Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

O Bosze, biedna Freyka :placz::placz: To naprawdę maskara jakaś :placz: Taka mała sunieczka, a tyle wycierpi :-(

Magdalenko podziwam Cię za wytrwałość i za to że tak walczysz o sunieczkę. Nie myślałam, że stan Freyi jest tak tragiczny :placz:

  • Replies 563
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

przeczytałam wątek ... siedzę i mam kluchę w gardle ... wspomnienia ożyły i bardzo bolą :(
nasza Fioneczka chorowała ponad rok a przez 9 miesięcy nie odchodziliśmy od niej nawet na minutę
świąd na który nie pomagały żadne lekarstwa ... leczył nas dr Popiel - dermatolog z AR Wrocław
mieliśmy alergię, grzybicę, gronkowca przez 8 miesięcy
u nas zaczęło się od nużycy a skończyło pęcherzycą która nas pokonała :( ... Fionusia odeszła [*] ...
może nie powinnam tego pisać ale mogłam oszczędzić jej cierpienia ... kilku miesięcy

wiem co przeżywacie ... wiem jak boli brak możliwości pomocy niuni pomimo że robi się tak wiele


u nas leczenie polegało głównie na podawaniu encortonu w dużych dawkach i hydroxyzyny (ta nie działała)
dostawała Zylexis scanommune dostawała dużo kwasów omega6i3 - viacutan plus
gronkowca leczyliśmy antybiotykami + koniecznie do tego "bakterie" jakiś lakcid czy inne coś
gronkowca pozbyliśmy się po wizycie w Warszawie, OZONOWANIE ... fajna sprawa, pomaga, my byliśmy tylko na jednym bo do Wawy mamy ok 550 km

po badaniach wyszło ze jest pęcherzyca ... niunia dostawała cyklosporynę ... niestety wszystko bez efektu
na naszym wątku jest b.duzo zdjęć
zdjecia konkretnych zmian skórnych straciliśmy ... padł dysk, ale widać tak miało być
Fioneczka w dniu przekroczenia TM była łysa i miała na skórze jedną wielką ranę


nie wiem co Wam poradzić ...
jeśli masz jakieś pytania - pytaj


[url]http://www.dogomania.pl/threads/104692-Fiona-płacze-krwawymi-łzami-...-nasza-mała-Księżniczka-odeszła-*/page110[/url] od mniej więcej tego momentu było już tylko gorzej ...

Posted

dzięki Fioneczko... podczytuję wątek od wczesnego po południa, ale szłam od początku więc jeszcze do 110 nie dotarłam... strasznie mi przykro........... cudowna towarzyszka była z Twojej suni...

na wątku na małopolskim jeszcze dodałam opis -

pysk już wygląda dużo lepiej (powaga)... w ogóle "atak" nastąpił w tej kolejności:
1. łapy
2. pysk
3. grzbiet

(kolejność "nużycowa" bym powiedziała - zeskrobina była robiona z 4 punktów, potwierdzona nużyca, innych pasożytów nie było)

..na pysku zaczęły tworzyć się "bulwy" wypełnione ropą, a po rozpoczeciu kuracji antybiotykiem - tylko "krwią", bolesne dla suni przy ucisku (przemywaniu)... bulw tych było dużo - ogromna między oczami, po 2 przy obu uszach, 1 w okolicach karku, 2 z obu boków pyska.... te się podgoiły, ale pojawiają się gdzie indziej...

sunia jest po 1 kąpieli w Peroxywecie i po 2 kąpielach boraksowych... ZANIM ją wykąpałam to na całym tułowiu pojawiły się ropne krostki - przy lekkim dotykaniu suni wylatywała ropa z krwią...
po tych kąpielach (i antybiotyku?) to się przysuszyło, ale zostały te "punktowe" spore rany, które też są pękate i "śluzowe" (ropa?).

wetka zobaczy Freykę we środę po południu...

ogólnie jest jakaś-tam poprawa, ale stan chorobowy nie został zatrzymany...

myślę też o posiewie mykologicznym (wcześniej młoda miała Gronkowca we krwi, ale tego udało się wybić, posiew z początku lipca był czysty... ale kto wie co jest teraz we krwi [IMG]http://www.dogomania.../images/smilies/icon_frown.gif[/IMG]( )

....aaa... ten "szok" tzn zmiana ze "ślicznego pieska" do tej bidy nastąpiła w ciągu kilku dni! 26.08 byłam u weta z "zaczerwienionymi spuchnietymi łapami z parchami" a w niedziele (1.08) zasuwałam o 20 na dyżur lekarza.. i akurat była ta lekarka która robiła zeskrobinę 26 i była w szoku gdy zobaczyła mordkę Freyki...

a pytań mam sto tysięcy i żadnego... chciałabym żeby sunia wyzdrowiała, ale już żywcem nie wiem co z nią robić.............
"mogłam oszczędzić jej cierpienia" to pytanie zadaję sobie ostatnio kilka razy dziennie :(

Posted

wiem co przeżywacie ... i jestem z Wami całym sercem

jesli będziesz chciała to napiszę dokładnie co i kiedy dostawaliśmy i w jakich dawkach, jakie badania robiliśmy,

wiesz nasuwa mi się jedna myśl ... czy nie warto zrobić badania z krwi w kierunku chorób immunologicznych
chodzi o test Coombsa, przeciwciała antyjądrowe, test na przeciwciała antyprzełykowe, krążące kompleksy immunologiczne
wiem że to się wiąże z kosztami jednak można wykluczyć podłoże immunologiczne

my zaczynaliśmy od badania tarczycy, później były testy śródskórne i odczulanie, średnio raz w miesiącu posiew bakteriologiczny, przy każdej wizycie zeskrobina pod kątem nużeńców i świerzbu (średnio co 3 tygodnie wrocław), badanie alergenów pokarmowych z krwi, badanie krwi okresowe (często ze względu na leki), posiew mykologiczny (grzyby) często, 2 razy badalismy wycinki skórne (Warszawa wysłała do Idexx - diagnoza chłoniak, Wrocław robił u siebie - nie potwierdzili chłoniaka, diagnoza pęcherzyca), w Wawie robiliśmy testy biorezonansem, stosowalismy diety weterynaryjne)
wcześniej przed wycinkami była biopsja zmian skórnych

nie wiem co Wam doradzić ... bo wiem że lekarze działają po omacku w takich przypadkach ... ja nie mówię że są źli że sie nie znają ale działają po omacku a czas działa niekorzystnie, choroby się rozwijają

moim zdaniem zacznijcie od wykluczenia chorób układu immunologicznego
wprowadźcie dietę
robienie testów nie ma sensu ... u nas leczenie po zrobieniu testów wyglądało tak samo jak przed testami jeśli chodzi o alergeny zewnętrzne, badania z krwi i biorezonans mówiły zupełnie co innego jeśli chodzi o pokarmówkę

jednego jestem pewna cudownym środkiem dla skóry był ozon ... ozonowanie jest gdzieś niedaleko (chyba) Was ... zabieg kosztuje ok 30 zł ... u nas jeden zabieg "zabił" gronkowca a skóra wyglądała dobrze

jak Wam pomóc .... nie mam pojęcia :(

wiem, że całe leczenie to masakrycznie wysokie koszty ... u nas wizyty, badania, leczenie (z wyjazdami do weta) i dietą dawało średnio 1500 zł miesięcznie
wszystkie środki opatrunkowe, leki, maści, kremy itd ...

jedynym tanim środkiem i skutecznym dla nas był rivanol w płynie lub żelu - odkaża i wysusza zmiany ropne i dermatol
smarowaliśmy także zmiany (te powierzchowne, podgojone) tormentiolem (nie wolno go stosować dłużej niż 10 dni trzeba robić przerwy)

pogadajcie z wetem o encortonie ... nie powinnam go polecać jednak u nas na początku pomagał trochę


sama nie wiem ... jak coś chcesz wiedzieć - pisz


i uważam że największym błędem u nas było kąpanie Fionusi tak jak wet kazał czyli bardzo często - wyjałowiliśmy jej skórę i dlatego pole do popisu miały bakterie i inne dziadostwo
piszesz o peroxywecie ... ja uważam że wet powinien zlecić 3 krotną kąpiel w roztworze Imaverolu w odstępach 2-dniowych

Posted

cóż mogę powiedzieć... wow...
mnie na leczenie rzędu 1500 zł nie stać.. Fiona miała szczęście, że na Was trafiła...

Imaverol zalecony.. tylko muszę dokupić, w domu miałam resztkę na jedno fukanie...we środę dokupię i czwartek pofukam...

Encorton został odstawiony ledwie tydzień temu... chyba on był winowajcą rozhulania się nużycy na powrót...a stosowany był na schorzenia kostno-stawowe, Freycia zaczęła chodzić... biegać... ale drogo za to zapłaciła :(

mam nadzieję, że już będzie tylko lepiej... że nie mamy chorób o jakich piszesz... myślałam o jakiejś łagodniejszej karmie, narazie stosowaliśmy taką ze składem "na stawy"...

teraz wieczór jeszcze lepiej :) młoda nawet "gości" oszczekała... zjadła... żywsza jest... no, ale nie mówię więcej, żeby nie zapeszać.

Fioneczek, niesamowita kobita jesteś......... wiesz...?
ja jeszcze walczę, ale jak napotkam kolejną ścianę, to się już o nią rozbiję.. po prostu..

Posted

bardzo mocno trzymam za Was kciuki, nie poddawajcie się, walczcie w miarę swoich możliwości
pamiętaj o jednym najważniejszym ... nadzieja umiera ostatnia !!!!!
nas ta nadzieja i wiara w lepsze zagrzewała do walki ...
ciesz się z każdej zagojonej ranki i nie pokazuj maleństwu że się martwisz ... jeśli musisz - płacz bo to pomaga ... ale nie płacz przy niej,
ją zachęcaj do walki ... do życia !!!

wiem że koszta są ogromne ... ja ostatnie dwa miesiące juz nie dawałam rady ... pomogła mi częściowo Fundacja Niechciane i Zapomniane ... to Oni uratowali Fionusię z łańcucha, Oni podarowali jej to co najcenniejsze ... życie


ja o tych wszystkich badaniach pisałam bo wiem ze działanie po omacku pochłania tysiące
gdybyśmy posłuchali w czerwcu naszego lokalnego weta (bez badań stwierdził ze to pęcherzyca) ... gdybyśmy wtedy poszli jego tropem może Fionusia by żyła


jesteśmy z Wami całym sercem ... oby wszystko się unormowało



i wiesz ... nie ma we mnie nic niesamowitego ... ja kochałam ją tak bardzo jak Ty kochasz Freykę dlatego nie potrafiłam się poddać

Posted

Właśnie 2 dni temu trafiłam na wątek fionki i też przeczytałam prawie post po poście. Włos mi się na głowie zjeżył i faktycznie dołączam do Madzi, niesamowita walka, poświecenie i wogole niesamowita kobieta :)

Madzia zdjecia mnie zszokowały :crazyeye: Biedne dziewczyny jestescie. Moje Oskarzysko tylko łapy ma podobne do Freyci, reszta znacznie lepiej, tyle ze łysy. Trzymajcie się ciepło i nie dajcie się

Posted

Madziu, naprawdę jestem pełna podziwu! Jesteś niesamowita! Freyka nie mogła trafić lepiej. Dajesz Jej wszystko co tylko możesz, a przede wszystkim najcenniejsze - miłość. I to jest najważniejsze. Razem na pewno dacie radę i pokonacie wszystkie choróbska! Ja w to głęboko wierzę i mocno trzymam za Was kciuki!

Posted

dzięki za miłe słowa... i optymistyczne prognozy.. chwytam się tego jak tonący brzytwy..

Freyka nie chce jeść samej suchej, kupuje jej psi pasztet z miechęm i mieszam, sumarycznie je tyle ile powinna. Dziś nawet nawarczała na kota, jak podszedł sprawdzić zawartość michy.

później zrobię młodej obmywanie - pychol i rany na ciele...no i kapelusz...

spróbuję się z młodą podrażnić piłką... gdy "dobrze" się czuje, nigdy nie odmawia... a dzisiaj temp chyba nie ma, narazie nie daje też hydroksyzyny... zobaczymy...

dzięki, że jesteście z nami...

Posted

właśnie siedzę i ryczę...

zaczęłam obmywać Freyci pyszek.. ok..
wzięłam sie za tułów i :crazyeye::crazyeye::crazyeye: rana na boku, która wczoraj miała rozmiar zaciśniętej dłoni mojej 3-latki, dzisiaj jest wielkości mojej ROZŁOŻONEJ dłoni... trochę śluzowata, trochę krwawa, sierść z niej wychodzi cała.. ale ogólnie jest to w całości JAKAŚ rana...

zadzwoniłam z rykiem do wetki... niestety mogę przyjechać dopiero po południu, bo nie mam z kim i jak dzieci zostawić :( wchodzimy bez kolejki...........

rozmawiałam przez telefon o "dużym zastrzyku", żeby poważnie powiedziała mi co myśli... asekurowała się, że w takim przypadku rokowania są ostrożne no i przede wszystkim, że musi Freycię zobaczyć.............

...może przesadzam... ale czegoś takiego jeszcze nie widziałam:shake:
ta rana zajmuje pół suni prawie :placz:

no i jeszcze zauważyłam że młoda idzie, idzie i przysiada...
i często sika.
no, ale może jestem przewrażliwiona... wrócę od wetki pewnie wieczorem ok 19 i dam znać...

trzymajcie kciuki, żeby to nie było TO, cokolwiek TO znaczy:shake:

Posted

zrób na te sączące rany okład z rivanolu płyn lub żel ... rovanol "wyciąga" i wysusza, odkazi też wszelkie rany

u nas Fionusia początkowo miejscowo a później cała "ślimaczyła się" tzn rany były mokre jakby zaropiałe ... miała specyficzny zapach :(



współczuje Ci z całego serca ... wiem co przeżywacie ...

Posted

A jeszcze niedawno było tak dobrze... Eh... Zupełnie nie spodziewałam się takiego obrotu sprawy...:-(:-(:-( Strasznie Wam współczuję!:shake:
Ale proszę bądźcie dzielne i trzymajcie się razem z Freyką! Dacie radę!

Posted

pech chciał, że rodzice którzy mogliby na chwilę wziąć moje dziewczynki pojechali dzisiaj w góry... mam w domu resztę dermatolu, nie dokupywałam bo z pyszczkiem było już nieźle - tylko małe sączące ranki, a ten tułów tak nie wyglądał :(
mam w domu perhydrol z którego robię wodę utlenioną, ale tym już podziałalam... posypie tym dermatolem, do 16.30 musimy jakoś wytrzymać, potem wyruszamy do weta i pewnie apteki... :(

było dobrze... pluje sobie w twarz, że ten Encorton był pociągnięty... rtg robiliśmy na początku lipca i już nie było zmian zapalnych, ale dr kazał go jeszcze podawać...

a może to nie Encorton tylko szczeniory nam coś "sprzedały"? no i stres jaki wtedy młodej zafundowałam...

rwę sobie włosy z głowy, mogłam wszystko lepiej "rozegrać", no ale mądry zawsze po szkodzie :(

zobaczymy po południu "co to jest" ta rana i co powie wetka... i co z tym robić... finansowo już u nas kicha :( masakra... po prostu słów brak...

"test piłki" negatywny... nawet młoda na pole nie chce wyjść, jak poszlam wyciszyć się dłubiąc przy roślinkach to zamiast łazić krok w krok za mną jak to zwykle robiła, wybrała chłodny garaż...

do dupy jest i tyle. sorki za niskie odzywki, ale..........................:wallbash:

Posted

dzwoniłam na to "ozonowanie", ok 120 zł... 2-3 dni wcześniej się trzeba umówić, jeszcze tego nie zrobiłam, zobaczę co dzisiaj wetka powie, zapytam ją też o to..

czuję się jakby czołg po mnie przejechał...

słuchajcie, do tej pory robiłam dla Freyci wszystko co możliwe, 30 sierpnia wyjeżdża mój mąż na pół roku do Szczytna, czyli drugi koniec Polski. Zostanę z niemowlęciem i 3-latką, 2 kocurami i Freyką sama... od października wracam do pracy na cały etat...
jeżeli Freyka będzie wymagała TAKIEGO leczenia cały czas to NIE DAM RADY. Fizycznie. A psychicznie już ze mnie wrak :(

..nie mówiąc o jazdach do Wrocławia czy gdzie indziej :(

lipna ze mnie "Pani"...

Posted

[quote name='2411magdalenka']
lipna ze mnie "Pani"...[/QUOTE]

NIE MÓW TAK !!!!!!!! nie mów proszę ... robisz tyle ile jest w Twojej mocy


koszt ozonowania mnie zabił ... jeden zabieg 120 zł ? ... ja w Wawie płaciłam 30 zł tak było na fakturze
może oni wołają taką kasę za kilka zabiegów :roll:

Posted

tak powiedział ten wet z namiarów, które podałaś mi na tym wątku gdzie szukam namiarów na dermatologa... powiedziałam że ma nużycę powikłaną, możliwą grzybicę i rany otwarte.. i że młoda waży 18 kg...
powiedział OKOŁO 120 zł.. czyli w górę też może iść.......

Fioneczka wracam ciągle do Waszego wątku, czytam, wpatruję się w fotosy... potem oglądam Freykę, zdjęcia Freyki... nie dam rady. Walczę o nią, ale jeżeli nadal będzie to walka z wiatrakami, to się poddam.

...dodam, że u nas nie jest dobrze ze zwierzakami...
w styczniu musieliśmy uśpić on-ka.. sunia była u nas 2-lata, wcześniej był to pies mojej babci na łańcuchu :( u nas dostała miłość, wolność i wreszcie porządną karmę, ale swoje latka miała i wysiadła jej wątroba i nerki.. miała ok 8-9 lat. Wet dawał 10% szans po wynikach krwi, więc sunia została uśpiona...nie była z nami długo, ale i tak po jej odejściu ryczeliśmy jak bobry.

Równocześnie z nią chorował wzięty ze schroniska kocur Rysiek. Ciągle był chory... leczony na różne cuda, miał robione różne testy, wszystko wychodziło ok "zdrowy kot", a on był chudy jak przecinek i spał całymi dniami, albo lało mu się z nosa, albo inne rzeczy... w końcu zaczął chodzić po domu pomiaukując z tyłkiem w górze, dzień i noc... "miu" "miu"... i nie wiedzieliśmy jak mu pomóc.. nikt nie wiedział... w końcu przestał w ogóle stawać na łapy.. próbował.. rozjeżdżał się cały... miał komplet szczepień... 8 miesięcy...... i powiedziano nam - albo klinika i leczenie w tysiące zł, albo TM... nie widzieliśmy żadnej szansy... pozwoliliśmy mu odejść.
Kolejny cios.. to był marzec..

W tym czasie pojawiła się w naszym życiu Freyka. Gdy dowiedziałam się, że z jej zdrowiem nie wszystko ok napisałam do Maady że jednak jej nie weźmiemy. Bo ten bagaż cierpienia który dźwigaliśmy od początku roku był zbyt ciężki... ale parę dni... 3? dalej czytałam wątek szczeniorów i nie mogłam się pogodzić, że to nie mój psiak... namówiłam męża... przecież to tylko infekcja oka... no i drogi oddechowe, zwykłe przeziębienie, skończymy antybiotyk i będzie ok.

heh.

Fionusiu, dlatego we mnie tak mało sił.

Posted

ok, jesteśmy po wizycie...

"wygląda bardzo źle" ale walczymy... wetka powiedziała, żeby dać jej jeszcze trochę czasu............ :)

- zmiana antybiotyku z Synuluxu na Tirsan (pochodna chloramfenikolu)... Freyka wcześniej go miała przy Gronkowcu we krwi i spisał się super...
- nie kąpiemy w niczym... skóra Freyci jest przesuszona i pęka...
rany które ma na tułowiu zostały podgolone, żeby ich pielęgnacja była łatwiejsza.. podczas golenia widać było, że skóra prawie się drze... :(
- kupiłam "sreberko" w sprayu żeby pryskać nim zamiast dermatolu... odkazi i przysuszy...

i generalnie tyle.
Mamy zostawić sam antybiotyk i zobaczyć jak się spisze. Został Immunodol i jeszcze młoda dostanie Essentiale forte.
Caly czas działa Iwermektyna...

Wetka powiedziała, że narazie nie ma sensu robić preparatów ze skóry bo jest prowadzona terapia antybiotykiem... (a że laboratoria do hodowli chcą "czysty" preparat) doustnego p/grzybiczego by nie wprowadzała bo bardzo zjedzie narządy...
Nie psikać też Imaverolem bo mam dać skórze odpocząć.

Kolejna wizyta w niedzielę.
Umówiłam się też do dr Orła, gdy wróci z urlopu... wizytę mamy 25 sierpnia.

Głowa mnie rąbie i padam na twarz, strasznie się stresowałam...

Sama Freycia dzisiaj mnie zaskoczyła, gdy zobaczyła, że wkładam do auta kocyk i idę po smycz - sama się do samochodu zapakowała :) a zawsze musiałam ją gonić i tachać do auta... teraz śpi, mam nadzieję, że będzie lepiej.. chciałabym, żeby ten antybiotyk to było rozwiązanie...... oj bardzo bym chciała.
Trzymajcie kciuki.

Posted

Jestem z Wami! :calus: Trzymajcie się dzielnie - trudna walka przed wami, ale napewno dacie radę! :glaszcze:
Czy te rany na tułowiu spowodowane są pękaniem skóry? Biedna Freya tyle się wycierpi :( Oby antybiotyk pomógł i stan skóry się poprawił.
Nieustannie trzymam za Was kciuki:thumbs:

Posted

wiesz co.. chyba za dużo tego dobrego.. od 26.07 miała kąpiel w peroxywecie i 2x w boraksie plus 1x Imaverol....
a od poprzedniej kuracji boraksowej minął miesiąc więc nie wiem na ile właściwości skóry tj powłoka tłuszczowa, pH, bakterie, wróciły do normy...

ale wszystko co robiłam było robione za poparciem weta...

na łapach jest zdecydowana poprawa od tego co było tydzień temu, pysk też lepiej, tylko z tym tułowiem dzieją się "czary"...

odkażanie robiłam głównie wodą utlenioną, a to też działanie wysuszające... zobaczymy jak spisze się to srebro... (mam przemyć szarym mydłem, potem srebro..)

ciężko powiedzieć co jest dobre,a co złe, co robić, czego nie... u nas terapia boraksowa za pierwszym razem zdziałała cuda, dlatego tak chętnie do niej wróciłam... ale teraz jest... nie wiem co jest... :(

aaaa...
o ozonowaniu wetka nic nie wiedziała, ale powiedziała, żeby zdecydowanie dać skórze odetchnąć chwilę..

Posted

...a te zmiany na tułowiu tak "dziwnie" się zaczęły.. bo najpierw były punktowe "kropki" z krwi i ropy, a potem łączyły się ze sobą i powiększały... niektóre mają charakter pęknięć, inne są po prostu "kropkami", a inne zmiany to całe pola.
ale wszystko się sączy...

zobaczymy.... modlę się każdego dnia, żeby już zaczęło być tylko lepiej... a Freycia rzuciła dziś wetce takie super spojrzenie spode łba "no pomóż mi wreszcie nooooo" ;)

..no i micha na wieczór wyczyszczona :) moja dziewczyna :)

dobranoc Ciotki, dzięki za trzymanie kciuków i słowa wsparcia...

Posted

Wierzę, że w końcu leczenie zadziała i że będzie już tylko lepiej!
A najważniejsze, że Freyka mimo wszystko ma apetyt i chęć życia:)
Obie jesteście wspaniałe i niesamowite! Cały czas mocno trzymam kciuki!:)

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...