Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

Mi też nie wydaje się Twoja "ucieczka", ani śmieszna, ani dziwna wręcz ją rozumiem.Choć ciężko sobie wyobrazić, poczuć coś czego się nie przeżyło.A Aron zawsze będzie żył w Twoich wspomnieniach.Myślimy o Was.Udanego wyjazdu życzymy, chociaż to dopiero, a może już za 2 tygodnie.

Posted

[B]Jambi[/B] twoje zachowanie jest normalne dla każdego psiarza zwłaszcza gdy kiedyś stracił psa.

Słusznie wcześnie pisalaś,że klan będzie inny i jest inny [B]ale on nadal jest[/B] mimo,że z czasem będzie ulegał calszym zmianom

myślę,że pobyt u Tekli dobrze Wam zrobi

[COLOR=silver]nie pisałam ale też pamiętałam[/COLOR]

Posted

e tam dziwn.e Kazdy przeżywa na swój sposób. normalne zwłaszcza dla nas "psiarzy".

Ehhh Klan. Klan jest inny... Może jest klanem przez małe "k" ale klanem nadal troszku jest...

Posted

Klan jest Klanem niezależnie od wszystkiego. Pamiętaj Kasiu że Klan to rodzina a ta nie przestaje byc rodziną dlatego że kogoś w niej zabraknie. Musi byc jeszcze silniejsza żeby przetrwac trudne chwile. Ale macie wiele wspólnych wspomnień i nawet jeśli teraz Wam smutno to spędziliście tyle super lat razem , robiliscie tyle pięknych , fajnych rzeczy. I te chwile były szczęśliwe dla Was wszystkich. Nie mogłaś więcej z siebie dac. Aron o tym wie.

Mam nadzieje że wakacje u Tekli bedą super , że odpoczniecie , zregenerujecie siły , nabierzecie energii. Że gospodarze nie będą upierdliwi :P Zróbcie dużo zdjęc :)
A kiedy jedziecie??

Posted

[SIZE=2]Jakiś czas temu pisałam o tym jak ważny jest dla mnie mój Klan Czarnych, ile dla mnie znaczą. Pisałam o tym, że trzy czarne psy uzupełniają się i choć każde jest inne stanowią całość. Przywykłam do tego że jest ich trójka, razem wszędzie jeździliśmy, odbywaliśmy dalekie wyprawy, wpisaliśmy się w krajobraz Mokotowa.[/SIZE]
[SIZE=2]Wielokrotnie spotkałam się z tym ze zupełnie obcy ludzie nas kojarzyli, to było w pewien sposób dla mnie zaskakujące, ale nie ukrywam że także miłe.[/SIZE]
[SIZE=2]Jakiś czas temu pisałam także o tym, że nie wyobrażam sobie że któregoś z nich mogłoby zabraknąć. Ale to była taka mrzonka dziecka. Ostatnie miesiące przygotowywały mnie na to co nieuchronne, na to, że ten dzień nadejdzie. Ten dzień nadszedł. Zabrakło jednego ogniwa. Najważniejszego. [/SIZE]

[SIZE=2]Aron. Niezwykle mocny, silny pies. Piękny i choć nie champion, nie zdobywca medali, dla mnie wybitny. Z wyglądu piękny i dumny, z charakteru nieco skomplikowany… bo jak nazwać to, że pies który nie potrafił przejść obojętnie obok innego dużego samca, pies, który bez zastanowienia rzucał się w wir każdej psiej awantury, postrach pozorantów, atakujący z pasją potrafił jednocześnie hołubić koty, ustępować miejsca znacznie mniejszym miniaturom, cierpliwie znosić wszelkie zabiegi pielęgnacyjne, lekarskie i „niedelikatność” dzieci. [/SIZE]
[SIZE=2]Przy nim zawsze czułam się bezpiecznie, niejednokrotnie odczuwałam nieskrywaną dumę, że jest moim psem,nie ukrywam, że wiele razy przysporzył mi też powodów do rwania włosów z głowy niemalże, ale cóż z tego? Który pies tego nie robi? Był mój. Pozostawił pustke, smutek w naszych sercach. Jego nie ma, są wspomnienia, są zdjęcia, są filmy i póki co są łzy. Ale jest tez nadzieja, jest wdzięczność. Bardzo wiele mu zawdzięczam, mimo, że wiele razy mówiono mi „nie dasz rady” „to pies nie dla ciebie” „po co ci taki pies”… dałam radę. To był pies dla mnie, a po co? [/SIZE]

[SIZE=2]Aron pojawił się w moim życiu przypadkiem, ale jednak celowo. On sprawił że pokochałam szkolenie, spowodował, że zaczęłam zgłębiać tajniki psiej psychiki, stałam się oczytana, wyedukowana, ale w ślad za teorią szła także praktyka. Wiele godzin spędzaliśmy na szkoleniach. Dla mnie to była nowość. Dla niego także, ale dla niego szkoła była koniecznością, dla mnie stała się hobby. Okazało się, że jest pojętnym uczniem, że sprawia mu to radość, że odkrył w sobie pasję. Odkryliśmy. Pierwsze kroki na szkoleniu postawiliśmy ponad 12 lat temu, z naszym ośrodkiem szkolenia związani byliśmy przez wiele lat, a trenerzy i pozoranci są moimi przyjaciółmi. Za jego przyczyną także wstąpiłam w szeregi Związku Kynologicznego, i choć moja „kariera” w sekcji sznaucerów zakończyła się dość szybko, do dziś jestem członkiem związku, a teraz także asystentem i mam nadzieje w niedługim czasie sędzią.[/SIZE]
[SIZE=2]Tak więc – o ironio - za sprawą tego nieokrzesanego, niezwykle ambitnego, a przy tym nie wystawowego i pozbawionego przodków szczycących się tytułem championa psa weszłam w świat kynologii, z czasem także podniosłam swój poziom edukacji na tym polu, a szkolenie, odkrywanie tajników psiej psychiki stało się moim hobby.[/SIZE]

[SIZE=2]Był moją dumą i chlubą. Mimo, że nie zawsze nasze wspólne życie usłane było różami, a w początkowej fazie naszego związku niejednokrotnie doszło do ostrej wymiany poglądów – cóż, każde z nas miało zdaje się inne spojrzenie na życie i inną receptę na nasze wzajemne układy – z pełną odpowiedzialnością mówię – był psem doskonałym. Wszak przecież nigdy nie jest tak, aby od początku wszystko szło gładko. My musieliśmy się dotrzeć, znaleźć drogę do porozumienia, ustalić wzajemne zasady i wreszcie – pokochać się.[/SIZE]
[SIZE=2]Tak akurat się złożyło, że życie postawiło go na mojej drodze. Los tak chciał. Ten sam los, nie przygotował mnie na spotkanie z tak silną osobowością. Ona była „łatwa w obsłudze”, nauczyła mnie, czym jest prawdziwa przyjaźń, dzięki niej poznałam znaczenie słów wierność, lojalność, miłość. Niejednokrotnie podkreślałam, że Joko była psem dla laika, sama się uczyła, sama się wychowała. Wrodzona inteligencja czyniła z niej psa najlepszego z możliwych. Nigdy nie wdawała się w psie swary, nigdy nie musiałam jej „ratować” lub co gorsza ratować innych przed nią. Zdecydowanie wybierała towarzystwo człowieka, nad towarzystwo innych psów. Była zawsze obok, zawsze przy mnie. Dała mi bardzo wiele. Mimo, że miłość do psów była we mnie od zawsze, niemalże wpisana w geny, to właśnie Joko utwierdziła mnie w przekonaniu, że psy są najlepszymi przyjaciółmi, lepszymi nawet od ludzi. Być może to stwierdzenie może wydać się trywialne, oklepane, jednakże gdy spojrzeć na to głębiej, każdy z nas zapewne spotkał na swojej drodze wielu ludzi, którzy zwali się „przyjaciółmi” a jednak nie do końca nimi byli. Kochankowie odchodzą, małżeństwa się rozpadają, przyjaciele potrafią opuścić, a pies? Pies będzie trwał, pies będzie zawsze – w smutku i w radości, w zdrowiu i w chorobie. I nieważne czy jesteś gruby czy chudy, ładny czy brzydki – pies nigdy z tego powodu nie zrobi Ci przykrości. Dla niego to bez znaczenia. Dla niego jesteś ważny ty – ty jako jego człowiek, pan, opiekun, przyjaciel. Pies niejako przez swoje przeznaczenie i historie został na nas skazany. Pies wpisany jest w rodowód człowieka od niepamiętnych lat, i bez tego człowieka istnieć nie może. Tylko my ludzie jakoś o tym nie pamiętamy. Wiem, że Wam nie muszę tego tłumaczyć, jednak właśnie Wy aż za dobrze wiecie jak często człowiek potrafi przestać być człowiekiem.[/SIZE]

[SIZE=2]Joko pokazała mi to wszystko. Wielokrotnie udowodniła mi jak wartościowa jest jej przyjaźń. Razem dorastałyśmy, razem przeżyłyśmy wiele chwil radości, smutku. Pojawiła się w moim życiu gdy miałam zaledwie 8 lat, jako długo wyczekiwany własny pies. Pewnego dnia moje marzenie się spełniło i w moim życiu pojawił się 5 tygodniowy szczeniak. Jako ośmiolatka miałam niewielki wpływ na jej edukację czy wychowanie. Ale to było niepotrzebne! Joko, w której żyłach płynęła krew pudla – ponoć najinteligentniejszego z psów i owczarka węgierskiego – odznaczała się niebywałą wrodzoną inteligencją. Z łatwością odnajdywała się w każdej sytuacji. Była przy tym niezwykle łagodna i zrównoważona. Ona mnie ukształtowała.[/SIZE]

[SIZE=2]Gdy odeszła miałam już 20 lat. Ciężko przeżyłam to, że jej już nie ma. Wmawiałam sobie, że nikt mi jej nie zastąpi. Nie chciałam mieć innego psa, bo sądziłam, że żadnego innego nie będę w stanie tak pokochać . Życie pokazało, że może być inaczej. Pewnego pochmurnego dnia w moim życiu pojawił się kolejny szczeniak. Ten miał już 12 tygodni i był samcem. Jedyne co łączyło go z Joko to to, że był czarny. Bo taki właśnie miał być. Bez znaczenia była płeć, bez znaczenia była rasa i wielkość. Jedno było pewne. Pies miał być czarny.[/SIZE]

[SIZE=2]Traf chciał, że pies który pojawił się w moim życiu był sznaucerem olbrzymem. Wtedy nic jeszcze nie wiedziałam o tej rasie. Owszem, wiedziałam jak to to wygląda, lecz nic nie wiedziałam o ich charakterze. [/SIZE]

[SIZE=2]Aron sprawił, że pokochałam tą rasę. Przez całe życie utwierdzał mnie w przekonaniu, że jeśli pies rasowy to tylko sznaucer. [/SIZE]

[SIZE=2]Tak więc, był moją dumą i chlubą. Choć nie zawsze tak było. Joko nie przygotowała mnie na to, że pies może mieć twardy, nieco trudny charakter. Że życie z psem to nie tylko radości, ale czasem także rozterki i zgryzoty. To pokazał mi On. Ale cieszę się z tego że właśnie taki był. Mój silny, mocny i dumny pies. Zawsze gotowy do obrony, ze swoimi słabościami, skłonnościami do udowodniania każdemu napotkanemu samcowi – że to on ma rację, jednak przy odrobinie dobrej woli, szkolenia i ustalenia pewnych zasad i granic, doszliśmy do porozumienia.[/SIZE]
[SIZE=2]Ale nawet w tej swojej twardości, uporze potrafił być zaskakująco rozważny. Nie lubił dużych samców to prawda, z upodobaniem brał udział w psich awanturach, ale także rozdzielał psy walczące ze sobą, wtedy łapał za kark agresora i pokazywał mu gdzie jego miejsce. Suki również rozdzielał ale robił to zawsze tak, by żadnej nie stała się krzywda. Zawsze „bronił” słabszego, nie tak jak wiele psów, które dołączając do draki atakują ofiarę.[/SIZE]
[SIZE=2]Zawsze cierpliwy, wytrzymały . Był honorowym dawca krwi. Kilkukrotnie odbyliśmy wycieczkę do podwarszawskiej Falenicy, gdzie w Klinice im. Milusia u Dr. Marczaka Aron oddawał krew dla swych psich braci. Zawsze kochał weterynarzy, ta jego miłość, przydała się gdy odwiedzaliśmy klinikę SGGW, gdzie Aron występował w charakterze „psa pokazowego” podczas zajęć dla studentów – przyszłych weterynarzy. [/SIZE]
[SIZE=2]Zrównoważony, mądry pies. Jego słabością były koty, które uwielbiał. Potrafił z upodobaniem wylizywać kocięta tak, że można je było potem niemalże wyżymać, miał swojego prywatnego kota. [/SIZE]
[SIZE=2]Kochał także dzieci. Właśnie jego stosunek wobec dzieci był niesamowity. Jakby zdawał sobie sprawę z ich słabości, kruchości. Nigdy wobec dzieci nie zareagował warknięciem, pokazaniem zębów czy zdenerwowaniem, wręcz przeciwnie, zawsze był wobec nich cierpliwy, spokojny, delikatny.[/SIZE]

[SIZE=2]Odszedł niedawno pozostawiając pustkę w moim sercu. Pustkę, której żaden pies nie zapełni. Lecz teraz już wiem, że tak właśnie ma być. Każdy kolejny pies w moim życiu nie jest po to aby wyleczyć, aby zapełnić to puste miejsce. Każdy bowiem jest inny, ma własną osobowość. Tylko najpierw musze się go nauczyć.[/SIZE]

Posted

[URL="http://imageshack.us/photo/my-images/340/tarchomin2.jpg/"][IMG]http://img340.imageshack.us/img340/6852/tarchomin2.jpg[/IMG][/URL]



[B][I][SIZE=4]Pasja ....[/SIZE][/I][/B]

[URL="http://imageshack.us/photo/my-images/814/obrona8.jpg/"][IMG]http://img814.imageshack.us/img814/5980/obrona8.jpg[/IMG][/URL]



[B][I][SIZE=4]Zaufanie...[/SIZE][/I][/B]


[URL="http://imageshack.us/photo/my-images/193/arsz.jpg/"][IMG]http://img193.imageshack.us/img193/7578/arsz.jpg[/IMG][/URL]


[B][I][SIZE=4]uwielbienie... [/SIZE][/I][/B]

[URL="http://imageshack.us/photo/my-images/683/p1000662z.jpg/"][IMG]http://img683.imageshack.us/img683/3982/p1000662z.jpg[/IMG][/URL]


[I][B][SIZE=4]radość... [/SIZE][/B][/I]

[URL="http://imageshack.us/photo/my-images/36/dsc4528.jpg/"][IMG]http://img36.imageshack.us/img36/9688/dsc4528.jpg[/IMG][/URL]


[B][I][SIZE=4]mój ...[/SIZE][/I][/B]

[URL="http://imageshack.us/photo/my-images/546/36928905.jpg/"][IMG]http://img546.imageshack.us/img546/8614/36928905.jpg[/IMG][/URL]

Posted

Dobrze jest mieć tyle zdjęć !
Tyle razy różne osoby mnie pytały, po co mi tyle zdjęć psów. Ano właśnie po to by kiedyś móc wspominać.

Posted

[quote name='Tekla64']pieknie napisane cudne zdjecia
nic wiecej nie mozna dodac!
wiesz ze jestesmy z wami[/QUOTE]

podpisuję się pod tym rękami i nogami...

Posted

Napisze Wam teraz o czymś co miało miejsce w ostatnią sobotę. W sobotę bowiem, miało miejsce pewne zdarzenie, całkowicie przeczące prawom natury - przynajmniej tym, które ja znam, i do których przywykłam ;)

Ale od początku.
Jakiś czas temu mój TZ dokonał zakupu torebki nasion kwatów rzekomo - w założeniach - mających przyciagać motyle. Na opakowaniu widniało zdjęcie pięknych kolorowych kwiatów, nad którymi unosiło się całe stado równie kolorowych motyli. To kwiecie miało nam wyrosnąć na działce.
Jakiś czas później kwiecie faktycznie wyrosło, jednakowoż nie przypominało zupełnie tego, które zdobiło opakowanie... swym wyglądem przypominało wręcz typowe chwasty - wysokie zielsko, gdzieniegdzie kwiat - różowy lub niebieski. Motyli równiez nie stwierdzono, do tego stopnia, że mój ojciec z przekąsem mówił do Szymka "powiedz tacie, że nasiona kwiatów kupił, tylko nasion motyli zapomniał..." co mój rezolutny synek nie omieszkał wytknąć tatusiowi z typowym dla czterolatka oburzeniem :evil_lol: ...
Jednakże, w sobotę na działce pojawił się motyl. Jeden :p

Jeden, ale za to jaki! i nie chodzi o jego ubarwienie - bo nie było powalające, lecz o usposobienie - o ile można w ten sposób mówić o motylach - życie przyzwyczaiło mnie do tego, że motyl to stworzenie raczej płochliwe i w większości stroniące od bliższych kontaktów z ludźmi. Tymczasem - nasz motyl okazał się być całkowicie... oswojony :)
Pojawił się nad naszymi głowami już w 5 minut po wejściu na działkę, po czym spokojnie wylądował na ramieniu mojego dziecka, momentalnie zaczęło się nerwowe "masz aparat?!" nie! taka okazja, a ja nie wzięłam aparatu... ale "mam komórke!" więc szybciutko acz na spokojnie co by lękliwego stworzonka nie spłoszyć wyciagnęłam komórkę i nerwowo, w pośpiechu - żeby nie odleciał - cyknęłam fotkę, a motyl ... nic... a właściwie - nie nic, zmienił lokalizację - usadowił się na palcu mojego syna... mimo śmiechów, machania rękami motyl cały czas siedział na jego rączce!!! Później wzniósł się w górę, juz myśleliśmy że odleciał, a tymczasem on cały czas trzymał się blisko! co chwila przysiadał, a to na mojej głowie, a to na plecach mojego taty, ale najchętniej przysiadał na Szymku. Doszło do tego, że Szymek nadał mu imie :lol: i zaniósł go na hamak - celem pobujania. Myślałam, że to już koniec, ale nie - motyl siedział na hamaku, a Szymek go bujał... gdy motylowi znudziło sie bujanie, przeniósł się z powrotem na rękę dziecka ...
Pierwszy raz widziałam takie cuda, ten motyl towarzyszył nam ponad godzine. W końcu odleciał, ale do dziś pozostaje pod wrażeniem tego zdarzenia. :p

Aparatu nie wzięłam - straciłam niesamowitą okazję do zrobienia najwspanialszych zdjęć w moim życiu, mam tylko to - co zrobiłam komórką :roll:

I teraz przydałaby mi się [B]eria[/B] - jako spec od owadów, bo ciekawi mnie niezmiernie - cóż to był za gatunek motyla :) na fotkach mniej więcej widać jego ubarwienie - skrzydełka mieniły się na granatowo, na "pyszczku" miał długi zielony ... język ?



Pierwsze zdjęcie - to "nerwowe" ;)

[URL=http://imageshack.us/photo/my-images/34/dsc00476aj.jpg/][IMG]http://img34.imageshack.us/img34/5339/dsc00476aj.jpg[/IMG][/URL]

nieco spokojniej - pozujemy :p

[URL=http://imageshack.us/photo/my-images/685/dsc00477g.jpg/][IMG]http://img685.imageshack.us/img685/8513/dsc00477g.jpg[/IMG][/URL]


radość z posiadania "własnego" motyla - a co za tym idzie machanie rękami - motyl siedzi na kciuku

[URL=http://imageshack.us/photo/my-images/23/dsc00479qr.jpg/][IMG]http://img23.imageshack.us/img23/4110/dsc00479qr.jpg[/IMG][/URL]


"Szymek, pokaż motylka"

[URL=http://imageshack.us/photo/my-images/5/dsc00481fd.jpg/][IMG]http://img5.imageshack.us/img5/9494/dsc00481fd.jpg[/IMG][/URL]



i w całej okazałości :)


[URL=http://imageshack.us/photo/my-images/577/dsc00482k.jpg/][IMG]http://img577.imageshack.us/img577/6481/dsc00482k.jpg[/IMG][/URL]


c.d.n.

Posted

dalsze zdjęcia

[URL="http://imageshack.us/photo/my-images/36/dsc00483zb.jpg/"][IMG]http://img36.imageshack.us/img36/9040/dsc00483zb.jpg[/IMG][/URL]

jak widzicie - zdjęcia sa robione w różnych miejscach na działce, a motyl pozwalał się oglądac z każdej strony

[URL="http://imageshack.us/photo/my-images/148/dsc00484rn.jpg/"][IMG]http://img148.imageshack.us/img148/1088/dsc00484rn.jpg[/IMG][/URL]

[URL="http://imageshack.us/photo/my-images/143/dsc00485ty.jpg/"][IMG]http://img143.imageshack.us/img143/1093/dsc00485ty.jpg[/IMG][/URL]


[URL=http://imageshack.us/photo/my-images/88/dsc00486cg.jpg/][IMG]http://img88.imageshack.us/img88/4181/dsc00486cg.jpg[/IMG][/URL]


[URL=http://imageshack.us/photo/my-images/38/dsc00487nz.jpg/][IMG]http://img38.imageshack.us/img38/3763/dsc00487nz.jpg[/IMG][/URL]

[URL=http://imageshack.us/photo/my-images/171/dsc00491i.jpg/][IMG]http://img171.imageshack.us/img171/4447/dsc00491i.jpg[/IMG][/URL]


:)

Posted

no radocha była nieziemska :) nawet były plany, żebyśmy zabrali motylka do domku :lol: ale udało mu się to wyperswadować, zresztą po godzinie motyl ochrzczony wdzięcznym imieniem "Szymek" :cool3: zmył się rzekomo "na obiad" ... i tej wersji się trzymalismy :p

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...