Marycha35 Posted May 24, 2011 Posted May 24, 2011 Ty wiesz, że nie! Ale mała byłam, to i fobinkę wtedy miałam jeszcze;) Quote
majqa Posted May 24, 2011 Author Posted May 24, 2011 A widzisz, a ja [I]po[/I]... nerwowo się rozglądałam za glapami. ;-) Quote
majqa Posted May 24, 2011 Author Posted May 24, 2011 [quote name='Marycha35']Też masz ornitofobię???????????????[/QUOTE] A w życiu... też byłam mała, jak oglądałam po raz pierwszy i... wyobraźnia zrobiła swoje. :-) Quote
Marycha35 Posted May 24, 2011 Posted May 24, 2011 Uffff, bo to upierdliwstwo okropne, wszędzie sraluchy są!!!!!;) Quote
sylwiaso Posted May 25, 2011 Posted May 25, 2011 Martynuś i do Ciebie się szczęście uśmiechnęło!!!!A my ściskamy wszystkie ciocine potffforrki i Wiellki buziol dla Czesiuni! Quote
majqa Posted May 25, 2011 Author Posted May 25, 2011 [quote name='sylwiaso']Martynuś i do Ciebie się szczęście uśmiechnęło!!!! (...) [/QUOTE] To był krótki uśmiech Sylwio... Żegnaj Martynko [*]... :-( Dzień jak zwykle. Papu, piciu, siku, pryku. Martynka OK. Byłam przy ostatnim karmieniu (popołudnie). Zjadła, napiła się ale wydawała się osowiała. Za tel. dzwonię do doktora. Miał dziś b.późno wracać z lecznicy. Ponieważ jednak poza nagłym ale drobnym osowieniem, nie zadziało się nic, ustaliliśmy, że dzwonię powtórnie rano, zdaję relację i... I ok. godzinki od tego momentu Martynka już nie żyła. Może mi ktoś wytłumaczyć, czemu do takiego stopnia wciąż śmierć depcze mi po piętach? :placz: Ile można z tą francą przegrywać? :-( Quote
Marycha35 Posted May 25, 2011 Posted May 25, 2011 Krótki, ale ważny....:( Już sobie fruwa gdzie i jak chce. Wolna! Quote
Jasza Posted May 26, 2011 Posted May 26, 2011 Majqo, ona chyba z tego gniazda nie wypadła, tylko ją rodzice wyrzucili...czuli, że jest chora....i chronili w ten sposób inne swoje pisklaki i samych siebie... Wiem, że to niczego nie tłumaczy.... Śmierć Ci depcze po piętach, ale życie na przedzie! Zobacz ile w Waszym domu życia, zobacz na Cacka, na Łokera, na Czesię, Manię, na wszystkich! Quote
majqa Posted May 26, 2011 Author Posted May 26, 2011 Zdążyłam się dowiedzieć, że były dwie sroczki. Jedna przedostała się na zupełnie inną posesję. Inną, sąsiadka bystrzacha wygoniła z kurnika, bo tam się bida zabunkrowała, a potem pogoniła w naszą stronę. Eh... :-( Dwa ostatnie dni mama wydzwaniała do nadleśnictwa, gdzie kiedyś odwoziłam wiewiórki. Chciała dopytać o parę spraw, bo kto jak nie oni... Tel. był głuchy, pewno pech na łączach. Już kombinowałam, że zależnie od ich podpowiedzi, wiedzy itd... albo Martynka obrośnie piórami i poleci albo obrośnie ale jej nie puścimy, zamieszka z nami. Obmyślałam, który pokoik będzie jej, z którym psiakiem będzie mogła zamieszkać, jak te psiaki przetasować, czy kupować wolierę (czyli piorunem wysprzedać jakiś pakiet książek), a może robić samemu..., a Martynka już miała mniejszą klatkę spaniową i większą, dworkową od sąsiadów, ogrodzoną na grillu przed dostępem psów i dooopa... Quote
emilia2280 Posted May 26, 2011 Posted May 26, 2011 ojjj, wspólczujé. sama kiedys mialam ptaszysko której do tej pory mi sié sni, bo tak kochalam... Quote
majqa Posted May 26, 2011 Author Posted May 26, 2011 Psiaki i kociaki mówią dobranoc... Jak się zbiorę w sobie to się gęsto rozpiszę, co u nas, bo dzieje się tyle, że padam na pysk. Zasłużeni w tej sprawie właśnie słodko śpiuniają. :angryy: A dziś, jedynie dziś, Czesia załatwiła nam domofon. "Wypracowała" kabel z ogrodzenia i sru... przegryziony jak ta lala... i to jest jeden z pikusiów jej wyczynów. :shake: W kuchni mam już "łyso", zero życia domowego, wsio posprzątane i pochowane. To efekt mojego wyścigu intelektualnego z Czesią. Mój intelekt stoi nisko, żenująco bardzo nisko, Czesia wciąż wygrywa i jest o krok przede mną. :mad: :roll: Działkę też "uporządkowała", tu się Czesia ściga z mamą... :shake: Quote
Marycha35 Posted May 26, 2011 Posted May 26, 2011 Izuś trzymaj się!!!!! I do śpiunków już, niechaj Ci się przyśni śpiąca, spokojna Czesia:);) Quote
Jasza Posted May 27, 2011 Posted May 27, 2011 A u mojej mamy na balkonie zamieszkał wczoraj niedopierzony gołąb. Zgarnęła go z chodnika, kupiła "gołębią" karmę, dała kartonik, kocyk, wodę...zobaczymy. Quote
Smyku Posted May 27, 2011 Posted May 27, 2011 Łokerowi odpuściłam , bo mnie rozbroił swoim murmurandem . Cześka ale Tobie jednak tyłek użrę . Quote
majqa Posted May 27, 2011 Author Posted May 27, 2011 O jej, ot buziole dla gołąbka, a tym bardziej dla Twojej Mamy Jaszo. :-) Jak nabytek ma na imię? ;-) Quote
Jasza Posted May 27, 2011 Posted May 27, 2011 Cholera nie zapytałam, mam nadzieję, że zdrowy i że dopierzy się i poleci do nieba i ponad drzewami. Na razie to muszę dopaść kogoś od gołębi ( Daśka?) kto mi powie czy karmić na siłę, czy on sam będzie coś jeść? Przepraszam, że na potffornym wątku piszę, ale tak mnie Martynka zainspirowała...a gołąbek, to nawet nie wiem czy on czy ona.... Quote
majqa Posted May 27, 2011 Author Posted May 27, 2011 Na siłę raczej nie, bo... gołębie mają to do siebie, że w stresie mogą zejść szybciej niż im pisane. To nerwuso - tchórze... Koniecznie podpytaj kogoś w temacie gołąb - niejadek. Quote
Smyku Posted May 28, 2011 Posted May 28, 2011 Trochę sobie z potffforami tu posiedzę i odpocznę , mogiem ? Quote
majqa Posted May 29, 2011 Author Posted May 29, 2011 Lecznica zaliczona, Fircia ma ząbki jak ta lala. :p Nie obyło się bez przygód z racji mojego niedospania. Władowałam się, trąba jedna, wprost na giełdę samochodową. :shake: Skoncentrowana byłam bowiem na samym procesie jazdy (nie zasnąć, nie zasnąć, nie zas...) i uszczęśliwiona podglądaną Firką, że nie rzyga. Szczęście trwało krótko. Pod lecznicą, ślepak jeden, wysiadłam wprost w błotną kałużę więc się uflejałam za wszystkie czasy, kolejno błoto wniosłam do lecznicy więc poprosiłam o zestaw sprzątaniowy, aaaa, w międzyczasie odkryłam, że jednak na siedzeniu mam wizytówkę Firy. Z beznadzieją spojrzałam i postukałam się w pusty łeb, bo przecież wzięłam narzutę, szmatki - pierdatki, tylko po co??? Leżały obok Firy. Z działań programowych i ponadprogramowych - 7.06 Anna Maria vel Mały Głód idzie na sterylkę. 11.06 - Remiś będzie miał robione ząbki. Zostanie mi jeszcze Łoker ale tu nie mam jakoś parcia, bo raz, nikt się chętny nie objawił, dwa, z jajkami mu do twarzy, trzy rozmnożenie mu nie grozi, cztery nie wierzę, że odjajeczenie go uspokoi, pięć brak mi motywacji, bo Łoker nie znaczy mi mieszkania w przeciwieństwie do Cacka, a sześć, cykam się, że gdyby coś poszło nie tak... No nic, z tematem jajka Łokera muszę "się przespać". Quote
Recommended Posts
Join the conversation
You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.