Jump to content
Dogomania

Pierwsze starcie


Behemot

Recommended Posts

A ja uważam że nie tylko smycz i kaganiec świadczą o odpowiedzialności właściciela - ale i WYCHOWANIE psa.

Coraz więcej spotykam osób ktore, nie radząc sobie zupelnie z własnym zwierzakiem, wymagają wszelkich zabezpieczeń od reszty świata - i uważają że skoro ich pies a kagańcu i na smyczy, to już wszystko jest O.K. :roll: - i najlepiej żeby cały zwierzęcy świat zakagańcować i zasmyczować, a wtedy będzie juz dobrze. ;)
Nie tędy droga...

Oczywiście nie mówię o nikim z obecnych.

Link to comment
Share on other sites

Biorę ją też na smycz, kiedy widzę w pobliżu jakieś malutkie dziecko - żeby Sonia nie podbiegła i nie przestraszyła dzieciaka..."
Behemot - jeżeli mogę cos poradzić: przywołuj psiaka do siebie nie tylko jak widzisz psa czy dziecko. I jak przybiegnie - zawsze daj smakołyka, albo pobaw sie ulubioną zabawką. Wołaj ją kiedy nikogo nie ma, kiedy widzisz psa, albo ptaka etc. Niech kojarzy przychodzenie do Ciebie z czyms baaaardzo miłym. Odwołuj ją jak najczęściej. Ja tak robiłam i muszę przyznać, że psiak [B][U]zawsze [/U][/B] wraca na zawołanie.
A co do kagańca - myslę, że u niektórych właścicieli mogą uspić czujność, jak pisze zresztą Berek. Jeżeli pies jest nieułożony to szczeniakowi może czasem zrobić większą krzywdę kagańcem.
Mój psiak ma obecnie 2 lata i ostatnio coś mu się przestwiło i kilka razy, jak był na smyczy, "startował" do duzych psów (małe i szczeniaki ma w nosie). I to bynajmniej nie w przyjaznych zamiarach. Zaczęłam więc ćwiczyć: za każdym razem jak mijamy jakiegokolwiek psiaka to szybko wyciagam z kieszeni zabawkę i zaczynam go zabawiać. Pokazuje mu w ten sposób, że jeżeli zostanie grzecznie przy mnie to będzie duzo ciekawiej... No i musze sie pochwalić - dziś odnieśliśmy dwa sukcesy: zero reakcji na szczekające, duże psy przechodzące koło nas bardzo blisko, bo pancia miała kółko!!! A wczoraj biegł luzem po polu, zobaczył kundelka i sie zatrzymał, odwrócił i popatrzył, czy nie mam w ręku zabawki. No i przybiegł do mnie z własnej woli. Ja przy okazji ćwiczę sobie refleks w wyciąganiu zabawki ;)
Oczywiście nie jest to metoda wymyslona przeze mnie - powiedziała mi o niej koleżanka.
Uffff, trochę sie rozpisałam. Ale może spróbuj też tak - jeśli nie wiesz co to za psiak idzie na smyczy, zbawiaj swoją małą i pokaż, że jesteś atrakcyjniejsza. Myśle, że przyniesie to efekty w przyszłości. Zabawa z psem - jak najbardziej, bo to szczeniak, ale jak Ty pozwolisz.
Powodzenia

Link to comment
Share on other sites

[quote name='Berek']
Coraz więcej spotykam osób ktore, nie radząc sobie zupelnie z własnym zwierzakiem, wymagają wszelkich zabezpieczeń od reszty świata - i uważają że skoro ich pies a kagańcu i na smyczy, to już wszystko jest O.K. :roll: - i najlepiej żeby cały zwierzęcy świat zakagańcować i zasmyczować, a wtedy będzie juz dobrze. ;)
Nie tędy droga...

Oczywiście nie mówię o nikim z obecnych.[/quote]

Agresywny pies "zabezpieczony" to jedno, ale jeśli jest sytuacja taka, że biegnie do nas "coś" (dobrze jak chce sie tylko 'przywitać') i ja się drę do właściciela, żeby psa odwołał, a tu się okazuje, że szanowny pan takiej mocy w sobie nie ma, to co?
Nie tylko właściciele agresorów nie chcą być "napadani" przez inne spy. Zdaża się przecież, że ktoś akurat moze ćwiczyć posłuszeństwo prawda?

Nie należę do osób, które cieszą się, że ich pies jest agresywny i zawsze mi się głupio robi nawet, gdy mój pokazuje zęby w obronie (mamy taką jedną sznaucerkę miniaturową...).

Link to comment
Share on other sites

[quote name='SuperGosia']Jeszcze jedna kwestia - nie w kazdej sytuacji zapanujemy nawet nad super wyszkolonym psem. Sa sytuacje nie do przewidzenia :shake:

Nigdy nie mamy 100% pewnosci jak sie zachowa nasz pies. Tym bardziej nie mozemy reczyc za zachowanie - dotad przyjaznie nastawionego - psa sasiada.[/quote]

Przypomniała mi się historia, którą opowiedziała mi kiedyś pewna strasza pani. Ma ona kundelka, który zawsze jest na smyczy. Jazgotliwa cholera strasznie, ale ok.
Niedaleko tej pani mieszkał (lub jeszcze mieszka) młody facet z rottim. Zawsze gdy się mijali, mały ujadał w kierunku rottiego. Rotti był tak wyszkolony, że ignorował małego, z czego jego pan był dumny jak paw. Dodam, że rotti nigdy nie chodził na smyczy!!
I tak się psy mijały miesiącami. Mały 'atakował' a rotti ignorował. Pani kundelka miała wrażenie, że facet od rottiego prowokuje spotkania, by móc się chwalić swoim posłusznym psem...
Pewnego dnia pani z kundelkiem szła sobie tradycyjnie. Gdzieś tam daleko zobaczyla rottiego z panem. Mały zaczął swój stały repertuar i niby miało być tak jak zawsze, ale rotti nie wytrzymał i puścił się pędem w kierunku kundelka. Nie pomogły przywoływania, w końcu krzyki pana...
Dobrze, że rotti miał kaganiec. Skończyło się na tym, że mały był poturbowany, śmiertelnie wystraszony i przestał szczekać na rottiego.

Link to comment
Share on other sites

A ja mam tkaka historyjke - moje mluchy czesto sie bawia z b. przyjazna i opiekuncza 8-letnia bokserka. Na kazdym kroku suka okazuje im sympatie. Nietety, ktoregos dnia po prostu zle sie czula. Jamnik po ostrzegawczym warknieciu, natychmiast dal jej spokoj, ale Shih przyzwyczajony do czulosci "babci" (jak ja pieszczotliwie nazywamy) jak zwykle zaczal radosnie na nia skakac. No i nim rzucila o ziemie :shake: Nie mam tutaj absolutnie pretensji ani do wlascicielki Rozy, ani do samego psa - po prostu mial gorszy dzien - to zrozumiale. Szczesliwie malemu nic sie nie stalo (przy okazji sie czegos nauczyl), choc u delikatnej rasy ozdobnej nietrudno o uraz.
Pisze o tym dlatego, by pokazac, ze NAPRAWDE nie wszystko da sie przewidziec.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='an3czka']Przypomniała mi się historia, którą opowiedziała mi kiedyś pewna strasza pani. Ma ona kundelka, który zawsze jest na smyczy. Jazgotliwa cholera strasznie, ale ok.
Niedaleko tej pani mieszkał (lub jeszcze mieszka) młody facet z rottim. Zawsze gdy się mijali, mały ujadał w kierunku rottiego. Rotti był tak wyszkolony, że ignorował małego, z czego jego pan był dumny jak paw. Dodam, że rotti nigdy nie chodził na smyczy!!
I tak się psy mijały miesiącami. Mały 'atakował' a rotti ignorował. Pani kundelka miała wrażenie, że facet od rottiego prowokuje spotkania, by móc się chwalić swoim posłusznym psem...
Pewnego dnia pani z kundelkiem szła sobie tradycyjnie. Gdzieś tam daleko zobaczyla rottiego z panem. Mały zaczął swój stały repertuar i niby miało być tak jak zawsze, ale rotti nie wytrzymał i puścił się pędem w kierunku kundelka. Nie pomogły przywoływania, w końcu krzyki pana...
Dobrze, że rotti miał kaganiec. Skończyło się na tym, że mały był poturbowany, śmiertelnie wystraszony i przestał szczekać na rottiego.[/QUOTE]

o i ta historyjka dokładnie obrazuje niechęć mojego dobermana do małych psów.I tak go podziwiam źe tyle czasu ignorował te ujadające i niekiedy kąsające mini luzem puszczone pieski.Nie pomogły prośby skierowane do właścicieli tych psów aby je zabrali zawsze padały słowa "przecież on taki mały i nic nie zrobi , a jak ten duży agresywny to nie powinien między ludzi wychodzić" I to nie był jeden piesek tylko zazwyczaj z 5 naraz bo na osiedlu grasował klan plotkarek z niewychowanymi jazgotami.Więc pewnego pięknego dnia (miałam wtedy gipsowy bucik na nodze) wyszłąm z Kano jak zwykle na spacerek , stado jazgotów nas napadło więc kulturalnie poprosiłam by zabrały swoje psy odpowiedz brzmiała "NIE" i tu zrobiłam coś bardzo niemiłego odpiełam smycz swojemu psu (był celowo w kagańcu) powiedziałam do Kano z uśmiechem na ustach "baw się dobrze" więc pogonił sobie te pieseczki , a że nie jest typem rozszarpywacza tylko straszaka pobiegał za maluchami 2 minutki poczym go odwołałam i naturalnie wrócił.Jej jaki był lament jakie krzyki ......... Od tamtej akcji teoretycznie miałam spokój i szanowne panie raczyły łapać swoje cudaki na smycz gdy widziały mnie i mojego psa.Lekcja niemiłą , ale skuteczna.
Również dlatego nie pozwalam aby dobiegały inne psy do mojego dlatego że jest on bardzo dominującym samcem i okazuje to bardzo mocno nie atakuje psa który się spodufala tylko go karci (mówie tu o młodych psiaczkach) więc jeśli małolat podbiegnie i okaże uległość Kano powącha i ignoruje znaczy idzie dajej w wsoją strone natomiast jeśli mały jest natrętny zostaje skarcony bez używania zębów w sęsie ugryzienia.Co oczywiście jest odbierane jako agresja i chęć zjedzenia maleństwa (płacz ,lament nawsadzanie mi )Dlaczego mam więc obrywać ? i może jeszcze przepraszać.
Ja znam swojego psa i wiem jak zareaguje w danej sytuacji wiem że może skarcić szczeniaka jak również stanąć do walki z dorosłym psem który mu nie ulegnie.Sam nie zaatakuje pierwszy , ale sprowokowany - odda.

Najciekawsze jest to że jak ide z moją pito-Lalką to ile luzno biegających psów tyle zaras na smycz jest łapana , a ona naprawde jest bardzo pokojowo nastawiona do świata i daje sobie na głowe wejść dużym i małym psom ,a szczeniaką wszczgólności.Wtedy często , gęsto inni ludzie potrafią zapytać "czy moj pies może się pobawić z twoim"

Link to comment
Share on other sites

[quote name='an3czka']Coś mi się wydaje, że tych małych, rozwrzeszczanych jest tyle samo, co dużych i agresywnych.[/QUOTE]


moim zdaniem to nie winne są psy tylko nieodpowiedzialni właściciele!!!
Ja nigdy nie winie psa tylko jego opiekuna.Bo co tu pies winien?

małe rozwrzeczczane = agresywne

Zmienie na tak
małych agresywnych i dużych rozwrzeszczanych ;)

Link to comment
Share on other sites

[B]Behemot[/B] rozumiem, ze szczeniak, ale nie uwazasz, ze lepiej prysnąc pieskowi gazem niz ma go poszarpac moj pies? Moj Zibi dopoki nie zostanie sprowokowany idzie ładnie, ale kiedy widzi, ze biegnie wprost na niego jazgot to on normalnie zaczyna sie bronic i ja naprawde sie staram zeby moj pies byl bezpieczny na spacerze (nosi halti, nie spuszczam go na osiedlu ), ale wyskakuje pimpuś a wlascicielka na to, ze pimpus nie zrobi krzywdy mojemu ,a jak zwracam uwage, ze pies powinien miec jedno zabezpieczenie to nic sobie z tego nie robią.
A co do agresywnych psow i chodzenia z nimi w kagancach...Ja swojemu nie załoze, dopoki wszystkie psy nie bedą na choc jednym zabezpieczeniu ...A pieski, ktorych wlasciciele chca, zeby latały luzem powinny miec ukonczone PT .

Link to comment
Share on other sites

[quote name='reucia']Behemot - jeżeli mogę cos poradzić: przywołuj psiaka do siebie nie tylko jak widzisz psa czy dziecko. I jak przybiegnie - zawsze daj smakołyka, albo pobaw sie ulubioną zabawką. Wołaj ją kiedy nikogo nie ma, kiedy widzisz psa, albo ptaka etc. Niech kojarzy przychodzenie do Ciebie z czyms baaaardzo miłym. [/quote]

Ależ oczywiście, że tak robię - i to z dobrymi rezultatami :lol: Sonia przychodzi do mnie na zawołanie już prawie za każdym razem - i zawsze jest wtedy nagradzana. Tamta sytuacja wynikła dlatego, że nie zauważyłam tego dużego psa.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kasieczko'][B]Behemot[/B] rozumiem, ze szczeniak, ale nie uwazasz, ze lepiej prysnąc pieskowi gazem niz ma go poszarpac moj pies? [/quote]

Oba wyjścia są fatalne. I mój powinien być nauczony, że nie podchodzi się do obcych psów, i Twój że nie wolno reagować agresją na inne psy.

Link to comment
Share on other sites

[B]Bohemot[/B] niestety trzeba mieć oczy dookoła głowy :diabloti: ja wiem że to często nieosiągalne , ale takie życie.

Ciesz się że tamten pies był normalny , a jego właścicielka panowała nad nim.O zgrozo nie raz widziałam jak pies wyrwł się komuś i niekoniecznie był to duży pies.Starcie szczeniaka kontra dorosłego psa brrrrrr ........ Zdażają się ludzkie niezdary co to nawet nad ratlerkiem nie potrafią mieć kontroli.[QUOTE]wyskakuje pimpuś a wlascicielka na to, ze pimpus nie zrobi krzywdy mojemu[/QUOTE] odpowiadam że mój może zrobić np zdeptać "pimpusia"

Na spacerku z pieskiem trzeba również uważać jak podczas jazdy samochodem.
"zachować szczególą ostrożność i mieć bardzo ograniczone zaufanie"
Taki kraj mamy niestety zero poszanowania drugiego człowieka.....

Link to comment
Share on other sites

[quote name='kasieczko'][B]Behemot[/B] rozumiem, ze szczeniak, ale nie uwazasz, ze lepiej prysnąc pieskowi gazem niz ma go poszarpac moj pies?[/quote]

Ja chodze z dezodorantem w areozolu w kieszeni na wszelki wypadek. Skutek daje taki sam, jak gaz. Kto nie wierzy, niech przetestuje na sobie :evil_lol: Mozna tez wyprobowac, np. na wlamymawczu :diabloti: .
Podobny efekt da lakier do wlosow (sa takie male akurat do kieszeni w hiper-marketach).

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.

×
×
  • Create New...