Jump to content
Dogomania

Recommended Posts

Posted

[quote name='LAZY']Tutaj nawet nie chodzi o wymioty. Jesli wyniki sie nie porpawia, jesli jej samopoczucie nie bedzie lepsze po chemii...to nie bede jej meczyc.[/quote]
Paulina, a co mówi lekarz? Bo chyba może przecież byc tak, że choróbsko zareaguje na chemię dopiero po pewnym czasie?

Lecę do galerii :multi:

  • Replies 300
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Posted

Paulinko trzymaj się, nie wolno się poddawać:p! Walcz do końca!!!!

Tak naprawdę, nie wiem co napisać..więc wyrażę to w troszkę inny sposób:oops:

[B] Nadzieja jest ryzykiem, które trzeba podjąć.[/B][COLOR=Black]Georges Bernanos

[/COLOR][B] Kiedy przyjaciel albo ktoś kochany zachoruje, pamiętaj, że nadzieja i dobre myśli są skutecznym lekarstwem.
[/B]Jacson Brown Jr.

[B] Nadzieja nie przywiązuje się do teraźniejszości, wybiega naprzód, by dotrzeć do celu.[COLOR=Black]
[/COLOR][/B]

Posted

Tak sie składa ze przy białaczce z ta chemia moze byc róznie. Organizm wcale nie musi na nia zareagowac...w przypadku ostrej białaczki bardzo trudno jest uzyskac remisje (poprawe tak na nasze) a tymbardzije utrzymac ja.
Nadal walcze...chociaz dzisiaj ze łzami w oczach. Serce mi peka jak codziennie rano sunia ma 40 stopni...jak nie moze zejsc ze schodów...jak ma problemy zeby podniesc sie z legowiska...Dobrze ze dzisiaj je...pic tez pije. Niestety ciagle ziaja...a dzisiaj była tak słaba, ze siusiu robiła prkatycznie siedzac z ogonem połozonym na ziemii...nie miała siły go podniesc...:shake:

Posted

No i jest dzis ten fatalny dzien. Lazy czuje sie koszmarnie...Mało je, ciagle wysoka goraczka, sapanie, mnóstwo śliny w pysku...No i nie moze chodzic. rano spdła mi z ostatniego schodka...nie daje rady isc. Wieczorem Marcin ja wnosił i znosił. Ona mi słabnie w oczach. Ma smutne slepia. Boze ja nie chciałam zeby ona tak sie czuła. Chciałam jej pomóc. Nie wiem co z kolejna chemia. Ja nie wiem czy ona ja wytrzyma...czy nie umrze po tej 3 chemii. Nigdy bym sobie tego nie darowała. Jak ona teraz jest tak bardzo słaba...to czy ta kolejna chemia jej nie dobije? Przeciez ona nie da rady wstawac...
Nie wiem co robic. Nie mam siły i przyznaje sie bez bicia ze siedze i rycze...to nie jest takie łatwe dycydowac o zyciu kogos kogo tak bardzo sie kocha, bez kogo nie wyobraza sobie dnia jutrzejszego. Nie wiem czy mozna chemie przerwac...czy to cos da...nic nie wiem. Jestem załamana. Nie mam siły patrzec w jej zmeczone, smutne oczy...które nie wiedza co sie dzieje. Brzuch nadal wielki...Ten swiat jest niesprawieliwy...

Posted

[quote name='Flaire']Lazy, porozmawiaj z wetem - to naprawdę może pomóc... :-([/QUOTE]

Niestety moj wet jest w tym tygodniu nie osiagalny...napisałam do Jagielskiego...a Ty Flair co myslisz? Co ci podpowiada intuicja? Co bys Ty zrobiła?

Posted

LAZY,

Smucimy i placzemy razem z Toba ... Nie wiem co Ci napisac, doprawdy nie wiem ... wiem tylko, ze o zycie swojego psa walczylabym pomimo ... pomimo rokowan i zdrowego rozsadku, pomimo bolu i wbrew naturze ... nadzieja nigdy nie umiera a ja wierze, ze jeszcze moze byc dobrze ...
Zycze Wam przychylnosci Bogow i przechytrzenia tego co zle ...

Nic wiecej napisac nie moge :-(

W.

Posted

[quote name='LAZY']Niestety moj wet jest w tym tygodniu nie osiagalny...napisałam do Jagielskiego...a Ty Flair co myslisz? Co ci podpowiada intuicja? Co bys Ty zrobiła?[/quote]LAZY, nie wiem. Pogadałabym z wetem... :-( Czy on, zanim zniknął, powiedział Ci, czego możesz oczekiwać? I jak stan Lazuni porównuje się z tym, co powiedział? Ja prawie zawsze miałam dobrych wetów, którzy potrafili pomóc, dając mi pełny obraz sytuacji, a jednocześnie zostawiając mi decyzję. Nie masz do niego jakiejś komórki? Albo do tego drugiego - bo kiedyś pisałaś, że Lazy opiekuje się dwóch wetów?

Posted

[quote name='Flaire']LAZY, nie wiem. Pogadałabym z wetem... :-( Czy on, zanim zniknął, powiedział Ci, czego możesz oczekiwać? I jak stan Lazuni porównuje się z tym, co powiedział? Ja prawie zawsze miałam dobrych wetów, którzy potrafili pomóc, dając mi pełny obraz sytuacji, a jednocześnie zostawiając mi decyzję. Nie masz do niego jakiejś komórki? Albo do tego drugiego - bo kiedyś pisałaś, że Lazy opiekuje się dwóch wetów?[/QUOTE]
Z drugim mam umówiona wizyte na kolejna chemie w czwartek. Jak sie upre to pewno dostane komórke do Gugały. Ale wiem, ze on mi powie ze nie wie jak to moze byc. On białaczki nigdy nie leczył, nigdy nie udało sie jej zdiagnozowac.

Wind...ja tez chce walczyc, ale boje sie ze kolejna chemia ja zabije...a nie tak miało byc.

Posted

Paulinko sama nie wiem co mam powiedzieć...tylko tyle Trzymajcie Się Cieplutko..wierze w to że nie długo i brzuszek wróci do normy i po chemii będzie lepiej wierze w Lazy i jej wole !

Gorące Buziaki :calus:

Posted

[quote name='LAZY']

Wind...ja tez chce walczyc, ale boje sie ze kolejna chemia ja zabije...a nie tak miało byc.[/QUOTE]


Wiem, wiem ... najtrudniej patrzec na cierpienie bliskiego nam psa ...
Bardzo Ci wspolczuje ... jestescie bardzo dzielne i wciaz jest nadzieja ... chociaz tak trudno ja zobaczyc, prawda? ...

W.

Posted

[quote name='Wind']Wiem, wiem ... najtrudniej patrzec na cierpienie bliskiego nam psa ...
Bardzo Ci wspolczuje ... jestescie bardzo dzielne i wciaz jest nadzieja ... chociaz tak trudno ja zobaczyc, prawda? ...

W.[/QUOTE]

Ja jej nie widze...ale nadal czuje gdzies głeboko w sercu...

Posted

[quote name='LAZY']Z drugim mam umówiona wizyte na kolejna chemie w czwartek. Jak sie upre to pewno dostane komórke do Gugały. Ale wiem, ze on mi powie ze nie wie jak to moze byc. On białaczki nigdy nie leczył, nigdy nie udało sie jej zdiagnozowac.[/quote]No ale powinien umieć fachowo ocenić stan ogólny suni. I musiał, po konsultacji z Jagielskim, czegoś się dowiedzieć na temat tego, czego można oczekiwać.

Pogadaj może najpierw z tym, z którym jesteś umówiona. Tak szczerze pogadaj. Powinno pomóc.

Może opowiem Ci o jednej mojej takiej rozmowie. Pojechałam z 11-letnią sunią, która zaczęła tydzień wcześniej wymiotować, nie jeść i mieć biegunki, na USG nerek - bo wyniki krwi miała bardzo złe. No i USG wykazało, że nerek już prawie nie ma - bo z niewydolnością nerek jest tak, że pierwsze objawy pokazują się, gdy 75 % nefronów jest już zniszczonych. :-( Jak tam jechałam, to nie spodziwałam się wyników aż tak złych... w końcu objawy nie trwały jeszcze długo, choć sunia była już słaba. Spytałam wetki, co dalej. Powiedziała, że mogę sunię zostawić na 24 godziny pod kroplówką i może udać się ją z tego wyciągnąć tak, żeby na jakiś czas mogła wrócić do domu. Spytałam, co to znaczy "na jakiś czas". Pani wet powiedziała - no może tydzień-dwa. No i wtedy ja jej powiedziałam - nie, nie będziemy jej męczyć. A wetka - że to bardzo mądra decyzja, bo śmierć na nerki jest bardzo bolesna i nieprzyjemna. I wtedy tam, na miejscu, sama, tego dnia uśpiłam moją najwspanialszą, najukochańszą suńkę.

Do dzisiaj jestem z tego dumna. Odeszła spokojnie, bez bólu, w moich ramionach. Niestety z kolejną czekałam za długo i do dzisiaj nie potrafię spokojnie o tym pisać ani myśleć. Wtedy nie miałam już, niestety, dobrego weta, z którym mogłabym pgadać. :-(

Posted

[quote name='Flaire']Może opowiem Ci o jednej mojej takiej rozmowie. Pojechałam z 11-letnią sunią, która zaczęła tydzień wcześniej wymiotować, nie jeść i mieć biegunki, na USG nerek - bo wyniki krwi miała bardzo złe. No i USG wykazało, że nerek już prawie nie ma - bo z niewydolnością nerek jest tak, że pierwsze objawy pokazują się, gdy 75 % nefronów jest już zniszczonych. :-( Jak tam jechałam, to nie spodziwałam się wyników aż tak złych... w końcu objawy nie trwały jeszcze długo, choć sunia była już słaba. Spytałam wetki, co dalej. Powiedziała, że mogę sunię zostawić na 24 godziny pod kroplówką i może udać się ją z tego wyciągnąć tak, żeby na jakiś czas mogła wrócić do domu. Spytałam, co to znaczy "na jakiś czas". Pani wet powiedziała - no może tydzień-dwa. No i wtedy ja jej powiedziałam - nie, nie będziemy jej męczyć. A wetka - że to bardzo mądra decyzja, bo śmierć na nerki jest bardzo bolesna i nieprzyjemna. I wtedy tam, na miejscu, sama, tego dnia uśpiłam moją najwspanialszą, najukochańszą suńkę.

Do dzisiaj jestem z tego dumna. Odeszła spokojnie, bez bólu, w moich ramionach. Niestety z kolejną czekałam za długo i do dzisiaj nie potrafię spokojnie o tym pisać ani myśleć. Wtedy nie miałam już, niestety, dobrego weta, z którym mogłabym pgadać. :-([/QUOTE]


:-(

to byl tez airdale?

Posted

[quote name='Flaire']No ale powinien umieć fachowo ocenić stan ogólny suni. I musiał, po konsultacji z Jagielskim, czegoś się dowiedzieć na temat tego, czego można oczekiwać.

Pogadaj może najpierw z tym, z którym jesteś umówiona. Tak szczerze pogadaj. Powinno pomóc.

Może opowiem Ci o jednej mojej takiej rozmowie. Pojechałam z 11-letnią sunią, która zaczęła tydzień wcześniej wymiotować, nie jeść i mieć biegunki, na USG nerek - bo wyniki krwi miała bardzo złe. No i USG wykazało, że nerek już prawie nie ma - bo z niewydolnością nerek jest tak, że pierwsze objawy pokazują się, gdy 75 % nefronów jest już zniszczonych. :-( Jak tam jechałam, to nie spodziwałam się wyników aż tak złych... w końcu objawy nie trwały jeszcze długo, choć sunia była już słaba. Spytałam wetki, co dalej. Powiedziała, że mogę sunię zostawić na 24 godziny pod kroplówką i może udać się ją z tego wyciągnąć tak, żeby na jakiś czas mogła wrócić do domu. Spytałam, co to znaczy "na jakiś czas". Pani wet powiedziała - no może tydzień-dwa. No i wtedy ja jej powiedziałam - nie, nie będziemy jej męczyć. A wetka - że to bardzo mądra decyzja, bo śmierć na nerki jest bardzo bolesna i nieprzyjemna. I wtedy tam, na miejscu, sama, tego dnia uśpiłam moją najwspanialszą, najukochańszą suńkę.

Do dzisiaj jestem z tego dumna. Odeszła spokojnie, bez bólu, w moich ramionach. Niestety z kolejną czekałam za długo i do dzisiaj nie potrafię spokojnie o tym pisać ani myśleć. Wtedy nie miałam już, niestety, dobrego weta, z którym mogłabym pgadać. :-([/QUOTE]


Mój cel to nie meczyc psa! Nie sprawiac jej bólu. Ja sie tu nie licze. Ja wiem ze ona z tego nie wyjdzie. To zostało jasno powiedziane. To tylko kwestia czasu...To bardzo madra decyzja...skrócic cierpienie psa...własnie boje sie zeby nie było tak jak z Twoim drugim psem...ten wet z którym jestem umówiona daje mniej nadzeji. W sensie ze mówi bez ogródek co i jak...moze powie mi bez ogródek. Naprawde wolałabym usłyszec ze to juz koniec...niz sama o tym decydowac...
Teraz lezy sobie na mojej podusi i strasznie dyszy. Niestety ma coraz wiecej sliny w pysku...a to sie moze skonczyc uduszeniem własna slina. Moj ojciec jako jedyny nie płaczacy juz krzyczy ze nie chce wiecej psów...bo nie moze patrzec na to co sie dzieje. On chyba juz sie pogodził z jej strata...pomimo ze ona nadal z nami jest! Ja sie nie pogodziłam i nigdy nie pogodze.

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...