Jump to content
Dogomania

Niewydolność krążenia


llamrei

Recommended Posts

Ilamrei- przepraszam, ze dopiero teraz odpisuje :oops: Siemie lniane mozesz kupic zmielone lub zmielic sobie mlynkiem np.do kawy. Samoyedom (35kg) dodawalam czubata lyzke stolowa, natomiast Dzekusiowi (12kg) 2 plaskie od herbaty. Siemie zalewasz goraca woda i po chwili robi sie z niego kleik, ktory dadajesz do papu :P

Link to comment
Share on other sites

  • Replies 65
  • Created
  • Last Reply

Top Posters In This Topic

Dlugo nie pisalam - bo nie za bardzo oczym :) (z pozytywna nuta). W takich chorobach jak serce - postepy nie sa tak blyskotliwie szybkie, jak przy zapaleniach np. Dzis jednak weterynarka postanowila odciagnac plyn z brzucha - bo z serca i pluc ladnie zeszlo - ale brzuch caly czas byl wielki. A to ewidentnie zaczelo wplywac na stan psa. Niby czula sie lepiej (juz nawet na spacery - co prawda na reczniku pod tylkiem - ale juz wylazimy) - ale coraz niechetniej jadla i pila. Mysle, ze za bardzo jej ten plyn na trzewia uciskal. Wylecialo z niej z 1 litr plynu jak nic. Od wczoraj mi prawie nic nie jadla. I nadal nie za bardzo chce :( Skarmiam jej kawalki gotowanego kurczaka z reki... Ale mam nadzieje, ze po dzisiejszym sciaganiu jej sie polepszy apetyt...
A tak wogole - to jest na mnie smiertelnie obrazona za to sciaganie plynu ;) We dwie z kolezanka przytrzymawylysmy ja w miejscu na stojaco z 40 min. Mam nadzieje, ze jutro sie odbrazi ;) I zje w koncu cos.

Link to comment
Share on other sites

  • 2 weeks later...

Mam przykra wiadomosc - przegrywamy walke :(
Sunia od tygodnia prawie nic nie je :(
Chudnie w oczach .... Lezy taki skurczony kosciotrupik i sapie :(
Przy okazji uaktywnily sie guzy watroby, co dodatkowo pogarsza sytuacje :(
Dzis weterynarka szczerze i uczciwie powiedziala mi, ze jestesmy na takim etapie, ze sprobowalismy wszystkiego - operacja na watrobe nie wchodzi w gre - bo pies ma za slabe serce... I ze powinnam myslec o podjeciu decyzji, czy ... nie przeprowadzic eutanazji... Bo pies przestal zupelnie walczyc o zycie - tylko lezy, pije wode i zalatwia sie ... A jest juz tak wyczerpana i wychudzona, ze ja ja juz po prostu mecze swoja checia utrzymywania jej przy zyciu za wszelka cene... Ze ona nie zasluzyla na takie umieranie z wycieczenia... I powinnam przypomniec sobie ile ten pies mnie radosci dal w zyciu i pozwolic jej odejsc...
Dostala dzis jeszcze jeden zastrzyk ze sterydem - ale uczciwie mnie uprzedzono - najprawdopodobniej to juz nie wiele da :(
Przyszlam od weterynarza i rycze juz od paru godzin...

Link to comment
Share on other sites

Ilamrei :( , bardzo mi przykro .Naprawdę to brak słów by wyrazić ten smutek i żal jaki w tej chwili czuję .Naprawde też wiem co i ty czujesz i szczerze ci współczuję .
Wiem ,że nie potrafię ci pomóc i to ty musisz podjąć tę ostateczną decyzję o rozstaniu :cry: , ale słowa pani weterynarz są prawdą jaką każdy z nas może kiedyś usłyszeć .
Nie pozwól Jej cierpieć , daj jej możliwość spokojnego odejścia , jeśli już nie ma ratunku .
I nie wyrzucaj sobie że coś robisz nie tak , jeśli już nic nie można pomóc....
Tak bardzo mi Was żal bo znam ten ból rozstania , smutek jaki pozostaje bez względu na mijajacy czas :cry: Trzymaj się i zrób tak jak podyktuje ci serce

Link to comment
Share on other sites

Ilamrei - ależ mi przykro :(...jeśli jestem w stanie jakoś pomóc wal jak w dym...1,5 m-ca temu straciłam 13-letnią sunię sznaucerkę - sama nie wiem co jej było...zaczęlo się nagle a wiejski weterynarz, który Lacię widział nie potrafił pomóc (stało się to w czasie urlopu)...jechałam 120 km do weterynarza...nie zdążyłam. Odeszła w ciągu 3 godzin...esz...daj znać co u Was :buzi:

Link to comment
Share on other sites

Nie wiem co u nas ...
Na cud wlasciwie licze chyba...
Steryd zadzialal - zaczela jesc (zzarla wczoraj cala puszke mala Kitecata - nic innego po reka nie mialam ;) - w 6 porcjach). Czujemy sie troszke lepiej. Ale ja juz nie chce zapeszac - bo nie wiem, czy to z gorki - czy tylko sztuczne kopniecie w tylek tym sterydem :(
Jezli znow bedzie kryzys - nie wiem co zrobie... Jak mam uspic psa - ktory tak na mnie patrzy ??? Jestem jej jedyna miloscia i nadzieja...
Moge wam troszke popisac o niej? Jestem sama. Moj przyjaciel pracuje w Wa-wie, a rodzice sa 5.000 km stad. Nie mam z kim gadac :( I dzielic sie tym, co sie dzieje...
Jest znajda. Znalazlam ja 10 lat temu w parku. Bala sie wszystkiego i wszystkich... ale za mna poszla ;) Polozyla sie pod drzwiami mieszkania i stwierdzila, ze tu mieszka :) Probowalam znalezc wlasciciela - bo widzialam, ze jest w dobrym stanie, zadbana - nie wygladala na psa ulicznego. Ale moze to i dobrze, ze nikogo nie znalazlam - bo dopiero za jakis czas wylazly takie np kwiatki, ze panicznie sie boi mezczyzn. Wszystkich - a najbardziej pod wplywem alkoholu. Kiedy po raz pierwszy sie na nia wkurzylam - gdzies po tygodniu - jak rozwalila mnie cala kuchnie, wygrzebujac wszystkie jadalnie rzeczy typui: smieci, mleko i maslo z lodowki, sloik cukru itd. itp. - to (majac doswiadczenie z psami u moich rodzicow, postanowilam ja ukarac - dobitnie, ale nie bolesnie. Wzialam gazete (ktora glosno chuczy, ale nie zadaje bolu) i podnioslam reke, zeby ja zdzielic po tylku ... i pies przywarl w panice do podlogi !!! Ona znala ten gest. Byla tak przerazona, ze nawet nie odwazylam sie jej dotknac. Bala sie biegajacych i krzyczacych dzieci. Bala sie podniesionych glosow... Jezu... Ile w niej bylo nabytego strachu ! Po 10 latach nie udalo mi sie do konca niektorych wad wyplenic. Rozwalala mi smietniki do ostaniej chwili. Ale przynajmniej nauczylam sie przy niej porzadku ;) Nie wolno nic zostawiac na wierzchu. Bo bedzie zjedzone :)
Pamietam jak po naszej rocznej znajomosci pojechalismy na zaglowke na Mazury. Nie wyczula frajdy plywania pod zaglami ;) Podczas sztormu zapierajac sie nogami o koje wisialam nad psem z workiem foliowym - bo pies rzygal jak kot :))) Ale nie wiem, czy to nie byly nasze najsczesliwsze wakacje razem - byla ze mna - i byla szczesliwa - czulam to :) Wybaczyla mi ta burze ;)
A teraz lezy... i powodzi tylko za mna oczami, jak sie przemieszczam po mieszkaniu... Polozylam ja tak, zeby widziala mnie caly czas... I caly czas na mnie patrzy...
Czy ja jestem Panem Bogiem, zeby ja pozbawiac zycia ??? Jak ja sobie pozniej w twarz spojrze ??? Czy wybacze sobie ??? A czy wybacze sobie, jezeli sie nie zdecyduje, a pies zacznie mi umierac powoli i z bolu patrzac na mnie placzacymi oczyma ???
Wiem, ze nie odpowiecie mnie na te pytania. Nie o to chodzi zreszta. Ale musialam to komus powiedziec. Komu, jak nie wam - dogomaniakom?...
Nie wiem co robic. Poczekam jeszcze troche. A nuz... cud sie wydarzy...
[img]http://www.tpzl.org/images/hera_chora.JPG[/img]

Link to comment
Share on other sites

Piekna kochana psina...
[b]llamrei[/b] a może jednak dałoby się ją zabrać do Niziołka? Jednak co specjalista, to specjalista... Jeśli musiałabyś się zatrzymać w Warszawie, to nie ma problemu. Niziołek przyjmuje między innymi w lecznicy niedaleko mnie...

Link to comment
Share on other sites

Myślę.że najlepiej zaufać swojemu psu . Zdaj się na niego.
Jesteście razem, w zdrowiu i chorobie.

Co do Niziołka, to najlepiej najpierw z nim porozmawiać telefonicznie.

Pozdrawiam.
Na zdjęciu wygląda pięknie, znam to poważne, ufne spojrzenie.
Czasem nie jest łatwo , ale czy to ważne ...

Link to comment
Share on other sites

[b]IIamrei[/b] teraz dopiero zobaczyłam Twój post.
Współczuję Ci z całego serca.Mam chorą buldożkę-sercowca.Dora ma 7 miesięcy i ma już objawy choroby.Pojawia się kaszel sercowy, zbierają się płyny (okresowo dostaje Furosemid)
Dla Ciebie pocieszający jest fakt, że masz co wspominać z pieskiem, przeżyliscie razem wiele szczęśliwych chwil i pewnie jeszcze przeżyjecie.
Dora wadę miała wykrytą wczesnie bo w 10 tygodniu życia.Dostaje Isoptin.
Trzymamy kciuki :fadein:

Link to comment
Share on other sites

Ilamrei,
Nie znam sie na medycynie, ale wiem jedno - tak dlugo jak dlugo pies ma chec zycia - nie poddawaj sie!!!! Cokolwiek Ci weterynarz mowi!!!!
Mowie z wlasnego doswiadczenia - mialam wyrok smierci na moja Kame (zator mozgu), weterynarz szla ze strzykawka, wynioslam psa wbrew personelowi (balam sie ze mnie zamelduja, mieszkam w Szwecji a tu humanitaryzm jest czasem ciut skrzywiony) - sunia przezyla z nami jeszcze prawie rok, w dobrym zdrowiu. A jak juz zdecydowala sie odejsc - bylo po niej widac.
Walcz!!!! Nie wiem czy wygracie czy nie, ale jesli nie bedziesz z nia walczyc - napewno nie wygrasz!!! I nigdy sie nie dowiesz czy nie zaprzepascilas szansy.
Pewnie czesc milosnikow psow mnie zakrzyczy, ze trzeba dac psu godnie odejsc - zgadzam sie, ale wtedy kiedy pies sam zechce, slowo daje ze to widac.....

A jak zobaczysz ze cierpi - ile czasu trwa jazda do weterynarza? 20 minut? Nie martw sie, jak juz bedzie czas - napewno zdazysz, nie rob nic "na zapas", bo moze nie zdazysz....

Link to comment
Share on other sites

Ide zaraz do innego waterynarza na konsultacje.
Powiem Wam dlaczego. Wiem, ze choroba mojego psa to jest prawie beznadziejny przypadek. Ale jednak prawie. Szansa - choc niewielka jest. I bede walczyc ile sie da. Po sterydzie nastapila lekka poprawa - je, pije, zalatwia sie, interesuje sie zyciem. To juz cos. W zeszlym tygodniu (przed sterydem) sunia rzeczywiscie wygladala po 5-dniowym strajku glodowym koszmarnie :( I ja sie nie dziwie wcale, ze moja weterynarka powiedziala wtedy, ze na operacje watroby (bo przy tej ogolnej slabosci organizmu najprawdopodobniej uaktywnily sie guzy watroby, ktore byly widoczne na USG - i ktore najprawdopodobniej musza gdzies uciskac narzady wewnetrzne powodujac to, ze pomimo zejscia wody z osierdzia i pluc - nadal jest wodobrzusze) nie ma szans.
Ale teraz jest lepiej i moja teoria jest taka, zeby ja wykurowac na ile sie da, wzmocnic ja i sprobowac jednak tej operacji wyciecia guzow. Przyznam, ze wole sprobowac z pelna swiadomoscia tego, ze pies mi sie moze nie obudzic, niz tak po prostu ja uspic rezygnujac z jakiejkolwiek szansy.
I taka cala w skowronkach opowiadajac o polepszeniu sie stanu psa polecialam do weterynarki wczoraj po recepte na Furosemid i zapytalam ja, czy moja teoria jest dobra i czy jest szansa na operacje. Na co usluszalam totalnie zniecheconym glosem wypowiedziana opinie: "Nie sadze".
Nie podwazam opinii lekarza bezmyslnie - ale takie zniechecanie do leczenia?
Nie znam w Lodzi lekarza kardiologa, nie dojade z psem w takim stanie do Wawy - a pozatym nie mam czym. Ale lazilam wczoraj po okolicy pytajac wlascicieli wszystkich psow - gdzie tu w okolicy jest dobry wet? I z danych statystycznych kilkunastu wypowiedzi wyciagnelam bardzo pozytywne wnioski na temat lecznicy w okolicy. Zaraz tam pojde - bo dzialaja do 21, a chce sprobowac weterynarke zacignac do siebie - bo ja tam suki nie zatargam. Dam znac, jak mi poszlo.

Link to comment
Share on other sites

No coz - opowiadam: moja weterynarka moze i jest oschla - ale ma, niestety racje :( Szkoda tylko, ze nie opowiedziala mi wszystko w takich szczegolach jak ta inna weterynarka, o ktoraj wlasnie bylam i ktora jest zwiezo po wczorajszym kongresie kardiologicznym lekarzy weterynarii. Zreszta wystepowal na tym kongresie lekarz, ktory robil mojej suni USG serca - czyli jednak bylam u dobrego specjalisty.
Opowiedziala mi dokladnie co sie dzieje, jak dziala serce, zastawki, watroba itd. itp.
Opinia: guzy na watrobie sa nieoperowalne - po 1 - dlatego ze pies jest za slaby, po 2 - bo ma zbyt chore serce, po 3 - sa to guzy tzw "lite" - czyli trzeba by bylo wycinac plat watroby, a w jej stanie moze to ja zabic. Sterydy sa ok - i sa jedyna nadzieja, ze pies pozyje jeszcze kilka - kilkanascie miesiecy. Na dluzsza mete sterydy moga spowodowac pogorszenie morfologii. Ale w przypadku mojego psa - nie ma czegos takiego jak "dluzsza meta" - brutalnie rzecz ujmujac - dlugie zycie na sterydach jej po prostu nie grozi.
Ale, generalnie rzecz biorac jeszcze nikomu nie udalo sie wyleczyc psa z niedomykalnoscia zastawek... To sie po prostu nie leczy - tylko powstrzymuje sie postep choroby. Niestety wiekszosc ludzkich lekow na serce na zwierzeta nie dziala, a z weterynaryjnych lekow i tak dostaje najlepszy - czyli Vetmedin.
Czyli - bede ja szpricowac sterydami, dopoki bedzie mialo to sens... jezeli juz nie bedzie chciala nic, nie bedzie chciala zyc - to... sie pozegnamy. Na razie - nie mam mocy, zeby dokonac... eutanazji.
To by bylo na tyle.
Coz - nie sadze, zebym czesto pisywala na forum - bo wlasciwie w tej chwili jest stan rownowagi pewnej - pies dostaje leki i sterydy i nic sie nie dzieje specjalnie. Nie ma tu co sie rozpisywac...
Kochani - zyczcie mi powodzenia.
Powiem, ze to wszystko - cala ta choroba psa nauczyla mnie tyle - ze nie wolno lekcewazyc profilaktyki. Gdybym 3-4 lata temu - czyli w wieku ok. 7-8 lat profilaktycznie zaczela ja badac (jak to sie zaleca u duzych psow)
- to byc moze udalo by mi sie nie dopuscic do takiej zapasci jak teraz.
Ale nie ma co gdybac. Spedzimy razem tyle czasu, ile psi bog nam pozwoli.
A wszystkim wlascicielom duzych zdrowych ale starszych juz psow - polecam odzalowac 30 zl i zrobic EKG na wszelki wypadek. Nikomu nie zycze patrzec, jak twoj pies powoli odchodzi, a ty nic nie mozesz zrobic oprocz tego, zeby to sie nie wydarzylo tak szybko...

Link to comment
Share on other sites

Ilamrei :-? cieszcie sie sobą , kazdym dniem który możecie ze sobą spedzić , oby ich było jak najwiecej :wink: .I nie wyrzucaj sobie że czegoś tam kiedyś nie zrobiłaś , widocznie tak ma być . Bądźcie ze sobą szczęśliwe jeszcze przez wiele , wiele dni, miesiecy , lat :buzi:

Link to comment
Share on other sites

llamrei, nawet jesli sterydy nie lecza, to zatrzymanie postepu choroby to tez sukces, w miedzyczasie psina sie wzmocni, a jednoczesnie napewno dostosujecie tryb zycia do jej stanu. Znam psa zyjacego na sterydach od wielu lat, piesek ma teraz 14 (jest maly, to fakt) ale bardzo rzezki. Nie wiem co mu dolega, ale sterydy nie pogorszyly morfologii.

Pisz od czasu do czasu - wszyscy ktorzy czytamy ten topik myslimy o Was (inaczej bysmy nie zagladali ;-) )

I nie mysl o tym ze macie krotki czas przed soba - zaden wlasciciel nie wie ile czasu ma z psem, widzialam mlode psy ktore odchodzily - niepotrzebnie sie martwisz na zapas.A moze ona na tych sterydach dozyje sedziwego wieku? Skad wiesz?
Bardzo mocno trzymam za Was kciuki!!!!!

Link to comment
Share on other sites

Join the conversation

You can post now and register later. If you have an account, sign in now to post with your account.

Guest
Reply to this topic...

×   Pasted as rich text.   Paste as plain text instead

  Only 75 emoji are allowed.

×   Your link has been automatically embedded.   Display as a link instead

×   Your previous content has been restored.   Clear editor

×   You cannot paste images directly. Upload or insert images from URL.


×
×
  • Create New...