Jump to content
Dogomania

Jett Garet III, jr. Kraków - w NOWYM DOMKU-od 07.04.06-GARETOWE OPOWIEŚCI-udręczonej


Recommended Posts

Posted

[quote name='joannasz']:shake: No, co Ty. Był nawet jego ukochany sos czosnkowy do sałaty, bo doszłam do wniosku, że do jutra wypocę i nie będę śmierdzieć. I nic. [B]Pies mi padnie!!![/B]:placz:[/QUOTE]

Jo ... no co Ty :crazyeye: podobno [I]złego diabli nie porwą[/I]... głodni diabli... :razz: ...zmieniłaś nagle zdanie na temat "Anioła" Gareta? :diabloti:

  • Replies 1.7k
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

Moje kochają jeść niezależnie od pogody i to suchą karmę (może być chlebek dla ptaszysk starannie rozrzucany przez karmicieli w parku), tylko Dagna łomituje od paru dni, ale to chyba zasługa trawy, a właściwie czegoś czym ostatnio spryskali u nas trawniki :angryy:.
Ja też nie znoszę upałów, ale jakoś od tego nie chudnę :niewiem:.

Posted

Budujemy napięcie ?? (Ale ja słabe serducho mam. Właśnie holtera szukam, bo nigdzie już terminów wolnych nie mają a doktór napisała że pilne miesiąc z kawałkiem temu :placz: to nie wiem :shake::shake::shake: )

Posted

:loveu: No dobra: [url=http://www.empik.com/szukaj?searchCategory=all&start=1&fr=on&pl=on&author=Joanna+Szarras&_dyncharset=UTF-8]empik.com - wszystkie kategorie[/url]
Od jutra w księgarniach ma być

Posted

[quote name='joannasz']:loveu: No dobra: [URL="http://www.empik.com/szukaj?searchCategory=all&start=1&fr=on&pl=on&author=Joanna+Szarras&_dyncharset=UTF-8"]empik.com - wszystkie kategorie[/URL]
Od jutra w księgarniach ma być[/quote]
:multi::multi::multi:

Każdy odcinek mam na kompie i częśc wypaloną już ale....... KUPIE... w tej miękkiej oprawie :multi::multi::multi: KUPIĘ. A będzie wieczór autorski i :oops: dedykacje ???????? ( bo mam już pare takich bardziej osobistych np od P Ziemianina i od Cię też bym chciała :oops:
Gratuluję. :loveu::loveu::loveu:
[SIZE=1](dzięki, wygooglałam tel i dzwonię, ale wszędzie brak terminów- jakby się cholera umówili )[/SIZE]

Posted

:crazyeye::crazyeye::crazyeye::crazyeye: AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!
Jak fantastycznie!!!! :cunao::sweetCyb::sweetCyb::Cool!:
Gratuluję i już się nie mogę doczekać...

Posted

Już jest w empiku. Książka jest troszkę zmieniona. I to pierwszy tom, 2006 rok. Dziekuję Wam, za wszystko.
[FONT=Arial]04.08.2009, wtorek.[/FONT]
[FONT=Arial] [/FONT]
[FONT=Arial]Kaja wróciła po dwudniowej nieobecności akurat w porę, aby odebrać paczkę z egzemplarzami autorskimi książki o Garecie. W biegu do wejścia Garet okazał się szybszy. Trzasnął jednymi drzwiami i jak zwykle z rozmachem runął na klamkę ciężkich, metalowych drzwi wejściowych. Efekt za każdym razem jest piorunujący. Drzwi z hukiem walą o mur, który wyłącznie cudem jeszcze stoi, potem odbijają i walą w mur po raz kolejny. Doręczyciel z pewnością nie spodziewał się takiego powitania, toteż usłyszawszy okrutny łoskot i ujrzawszy lecącego wprost na siebie dużego psa rozkrzyżowanego jak czarno-biały nietoperz, nie wytrzymał nerwowo i skoczył tyłem wprost na ulicę. Być może nie wierzył, że furtka powstrzyma obłąkaną bestię albo w ogóle zapomniał o istnieniu tejże furtki, na którą z rozpędem wskoczył potwór. Facet miał fuksa, że ulicą akurat nic nie przejeżdżało. Kaja pospiesznie starała się zapanować nad sytuacją. Kiedy kwitowała odbiór, Garet rozpaczliwie usiłował przedostać się przez furtkę górą, aby obdarzyć serdecznym całusem pracownika poczty, jednakże ten nieufny człowiek zasłonił się paczką. Zanim Kaja dopełniła formalności, kundel zdążył już częściowo rozpakować przesyłkę. Hmmm... może wiedział, co się w niej znajduje...[/FONT]
[FONT=Arial]Przywlokłam się do domu otumaniona upałem i od razu zaczęłam zdzierać z siebie ubranie, zdecydowana natychmiast wskoczyć do basenu. Byłam na etapie bluzki, kiedy Kaja zaproponowała, abyśmy pokazały babci książkę. Irena grzała sobie nogę pod balkonem. Zawahałam się, wreszcie machnęłam ręką – ostatecznie po ogrodzie ludzie chodzą w strojach kąpielowych, a ja byłam niemal kompletnie ubrana, nawet w koralach i kolczykach, co może wyglądało nieco dziwnie przy białym, koronkowym biustonoszu, ale okolica wydawała się wymarła. [/FONT]
[FONT=Arial]Irena wzięła do ręki książkę, wpatrzyła się w nią z pełnym niedowierzania uśmiechem, i wymamrotała z zaskoczeniem – no, coś podobnego... – co jak na nią było reakcją pełną ekspresji. [/FONT]
[FONT=Arial]Wracałam pospiesznie do domu, aby przebrać się w strój kąpielowy, i już prawie dotarłam do schodów, gdy nagle z okna wychylił się do połowy sąsiad.[/FONT]
[FONT=Arial]-Cześć!!! – wrzasnął radośnie tuż nad moją głową.[/FONT]
[FONT=Arial]-No nie, nie wierzę – jęknęłam z rozpaczą, zaplatając ramiona.[/FONT]
[FONT=Arial]Kaja za mną zachichotała szatańsko. [/FONT]
[FONT=Arial]-No co ty, sąsiada się wstydzisz?! Jesteśmy jak rodzina![/FONT]
[FONT=Arial]-Jęknęłam powtórnie, choć nieco ciszej. [/FONT]
[FONT=Arial]Pogadaliśmy chwilę i wreszcie dotarłam do domu, ale po tak ciężkich przeżyciach postanowiłam zacząć od obiadu. Garet nie miał nic przeciwko temu. Z mysim wzrokiem oparł się na złączonych poręczach foteli i zaczął przełykać ślinę nad moim talerzem. Kaja usiadła obok niego. [/FONT]
[FONT=Arial]-Wiem, że się powtarzam, ale chciałabym choć raz zjeść spokojnie posiłek bez zamykania się w łazience – warknęłam zirytowana.[/FONT]
[FONT=Arial]-Och, mamuś, nie bądź taka drobiazgowa. On po prostu nawiązał silną mentalną wieź z twoim filetem. [/FONT]
[FONT=Arial]-Wolałabym, żeby nawiązał mentalną więź z kurczakiem w swojej misce! Cholera, wyrzucam całe kilogramy mięsa, bo temu dziwakowi już całkiem poprzewracało się we łbie! – spojrzałam groźnie w bursztynowe ślepia. Garet umknął wzrokiem w kierunku ściany, którą zaczął kontemplować w głębokiej zadumie i z lekkim rozrzewnieniem. Zostawiłam mu połowę kurzej piersi i surówki z kapusty. Zeżarł to obrzydliwiec przymykając z rozkoszy powieki, z wyrazem rozanielenia na obliczu. Potem polazł za mną do ogrodu. Przed kąpielą postanowiłam trochę popracować. Przyniosłam z piwnicy sekator i zabrałam się do trzebienia bujnej roślinności. Najpierw walczyłam z pnącą różą pod balkonem, która jakoś wyjątkowo mnie nie lubi. Z wzajemnością. Atakujemy się nawzajem. Jej długie pędy wplątały się w glicynię i wiciokrzew, przygniotły krzew krwawnika, wlazły na lipę i wybrały się przez mur do sąsiada. Skończyłam z różą, otarłam krew z ran, rozmasowałam łokieć i zapędziłam Gareta do cienia.[/FONT]
[FONT=Arial]Ognik rozrósł się jak obłąkany kompletnie zagłuszając laur, wplątując się w winorośl i lipę od drugiej strony. Skończyłam z ognikiem, z jękiem pomasowałam łokieć, zwyzywałam Gareta od zidiociałych samobójców i wepchnęłam go za tyłek w cień pod modrzewiem. [/FONT]
[FONT=Arial]Przyszła kolej na dzikie wino opadające przez mur ze strony sąsiada i atakujące moją winorośl, która nie pozostała mu dłużna. Poza tym, że wybrała się z wizytą (a, co będę sąsiadowi żałować, niech też ma dobre winogrona) zarosła dwie pnące róże i pełznąc obficie po ziemi zmierzała w kierunku bali huśtawki. Jezu, ktoś powinien nad tym zapanować... Obcinanie pędów dzikiego wina zajęło mi więcej czasu, w trakcie tego coraz bardziej wykrzywiona masowałam ostro protestujący łokieć i dwukrotnie zwyzywałam Gareta od kretynów, ale nadal z uporem wracał na rozżarzone do białości płytki gresowe. Może już dostał udaru cieplnego i zgłupiał od tego do reszty? [/FONT]
[FONT=Arial]Przy odcinaniu od pnia lipy zdziczałych pędów, równocześnie rozpadły się sekator i mój łokieć. Zaskowyczałam z bólu, wypuściłam resztki sekatora i nawarczałam na Gareta, który wreszcie ruszył dupsko i zaległ pod modrzewiem. Podlałam hibiscusy i weszłam z sitkiem do basenu usiłując lewą ręką wyłowić z wody setki samobójców, ale zaczęłam widzieć jakoś dziwnie, jakby na czerwono, więc pospiesznie ewakuowałam się do domu. Prysznic jest bezpieczniejszy...[/FONT]
[FONT=Arial]-I w samą porę – zgromiła mnie Kaja – znalazłybyśmy cię pewnie dopiero wieczorem![/FONT]
[FONT=Arial]Znowu obiecywałam sobie, że już tej nocy na pewno się wyśpię. Długo rozmawiałam na GG, a potem oglądałam prześliczne zdjęcia zwierząt na stronie znajomego. I żarła mnie zazdrość. Kupuję coraz lepsze aparaty, jakby to miało w czymś pomóc. Najczęściej jednak fotografuję w trybie dla cymbałów, czyli „auto”, choć mam większe ambicje. Gdy jednak zaczynam grzebać w ustawieniach i gapić się w wyświetlacz rozmyślając, czy przybliżyć go do oczu czy oddalić, zdjąć okulary czy założyć inne – mój obiekt znika albo zdycha ze starości. [/FONT]
[FONT=Arial]Położyłam się po drugiej. Po jakimś czasie nawet udało mi się zasnąć, ale o czwartej wyrwał mnie ze snu potworny łoskot nad głową, potem na schodach i stukanie pazurami w drzwi. Gdzieś w oddali szczekał piesek, któremu Garet musiał natychmiast odpyskować. Walenie stopami w schody świadczyło o tym, że Kaja jest naprawdę wkurzona. Z hukiem otworzyła jedne i drugie drzwi, a Garet radośnie wyskoczył przed dom. [/FONT]
[FONT=Arial]-Co wy dwoje, do nierządnicy nędzy, wyprawiacie?! – wrzasnęłam z irytacją.[/FONT]
[FONT=Arial]-Ja nic, to ten idiota zeskoczył z łóżka, wplątał się w przedłużacz, strącił mi telefon i rozbił lampkę! – odwrzasnęła Kaja i załomotała szafką w kuchni, pewnie w poszukiwaniu zmiotki i łopatki. [/FONT]
[FONT=Arial]-Czy ja się, cholera, choć raz zdołam przespać ze cztery godziny!?[/FONT]
[FONT=Arial]Następnego dnia Kaja kosiła trawę. W uszach miała słuchawki od MP4, a pomruk kosiarki musiał korzystnie wpływać na jakość odbioru. Garet oczywiście tkwił na parapecie i wyglądał przez okno, smarkając na szybę. Prawdziwy pies towarzysz. Do ogrodu wyszedł dopiero ze mną. [/FONT]
[FONT=Arial]-Spotkaliśmy dziś pielgrzymkę – poinformowała mnie Kaja, wyłączając na chwilę kosiarkę. [/FONT]
[FONT=Arial]Zachichotałam radośnie, bo po pierwsze przypomniał mi się ulubiony dowcip (ma dwa kilometry i sra po rowach), a po drugie, przypomniałam sobie, w jak dziką panikę wpadał Garet na widok pielgrzymek. [/FONT]
[FONT=Arial]-Na szczęście byliśmy jeszcze na łąkach, kiedy oni szli ulicą. Nastawił uszy, wybałuszył oczy i przeszedł drobniutko kilka kroków. Potem jeszcze bardziej uniósł uszka, znowu postawił parę kroczków i zamarł. Jedną grupę spotkaliśmy na ulicy, ale na szczęście nie śpiewali i nie ryczeli przez megafony, tylko się cicho modlili. Inaczej musiałabym nieść psa na rękach, o ile w ogóle zdołałabym go dogonić. Prawda, Myszunia? – Garet, obsikujący szczodrze magnolię, westchnął i uśmiechnął się szeroko. [/FONT]
[FONT=Arial]-Słodki jesteś![/FONT]
[FONT=Arial]Garet uśmiechnął się jeszcze szerzej, zrezygnował z opróżniania zbiornika i wyglebił się u naszych stóp, odsłaniając zachęcająco brzuszek. [/FONT]
[FONT=Arial] [/FONT]
[FONT=Arial] [/FONT]

Posted

[quote name='joannasz']...Irena wzięła do ręki książkę, wpatrzyła się w nią z pełnym niedowierzania uśmiechem, i wymamrotała z zaskoczeniem – no, coś podobnego... – co jak na nią było reakcją pełną ekspresji.[/QUOTE]

:PROXY5:... pewnie jest nieśmiała w wyrażaniu/okazywaniu swoich uczuć...

[quote name='joannasz']... a potem oglądałam prześliczne zdjęcia zwierząt na stronie znajomego. I żarła mnie zazdrość. Kupuję coraz lepsze aparaty, jakby to miało w czymś pomóc. Najczęściej jednak fotografuję w trybie dla cymbałów, czyli „auto”, choć mam większe ambicje. Gdy jednak zaczynam grzebać w ustawieniach i gapić się w wyświetlacz [B]rozmyślając[/B], czy przybliżyć go do oczu czy oddalić, zdjąć okulary czy założyć inne – mój obiekt znika albo zdycha ze starości. [/QUOTE]

Zbyt wiele rozmyślania... po prostu cykaj... Jo naprawdę... nie karają za ilość zrobionych fot... ;)

Posted

Ale super niespodzianka:multi:- Garet w księgarniach!!! Ale na podanej stronie [URL="http://www.empik.com/szukaj?searchCategory=all&start=1&fr=on&pl=on&author=Joanna+Szarras&_dyncharset=UTF-8"][COLOR=#000000]empik.com - wszystkie kategorie[/COLOR][/URL] jeszcze niedostępny:-(. A tutaj: [URL]http://wydawnictwosol.pl/index.php?k=12&id=14[/URL]??? Jest cena ale chyba nie ma możliwości zamówienia?

Posted

A ja już czytam sobie :sweetCyb: czytam w wersji tradycyjnej... nieelektronicznej ;)
Jo :loveu: bardzo bardzo miło było Cię znowu widzieć i bardzo bardzo dzięki :Rose: ...a i czekam na dalsze części w necie i... w druku.

Posted

[quote name='joannasz']... Wycieczka bardzo udana, bo padli wszyscy, ja też.[/QUOTE]

No tak, nie ma jak "magiczne miasto"... czasami tu człowiek pada z zadowolenia :diabloti:

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...