel. (0-63) 22-93-91[/B]

Tu leczą szopy.

---------------------------------
[B]
ZOO w Poznaniu:

[URL]http://www.zoo.poznan.pl/info.php[/URL][/B]

--------------------------------

[B]Pogotowia i Straże dla zwierząt:
[/B]
[B] Woj. Wielkopolskie:[/B]
* Help Animals Kalisz [URL="http://www.helpanimals.pl/"]www.helpanimals.pl[/URL]
* Towarzystwo Pogotowie dla Zwierząt Trzcianka [URL="http://www.animals.org.pl/"]www.animals.org.pl[/URL]
* Towarzystwo Opieki nad Zwierzętami Chodzież, Gniezno, Jarocin, Jastrowie, KaliszKonin, Krotoszyn, Oborniki, Ostrów Wlkp., Poznań, Piła, Trzcianka, Turek, Śrem Wlkp., Środa Wlkp., [URL="http://www.toz.pl/jednostki.php"]www.toz.pl/jednostki.php[/URL]
* Fundacja „Zwierzęta i my” Poznań [URL="http://www.zwierzetaimy.pl/"]www.zwierzetaimy.pl[/URL]
* Fundacja dla Zwierząt „Koci pazur” Poznań [URL="http://www.kocipazur.org/"]www.kocipazur.org[/URL]
* Ostrowskie Stowarzyszenie Ochrony Bezdomnych Zwierząt Ostrów Wlkp. [URL]http://bazy.ngo.pl/search/info.asp?id=50301[/URL]

[SIZE=4][B]zeberka, podaj swoje namiary![/B][/SIZE]

Link to comment
Share on other sites

wzięłabym go tylko, że jestem zbyt daleko...w Przemyślu jest też weterynarz, który by go przyjął bezpłatnie na okres leczenia i wypuścił lub zostawił u siebie w szpitaliku jak zresztą wiele dzikich zwierzątek. jak znajduję jakieś dzikie stworki to wiozę zawsze do niego i on już się tym zajmuje. ale to kawał drogi stamtąd. tam u Was też może jest taki wet, co dzikuski przyjmuje...musi być.

Link to comment
Share on other sites

Kenny, zeberka

w jego sytuacji to nawet gdyby zapakować go w duże kartonowe pudło i posłać pociągiem przesyłką kurierską do Krakowa - to będzie już jakaś pomoc.

Teraz jak zrozumiałam on leży od środy w jakimś pomieszczeniu gospodarczym i nie ma żadnej pomocy, diagnozy. Do weterynarza go nie możesz zabrać bo nie masz czasu.

Jeżeli Kenny się zgodzi zapakuj go do pudła i poślij.
Jeżeli problemem będzie kasa na przesyłkę - to podaj numer konta - prześlę.

Link to comment
Share on other sites

Dziekujemy wszystkim za pomoc,dzwoniłam do Poznańskiego zoo niestety nie przyjmuja dzikich zwierząt jedynie ptaki, potem do lesniczego,przyjechał, od razu powiedział ze jest to młody jenot ( nie szop choć łatwo je pomylić) i ze sa to zwierzeta łowne, podjelismy decyzje o humanitarnym uśpieniu zwierzaka, właśnie pojechał z Nim do weterynarza aby go uspic, bo po ogledzinach stwierdził ze ma wewnetrzne uszkodzenia, spoczywaj mały w spokoju
[*]

Link to comment
Share on other sites

Przepraszam ale ja to słabo rozumiem.
Zbierasz zwierzaka z drogi, trzymasz go dwie doby, nie jedziesz do veta bo brak czasu a potem z leśniczym uznajecie, że mały ma obrażenia i trzeba go uśpić.
I po to mały się męczył przez te dwa dni?
Trzeba było od razu jechać do veta i to zrobić, jeżeli nie chodziło o to, żeby go leczyć albo chociaż zdiagnozować.

Czego sie spodziewaliście zabierając go z drogi? , że mały rano wstanie i powie ok - jestem zdrowy albo, że sam zdechnie i kłopotu nie będzie?
Jak zbieracie zwierzaka rannego to jesteście od tego momentu za niego odpowiedzialni i albo ratujecie albo jak najszybciej skracacie jego cierpienia.

Kelly się zaoferowała, że go przyjmie.
Frotko - bez względu na to czy on się nadawał do transportu czy nie i tak trzeba było coś zrobić - coś wiecej niż czekać aż sam odejdzie a jak to sie nie stało to zdać się na zdanie leśniczego i usypiać po 2 dniach.
Jeżeli on przeżył do tego czasu to czy te obrażenia były faktycznie takie poważne?

pięknie...

Link to comment
Share on other sites

[B]
Yorija[/B],rozmawiałam z leśniczym który do Mnie przyjechał, [B]nigdzie[/B] nie przyjeliby jenota ponieważ sa to zwierzeta łowne i je się wybija, sam lesniczy powiedział wprost, że żaden wet tez nie podjąłby sie opieki tego zwierzaka ponieważ sa to roznosiciele wścieklizny.

Nawet gdybym go zgłosiła od razu i przyjechałby leśniczy w ten dzień kiedy został znaleziony prawdopodobnie zostałby dobity, wiec jezeli cos takiego znajdziemy mamy to zostawic,ewentualnie zadzwonić po lesniczego i po prostu go dobije.

[B]Najpierw proszę się dowiedzieć,a potem pisać , a nie oskarżać ludzi jak nie ma sie o tym pojęcia.[/B]

Łatwo jest Wam na kogoś najechać ,ale pomyślcie w jakiej sytuacji druga osoba się znajduję!

Link to comment
Share on other sites

Zeberka - to mamy dwie odmienne relacje - leśniczego, który twierdzi, że NIGDZIE i Kenny, która pisze, że zna veta, który by go przyjął.

A mnie dokładnie o to chodziło - gdybyś zadzwoniła do leśniczego od razu - przyjechałby i go dobił - i może to byłoby bardziej humanitarne w tej sytuacji niż trzymanie go od środy. Tylko Ty wiesz w jakiej jesteś sytuacji - i zakładam, że w środę gdy go zbierałaś z drogi zdawałaś sobie sprawę, że nie masz czasu żeby z nim do weterynarza pojechać. To po co to wszystko było? Czy gdyby leśniczy nie przyjechał to on by tam po prostu leżał i czekał aż mu się poprawi albo się przekręci?

Czasem pomoc może polegać tylko na tym, że skracamy cierpienia zwierzęciu.
To bardzo dobrze, że go z drogi zabrałaś i za to duże podziękowania - ja tylko czepiam się tego, zeby to robić odpowiedzialnie i realistycznie. Jeżeli już się podejmujemy - to świadomie i do końca. I tak, żeby zwierzak jak najmniej cierpiał.

A ta sytuacja mało dla mnie zrozumiała. Bierzesz zwierzaka choć wiesz, że nie masz czasu mu pomóc, prosisz o pomoc a potem i tak zwierzak laduje za TM i to bez diagnozy lekarza tylko wg opini leśniczego.
Rozumiem, że nie siedzisz na dogo cały czas i mogłaś nie widzieć wpisu Kenny. Mogłaś zostawić jakiś kontakt tel. jeżeli faktycznie oczekiwałaś pomocy. O 22 wczoraj rozpoczynasz watek a dziś o 10 informujesz ze zwierzak uśpiony.

I tak już po zwierzaku - i tego nie zmienimy - ale moja uwaga - jeżeli prosisz o pomoc dla zwierzaka to daj szansę tym, którzy by chcieli pomóc. A co gdyby to był kot lub pies po wypadku? Dla niego znalazłabyś czas, żeby jechać do veta?...

Link to comment
Share on other sites

Szkoda, bo dostałam dla niego propozycję pomocy :( jest mi smutno, prosiłam zeberkę o dane do kontaktu, szukałam wczoraj gdzie się da, czekałam na odpowiedź, ale na próżno :( biedny szopek-jenot :( Czuję się rozczarowana, podobnie jak Yorija...

Link to comment
Share on other sites

Czytam ten wątek i nie mogę oprzeć się wrażeniu ,że mimo początkowych chęci Zeberki -zabrala chyba tego rannego jenotka ale nie zrobila zbyt wiele,by ratować to chore czy ranne bezbronne zwierzę. Jesli już ktoś zabiera takie zwierzę do swego domu -to powinien zrobić wszystko,by takiej pomocy udzielić a nie zostawić tego jenota gdzieś w domu i jedynie popytać tu i tam tel. o taką pomoc a potem zdać się jedynie na opinię jakiegoś mysliwego -skutkiem czego bylo oddanie tego jenota w cięzkim już stanie -wlasnie temu myśliwemu ,ktory zapewne dobił tego jenota sam -wlasnoręcznie .Tym bardziej ,że to male ,bezbronne zwierzę -a jego zdaniem - gatunek do tępienia ,bo roznoszą wściekliznę. To dlaczego -oni myśliwi -nie pomagają i nie walczą z tą wścieklizną wśrod takich dzikich zwierząt -a jedynie zabiją je ,bo zagrażają być może innym zwierzętom ,ktore oni zabijają w ramach swych okrutnych polowań ? Ja na miejscu Zeberki nie zostawilabym tak tego jenota -a brak czasu nie jest tu żadnym wytumaczeniem .Jesli wiedziala ,że nie będzie mieć ratowanie go czasu -to po co go zabierala ? I tak zostal zabity -ale przez myśliwego ,ktory byl dla niej ważniejszym autorytetem niż ktoś ,ktoś ,kto być może zająl by się tym jenotem albo go odebral od niej a następnie umieścil go wśród podobnych zwierząt . Szkoda ,że takie potraktowanie i podejście ludzi -ten bezbronny jenot przyplacił swym życiem. A byla dla niego szansa ratunku- choćby przez Larę . Szkoda tego szopa -jego życia .:-(
Gdyby nie zostal pochopnie oddany w łapy tego myśliwego -pewnie moglby żyć nadal .
Ja na miejscu Zeberki -mialabym wyrzuty sumienia jednak - na b.dlugo już .

Link to comment
Share on other sites

[B]Dostałam tyle ofert pomocy....ehhh..... wystarczyło wejść na forum szopów-praczów, oni od razu rozponali, że to jenot:[/B]

1) "Po zdjęciach widzę, że to nie jest szop tylko jenot. Podaj dokładne namiary, napisz chociaż nr telefonu !! !! !!"

2) "Własnie podajcie jakies namiary lub puśccie sms na 6*******-oddzwonie.Chętnie sie nim zaopiekuje pod profesjonalnym okiem mojej weterynarz [URL="http://www.pro-wet.pl/"]*********l[/URL]. A co do tego szopa to jest to faktycznie jenot jednak z angielskiego raccoon dog i nawet pasuje [IMG]http://szopy-pracze.pl/images/smilies/icon_e_biggrin.gif[/IMG]
Poki co probujcie mu dac z butelki dla dzieci kaszke mleczno-ryzowa taka zeby była ciepła."

3) "[COLOR=#ff0000]JEŚLI MA WOLE WALKI TO TRZEBA MU TYLKO W ODPOWIEDNI SPOSÓB POMÓC-ON MUSI ZYC"

+ 1 konkretny mail pomocy.

Jestem podłamana :placz::placz::placz::placz::placz::placz:
[/COLOR]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='zeberka4'][B]
...[/B][B]nigdzie[/B] nie przyjeliby jenota ponieważ sa to zwierzeta łowne i je się wybija, sam lesniczy powiedział wprost, że żaden wet tez nie podjąłby sie opieki tego zwierzaka...[/QUOTE]

[SIZE=4][COLOR=Red][B]BZDURA ![/B][/COLOR][/SIZE]

1) Leśniczy albo był mocno zalany (co się bardzo często zdarza), albo w ogóle nie ma prawa się tak nazywać. Z założenia ma chronić lasy i wszystko co w nich żyje. To że jenot jest zwierzęciem łownym na które polować wolno cały rok, to nie zwalnia nas z humanitarnego traktowania zwierząt. Czy wszystkie chore zwierzęta łowne lub hodowlane należy z założenia dobić ??

2) Są w Polsce OFICJALNE hodowle jenotów, szopów praczy i wielu innych pokrewnych gatunków. Jest cała masa weterynarzy, którzy pomagają i opiekują się takimi zwierzętami. KAŻDY WETERYNARZ (z powołania) zaopiekuje się KAŻDYM chorym DZIKIM zwierzęciem NIEODPŁATNIE (oczywiście w miarę swoich możliwości i umiejętności). Tym bardziej, że jenoty nie są agresywne, wręcz odwrotnie - łatwe do oswojenia.

3) Jak można "na oko" bez żadnych badań osoba bez odpowiedniego wykształcenia może stwierdzić że dane zwierze nie nadaje się do leczenia? Wyobraźcie sobie sytuację kiedy złamiecie nogę na schodach, a kolega stwierdzi że już nic z twojej nogi nie będzie i że Cie trzeba dobić. NO W GŁOWIE SIĘ TO NIE MIEŚCI!

4) W Polsce jest masa instytucji i organizacji pomagających zwierzętom (tak domowym, jak i dzikim). __Lara podała Wam kilka namiarów. Jeżeli zauważycie zwierze potrącone lub ranne, a zwierze żyje, zawsze jest szansa na uratowanie! Oczywiście że nie każdy ma możliwości, czas, pieniądze itp. Ale jeżeli już podejmiemy się ratowania, zróbmy to do końca i dajmy z siebie wszystko tak, aby w razie nieudanej próby mieć czyste sumienie - "zrobiłem wszystko, co było możliwe".

Wybacz zeberka4... Odpuściłaś...


___________________________________
"Stajesz się odpowiedzialny na zawsze za to, co oswoiłeś", Mały Książe, A.Saint-Exupéry

Link to comment
Share on other sites

Guest
This topic is now closed to further replies.
×
×
  • Create New...