Jump to content
Dogomania

Piękny wzruszający film..


Cichociemna

Recommended Posts

Wiem jakie to uczucie dusic sie. Bylam duszona.

Agonia mojego psa trwala o wiele dluzej niz pol minuty. Barbiturany z pewnoscia by to skrocily. Tak sie sklada, ze wielokrotnie bylam przy usypianiu psow. Widzialam tez smierc mojego psa. I nikomu nie zycze widoku takiej smierci ukochanego zwierzaka. To tyle z mojej strony. Zycze Ci, abys nigdy nie musiala patrzec na tak smierc swojego psa, na jaka ja patrzylam.

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 56
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Top Posters In This Topic

Uwazam ze jesli pies nie ma szans na wyzdrowwnie -nalezy mu sie od nas ten najwiekszy przejaw milosci do niego jakim jest uspienie
-kiedy sie kogos kocha a on jest chory za wszelka cene chcemy go utrzymac przy zyciu -mimo ze moze on bardzo cierpiec to i tak sie oszukujemy ze moze jeszcze bedzie lepiej, moze jeszcze kilka dni a moze tygodni ... Nie chcemy usypiac ?bo kiedy go uspimy wtedy zaczyna sie bol w naszym sercu...tesknota ....a czlowiek to z reguly istota egoistyczny - szkoda psa ale jak uspimy to wtedy my bedziemy cierpiec! A tego nie chcemy i przeciagamy zycie psa
milosc na przemian z egoizmem -ciezka decyzja



leki moze czasmi lagodza bol ale z czasem organizm sie uodparnia i juz tak nie pomaga cierpiącemu psu;(
wiec jesli skrocimy mu agonie o kilka dni to warto.......
Szkoda ze ludzie nie maja takeij szansy.......

Link to comment
Share on other sites

Ja nie wiem jakbym się zachowała w takiej sytuacji.... więc nie opowiem się po rzadnej stronie, ja straciłam psa w wypadku samochodowym, śmierć nastapiła odrazu, nigdy wcześniej nie byłam postawiona przed takim "wyborem" (dzięki Bogu).
Mam jadnak jedno pytanie, dlaczego ten mężczyzna uśpił swojego psa? Nie znam aż na tyle j.angielskiego... A moim zdaniem pies nie wyglądał na obłożnie chorego .... więc o co tu chodziło?

Link to comment
Share on other sites

Pytanie do czerda- czy bedac chora n chorobę xx -gdybys musiala co dziennie zmagać sie z poteznym bolem i zaden lek by ci nie pomagal to czy nie chcialabys zeby ktos ci pomogl w tej agonii???wiedząc ze i tak umrzesz ?

Moj dziadek umieral w okropnych bolach zedne leki mu nie pomagaly i wierz mi ze w takich chwilach czlowiek pragnie juz sie nie obudzic na drugi dzien....ale w odroznieniu od psow my nie mamy wyboru a one maja dzięki nam - i naszej niesamolubnej milosci do nich

Link to comment
Share on other sites

Ja nie praktykuję żadnej religii, bo nie czuję takiej potrzeby - tu ktoś może powiedzieć, że jestem uboga duchowo, upośledzona emocjonalnie i tak dalej, choć gwarantuję, że sromotnie się pomylą Ci, co tak stwierdzą. Wiem, że śmierć jest często najlepszym, co może się zwierzęciu lub człowiekowi zdarzyć. Uśpiłam w życiu jednego psa, który miał - jakże naturalne - cewnik z powodu raka prostaty wielkosci grejfruta. Sikał krwią, kwilił z bólu przy każdym kroku, o ile udało mu się jakiś wykonać. Poza cewnikiem miał też pieluchę, zeby nie kapał na siebie, kołnierz, zeby nie zdejmował cewnika i wenflon, zeby dostawac przeciwbóle, po których nadal kwilił. Cierpiał. Ten niegdyś wielki, dumny towarzysz, który trafił do mnie skatowany przez jakieś bydlaki, przeżył godnie całe życie, nagle stał się kłębkiem bólu. I teraz tak, miałam do wyboru dac mu wegetować jeszcze tydzień lub miesiac z cewnikiem, który wywoływał ból albo pozbyć się cewnika i pozwolic mu dogorywac w bólu krócej, bo zatrucie organizmu, nieodprowadzanie moczu itd. Uśpiłam, bo to był Przyjaciel, który stał się cieniem samego siebie.
Drugi pies nie zdążył dostać zastrzyku, umierał topiąc się we własnej krwi i kalem który wyłaził mu przełykiem, bo, jak to weterynarz stweirdził "coś sie zatkało". Cieszę się, ze umarł, bo cierpiał, ale wolała bym oszczędzić mu kilku godzin mordęgi - zaczął umierać w środku nocy, kilka godzin po kroplówce, po cichu, kiedy wszyscy zmęczeni zasnęli.
I człowiek - mój dziadek, dumny, postawny mężczyzna, który zjadany rakiem usiłował wielokrotnie popełnić samobójstwo przegryzajac żyły, chomikując tabletki w policzkach, by wziać więcej, tnąc się. Błagał o śmierć, któa szła do niego pół roku.

Medycyna dała moc przedłużania życia, ocalania najsłabszych - powina też dać prawo do godnej śmierci. Człowiek jako istota odpowiedzialna za zwierzę ma obowiązek podjąć różne decyzje - leczymy, nie leczymy, jeśli leczymy, ale jest coraz gorzej, to dajemy zwierzęciu skowyczeć z bólu, czy pozwalamy mu odejść? Mamy taką możliwość i moje sumienie w pełni na nią pozwala. Skoro już kombinujemy z przedłuzaniem życia w sposób sztuczny, nabyliśmy prawo do sztucznego wywołania śmierci, by nie skazywać na dalsze cierpienie istot, które są od nas zależne.

Link to comment
Share on other sites

to niezrozumienie , nie moją intencją jest tłumaczyć , każy ma swoje poglądy i to szanuję i to mnie nawet ciekawi
na pewno nie jest też niczyją intencją pozwalanie psu jak to ujęłaś na zdychanie w bólu miesiącami bo musi dokończyć swoje cierpienie , to właściwie ocena twoja , i ....czy myślisz że ktokolwiek mógłby tak zrobić , a jeśli tak , to dlaczego myślisz że ja?

Link to comment
Share on other sites

Ale skracasz cierpienie...skracasz o ten czas, kiedy pies nie cierpi...poza tym, religia to wymysl ludzki...mieszanie do niej zwierzat jest moim zdaniem bardzo nie fair wobec nich. Chociaz wiem co odpowiesz...ja pozostane jednak przy swoim zdaniu. Skoro czlowiek udmowil psa, skoro zabral naturze prawo decydowania o jego zyciu i smierci, nie mamy prawa pozwalac na cierpienie zwierzecia. W naturze by tak nie cierpialo.

Nadal podtrzymuje moje stwierdzenie: nie zycze Ci, abys widziala swojego psa w takim stanie, w jakim ja widzialam swojego. Dla mnie EOT, bo rozmowa o religijnych pogladach na eutanazje mnie nie kreci.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='DALMATYNKA0987']Uwazam ze jesli pies nie ma szans na wyzdrowwnie -nalezy mu sie od nas ten najwiekszy przejaw milosci do niego jakim jest uspienie
-kiedy sie kogos kocha a on jest chory za wszelka cene chcemy go utrzymac przy zyciu -mimo ze moze on bardzo cierpiec to i tak sie oszukujemy ze moze jeszcze bedzie lepiej, moze jeszcze kilka dni a moze tygodni ... Nie chcemy usypiac ?bo kiedy go uspimy wtedy zaczyna sie bol w naszym sercu...tesknota ....a czlowiek to z reguly istota egoistyczny - szkoda psa ale jak uspimy to wtedy my bedziemy cierpiec! A tego nie chcemy i przeciagamy zycie psa
milosc na przemian z egoizmem -ciezka decyzja



leki moze czasmi lagodza bol ale z czasem organizm sie uodparnia i juz tak nie pomaga cierpiącemu psu;(
wiec jesli skrocimy mu agonie o kilka dni to warto.......
Szkoda ze ludzie nie maja takeij szansy.......[/QUOTE]

Zgadzam się w 100% Pierwsze co człowiek myśli zastanawiając się nad uśpieniem psa , to co się stanie z nami, że będziemy cierpieć po jego odejściu...
Tylko, że gdy rozpatrujemy tą możliwość, to pies i tak umrze, prędzej czy później...
A to prędzej zmniejszy jego cierpienie.

[QUOTE]Moj dziadek umieral w okropnych bolach zedne leki mu nie pomagaly i wierz mi ze w takich chwilach czlowiek pragnie juz sie nie obudzic na drugi dzien....ale w odroznieniu od psow my nie mamy wyboru a one maja dzięki nam - i naszej niesamolubnej milosci do nich[/QUOTE]

miałam identyczną sytuację... Dziadek z dnia na dzień stawał się cieniem człowieka... Żadne leki nie pomagały, no, może na początku, dawki trzeba było co chwilę zwiększać...
Dla mnie uśpienie psa jest ostatnim aktem miłości jaki możemy mu dać.

Link to comment
Share on other sites

sory -buddyzm nie jest religją , re ligere-wiesz co to znaczy
jest poglądem na życie , życie ...i śmierć
i praktyką współczucia
niesądzisz chyba że ktoś współczujący chciałby czyjegoś cierpienia
a zwierzęta są rówież -jak ludzie istotami czującymi i nie sa traktowane jako przedmiot ,
i ja byłam przy śmierci moich pięciu ciężko chorych psów i 6 ciu kotów
sama wybierałam latem z ich ran larwy much -i , może to dla ciebie niezrozumiałe -zbierałam je pojedyńczo potem wynosząc
bo one też czują ból
a w naturze ------nie cierpiałoby-no wybacz , włącz na national geografic program -o drapieżnikach i zobacz jak wygląda umieranie , czy śmierć ,i zabijanie

Link to comment
Share on other sites

[quote name='czerda']po morfina nie powoduje , podawana w celach leczniczych , śmierci, a rodzaje cierpienia są różne
poza tym , nie wiemy tego -co zdarzy się w ostatnich dniach czy chwilach życia , i nie jest to nasze życie[/quote]

moim zdaniem jak ciepriec to na calego -nawet nie podawac morfiny -bo to na jedno wychodzi - nie cierpisz w takiej mierze jak ci bylo dane

tak by wynikalo z b.tybetanskiego ?

Link to comment
Share on other sites

[quote name='czerda']sory -buddyzm nie jest religją , re ligere-wiesz co to znaczy
jest poglądem na życie , życie ...i śmierć
i praktyką współczucia
niesądzisz chyba że ktoś współczujący chciałby czyjegoś cierpienia
a zwierzęta są rówież -jak ludzie istotami czującymi i nie sa traktowane jako przedmiot ,
i ja byłam przy śmierci moich pięciu ciężko chorych psów i 6 ciu kotów
sama wybierałam latem z ich ran larwy much -i , może to dla ciebie niezrozumiałe -zbierałam je pojedyńczo potem wynosząc
bo one też czują ból
a w naturze ------nie cierpiałoby-no wybacz , włącz na national geografic program -o drapieżnikach i zobacz jak wygląda umieranie , czy śmierć ,i zabijanie[/quote]

no wlasnie w naturze -nie maja tam wyboru po za tym takie zwirze ktore w naturze choruje bardzo szybko jest eliminowane czasmi przez inne zwirzeta -tym samym dlugo sie nie meczy

wezmy sposob zabijanie zwierzat ? Czy znaecaja sie nad swoja ofiara?nie zadaja szybko smiertelny uscisk i zwierze sie nue meczy

Link to comment
Share on other sites

Ogladalam, np wczoraj. O pumie, ktora w kilka SEKUND miazdzy krtan swojej ofiary. O lwicy, ktora skrocila cierpienie samicy gnu, ktorej mlode utknelo w kanale rodnym. Gdyby nie ona (lub inny drapieznik) umieralaby wiele godzin, jesli nie dni.

Jesli ktos twierdzi, ze pies umierajac w ten sposob, jak umarl moj pies (a widzialam smierc wielu zwierzat, zadana w rozny sposob) nie odczuwa cierpienia, ogromnego cierpienia...to albo tego w zyciu nie widzial, albo nie jest zdolny do odczuwania jakichkolwiek uczuc.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='czerda']sory -buddyzm nie jest religją , re ligere-wiesz co to znaczy
jest poglądem na życie , życie ...i śmierć
i praktyką współczucia
niesądzisz chyba że ktoś współczujący chciałby czyjegoś cierpienia
a zwierzęta są rówież -jak ludzie istotami czującymi i nie sa traktowane jako przedmiot ,
i ja byłam przy śmierci moich pięciu ciężko chorych psów i 6 ciu kotów
sama wybierałam latem z ich ran larwy much -i , może to dla ciebie niezrozumiałe -zbierałam je pojedyńczo potem wynosząc
bo one też czują ból
a w naturze ------nie cierpiałoby-no wybacz , włącz na national geografic program -o drapieżnikach i zobacz jak wygląda umieranie , czy śmierć ,i zabijanie[/QUOTE]

To, że wyznajesz buddyzm to akurat Twoja sprawa. Ja nie wierzę w to dokańczanie cierpienia i te sprawy. Więc poza tym, podaj mi jakiś racjonalny argument przeciwko eutanazji cierpiących, chorych psów. Bez mieszania w to Twoich światopoglądów, bo akurat one nie mają tu nic do rzeczy. Jeśli nie wierzymy w to samo, nie wyznajemy tego samego, to naprawdę bezsensowne jest przekonywanie siebie do czegoś - bo wynika to z poglądów na sprawy życia i śmierci, które są akurat różne. Trzeba by sięgać głębiej, do wiary, do wyznania i tak dalej, a tu nie o to chodzi.

Mnie jednak trochę przeraża, że masz takie poglądy. Bo nie wyobrażam sobie przedłużania agonii psa, nieusypiania go, bo taki mam pogląd na życie. No okej, pogląd poglądem, a zwierzę się męczy, charczy, skowyczy. I co, oglądamy to spokojnie, żeby w następnym życiu nie cierpiało? Jeśli leki już nie pomagają, jeżeli następuje moment długotrwałej agonii... W takim momencie wszelkie zasłanianie się poglądami i wyznawaną filozofią wydaje mi się niestosowne. Ja, osobiście, wolałabym w imię miłosierdzia NIE być zostawiana w spokoju, żeby sobie umrzeć przeraźliwie cierpiąc. I nic mnie nie obchodzi czyjaś filozofia, w takim momencie człowiek chciałby zwyczajnie umrzeć i powinno mu się to umożliwić, tak samo zwierzęciu. Szczególnie, że zwierzę jest nieświadome, nie myśli o śmierci - czuje ból, strach, ale nie wie co się dzieje i nie możemy mu tego przekazać. Po co go skazywać na dłuższy strach, skoro i tak umrze i tak, i to boleśnie? PO CO, jeżeli nie bierzemy pod uwagę względów światopoglądowych, bo mnie one nie interesują w tym momencie.

Link to comment
Share on other sites

aja z kolei przed chwilą oglądałam jak lwy uczą polować na gnu swoje młode ...czasami wiele godzin koty dręczą zdobycz
i -nie pamiętam kto , pomylił religję z etyką i wiarę z wiedzą
a ci którzy zadają sobie cierpienie np. umartwiając sie -to nie buddyści , nie wiem kto...
w ten też <powyższy od początku. patrzę na samobójstwo

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...