Jump to content
Dogomania

KOSZALIN - wyżlica PETRA. Odnalazła swoją Rodzinę. ...we Wrocławiu :-)


kinga

Recommended Posts

[quote name='tanitka']kochana Petra, los sie do niej uśmiechnął od kiedy Kinga więła ją pod swoje skrzydła. :)[/QUOTE]

Dobra, dobra - Kinga wzięła, ale:

- to Ati cisnęła, aby wziąć "tę drugą wyzełkę", rezerwujac miejsce w hotelu, na wypadek, gdyby nikt się nie znalazł chętny na Petrę wcześniej
- to Ati z tanitką, i jeszcze kochaną, acz nieznajomą na "Sz" ( nie pamiętam nicku) zadeklarowały pomoc finansową
- to tanitka szybciutko wrzuciła Petrę w net
- to Angelika dzielnie wrzeszczała na Petre w samochodzie, aby siedziała na 4 literach - zdięki czemu dojechałyśmy z 5 psami całe i żywe
- i na koniec pojawiła się margaret z rodziną - dzięki czemu - odpukuję w dębowe biurko, puk puk - w życiu Petry za parę dni wydarzy się cud :-)

Można więc smiało powiedzieć, ze Petra jest Dziełem Zbiorowym :-P

[I](Jezu, piszę tego posta po raz trzeci - przy ostatnim słowie zawsze mi kasuje :-( , więc wasze zaslugi, wymieniane po raz trzeci, znam już na pamięć :-))
[/I]

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 361
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

[quote name='margaret']tanitko - poniżej fotoreportaż część 0 - "Czekamy...." :))
[B], tylko nowego psa brakuje jeszcze do kompletu[/B].......[/QUOTE]

ależ kochana - mówisz - i masz. W takich sytuacjach na mnie zawsze mozna liczyć :-P

fotoreportaz cudny! - tylko nie wiem, czemu zadedykowany tanitce.....

Link to comment
Share on other sites

nie tylko tanitce:))) oczywiście,
zadedykowany Wszystkim Wam Twórcom Tego Dzieła - czyli zmienienia losu Petry,
nawet nie wszytskim uda nam sie podziękować

ale będa dalsze części, my czekamy na wieści coraz bardziej niecierpliwie, fioł straszny - Petra to goracy temat i chyba niemal jedyny teraz w naszym domu, daj znać jutro Kingo co weci bo nas tu rozsadzi:)))

Link to comment
Share on other sites

[quote name='margaret']
podobno zaskarbiła serca wetów i nieźle się tam w tej klinice urządziła, ma talent dziewczyna:))[/QUOTE]

potwierdzam - wyleguje sie na mieciutkim posłanku pry kaloryferze, w jednym z pokoi na zapleczu. Bo ona jest taka, że gdy jej się pokaże posłanko -idzie tam i się kładzie.
Strasznie im się - wetom - podoba z charakteru. Jest w lecznicy jeszcze drugi rezydent, pies - oszołom; oni wczoraj opowiadali, ze Misiu co rusz doskakuje do niej, a ona - jak posąg, stoi grzeczniutko, merdając ogonem. Taki pies - stoik.
I opowiadał mi wet:
- My jej mówimy: ty pewnie mialas byc na jelenia. A ty wzięłaś tego jelenia pod ramię, i razem sobie poszliście, jak przyjaciele - dlatego cię wywalili...

i na koniec dodał:
- ma jedną nieprzyjemną cechę
( ja w tym momencie struchlałam)

-... strasznie śmierdzi.

:diabloti::diabloti:

Link to comment
Share on other sites

i na koniec dodał:
- ma jedną nieprzyjemną cechę
( ja w tym momencie struchlałam)

-... strasznie śmierdzi.


no to ci zafundował chwile napięcia kingo hihi:)
smród nam niestraszny, wanne tu we wrocławiu też mamy a i na szamponik sie znajdą środki:)
tylko sie zastanwoimy kiedy jej te atrakcje łazienne zafundować

:diabloti::diabloti:[/QUOTE]

Link to comment
Share on other sites

wbrew wszelkim środkom ostrożności, wbrew temu, co klepie się na prawo i na lewo - ze NIE MOŻNA ufać ludziom poznanym w internecie ( przeglądałam ostatnio broszurkę, rozdawaną w szkołach - to jestem na bieżąco :-P), wbrew naglaśnianym na dogo przypadkom - że najgorzej - to przekazywać psy " na skrzyżowaniach", z bagażnika do bagażnika...

Petra została przekazana na parkingu.:oops:
Pod Castoramą. :oops:
...a wcześniej, gdy ją brałam z lecznicy, wszyscy po kolei pytali, czy "ten dom na pewno jest dobry, czy jej nie zrobią krzywdy, czy sprawdzony, czy widzieli ją, itd, itp...". Bo ona to tylko przy kaloryferze, albo - jak nie ma w pokoiju weterynarzy - na skórzanej kanapie... :-)
Mając przed sobą wizję przekazania NA PARKINGU - tłumaczyłam, mam nadzieję, przekonywująco, ze w nowym domu stoi już zdjęcie Petry w ramkach ( Małgosiu - podziękowania dla Córki! - miałam argument :-)).

Petra została powitana pięknym:
- witaj w rodzinie :-);
była wielce nieszczęśliwa, że łapki marzną jej na śniegu, więc czym prędzej władowała się do samochodu, zalegając obok Darii - właścicielki zdjęcia w ramce :-);
... i pojechała...

Z relacji podróżnych ( Małgosi) dowiedziałam się, że podczas postoju wszystkim "z rodziny" podaje łapę, cały czas. Na siku wyszła przyklejona do nogi Gosi.
WEci mówili, że ona strasznie jest ufna, szybko się przywiązuje do ludzi.
Czuję, ze będziecie mieć, margaret, taki dropiaty magnesik :-) :-)

Należy jej się, a co.

...a ja dziś obrastam w piórka.
Bo z jednej strony zbieram pochwały, jakiego fajnego psa wyciągnęłam ze schronu, a z drugiej - SKĄD TAKI dom wytrzasnęłam???????

No ba! :loveu::loveu::loveu:

Link to comment
Share on other sites

meldujemy się z domu, wszyscy szczęśliwi, wszyscy czworo:), 4.50 -22.30 w drodze - ale warto było!

Petra w pierwszej fazie podróży była podenerwowana - kręciła sie na tylnym siedzeniu, wstawała, kładła, obracała, usiłowała przejść do przodu albo usiąść na Darii, potem - wczasie jazdy zaczęła wszystkim fundować "łapę" - raz za razem, nawet kierowcy nie zapominając położyć łapy na oparciu fotela:) podbijała nasze serca wytrwale, urocze to było, choć na pewno podszyte lękiem
na postoju - nie chciała wysiąść z samochodu, na siusiu wyszła pod presją i przyklejona do nogi właśnie,
kolejny postój - pies złapał takiego lęka, że stał w miejscu z głową wbitą w nasze nogi i ani wody nie chciała, ani jeść ani siusiu... odpuściliśmy już aż do Wrocławia, w końcu zasnęła z głową na nodze córki

na podwórku naszym o dziwo poczuła się o niebo lepiej, sama ciągnęła na mały spacer, zaskoczyła ją klatka schodowa bloku i schody - chyba dotąd nie miała okazji poznać

chwila gdy weszła do mieszkania i rozglądała się nieśmiało po pokojach, kuchni etc. - bezcenna! jakby to przetłumaczyć na ludzkie:
"a co to jest?? to moje?? niemożliwe?? gdzie moge wejść? - tu mogę? (zerkała co chwila na nas), a to co to jest? może ja jednak za Darią sobie pochodzę, o, o jejku, nie nie jeść teraz nie chcę, hmmm, a co to jest? czemu ten pies tak na mnie dziwnie patrzy?! (duże lustro w przedpokoju) i naprawdę mogę wejść do pokoju, mogęęęę? o! to ja chyba wiem o co chodzi, szybko!, rozbieg... i HOP!!! i teraz leżę i odpoczywam" (pies po 3 sekundach pobytu w pokoju znajduje się na tapczanie :-)


w końcu zjadła, próbuje nas urobić na spanie na naszym łóżku ale stawiamy granice (na razie:-)) i w końcu idzie na swoje posłanko,
i jak się jej tak uważnie przyglądam: to czy tej wyżlicy nie zmajstrował też jakiś labrador???? coś ma takiego w głowie, spojrzeniu, ale żebyście dobrze zrozumiały to jest tak samo dla nas OK, zresztą my się już bez reszty zakochaliśmy w Petrze:)

jak dla mnie adopcja w pełni profesjonalna Kingo a że z fantazją ułańską - no cóż:))

zaraz dojdą pierwsze foty Petry z domu, Paweł obrabia, a psia królowa właśnie zasnęła i coś jej się śnić zaczęło - od razu, mam nadzieję, że teraz będzie już miała tylko dobre sny


[URL]http://www.it-self.pl/petra[/URL]

Link to comment
Share on other sites

[quote name='margaret']


chwila gdy weszła do mieszkania i rozglądała się nieśmiało po pokojach, kuchni etc. - bezcenna! jakby to przetłumaczyć na ludzkie:
"a co to jest?? to moje?? niemożliwe?? gdzie moge wejść? - tu mogę? (zerkała co chwila na nas), a to co to jest? może ja jednak za Darią sobie pochodzę, o, o jejku, nie nie jeść teraz nie chcę, hmmm, a co to jest? czemu ten pies tak na mnie dziwnie patrzy?! (duże lustro w przedpokoju) i naprawdę mogę wejść do pokoju, mogęęęę? o! to ja chyba wiem o co chodzi, szybko!, rozbieg... i HOP!!! i teraz leżę i odpoczywam" (pies po 3 sekundach pobytu w pokoju znajduje się na tapczanie :-)

][/QUOTE]

I pewnie do tej chwili będziecie potem, po latach wracać.
Mnie zawsze przy takich opisać ściska w gardle, na zasadzie:
- do diabła, należy ci się takie życie jak psu kość - a nie ten cholerny boks w jakiejś umieralni, na krawędzi przeżycia.

Ja też często wspominam pierwsze dni mojej Tajgi, która w schronie urodziła się i żyła przez pierwsze 1,5 roku życia, jak prosiak w malutkim chlewiku - albo mojego Liptona, psa, który przybłąkał sie z podkoszalinskiej wsi - i panicznie bał się wchodzenia do domu.

foty Petry przepiękne, choć widać, ze umordowana strasznie.
...czułam, że Paweł jest artystą :-P

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...