Jump to content
Dogomania

DINO-Piękny pręgowany bokser Już w domku u Oli :-)


Aganiok

Recommended Posts

  • Replies 203
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

No własnie się dowiedziałam :angryy: i rozmawiam z Natalią czyli Moon :) . Nie wiem czy napisać do tej dziewczyny Oli co się wacha maila i wyjasnić sprawe? Nie chce tej dziewczyny zmuszać ale z tego co wiem co jakaś dziewczyna z wolentariatu z Warszawy naopowiadała troche ujemne rzeczy na temat bokserów co może ją ewentualnie spotkać :( ale bardziej te ujemne rzeczy.
Ja poprosiłam Natalie aby dała Oli moje gg to z nią porozmiawiam :).

Link to comment
Share on other sites

Mysle ze ta dziewczyna od transportu Dina nie chciala żle...ona poprostu naogladala i nasluchala sie historii o psach ( bo przez 6 lat pracowala w schron)
Bardzo dobrze ze dino jest na allegro. Dla mnei nie wazne czy trafi do oli czy do kogos innego, najwazniejsze dobro psa.
jednak wciaz po cichutku mam nadzieje ze pojedzie wlasnie do Oli

Link to comment
Share on other sites

[URL="http://http://forum.boksery.pl/viewtopic.php?p=46986&sid=35b8fa66626db4c94def12c16d3d56a5#46986"]http://http://forum.boksery.pl/viewtopic.php?p=46986&sid=35b8fa66626db4c94def12c16d3d56a5#46986[/URL]

wszyscy zainteresowani sprawą Dina powinni przeczytac ostatniego posta z bokserowego forum..

Dziekuje za wszelka pomoc...i przepraszam za klopot..:(

Link to comment
Share on other sites

Na prośbę Oli przekopiowuję z Boxer Forum :

Rozmawiałam wczoraj z Efką i pomijając rozmowę o transporcie zwróciła mi uwagę na to, żebym się dobrze zastanowiła nad przygarnięciem psa z tak daleka, o którym nikt nic nie wie i którego ja nie mogę poznać poprzez wychodzenie z nim na spacery i wcześniejsze odwiedzanie a chociażby przez rozmowę z jego bezpośrednim opiekunem. Powiedziala, że moze to byc cudowny pies o którym marzylam ale moze to byc tez "potwor" ktory byl zle wychowany(podala mi jako przyklad gryzienie futryn drzwi i okien:/)...ze moge miec cudowny raj lub koszmarna meke z nim...

Rozmawiałam wczoraj z rodzicami i postanowiliśmy się z tym "przespać", żeby ochłonąć i przemyśleć wszystko następnego dnia aby nie podejmować pochopnej decyzji. W związku z tym zadzwoniłam dziś do schroniska w Łęczycy w nadzieji, że tam usłyszę pochlebne słowa o Dinusiu i już wszelkie wątpliwości znikną...Niestety ten Pan powiedział mi ku mojemu zaskoczeniu, że faktycznie nie może on mi nic o nim powiedzieć bo jest tam za krótko, po czym dodał, że znajoma(chodziło mu o Efkę) ma rację! Próbując mnie chyba tylko uspokoic dodał, że ma non stop telefony w sprawie Dinusia i ma juz kolejnego chetnego...ale jakos nie chce mi sie w to wierzyc:(

Po tym wszystkim jestem przerażona...Oczywiście ja sobie zdawałam sprawe z tego, że pies ze schroniska może mieć rożny charakter i go nie znam itp i oczywiscie rozmawialiśmy o tym z rodzicami, że na wszystko sie zgadzamy i przygotowujemy...Mialam boksera i wiem, że bywaja porywcze, że moga mi pogrysc kapcie, maskotki i inne duperele ale Efka mi naswietlila to w taki drastyczny sposob, o którym nie mialam pojecia(oczywiscie jestem jej za to wdzieczna) nie zdawalam sobie sprawy z tego, że moglaby zaistniec sytuacja kiedy musialabym go zamknac w jakiejs klatce w domu i trzymac tam gdy mnie nie ma, chyba bym nie dala rady. Dlatego zupelnie odpowiedzialnie do tego podchodze i musze zapomniec o Dinusiu:( Nie chce sytuacji w ktorej przygarne go a potem okaze sie, że nie dajemy sobie z nim rady i trzeba go oddac...Nie chce w porywie serca i dobroci przygarnac go pomimo wszystko a potem wyrzucic. Dino od razu "wpadl mi w oko", przejrzalam wiele boksiow które podsylala mi Moon_light z dgm ale zaden mnie tak nie zauroczyl

Ale oczywiście w moim domu miejsce dla boksia nadal jest!! Jednak juz nie dla Dina. Poszukam boksera w okolicy W-wy. Za rada Efki pojade na Paluch i tam postaram sie poznac te psiaki. A moze kolo mnie w Jozefowie znajdzie sie jkis biedny bokio potrzebujacy mnie rownie mocno jak Dino...Jesli Wy cos znajdziecie to tez chetnie czekam na info!

Ps. Za Dinusia trzymam kciuki zeby znalazl cudowny domek! Troche sie rozpisalam ale chcialam zebyscie zrozumieli ze to jest przemyslana i odpowiedzialna decyzja i od poczaatku taka byla...mam na wzgledzie moje dobro i dobro psa przede wszystkim!Wybaczcie...Dino Ty wybacz...

[ [I][B]Dodano[/B]: Pią 30 Gru, 2005 12:05[/I] ]
ps.jesli jest tutaj ktos z dgm to prosze o przekopiowanie tego aby i tam wiedzieli o mojej decyzji i aby nadal mozna bylo szukac domku dla Dina...

Link to comment
Share on other sites

[quote name='moon_light']Mysle ze ta dziewczyna od transportu Dina nie chciala żle...ona poprostu naogladala i nasluchala sie historii o psach ( bo przez 6 lat pracowala w schron)[/quote]

Efka nie chciała żle. Każda decyzja o adopcji powinna byc dobrze przemyslana. Osobiście uważam, że nic na siłę. Nie krytykujcie jej za to, że wzbudziła u Oli obawy.

Link to comment
Share on other sites

Efka bardzo odpowiedzialnie podchodzi do spraw adopcji - widziała juz psy wracające do schroniska po raz kolejny ( to właśnie m.ni. Efka ratowała Piratka przed powrotem na Paluch po nieudanej pierwszej adopcji, która okazała sie chwilowym porywem serca)
Dobrze sie stało , ze uswiadomiła Oli "blaski i cienie" czyli wielką niewiadomą związaną z adopcją Dinusia (bo praktycznie nikt nic o nim nie wie).
Jesli Ola sprawę przemysli i zdecyduje się - to będzie to swiadoma decyzja . Zawsze lepiej nastawic sie na najgorsze i być mile zaskoczonym , ze nic takiego się nie wydarzyło niz odwrotnie.

Link to comment
Share on other sites

[quote name='moon_light']Mysle ze ta dziewczyna od transportu Dina nie chciala żle...ona poprostu naogladala i nasluchala sie historii o psach ( bo przez 6 lat pracowala w schron)
Bardzo dobrze ze dino jest na allegro. Dla mnei nie wazne czy trafi do oli czy do kogos innego, najwazniejsze dobro psa.
jednak wciaz po cichutku mam nadzieje ze pojedzie wlasnie do Oli[/quote]

Parę sprostowań - nie pracowałam w schron, byłam wolontariuszem przez prawie 3 lata na Paluchu, ze schroniska pochodzi moja pierwsza bokserka i druga bokserka, za moim pośrednictwem miedzy innymi trafił do Faro Pirat, za moim pośrednictwem do Sylwii&bokserów trafiły dwie bokserki staruszki, wyadoptowałam sporo bokserów a kilka bokserów było u mnie w domu lub trochę u mnie, trochę w domach bliskich znajomych właśnie w okresie kiedy szukały domu - szukały domu np. po nieudanych adopcjach. W okresie kiedy pomagałam na Paluchu znałam każdego boksera stamtąd, zdobywałam coraz większe doświadczenie i uczyłam się, że nie zawsze do schroniska trafiają psy idealne:
Przykłady nie z nasłuchania się tylko z praktyki :
1. Moja 1 suka - część starych wolontariuszy ją pamięta i znała w schronisku, w boksie wyglądała jak anioł, poza nim była diabłem z niespożytą energią ( 3 krotnie trafiała do schroniska zanim ja ją zabrałam). Zaden wolontariusz nie chciał z nią wychodzić na spacer bo byłą w swoim zachowaniu nieobliczalna.
2. Moja 2 suka - adoptowana jako około 6 miesięczne słoneczko, szkód jakie narobiła mi w domu nie zliczę - kurtki, posłania, doniczki, dywany zjedzone lub solidnie nadgryzione; zachowania czystości w domu do końca nie nauczyła się do dziś - efekt zniszczona podłoga w nowym mieszkaniu, zasikane nowe kanapy i łóżka ( tak, tak suka sika takzę na meble)
3. Bokser wyadoptowany przeze mnie do 2 dziewczyn - bardzo go kochały nigdy się nie poddały ( dokąd miałyśmy kontakt) niszczył wszystko - zjadł im ramę okienną i futrynę w drzwiach, rozwalił także klatkę, która jak się wydawało pomoże rozwiązać problemy.
4. Dex - bokser, którego wzięli Państwo, którzy mieli już boksera - efekt pogryzienie jamnika i sprawa w sądzie - dość dotkliwe. Przez pół roku opiekunka boksera nie byłą w stanie wykonywać swojej pracy przez dotkliwie pogryzioną przy rozdzielaniu rękę. Ją akurat pogryzł jamnik.
5. Młody bokser którego zaadoptowała mama mojej koleżanki - miała przedtem boksera - efekt - niegroźne ale jednak ugryzienia w ręke - pies miał zbyt wiele energii i był kompletnie nie wychowany - więc gdy tylko był na smyczy usiłował łapać za smycz lub rękę.
6. Viva - bokserka która była umieszczona także na Dogo - potrafiła bez problemu ugryźć człowieka , z tego powodu wracała z adopcji 3 razy - nie wiem do kogo docelowo trafiła i jak ta adopcja się zakończyła - czy suka nie wróciła po raz kolejny - bo wtedy przestałam przyjeżdzać na Paluch.
7. Nusia Sylwii - siedziała na szpitalu w towarzystwie stada mniejszych psów, wyglądała jakby była chodzącą jełopą i łagodnością - ile Sylwia namęczyła się z doprowadzeniem Nusi do względnego zachowania wie tylko ona, bo Nusia jak tylko trafiła do domu wobec każdego obcego psa zachowywała się histerycznie i agresywnie - co w przypadku Sylwii wychodzącej na spacery także w dwoma innymi bokserami, które Nusia prowokowała swoim zachowaniem nie było sprawą bezproblemową.

To tylko przypadki kilku ( bo nie wszystkich ) znanych mi bokserów z adopcji, zresztą nie tylko bokserów.

[B]Znam wiele wyadoptowanych psów - niektóre nigdy nie sprawiły żadnych problemów, ale część psow miała takie a nie inne problemy z którymi ktoś kto je adoptował musiał żyć i musiał sobie jakoś poradzić.[/B]

W przypadku tego psa w zasadzie nikt nic nie wie na jego temat - wiadomo część psów z tego forum to psy pod opieką kogoś z wolontariuszy - jeśli wolontariusz opiekuje się psem jakiś czas jest w stanie przewidzieć większość ( większość ale nie wszystkie) jego zachowania. Nie wszystkie bo zachowanie psa w schronisku i w domu nie jest takie same - nie jest bo warunki są inne, nie jest bo wiele zależy od zachowania opiekunów, ale też niestety znałam wiele psów, które w schronisku zachowywały się inaczej niż w domu i to nie z winy błędów popełnionych przez opiekuna.

To tyle drogą sprostowania - ja w tej chwili nie jestem czynnym wolontariuszem, nie zajmuje się zwierzakami w potrzebie a jednak z pewnym niepokojem obserwuje "obecne trendy" - najważniejszy jest transport - ja rozumiem , ze zdarza się mało typowy pies ktoś zakocha się w tym jednym jedynym itd, jest wolontariusz który bardzo usilnie szuka domu dla jakiegoś psa, przetrzymuje go w hotelu, w domu, u znajomych - ale wożenie psów po całym kraju - bo zimno - psów o których nie można nic powiedzieć bo nikt ich nie zna - wybaczcie - na Paluchu jak znam życie siedzi pewnie z 5 bokserów a bokseropodobnych następne 10 itd itd w każdnym schronisku w każdym mieście bokserów, rotków, dobków itd można znaleźć na pęczki niestety - i zapewniam także jako praktyk - w każdym z tych schronisk jest zimno i warunki są do luftu, a śnieg i zima zapanowały już na terenie całego naszego kraju. Czy nie lepiej żeby osoba która decyduje się na psa z odzysku mogła go sama sobie wybrać, mogła go choć odrobinę poznać, choć raz go pogłaskać i choć przez chwilę potrzymać na smyczy - jeśli jest taka możliwość, a nie jechać w ciemno kilkaset kilometrów ?

Ja za wiele nieudanych adopcji widziałam na wlasne oczy - gdybym przywiozła tego psa a np. w samochodzie okazałoby się, że pies np. nie chce zejść z siedzenia i warczy i z tym odkryciem dowiozłabym psa do nowych opiekunów i usłyszałabym, że ich umiejętności nie są tak wysokie, aby poradzić sobie z tego typu zachowaniem co bym miała zrobić ? Komu z Was zawieść do domu tego psa - bo ja mając 8 zwierzaków w domu wziąć go bym nie mogła, a do schroniska nigdy żadnego psa nie zawiozłam i nie zawiozę.

Wiem, ze to co piszę jest przykre - ale jestem przekonana, że znacznie efektywniejsze i bezpieczniejsze jest szukanie domów dla psów które choć trochę znamy i cokolwiek jesteśmy w stanie na ich temat powiedzieć - to tyle smutnych, gorzkich choć moim zdanie prawdziwych słów.

Jestem nadal gotowa przywieść tego psa - zresztą nie byłby to pierwszy pies, którego przywoziłam z Polski - jednak wolałabym mieć pewność, że osoba dla której go wiozę jest przygotowana także na najgorsze, a jeśli najgorsze się nie zdarzy to wszyscy bedziemy się cieszyć.

Wiem, że czasem warto przewieść boksera z Warszawy do Krakowa ( Faro kolejny raz wielkie podziekowania dla Ciebie) jednak nie mogę sobie obecnie pozwolić na zostanie z obcym bokserem w ręku na ulicy jesli adopcja nie wyjdzie, a ja już w takich sytuacjach byłam i wiem też, ze z takim problemem niestety najczęściej zostaje się samemu.

[B]Oli gratuluje bardzo odważnej, dojrzałej postawy [/B]- bo niełatwo jest napisać na forach internetowych, że podjęło się decyzję raczej na nie - gdzie poprawnie politycznie jest pisać tylko "hura, hura tak się cieszę, że piecho znalazł domek" i "jaki on piękny, niezwykły i nie sprawiający problemów niech go ktoś pokocha " .

Ze swoje strony zaś jeśli Ola zdecyduje się na adopcję tego psiaka nadal oferuję transport i ewentualną pomoc przy początkach z psem w domu - tym lub innym którego wybierze - rozmawiałam już z Korą, która obiecuje pomóc w ewentualnej adopcji i wyborze psa na Paluchu.

Link to comment
Share on other sites

Jefka oczywiście masz rację...może my faktycznie jesteśmy nieco zaślepieni ciągnąc psy tyle kilometrów choć tak naprawdę nic o nich nie wiemy. Smutny jest ten świat :(
Rozmawiałam z Olą dziś, bardzo by chciala Dinka, ale ma jeszcze przemyśleć. Jaki jest pies - nikt jej nie może zagwarantować.

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...